Pilipiuk Andrzej - Zamek.txt

(10 KB) Pobierz
ZamekZAMEK
Andrzej Pilipiuk
Poci�g p�dzi� przez zamie� z osza�amiaj�c� szybko�ci�. Reflektory wy�awia�y z 
mroku tumany �niegu. Gdzie� w po�owie sk�adu nieoczekiwanie otworzy�y si� boczne 
drzwi. Ciemny kszta�t oderwa� si� od p�dz�cego wagonu i przeleciawszy w 
powietrzu kilkana�cie metr�w zary� artystycznie w zasp�. Noga konduktora cofn�a 
si� do wn�trza i drzwi zatrzasn�y si�. W ci�gu kilkunastu sekund poci�g znikn�� 
bez �ladu w �nie�nym tumanie. 
Zaspa drgn�a, �nieg nawiany wiatrem osypa� si� na dwie strony i na wierzch 
wygramoli� si� Jakub W�drowycz. Pomasowa� obola�y od kopniaka ty�ek. 
-Czekaj cholero, ju� ja ci� urz�dz� - mrukn��. Z�o�y� odpowiednio palce i 
wyszepta� w wyj�c� wiatrem ciemno�� kilka s��w po starocerkiewnos�owia�sku. 
Dwadzie�cia kilometr�w dalej konduktor wszed� do ubikacji. Nieoczekiwanie sedes 
bluzn�� fontann� szamba pokrywaj�c go od st�p do g��w feka�em. 
Jakub u�miechn�� si� z�o�liwie, a potem rozejrza� si� woko�o. Sytuacja wygl�da�a 
nieweso�o. Pole by�o cudownie puste. Nigdzie w oddali nie p�on�o �adne 
�wiate�ko, mog�ce wskazywa� na obecno�� ludzi, ciep�a, schronienia, po�ywienia i 
napoju. 
-Aha - wydedukowa� Jakub. 
Wiatr zawy� triumfalnie. 
-Rumunia - mrukn�� egzorcysta. - Dzicz. Cywilizacji nie ma. Trzeba si� ratowa� 
surywalcem. 
Ruszy� na o�lep w lodowate piek�o. Nale�y w tym miejscu wyja�ni� sk�d Jakub 
wzi�� si� w �rodku zimy w �rodku Rumunii. Po prostu pewnego dnia odwiedzi� go 
znajomy dziennikarz i przy kilku butelkach jakubowych wynalazk�w opowiedzia� 
wra�enia z podr�y na Ba�kany. Jakuba zafascynowa�a informacja �e w Rumunii 
w�dka jest ta�sza ni� na W�grzech woda mineralna. Fascynacja by�a tak silna, �e 
po paru tygodniach duchowych rozterek egzorcysta wyruszy� w podr�, �eby 
naocznie sprawdzi�, czy to prawda z tymi cenami. Z zakupieniem w Warszawie 
biletu do Bukaresztu nie by�o problemu, natomiast zakupienie w Bukareszcie 
biletu do Warszawy przekroczy�o mo�liwo�ci j�zykowe Jakuba. Podr� na gap� nie 
uda�a si�, za spraw� w�cibskiego rumu�skiego konduktora kt�ry wykopa� egzorcyst� 
z poci�gu. Ale przynajmniej cena w�dki okaza�a si� prawdziwa. Jakub w�drowa� 
niestrudzenie przez zaspy. Zaczyna�o mu by� zimno. 
-Oj, nie obejdzie si� bez suriwalcu - mrukn��. - Zastan�wmy si� logicznie. Cia�o 
to woda i inne takie. Tak przynajmniej gada Semen, a on jest cz�owiekiem 
wykszta�conym. Wody tej jest zdaje si� sto siedemdziesi�t procent. Woda zamarza, 
krew przestaje kr��y� i od tego si� umiera. Wod� w ciele mo�na podgrza�, albo 
zapobiec jej zamarzaniu. S� na to dwa sposoby. Po pierwsze, woda posolona 
zamarza znacznie wolniej. 
Zza pazuchy wy�owi� plastikow� butelk� w�gierskiej wody mineralnej. (By� ciekaw 
co to za cudo, skoro jest dro�sza ni� w�dka w Rumunii i dlatego kupi� na dworcu 
w Budapeszcie). Zerwa� z�bami plastikow� nakr�tk� i wypi� kilka �yk�w. 
-Z�odzieje - stwierdzi�. - Niby mineralna a tu wcale minera��w nie czu�. Nawet 
nie jest s�ona! 
Rzuci� j� w ciemno��. 
-Istnieje druga metoda powstrzymania wody i innych cieczy przed zamarzaniem - 
powiedzia� w zadumie. - Je�li do p�ynu hamulcowego w traktorze doda si� alkoholu 
to on wtedy nie zamarza. 
Zza pazuchy wy�owi� litrow� butl� rumu�skiej w�dki i zmieni� sk�ad chemiczny 
wody zawartej w jego ciele. Od razu poczu� si� znacznie lepiej. 
-W sztuce przetrwania wa�ne jest zdobywanie po�ywienia - zacytowa� swojego wnuka 
Maciusia. - Z tym akurat nie b�dzie problemu. 
Wy�owi� z kieszeni tabliczk� czeskiej czekolady i zjad� j� razem z opakowaniem. 
Dochodzi�a dwudziesta gdy wreszcie natrafi� na pierwsze �lady cywilizacji. 
Wdrapa� si� w�a�nie na spor� g�rk�, przed sob� spostrzeg� kolejn�, a na jej 
szczycie zamek. 
-O cholera - wyrazi� zdumienie. - Niez�y kurnik. 
Zbli�y� si� do zamku. Krata w bramie by�a opuszczona, ale wewn�trz, na starannie 
od�nie�onym dziedzi�cu parkowa�o kilkana�cie luksusowych aut. Z podziemi 
dobiega�y d�wi�ki muzyki. Jakub wyj�� spod podeszwy buta �ydowski w�os - 
cieniutk� pi�k� ze specjalnie hartowanej stali i w nieca�e p� godziny wypi�owa� 
sobie odpowiedni� dziur� w kracie. W�a�nie rozgl�da� si� po podw�rku, gdy kto� 
wyszed� drzwiami. Jakub schowa� si� za najbli�sz� limuzyn�. Nieznany wr�g 
obszed� podw�rze woko�o i ponownie znikn�� wewn�trz budynku. Egzorcysta podni�s� 
si� i w�wczas spostrzeg�, �e w drzwiach limuzyny od jego strony nie spuszczono 
bezpiecznika. Nacisn�� na klamk� i otworzy�y si� zach�caj�co. Wpe�z� do ciep�ego 
przestronnego wn�trza i wyci�gn�� si� wygodnie na tylnej kanapie. 
-�wiat nie jest taki z�y - stwierdzi�. - Odpoczn� sobie troch�, a rano rusz� 
dalej. Wszystkie drogi prowadz� do Rzymu, to zobacz� papierza a potem zabior� 
si� z polskimi pielgrzymami do kraju. 
A potem odkry� dziwn� skrzyneczk�. Otworzy� j� z ciekawo�ci i zamar� zdumiony. 
Wewn�trz skrzynki znajdowa�y si� butelki i buteleczki w liczbie kilkudziesi�ciu. 
By�y te� szklaneczki. Jakub wyci�gn�� pierwsz� butelk�. 
-Martini - przesylabizowa�. - Cholera zupe�nie jak na filmie. 
Poci�gn�� z gwinta po czym zainteresowa� si� kolejn� butelk�. 
-Bacardi - wyduka�. - To pewnie francuskie. 
Zawarto�� mia�a przyjemnie rozgrzewaj�cy smak. Nast�pna butelka nosi�a zagadkow� 
nazw� Napoleon. 
-To chyba ten kr�l Francji co go car �ci�� na gilotynie - wydedukowa� staruszek. 

Napoleon przypad� mu do gustu. W bocznej skrytce odkry� cygara. Wybra� 
najgrubsze, przypali� i zaci�gn�� si� porz�dnie. Walonki opar� o �nie�nobia�y 
zag��wek siedzenia kierowcy. 
-Tak si� �yje jak si� ma pieni�dze - mrukn�� sam do siebie. - Ja te� mam 
pieni�dze a jako� nie pomy�la�em. Zaraz, co robili ci ludzie na filmie, com go u 
syna ogl�da�? Aha, drinki. Mieszali takie kolorowe. 
Wzi�� wysok� szklank�. 
-Zobaczmy. Na pocz�tek tego Napoleona. Teraz Martini, Bacardi i jeszcze jedno 
Martini, tym razem czerwone. A to co? Puszka Coca Coli. Nap�j ameryka�skich 
imperialist�w produkowany z rozgniecionej stonki ziemniaczanej. Przepi�rki te� 
jedz� stonkie i s� bardzo smaczne, znaczy ameryka�cy wiedz� co robi�. No to 
dolejemy troch� coli. Wod� sodow� nie ma co papra�, od tego nap�j traci 
procenty. Nie zaszkodzi�o by oliwek. 
Znalaz� s�oiczek i hojnie wsypa� od razu po�ow� zawarto�ci. 
-Teraz l�d w kostkach. 
Lodu w walizeczce nie by�o, wi�c otworzy� drzwi i zaczerpn�� gar�� �niegu prosto 
z karoserii. Utoczy� z niego kilka kulek i wrzuci� do drinka. Zabe�ta� palcem, 
wypi� zawarto�� duszkiem i po�kn�� oliwki. 
-Mmm. Ma�mazja. No to mo�e teraz spr�bujemy innej kombinacji. Likier 
czekoladowy, likier mi�towy, wiskhy i Napoleon. Hmm.. To jest gorsze. Aha lodu 
nie doda�em. O oliwki si� sko�czy�y. No to teraz... Co to? Malibu. Z palm? A z 
kokos�w. I jeszcze Martini. O! Kto� tu zgubi� flaszk� Smirnoffa. Dziadek 
opowiada�, �e pija� to przed rewolucj�. W�dka wida� dobrego rocznika. Blady 
troch� ten drink. Co by tu jeszcze Chateau? Rocznik 1968. M�ode winko. A w 
smaku? E, pryta truskawkowa lepsza, ale niech b�dzie. Niez�a kombinacja. Znowu 
zapomnia�em �niegu. A teraz spr�bujemy tak. Red Rum, likier mi�towy, coca cola, 
�nieg, cholera jakie� brudy z karoserii, ale to nic, alkohol wszystko 
dyzenfekuje. Co to, denaturat? Nie to jakie� jagodowe. A to? Goldwaser? To chyba 
po �ydowsku, jak Goldstein. Nigdy nie pi�em �ydowskiej w�dki. Drink niczego 
sobie. Cholera, nie ma go�ego spirytusu? To czym podnosz� moc? 
Dochodzi�a p�noc gdy Jakub nieco wstawiony opu�ci� limuzyn� za potrzeb�. Z 
piwnicy gdzie� pod zamkiem nadal dobiega�y odg�osy muzyki. 
-Imprezka jest? - zdziwi� si� egzorcysta. - I mnie, cholera nie zaprosili? 
Zawr�ci� do samochodu, ubra� si� w znaleziony w baga�niku garnitur, przetar� 
twarz �niegiem i ruszy� w stron� piwnicy. Odemkn�� ci�kie d�bowe drzwi i wszed� 
do niewielkiej sieni. Prowadzi�y z niej gdzie� w d� schody. Widok sali 
zas�ania�a kotara. Jakub ods�oni� j� sobie ostro�nie i w�osy stan�y mu demba na 
g�owie. Zawr�ci� do samochodu po okulary. Uzbrojony w optyk� zajrza� jeszcze 
raz. Du�a sklepiona piwnica przystrojona zosta�a na czarno i czerwono. Sto�y 
ugina�y si� od jad�a i flaszek. Woko�o sto��w sta�y trumny pe�ni�ce rol� �aw. Na 
kamiennej posadzce w rytm muzyki ta�czyli go�cie. M�czy�ni byli bladzi na 
twarzach, ubrani w czarne p�aszcze lub fraki. Kobiety tak�e blade jak upudrowane 
nosi�y suknie z dekoldami i peruki. Wi�kszo�� ta�cz�cych mia�a z�by wystaj�ce a� 
na brody. Inni mieli kr�tsze, wida� by�o je tylko wtedy gdy si� u�miechali. Na 
�cianach wisia�o kilka luster, ale odbija�a si� w nich pusta sala. Na honorowym 
miejscu wisia� portret hrabiego Drakuli. Tego typka Jakub pozna�, bo widzia� go 
kiedy� na obrazku w ksi��ce. Wycofa� si� po cichutku. 
-Wampiry. Zafajdane wampiry - mrukn��. - Niech to cholera we�mie. Co najmniej 
czterdzie�ci sztuk. I co tu robi�? Jestem ostatecznie egzorcyst�. Ludzko�� mi 
zaufa�a. 
Zajrza� jeszcze raz. Jedyne wyj�cie z piwnicy prowadzi�o przez drzwi kt�rymi 
wszed�. 
-Sukinsy�stwo - stwierdzi�. - Mo�na poczeka� do rana a� posn�, ale wtedy 
wi�kszo�� zwieje, bo jest tu najwy�ej dziesi�� trumien, a ich ca�a kupa. Zreszt� 
samochody z przyciemnionymi szybami te� nie bez powodu... Trzeba dzia�a�. 
Rozejrza� si� po podw�rzu i spostrzeg� niedu�y dystrybutor paliwa. Pokr�ci� si� 
po zamku i niebawem wr�ci� zaopatrzony w parciany w�� od hydrantu. Podczepi� go 
jednym ko�cem do dystrybutora, a drugi spu�ci� w d� do piwnicy. Uruchomi� 
maszyn�. Benzyna pop�yn�a w d� rzek�. Z kawa�ka gazety skr�ci� ciasny zwitek i 
umoczywszy jego koniec w paliwie odpali� od cygara. Sta� przy drzwiach czekaj�c. 
Nagle ze �rodka buchn�� okrzyk. Kto� zauwa�y� co si� �wi�ci. 
-Sma�cie si� w piekle sukinsyny - krzykn�� po polsku i cisn�� gazet�. 
Podmuch wyrzuci� go a� na podw�rze. Poderwa� si� jednak niemal natychmiast i 
podbieg�szy do drzwi zatarasowa� je kamieniem. 
-Trzeba wia� - mrukn�� do siebie. 
Popatrzy� w zadumie na krat� w bramie. Wybra� s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin