Informator 216 (marzec i 1 kwietnia 2007).pdf

(3626 KB) Pobierz
FANTASTYCZNA UKRAINA (2)
nr 216
marzec
i 1 kwietnia 2007
284180932.006.png 284180932.007.png
2 INFORMATOR
WIELKA FANTASTYCZNOŚĆ W WIELKIM REALIZMIE
Gdy od połowy lat 20. minionego stulecia świat zaczął zaczytywać się
„Czarodziejską górą” Tomasza Manna – nikt nie nazwał jej „kultową”, gdyż takich
określeń wtedy nie używano. A pasowałoby ono do tej powieści tak samo, jak chociażby
do późniejszych „Stu lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza…
Jest to bowiem opowieść niezwykła. Pozornie, gdyby ją tylko streścić pobieżnie –
nic się w niej nie dzieje. Ot, opis siedmiu lat pobytu sympatycznego (acz nieco nijakiego)
młodzieńca w szwajcarskim sanatorium gruźliczym. Jednak – jakąż treścią wypełnione
jest owo pozorne „nic”!
Mięsiście treściwe jest w niej po prostu wszystko: namacalny wręcz opis dnia
codziennego, istne panoptikum barwnych postaci zamieszkujących uzdrowisko, straszne
i śmieszne epizody związane z rozmaitymi postaciami, wydarzeniami, sytuacjami;
a przede wszystkim – wewnętrzne przemyślenia głównego bohatera oraz inspirujące je
dysputy.
Hans Castorp, świeżo upieczony inżynier z Hamburga, przyjeżdża w pierwszych
latach XX wieku do Davos, by odwiedzić tam swego kuzyna, którego dobrze się
zapowiadającą karierę wojskową przerwały, trudno wtedy uleczalne, problemy
z płucami. Wizyta owa miała trwać trzy tygodnie – jednak stwierdzenie również
i u gościa początków gruźlicy przedłużyło ją na lata. I wyrwało, zarówno fizycznie jak też
mentalnie, młodego „technokratę” (dziś byśmy go tak określili) z jego uporząd-
kowanego a prostego świata.
Zobaczył on bowiem inną rzeczywistość: senną, ograniczoną przez ułomność
ludzkiego organizmu, egzystującą w innej mierze czasu – i żyjącą problemami
niezauważalnymi „na dole”. Doszła do tego nieodwzajemniona namiętność do
fascynującej Rosjanki o francuskim nazwisku oraz swoista walka o „duszę” młodego
Niemca – toczona między włoskim humanistą i rewolucjonistą a neofickim jezuitą
z Galicji (do której później dołączył skutecznie jeszcze Holender-sybaryta).
Dużo w tej powieści przepysznych typów ludzkich: obok wspomnianych tu –
wymienić by można właściwie wszystkie postacie związane z sanatorium (zarówno
pacjentów, jak też personel); że wspomnę zwariowane towarzystwo z „zaazotowanym”
płucem. Dużo sytuacji przejmujących, jak chociażby zejścia kolejnych pensjonariuszy.
Dużo sytuacji komicznych, jak np. wizyta wujka głównego bohatera, który chciał
przywrócić Castorpa światu – a sam ledwie umknął przed pokusą pozostania w sana-
torium „Berghof” na dłużej. Dużo refleksji o życiu, wolności, religii, muzyce, biologii,
czasie etc.; ciekawe, jak Mann pociągnąłby je dalej, po doświadczeniach nazizmu
i komunizmu oraz po wielkich odkryciach naukowych, jakie niewiele później odmieniły
oblicze świata i nasze widzenie wielu, z pozoru szlachetnych, idei (np. rewolucji czy
postępu technicznego).
Powieść ta jest zresztą, przy całej swej nowoczesności i „dwudziestowieczności”,
chwilami zaskakującą staroświecka (odautorska narracja etc.) – co w niczym bynajmniej
nie psuje pasjonującej lektury; powiem więcej: to chyba jedyna znana mi arcypowieść,
która z rozdziału na rozdział staje się coraz lepsza (zwykle – bywa już wtedy raczej
„constans”).
Gorąco polecam tę lekturę nawet najbardziej zatwardziałym fanom „czystej”
fantastyki!
JPP
ps. Młody inżynier parokrotnie wspominał Gdańsk (m.in. tam studiował). I wielki
pasjonat Gdańska, Paweł Huelle, napisał niedawno powieść „Castorp” – o owym
gdańskim epizodzie. Cenię naszego współczesnego pisarza, zwłaszcza za jego
debiutanckiego „Weisera Dawidka”, jednak jakoś dotąd nie odważyłem się sięgnąć po
ów „prequel”. Ciekawszym zresztą, ale nieporównanie trudniejszym zamysłem, byłoby
napisanie parafrazy Manna z punktu widzenia Kławdii Chauchat (i jako kobiety, i jako
Rosjanki); ale takiemu wyzwaniu sprostałby chyba tylko jakiś literacki geniusz…
GKF # 216 3
Drodzy majowi Jubilaci!
Nie zapomnijcie złożyć swych
oświadczeń lustracyjnych
przed Świętem Pracy!
Redakcja
1 Piotr Bortkun 18 Jarosław Słoń
2 Katarzyna Arczewska Jacek Wronkowski
4 Marcin Markowski 20 Janusz Bogucki
7 Maciej Wiktor Marcin Szklarski
12 Wojciech Borkowski Michał Szklarski
14 Michał Narczewski 25 Paweł Nowak
15 Maciej Chudoba
28 Krzysztof Stefański
18 Jacek Rzeszotnik
Patryk Wierzbanowski
284180932.008.png
4 INFORMATOR
Wstępne oświadczenia lustracyjne
redakcji „Informatora GKF”
Ja, PiPiDżej,
oświadczam, że nigdy nie współpracowałem z żadnymi
służbami specjalnymi. Dodam, że tą insynuacją jestem
oburzony – podobnie jak mój oficer prowadzący!
Ja, Papier,
oświadczam, że w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990
r. współpracowałem z następującymi służbami specjalnymi (w
kolejności alfabetycznej): ABIN. ADIV, BND, CESID, CIA, DGI,
DGSE, DVD, EYP, FE, GRW, HSR, KGB, MAD, Mossad, NKWD,
Opus Dei, OSS, PLAYVAK, SAVAK, SB, Securitate, SIS/MI6,
Smiersz, SOVA, Stasi, Supo, Szin Bet, UB, WSW, VSD i VZ.
W wyż. wym. służbach pełniłem funkcje: TW, rezydenta,
kuriera, agenta wpływu, martwej skrzynki kontaktowej i likwi-
datora.
Ja, MaSz,
oświadczam, iż nie dość, że nie współpracowałem ze służbami
specjalnymi, to mój ojciec z narażeniem życia przewoził w ba-
gażniku świnię w stanie wojennym.
(specjalna komisja śledcza powinna przeprowadzić dochodzenie, czy
świnia była również w stanie exitus letalis . Bo jeśli była żywa, to sprawą
powinny się zająć organizacje ochrony zwierząt – przypis redakcji).
Ja, MiSz,
oświadczam, iż nie miałem możliwości współpracować ze
służbami specjalnymi – i strasznie tego żałuję (mimo komba-
tanckiej przeszłości mego ojca).
Wzywamy wszystkie Osoby, które kiedykolwiek opublikowały
cokolwiek w „Informatorze GKF”, do jak najszybszego
dopełnienia obywatelskiego obowiązku. Dla ułatwienia
załączamy obok wzory stosownych oświadczeń.
284180932.009.png 284180932.001.png 284180932.002.png 284180932.003.png 284180932.004.png
284180932.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin