Rozdziały 4-6.docx

(41 KB) Pobierz
Dzień, który trwa wiecznie



Dzień, który trwa wiecznie

 

 

Opowiada o losach Belli, Edwarda i reszty Cullenów!

 

Lizard15

2010-06-06

 


Rozdział 4 Biologia

BPOV


Dałam nauczycielowi kartkę do podpisania i wtedy..... do klasy wszedł Edward Cullen. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Od razu odwzajemniłam jego gest. W między czasie Jessica spojrzała się na mnie znacząco. Widziałam już co oznacza ten wzrok. Mnóstwo pytań na temat rozmowy z Cullenami podczas lunchu, a najważniejsze co zrobiłam, że zaprosili mnie do siebie do domu. 

Nauczyciel oddał mi broszurkę, a ja chodź niechętnie  skierowałam się w stronę dziewczyny. Gdy już zbliżałam się do ławki zatrzymał mnie głos naszego profesora od biologii.

-Nie Isab...-nie skoczył, bo mu przerwałam

-Bello, proszę pana.-musiałam to powiedzieć, bo  nie zniosłabym gdyby ktoś podłapał bakcyla i zaczął nazywać mnie Isabellą.

-Bella - poprawił się i spojrzał na mnie znacząco.

- Nie usiądziesz z Jassicom, bo będziecie rozmawiać przez całą lekcje. - W myślach odtańczyłam taniec szczęścia za to, że z nią nie usiądę, a nauczyciel kontynuował.

-Usiądziesz z Edwardem -spojrzałam się na nauczyciela. Chyba uznał, że nie chce z nim usiąść, bo od razu dodał.

-Spokojnie Edward cie nie zje, ani nie u gryzie-Ed tylko się cicho zaśmiał, a ja podeszłam do ławki i usiadłam obok niego.
-I znowu się spotykamy-powiedział i obdarzył mnie swoim łobuzerskim uśmiechem.

-No, tylko inne okoliczność - Odwzajemniłam jego uśmiech, ale nie był na pewno piękniejszy.

Nauczyciel nas uspokoił, bo miał ważny telefon i musiał gdzieś szybko pojechać.

-Dzieciaki niestety muszę szybko gdzieś pojechać, bo jest bardzo pilna sprawa...Kelly pobiegnij po panią sekretarkę żeby was popilnowała do końca lekcja -wszyscy zaczęli się cieszyć przybijać sobie piątki i po cichu klaskali. W momencie gdy nauczyciel wychodził przyszła sekretarka.

-Skarby macie wolną lekcje możecie sobie teraz pogadać, ale macie nie narozrabiać - pogroziła nam palcem, po czym znów zanurzyła się w swojej książce. Z nudów wyglądałam przez okno oglądając jak pada deszcz. W pewnym momencie usłyszałam czyjś melodyjny głos to.  To na pewno był Edward.

- I jak polubiłaś deszcz- spytał mnie
-Pytasz mnie o pogodę -zdziwiłam się i lekko się zaśmiałam.
-yyy...Tak chyba tak-powiedział lekko speszony

-Nie lubię deszczu ..i wszystkiego co zimne i mokre..-gdy to mówiłam, aż zadrżałam a on się tylko zaśmiał.

-Co? - zapytałam zdziwiona jego reakcją.

-Z czego się śmiejesz ?

-Nic... nieważne. Tak jakoś. Dziwię się, dlaczego  przeprowadziłaś sie w najbardziej deszczowe miejsce w stanach zjednoczonych, jak nie lubisz zimna i deszczu.

-To długa historia-powiedziałam i się zasmuciłam.

-Spróbuje zrozumieć - Powiedział to i poczułam się jakby rzucił na mnie jakiś dziwny urok. Tak nagle napotkała mnie ochota żeby mu się zwierzyć.
-Więc jak, by tu...... moja mama wyszła drugi raz za mąż -przerwał mi

-A ty go nie lubisz? - spytał mnie Edward opiekuńczym głosem.
-Nie ...Phil jest sympatyczny. Jest zawodowym baseballistą ...i gdy wyjeżdżał to mama zostawała ze mną i wiem, że była nieszczęśliwa, wiec postanowiłam się przeprowadzić do taty na trochę.

-A teraz ty jesteś nieszczęśliwa- znów ten jego opiekuńczy  głos, który strasznie mnie dekoncentrował.
-Nie... ale czasami jest mi smutno. Brakuje mi tego słońca na twarzy, krótkich spodenek i bluzek na ramiączkach - powiedziałam rozmarzonym głosem.

-Wiem doskonale o czym mówisz. - odparł

 Nawet nie wiem kiedy minęła cała lekcja. Boże, następny w-f. - powiedział w myślach załamana gdy tylko spojrzałam na plan.
Okazało się, że mam go z Alice i Emmettem.  Od razu ucieszyłam się gdy tylko dowiedziałam się o tym. Alice na tę wiadomość zareagowała bardziej entuzjastycznie niż ja.
Rzuciła  mi się na szyje gdy tylko mnie zobaczyła, a Emmett powstrzymywał się od śmiechu gdy na nas patrzył.

-Bella jak miło cię znowu widzieć! Szkoda, że nie mogłyśmy dłużej pogadać, ale za to pogadałaś sobie z Edwardem - Emmett gdy to usłyszał spojrzał na Alice i przewrócił teatralnie oczami.

W chwili gdy nauczyciel wrócił na sale powiedział, że dziś nie będziemy w nic grać, ale będziemy omawiać reguły baseballu.
Wszystkim zrzedły miny oprócz mi, bo wolałam słuchać jak się w to gra niż grać. Z moją koordynacjom ruchową zawsze było coś nie tak.
Nagle usłyszałam głos Alice zaraz koło mojego ucha.

-No cóż szkoda że nie będziemy w nic grali, ale jest pewna dobra strona tego zdarzenia będziemy mogły sobie pogadać - Po raz kolejny tego dnia uśmiechnęła się do mnie.

- No nie ... nie będę miał dzisiaj szansy nikogo znokautować, co za szkoda -powiedziałam do Alice.
Przez całą lekcję gadałam z Alice. To było dziwne, bo ja nie lubię za dużo rozmawiać, a przy niej buzia mi się nie zamykała. Po w-f poszłam w kierunku mojej furgonetki. Weszłam do niej i pojechałam do domu. Przed domem nie było jeszcze radiowozu Charliego.
Weszłam do środka i od razu zabrałam się za przygotowywanie obiadu. Nie było zbytniego wybory w produktach w lodówce, a w zamrażarce były same ryby. Postanowiłam więc, że na obiad będzie dziś ryba w sosie słodko-kwaśnym. Charliemu powinna smakować. Gdy skoczyłam jak na zawołanie Charlie wszedł do domu. Nałożyłam mu i sobie obiad na talerze, po czym poszliśmy jeść do salonu.

-I jak było pierwszego dnia w szkole Bells?

-A wiesz nawet dobrze
-I co polubili cie?
-No -ciężko było mi to przyznać

-A widzisz mówiłem, że polubią. Ja znam te dzieciaki ....są dobre.

Gdy już zjedliśmy wzięłam mój i taty talerz, by pozmywać. Następnie udałam się na górę, by odrobić lekcje i troszeczkę pouczyć się.

Nim się zorientowałam była już godzina 22:00. Skończyłam wszystko i poszłam do łazienki, by przebrać się  piżamę i umyć. Zmęczona weszłam do pokoju i od razu zasnęłam w moim wygodnym łóżeczku.

Tej nocy pierwszy raz śniłam o Edwardzie Cullen'nie.





 

Rozdział 5                         Pierwsze HYPERLINK "http://edward-bella-nessi.blog.onet.pl/Rozdzial-5-Pierwsze-spodkanie-,2,ID398455391,n"spodkanieHYPERLINK "http://edward-bella-nessi.blog.onet.pl/Rozdzial-5-Pierwsze-spodkanie-,2,ID398455391,n" z HYPERLINK "http://edward-bella-nessi.blog.onet.pl/Rozdzial-5-Pierwsze-spodkanie-,2,ID398455391,n"Bellą

EPOV

Szedłem właśnie z Alice do stołówki, by tam spotkać się z naszym rodzeństwem. W pewnym momencie wpadła na Alice jakaś dziewczyna. Nie widziałem jej nigdy wcześniej, więc domyśliłem się, że to ona musi być tą nową, o której cały czas myśli Mike. Ma na imię Bella, a nazwisko? Chyba Swan? Alice popatrzała się na nią i chyba miała wizje, ale nie dała mi się wkraść do swojego umysłu abym także ją zobaczył.

-Nic ci się nie stało - spytała z wielkim uśmiechem  na twarzy. Domyśliłem się, że to chyba o niej miała wizje, ale z czego ona się tak cieszyła?
-Nie nic ... przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść - Było widać, że dziewczyna się zawstydziła po jej słodkim rumieńcu, który wkradł się na jej twarz. Chciałem się dowiedzieć o czym to istotka może teraz myśleć, wiec spróbowałem wkraść się do jej umysłu. Jednakże słyszałem tylko pustkę. Wtedy owa dziewczyna zauważyła, że się na nią patrzę. Speszyła się troszeczkę, a Alice pomogła jej wstać.

-Nic nie szkodzi ... ja jestem Alice a to Edward-Spojrzałem się na nią, a ona na mnie. W tym momencie nasze spojrzenia się spotkały.

-Tam ta blondynka, która siedzi koło okna to Rosalie, a tamten chłopak, który siedzi koło niej to Emmett - jej chłopak. Koło Emmetta siedzi mój ukochany – Jasper. Jesteśmy przybranymi dziećmi Doktora Cullena i jego żony Esme - Alice powiedziała to z dumą. Natomiast potem palnęła głupotę.

-Chcesz z nami usiąść? Zapraszamy. - Za nim dziewczyna zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Alice przyciągnęła ją do naszego stolika. Wszyscy byli zdziwieni tą sytuacja, bo my nigdy nie udzielaliśmy się towarzysko( z wiadomych przyczyn) Moje rodzeństwo zadawało mi mnóstwo pytań w myślach.

 - Co to za jedna ? Po co Alice ją tu przyciągnęła ? - ja tylko wzruszyłem ramionami na znak, że nie wiem co kombinuje Alice. Przedstawiła Bellę mojemu rodzeństwu. Wszyscy odpowiedzieli oprócz Rosalie. Widać było, że jest zła na Alice, że ją tu przyprowadziła. Gdyby mogła zabiłaby w tym momencie i Bellę i Alice. Spojrzałem na zegarek i powiedziałem, że za chwilkę będzie dzwonek. Bella popatrzała się po stołówce i na jej na szczęście skierowała się w kierunku klasy, w której miała lekcje.

-Po co ją tu przyprowadziłaś ?-Rosalie wręcz warknęła na Alice. Ja tylko jej przypomniałem gestem oczu, że jeszcze nie jesteśmy sami na stołówce. Alice spojrzała się na mnie tylko z uśmiechem  wymalowanym na twarzy.

-Powiem wam w domu. To nie temat na 5 minut przed dzwonkiem, a po za tym ktoś mnie musi obronić -Wszyscy się na nią spojrzeli jak na głupią.

-Alice przed kim obronić?!! -Jasper powiedział przez zaciśnięte zęby. Ona tylko wzruszyła ramionami i wskazała ma mnie .

-Alice ja ci nic nie chce zrobić .- Powiedziałem ze zdziwieniem i prawie wybuchłem śmiechem.

-Oj, ale będziesz ostro na mnie wkurzony. - Powiedziała i przysunęła się do wstającego Jaspera.
-Dobra ja idę na lekcje. Cześć. - Powiedziałem na odchodne i poszedłem do klasy.
 

Gdy wchodziłem do sali biologii Bella stała koło nauczyciela i podawała mu broszurkę do podpisania. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła mój uśmiech. Jessica zrobiła wielkie oczy gdy to zobaczyła i pomyślała:

-Ciekawa o czym tam gadała z Cullenami ? -jej wścibskość mnie rozdrażniła, ale też rozbawiła. Bella zaczęła podchodzić do Jess. Widać, że nie była zbyt zadowolona, ale Jessica zaprosiła ją do siebie. Gdy Bella chciała już siadać nauczyciel zwrócił się do niej:

-Isabe...-dziewczyna przerwała nauczycielowi i poprosiła, żeby mówił na nią Bella.

-Bello nie usiądziesz z Jassicom, bo będziecie rozmawiać - Było widać, że Bella się z tego ucieszyła. - Usiądziesz z Edwardem - Wtedy i mnie i Belli zrzedła mina. Nauczyciel widać to zauważył, więc dodał swoje 3  grosze. 

-Bella, Edward cie nie zje, ani nie ugryzie -Co za złe spostrzeżenie pomyślałem i zaśmiałem się. Bella usiadła koło mnie. Chciałem wiedzieć co myśli, ale znowu pustka. Nic! -Co się ze mną dzieje ?-pomyślałem sobie -Czyżby mój dar mógł mieć jakieś ograniczenia ? A może to jej umysł jakoś inaczej pracuje?

Facet od biologii musiał gdzieś pilnie pojechać i poprosił Kelly, żeby poszła po sekretarkę . Nauczyciel wyszedł, a starsza pani weszła i powiedziała, że mamy wolną lekcje.
Zobaczyłem, że Bella się wpatruje w okno, więc jeszcze raz spróbowałem wtargnąć do umysłu. Znowu pustka zamiast. Zamiast myśli Belli przeczytałem myśli Jessici.

-Ciekawe dlaczego Cullen tak patrzy na Bells-pomyślała patrząc się na mnie.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin