Odkupienie - Rozdział 2.pdf

(36 KB) Pobierz
rozdział_2.rtf
ROZDZIAŁ 2
Do dużego gabinetu zastawionego regałami ze szkolną dokumentacją
wkroczył Jasper ubrany podobnie jak w sobotę - z tą różnicą,że miał na
sobie tym razem czarną koszulę z długim rękawem i do tego luźno
zawieszony czerwony krawat.Za nim wszedł Alex w jedynych ciuchach
jakie dostał.Przy dużym dębowym biurku w wygodnym fotelu siedziała
dyrektorka.
- Witam panie Brooks - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Jej oczy miały teraz barwę rubinu - miała zaspokojony głód krwi.
- Musimy porozmawiać na pana temat.Usiądź - wskazała na krzesło
przed biurkiem.Chłopak posłusznie usiadł i patrzył na nią spokojnie.
- A dokładniej ? - zagadnął i spojżał za nią.Duże okna zakryte były
czarnymi, przepuszczającymi minimum światła firanami.
- Eh te wampiry - powiedział do siebie w myślach.
- Dokładniej o pana przebywaniu na naszym terenie.Jeśli chce pan tu
przebywać i być bezpiecznym,to musi pan dołączyć do grona naszych
uczniów - odpowiedziała i rozsiadła się wygodniej - Więc?
- Mam u was dług,więc w taki sposób chcę się wam odwdzięczyć -
powiedział po dłuższym zastanowieniu - Czyli dołącze do was.
Julia Austen sięgnęła do jednej z szafek biurka i wyciągneła
formularz.Złożyła zgrabne podpisy na kartce i podała ją Alexowi,który
przejżał ją dokładnie.
Dlaczego pani złożyła podpis również jako opiekun ? - spytał ją z
ciekawością.
A ktoś inny Ci to podpisze? Szczerze wątpie - uśmiechnęła się
jadowicie.
Podpisał się ostrożnie dwa razy "Alexander Julius Brooks" i oddał kartkę
dyrektorce.
- Kiedy zacznę? - spojżał na nią,a w jego oczach błyszczała ciekawość.
- Jutro.A teraz pójdziesz do internatu chłopców i znajdziesz pokój numer
320.Tam będziesz mieszkał - powiedziała patrząc wymownie na drzwi -
Możesz odejść.Po południu ktoś Ci przyniesie plan,książki i inne
potrzebne rzeczy.
- Do widzenia i jeszcze raz dziękuję za wszystko Pani - powiedział i
ruszył w stronę drzwi.Nacisnął klamkę i wyszedł na korytaż,który był
pusty.
- No pięknie - westchnął.Pierwsza chwila bez przewodnika i już czuł się
zagubiony.Po minucie wpadł mu do głowy alternatywny pomysł na
wydostanie się na zewnątrz.Podszedł do okna i otworzył je.Po chwili stał
już na parapecie i nie dbając o to czy jest obserwowany zeskoczył z
wysokości drugiego piętra ,czyli około sześciu metrów.
Lot był szybki,a lądowanie zgrabne,na równej trawie.
Było około dziewiątej rano,więc na dziedzińcu były pojedyńcze osoby.
Dziedziniec był w ształcie okręgu,w którym można by było wybudować
kilka pokaźnych domów z wielkimi ogrodami.Pośród trawy były
kamieniste ścieżki wiodące do potężnej drewnianej bramy zdobionej
roślinnymi motywami,budynku głównego i sześciu pomniejszych.Alex
podszedł do jednej z wielu ławek i usiadł na niej dając promieniom
słonecznym dotykać swojego ciała.Przez godzinę siedział tak nie myśląc
o niczym.Wkońcu usłyszał głosy dochodzące z różnych stron.Otworzył
oczy i poraziła go ilość młodych osób przebywających na dziedzińcu.
Do jego uszu dobiegały szepty :
- Patrz,to on!
Uśmiechnął się do siebie.W zwykłych szkołach też zwracano na niego
uwagę.Widział,że coraz więcej osób przygląda się mu.
Kim jest,jak ma na imię,ile ma lat,jaki jest - słyszał takie pytania
częścieś,ale starał się tym specjalnie nie przejmować.
- Ot plotki i domysły dzieciaków - mruknął do siebie.
Do jego nozdrzy dotarł nagle niezwykle silny zwierzęcy zapach.Spojżał
w odpowiednim kierunku i zobaczył jak przez otwartą bramę wbiega
grupa wysokich,dobrze zbudowanych,z krótko ściętymi włosami ludzi w
strojach sportowych.Na ich czele biegł najwyższy z nich,ciemnoskóry
młodzieniec,który od czasu do czasu wykrzykiwał hasła do towarzyszy.
Alex prychnął na ich widok.Jego nos raził ich wilczy,a na dodatek
śmieszyłą go powaga jaka zapanowała wśród uczniów na ich
widok.Wszyscy stali prosto,w ciszy jakby obok nich przejeżdżał właśnie
król w towarzystwie swojej rycerskiej świty.On wstał i ruszył w stronę,z
której nadbiegali mięśniacy.Nie zamierzał się im stawiać,nic z tych
rzeczy.Gdy mijał się z ciemnoskórym nastolatkiem,ten potrącił go
parkiem.Alex zachwiał się i na pięcie odwrócił się w ich stronę.Z jego
gardła wydobyło się ostrzegawcze warknięcie.Kolumna natychmiast
zatrzymała się i po chwili dowodzący grupą stał naprzeciw młodego
nosiciela demona.Jego czarne oczy wwiercały się w sylwetkę
Alexa.Najwidoczniej był przyzwyczajony do tego,że ludzie mu
ustępywali,gdy przechodził.
-Jakiś problem ? - zapytał go wilkołak.Był o dwie głowy wyższy i o
wiele szerszy od Alexa.Jego ciało wręcz kipiało energią,której upust
mógł prowadzić jedynie do walki.Alex jednak stał i spokojnie patrzył mu
w oczy.Czasami miewał i gorszych wrogów.Nie przemieniony wilkołak
nie stanowił wielkiego zagrożeniamhedaj wciąż był niebiezpiecznym
przeciwnikiem.
-Tak,jest problem.Duży i ciemny zarówno ciałem jak i umysłem. -
Podpuszczał przeciwnika i nader szybko mu się to udało.Prawa pięść
wilkołaka wystrzeliła w kierunku jego twarzy.Alex odsunął się zgrabnie
o krok i uśmiechnął się.
-Pudło stary - uniknął kilku następnych ciosów odsuwając się co cios o
krok.Czarnoskóry chłopak rzucił się nagle na niego,całym ciałem
przygniatając go do ziemii.
Powietrze uciekło całkowicie z płuc Alexa,gdy został przybity do
podłoża przez giganta.Miał zablokowane kończyny,co oznaczało zdanie
się na łaskę przeciwnika.
-Ledwo opuściłeś jednych wrogów i już znalazłeś sobie nowych -
mruknął do siebie patrząc na wielkie,wściekłe cielsko,a raczej górę
mięśni od których biło nieznośne gorąco.
Widział jak lewa pięść przeciwnika unosiła się by zadać cios.
- Steven co ty robisz ?! - Ktoś krzyknął.Po chwili na wielkiej pięści
czarnoskórego młodzieńca pojawiła się filigranowa,lekko opalona
dziewczęca dłoń.Zaraz po niej Alex zobaczył dziewczynę,która pojawiła
się w jego śnie.
- Czy to był przypadek ? - zadał sobie pytanie w myślach.
- Ile razy miałam Ci powtarzać,że masz się zachowywać odpowiednio ? -
w jej głosie słychać było wyrzuty kierowane do wilkołaka,który o dziwo
wyglądał na skruszonego.Wstał pospiesznie i wrócił do swoich
towarzyszy.Alex podniósł się i otrzepał z kurzu.Po chwili przyjżał się
blondynce,która była ubrana w białą sukienkę ciasno opinającą jej
kształtne ciało.Światło igrało w jej jasnych włosach wesołymi
błyskami.Demon mruknął coś niezrozumiale i rozejżał się.Tłum
przerzedzał się,wszyscy szli na kolejne lekcje.Młodzieniec postanowił
rozejżeć się i znaleźć internat chłopców i pokój numer 320.Ruszył w
kierunku trzech dużych,podobnych do siebie budynków zbudowanych
niedaleko murów.
Alex zatrzymał się przed nimi zastanawiając się co odróżnia je od
siebie,by wejść do właściwego.z nich.Po chwili zauważył,że budynek
położony najbliżej murów ma zasłonięte wszystkie okna tak jak w
gabinecie dyrektorki.
- Tam zapewne mieszkają blade pijawki 0 powiedział cicho do siebie i
spojżał na pozostałe dwa budynki.
- Który z nich to ten właściwy ? - mruknął do siebie.
Postanowił poczekać i zobaczyć do którego będą się kierować inni
chłopcy.Usiadł pod drzewem,ukryty w jego cieniu.Zaczął się
zastanawiać nad postacią tajemniczej blondynki,gdy przed jego oczami
zaczął latać skąpany w tęczowych barwach koliber.Alex zamrugał,a
przed nim zamiast kolibra stała włoda dziewczyna o jasnej
cerze,zielonych oczach i burzy loków opadających do jej ramion.Miała
na sobie różowy t-shirt z nadrukiem,ciemne jeansy i czarne trampki.Na
jej twarz wypełzł rumieniec,gdy uchwyciła jego spojżenie.
- Cześć - powiedziała po chwili i podeszła o krok bliżej do niego.
Cześć - opowiedział jej Alex i przyjżał się uważniej - Zielonooki
zmiennokształtny? Niebywałe.
Przepadał za niezwykłymi osobami.
Mieszaniec - odparła mu - Ojciec to zmiennokształtny,a matka
wampirzyca - uśmiechnęła się ukazując przy tym dłuższe kły - Na
szczęście nie odziedziczyłam po niej wielu cech.Tylko kły,wyostrzone
zmysły i kilka innych jeszcze - mówiła dalej.
Kobieto ile ty mówisz - przeszło mu przez głowę.Spojżał na nią
ponownie.Istotnie miała wampirze cechy.Posiadało ciało idealnej
modelki,równocześnie nie wpadając jeszcze w postać
anorektyczki.Zachował się nieodpowiednio pozwalając by jej słowa
przepływały obok niego.
- Jestem Nicole,Nicole Maddison - dotarło do niego na sam koniec jej
długiego monologu.
- Alex Brooks - przedstawił się nie zwracając na nią specjalnej uwagi.
- Słyszałam kilka nowinek o Tobie,może mi je potwierdzisz? - spytała go
i usiadła obok niego.
- Zaczynaj.
- Niektórzy mówią,że omal nie zginąłeś dwa tygodnie temu w nocy przy
murze Akademii.Wampiry wyczuły w powietrzu zapach krwi ludzkiej i
uratowały Cię.Zrobiły to tylko dlatego,że w Twojej krwi było coś
jeszcze.Coś trudnego do opisania.Nie wiem ile jest w tym prawdy.Tak
samo jak w tym,że masz jakieś symbole na ciele.Musi to być przesada,ja
nic nie widze.
- Posłuchaj mnie uważnie Nicole - zaczął chłodno Alex,a dziewczyna
umilkła - Wszystko co powiedziałaś jest prawdą.A teraz powiedz mi
który z tych budynków - wskazał na trzy budynki - należy do
chłopaków.
- Ten - powiedziała wskazując na prawy budynek.
- Dzięki - rzucił i po chwili przekraczał już próg internatu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin