Rozdział 5.doc

(112 KB) Pobierz
Z mojego pięknego snu wyrwał mnie wrzask Alice:

Serdecznie zapraszam J

 

ROZDZIAŁ 5

Skręcona kostka…

 

 

Z mojego pięknego snu wyrwał mnie wrzask Alice:

-Bella, wstawaj!- Słysząc to tylko nałożyłam poduszkę na głowę i przewróciłam się na drugi bok. Dziewczyna widząc to chyba się zaczynała już denerwować, bo krzyknęła jeszcze głośniej:

-Wstawaj! Bo sięgnę po inne środki!- Ahaciekawe, jakie?

-Spadaj człowieku!- Zamknęłam z powrotem powieki i już miałam znowu zasnąć aż… Wredny chochlik zabrał ze mnie całą kołdrę i oblał mnie zimną wodą. Od razu się zerwałam i spojrzałam na nią wrogim wzrokiem, na co ona tylko się zaśmiała:

-Ostrzegałam- i już jej nie było. Byłam cała mokra! Tak samo jak moje łóżko! Powoli skierowałam się do garderoby. Mój dzisiejszy wybór padł na: krótką dżinsową spódniczkę sięgająca do połowy ud, jasno niebieską koszulkę na krótki rękaw, kamizelkę dżinsową bez rękawów a kończącą się pod biustem, niebieski baleriny z kokardką i dżinsową torbę z książkami. Chwyciłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam tam szybki gorący prysznic, umyłam zęby, wysuszyłam włosy i ubrałam się. Szybko zrobiłam lekki makijaż, grzywkę spięłam na bok spinką a resztę włosów zostawiłam rozpuszczonych. Efekt był super. Kiedy byłam już pewna, że mam wszystko zbiegłam na dół do kuchni, gdzie wszystkich zastałam. Alice z Rose siedziały przy wysepce kuchennej, chłopcy siedzieli przy stole w jadalni (jadalnia była połączona z kuchnią za pomocą łuku) i grali w karty. Esme krzątała się po kuchni. Usiadłam na szafce i zapytałam się:

-Co tam gotujesz Esme?- Nie mogłam rozpoznać zapachów, które unosiły się po całym pomieszczeniu.

-Śniadanko. A jak się spało?- Tyle to ja sama wiedziałam, ale postanowiłam poczekać… Spało?

-Głośno, mokro i zimno.

-Czemu głośno, zimno i mokro?- Zapytała już rozbawiona, teraz wszystkich twarze były skierowane na mnie:

-Głośno, bo All krzyczała, zimno, ponieważ zabrała mi kołdrę a mokro, bo mnie oblała wodą.- Skończyłam i rzuciłam zabójcze spojrzenie w stronę chochlika. Wszyscy się z mojej historyjki śmiali, ale po chwili ja również dołączyłam do nich. Nasz napad śmiechu przerwała Esme:

-Koniec tych śmiechów. Jedzcie śniadanie, bo spóźnicie się do szkoły.- Powiedziała i postawiła na stole w jadalni stertę naleśników, tostów i innych smakołyków. Przeleciałam wzrokiem po twarzach wszystkich domowników, ale jednak mój wzrok zatrzymał się dłużej na Edwardzie. Po chwili on również spojrzał się na mnie. Uśmiechnął się… Nadal nie mogłam przyzwyczaić się do jego uśmiechu! Ach…, Ale go szybko odwzajemniłam i po chwili spytałam:

-Powinniśmy się już zbierać. A tak w ogóle Misiek zrobiłeś zadanie na historię?

-Ehmm… yhhh…. Yyy…- za pewne nie.

-Twoja odpowiedź znaczy nie.

-Odezwała się ta, co kocha historię. A Ty odrobiłaś??- Zapytał z chytrym uśmieszkiem.

-Ja też jestem tego bardzo ciekawa Bello.- powiedziała Esme. Spojrzałam na nią i spuściłam lekko głowę:

-Ehm, nie.

-No dobra. Zbierajcie się już do szkoły po szkole czeka Was dużo pracy.- Wypowiedział się dzisiaj pierwszy raz Carlisl.

-A, kto dzisiaj jedzie ze mną do szkoły?- Zapytałam znacząco i spojrzałam się na Edwarda. Ten uśmiechnął się do mnie łobuzersko i szybko odpowiedział:

-Ja- jest!

-Ale Ty wczoraj z nią jechałeś. Dzisiaj moja kolej.- Wtrącił się Emm.

-Ale Bella woli ze mną jechać do szkoły.- Powiedział mój zielonooki anioł. Musiałam im przerwać:

-Dzisiaj chcę i wolę pojechać z…- specjalnie ich trzymałam w niepewności.

-No, z kim?- Spytał Ed. Widać było, że się już trochę niecierpliwi. Więc dokończyłam:

-Z Tobą głuptasie-, po czym podeszłam do Edwarda i dałam mu pstryczka w nos. Staliśmy tak i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy… Niestety (albo i może dobrze) z tego stanu wyrwał Nas dźwięk jego telefonu. Szybko odebrał i powiedział:

-Co chcesz Tanya?- Ciekawe, kto to Tanya???

-Nie. Musze kończyć. Cześć-powiedział i wrzucił komórkę do swojego plecaka.

-A może ja pojadę z dziewczynami a Ty z chłopakami?- Zapytałam, bo chciałam dziewczyny wypytać o tą całą dziewczynę, co do Niego dzwoniła.

-No ok- Powiedział a Esme szybko dodała:

-Jedźcie już, bo się naprawdę spóźnicie.- Pożegnaliśmy się jeszcze szybko i po chwili byliśmy już w samochodach. Kiedy ruszyłyśmy w drogę zapytałam

-Kto to jest Tanya?- Spojrzałam na dziewczyny i czekałam na odpowiedź. Pierwsza odezwała się Rose:

-Tanya to dziewczyna Edwarda. My jej nie znosimy, z resztą tak samo Jazz i Emm.- Dalej kontynuowała Alice:

-Ona jest wredna, wstrętna, samolubna i robi wszystko żeby chodzić z samymi przystojniakami. Gdyby nie to, że Jasper i Emmat są już zajęci do nich też zaczęłaby się kleić. Po prostu jest taka lalunią co udaje przed Edwardem, że jest mądra, miła i w ogóle a on biedak daje jej się nabierać.

-Ach.-tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Ale byłam bardzo ciekawa jak wygląda… Postanowiłam, że jeszcze o to zapytam dziewczyny:

-A jak ona wygląda?

-Jej włosy maja kolor wściekłej żółci prawie pomarańczowy. Ogólnie jest brzydka.- Powiedziała z pogardą All. Zdążyłam jeszcze tylko powiedzieć

-Aha-i byłyśmy już na parkingu. Wysiadłyśmy samochodu i zaczęłyśmy zwykłą rozmowę tak jak zwykle. Po chwili dojechali do Nas chłopcy. Kiedy wszyscy tak staliśmy w kółku, spojrzałam na Edwarda. Szkoda, że ma już dziewczynę…. Naprawdę szkoda… W pewnym momencie podeszła do mnie Rose i pociągnęła za rękę. Poszłyśmy za angielski. Usiadłyśmy w ławce a nauczyciel zaczął lekcje. Lekcja Nas w ogóle nie interesowała, więc moja sąsiadka malowała paznokcie a je swoje piłowałam. Nauczyciel zawzięcie pisał coś na tablicy… nawet nie zauważyłyśmy, kiedy a on stał już przy Nas:

-Panno Swan! Panno Hale! Po lekcjach proszę stawić się na godzinkę odsiadki. A teraz proszę się zająć lekcją.- po czym z powrotem wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.

-Świetnie. Carlisl Nam głowy urwie za tą karę.- szepnęła do mnie Rose.

-Kurde, może być nieprzyjemnie.- Po tych słowach obie zajęłyśmy się robieniem notatek. Po około 20 minutach zadzwonił dzwonek. Obie odetchnęłyśmy z ulgą i pożegnałyśmy się. Szybkim krokiem poszłam do następnej klasy. Zajęłam swoje miejsce i czekałam na Emmata. To z nim miałam tą lekcję. Nie musiałam długo tego robić, bo wszedł do klasy i zajął swoje miejsce przy moim boku.

-Hej- powiedziałam z uśmiechem.

-Siemka- odwzajemnił jeszcze mój uśmiech i nic więcej już nie mówiliśmy, bo lekcja nas zainteresowała, więc zajęliśmy się nią. Musiałam przyznać, że lekcje mijały mi dzisiaj bardzo szybko. Nawet nie wiedziałam, kiedy a była już przerwa na lunch. Szłam razem z Alice w stronę stołówki a potem do naszego stolika, gdzie czekała już na Nas reszta. Przejechałam wzrokiem po wszystkich zauważyłam, że brakuje mojego zielonookiego anioła.

-Gdzie jest Ed?

-Hm, pewnie z Tany’ ą- odpowiedział mi Jazz. Widać, ze nir tylko mi to nie odpowiadało. Spuściłam głowę w dół i zaczęłam dziubać widelcem w sałatce. Rose zauważyła chyba moje przygnębienie, więc szepnęła mi na ucho:

-Co jest?- pokręciłam w odpowiedzi tylko przecząco głową i dalej dzióbałam w swojej sałatce. Aż usłyszałam ten anielski głos:

-Hejka!- powiedział i posłał mi swój czarujący uśmiech. Nawet nie odwzajemniłam jego uśmiechu i obróciłam głowę w drugą stronę. Po chwili usłyszałam nieznany mi skrzeczący głos.

-Hej! Jestem Tanya.- te słowa były skierowane w moją stronę a po nich bez żadnego skrępowania usiadła Edwardowi na kolana. Kiedy już myślałam, że to koniec ona zaczęła go całować. Nie mogłam na to spokojnie patrzeć, wstałam wkurzona, ale jednak starałam się panować nad swoim głosem:

-Ja już skończyłam-, po czym wybiegłam ze stołówki. Słyszałam jeszcze jak woła mnie Rose, ale się nie obróciłam. Wyszłam ze szkoły żeby zaczerpnąć świeżego powietrza… Oparłam się o ścianę budynku i zjechałam na dół. Objęłam kolana rękoma a głowę położyłam na nich. Po chwili poczułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach, szybko wytarłam je wierzchem dłoni i zamknęłam powieki. Po krótkiej chwili usłyszałam Rose, która przykucała przy mnie

-Bello. Martwiliśmy się o Ciebie.- Chyba zauważyła moje łzy, bo zapytała:

-Bello, co się stało?

-Edward, stołówka, Tanya- powiedziałam. Zrozumiała od razu, o co mi chodziło, bo przytuliła mnie do siebie:

-Cii… Będzie dobrze- w końcu przestałam szlochać natomiast dziewczyna widząc to zapytała:

-A teraz odpowiedz mi na jedno pytanie; podoba Ci się Edward?- na jej pytanie zrobiłam się czerwona i kiwnęłam tylko głową w odpowiedzi.

-Och… Zobaczysz wszystko się ułoży.- Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Po chwili kontynuowała:

-Chodźmy na lekcje, bo jesteśmy spóźnione już 5 minut. Co masz teraz?

-Biologie z Edwardem.- odpowiedział szczerze, potem jeszcze się pożegnałyśmy i każda poszła w swoją stronę. Gdy byłam już pod klasą wzięłam wdech i wydech a następnie weszłam do klasy i powiedziałam do nauczyciela:

-Przepraszam za spóźnienie.- w odpowiedzi przytaknął mi a ja spojrzałam w stronę swojej ławki i mnie zmroziło. Na moim miejscu obok Edwarda siedziała ta lalunia! Szybko rozejrzałam się za wolnym miejscem, ale niestety było tylko koło Mike Newtona-największego podrywacza w tej szkole. Westchnęłam i ruszyłam w kierunku jego ławki. Kiedy zamierzałam już usiąść on klepnął mnie w tyłek. Szybko zareagowałam na to zdarzenie. Uderzyłam go z liścia w twarz

-Jeszcze raz mnie dotkniesz a pożałujesz i to nie będzie Twoja buźka.- wysyczałam przez zaciśnięte zęby i usiadłam na miejscu. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki… Do końca lekcji siedział cicho i trzymał łapy przy sobie. Po dzwonku na przerwę popędziłam do szatni. Czekały już tam na mnie All z Rose. Szybko się przebrałyśmy i wyszłyśmy na salę. Czekałyśmy na resztę, kiedy chłopacy weszli już na salę Edward im opowiadał zdarzenie z biologi, chyba nie zauważył, że też tu jestem:

-Powinienem był mu dupę skopać! Wyobrażacie sobie? Klepnął ją w tyłek.- dobrze wiedziałam o czym on mówił, ale jak widać chochlica nie wiedziała i od razu zapytała:

-Kogo powinieneś kopnąć w dupę? I kogo ten ktoś klepnął?

Chyba fktycznie mnie nie zauważył bo odpowiedział:

-Mike, Belle na biologii.- szybko odkaszlnęłam i zwróciłam się w jego stronę:

-Trzeba było nie pozwalać swojej dziewczynie zająć mojego miejsca.- w tym momencie obrócił się w moją stronę, wyraźnie zaskoczony moją obecnością. Jednym ruchem odwróciłam się od niego i odeszłam. Musiałam to wszystko sobie przemyśleć. Z jednej strony ma dziewczynę a z drugiej chce mnie bronić. Hmm. Moje rozmyślania przerwał nauczyciel, bo wszedł na sale:

-Dzień dobry. Ok. Gramy dzisiaj w siatkę- po czym wskazał na Edwarda i kontynuował:

-Jednym kapitanem jest Edward a drugim hmmm Bella!  Wybieraliśmy swoje drużyny. Zorientowałam się, ze wf mamy także z tą wredną lalunią. Oczywiście do swojej drużyny wybrał ją Ed. Zaczęliśmy grać. Gra od początku była bardzo wyrównana. 5:5. I w pewnym momencie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Tanya rzuciła tak piłką, ze dostałam w nią w kostkę, poleciałam do przodu i upadłam prosto na bolącą już prawej nogi kostkę. Poczułam straszny ból… W krótkiej chwili wszyscy zebrali się wokół mnie:

-Bello nic Ci nie jest?- Zapytał nauczyciel.

-Kostka mnie strasznie boli.

-Emmet zaprowadź Belle do pielęgniarki.

-Ok.- i wziął mnie na ręce. Kiedy weszliśmy do gabinetu pielęgniarki, starsza kobieta od razu do Nas doskoczyła:

-Boże! Co się stało?

-Niefortunny wypadek na lekcji wychowania fizycznego- Powiedział Emmet i posadził mnie na kozetce.

-Gdzie Cie boli?- Zapytała z troską w głosie.

-Prawa kostka- Zaczęła dotykać miejsce, które jej wskazałam i po chwili stwierdziła:

-Skręcona- Posmarowała mi nogę maścią, zabandażowała i wypisała kartkę, którą miałam dać dla nauczyciela. Przytaknęłam tylko, że zrozumiałam i wróciłam z Emmetem do Sali gimnastycznej. Pokicałam na jednej nodze do nauczyciela:

-Skręcona, a to od pielęgniarki.

-Możesz iść, jesteś zwolniona go końca tygodnia z wf. – Powiedział i uśmiechnął się lekko. Chwilę później byłam już w szatni przebrana i czekałam na dziewczyny. Po około 20 minutach Rose stała już koło mnie gotowa do wyjścia. Poszłyśmy w kierunku klasy od angielskiego:

-To przez tą małpę masz teraz skręconą kostkę- Stwierdziła, tylko jej na to przytaknęłam i to był koniec naszej rozmowy. Po odsiadce, kiedy wróciłyśmy do domu czekał już na Nas komitet powitalny.:

-Odsiatka?? Cieszę się, że w ogóle dzisiaj wróciłyście do domu!- zaczął na Nas krzyczeć… No to mamy przerąbane.

-ale…- zaczęła Rose, ale Carlisl nie dał jej dokończyć:

-Nie ma żadnego, ale! Gdyby nie ta odsiadka już dawno byśmy mieli próbę!- Chyba dopiero teraz zauważył moją nogę.:

-Bello, co Ci się stało?- Zapytał zmartwiony.

-Trzy słowa- powiedziałam a po chwili kontynuowałam-, Tanya, wf, siatkówka.- Nic więcej nie musiałam mówić jakby zrozumiał, o co chodzi.

-Ach, rozumiem. A teraz zaczynamy próbę.- rozkazał i wskazał drzwi od naszego „studia” . Szybko zajęliśmy nasze miejsca a Esme rozdała każdemu nuty a mi i dziewczyną tekst. Chłopcy zaczęli grać a ja po chwili śpiewać:

-How you choose to express yourself

It's all your own and I can tell

It comes naturally, it comes naturally

 

You follow what you feel inside

It's intuitive, you don't have to try

It comes naturally, mmmm it comes naturally

 

And it takes my breath away

What you do, so naturally

 

You are the thunder and I am the lightening

And I love the way you know who you are

And to me it's exciting

When you know its meant to be

Everything comes naturally, it comes naturally

When you're with me, baby

 

Everything comes naturally, it comes naturally

Bay bay baby

 

You have a way of moving me

A force of nature, your energy

It comes naturally You know it does

It comes naturally

Mmmm yeah

 

And it takes my breath away Everytime

What you do, so naturally

 

You are the thunder and I am the lightening

And I love the way you know who you are

And to me it's exciting

When you know its meant to be

Everything comes naturally, it comes naturally

When you're with me, baby

 

Everything comes naturally, it comes naturally

Bay bay baby

 

When we collide, sparks fly

When you look in my eyes, it takes my breath away

 

You are the thunder and I am the lightening

And I love the way you know who you are

And to me it's exciting

When you know its meant to be

Everything comes naturally, it comes naturally

When you're with me, baby

 

Everything comes naturally, it comes naturally

Bay bay baby

 

Naturally

Naturally

Bay bay baby

 

Naturally

Naturally

 

Everything baby comes naturally

 

Skończyłam, spojrzałam na Carlisla a on się tylko uśmiechał i po chwili powiedział:

-Ok. A i w sobotę występujecie w klubie „New Monn”.

-Ok. Powiedzieliśmy wszyscy chórem.

-A teraz następna piosenka.- tym razem on sam rozdał nuty i po chwili zobaczyłam, że jest to moja piosenka. Uśmiechnęłam się tylko. Ponownie Edward, Jazz i Emmet zaczęli grać a ja śpiewać. Tym razem czułam jak tekst wydoby-Crash

That was you and me

It started out so innocently

Shatterd on the ground

I hear the sound

 

Crash (crash)

Ringing in my ears (crash)

I still feel the sting of my tears

 

Someone, wake me

I can't seem to break free

 

(Chorus)

Go on get out of my head

I'm on the wrong side of a parallel universe

Am I alive or just dead

I'm somethin' in the dark

Livin' in a crash world

 

Hush

Don't say one more word

At this point the truth seems absurd

But who we were

Is gone forever

 

Crushed

Underneath the fears

Everything's so twisted and weird

 

Someone, save me

I cant seem to break free

 

(Chorus)

Go on get out of my head

I'm on the wrong side of a parallel universe

Am I alive or just dead

I'm somethin' in the dark

Livin' in a crash world

 

Crash world

Yeah, yeah

 

Slow motion

Devistation

Should of seen it comin' but I couldn't do nothin'

 

Emotion

Desperation

 

Someone, Save me

I cant seem to break free

(universe, universe, parallel universe)

 

(Chorus)

Go on get out of my head

I'm on the wrong side of a parrallel universe

Am I alive or just dead

I'm somethin' in the dark

Livin' in a crash world

 

Go on get out of my head

I'm on the wrong side of a parallel universe

Am I alive or just dead

I'm somethin' in the dark

Livin' in a crash world

 

Crash world

Yeah, yeah

 

 

I tym o to sposobem, od piosenki do piosenki mieliśmy próbę do 22.  Aż w końcu Carlisl się zlitował i oznajmił:

-Koniec na dziś, idźcie już spać. Dobranoc. Odpowiedzieliśmy mu jeszcze i każdy poszedł do swojego pokoju. Byłam padnięta a jeszcze dodatkowo ta noga mnie bardzo boli. Uh! Szybko wzięłam gorący prysznic, gdy miałam już położyć się do łóżka zadzwonił mój telefon. Kto normalny dzwoni o tej godzinie??? Zerknęłam na wyświetlacz „Mama” cholera. Powoli nacisnęłam na zieloną słuchawkę i powiedziałam zaspanym głosem:

-Halo?

-Cześć córeczko! Jak tam Ci minął dzień a jak tam zespół?? A szkoła?

-Mamuś jutro zadzwonię u mnie jest już po 22, a jestem wykończona. Dopiero skończyliśmy próbę a w szkole spoko. Przepraszam, ale zaraz usnę. Pa.

-Dobrze, dobranoc skarbie.- Powiedziała i się rozłączyła. Szybko rzuciłam się na łóżko i otulona oddałam się w objęcia zielonych tęczówek.

 

Z perspektywy Edwarda:

 

Pik! Pik! Pik! Pik! Przeklęty budzik! Kto w ogóle wynalazł takie coś??  Szybko go wyłączyłem i zwlekłem się z łóżka. Wziąłem szybki prysznic, wyszczotkowałem zęby i się ubrałem. Wczoraj już zadecydowałem jak się dzisiaj ubiorę- zwykłe dżinsy, niebieski

T-shirt i narzuciłem na to szarą koszulę. Powoli wyszedłem z pokoju i usłyszałem krzyk, przystanąłem:

-Bella! Wstawaj!- cóż chyba próbuje ją obudzić! J Za chwilę mała chochlica krzyknęła jeszcze głośniej:

-Wstawaj! Bo sięgnę po inne środki!- Ja już dobrze znam te jej inne środki. Ostatni raz, kiedy nie chciałem wstać a ona mnie budziła oblała mnie wodą.

-Spadaj człowieku!- Ach… Nie potrzebnie odpowiadała Alice, teraz na pewno wstanie cała mokra. Wolałem już dalej nie słuchać, więc udałem się do kuchni. Zastałem tam całą resztę domowników. Przysiadłem się do chłopaków zapytałem:

-Hej! Co robicie?

-Gramy w wojnę grasz?- Odpowiedział mi Jazz.

-Pewnie! A o co się założyliście?- Oni zawsze zakładają się o cos głupiego. Ciekawe, co tym razem wymyślili:

-Jak, któryś przegra będzie musiał jechać na zakupy z dziewczynami- powiedział Emm i zrobił minę pt. „męczennik”. Muszę wygrać! Zaczęliśmy grę. Po chwili do kuchni weszła w podskokach All, usiadła przy wysepce koło Rose i powiedziała:

-Słyszałam, że ten, co przegra w karty będzie musiał jechać z Nami na zakupy.- Po tym każdy zajął się swoimi sprawami. Po około 20 minutach zeszła Bella! Boże jak ona dzisiaj wyglądała! Miała na sobie krótką dżinsową spódniczkę do tego jasnoniebieską koszulkę na krótki rękaw i dżinsową kamizelkę kończącą się pod biustem. Wyglądała zabójczo i rewelacyjnie. Usiadła na kuchennej szafce i się odezwała:

-Co tam gotujesz Esme?

-Śniadanko. A jak się spało?

-Głośno, mokro i zimno.- A jednak Alice się nie zlitowała!

-A, czemu głośno, zimno i mokro??- Zapytała zdziwiona i rozbawiona Esme.

- Głośno bo All krzyczała, zimno, ponieważ zabrała mi kołdrę a mokro bo mnie oblała wodą.- Skończyła i puściła w stronę chochlika groźne spojrzenie. Zaczęliśmy się teraz wszyscy śmiać, a po chwili dołączyła do Nas Bella. Nasz napa śmiechu przerwała mama:

-Koniec tych śmiechów. Jedzcie śniadanie, bo spóźnicie się do szkoły.- Powiedziała i postawiła przed nami wspaniale pachnący posiłek. Kiedy już skończyłem podniosłem głowę i przeleciałem wzrokiem po k...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin