Nigdy, Nigdy Mnie Nie Złapiecie.txt

(263 KB) Pobierz
tytu: "NIGDY, NIGDY MNIE NIE ZAPIECIE"
autor: William Wharton
tytu oryginau: "Niah, Niah Ya Can't Catch Me"
przeoy: Jacek Wietecki
tekst wklepa: dunder@poczta.FM

DOM WYDAWNICZY REBIS
POZNA 2001
CopyRight C 2000 by William Wharton
AlL RIghts reserWed
CopyRIght C for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd , Pozna 2001
Redaktor: Elbieta Bandel
Konsultacja militarna: Jarosaw Kotarski
Opracowanie graficzne SERII i projekt okadki: Lucyna Talejko-Kwiatkowska
Fotografia na okadce: Piotr Chojnacki
Wydanie I
ISBN 83-7120-933-9 (opr broszurowa)
ISBN 83-7301-031-9 (opr twarda)
Dom Wydawniczy REBIS Sp z o o
ul migrodzka 41/49, 60-171 Pozna
tel 867-47-08, 867-81-40, fax 867-37-74
e-mail' rebis@pol pl
www rebis com pl
Fotoskad Z P Akapit, Pozna, ul Czemichowska 50B, tel 879-38-88 Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza
im. W. L. Anczyca S.A., Krakw. arn. 920/00

* * *
ROZDZIA 1

Kiedy miaem pitnacie lat, wraz z picioma kuzynami - mniej wicej rwnolatkami - ze strony ojca eskortowaem trumn na pogrzebie naszego dziadka. Dwa tygodnie przed mierci dziadek wezwa mnie do swojej sypialni. Wiedziaem, e jest chory - on, ktry nigdy nie chorowa - ale nie wiedziaem, e umiera. Gdy wszedem do jego pokoju, ciocia Sophie zamkna za mn drzwi. Nie widziaem dziadka od miesica; by tak wychudzony, blady i mizerny, e z trudem go poznaem. Jego ciao, ktre wydawao si zawsze tak zahartowane od twardej ciesielskiej pracy, ledwie drgno pod pociel. Siedzia na ku podparty poduszk. Na mj widok umiechn si niemiao i pokaza, bym przy nim usiad; siadem na stojcym obok krzele. Na kolanach mia tac, na ktrej leay papier i owek. Spodziewaem si niemal, e poprosi, abym mu co narysowa. W przeszoci, ilekro go odwiedzaem, zawsze mnie o to prosi. On i moja modsza siostra, Jean, byli pierwszymi wielbicielami mojej twrczoci. Czasami chcia tylko, ebym narysowa kilka przedmiotw z jego kolekcji: groty strza z Wisconsin lub dziwnie wykrcony kawaek drewna, najczciej jednak miaem kopiowa wielkie fotografie, ktre powiesi na cianach jadalni. Dwa razy poprosi mnie o szkic trofeum - ba jelenia, ktrego ustrzeli na polowaniu w Maine. Tym razem jednak da mi do zrozumienia, krzywic si w grymasach blu, e chce mi co pokaza. Za kadym razem, gdy przebiega go spazm, zamyka oczy, a ja czekaem w milczeniu.
- Myl, e jeste moim najbystrzejszym wnukiem, Albercie. Jest par spraw, o ktrych powiniene si dowiedzie. Spojrzaem w jego nieruchome, zgaszone chorob, jasnobkitne oczy. Nie miaem nic do powiedzenia. Wanie wtedy po raz pierwszy uwiadomiem sobie, e dziadek umiera. Powoli i starannie zacz kreli co na lecej przed nim kartce papieru. Napisa nasze nazwisko, ale w innej pisowni, ni znaem je do tej pory. Podobnie jak caa moja rodzina, zapisywaem zawsze swoje nazwisko z angielska, to jest od duej litery i bez przerw: Duaime. Brzmi to tak samo, jak rozkaz: "Wyceluj!" (Do aim!). Wyrosem przywizany do nazwiska w tej postaci. Wiedziaem jedynie, e jest ono niepowtarzalne i trudne do przeliterowania.
- Albercie - zacz dziadek, wskazujc kartk - poka ci teraz, jak naprawd powinno si pisa nasze nazwisko. Mj ojciec pozosta przy nowej pisowni, bo chcia, ebymy si bardziej zamerykanizowali. Zdradzi mi to dopiero przed mierci. Znw zerka na mnie, chcc si upewni, e rozumiem, dlaczego zapis nazwiska ma dla niego tak wielkie znaczenie, teraz, gdy umiera. Ponownie podnosi owek i drc rk, z uwag, jakby kreli rysunek, zapisuje nasze nazwisko w nowy sposb: du Aime - ma liter, z odstpem midzy "u" i "A".
- Zapewniam ci, Albercie, e jeli przejrzysz wszystkie ksiki telefoniczne w Ameryce, a moe i na wiecie i znajdziesz gdzie to nazwisko zapisane w takiej formie, to znalaze jednego z naszych bliskich krewniakw. - Umiecha si sabo i popatruje na mnie. - Chc, eby zapamita moje sowa. Ale nie znajdziesz naszego nazwiska w adnej ksice telefonicznej, poniewa to te nie jest nasze prawdziwe nazwisko, tak jak nie jest nim Duaime. Pniej opowiem ci t histori. Poznaem j od swojego dziadka, a jemu, jak ju mwiem, opowiedzia j jego dziadek, zanim zmar. Mj dziadek przekaza j zarwno mnie, jak i mojemu bratu, a twojemu dziadkowi stryjecznemu, Elzardowi, ale z jakiego powodu nie powiedzia nic adnej z wnuczek. Mj brat nie yje, pochowano go w Wisconsin. Nie zdye go pozna, Albercie. To by dobry, uczciwy czowiek, prawdziwy farmer z Wisconsin. Wikszo z tego, co zamierzam ci opowiedzie, prbowaem napisa, ale nie mam talentu do pira. Dlatego opowiem ci, co pamitam, a pami na szczcie mi suy, nawet teraz. Dziadek opowiedzia mi to, kiedy byem mniej wicej w twoim wieku, no, moe troch starszy. Lea na ou mierci, tak jak ja teraz. Pomyl tylko... cz tych wydarze rozegraa si, zanim on si urodzi. Dziadek urywa na moment. - Wszystko zaczo si od rewolucji francuskiej, ktr dziadek zwa zawsze "terrorem". Dla wielu ludzi, w tym take mojego pradziada, musia to by rzeczywicie czas terroru. Wielu Francuzw stao si wtedy jakby dzisiejszymi terrorystami, zagraajcymi bezpieczestwu wasnego narodu i ssiadw. Mieszkacy Francji najwyraniej powariowali: palili domy, mordowali ludzi, niszczyli kocioy - robili najgorsze rzeczy, jakie mona sobie wyobrazi. Terror ogarn ca Francj, mae wioski i wielkie miasta. Twj praprapradziadek, czyli mj pradziad, by zamonym rolnikiem z Sabaudii. Region ten pooony jest we francuskich Alpach, przy granicy z Wochami. Wanie tam, na stromych grskich zboczach, pradziad wypasa stado krw. Sam wybudowa sobie dom z kamienia, wysoki na dwa pitra, z przytykajc do kamienn stodo; pomg mu w tym starszy brat. By to najokazalszy dom w caej wiosce. Wioska nazywaa si Aime. Jego rodzina mieszkaa u samego podna Alp. Ich dom mia nawet ma, okrg wieyczk, w ktrej pradziadek przechowywa dokumenty i prowadzi interesy, rozliczajc si z nalenych krlowi podatkw. A mia ten dom, ktrego wszyscy mu zazdrocili, dlatego e zbudowa go wraz z synami. Uyli szarego, upkopodobnego kamienia, ktrego peno leao dokoa. Konstrukcj wzmocnili deskami pochodzcymi z drzew, ktre cili i znieli z gr. Kiedy "terror" dosign! ich maej pasterskiej wioski, najgorsze mty z caej okolicy, ktre nigdy nie zhabiy si adn prac, zaczy zabija tych, ktrzy doszli do czego wasnymi siami. Wymordowali nawet te rodziny, ktre regularnie chodziy do kocioa. Pewnego razu zamknli parafian i ksiy w kociele i podpalili go. Kiedy dziadek opowiada mi t smutn histori, mia zy w oczach i trzsy mu si rce. Dwaj bracia, czterej synowie i dwie crki mojego pradziada zostali najpierw uwizieni przez "obywateli", a potem ukamienowani. Ci "terroryci" to by okrutny, przypadkowy motoch, niszczcy wszystko, co mu wpado w apy. Pradziadek, prababka i dziadek uciekli z tej zamknitej doliny tajemnym przesmykiem, ktrym pdzili bydo na grski wypas. Zabrali ze sob tyle pienidzy, ile mieli, i wartociowe przedmioty, ktre mogli unie. Z blem serca zostawiali krowy - wiedzieli, e napastnicy je zaszlachtuj, ale pradziadek po prostu nie mg sam ich zabi. Hodowali te zwierzta od pokole... Rodzina przedostaa si do Woch, najbliszego kraju, ktrego granic nie strzeono zbyt pilnie. Dziadek zamilk i kilkakrotnie odetchn gboko. Baem si, e za chwil umrze albo co najmniej zapadnie w sen. Nie wyszedem przede wszystkim dlatego, e z caej siy ciska mi rk. Po jakim czasie znowu otworzy oczy.
- Nie do wiary, e to wszystko si zdarzyo przed tak wielu laty, w tysic siedemset dziewidziesitym pitym. A teraz mamy tysic dziewiset czterdziesty i siedzimy sobie bezpiecznie w naszym maym szeregowym domku w poudniowo-zachodniej Filadelfii. Zarczam ci, Albercie, e wszyscy znali mojego dziadka jako prawego czowieka. Wiem, e nie kama. Chcia, ebym zna prawd, tak jak ja chc, eby ty j pozna. Posuchaj mnie teraz uwanie. Pradziad, jego ona i ich may synek William uciekli statkiem wypywajcym z Woch do Ameryki. Nie mieli wikszego pojcia, gdzie jest Ameryka, nikt z wioski nigdy tam nie by. Mwili* szczegln odmian francuskiego uywan w Sabaudii. Mieli troch grosza i kosztownoci, ale za mao, by zapaci za dobre miejsce na statku. Pradziadek ledwie przey t podr, zmar zreszt wkrtce po przybyciu do Ameryki. Statek wysadzi ich na Ellis Island u wybrzea stanu Nowy Jork. Byli mocno wygodzeni. Zostao im niewiele - par zotych monet, zaoszczdzonych przez rodzin, i kilka drogocennych kamieni, ktre pradziad przyszy do sukienki mojej prababki. yli w cigym w strachu, e kto odkryje te precjoza i ukradnie je albo nawet ich zabije. Stanowiy one wszystko, czego si dorobili po latach harwki na grskiej farmie. Dzisiaj wrcz trudno sobie wyobrazi, czego ci ludzie si lkali. ycie zmienio si tak bardzo. Wraz z setkami im podobnych zeszli ze statku, cuchnc smrodem ciemnej adowni, niosc w tobokach dorobek caego ycia. Stanli w kolejce do urzdnikw na Ellis Island. Posuchaj, Albercie - tam wanie zaczo si cae nieporozumienie zwizane z naszym nazwiskiem. Ot podeszli do umundurowanego celnika siedzcego za stoem. Ten, mieszajc francuski i woski, zada im pytanie, ktre zwykle stawia si nowo przybyym: "Skd pochodzicie?" Pradziadek mia przygotowan odpowied na to pytanie; pomogo mu kilka osb na pokadzie, mwicych po francusku. Widocznie jednak urzdnik zada im cakiem inne pytanie, mianowicie: "Jak si nazywacie?" Wikszo pasaerw statku stanowili Wosi uciekajcy przed panujcym w ich kraju godem i bied. Pradziad nie zrozumia, o co go spytano. Nie zna ani angielskiego, ani woskiego. Wic odpowiedzia: "ous sommes du Aime", co po francusku znaczy "pochodzimy z Aime". Powiedzia celnikowi, skd pochodzi rodzina, a nie, jak si nazywa, lecz informacja ta t...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin