8. – Victoria – jedno słowo wypowiedziane z jej ust. Aż jedno. Ona. Wiedziałam, och, wiedziałam.
- wróciła po mnie ? – wychrypiałam. Alice pokiwała głową a ja po jej minie domyśliłam się, że to nie wszystko co przyjaciółka ma mi do zakomunikowania.
-Alice, ukrywasz coś przede mną – stwierdziłam. Znów pokiwała głową.
- Victoria mści się za Jamesa. Zebrała potężną armię wampirów. Wybacz Bella, nie mamy z nimi szans. Widziałam ich, sami nowonarodzeni. – powiedziała tak szybko, że ledwo zrozumiałam o co jej chodzi.
- Nie chcecie narażać własnego życia. Ja to rozumiem, naprawdę rozumiem to – wpadłam w rozpacz – ja tylko, och, to wszystko stało się z mojej winy. Wasz wyjazd w Forks – wyliczałam. – Przecież Rosalie tak się tu podobało! A ja zniszczyłam wam tożsamość! Jestem jednym wielkim kłopotem – rozpłakałam się. Tego było już za wiele.
- Oczywiście, że ci pomożemy ! Mamy tylko małe szanse, właściwie to nie mamy żadnych szans – szepnęła. Zagryzłam wargę wpatrzona w przestrzeń. Łzy płynęły po moich policzkach. Wszystko od początku zobaczyłam w swojej głowie. Mój przyjazd do Fors, Edwarda, to tu zaczęła się moja miłość. Poznałam Cullenów, pokochałam ich. Ale tu również wszystko się skończyło. Całe moje szczęście. A teraz mieli zginąć, przeze mnie.
- Nie – powiedziałam stanowczo. Alce nie wiedziała, o co mi chodzi.- Nie pozwolę abyście z mojej winy mieli takie kłopoty ! – krzyknęłam.
Zobaczyłam jej zbłąkany wzrok, który oznaczał, że przeczesywała moją przyszłość w nadziei, że zapozna się z moimi planami. Ale nic nie znalazła, ponieważ nic jeszcze nie ustaliłam. Wiedziałam tylko, że nie pozwolę im zginąć. Nie ma mowy. Byłam gotowa oddać własne życie, aby tylko ich ocalić.
- Będziemy mieli na ciebie oko, Bello – powiedziała zdenerwowana swoją niewiedzą.
- Wy ? Czyli kto ? - byłam naprawdę ciekawa.
- My – uśmiechnęła się i znikła. Znowu.
Myszka1998