Inna rozdział 4.docx.doc

(237 KB) Pobierz

Autor: martyna-strzelczyk

Beta: truska93

Wygląd graficzny: truska93

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 4

 

Bella

 

-Nie.- Odpowiedział Edward.

-No widzisz, a tak się bałeś.- Powiedziałam, po czym przytuliłam go i znowu pocałowałam w policzek. Uczucie było piorunujące. Dało się wyczytać emocje emanujące z Eddiego. Był bardzo, bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwy, i tylko troszeczkę zaskoczony. Było to dla niego przyjemne, bo wyczytałam to z Jego twarzy i błąkającego się na ustach uśmiechu. Ooooo. Może będzie mi kiedyś dane poczuć te Jego słodkie, idealne usteczka na swoich. Pewnie tak, skoro mamy wziąć ślub. Dobrze, że teraz nie słyszy Twoich myśli. Pomyślałby, że jesteś wariatką.

-Jazz, wiesz co, zabawię się w swatkę.- Powiedziałam z tajemniczym uśmieszkiem. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na wariatkę-którą zresztą jestem. No oprócz Edwarda, on nie patrzył się na mnie jak na wariatkę. Patrzył na mnie z wielkim oddaniem i zafascynowaniem. -Idealnie do siebie pasujecie.-Powiedziałam.

-Tak sądzisz?- Spytała Rosalie.

-Oczywiście. Ty jesteś poważna, stąpasz twardo po ziemi, a Emmett -cały wesoły i jest entuzjastycznie do wszystkiego nastawiony. Natomiast Alice jest zwariowana, pełna energii i wszędzie jej pełno, a Jasper- spokojny i opanowany.- Cała czwórka (czyt. Al, Jazz, Em i Rose) patrzyli na mnie ze zdezorientowaniem w oczach. Nie wiedzieli, co powiedzieć. -Więc moja zabawa w swatkę zaczyna się dzisiaj. A tak właściwie to teraz.- Mój ton był śmiertelnie poważny.- Al., idziesz z Jazzem jutro na kolacje, a Rose z Emmem…też na kolację. No ok. A teraz już chodźcie, bo nie chcę się spóźnić na drugą lekcję. Ed teraz mamy biologię.-Po tych słowach puściłam mu perskie oko i uśmiechnęłam się szeroko. On odwzajemnił uśmiech, który niestety nie sięgał jego oczu, a sam Edward wydawał się zmartwiony. Ja wiedziałam, z jakiego powodu, więc nie musiałam nawet czytać mu w myślach. -Nie martw się nic mi nie zrobisz. Ja mam tak samo twardą skórę jak Wasza i do tego te dary… A po za tym za bardzo mnie lubisz, żeby mnie zabić lub skrzywdzić.-Szepnęłam Edwardowi do ucha. Ale jego uwadze nie uszło, że dałam nacisk na słowo LUBISZ. Oh, jak on ładnie pachnie.

Ja chcę go mieć.

Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz.

Ale ja go tak pragnę.

Toczyłam w głowie wewnętrzną bitwę. -Nawet się nie waż Jasper.- Powiedziałam groźnie. Już ja wiedziałam, o co mu chodzi. Chciał powiedzieć Edwardowi, że go pragnę. -Niedoczekanie Twoje- powiedziałam jeszcze raz.

-Tak. Masz rację, za bardzo się martwię.- Powiedział Ed.

-Dobra to jedziemy czy biegniemy?- Spytałam z czystej ciekawości.

-Biegniemy. Musisz się uczyć wampirzego życia.- Rzekł Mój Anioł.

-Ok. –odpowiedziałam z radością. Okazało się jednak, że nie umiem biegać jak wampiry. Potrafię za to o wiele, wiele więcej. Dla mnie bieg w wampirzej prędkości jest jak chodzenie w żółwim tempie. Po pięciu sekundach byłam już pod budynkiem szkoły. Nagle bardzo szybko i z nikąd pojawił się obok mnie Mike.

-Hej Bella.- Przywitał się.

-Hej Mike.- Powiedziałam i posłałam mu wymuszony uśmiech.

-Eee…, czemu nie było cię na pierwszej lekcji?- Zapytał niewinnie.

-Eh. Chodziłam to tu, to tam z Alice Brandon, Jasperem i Rosalie Hale oraz Edwardem i Emmettem Cullen. O, tam są.- Powiedziałam, gdy dostrzegłam ich sylwetki. -Al, Rose, Em, Jazz, Ed chodźcie tu!- Wykrzyknęłam do nich. Wszyscy popatrzyli na mnie pytającym wzrokiem. Spojrzałam na Edwarda wzrokiem mówiącym: „Pomocy!”.

-No hej Bello!- Powiedział mój ukochany.

-Hej Ed.

-Masz może ochotę iść ze mną na ten bal wiosenny?- Zapytał Mike, nie robiąc sobie sprawy z tego, że obok mnie stoi miedzianowłosy grecki bóg.

-Nie Mike. Mam w ten weekend dużo na głowie- powiedziałam- znaczy rzeczy do zrobienia- szybko się poprawiłam, bo ten idiota mógł to zrozumieć dosłownie.

-A to, dlaczego ze mną nie pójdziesz- powiedział nadal pełen optymizmu i entuzjazmu- czym zaczynał mnie lekko wkurzać.

 

Edward

 

-A to, dlaczego ze mną nie pójdziesz?- Mike nie miał żadnych skrupułów. To uczucie, że może mu powiedzieć „tak”. To uczucie, że może ja mieć, kto inny oprócz mnie było nie do zniesienia. Hmm. Ciekawe czy moja Bells chodzi z Cullenem. On tak na nią patrzy. Ona też. Chyba są razem. Moja kochana Bellusia z… nim?! Przecież jestem od niego o niebo lepszy! Co ona w nim widzi?- Myśli Mike’a były lekko mówiąc- trochę wkurzające. Bella już miała coś powiedzieć, ale ja nie wytrzymałem.

-Bo jest już zajęta.- Powiedziałem szybko i dałem jej buziaka w policzek- idzie na ten bal ze mną. Patrzyła na mnie oniemiała, ale tylko przez ułamek sekundy. Później odwróciła się do Mike’a.

-No właśnie Mike. Jestem już zajęta. Ale… może kiedyś?- Powiedziała. -Co!? Może kiedyś? Z tym debilem? Mike oddalił się tak szybko jak się pojawił. -Ed dziękuję Ci! Jesteś kochany! Jesteś moim Aniołem!- Wykrzyknęła- To naprawdę idziemy na ten bal?

-No, tak bo Mike na pewno rozpowie całej szkole, że na niego razem idziemy, więc nie wypadałoby się nie zjawić- odparłem dumny ze swojego toku myślenia. Wszystko przez tego przebrzydłego Mike Newtona, którego nienawidziłem od… od kiedy zaczął myśleć o Belli w TAKI sposób. Czyli, że od pierwszego dnia w mojej nowej szkole. Jak on tak może fantazjować o mojej Belli?! Mojej? Ona nie jest moja.- Zbeształem się w myślach. Ale będzie.- Powiedział głosik w mojej głowie.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin