Quinnell_A_J_-_Mahdi.txt

(536 KB) Pobierz
A.J.Quinnell
MAHDI
The Mahdi
Przeoy Wadysaw Masiulanis
Wydanie oryginalne: 1999

 
Wydanie polskie: 2000
Wyznawcom islamu
Oby naiwni arliwoci swej wiary nie zapomnieli
o grocych im niebezpieczestwach
Wedug tradycji muzumaskiej
Mahomet zapowiedzia
przybycie swego nastpcy,
Wysannika Boego,
ktry przyjdzie szerzy pokj i sprawiedliwo;
a imi jego bdzie
Al-Mahdi.
Moe te opowieci niewiele maj wsplnego z histori, ktra zwykle mwi o tym, e pewien krl posa pewnego generaa na pewn wojn, i e tego a tego dnia wydano bitw albo zawarto pokj, e zwyciya jedna albo druga strona, a potem zwycizcy ruszyli swoj drog... Ja pisz tylko o tym, co godne jest upamitnienia.
TARIK BAJHAKI, VI w. n.e.
Ksiga pierwsza
l
Odbywa t podr niczym pielgrzym wiedziony potrzeb duszy.
Z szosy Kuala Lumpur - Penang zjecha na gruntow drog, wiodc w gb dungli. Musi pan dojecha do Klang River, a potem skrci w lewo. Nie mona przegapi tego miejsca. Zastanawia si, czy nie powinien wysa zawiadomienia o swoim przyjedzie - na przykad przez goca w przepasce na biodrach, dziercego rozdwojony na kocu kij z zatknitym na jego listem, ale czowiek z placwki w Kuala Lumpur umiechn si, syszc t sugesti i pokrci gow.
- Bdzie wiedzia, e pan nadjeda. I prosz zabra smoking. On zawsze przebiera si do kolacji.
W blasku reflektorw droga, wijca si midzy wysokimi, pospnymi drzewami, wydawaa si coraz wsza. Co chwila przemykay przez ni jakie drobne zwierzta. Pojawiay si w chwiejnej, bladej smudze jasnoci i giny w mroku. A w jego gowie poczy si rodzi pierwsze wtpliwoci. Czy skrci we waciwym momencie? A w ogle, co on tu robi, w samym rodku malajskiej dungli? W gruncie rzeczy powinien by zapa popoudniowy samolot do Tokio, a rano wyruszy w drog powrotn do Waszyngtonu, do domu i Julii.
Tymczasem, jakby przycigany jak magnetyczn si, zmierza do celu - mia oto spotka si z czowiekiem, ktry by legend jego profesji. I zoy mu wyrazy uszanowania. Niemniej, raz obudzone wtpliwoci nie opuszczay go a do chwili, gdy za kolejnym zakrtem w wiatach samochodu niespodziewanie pojawiy si dwie doryckie kolumny, a midzy nimi potna, ciemna brama z kutego elaza.. Przyhamowa agodnie i zatrzyma pojazd. Naleao jednak wysa zawiadomienie - brama bya zamknita na gucho. Przez chwil siedzia bez ruchu, prbujc zebra myli i wanie zamierza wysi, celem dokonania bliszych ogldzin przeszkody, kiedy brama ja rozchyla si powoli. Za krat dostrzeg niskiego mczyzn odzianego w sarong. Ruszy ostronie, a wtedy tamten skoni si nisko i penym gracji ruchem doni nakaza wjeda.
Dalej dungla tracia swj dziki charakter; przypominaa raczej park. Drzewa i krzewy przerzedzono. Leny trakt zmieni si w utwardzon drog, wiodc ukiem ku rzece. Znw musia zahamowa, bo oto wyrosa przed nim niezwyka budowla. Nie dom, nie willa, nawet nie paac, ale co poredniego. agodny blask ukrytych lamp dobywa z cienia rzd kolumn, znw w doryckim stylu. Cao wzniesiono tu nad brzegiem szerokiej, leniwie pyncej rzeki. Budowla z daleka przypominaa biao lukrowan, witeczn babk. A przecie, cho raco obcy swemu naturalnemu otoczeniu, budynek nie pozbawiony by dziwnego, wyzywajcego wdziku.
Uruchomi silnik, czujc, jak ciekawo zaczyna bra w nim gr nad niepewnoci. Min podjazd i zatrzyma si u stp szerokich schodw, wznoszcych si ku masywnym drzwiom z tekowego drewna. Uchyliy si, kiedy wysiad z wozu, i ukaza si kolejny Malaj w sarongu. Zszed po schodach, a na jego twarzy wykrzywionej grzecznym umiechem prno byoby szuka ladw zdziwienia.
- Nazywam si Hawke. Morton Hawke. By moe powinienem zawiadomi o swoim przyjedzie...
- Ma pan jaki baga, tuan? - z ukonem spyta Malaj.
Hawke kiwn gow i zacz mamrota co o niesprawianiu kopotw, ale tamten bez sowa wyj z samochodu jego niewielk walizk i, wci umiechnity, ruszy w gr schodw. Hawke wzruszy ramionami i pody za nim.
Nieco pniej sta pod starowieckim prysznicem w strumieniach gorcej wody, zmywajcej ze kurz drogi i prbowa odzyska nieco zachwiane poczucie rzeczywistoci. Malajski sucy zaprowadzi go do obszernego pokoju gocinnego na pitrze. Nie brakowao tam niczego, by nawet bar z kubekiem penym lodu. Hawke obejrza pokj, rzuci okiem na zalany ksiycow powiat krajobraz za oknem, a tymczasem Malaj pooy walizk na olbrzymim, zwieczonym baldachimem ou, podszed do baru, do wysokiej szklanki wla na trzy palce whisky Canadian Club, doda dwie kostki lodu i odrobin wody sodowej i wrczy naczynie zaskoczonemu Amerykaninowi ze sowami:
- Kolacja bdzie o dziewitej, na frontowym tarasie, tuan. Rozpakuj teraz i wyprasuj paski smoking. Bd z powrotem za p godziny.
Tak wic Hawke wypi whisky, a potem wzi prysznic, cay czas zastanawiajc si, skd mistrz wiedzia nie tylko, e nadjeda, ale jaki jest jego ulubiony trunek.

- Informacja jest rdem wadzy. - Pritchard otar usta nienobia serwetk i z dobrodusznym umiechem spojrza na swego gocia ponad zastawionym stoem. - A ja, mj drogi Hawke, kocham wadz. Podobnie jak pan, bo inaczej nie pracowaby pan w swoim zawodzie.
Hawke przekn ostatni ks kurczaka i skin gow. Niewiele odzywa si podczas posiku. Raz, e by godny, a jedzenie okazao si wymienite; dwa - nie mia nic przeciwko temu, by Pritchard nadawa ton rozmowie. Starego najwyraniej cieszyy te jego wspominki zabarwione mieszanin ironii i cynizmu.
Dwjka mczyzn siedzcych samotnie na tarasie stanowia wytworny, cho nieco absurdalny widok. Czer ich smokingw kontrastowaa z biel obrusa z irlandzkiego lnu. Krysztaowe kieliszki iskrzyy si w wietle ksiyca. Pritchard by ju starym czowiekiem. Spod krzaczastych, niemal biaych brwi spoglday gboko osadzone, czarne oczy. Jednak dominujcym elementem jego fizjonomii by nos - duy i zakrzywiony; nadawa mu dziwnie ptasi wygld. Duga, cienka szyja wystajca ze staromodnego, wysokiego konierzyka i smoking o szerokich klapach zwisajcy z jego przygarbionej, kanciastej sylwetki dopeniay obrazu. Hawke uzna, e przypomina ptaka, jakiego padlinoerc - spa. Spa, wybrednego na staro, jeli chodzi o rodzaj konsumowanych odpadkw. Byo to nawet zabawne, e Hawke tak go sobie wyobraa, on sam bowiem wygldem doskonale pasowa do swego nazwiska*.
By pozbawionym kompleksw mczyzn w rednim wieku, swoj energi i sposobem bycia manifestujcym lekcewaenie upywu czasu. Rysy twarzy mia ostre, oczy przenikliwe, zwykle przymruone, wosy, wci jeszcze bez ladu siwizny, wbrew obowizujcej modzie nosi krtko obcite. Jeli Pritchard by cierwojadem, Hawke sprawia wraenie drapienika - silny, muskularny, o dugich rkach i palcach. Odoy widelec i natychmiast z cienia wyoni si sucy, by sprztn ze stou naczynia. Zapada cisza, ale nie zwyka cisza, lecz nasycona odgosami tropikalnej nocy, pena cykaniawierszczy, pohukiwania nocnych ptakw i nerwowych nawoywa lenych zwierzt. Pritchard skin doni i na tarasie pojawia si dziewczyna, pchajc przed sob niewielki stolik na kkach. Na jej widok Hawkeowi zaparo dech w piersiach. Nie miaa wicej ni sto szedziesit centymetrw wzrostu. Ubrana bya jedynie w cignity paskiem sarong. W przymionym wietle jej ciemna skra poyskiwaa miedzianym blaskiem. Piersi miaa drobne, wysokie i nieskoczenie ksztatne. Ale to widok jej twarzy sprawi, e Hawke dosownie zamar w bezruchu. Obraz ten gboko wry si w umys Amerykanina i jeszcze przez wiele miesicy mia pojawia si w jego marzeniach. Bya to twarz bardzo modej dziewczyny, doskonale proporcjonalna i bez jednego nawet ostrego kta - same uki, agodnie przechodzce jeden w drugi. Due, lekko skone oczy, ktrych spojrzenie zabarwione byo nieuchwytnym odcieniem ironii i pene, ksztatne usta. Granatowo-czarne, proste wosy spyway a do pasa dziewczyny.
- Koniak? Cygaro?
Hawke niechtnie, jakby z wysikiem, obrci wzrok na Pritcharda i skin gow. Dziewczyna zapalia niewielk oliwn lampk i nad pomieniem ogrzaa, jeden po drugim, trzy pkate kieliszki. Jej donie poruszay si z zawodowym wdzikiem. Wzia ze stolika ciemn, pozbawion etykiety, ale najwyraniej bardzo star butelk i do kadego z kieliszkw nalaa po miarce bursztynowego pynu. Dwa kieliszki postawia przed mczyznami, trzeci pozosta na stoliku. Hawke nie spuszcza z niej oczu, gdy otwieraa mahoniowe pudeko i dobywaa ze due cygaro marki Carlos y Carlos, by nastpnie zbliywszy do do ucha obrci je midzy palcami. Prba najwidoczniej wypada pomylnie, bo dziewczyna signa po ma, srebrn gilotynk, przycia koniec cygara i zacza ogrzewa je nad lamp, miarowo obracajc w szczupych palcach. Hawke unis wzrok na jej twarz i stwierdzi, e przyglda mu si z odrobin figlarnym wyrazem migdaowych oczu. To, co robia - jej palce, powoli ugniatajce cygaro - wydao mu si nagle naadowane gbokim erotyzmem. Zawsze by dumny ze swej umiejtnoci kontrolowania wasnych reakcji bez wzgldu na okolicznoci, ale w tej chwili mg jedynie gapi si niczym sztubak, jak dziewczyna pochyla si i ujmuje wargami koniec cygara, drugim kocem poruszajc w pomieniu lampki. Jej wosy spyny do przodu, okalajc twarz ram czerni. Hawke wstrzyma oddech. Nad stoem uniosa si wo kubaskiego tytoniu. Dziewczyna wyprostowaa si, signa po trzeci kieliszek i zanurzywszy koniuszek cygara w koniaku podaa je Amerykaninowi. Po raz pierwszy na jej twarzy pojawi si umiech. Hawke by jak sparaliowany. Chcia podnie rk, ale minie odmwiy mu posuszestwa. Dziewczyna z umiechem przysuna cygaro do ust Amerykanina, a jej palce delikatnie musny jego policzek. Zapach perfum przytumi na chwil aromat tytoniu.
- Przypuszczam, e lubi pan muzyk.
Hawke skierowa...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin