ROZDZIAŁ 14 JAK DAWNIEJ.doc

(61 KB) Pobierz

ROZDZIAŁ 14.  JAK DAWNIEJ

„Poddać się-

znaczy niekiedy zwyciężyć”

Obudziłam się nad ranem. Przespałam całe wczorajsze popołudnie i całą noc. Nic mi się nie śniło. Spojrzałam na zegarek 8:05. Miałam tylko dwie godziny do rozpoczęcia roku szkolnego. Wstałam powolnie z łóżka i wtedy zorientowałam się, że spałam w ubraniu które wczoraj miałam na sobie. Poszłam do łazienki, wstawiłam pranie i wzięłam prysznic. Następnie owinięta ręcznikiem wysuszyłam włosy. Wróciłam do pokoju by wziąć ubrania, które miałam przyszykowane na dzisiejszy dzień. Nigdzie ich nie było. Nie było czarnej sukienki, butów, ani złotego łańcuszka, który kupiła mi Alice. Zaczęłam się denerwować. Czy mogłam to schować gdzie indziej i nawet nie wiem gdzie? Zastanawiałam się.

-Emma! Schodź na dół w tej chwili! –z dołu dobiegł głos Alice –Nie będę na ciebie czekać wieki! W końcu się zestarzejesz!

Wzięłam bieliznę i pierwsze lepsze spodnie oraz bluzkę. Przebrałam się i zbiegłam na dół. Już na schodach zauważyłam Alice, która trzymała w ręku pudełko z moimi butami, a obok niej Bellę, trzymającą sukienkę i pudełeczko z naszyjnikiem. Mogłam się spodziewać, że Alice ma coś wspólnego z nagłym zniknięciem moich rzeczy.

-Zjesz u nas. –powiedziała ciągnąc mnie w stronę mojego srebrnego mercedesa.

Usiadła z przodu, a Bella wcisnęła się na tylne siedzenia. Powolnie usiadłam za kierownicą, odpaliłam silnik. Punkt o 8:30 byłam w garażu. Alice pociągnęła mnie w stronę kuchni i posadziła na krześle. Esme przyniosła płatki owsiane i mleko. Wsypałam garść płatków do miski i zalałam je mlekiem. Jadłam powoli, a Alice zaczęła stroić fochy, żebym się pospieszyła, bo nie zdąży mnie przygotować.

-Alice. Nie poganiaj jej.- powiedział Edward –Niech zje spokojnie, bo później nabawi się jakiejś zgagi, czy coś w tym rodzaju i później ty będziesz ją mieć na sumieniu.

-I tak już zjadłam. –powiedziałam i poczułam jak dziewczyna ciągnie mnie na górę.

Posadziła mnie przed wielkim lustrem i zaczęła manipulować przy moich włosach. W tym samym czasie Bell zajmowała się moim makijażem.  Minęła godzina, a Alice podała mi moją sukienkę i buty. Przebrałam się i spojrzałam w lustro. O mało co, sama siebie nie poznałam. Alice z Bellą odwaliły kawał świetnej roboty.

-Jesteście niesamowite. Dziękuję. –powiedziałam i przytuliłam się do nich.

-Dobra już starczy tych czułości. –powiedział Edward, który akurat wszedł do pokoju –Jeszcze sobie makijaż zepsujesz i będzie trzeba ci znowu robić, a na to już nie ma czasu. –zaśmiał się, pokazując swoje śnieżnobiałe kły.

-Odwieziemy cię do szkoły. –powiedziała Bella, łapiąc Edwarda za rękę.

Zeszliśmy do garażu. Edward stanął przy samochodzie, otwierając mi drzwi od strony pasażera.

-Ja prowadzę. –uśmiechnął się –Tobie będzie niewygodnie prowadzić w sukience i takich butach. Usiadłam, a Bella znów zajęła miejsce z tyłu. Dojechaliśmy pod szkołę. Wysiedliśmy z samochodu, a Bell podeszła do mnie od tyłu i zapięła mi na szyi złoty łańcuszek.

-Teraz jest dobrze. –uśmiechnęła się do mnie- Idź z nią, a ja pójdę załatwić jej plan lekcji.

Pocałowała męża w policzek i poszła w stronę szkoły. Razem z Edwardem staliśmy chwilę przy samochodzie, ale w końcu weszliśmy do szkoły. W szkole staliśmy chyba z dwie godziny, słuchając przemówienia dyrektora. Mówił coś jakimś balu, który jest zorganizowany dla pierwszoklasistów itp. Po jakimś czasie podskoczyła do nas Bella, trzymając w ręku jakąś kartkę.

-To twój plan lekcji. –szepnęła i podała mi plan.

Już miałam dosyć. Nogi mnie bolały. Chciałam do domu, ale najbardziej chciałam spotkać Seth ‘a. Chciałam z nim porozmawiać.

Dyrektor kolejną godzinę mówił o balu absolwentów. Na szczęście na tym zakończył. Trzy godziny spędzone w szkole i słuchanie dyrektora doprowadziło mnie do szału, ale Bella przytrzymała mnie za ramię i poprowadziła w stronę samochodu. Gdy chciałam wsiadać, Edward spojrzał na mnie.

-Ktoś chce z tobą porozmawiać. –powiedział i spojrzał w stronę szkoły.

Poszłam za jego przykładem. Wtedy zobaczyłam Richie ‘go. Zaczęłam iść w jego stronę, a on w moją. W końcu zatrzymaliśmy się na samym środku parkingu.

-Hej. –powiedział –Pięknie wyglądasz.

-Cześć. Z tobą też nie jest źle. –odpowiedziałam tak jakby od niechcenia.

-Chciałem cię przeprosić.

-Za co? –spytałam.

-Za to, że ostatnim razem zachowałem się jak palant. Jak dupek. Chciałaś ze mną porozmawiać, a ja cię olałem. Poszedłem. Nawet na ciebie nie spoglądając. Nie myślałem nawet, że wyjdziesz ze szpitala, że będziesz chodzić. To moja wina. Moja, że wtedy byłaś w szpitalu. Przeze mnie  mogłaś umrzeć. Nie wybaczył bym sobie tego do końca życia. Tamtego wieczoru, gdy wróciłem do domu, zrozumiałem, że nie mam u ciebie szans. Nawet nie wiem, czy zasługuję na to, by być twoim przyjacielem. –w jego oczach zauważyłam łzy.

-Zasługujesz. –powiedziałam uśmiechając się do niego.

-Naprawdę? –powiedział spoglądając mi w oczy.

-Tak. –odpowiedziałam –Ale tylko przyjaciel. Nic więcej.

Richie uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.

-Richie, muszę ci coś powiedzieć.

-Słucham cię piękna.- powiedział uśmiechając się do mnie.

-Tamtego wieczoru, zrozumiałam czemu tak postąpiłeś. Zraniłam twoje uczucia. Gdy spałam u kuzynki zrozumiałam, że cię kocham. Kocham jak brata, którego nigdy nie miałam. –z moich oczu popłynęły łzy.

-Może byście tak zeszli ze środka! –krzyknęła Bella –Ludzie chcą przejechać!

Spojrzałam na sznur samochodów, który stał przed nami. Richie pociągnął mnie za rękę, bym zeszła ze środka parkingu. Potknęłam się o krawężnik i o mało co nie wyryłam twarzą o beton, ale w odpowiedniej chwili Richie mnie złapał, więc wpadłam w jego ramiona. Staliśmy tak przez chwilę. W końcu pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha.

-Przepraszam.

-Nie masz za co. To ja przepraszam. –powiedziałam patrząc mu w oczy –Muszę już iść. Mam pewną sprawę do załatwienia.

Odsunęłam się od niego, ale zaraz pocałowałam go w policzek i poszłam w stronę samochodu.

-Do zobaczenia! –krzyknęłam, gdy byłam już w samochodzie.

-Długo z nim rozmawiałaś.- powiedział Edward odpalając silnik.

-Wiem. Musiałam z nim porozmawiać, a teraz muszę porozmawiać z Seth ‘em. Wtedy będę naprawdę szczęśliwa.- powiedziałam zapinając pasy.

Piętnaście minut później podjechaliśmy pod mój dom.

-Pójdę się tylko przebrać i odwiozę was do domu.

Wbiegłam do domu, a następnie po schodach na górę. Zdjęłam buty, od których już bolały mnie nogi i jednym ruchem zdjęłam sukienkę. Swój plan zajęć położyłam na łóżku. Wtedy zauważyłam leżącą karteczkę, którą napisał Richie, gdy byłam w szpitalu. Wzięłam ją do ręki i wyrzuciłam do śmieci. Odruchowo spojrzałam na telefon, który wczoraj położyłam na stoliku, po tym, jak nagrałam się Seth ‘owi na pocztę głosową. Nic na nim nie było, ani jednego SMSa, ani żadnego połączenia. Wybrałam numer Seth ‘a. Tym razem telefon był wyłączony. Odłożyłam telefon na stolik, a w moich oczach pojawiły się łzy. Ubrałam krótkie spodenki i czarną bluzkę na ramiączkach. Nałożyłam adidasy i zbiegłam na dół. Wsiadłam do samochodu, a Edward i Bella spoglądali na mnie ze zdziwieniem.

-Szybko się uwinęłaś. –zaśmiał się Edward i odpalił samochód.

Chwilę później byliśmy w garażu. Wysiadłam razem z Edwardem i Bellą i poszłam z nimi do domu. Esme przygotowała mi na obiad zapiekankę z makaronem i warzywami. Zjadłam wszystko. Posiedziałam jeszcze trochę z Nessie, która wczoraj wyglądała na 9 lat, a już dzisiaj na 10. Ta mała po prostu rosła w oczach. Nie dziwię się, bo w końcu jest córką wampira i człowieka. Nessie dotknęła mojej twarzy, a w jej wspomnieniach znów zobaczyłam Seth ‘a. siedział na kanapie i oglądał razem z Emmet ‘em i Jasperem jakiś mecz w telewizji. Wyglądał tak, jakby niczym się nie przejmował. Wyglądał na szczęśliwego. Wstał i wyszedł, a po chwili weszliśmy do pokoju.

Wyszedł, bo wiedział, że idę. Chyba za bardzo nie chciał być ze mną w jednym pomieszczeniu.

-Był szczęśliwy. –powiedziała Nessie, odsuwając rączki od mojej twarzy.

Po mojej głowie błądziły różne myśli. Dlaczego poszedł? Czy on mnie nienawidzi? Czy on wie, że czuję do niego coś więcej? Czy odsłuchał moją wiadomość na sekretarce? Przez ten cały czas spoglądałam pytająco na Edwarda. Miałam nadzieję, że mi odpowie na moje niewypowiedziane pytania. Edward tylko pokręcił głową na moje ostatnie pytanie. Więc nie odsłuchał, a jeśli nie odsłuchał nie mógł wiedzieć, co do niego czuję.

-Muszę do niego jechać. –powiedziałam wychodząc z domu.

Usłyszałam, jak ktoś za mną wychodzi.

-Powinien być na plaży, a jeśli go tam nie ma, to pewnie gdzieś lata po lesie. –usłyszałam głos Edwarda.

-Dzięki.- odpowiedziałam, posyłając w jego stronę uśmiech i poszłam do garażu.

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę La Push.  Jechałam dosyć szybko. Chciałam go tam zastać. Gdy dojechałam, zatrzymałam samochód na skraju lasu i pobiegłam na plażę. Nie było go tam. Zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałam, by tu był. Chciałam, by ze mną porozmawiał. Do pełni szczęścia tylko tego mi brakowało. Chodziłam brzegiem plaży z nadzieją, że się tu pojawi. Nie chciałam wracać do domu, dopóki go nie spotkam. Dopóki nie powiem mu co do niego czuję. Słońce zaczęło zachodzić, a ja usiadłam na piasku, który był gorący, bo dziś popołudniu słońce grzało dość mocno. Wielkie czarne chmury pojawiły się na niebie, a zarazem w moim sercu. Zaczął padać deszcz, a ja ciągle siedziałam na piasku, który był ciepły, ale nie gorący. Nie było takiej chwili, żebym nie myślała o Seth ‘cie. Ciągle płakałam. Deszcz zakrywał moje łzy, których i tak nikt nie widział. Było już ciemno, a ja nadal płakałam i wpatrywałam się w morze, które o tej porze wydawało się czarne. Czarne jak pustka, która mnie ogarniała. Poczułam silne zmęczenie. Zasnęłam. Spałam na mokrym pisaku, a moją kołdrą był zimny deszcz. Przebudziłam się. Było bardzo późno. Nie otwierałam oczu. Nie chciałam widzieć tej ciemności. Wtedy poczułam na swoim ciele coś ciepłego. Wręcz gorącego. Poczułam jak unoszę się w powietrzu, ale nadal czułam przyjemne ciepło. Ciągle nie otwierałam oczu. Czułam się tak, jakbym leciała. W końcu otworzyłam zmęczone oczy. Serce zabiło mi mocniej, gdy usłyszałam bicie serca osoby, która mnie niosła. Uniosłam głowę, by zobaczyć twarz tej osoby. Serce zabiło mi mocniej, tak jak nigdy dotąd. Moim oczom w ciemnościach ukazała się twarz Seth ’a. Wtuliłam się mocniej w jego umięśniony nagi tors i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam leżałam w jasnym pokoju. Na swoim czole poczułam zimną dłoń. Była to dłoń Carlisle ‘a.

-Masz gorączkę.- powiedział doktor – Przez dwa dni musisz wypocząć. Napiszę ci zwolnienie ze szkoły.

-Wujek…- wyszeptałam.

-Charlie wie, że u nas jesteś.- powiedział Edward, zanim zdążyłam dokończyć swoje pytanie –I wie, że zostaniesz u nas, dopóki nie wyzdrowiejesz.

-Seth. Gdzie on jest?- spytałam.

Nikt mi nie odpowiedział. Usiadłam na Knapie, na której leżałam i wtedy zobaczyłam jego twarz. Uśmiechał się do mnie. Odwzajemniłam mu uśmiech. Wstałam i chciałam do niego podejść, ale zakręciło mi się w głowie. Usiadłam ponownie na kanapie.

-Powinnaś odpocząć.- powiedział doktor Carlisle –Zostawimy was na chwilę samych.

To powiedziawszy, wszyscy wyszli. Zostałam w pokoju sama z Seth ‘em tak, jak kiedyś sami siedzieliśmy w szpitalnej sali.

-Przepraszam Seth. –wyszeptałam.

-Ja ciebie też przepraszam. –powiedział –Zachowałem się jak dupek, a ty miałaś prawo nie odbierać ode mnie telefonów, unikać mnie. Okłamałem cię.- zaczął powoli zbliżać się w moją stronę.

Usiadł obok mnie i odgarnął mi mokre włosy z twarzy.

-Strasznie zmokłaś. –Seth zaśmiał się, ale kontynuował wypowiedź –Co ci odwaliło, żeby samej siedzieć na plaży?

-Chciałam cię zobaczyć, porozmawiać z tobą… Przeprosić. –powiedziałam wtulając się w jego mokry tors.

-Nie rób mi tego więcej. –powiedział –Chwilę po tym jak pojechałaś, wróciłem tutaj. Wtedy Edward powiedział, że poszłaś na plażę mnie poszukać, ale że jak mnie tam nie zastaniesz, to pewnie niedługo wrócisz. Mijały godziny, a ciebie nie było. Zacząłem się martwić. Więc poszedłem cię szukać. Tak słodko spałaś na plaży, że nie chciałem cię budzić. Jednak gdy cię podniosłem to się obudziłaś. Mimo, że jestem gorący, czułem jak bije od ciebie ciepło. Takie nienaturalne, więc przyniosłem cię tutaj.

-Dziękuję Seth. -powiedziałam gładząc go po włosach.

Napierałam na niego całym swoim ciałem, by się ogrzać. Nadal było mi zimno, a ciało Seth ‘a było takie gorące. Było jak dawniej. Rozmawiałam z Seth ‘em, pogodziłam się z Richie ‘m. Teraz byłam naprawdę szczęśliwa.

-Odsłuchałeś moją wiadomość? –spytałam, odsuwając od niego swoją głowę, by móc zobaczyć jego twarz.

-Tak. –odpowiedział –Dlatego tu przyszedłem.

Przytulił znów moją głowę do jego nagiego torsu. Przy uchu poczułam bicie jego serca. Biło bardzo szybko. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, nie poruszając już tego tematu.

-Nie chcę żebyś walczył z tymi Volturi. –powiedziałam ciągle trzymając ucho przy jego sercu. Bicie jego serca, było dla mnie jak kołysanka.

-Muszę z nimi walczyć. –powiedział –Sam kazał wszystkim brać w tym udział. W pewnym sensie tu chodzi o twoje życie.

Po moich policzkach spłynęły łzy, które spadały na jego ręce, które trzymał przy mojej twarzy. Seth podniósł moją głowę, gdy poczuł kolejne krople moich łez na swych gorących dłoniach.

-Nie płacz. Nie masz powodu. –powiedział z troską w głosie.

-Mam. –wyszlochałam.

-Niby jaki? –spytał, nie ukrywając zdziwienia.

-Ja… Ja nie chcę po prostu cię stracić. –po tych słowach, wybuchłam płaczem.

-Ja ciebie też nie chcę.- powiedział, wycierając moje łzy.

Przytuliłam się do niego, ale on znów ujął moją twarz w swoje dłonie. Spoglądał mi w oczy. Patrzył na mnie tak samo, jak w szpitalu, zanim wyszedł. Znów tonęłam w jego spojrzeniu. Te spojrzenie zaczęło mnie trochę onieśmielać, więc opuściłam głowę i ponownie oparłam ją o naga klatę Seth ‘a. Minęła chwila, gdy Seth ponowił swój gest, ujmując moją twarz w swoje dłonie i spoglądając mi w oczy. Przybliżył się bardziej do mnie, nie odrywając ode mnie wzroku. Wtedy po raz pierwszy złożył na mych ustach pocałunek.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin