Le Callet Blandine - Tort weselny.pdf

(604 KB) Pobierz
Blandine Le Callet
Tort weselny
Dla Pierre'a - Andrego
Dla naszych trzech skarbów
PAULINE
Naprawdę już myślała, że nigdy nie dojadą. Podróż była
straszna. Nie lubi nowego samochodu taty przez ten zapach
skóry. O mało się nie pochorowała. Po jakimś czasie jednak
można przywyknąć.
Między rodzicami ani na chwilę nie ustała kłótnia. Żadna
tam burzliwa kłótnia. Ich kłótnia nigdy nie jest burzliwa.
Niewiele słów, raptem parę zdań, zero krzyków. Trwała
godzinami, przez całą drogę w zasadzie. Pauline nie jest
głupia, wie, że kłótnia się zaczęła na długo przed wyjazdem ze
Sceaux. Można powiedzieć, że trwa od tygodni, a nawet od
miesięcy.
Od czasu do czasu udają, że się nie kłócą: „Całą rodziną
idziemy do parku na spacer". Przez dwie godziny tata się z
nimi bawi, a mama robi zdjęcia. Śmieją się głośno, są weseli.
Myślą, że to wystarczy, by zamydlić jej oczy. Ale nic z tego:
nie jest głupia.
Jest bardzo grzeczna. Zawsze trzeba słuchać dorosłych,
którzy wiedzą, co dobre. Niekiedy jej zdaniem trudno z tym
wytrzymać, uważa nawet, że często musi robić rzeczy bez
sensu. Nie buntuje się jednak: ufa, że dorośli zawsze mają
rację. Słucha więc i nigdy nie dyskutuje. Po pierwsze, żeby
zrobić przyjemność mamie, która bardzo się gniewa, kiedy
dzieci są niegrzeczne. A głównie dlatego, że nie lubi zwracać
na siebie uwagi, woli cichutko siedzieć zapomniana w swoim
kąciku. Dużo prościej jest być dziewczynką bezproblemową:
wszyscy są zawsze z niej zadowoleni i zostawiają ją w
spokoju.
Przedtem skuliła się na tylnym siedzeniu; czekała, aż
przestanie ją mdlić, i słuchała kłótni rodziców, udając, że śpi.
Wie, że tata ma kłopoty i że musi dużo pracować, bo ma
odpowiedzialne stanowisko. Dlatego często nie ma go w
domu. Za to z niej jest szczęściara, że ma tatę, który zarabia
pieniądze. Na świecie dużo jest dzieci nieszczęśliwych. Są
nawet takie, które nie mają co jeść; trzeba o nich myśleć,
kiedy nie można już w siebie wcisnąć pieczeni po
burgundzku.
Dzisiaj jest ważny dzień, ponieważ po raz pierwszy będzie
druhną. To znaczy jako druhna kiedyś już wystąpiła, ale była
za mała i nic nie pamięta. Będzie druhną razem z Clemence i
Hadrienem, i wszystkimi kuzynami. Będą też dzieci z tej
drugiej rodziny. W sumie dwanaścioro. Usłyszała kiedyś, jak
mama mówiła do taty: „To śmieszne!", i nie zrozumiała
dlaczego. Potem mama zmieniła zdanie i powiedziała im, że
bardzo milutki będzie widok tylu dzieci przy pannie młodej.
Podczas ceremonii będzie siedziała z przodu, bez
rodziców, i naprawdę się z tego cieszy. Z pierwszego rzędu
ławek dokładnie zobaczy całość. Nie będzie tak jak na
zwyczajnej mszy: tyle ją czeka rzeczy do oglądania, że w
ogóle nie będzie się nudziła, tego jest pewna. Zresztą w ogóle
msza nie będzie taka zwykła, to ślub. Możliwe, że ksiądz
powie coś ciekawego. Pauline obiecuje sobie bardzo uważnie
słuchać. Przynajmniej na początku.
Ma na tę uroczystość piękną różową sukienkę haftowaną
na przodzie i nowe sandałki. Bardzo jest dumna z tego stroju.
Wczoraj wieczorem mama obcięła jej włosy, żeby miała
„ładną główkę", i kiedy rano przed samym wyjazdem
przejrzała się w lustrze, stwierdziła, że naprawdę ładnie
wygląda.
Będzie z nimi dziewczynka, która choruje na coś, co się
tak jakoś dziwnie nazywa i czego nie da się wyleczyć. Tak
powiedziała mama. Być może ta dziewczynka okaże się
niezbyt ładna, być może będzie się źle zachowywała podczas
nabożeństwa. Ale to nie jej wina, to przez tę chorobę. Należy
być grzecznym i nie wygłaszać żadnych uwag. To
dziewczynka taka sama jak inne.
Od kilku dni Pauline rozmyśla o tej dziewczynce. Jest
„taka sama jak inne", mama jednak tyle razy to powtarzała, aż
Pauline zaczęła podejrzewać, że dziewczynka bardzo się różni
od innych. Zaintrygowana wyobraża sobie, że będą może koło
siebie siedziały podczas ceremonii. Co to za choroba, którą ma
ta dziewczynka? I czemu właściwie miałaby się źle
zachowywać w kościele? Czy nie jest zbyt ładna z powodu
choroby? Czy chodzi do szkoły? W końcu uświadamia sobie,
że obecność dziewczynki wzmaga jej niecierpliwość,
ciekawość, podniecenie, radość, że będzie druhną, i już się nie
może doczekać tego ślubu.
Zatrzymują się w wiejskim barze na drugie śniadanie.
Normalnie bardzo lubi jadać w lokalu, dziś jednak wolałaby
coś zjeść na parkingu przy autostradzie i przy okazji pobiegać,
poskakać. Trudno jej przez tę godzinę wysiedzieć spokojnie
na krześle. Tata nawet zwraca jej uwagę, ponieważ nie
położyła rąk na stole po obu stronach talerza:
- Mam nadzieję, że wieczorem potrafisz się zachować jak
należy. Nie chciałbym, by mówiono, że mam dzieci źle
wychowane!
Och, pewnie, wieczorem będzie siedziała przy stole
idealnie, tak jak ją nauczono. I będzie dawała przykład
Hadrienowi.
Z apetytem pałaszuje stek z frytkami z menu dla dzieci,
ale lody waniliowo - truskawkowe postanawia odstąpić
młodszemu bratu.
- Bardzo ładnie, że oddajesz swoje lody Hadrienowi. To
naprawdę wspaniałomyślny gest.
A Pauline myśli tylko o zapachu skóry w samochodzie
zostawionym na słońcu i czuje, jak żołądek się jej wywraca.
Tata nie będzie zadowolony, jeżeli jego córka zwymiotuje w
nowym aucie. W dodatku gotowa jeszcze pobrudzić swój
odświętny strój. Dlatego woli zrezygnować z deseru.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin