Oczkowski Magia, czarostwo, herezja - dzieła szatana. Rozwój myśli do końca XV wieku.rtf

(65 KB) Pobierz

 

Marcin Oczkowski "Magia, czarostwo, herezja - dzieła szatana. Rozwój myśli do końca XV wieku"

Marcin Oczkowski

MAGIA, CZAROSTWO, HEREZJA - DZIEŁA SZATANA. ROZWÓJ MYŚLI DO KOŃCA XV WIEKU

 

DZIEŁA SZATANA

DEFINICJE

Magia, w największym uproszczeniu, to "fałszywy system praw przyrody i równocześnie zespół fałszywych wskazówek postępowania"1, zakładający, że "prawa podobieństwa i styku mają uniwersalne zastosowanie i nie ograniczają się tylko do działania ludzi"2. Magia byłaby wówczas zjawiskiem analogicznym do nauki, w której nadużywane są wyżej wymienione zasady. Magia jednak, w przeciwieństwie do nauki "panicznie boi się jakiegokolwiek sceptycyzmu metodologicznego"3, nie próbując nawet podporządkować się danym płynącym z doświadczenia. z kolei podstawową różnicą między magią a religią jest stosunek do Sacrum. Magia służy do zdobycia nad nim kontroli",zniewolenia boskości" w celu uzyskania władzy nad prawami świata, natomiast religia jest podporządkowaniem się Sacrum, zdaniem się na jego łaskę4. Myślenie magiczne, nawet gdy zakłada istnienie istot duchowych, przyjmuje jednak ich podległość tym samym prawom, które obejmują ludzi i przyrodę nieożywioną. Magia i religia są jednak również powiązane, występują obok siebie5 lub razem6, choć oczywiście rozróżnienie religijnego i magicznego sposobu myślenia w rozwiniętych cywilizacjach jest znacznie łatwiejsze niż w tzw. kulturach prymitywnych. Magia według niektórych koncepcji religioznawczych pojawia się jako element poprzedzający religię. Nie wnikając w słuszność tego poglądu, można jednak stwierdzić, iż element magiczny, jako przede wszystkim praktyczny, przeważa w kulturze ludowej, w przeciwieństwie do kultury elitarnej, której domeną pozostaje raczej element religijny, łączący praktykę z teorią7, a zdaje się zanikać w miarę rozwoju cywilizacyjnego.

 

Często jako synonim określenia "magia" stosuje się termin "czary". Mimo częściowego nachodzenia się znaczenia tych słów, potrzebne jest dokonanie jasnego między nimi rozróżnienia. Encyklopedia Kościelna definiuje pojęcie czary następująco:

 

 

  Czarodziejstwo czary, czarnoksięztwo [...] W najobszerniejszem znaczeniu (...) czarodziejstwem nazywa się wywoływanie skutków nadzwyczajnych, zdumiewających, tak, iż w nich związek, zachodzący pomiędzy przyczyną a skutkiem, przechodzi zwykłe pojęcie człowieka (...): ściśle czarodziejstwem nazywa się sprowadzenie skutków dziwnych i przewyższających zupełnie siły ludzkie, za pomocą złego ducha. (...) Tu należą: wieszczbiarstwo, wywoływanie umarłych, (...), szkodzenie bliźnim za pomocą złego ducha - maleficium8.

 

 

Różnicę między magią a czarnoksięstwem (czarostwem) możnaby sformułować następująco: magia nie zakłada konieczności istnienia jakichkolwiek istot, których nie da się poznać empirycznie, istot nadprzyrodzonych, a jeśli w systemie magicznym takowe istnieją, nie są nadnaturalne, w tym znaczeniu, że podlegają dokładnie tym samym prawom, co cała natura. Czarnoksięstwo natomiast zakłada istnienie duchów, nie stwierdzając zasadniczo, czy są one osobowe, czy nie, wykorzystuje je natomiast do osiągania planowanych efektów. Czarnoksięstwo i magia byłyby zatem pojęciami, które mogą, choć nie muszą na siebie nachodzić9. Odpowiada to w przybliżeniu jednemu z obiegowych (więc nieścisłych) podziałów magii. Stosuje się wiele kryteriów podziału magii na rodzaje. Jednym z nich jest podział Frazera, dokonany według praw, które stoją u podstaw magii. Byłaby więc magia homeopatyczna (korzystająca z prawa podobieństwa), i magia przenośna (wykorzystująca prawo styczności)10. Innym jest podział magii (w bardziej powszechnym znaczeniu, jako "wywoływania skutków niezwykłych" ze względu na sposób ich uzyskiwania - magią białą nazwać by można tę jej dziedzinę, która odpowiada mniej więcej wszystkim rodzajom magii u Frazera, stosowanych w dobrych celach, nazwaną tak ze względu na wykorzystanie "sympatii natury", magia czarna odpowiadała by zaprezentowanej wyżej definicji czarów11.

 

 

 

ŹRÓDŁA

Frazer w Złotej gałęzi opisując wierzenia i praktyki ludów usiłuje wykazać jedność mechanizmów rządzących nimi wśród różnych kultur. Dzieło Frazera, mimo oczywistych błędów i braków jest jednak dalej bardzo przydatne jako zbiór zwyczajów, które można zaliczyć do magii. Część z nich niewątpliwie odpowiada temu, co póYniej było zaliczane do maleficjów. Przykładem niech będzie czynienie szkody osobie poprzez przebijanie jej figury szpilkami12. Przyjmując wniosek Frazera o powszechności podobnych zachowań w wielu rejonach, można przyjąć że praktyki te są znacznie starsze niż chrześcijaństwo i uznać należy, że są częścią spuścizny kulturowej cywilizacji. Do takich zakwalifikować można również astrologię i innego rodzaju wieszczbiarstwo, biorąc pod uwagę iż tego rodzaju praktyki były częstym składnikiem przedchrześcijańskich wierzeń pochodzenia np. greckiego czy perskiego. Jako Yródło zachowań opisywanych jako maleficja uznawano także przeżytki przedchrześcijańskiego kultu płodności13. Przez pewien czas popularny był niewątpliwie fałszywy pogląd, iż wszystko to, co opisują późnośredniowieczne i renesansowe dzieła i protokoły inkwizycyjne jest nie posiadającym uzasadnienia historycznego wymysłem. Pogląd ten skrytykował m.in. Mircea Eliade, pisząc: "To że czarownictwo nie mogło być wynalazkiem Inkwizycji, jest oczywiste dla każdego historyka religii obznajomionego ze źródłową dokumentacją [...]"14. Jako swego rodzaju racjonalistyczny przesąd należy jednak uznać wszelkie próby zakwalifikowania maleficjów do zabobonów, jako że udowodnienie istnienia, bądY nieistnienia istot duchowych nie jest możliwe na gruncie nauki, pozostając domeną religii.15 Podobnież potraktować trzebaby opinie, które powodów polowań na czarownice szukać chciałyby jedynie w skrajnym mizogynizmie jego autorów.

 

Warte zauważenia są procesy asymilacji wierzeń i zwyczajów pogańskich przez kulturę chrześcijańską. Przykładów tego procesu na gruncie polskim można szukać m.in. u Stanisława ze Skarbimierza, w siódmym kazaniu ze zbioru Sermones Sapientiales, pochodzącym z lat 1408-1415. "codzienne rodzenie się nowych praktyk magicznych nie jest >>zgoła prostą kontynuacją przedchrześcijańskich, pogańskich zachowań<< przeciwnie, dokonuje się ono na żyznym gruncie nowej wiary, przy wykorzystaniu jej atrybutów i liturgii: >>czynią zabobony przy pomocy poświęconego na początku okresu postnego popiołu, zachowują głownie z ognia poświęconego w Wigilię Wielkanocy dla leczenia w odpowiedni sposób koni lub innych zwierząt, wypalają sierść w kształcie krzyża, gryzą zębami świecę paschalną lub ogryzają i oskrobany wosk przeniewierczo używają<< 16." Podobne przykłady znaleźć można w tzw. Katalogu magii Rudolfa z Rud Raciborskich, który pisze o kobietach które: "po chrzcie dziecka nóżkami jego dotykają gołego ołtarza, sznur dzwonu kładą mu na usta, rączkę kładą na księgę, aby się dobrze uczyło, a prześcieradłem z ołtarza głaszczą jego twarz, a by było piękne. [...] Do kąpieli po chrzcie wkładają dziewięć rodzajów ziarna, wszelkiego rodzaju żelastwo, a pod palenisko wsadzają czarną kurę, naprzeciw której tańczą zapaliwszy światła"17. Zapisy synodu prowincjonalnego z roku 1248 również potwierdzają, iż na terenie Polski do czarów i zabobonów "używano wody chrzestnej, olejów świętych, a nawet Najświętszego Sakramentu"

 

 

 

OKRES PATRYSTYCZNY

Stosunek chrześcijaństwa do magii i czarów był od początku jego istnienia negatywny. Niechęć tę przejęło chrześcijaństwo początkowo od judaizmu. w Księdze Wyjścia znaleźć można wezwanie: "Nie pozwolisz żyć czarownicy"18, w Księdze Powtórzonego Prawa przestrogę przeciw uprawianiu zarówno magii jak i czarów " Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by [...] uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych"19. W Dziejach Apostolskich pojawiają się postacie magów - jednym z nich jest Szymon Mag20, a drugim Elimas, którego przypadek stanowi pierwsze na gruncie chrześcijańskim jednoznaczne skojarzenie magii z czarostwem (św. Paweł używa w stosunku do Elimasa następujących słów: "O synu diabelski, pełen wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności")21, które później zostaną złączone w jedno. Tertulian (ok 160 - 220) uważa wszelkie działania okultystyczne za działanie szatana22, Klemens Aleksandryjski (zm. przed 215 r.) uznaje jeszcze pewne formy magii za "nonsensowne", nie łącząc ich jednoznacznie z czarami23, podczas kiedy jego następca, Orygenes (ok 185 - 253 r.) wiąże wszystkie tego rodzaju praktyki (za wyjątkiem astrologii)24 z działaniem demonów25. Podobne stwierdzenia znaleźć można u większości starożytnych i średniowiecznych teologów - Euzebiusza z Cezarei, św. Augustyna, św. Hieronima i innych26.

 

Tym, co w ortodoksyjnym chrześcijaństwie łączy magię z czarostwem, jest postać szatana. Szatan27 (hebr. przeciwnik, oskarżyciel) który w Starym Testamencie jest stosunkowo rzadko wymieniany i raczej "czuwa nad przestrzeganiem praw ustanowionych przez Boga", w Nowym jest już częściej przywoływanym przeciwnikiem. Odnoszone do niego są sformułowania "książę tego świata"",władca złych duchów"",ojciec kłamstwa". Szatan jest przyczyną grzechu pierworodnego, kusicielem zwodzącym ludzi na manowce, który ostatecznie zostanie pokonany przy końcu świata. Jego możliwości nie są nieograniczone - człowiek, posiadający wolną wolę zawsze może bądź kierować się ku Bogu, bądź ulegać pokusom szatana, który jest tylko stworzeniem Boga28.

 

W innej koncepcji religijnej, w dualizmie, najczęściej związanym z gnostycyzmem29, szatan odgrywa znacznie większą rolę. Jest on bądY istotą równie nie stworzoną jak Bóg, bądY przynajmniej siłą, której udało się, mimo bycia stworzoną, dorównać Bogu30. Gnostycyzm opiera się na przeciwstawieniu sił: światła i ciemności, Boga i materii. Bóg jest duchem, który stwarza jedynie siły duchowe, pneumatyczne, Szatan (demiurg) jest stwórcą materii, która odciąga stworzenia boskie od Boga. Gnostyków, mimo różnic dzielących ich poszczególne nurty, łączyła nienawiść do świata materialnego, który jest "więzieniem dusz". Gnostycyzm narodził się około II wieku naszej ery, zapowiadany przez ruchy pregnostyckie, o 4 wieki starsze. Jako ruch prawie bez historii, łatwo wchłaniał elementy różnych kultur i religii, również kultury judeochrześcijańskiej, stając się w pewnym okresie dość znaczącym ruchem31. Wczesne chrześcijaństwo, w okresie nie ukształtowanej jeszcze ściśle doktryny podlegało również jego wpływom32. w doktrynę gnostycką często włączane były także elementy okultyzmu, takie jak wróżbiarstwo czy praktyki magiczne, stosowane bądź przypisywane ze względu na zamknięcie i tajemniczość tych ruchów. Poszczególne sekty gnostyckie różniły się też wyznawanymi zasadami etycznymi - od tych, które za jedyny ratunek przed złem materii uważały skrajną ascezę, po te głoszące, że skoro dusza jest czymś absolutnie różnym od ciała, nie ma znaczenia, co dzieje się z ciałem. Zarzuty różnego rodzaju "wszeteczeństwa" stawiano zresztą większości sekt gnostyckich, chcąc tym samym zniechęcić do nich innych chrześcijan. Ow. Augustyn wspomina m.in. o bezczeszczeniu hostii i rytualnym nierządzie wśród manichejczyków33. Trzeba wspomnieć iż zarzuty niemoralności i praktyk obscenicznych pojawiały się wcześniej w związku z ortodoksyjnym chrześcijaństwem. Warto je natomiast zapamiętać, by porównać do pojawiających się póYniej oskarżeń dotyczących wszelkich heretyków i ludzi zajmujących się czarostwem. Gnostycyzm jednak, przynajmniej w okresie starożytności był problemem głównie chrześcijańskiego wschodu, ze względu na duże wpływy neoplatonizmu, z którego czerpał wiele, w tym regionie, a także dlatego, że Wschód był miejscem większości dysput filozoficznych.

 

Jak już wspomniano wcześniej, chrześcijaństwo na wczesnym etapie rozwoju uznało magię i czarostwo za efekt działalności szatańskiej. Innym efektem działania szatana w świecie były, według teologii chrześcijańskiej, różnorakie herezje. " Znaleźli się bowiem fałszywi prorocy pośród ludu, tak samo jak pośród was będą fałszywi nauczyciele"34",Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić"35. Do heretyków stosowano słowa Jana Ewangelisty: ,Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. [On...] kiedy kłamstwo mówi, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa."36 Justyn, jeden z pierwszych apologetów chrześcijańskich stwierdził, iż analogicznie do succesio apostolorum w Kościele, w kościołach heretyckich istnieje succesio haereticorum, biorąca swój początek od szatana. Tak więc dla Kościoła nie istniało wiele herezji, istniała tylko jedna - herezja szatańska. Mimo że ruchy heretyckie oddały nieocenione usługi ortodoksji37, pozwalając na łatwiejsze scementowanie doktryny i liturgii, od momentu zinstytucjonalizowania chrześcijaństwa były zwalczane nie tylko uczonymi dysputami, do czego nawoływali m.in. Ignacy Antiocheński i Orygenes, ale także mieczem, do czego przyczyniło się zdanie św. Augustyna, usprawiedliwiające stosowanie kar cielesnych względem odstępców, ludzi pozbawionych dobrej woli. Jako że pojęcie herezji rozciągano także na wszelką niezgodność wyznania z ortodoksją katolicką, więc i na innowierców, za heretyków zaczęli uchodzić także Żydzi. Po przypisaniu Żydom zbiorowej odpowiedzialności za "zabójstwo Boga"38, zakazach stosowania żydowskich zwyczajów39, a także pismach Augustyna, stali się oni jednymi z częściej zauważanych wysłanników szatana. Jan Chryzostom pisał o Żydach iż "poświęcają swoich synów i córki diabłu" a "sama dusza Żyda jest twierdzą szatana"40.

 

 

 

ŚREDNIOWIECZE

Mimo wybuchu "histerii szatańskiej"41, myśl średniowieczna nie przyniosła generalnie dużych zmian w obrazie samego szatana. Poza próbami ustalenia ilości demonów towarzyszących władcy tego świata, ustalenia ich hierarchii, analogicznej do hierarchii anielskich, stwierdzono jedynie, iż szatan, który jest wprawdzie czystym duchem, może dla zmylenia ludzi przybierać postać widzialną, choć niematerialną, utworzoną z elementów typu "powietrze zmieszane z oparami ziemi"42. Autorytet św. Tomasza potwierdzał, iż ciało takie, choć niematerialne to fizyczne, przyjmować mogło postać zwierzęcą bądź ludzką - męską (incubi) lub żeńską (sucubi), pod którą mogło wykonywać pewne czynności, takie jak np. stosunek płciowy. Niektórzy utrzymywali nawet, iż dzięki uzyskanemu od rzeczywistego mężczyzny nasieniu mógł się rozmnażać, choć "pogląd ten był wysoce kontrowersyjny". Skoro domeną szatana jest oszustwo, potrafi on także stwarzać iluzje, które oglądającemu wydają się rzeczywistością. Może także opętać nie dość wiernego człowieka, by korzystać z jego ciała, nie potrzebując udawać cielesności. Rozwinięta została koncepcja, wynikająca z dokonanych już znacznie wcześniej określeń "szatańskich kompetencji", jaką jest przyjęcie możliwości zawarcia "paktu z szatanem". Możliwość taką przyjmował wprawdzie już św Augustyn, była ona jednak tak marginalna, iż przez całe wieki zapomniana. Od IX wieku świat Zachodu zaczyna sobie o niej przypominać na nowo, także dzięki Legendzie o Teofilu, pierwotnie spisanej przez Pawła Diakona w VIII wieku, rozpowszechnionej później w wielu wersjach.

 

Umocniła się także rola szatana jako siły stojącej za wszelkimi praktykami magicznymi. Raczej nie neguje się, jak w pierwszych wiekach, przede wszystkim ich zabobonności i nonsensowności. Wręcz przeciwnie, ukazuje się ich moc, przedstawia jako działające, lecz potępione z tego tylko powodu, iż Yródłem ich jest szatan43. Przekonanie to zapewne ma kilka źródeł. Pierwszym byłyby przedstawione wyżej opinie Ojców Kościoła. Następnym mogłaby być praktyka, stosowana przez misjonarzy, nawracających pogańskie regiony Europy, która utożsamiała bóstwa pogańskie z demonami podległymi szatanowi, bądź z samym szatanem. Tak więc wszelkie pogańskie rytuały, także magiczne w sensie Frazerowskim, byłyby nie tyle obarczone nonsensownością jako niezgodne z rzeczywistością, ale obecnością szatana, który jest w nich przedmiotem kultu. Biorąc pod uwagę głębokie zakorzenienie tego rodzaju zachowań w kulturze, obecnych wszak do dnia dzisiejszego, mogło to pomóc w ich likwidacji. Trzecim z powodów jest pojawienie się w XII i XIII wieku przekładów ezoterycznych dzieł magicznych pochodzących m.in. z kultury islamskiej, dzięki którym rozpowszechniła się tzw. magia uczona, która opierała się także na nekromancji i wywoływaniu duchów. Rozpowszechniła na tyle, iż niemożliwością było pozostawienie problemu samemu sobie w cywilizacji, której jednym z czynników spajających była wiara katolicka. Należało więc udowodnić, iż demon wywołany przez maga nie podlega jego władzy, ale jest obiektem kultu. Uczyniono to na dwa sposoby - "Gdy mag decydował się na wezwanie demona, a następnie oferował mu coś w zamian, sprawa była jasna. Kiedy indziej, mimo iż bezpośrednie negocjacje nie następowały, można było domniemywać, bądź milcząco zakładać, że praktyki magiczne same przez się zawierają wzajemną relację między magiem a diabłem. w obu przypadkach mag zasługiwał na potępienie, ponieważ zawierając pakt powierzał diabłu coś, co winien był Bogu Jedynemu"44 Stawiało to na jednej płaszczyYnie dokonania magów, heretyków i apostatów, a także innowierców. Zarzuty wobec tych grup niejednokrotnie pokrywały się nie tylko w szczegółach, ale i w ogólnym zarysie. Przykładem niech będzie opis praktyk waldensów, pochodzący z Traktatu o zbrodni waldensów, pochodzącym z połowy XV wieku, w którym opisane i zilustrowane jest coś w rodzaju sabatu, na którym to zebrani oddają cześć kozłu, częstej podówczas alegorii szatana. Na ilustrującej opis miniaturze widać również heretyków oddających cześć kotu oraz małpie, oraz, co symptomatyczne, nowych uczestników misterium, nadlatujących nań m.in. na miotłach45. Oskarżanie o oddawanie boskiej czci zwierzętom spotkać można m.in. w głośnej i omawianej wielokrotnie sprawie Templariuszy, zakonników którzy na torturach wyznawali, iż "oddają cześć diabłu" także poprzez "pocałunek składany kotu pod ogon". Osobnego omówienia wymaga sprawa sabatu. "Mnisi w II poł. XII i na pocz. XIII w. [...] zbudowali stereotyp heretyka jako osobnika oddającego się potajemnie pod osłoną nocy promiskuityzmowi i kultowi diabła"46. Stereotyp ten pojawia się m.in. w sprawie katarów, neomanichjczyków, którzy w początkach XIII wieku opanowali południowe części Francji, tworząc praktycznie państwo w państwie. Katarzy głosząc neomanichejskie poglądy połączone z całkowitą ascezą, odrzuceniem własności prywatnej oraz rygoryzmem moralnym, przejawiającym się w całkowitym zakazie małżeństw i jakichkolwiek stosunków płciowych, wynikającym z poglądu iż rozmnażanie jest zmuszeniem kolejnej duszy do przebywania w bezwarunkowo złym, materialnym ciele, utożsamiający Boga Starego Testamentu z szatanem, stanowili śmiertelne niebezpieczeństwo dla katolicyzmu. Pokonani militarnie po ogłoszonej w 1209 roku przez Innocentego III krucjacie (ostatni bastion katarów, Montsegur, padł w 1244 roku), utrzymali swe wpływy wśród ludu47. Katarów oskarżano również o maleficja, co pozwoliło na projekcję stereotypu heretyka na uprawiających czarostwo48; stereotyp ten, w drugiej połowie XVI wieku, w związku z szerzeniem się luteranizmu został całkowicie przeniesiony na maleficii, co miało związek z rozpowszechnieniem wiedzy na temat rzeczywistych zachowań heretyków, do których należeli reformanci.

 

 

 

PRAWO

W poprzednim rozdziale omówiono rozwój myśli dotyczącej czarostwa na przestrzeni wieków. Od momentu uzyskania przez chrześcijaństwo statutu religii państwowej i pojawienia się w nim organów mających władzę sądzenia pojawiają się także zapisy prawne mające rozstrzygać ściganie i karanie czarostwa. "Cesarze chrześcijańscy z IV wieku, później Justynian na Wschodzie, Childeryk III, Karol Wielki i Karol Łysy na Zachodzie zagrozili surowymi karami tym, którzy oddawać się będą praktykom magicznym"49. Synod Ancyrański w 314 roku potępił wróżbiarzy i okultystów; kanon 89 Synodu Kartagińskiego z 398 roku potępił wróżbiarstwo, czary, zabobonne przywiązanie do liczb (numerologię); Synod Bragański w VI w potępił astrologię (niejako przy okazji manicheizmu); podobne uchwały podejmowały synody: Laodycejski, Agateński, Orleański, Toledański, Rzymski i inne50. z drugiej strony odzywały się głosy broniące osób pomawianych o czarostwo51. Synod zwołany przez Karola Wielkiego w Padeborn (785) nakładał karę śmierci na osoby, które "pomawiają mężczyznę lub niewiastę, że jest czarownikiem lub czarownicą, i palą ich na stosie"52. Najczęściej wskazywany przy tej okazji jest również tzw. Canon Episcopi, napisany najprawdopodobniej w drugiej połowie VI wieku, włączony w 906 roku przez Reginalda z Prum do jego zbioru przepisów kościelnych, który miał stać się później (XII w) częścią prawa kościelnego. Canon Episcopi, który wprawdzie nakazuje wypędzanie (a nie karanie śmiercią) wróżbiarzy i czarowników, natomiast za zabobon i "omamienie diabelskie" uznaje przekonanie o zdolności czarownic do lotów, uznając jednocześnie osoby wierzące, iż ktoś posiada tę zdolność naprawdę, za heretyków53.

 

W okresie gwałtownego wzrostu liczby herezji w XI i XII wieku pojawiły się przepisy prawa kościelnego, nakładające na heretyków kary więzienia, konfiskaty majątku i infamii, przed 1231 rokiem nie posuwając się jednak do zezwolenia na orzekanie kary głównej, mimo iż w tym samym okresie prawo świeckie w państwach chrześcijańskich przewidywało możliwość karania heretyków śmiercią. w 1215 roku na Soborze Laterańskim IV specjalnie do walki z resztkami katarów powołana została do życia inkwizycja, przekazana w 1231 przez Grzegorza IX w ręce zakonowi św. Dominika listem Ille humani generis, który, wzorem Justyna, wywodził wszelką herezję od szatana. w tym samym roku, dekretem Excommunicamus Grzegorz XI ustalił jako karę dla zatwardziałych heretyków śmierć54. Przepisy z roku 1252, umieszczone w bulli Innocentego IV Ad exstirpanda pozwalały inkwizytorom stosować tortury w celu uzyskiwania zeznań. Jednak same przepisy Soboru Laterańskiego IV zabraniały sądom inkwizycyjnym wydawania i wykonywania kar, a nawet nakładały na inkwizytorów obowiązek obrony heretyków przed organami władzy świeckiej, którym zostawali oni przekazywani.

 

W 1231 oficjalnym inkwizytorem dla terenu Niemiec mianowany został przez Grzegorza IX Konrad z Marburga",oszałamiająco surowy fanatyk"55, na którego osobistą prośbę papież "opublikował dwie bulle, wyliczające wszystkie zbrodnie popełnione przez sekty, przeciwko którym walczył Konrad. Chodziło [...] o tajne stowarzyszenie, którego nowicjusze całowali w tyłek ropuchę i czarnego kota oraz składali hołd mężczyźnie blademu, chudemu i zimnemu jak lód"56. Jednak Konrad półtora roku po rozpoczęciu działalności został zamordowany, brak było kandydata chcącego zająć jego miejsce, a kolejni papieże niechętni byli podjęciu rozpoczętej przez Grzegorza IX działalności. Prawie pół wieku potem, w 1264 roku57, Aleksander IV odrzucił prośby dominikańskich inkwizytorów o przyznanie im jurysdykcji także w sprawach czarostwa, zastrzegając jednak, iż przysługuje im ona jedynie w wypadkach, kiedy jest ono ściśle powiązane z niebezpieczeństwem herezji. Synod prowincjonalny przeprowadzony w Budzie w 1279 roku przez legata papieskiego Filipa, którego przepisy powtórzone są w ustawach Mikołaja Trąby ustalił iż "Ze społeczności wiernych wyłączamy i wyklinamy wszystkich czarowników, którzy czynią swe czary przez wzywanie djabłów, lub użycie rzeczy poświęconych, surowo zabraniając, aby nikt, oprócz własnego ich biskupa, nie dawał im rozgrzeszenia, wyjąwszy w godzinę śmierci; inni zaś czarodzieje mogą być rozgrzeszeni przez miejscowych kapłanów, po naznaczeniu im odpowiedniej pokuty. Ten wyrok w kościołach i kapitułach ogłaszać nakazujemy dwa razy do roku" Po upływie pół wieku został jednak uczyniony następny krok. w 1326 roku papież Jan XXII zredagował wraz z teologami bullę Super illius specula, która uznała wszystkie formy czarostwa za formę herezji, co oddawało tropienie czarostwa w ręce Inkwizycji. Bulla Super illius specula pojawiła się niedługo po likwidacji zakonu Templariuszy, którego członkowie na torturach wyznawali występki analogiczne do tych, o które oskarżano czarowników i heretyków. Urząd papieski został bezpośrednio i oficjalnie wciągnięty w walkę z czarostwem. Nie może dziwić fakt, iż stało się to właśnie za przyczyną Jana XXII, pochodzącego z południowej Francji, co po części usprawiedliwia jego paniczny strach przed czarną magią. Natychmiast po rozpoczęciu pontyfikatu kazał on spalić na stosie biskupa Cahors, swojego rodzinnego miasta, który, jak był przekonany, usiłuje magią nastawać na jego życie i życie kilku kardynałów; później podobnie postąpił z osobami ze swojego najbliższego otoczenia58. w czwartej dekadzie XIV wieku langwedoccy inkwizytorzy, ci sami, którzy likwidowali katarskie niebezpieczeństwo, dzięki uzyskanym przy pomocy tortur zeznaniom "stanęli w obliczu anty-Kościoła, nocnego, czczącego szatana, który wcielił się w kozła, zapierającego się Chrystusa, profanującego hostie i pokój cmentarzy i oddającego się szaleństwom ohydnej rozpusty"59. By ułatwić ściganie tych okropnych zbrodni, były inkwizytor aragoński, pogromca waldensów Mikołaj Eymerich opracowuje i wydaje w 1376 roku Directorium Inquisitorum, podręcznik, na który powoływać się będą inkwizytorzy do końca szesnastego wieku, wzorowany również na Practa offici inquisitionis heretice pravitatis legendarnego Bernarda Gui z 1324 roku, który mimo swej pobłażliwości wobec ciągnienia losów i wróżenia z ręki, w większości działań tego typu rozpoznaje herezje. Często przyczyną procesów o herezje i czary były powody natury politycznej, jak w wypadku Joanny dArc. Znane są także przypadki rzeczywistych prób wykorzystania czarów do usunięcia przeciwników politycznych60.

 

Pojawienie się wynalazku druku pozwoliło na łatwiejsze wydawanie i rozpowszechnianie dzieł propagandowych. w 1467 roku wydana zostaje Fortalicium Fidei, książka Alfonsa de Spiny, franciszkanina, profesora w Salamance, spowiednika króla Kastylii i biskupa, napisana w 1459 roku. Fortalicium Fidei skierowana jest przeciw heretykom i innowiercom, oskarżanym w niej o mordy rytualne i profanowanie hostii. Właściwie oprócz wzmianki o starych kobietach, dających się omamić przez demony, dzieło to powtarza jedynie repertuar znanych od dawna oskarżeń61. Zaczyna się okres, w którym na niebezpieczeństwo narażają się ci, którzy uważają rzeczywistą i widzialną działalność szatańską za urojenia. Baschwitz opisuje przypadek benedyktyńskiego mnicha, Edelina, który za głoszenie takowych poglądów skazany został na dożywocie, a podczas procesu "na klęczkach i z płaczem wyznał, że sam we własnej osobie latał na sabaty czarowniczej sekty, sam modlił się do szatana, którego ujrzał w postaci kozła62." Kolejnym directorium jest Flagellum haereticorum fascinariorum inkwizytora francuskiego, Nicolasa Jaquiera, identyfikujące wszystkich heretyków jako związanych z czarostwem, w którym oprócz wezwań do bezwzględnego ich ścigania znaleźć można także potępienie tych duchownych traktujących z pobłażaniem kacerstwo i czarostwo. Wcześniejszą (1435) księgą jest Formicarus Jana Nidera, w której po raz pierwszy pojawiają się szczególne oskarżenia względem kobiet. Według Nidera "czarownicy i czarownice rzucają uroki, wywołują burze, niszczą uprawy, czczą Lucyfera i drogą powietrzną udają się na sabat"63. Jednak ciągle jest to tylko wstęp. Właściwe akcje przeciw czarostwu mają dopiero nadejść. Ciągle świeża pamięć o potwornych naukach katarów nie pozwala na uznanie bezsilności Boga w walce z szatanem. Oredniowieczna teologia chyli się jednak ku upadkowi. Nadchodzi renesans.

 

29 sierpnia 1484 roku, dwa tygodnie po śmierci Sykstusa IV, konklawe opóYnione na skutek rozruchów w Rzymie wybrało na papieża, podobno dzięki przekupstwu i nepotyzmowi (kandydata poparł wpływowy bratanek poprzedniego papieża, kardynał della Rovere), Giovanniego Battistę Cibo. Rzym ówczesny znajdował się w stanie poważnego kryzysu - większość dostojników watykańskich zajmowała się głównie gromadzeniem dóbr doczesnych i zapewnianiem majętnej przyszłości swoim krewnym (z trzydziestu czterech kardynałów mianowanych przez Sykstusa IV, sześciu było jego bratankami, a w ogóle nie było wśród nich godnych szacunku osobistości w sensie religijnym i moralnym64. Nowy papież, który przyjął imię Innocentego VIII przejął wszystkie złe zwyczaje poprzedniego - ciągle chory nie mógł sprostać wymogom swego urzędu, by poprawić sytuację finansową zastawił tiarę papieską i utworzył komisję, w której miejsca były sprzedawane na aukcjach, nowi urzędnicy zaś, by powetować sobie wydatki poniesione na urząd, fałszowali i sprzedawali wiele dokumentów papieskich65. Innocenty VIII nie próbował nawet rozwiązać kryzysu Rzymu, pozostawił nierozwiązaną kwestię zagrożenia tureckiego (przyznać jednak trzeba, że za jego pontyfikatu zostały po raz pierwszy nawiązane kontakty dyplomatyczne z Konstantynopolem) a konflikt z Neapolem udało mu się zażegnać jedynie na krótki okres czasu. Jednak Innocenty VIII nie był zupełnie pozbawiony ambicji - solą w jego oku była siła hiszpańskiej Inkwizycji, wzmocnionej znacznie przez Sykstusa IV, którego bulla z 1 listopada 1478 roku nadała władcom Hiszpanii prawo mianowania własnego wielkiego inkwizytora. Prawo to dało hiszpańskiej Inkwizycji praktyczną niezależność od Rzymu, co też było przez nią skwapliwie wykorzystywane, między innymi do karania jako herezji większości cywilnych przewinień, takich jak przemyt, nie wspominając już o religijnych przymusach66. Głównym jednak zajęciem wielkiego inkwizytora Torquemady było ściganie konwertytów (wywodzących się przede wszystkim spośród muzułmanów i żydów) podejrzanych o potajemne wyznawanie religii swych przodków. Ilość oskarżonych rosła dzięki denuncjacjom, które były prowokowane poprzez obdarowywanie denuncjatorów czwartą częścią majątku skazanych. Torquemada miał przewage nad papieskimi inkwizytorami - była nią absolutna władza, nikt bowiem nie mógł sobie na terenie jemu podległym pozwolić na krytyke działań Inkwizycji67, czego nie można było powiedzieć o jego papieskich odpowiednikach, którzy na każdym kroku spotykali się z niechętnym przyjęciem68.

 

Innocenty VIII odnalazł więc sposób na stworzenie potęgi równej Inkwizycji hiszpańskiej - było nią podjęcie pojawiającego się wcześniej tematu czarostwa. Pretekstu dostarczyli dwaj dominikańscy inkwizytorzy, Heinrich Kramer (Institoris) i Jacob Sprenger, którzy zwrócili się o pomoc do papieża, przerażeni niechęcią, z jaką odnoszą się do ich działań biskupi i świeccy na podległych im terenach, nie chcący przyjąć do wiadomości istnienia tak wielkiej mocy szatana. w wydanej w pierwszym roku pontyfikatu bulli Summis desiderantes affectibus, której autorstwa i prawdziwości jako jednej z nielicznych nikt nie kwestionował, pisał on: "Doszło ostatnio do naszych uszu, nie bez wielkiego dla nas bólu, że w niektórych częściach Niemiec, tak w prowincjach, miastach, terytoriach, regionach i diecezjach Mainz, Koeln, Trier, Salzburga i Bremy, liczne osoby obojga płci, które nie zważając na własne zbawienie i opuszczając wiarę katolicką oddają się diabłom męskim i żeńskim i poprzez inkantacje, zaklęcia i magię oraz inne obrzydliwe zabobony i przestępstwa, zbrodnie i karygodne czyny rujnują i niszczą potomstwo kobiet i zwierząt, dobra ziemi, jagody winogron, owoce drzew [...] powodują ból i cierpienie, powodują niepłodność u mężczyzn i niemożność kobiet do poczęcia, czyniąc ich w ogóle niezdolnymi do odbycia aktu małżeńskiego, a ponadto zaprzeczają swymi świętokradzkimi ustami wierze, którą otrzymali w wyniku świętego chrztu a z podszeptu wroga rodzaju ludzkiego bez bojaźni popełniają i zanurzają się w innych obrzydliwych przestępstwach i zbrodniach ryzykując własnymi duszami obrazę Boskiego majestatu i dając zgubny przykład i zgorszenie wielu" , w związku z czym "nasi ukochani synowie, Henryk Institoris i Jakub Sprenger, z zakonu dominikanów, profesorowie teologii, zostali mianowani listem apostolskim i nadal pozostają inkwizytorami heretyckich błędów w wymienionych wyżej prowincjach Niemiec [...]. Uważamy także za swój obowiązek usunięcie wszelkich przeszkód, które mogą stawać na drodze wymienionych inkwizytorów w sprawowaniu ich urzędu"69.

 

Summis desiderantes affectibus była pierwszą bullą papieską wydaną drukiem, dzięki czemu mogła zostać szybko rozpowszechniona, co jednak nie od razu zmieniło stosunek oponentów papieskich do sprawy czarowstwa. Arcybiskup Trewiru, Jan Badeński nie poddawał się zarzutom Innocentego o zbytnią opieszałość w tępieniu szatańskiej sekty; sąd w Insbrucku, znajdującym się na terenie działania Sprengera i Institorisa odmawiał zgody na poddanie oskarżonych torturom; biskup Brixen w ostrych słowach zarzucił Institorisowi brak kompetencji70; sejm tyrolski w 1487 roku uskarżał się na postępowanie inkwizytorów, niezgodne z prawami boskimi i zasadami wiary; w Kolonii doktorzy tamtejszego uniwersytetu wydali uchwałę, która uznała postępowanie Sprengera za nie licujące z godnością duchownego. Oczywiście nie brakło również dostojników wypełniających bez zastrzeżeń zalecenia bulli. Albert Bawarski, biskup Strasburga, wymieniony w Summis desiderantes... jako opiekun Sprengera i Institorisa, zezwalał im na bezproblemowe prowadzenie działalności.

 

Jako odpowiedź na zarzuty przeciwników i dla wyjaśnienia ich wątpliwości, być może pouczeni przykładem Tomasa de Torquemady, który w 1484 roku wydał dla swojej inkwizycji Instructiones71, Sprenger i Institoris stworzyli dzieło, przewyższające treścią wszystkie dotychczasowe directoria. Wobec braku jasnych kryteriów postępowania z oskarżonymi o czary, Malleus Maleficarum, oprócz omówienia w osobnych częściach sposobów w jaki czarownice, bo Malleus oddaje bezwzględny prymat w czarostwie kobietom, szkodzą innym i jak się od takowych praktyk uchronić, przedstawia wzór procedury sądowej, jaka powinna obowiązywać sądy kościelne przy prowadzeniu spraw o czarostwo. Malleus powołuje się na wielkie autorytety, by uniknąć oskarżeń o niekompetencję - Tomasz z Akwinu cytowany jest najczęsciej, cytuje również poprzednie directoria, jak na przykład Formicarus Nidera. Co krok Sprenger i Institoris powołują się również na własne doświadczenie, wszak byli od lat inkwizytorami i skazali już mnóstwo osób. Jednak wiele wskazuje na to, iż pozostawali w błędzie, zarówno wobec nauki Matki Kościoła jak i Doktora Anielskiego.

 

Oryginalne, łacińskie wydanie Młota na czarownice, pochodzące z 1487 roku72, poprzedzone jest bullą Summis desiderantes affectibus i składa się z trzech części. Pierwsza traktuje o trzech niezbędnych składnikach czarów, którymi są: szatan, czarownica i dozwolenie wszechmogącego Boga, druga o sposobach, jakimi czary są sprawowane, i jak mogą być skutecznie zwalczane, a trzecia opisuje procedurę sądową, zarówno kościelną jak i świecką stosowaną w sprawach o czary i wszelką inną herezję73. Młot formą nawiązuje do scholastycznych pisanych dysput, w szczególności do Summy teologii św. Tomasza, przedstawia bowiem kwestię (pytanie), opinie przeciwne niż opinię autorów, a dalej właściwą, autorską wypowiedź wraz z rozwiązaniem trudności. Pierwsza część zawiera między innymi następujące kwestie: 1. Czy wiara w istnienie czarownic jest tak istotną częścią wiary katolickiej, iż upór w przekonaniu przeciwnym jest przejawem herezji; 2. Czy w zgodzie z nauką katolicką jest utrzymywanie, iż by otrzymać efekt swych działań szatan musi blisko współpracować z czarownicą, czy jedno bez drugiego, to znaczy szatan bez czarownicy, lub odwrotnie, może uzyskać taki efekt; 6. o czarownicach mających stosunki z szatanem. Dlaczego głównie kobiety są podatne na omamienie szatańskie; 10. Czy czarownice potrafią swoimi czarami zamieniać ludzi w zwierzęta; 11. Jak czarownice, które są akuszerkami na wiele sposobów mordują dzieci w łonie kobiet, dokonują poronień lub, jeśli tego nie zrobią, oddają małe dzieci we władanie diabłu. Druga część zamyka się w dwóch kwestiach, podzielonych dalej na rozdziały. Pierwszą jest "Jeśli kto od Aniołów dobrych może być tak obwarowany, żeby mu czarownicze sposoby szkodzić nie mogły", w której szesnastu rozdziałach omawiane są poszczególne metody szkodzenia przy pomocy czarów; drugą: " Jeśli się godzi czarami czarów zbywać albo je leczyć", obejmująca osiem rozdziałów przedstawiających sposoby leczenia poszczególnych szkód. Trzecia zaś wyjaśnia m. in. następujące punkty: 14. o sposobie skazywania oskarżonej na badanie: o tym jak powinna być badana pierwszego dnia, oraz kiedy można jej darować życie; 15. O kontynuacji tortur, o znakach po których sąd może rozpoznać czarownicę i jak ustrzec się od jej zaklęć.

 

w 1614 ukazuje się w drukarni Szymona Kempiniego tłumaczenie polskie, spóźnione o półtora wieku względem oryginału, autorstwa Stanisława Ząbkowica, sekretarza kasztelana krakowskiego, pod tytułem: " Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, także sposób uchronienia się od nich i lekarstwo na nie w dwóch częściach się zamykający. Księga wiadomości ludzkiej nie tylko godna i potrzebna, ale także z nauką Kościoła Powszechnego zgadzająca się, z pism Jakuba Sprengera i Henryka Instytora, Zakonu Dominika św. Theologów w Niemieckiej ziemi, Inquisitorów po więtsze części wybrana". Do podstawowego dzieła dołączone są także: "Jana Nidera, Zakonu Dominika świętego Theologa i Inquisitora o czarownicach księga" (czyli wspomniany wcześniej Formicarus) oraz "Xsiążka pożyteczna i bardzo potrzebna w sposób dialogu o czarownicach pisana przez Ulryka Molitora, w duchownym prawie Doktora". (Jest to przekład pochodzącego z 1489 roku traktatu De lamiis będącego w pewnej części polemiką z Młotem na czarownice.) Problem czarostwa w Polsce najwyraźniej nie był na początku szesnastego wieku ani zbyt rozpowszechniony, ani brany poważnie, bowiem w dedykacji tłumacz uzasadnia podjęcie tematu następująco: "Jeśli który błąd z umysłów ludzkich wykorzeniać potrzeba, jaśnie oświecony Książę, osobliwie ten, który twierdzi że czary nie są i przez nie ludzie żadnej szkody popadać nie mogą. Szerząc się abowiem to omylne mniemanie w sercach ludzkich sprawuje że urząd (któremu wszelkie zbrodnie karać się należy), do karania czarowniczej bezbożności oziębłym się stawa, a ona [...] co dzień więtsze a więtsze pomnożenie bierze [...] Com wziął z rozmaitych Doktorów, Theologów i w niemieckiej ziemi na tę bezbożność inquisitorów w język polski przetłumaczywszy mając nadzieję, że za tą pracą moją ludziom się oczy na te zbrodnie otworzą i urzędy do odprawowania powinności swojej się pobudzą"74.

 

 

 

--------------------------------------------------------------------------------

 

Przypisy

 

 

 

1...postępowania"

Frazer, James George, Złota gałąź, Warszawa 1971 s. 42

 

 

 

 

2...ludzi"

Frazer, ibidem. Prawo podobieństwa, to zasada "podobne powoduje podobne" (skutek podobny jest do przyczyny), a prawo styku to zasada głosząca, iż "rzeczy, które kiedyś pozostawały w styczności ze sobą, nadal działają na siebie, nawet wtedy, kiedy kontakt fizyczny przestał istnieć". Frazer, ibidem

 

 

 

 

3...metodologicznego"

Posacki Aleksander, Okultyzm jako niewierność fundamentalna, (W:) Posacki, op. cit., s. 21.

 

 

 

 

4...łaskę

Ryś Grzegorz, Pobożność ludowa na ziemiach polskich w średniowieczu, Szczecin 1995, s. 127, Posacki, op.cit., s. 22,26. Frazer za podstawową różnicę uważa fakt, iż magia zakłada niezmienność praw, jednoznaczne i pewne powiązanie przyczyny i skutku, co wynika z tego iż "siły rządzące światem mają charakter nieświadomy i nieosobowy", natomiast religia przyjmuje, że "natura w swym biegu jest w pewnej mierze giętka i może być zmieniona", co jest konsekwencją wiary w świadome i uosobione siły natury. (Frazer, op.cit. s. 94). "Religia jest także bardziej powszechną, zorganizowaną formą działalności niż magia, a związane z nią praktyki nie ograniczają się do sytuacji krytycznych. Inaczej niż magia, religia posługuje się sztuką perswazji w osiąganiu celów[...]." Levack Brian, Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej, Wrocław i in. 1991 s 15.

 

 

 

 

5...siebie

Zob. Ryś, op.cit., s. 128

 

 ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin