Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.pdf

(381 KB) Pobierz
1437875 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
1437875.001.png 1437875.002.png
Julian Ursyn
Niemcewicz
POWRÓT POSŁA
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 20
3
DO JAŚNIE WIELMOŻNEGO IMCI PANA
STANISŁAWA NAŁĘCZ MAŁACHOWSKIEGO
MARSZAŁKA SEJMOWEGO I KONFEDERACJI KOR.
REFERENDARZA KORONNEGO
Jaśnie Wielmożny Mci Dobrodzieju!
Wpajać w umysły prawidła zdrowe i uczciwe, zachęcać do cnót publicznych i domowych -
było pisma mojego celem. Komuż słusznie poświęcić je mogę, jak temu, który cnotą i stało-
ścią swoją publicznego i prywatnego życia stał się przykładem? Kiedy Rzeczpospolita była w
poniżeniu, wśrzód powszechnego prawie zepsucia żyjąc nieskazitelnie, oczekiwałeś w smutku
i tęsknocie powstania jej pory. Opatrzność przywiodła tę chwilę szczęśliwą, wnet
serce, umysł, wszystkie duszy twej siły poświęciłeś usłudze publicznej. Trzeci rok, jak trzy-
masz styr obrad naszych; cnotliwe i rzetelne postępowanie twoje zjednało ci ufność
najlepszego z królów, zjednało szacunek i wdzięczność wszystkich ludzi poczciwych. Bodaj-
by Nieba, czuwające nad losami Rzeczypospolitej, dla dobra jej zachowały Cię jak najdłużej;
bodajby i Tobie, i tyła rzadkimi przymiotami obdarzonemu godnemu Koledze twemu doda-
wały coraz nowych sił, ażebyście rozpoczęte dzieło postawienia Rzeczypospolitej rządną,
szczęśliwą i poważaną do skutku przywieść mogli. Te są najgorętsze serca mojego życzenia,
w szczęściu bowiem ojczyzny mojej i szczęście, i chlubę moją zakładam.
Jestem z winnym uszanowaniem Jaśnie Wielmożnego WMość Dobrodzieja
najniższym sługą
Julian Ursyn Niemcewicz
Poseł Inflancki
DO CZYTELNIKA
Ma to do siebie umysł człowieka, iż łatwiej daleko i uwagę swą zwraca, i korzyści odbiera z
rzeczy, które pod postacią rozrywki uczą go i bawią, niż z takich, które surowym i nauczy-
cielskim przepowiedane tonem, umysł jego bez odpoczynku wysilają i dręczą. Wady ludzkie,
w całej swojej wystawione śmieszności, prędzej niejednego poprawiły, niż czytanie zgłębia-
jących tychże wad filozoficznych traktatów. Śmieszność najstraszniejszą jest dla miłości wła-
snej bronią i taka jest bojaźń onej, iż często kroć ludzie wolą być godni nagany, aniżeli śmie-
chu. Stąd sztuki teatralne, mające za cel poprawienie obyczajów, za pożyteczne uznane i we
wszystkich oświeconych krajach zachęcane były.
W kraju wolnym, gdzie każdy obywatel składa cząstkę powszechnego rządu, nie tylko pry-
watnego życia obyczaje, ale zdrożne względem całości krajowej opinie prostować należy. Jest
to rzeczą największej wagi: opinie te fałszywe lub prawdziwe, zdrożne lub łązsądne, stanowić
będą o szczęściu lub nieszczęściu Rzeczypospolitej. Rad bym bardzo, żeby dowcipy, pełne
zdrowych i rozsądnych prawideł, zatrudniały się tym widokiem. W piśmie, które na publicz-
4
ność wydaję, usiłowały życzenia i chęci, ale nieudolność odepchnęła daleko od zamierzonego
celu. Pracując około dzieła tego nie miałem na widoku osób, ale wady, przesądy i zdrożne
obyczaje, pamiętny zawsze słów sławnego naszego poety *:
Nigdy ja w szczególności nikomu nie łaję,
Czołem biję osobom, ganię obyczaje.
Pewien jestem, że charaktery osób najśmieszniejszych w komedii mojej, jakimi są Szarmanc-
ki, Starosta i Starościna nie znajdują się zupełnie takie w kraju naszym, lecz trzeba było ze-
brać znajdować się mogące błędy i śmieszne zwyczaje i umieścić je w jednej osobie, ażeby
wady jej tym wydatniejszymi i bijącymi w oczy uczynić; ażeby czytający i patrzący tym wię-
cej nabierali wstrętu do tego, co jest złym i nieprzyzwoitym, tym więcej naśladowali to, co
jest dobrym i pożytecznym.
Taki był mój zamiar: umysły nieuprzedzone niechaj mię sądzą, przez wzgląd na dobre chęci
niech nieudolności przebaczą.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* JW. Naruszewicz, biskup łucki i brzeski lit. [Przyp. Autora]
PRZEDMOWA DO DRUGIEJ EDYCJI
Publiczność raczyła przyjąć komedię tę z dobrocią i łaskawością, które mię do łez rozrzew-
niły; przepuściwszy błędom dzieła, wzgląd miała na chęci piszącego: te że były najczystsze,
zaręczyć mogę i do tej jednej zalety przyznaję się śmiele. Nie chwaliłem - tylko to, co jest
przykładnym, dobrym, pożytecznym; ganiłem, co w publicznym lub prywatnym życiu staje
nieprzyzwoitym, złym i szkodliwym - tych trzymając się prawideł, sądzę, żem ani obyczajów
obraził, ani przeciw prawom wykroczył.
Zatrudnionemu publicznym urzędem czas nie pozwolił poprawić tej drugiej edycji; wolniej-
sze życia mego chwile poświęcę pracy, w której użytek publiczny będzie mi zawsze na celu -
od tego żadne nie odstręczą mię prześladowania. Wiele mi jeszcze pracować zostaje, póki nie
usprawiedliwię i nie zasłużę choć po części na te łaskawe względy, które mi publikum okazać
raczyło i które ja przyjmuję raczej jak zachęcenie, nie zaś jak zasłużoną już nadgrodę.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin