Miller Alice - Źródło horroru w kołysce.doc

(46 KB) Pobierz
Alice Miller

Alice Miller

2001

 

Źródło horroru w kołysce

 

Kimkolwiek są i jakkolwiek potworne są ich przestępstwa, w głębi każdego dyktatora, masowego mordercy czy terrorysty tkwi poniżone niegdyś przez opiekunów małe dziecko, które przeżyło tylko dzięki zupełnemu zaprzeczeniu doświadczanym przez siebie krzywdom, uczuciom i bezradności. Jednakże owo zaprzeczenie rodzi w ofiarach pustkę wewnętrzną. W efekcie większość z nich nigdy nie rozwija zdolności do normalnego, ludzkiego współczucia i dlatego nie ma żadnych skrupułów, lub tylko znikome, by niszczyć życie –innych lub własne, z noszoną w środku pustką.
W mojej opinii, jak i na podstawie moich badań nad historiami dzieciństwa najbardziej bezwzględnych dyktatorów jak Hitler, Stalin, Mao Tse Tung bądź Ceausescu, twierdzę, że terroryzm w ogóle, a w szczególności ostatnie, przerażające ataki na USA są makabrycznym lecz ścisłym odzwierciedleniem cierpienia, jakie pod szyldem dobrego wychowania spotyka miliony dzieci na świecie. Niestety, społeczeństwo udaje, że tego nie widzi. Horrory przemocy terrorystycznej możemy oglądać na ekranach telewizorów. Jednak domowe horrory, w jakich dorasta mnóstwo dzieci, bardzo rzadko są ukazywane w mediach. Dlatego też większość ludzi pozbawiona jest informacji o głównym źródle nienawiści na świecie. Publicznie spekuluje się na temat politycznych, religijnych, ekonomicznych czy kulturowych przyczyn przemocy, jednak spekulacje te błądzą w mroku, ponieważ jej główny powód wciąż pozostaje ukryty: stłumienie i następujące po nim zaprzeczanie wczesnodziecięcej, prawomocnej wściekłości, które przeradza się w nienawiść napędzającą rozliczne ideologie.
Na całym świecie i bez względu na czasy – w Serbii, Rwandzie czy Afganistanie – nienawiść pozostaje nienawiścią, a wściekłość wściekłością. Emocje te są zawsze pokłosiem bardzo silnych uczuć, jakimi reagowaliśmy na zranienia i krzywdy doznawane w dzieciństwie oraz normalnych reakcji naszego ciała, któremu zabroniono bezpiecznej ekspresji siebie. Nikt nie przychodzi na świat z pragnieniem niszczenia i śmierci. Każdy noworodek, niezależnie od kultury, religii czy pochodzenia etnicznego potrzebuje bezwarunkowej miłości, ochrony, troski i szacunku. Takie są jego biologicznie założenia. Jeśli zaznaje maltretowania wskutek okrutnych metod wychowania, rozwinie w sobie bardzo silną nienawiść i pragnienie zemsty. Będzie parł do niszczenia innych lub samego siebie (lub obie opcje na raz), ale zawsze będzie to wynik jego wczesnej historii życia, a nigdy wrodzonych wad czy genów. Teorie o destruktywnych genach są współczesną wersją bajek o „diabelskim nasieniu” sugerujących istnienie złych ze swej natury dzieci, które muszą być karane i bite, żeby były miłe i grzeczne.
W ciągu tych okropnych tygodni po ataku na WTC w Nowym Jorku, wszyscy jako dorośli doświadczyliśmy tego, czego wiele dzieci na świecie każdego dnia doświadcza w swoich domach. Bezbronne i pozbawione głosu dzieci, trzęsą się ze strachu przed nieprzewidywalną, brutalną, nieopisaną i nie porównywalną z niczym przemocą rodziców, biorących w ten sposób nieświadomy odwet za własne dziecięce cierpienia – cierpienia, z jakimi nigdy się nie uporali, gdyż oni także zaprzeczyli ich istnieniu. Wystarczy, że przypomnimy sobie, jak czuliśmy się 11 września 2001 roku, a zdobędziemy pojęcie o intensywności dziecięcego bólu. Jednak chociaż wszyscy wtedy przeżyliśmy horror, strach i przerażenie wciąż trudno nam dostrzec powiązania między terroryzmem a krzywdami z dzieciństwa. Czas, żebyśmy potraktowali te fakty poważnie.
Statystyki mówią (Olivier Maurel, La Fessée, Editions La Plage 2001), że ponad 90% ludzi na świecie jest głęboko przekonanych o konieczności bicia dzieci dla ich własnego dobra. Niemal wszyscy z nas przetrwali akty poniżenia zadane nam w rezultacie owej mentalności, tak więc okrucieństwo wobec dzieci uważamy za coś normalnego. Jednak, podobnie jak holokaust i inne formy skrajnej pogardy dla ludzkiego życia i godności, także najświeższe ataki terrorystyczne ukazują efekt działania systemu w jakim wszyscy wyrośliśmy. Od najwcześniejszych lat nauczyliśmy się tłumić ból, ignorować prawdę i zaprzeczać uczuciom, jakie wzbudza niezmierna bezradność i upokorzenia zadawane dzieciom przez dorosłych szukających potwierdzenia swej siły.
Wbrew dotychczasowym przekonaniom, nie rodzimy się z umysłem uformowanym w pełni. Nas mózg rozwija się dopiero do swej docelowej postaci w ciągu pierwszych kilku lat przebywania na świecie. Rzeczy, jakich zaznaje dziecko w tym okresie, odciskają się na całym jego życiu –pozytywnie albo negatywnie. Nasz mózg przechowuje bowiem – niestety nie w sposób mentalnie świadomy – pełen fizyczny i emocjonalny zapis wszystkiego, co nas spotkało. Obecnie możemy dokładnie prześledzić na komputerowym obrazie patologiczne uszkodzenia w mózgach bitych, wykorzystywanych i poważnie zaniedbywanych dzieci. Liczne artykuły specjalistów od funkcjonowania ludzkiego mózgu, zwłaszcza Bruce’a D. Perry’ego, potwierdzają te fakty. Jeśli dziecko nie ma przy sobie empatycznego świadka, do którego pomocy mogłoby się odwołać, nauczy się gloryfikować krzywdy, jakich doświadcza: okrucieństwo, sadyzm, hipokryzję, perwersję, zakłamanie i ignorancję. Po prostu dlatego, że dzieci uczą się od początku przez naśladowanie, a nie przez dobrze dobrane słowa, kierowanie do nich w późniejszym okresie. Masowi zbrodniarze wojenni, seryjni zabójcy, różni szefowie mafii i dyktatorzy wychowani bez żadnego współczującego świadka, wszyscy oni będą, z chwilą zdobycia władzy lub mocy sprawczej, stosować lub pobłażać stosowaniu takiego samego terroru wobec całych narodów. Nie ma w tym nic innego, niż wdrożenie ich doświadczeń z wczesnego dzieciństwa do szerokiej praktyki.
Niestety większość z nas woli nie widzieć tych powiązań, gdyż przyjęcie tej prawdy zmuszałoby do odmrożenia i odczucia bólu, jaki musieliśmy stłumić tak dawno temu. Trzymamy się więc dalej strategii, do jakich odwoływaliśmy się w dzieciństwie, by przetrwać – strategii zaprzeczania. Ostatnie wydarzenia na świecie pokazują nam, że czas już przestać udawać niewidomych. Musimy wyrosnąć z tradycyjnego systemu, uformowanego w celu karania i odwetu, musimy powstrzymać się od reakcji dyktowanych przez ślepą wściekłość. I oczywiście nie możemy zaniedbywać chronienia samych siebie. Kamery wideo w szkołach nie uchronią nikogo, dopóki jako ludzkość jedynie udajemy, ale nie chcemy spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć skąd rzeczywiście bierze się przemoc.
Według informatora, jaki zamówiłam z Francji w 2001 roku, 89 matek na 100 stosuje przemoc fizyczną wobec dzieci. Pytane o wiek dziecka, w jakim „musiały” zacząć je bić, podawały one średnią 1,8 roku. Jedenaście procent z nich nie pamiętało dokładnego wieku, ale żadna ze stu nie powiedziała, że nigdy nie uderzyła swojego dziecka. Liczby te mówią z porażającą jasnością, kiedy i gdzie dzieci uczą się przemocy, jaką potem odgrywają na sobie nawzajem w przedszkolu, szkole i późniejszych latach, także na scenie politycznej. Liczne, wielkie konferencje poświęcone przemocy, jej źródłom i jej zapobieganiu nie byłyby konieczne, gdybyśmy po prostu przestali zaprzeczać tej prawdzie. Jest ona dostępna, jeśli tylko zechcemy na nią spojrzeć.
Musimy nieustannie szukać innych form komunikacji niż te, jakie nam wdrukowano w dzieciństwie – form opartych na szacunku dla dziecka, a nie na pragnieniu zastraszania i poniżania go za pomocą kar. Ludzie wychowani w rodzinach, gdzie domowy totalitaryzm wzmacniano karami, znają tylko język wojny i będą go narzucać innym, zmuszając ich do obrony wszelkimi środkami. To nie kończąca się historia. Jak wiadomo, lekką ręką dopuszczamy się eksterminacji tysięcy ludzi, a nieraz całych narodów, ale nie jesteśmy w stanie eksterminować straszliwych skutków poniżania i wykorzystywania dzieci przez rodziców. Owe krzywdy, powracają, by dotknąć całe społeczeństwo i świat, tak jak stało się ostatnio.
Najwyższy czas obudzić się z naszego koszmarnego snu. Jako dorosłym, nie grozi już nam niebezpieczeństwo takiej destrukcji, z jaką wielu z nas miało do czynienia w niemowlęctwie i jaka paraliżowała nas strachem, każąc zaprzeczać. Tylko w dzieciństwie musieliśmy zaprzeczać, by przeżyć; jako dorośli możemy przestać ignorować wiedzę przechowywaną w naszych ciałach, abyśmy mogli uchwycić i autentycznie zrozumieć prawdziwe motywy stojące za naszymi czynami. Poznanie prawdy o naszych indywidualnych wczesnych dziejach uwolni nas od przymusu stosowania daremnych strategii i trwania w ślepocie emocjonalnej. Jako dorośli, możemy dzisiaj wyciągać wnioski z własnych doświadczeń i szukać nowych, twórczych sposobów rozwiązywania konfliktów. Nawet jeśli nigdy nie nauczyliśmy się ufać komunikacji opartej na szacunku, nigdy nie jest za późno na nadrobienie tych braków i wyzwolenie się z samooszukiwania.
Współczesne środki techniczne do wentylowania nienawiści – rozładowywania nagromadzonej od dawna i otorbionej złości poprzez przekierowywanie jej na niewinne osoby – rosną niezwykle szybko. Do wielu z tych technologii zniszczenia mają dostęp oszaleli na punkcie władzy dyktatorzy, kierowani od wewnątrz przymusem zemsty na całych narodach za własne poniżenia we wczesnym dzieciństwie. Aby ochronić świat przed zagładą, potrzebujemy ogólnoświatowego zakazu bicia i jakiegokolwiek innego krzywdzenia dzieci przez rodziców i innych dorosłych, od których są zależne. Zwłaszcza w okresie, gdy rozwija się mózg, tak wtedy plastyczny i łatwy do uszkodzenia, dzieci muszą być chronione bezwarunkowo. Musimy zdobyć się na odwagę zajrzenia w głąb siebie samych i konfrontacji w prawdzie z owocami wczesnodziecięcego horroru. Wszystkimi możliwymi sposobami musimy rozpowszechniać te wiedzę – wiedzę, że przez poniżanie i wykorzystywanie naszych małych dzieci nieuchronnie tworzymy i użyźniamy glebę, z której wyrasta przemoc i śmierć.
Nowe prawo, chroniące niemowlęta przed przemocą domową, jak to, którego wprowadzenie w Szwecji znacznie zmniejszyło przestępczość w tym kraju, przyniesie bez wątpienia zasadnicze zmiany w każdym społeczeństwie – jeśli nie natychmiast, to w ciągu 20 lat, kiedy dorosną nigdy nie krzywdzone dzieci, które nie będą zainteresowane przemocą i wywoływaniem wojen.

Artykuł opublikowany po niemiecku 6 października 2001 we Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Alice Miller uzyskała międzynarodowe uznanie za jej prace badawcze nad przyczynami i skutkami wczesnodziecięcych urazów. Jej książki między innymi to: Dramat udanego dziecka, Wyklęta wiedza, Mury milczenia (Pamięć wyzwolona), Nie będziesz wiedział, czy Dla twojego dobra. Mieszkająca w Szwajcarii, a pochodząca z Polski, Alice Miller posiada stronę internetową, na której jej czytelnicy, w większości doceniający ją za pomoc w zrzucaniu oków traumy dzieciństwa, mogą dzielić się swoimi uczuciami i doświadczeniami, (www.alice-miller.com). W 1986 roku A. M. otrzymała nagrodę literacką im. Janusza Korczaka.

 

http://www.koniecmilczenia.ngo.org.pl/art/7amzro.html

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin