Legally blonde 2.txt

(48 KB) Pobierz
0:00:41:Spójrz.|Jej pierwsze zakupy w Versace
0:00:44:Niania chciała zabrać jej torby, a ona | płakała i płakała
0:00:49:Już w wieku 3 lat radziła sobie | z zakupami.
0:00:53:Tu jest na okładce "Seventeen".
0:00:56:Miała wtedy tyle potencjału,
0:00:59:że mogłaby być teraz Playmate.
0:01:01:Jest prawnikiem! | To o wiele lepsze.
0:01:05:Oto i ona.
0:01:07:Jak zawsze z pięknš fryzurš!
0:01:13:Z tym bałwanem!
0:01:16:Chciałam wam bardzo podziękować,|że to zrobiłycie.
0:01:23:Wykupiłam kurs na | uniwersytecie estetyki
0:01:25:- Dostała 4 | - Plus!
0:01:29:Dzień, kiedy zdała na Harvard.|Połknęłam jednš z tych wstšżek.|Nie pierwsz raz.
0:01:35:Pierwszy dzień na Harvardzie|Niewiarygodne.
0:01:40:Wygnij się i hop!
0:01:44:Uwielbiam to.|Robiłam to wczoraj... nago!
0:01:47:- Naprawdę? | - Tak, przy oknie.
0:01:50:O mój boże, to pierwszy zabieg Bruisera.
0:01:54:To jest klucz do pierwszego biura?
0:01:57:Pamiętacie tš sprawę, to było genialne.
0:02:02:To ona z kongresmen Rudd.
0:02:05:Tutaj zaczęły ruch kobiet na Harvardzie
0:02:09:Dwie niesamowite kobiety,| lubię je - naprawdę.
0:02:15:Pierwsza randka z Emmettem.
0:02:19:Widać w oczach, że jš kocha.
0:02:21:Emmett i Elle
0:02:23:Zupełnie jak prawdziwi Romeo i Julia bez mierci.
0:02:29:- Szybko to Elle! | - Wyłšczcie wiatła.
0:02:36:Paulette?.. Powinnycie o 9 być w kinie.
0:02:42:Niespodzianka!
0:02:53:Margo i Sabrina nie do wiary, | że przeleciałycie tu aż z Los Angeles.
0:02:59:- Nic takiego | - Przeciwnie, to co wielkiego.
0:03:03:A 'propos... Pokażesz swój piercionek?
0:03:08:Nie ten z Delta Nu!
0:03:12:Aaa, masz na myli Ten?
0:03:16:Wysoka czystoć... Nieskazitelny.
0:03:26:Ojejku|Od Emmetta!
0:03:29:To ja z nim na stadionie Red-Sox'ów. |Jego ulubione miejsce.
0:03:33:Uwielbiam te kule!
0:03:38:Słyszę ocean!
0:03:42:Jeste na etacie, więc będziesz potrzebowała sporej garderoby.
0:03:46:Nie odchodzę z pracy.
0:03:48:Pamiętacie uczucie jakie nam towarzyszyło | w bractwie?
0:03:53:Kiedy czułymy, że naprawdę się sobie podobamy?
0:03:55:Tak włanie się czuję jako prawnik.
0:03:58:Uwielbiam to!
0:04:01:Nadchodzi doroczny wybór,| więc trzymajcie kciuki.
0:04:09:Moje gratulacje, udało się panu.
0:04:11:Dzięki trzem złym odpowiedziom...
0:04:14:udało się panu zachwiać w posadach|nasz system prawniczy.
0:04:21:Przy okazji...
0:04:23:Ja miałem dwie złe odpowiedzi.
0:04:34:Kochanie, zmieniła mi dzwonek w telefonie ... znowu?
0:04:38:Nigdy nie uwierzysz!
0:04:40:Co ?
0:04:43:Wemiemy lub na stadionie Red-Sox'ów!
0:04:47:O czym ty mówisz?
0:04:49:Wyglšda na to, że główny miotacz drużyny dał się wkopać.
0:04:54:Wygadał się mojej kosmetyczce, że tam możemy wzišć lub!
0:05:00:Poważnie?
0:05:04:Jeste pewna, że tego chcesz?
0:05:06:Ja mogę wzišć lub gdziekolwiek.
0:05:10:To kłamstwo.
0:05:12:Wezmę lub na stadionie!
0:05:18:To już tylko 3 miesišce i 4 dni.
0:05:22:Chcę, żeby tam był każdy, kto jest dla nas ważny.
0:05:27:Prawie zapomniałam!
0:05:32:Co mam zrobić?
0:05:34:Znaleć biologicznych rodziców.
0:05:37:Pani psa?
0:05:39:Chihuauha - Bruiser Woods.
0:05:42:Znalazłam go porzuconego lata temu.
0:05:48:Panienko, jestem prywatnym detektywem, najlepszym w Bostonie i okolicach
0:05:52:Włanie dlatego jestemy u pana.
0:05:54:To niezmiernie istotne, |aby znaleć matkę Bruisera i włacicieli.
0:05:58:Z ojcem może być cięższa sprawa..
0:06:00:Jak to pies...
0:06:02:Mogę spytać po co?
0:06:04:Organizatorka lubu zaleca wysłać zaproszenia | na 46 tygodni przed lubem.
0:06:09:A nie zrobię tego, nie majšc adresu.
0:06:12:Im szybciej zacznę wypisywać zaproszenia - tym lepiej.
0:06:16:Chce pani zaprosić matkę pani psa?| I mówi pani poważnie.
0:06:21:Skoro zapraszam kuzynów z 4 pokolenia,
0:06:25:na pewno zaproszę mamę stworzenia, które zawsze mnie wspierało.
0:06:29:Dziwię się sobie, że nie zrobiłam tego wczeniej.|O tym samym pomylałem.
0:06:42:- Dzień dobry panie Wink. | - Ten klient jest zadowolony.
0:06:46:Twoje negocjacje były wspaniałe.
0:06:49:- Dziękuję. | - Oby tak dalej!
0:06:52:Trzymam kciuki!
0:06:57:Melton, ze mietankš, ekstra cukier.
0:07:00:Dzięki CW.|Nie ma sprawy.
0:07:01:Nie daj się im dzisiaj.|Dzięki.
0:07:03:Dla ciebie z cukrem.
0:07:06:Dzwoniš i dzwoniš.|Naprawdę?
0:07:11:Kevin, nie musiałe.
0:07:13:Nie wiem, czy dostanę dzisiaj awans.
0:07:17:To tylko plotka.|To ode mnie i dziewczyn.
0:07:21:A, racja.
0:07:24:Teraz ja.
0:07:30:- Jestem najszczęliwszš dziewczynš na wiecie.
0:07:32:- Ja też!|- Ty też?
0:07:34:Nie spodziewałam się, że można być aż tak | szczęliwš bez zielonej karty kredytowej.
0:07:40:Już?
0:07:43:Więc panno Woods, to nawet dziwne dla dziwaka... Gotowa?
0:07:49:Bruiser Woods... oto twoja mama.
0:07:55:Bruiser... ma twoje koci policzkowe.
0:08:00:Wszystko jest tu. | Powodzenia w poszukiwaniach.
0:08:06:O mój Boże.|Jest z Bostonu!
0:08:12:Bruiser, to tu!
0:08:15:Jako twoja przybrana matka,| wiem, że jeste podenerwowany
0:08:20:Jestem pewna, że tak jak wszyscy miała swoje powody.
0:08:24:Twoja mama mieszka w | tajnym budynku Versace.
0:08:27:Mówiłam, że taki istnieje.
0:08:28:-Nie proszę pani, wstęp tylko za okazaniem przepustki. | - Na szczęcie mam.
0:08:39:Co to jest?
0:08:41:Moja karta VIP Versace.
0:08:45:Posiadajš jš tylko ci, którzy robili zakupy | na przynajmniej 5 kontynentach.
0:08:49:Jeli to nie wystarczy,| proszę się skontaktować z Billym Daily,| szefem działu obsługi klienta.
0:08:53:- Trafiła pani pod zły adres. | - Naprawdę?
0:08:56:Bruiser, gdzie się wybierasz?!
0:09:01:Proszę pani.
0:09:08:Wracaj!|Dokšd biegniesz?
0:09:13:Nie wiedziałam, że tak szybko biegasz.
0:09:22:O co chodzi?
0:09:30:Boże.
0:09:35:Podejd no tu.
0:09:39:Natychmiast otwórz drzwi.
0:09:41:- Kim pani jest i co pani tu robi? | - Tam jest mama mojego psa i chcę, żeby natychmiast wyszła!
0:09:47:Niewykonalne. | Nie mogę uwalniać obiektów badań.
0:09:52:Nie mam nawet klucza.
0:09:55:Połknšłem go na wypadek, gdyby zjawił się tu kto | kto by się go domagał.
0:10:02:Chyba mnie nie rozumiesz. | Zapłacę za niš.
0:10:05:Te zwierzęta nie sš na sprzedaż.| Sš własnociš firmy.
0:10:09:A co to za firma?
0:10:19:To Versace jest firmš testujšcš kosmetyki.
0:10:22:A mama Bruisera jest tam zwierzęciem dowiadczalnym.
0:10:25:Natychmiast trzeba jš uwolnić.
0:10:26:Zwierzęta dowiadczalne mogš być uwolnione tylko dobrowolnie.
0:10:29:One nie chcš wychodzić.
0:10:31:Kiedy ja z nimi skończę ci ludzie | będš błagać, żeby wyszły.
0:10:35:I chcę uwolnić wszystkie zwierzęta z tego więzienia.
0:10:39:Eksperymenty Weterynaryjne.
0:10:42:- Ta firma to częć Magnifique. | - Fantastycznie!
0:10:46:Nasza kancelaria reprezentuje Magnifique.
0:10:47:Trzeba powiedzieć im, żeby to zmienili.
0:10:49:Załatwimy to jak partnerzy.
0:10:52:Jak chcesz ich przekonać?
0:10:55:Bruiser Woods | Kim jestem? Skšd pochodzę?
0:11:00:Porzucony po urodzeniu byłem zdany na siebie.
0:11:05:Walczyłem o przetrwanie na ulicach Beverly Hills. | TURLAM SIĘ ZA JEDZENIE
0:11:09:Cały czas tułałem się po ulicach z marzeniami.
0:11:13:Zarabiałem nawet na karcianych sztuczkach.
0:11:15:I nawet kiedy znalazłem kochajšcš mamę.
0:11:19:Cały czas czułem pustkę w sercu.
0:11:23:Kim jest osoba, którš widzę w lustrze?
0:11:27:Takie pytanie zdaje Bruiser.
0:11:29:A może w pewnym sensie, wszyscy jestemy Bruiserami?
0:11:33:Mylę, że tak. | Dziękuję.
0:11:40:Panno Woods, to firma prawnicza, a nie | Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
0:11:44:Jestemy prawnikami, walczmy o sprawiedliwoć,
0:11:47:a to na pewno nie jest sprawiedliwe.
0:11:49:W tym wypadku koszt urody jest zdecydowanie za wysoki.
0:11:52:Sama nie wierzę, że tak mówię, | ale to prawda.
0:11:54:To o co walczymy, to nasi klienci i ich dobro.
0:12:00:Ale czyż walka o słusznš sprawę | nie jest dobrem nas wszystkich?
0:12:04:Mylę, że pomyliła pani słusznš sprawę z prawem. | Chyba nie mylała pani, że to to samo?
0:12:12:- Powróćmy do rzeczy i porozmawiajmy o pani przyszłoci. | - Przepraszam, nie chcę przeszkadzać, ale...
0:12:19:... to co pan mówi, jeli winka morska trzyma się litery prawa...
0:12:24:nawet jeli jest istotš żyjšcš,
0:12:28:wykonujemy tylko naszš pracę?
0:12:33:Przepraszam panie Wink,
0:12:36:ale chyba nie mogę pracować z ludmi, którzy tak mylš.
0:12:41:Wie pani co? Ma pani rację.
0:12:46:- Dziękuję. | - Nie powinna pracować pani z tymi ludmi.
0:12:49:Wiedziałam, że mnie pan zrozumie.
0:12:53:Zwalniam cię, Elle.
0:12:54:Co?
0:12:56:Chcemy tu tylko poważnych prawników.
0:13:01:Przeznacz resztę dnia na wyniesienie swoich rzeczy.
0:13:05:Ale sekretarz dał mi balony...
0:13:09:Zatrzymaj je.
0:13:21:Odejd.
0:13:23:Wyjd kochanie, wiem że Bruiser cię nie wini.
0:13:29:Ale tylko ja mogę za niego mówić, a zupełnie go zawiodłam.
0:13:34:Wiesz co sobie pomylałem, jak cię pierwszy raz zobaczyłem?
0:13:37:Że mam na sobie za dużo różowego?
0:13:41:Nie... Pomylałem...
0:13:43:...ona jest naprawdę wyjštkowa.
0:13:47:Ona wierzy, że co zmieni, i zmieni to.
0:13:53:Wyjd i porozmawiajmy o tym.
0:13:56:Nie.
0:13:58:Porozmawiajmy chociaż o weselu.
0:14:05:- Obraca się! | - I wieci.
0:14:08:Ma nawet barwy Red-Sox'ów! | To fantastyczne kochanie!
0:14:15:Mówišc o Red-Sox'ach.|Nie zmienisz zdania? | - Z czym?
0:14:18:Jak to wyglšda? Wykładowca Harvardu | i wieżo wylana prawniczka.
0:14:23:Wylana za to, w co wierzy.
0:14:26:To będzie wyglšdało jak...
0:14:29:to jest najszczęliwszym facet na Ziemi.
0:14:34:Dzięki.
0:14:45:O rany!
0:14:48:Jest cudowna.
0:14:52:Materiał się drze.|Nie.
0:14:55:Amy, co się stało?
0:15:00:Nie mogę przycišć po zewnętrznej stronie, bo materiał jest zbyt delikatny.
0:15:05:- Ale zwykle się trzyma? | - Przykro mi, Elle.
0:15:13:Cóż, może z tego po prostu zrezygnuję...
0:15:22:A pamięt...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin