Inna rozdział 3.docx.doc

(94 KB) Pobierz

Autor: martyna-strzelczyk

Beta: truska93

Wygląd graficzny: truska93

 

 

 

C:\Documents and Settings\User\Pulpit\Moje\Rysunki\Inna by Truska93.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 3

Bella

- Hej Alice!- Przywitałam się już od progu- Wpadłam do Ciebie, bo nie miałam, co robić, a po za tym musimy jeszcze omówić szczegóły naszych zakupów.

- O Bella hej! Zakupy! Tak wchodź.- chochlica na słowo ,,zakupy’’ od razu się rozchmurzyła.- Mam pomysł, a może Ed będzie naszym szoferem, czyli będzie za nami chodził, wszystko nosił a na dodatek będzie nas wszędzie woził?!

-Al nie sądzisz, że będziemy mu przeszkadzać, albo nie da rady, albo nie będzie chciał?- na poczekaniu wymyśliłam jeszcze więcej takich argumentów, ale Ally wytrąciła mi je z reki jednym zdaniem:

-Nie, na pewno się zgodzi.

-Ok. Alice a…- chciałam zapytać się jej o te wampiry, ale pomyślałam, że zrobię to później- Nie, nic. Już nic.

-Bells, co jest?! Pytaj! No! Mów! Już!- Chochlik nie dawał za wygraną.

- A nic. Chciałam Cię zapytać o…- skapitulowałam i postanowiłam jej powiedzieć- wampiry. Uważam, że…

- Chyba nie myślisz, że takie coś jak wampiry istnieje?!- Przerwał mi brutalnie wampirek.

- Tak, tak myślę. I jesteś moją przyjaciółka, więc myślę, że mogę Ci mówić o wszystkim. Więc tak… Powiem Ci, ale obiecaj, że się nie zdenerwujesz i nie będziesz krzyczeć i nie będziesz na mnie zła i tak dalej. Ok?- Nie chciałam się kłócić z moja przyjaciółką.

-Ok.- Zgodziła się niechętnie.

- Myślę, że wampiry istnieją, wilkołaki też i myślę też, że jesteś wampirem, ale nie tylko, bo Rose, Edward, Jasper i Emmett też są wampirami.- Powiedziałam na jednym tchu.- I jest jeszcze coś; dzieje się ze mną od wczoraj coś dziwnego. Umiem więcej, moja skóra jest twarda, mózg jakby większy, słuch i wzrok lepsze. Jednym zdaniem: Od wczoraj się zmieniłam. Myślę też, że jako wampiry macie nadprzyrodzone zdolności: Ty przewidujesz przyszłość, ale tylko, gdy ktoś już podejmie decyzję, Ed czyta w myślach wszystkim oprócz mnie, a Jazz potrafi manipulować emocjami i je wyczuwa. To tyle- wyszeptałam szybko wiedząc, że i tak mnie słyszy przez wampirzy słuch. Alice pobladła. -Al, co się stało? Mówiłaś, że nie będziesz się wściekać. Powiedz coś! To wszystko to brednie? Tak? Naprawdę powiedziałaś, ze nie będziesz się gniewać. Oh nie. Jestem beznadziejna. Wszystko spieprzyłam. Beznadziejna przyjaciółka. Beznadziejna dziewczyna. Tak naprawdę to powinnam się nazywać Isabella Beznadziejna Swan.-Użalałam się nad sobą.

Edward

Już miałem jechać po Alice do szkoły, gdy obok mnie pojawiła się Rosalie.

- Hej Ed.- powiedziała blondi.

- Hej Rosie.- Odpowiedziałem.

- Jedziemy po Ally?- Zapytała.

-Tak.- Odpowiedziałem. Wsiedliśmy do samochodu a całą drogę pokonaliśmy w milczeniu. Byliśmy już pod domem Al, gdy poczułem zapach Belli. Zmienił się, stał się bardziej wampirzy.

-Ok. Alice a… Nie, nic. Już nic.- Bella chciała coś powiedzieć, lecz zrezygnowała w połowie wypowiedzi.

-Bells, co jest?! Pytaj! No! Mów! Już!- Chochlik nie dawał za wygraną.

- A nic. Chciałam Cię zapytać o…- skapitulowała Bells- wampiry. Uważam, że…

- Chyba nie myślisz, że takie coś jak wampiry istnieje?!- Przerwała jej brutalnie.

- Tak, tak myślę. I jesteś moją przyjaciółka, więc myślę, że mogę Ci mówić o wszystkim. Więc tak… Powiem Ci, ale obiecaj, że się nie zdenerwujesz i nie będziesz krzyczeć i nie będziesz na mnie zła i tak dalej. Ok?- Wyraźnie nie chciała się kłócić ze swoją przyjaciółką.

-Ok.- Zgodziła się, ale niechętnie.

- Myślę, że wampiry istnieją, wilkołaki też i myślę też, że jesteś wampirem, ale nie tylko, bo Rose, Edward, Jasper i Emmett też są wampirami.- Powiedziała.- I jest jeszcze coś: dzieje się ze mną od wczoraj coś dziwnego. Umiem więcej, moja skóra jest twarda, mózg jakby większy, słuch i wzrok lepsze. Jednym zdaniem: Od wczoraj się zmieniłam. Myślę też, że jako wampiry macie nadprzyrodzone zdolności: Ty przewidujesz przyszłość, ale tylko, gdy ktoś już podejmie decyzję, Ed czyta w myślach wszystkim oprócz mnie, a Jazz potrafi manipulować emocjami i je wyczuwa. To tyle- wyszeptała szybko. -Al, co się stało? Mówiłaś, że nie będziesz się wściekać. Powiedz coś! To wszystko to brednie? Tak? Naprawdę powiedziałaś, ze nie będziesz się gniewać. Oh nie. Jestem beznadziejna. Wszystko spieprzyłam. Beznadziejna przyjaciółka. Beznadziejna dziewczyna. Tak naprawdę to powinnam się nazywać Isabella Beznadziejna Swan.-Użalała się nad sobą.

- Rose, słyszałaś to?!- Wykrzyknąłem oniemiały.

-Tak Ed słyszałam to.- Przytaknęła spokojnie.

-Rosie ona wszystko o nas wie.- Powiedziałem spanikowanym głosem.

-Tak. Domyśliła się tego po tym, że z nią zaczynają się dziać dziwne rzeczy.- Opanowanie blondyny zaczynało mnie wkurzać.

- Al powiedz coś! Niepotrzebnie Ci to wszystko mówiłam- to była Bella- Dobrze, że nie powiedziałam wszystkiego. Ogh! Wygadałam się! Dlaczego jestem taka głupia i beznadziejna? Dlaczego?- Mówiła jakby do siebie, ale wiedziała, że Ally ją słyszy. Nie wiedziała tylko, że blondi i ja też. - Edward, Rose chodźcie tu! Wiem, że tam jesteście!- Krzyknęła Bells- Czuję wasz zapach! Nie odzywaliśmy się z Rosalie. Po prostu oniemieliśmy. - Oh, bo do Was pójdę!- To znowu B.

-Bella świrujesz.- Powiedziała Alice bardzo siląc się na spokojny i w miarę normalny ton. - Tak Al, ale ja mówię prawdę i… albo nie tego Ci teraz nie powiem, jeszcze nie teraz.- powiedziała Bella.

-Mów!- Zażądała chochlica.

-Nie, jeszcze nie teraz, a po za tym Edward i Rosalie podsłuchują.-Szeptała do niej Bells.

-Że co? Nie ma ich tu.- Alice nie dawała po sobie poznać, że Bella ma rację.

-Tak, tak pokażę Ci. Tylko pamiętaj, że TEŻ mam wampirze tempo.- B podkreśliła w swojej wypowiedzi słowo ,,też’’. Nie zorientowałem się, kiedy Bella Swan już była na zewnątrz i uśmiechając się do mnie i blondi powiedziała. -Czemu nie odpowiadaliście na moje prośby przyjścia do mnie?!- Siliła się na oskarżycielski i oburzony ton.

-Eee…- jąkaliśmy się razem z Rose.

-Tak wiem, że jesteście tu odkąd powiedziałam, ze jesteście wampirami. No mniej więcej.

-Wampiry!? One nie istnieją!- Powiedziałem tępo.

-Taa, jasne, a Ty nie czytasz teraz wszystkim w myślach-no nie wszystkim, bo Tobie nie- Noo niezupełnie. Jak sądzisz, dlaczego mnie nie słyszysz?

-Ja nie czytam w myślach- próbowałem odwieść ją od swoich słusznych poglądów. Co Volturi by nam zrobili?

-Ed, kto to Volturi? –Zapytała Bella jakby miała mój dar. Ale to niemożliwe.

-Jacy Volturi?- Szedłem w zaparte, nie podjudzając jej toku myślenia.

-Edwardzie Anthony Cullen- powiedziała oficjalnym tonem z tajemniczą miną- nie mam Twojego daru, znaczy mam, znaczy nie mam, znaczy mam- jąkała się- Ach, powiem Ci wszystko, to znaczy Wam.- westchnęła zrezygnowana- Ally proszę chodź tutaj. Mam nadzieję, że nie spóźnimy się na drugą lekcję. No chochlico proszę!- Bella wołała Al. -No, więc muszę Wam wszystkim coś powiedzieć. WSZYSTKIM, więc Em i Jazz chodźcie tutaj! -Zawołała. To dziwne, ja nie czułem ich zapachu, no, ale Bells ich jakoś wyczuła. Zza krzaków wyłonili się Jasper i Emmett. Obydwoje się uśmiechali. Wtedy Bella zrobiła coś, czego się nie spodziewałem. Podeszła do mięśniaka i przytuliła się do niego. On odwzajemnił uścisk. -Rosie nie bój się on jest tylko moim przyjacielem.- Powiedziała Swan i po chwili śmiała się jak głupia. Wow! Pragnę jej! B zaczęła się turlać ze śmiechu po ziemi. - Edward- przemówiła wreszcie- to wyznanie było… ciekawe.- Popatrzyłem na nią dziwnym wzrokiem a ona po chwili dodała- Przepraszam Cię bardzo. Bardzo Cię przepraszam. Już nie będę. Dam Ci trochę prywatności. Ona słyszy moje myśli, a tak właściwie słyszała, bo powiedziała, że da mi trochę prywatności. No! Co za inteligentne odkrycie Cullen! - Więc od początku- powiedziała moja ukochana. Co!? Czy ja to powiedziałem? Zakochałem się? Tak zakochałem się! - No to tak: po pierwsze jesteście wampirami, ale to już wiecie. Po drugie Jacob Black, jego koledzy i Leah są wilkołakami. Po trzecie: Jestem jakimś mutantem- wczoraj jeszcze tego nie wiedziałam, ale wszystko pokazało mi się w myślach. Mam wszystkie dary, jakie są możliwe. No prawie. Jeżeli jakiegoś nie posiadam to po prostu pożyczam go od właściciela. Tak właśnie teraz pożyczam dar od Edwarda, bo ma ten dar udoskonalony bardziej niż ja, bo żyje jakieś 110 lat a ja dopiero od wczoraj je mam. Po czwarte: nie dość, że mam takie moce, to jeszcze od wczoraj bardzo się zmieniłam; moja skóra jest taka jak Wasza, mój wzrok i słuch też jest taki jak Wasz i jest jeszcze mózg, który się bardzo zmienił i upodobnił bardzo do Waszego. I to tyle.

-Ale przecież wampiry, wilkołaki i inne bestie z legend nie istnieją.- Powiedziałem.

- Nie próbuj Ed. Nie dasz rady mnie przekonać. Ja wiem, kim jesteście.- Była uparta, ale to tylko zwiększyło moją miłość.

- No to, kim jesteśmy- zapytałem zdenerwowany. Dlaczego oni się jej nie sprzeciwiają?!

-Wampirami.- Powiedziała najnaturalniej w świecie, jakby komentowała to, w jakim kolorze mam ubranie.

-To one istnieją?!- Byłem już bardzo zdenerwowany.

- Tak i stoją przede mną. To Wy. Rozumiem, że boisz się Ara, Kajusza, Marka, ale też bardzo Jane, Aleca, Felixa i Demetri’ego. Ale ja już wiem. WSZYSTKO WIEM. -Oczy wyszły mi z orbit. Jak mogła znać imiona straży przybocznej Volturi i to akurat tych, których się boję?! - No. Dobra. Teleportuję się do Ara, albo nie lepiej teleportuję go tutaj dobrze?- Spytała niewinnie Isabella.

-Ok. Jeżeli Ci się to uda. Zobaczymy.- Odpowiedziałem słabym głosem. Teleportacja- fajny dar tylko do tej pory nie wiedziałem, że on istnieje. Panna Swan pstryknęła dwa razy palcami i przed nami znikąd pojawił się Aro. -Witaj Aro! Jak się masz?- Powiedziała i przytuliła się do niego.

-Cześć Bellissima.- Odpowiedział jej.

-Ściągnęłam Cię tutaj, bo chciałam byś zobaczył wszystko, co mam Ci do przekazania, więc chwyć moją rękę.- Aro posłusznie zrobił to, o co prosiła go Bella. Po chwili patrzył na nią z szokiem wymalowanym na twarzy. -No, więc Aro wierzysz mi?- Była miła aż do przesady.

-Oczywiście moja droga.- On też grał w jej gierkę.

-No i jak widzisz Edward nie chce przyznać się, że wszyscy tutaj zgromadzeni to wampiry. Chyba się Was boi.- Szepnęła Bella.

-Ed- powiedziała Alice. ,,Możesz powiedzieć, ona już wie’’ – przekazała mi w myślach.

-Aro czy Edward może powiedzieć prawdę. Ja już wiem. Czy może się przyznać nie narażając siebie ani swojej rodziny na zgubę, przez Wasze zamiłowanie do sprawiedliwości i prawa?- Zakończyła ten wywód Bells.

-Tak oczywiście- odpowiedział Aro. ,,Możesz powiedzieć’’- Aro przekazał mi w myślach.

-Tak Bello przyznaję się.-Powiedziałem, a ona pocałowała mnie w oba policzki.

-Aro odesłać Cię już? -Spytała Wielkiego.

-Tak. Dziękuję. Jeśli zechciałabyś się do nas przyłączyć bylibyśmy wdzięczni.- Aro bardzo chciałby mieć Bellę w swojej ,,kolekcji’’.

-Oh Aro. Nie skorzystam. Jeszcze nie teraz, ale może kiedyś.- Nie dała się wciągnąć w jego gierki.

-No to pa- Władca chciał do domu. Bella skinęła głową i ponownie dwa razy pstryknęła palcami. Ara już nie było.

- I co, to było takie straszne Ed?- Spytała Bella.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin