ROZDZIAŁ XIV.doc

(37 KB) Pobierz

ROZDZIAŁ XIV…

- Kanzaki, Kan otwórz oczy.- Usłyszała, po czym poczuła w ustach bardzo słony płyn. Przełknęła i zaczęła kasłać, by pozbyć się nieprzyjemnego smaku. Bolała ją głowa, żołądek wykręcały jej pojedyncze skurcze. Wolała już jak nic nie czuła.

- Budzi się?- Usłyszała zdenerwowany męski głos. Wiedziała do kogo należy, ale bała się otworzyć oczy. Było jej wstyd, że Dante tak na nią podziałał. Smuciło ją jednak, że on pewnie nic nie poczuł, że jego dłoń nie płonęła tak jak większość jej słabego ciała.

- Nigdy nie spotkałem się z taką reakcją na głupie głosowanie.- Rozpoznała głos Riku.

-„Kretyn”- Pomyślała, ogarnęła ją złość. Dlaczego ona, dlaczego zwykły, zimny mięśniak tak bardzo na nią oddziaływał? Otworzyła oczy.

- Witamy wśród żywych rudzielcu.- stojący nad nią Ayame szczerzył zęby w uśmiechu. Odwzajemniła nieśmiało uśmiech i rozejrzała się. Była zawiedziona kiedy zobaczyła, że zdenerwowany głos należy do Reno.

- Kan…- Przepraszam Cię.- Powiedziała Mime.- Nie wiedziałam, że to głosowanie tak Cie zdenerwuje. Powinnam się zastanowić czy to nie za duży szok.

- Tak, to przez to zbiorowisko.- Skłamała. – Nie przejmuj się, to moja wina, powinnam była się ogarnąć. Dużą zrobiłam sensację?

- Tak. Ojciec był przerażony. Wyrocznia kazała Dantemu wynieść Cię na zewnątrz.

- To gdzie on teraz jest?

- Zaraz wróci, poszedł po nowe ciuchy dla Ciebie. – Dodał spokojnie już Reno.

Dopiero teraz Kanzaki zorientowała się, że ma na sobie jedynie bieliznę. Jej twarz nabrała koloru dorodnego buraka. Do oczu napłynęły łzy zażenowania.

- Mime powiedz mi, czy chcę wiedzieć dlaczego leże prawie naga i mam przed sobą trzech dorosłych facetów?

- Kan, tylko spokojnie.- Uspokajał ją przyjaciółka.- Zemdlałaś i Dante zerwał z Ciebie suknie, żebyś nie miała problemów z oddychaniem przez ciasny gorset.

- Co zrobił?!- Przez jej ciało przeszedł potężny dreszcz. Mało, że przez niego płonęła od środka, to jeszcze miał czelność zrobić coś tak sprośnego. Dobrze, że przynajmniej tego nie czuła. Powoli usiadła i przeczesała włosy palcami wyjmując z nich kilka zaschniętych patyczków. Przeciągnęła się, była obolała. W tej samej chwili zjawił się Dante. Widząc rozciągającą się dziewczynę zatrzymał się gwałtownie i spuścił wzrok.

- Masz.- Powiedział oschle rzucając jej ubranie.

- Dzięki.- Podziękowała nieśmiało i ubrała się w za duży mundur. Popatrzyła ze zdziwieniem na chłopaka.

- Należy do Reno.- Zaśmiał się zauważywszy wyrzut na twarzy brata.- Nic innego nie znalazłbym w tak krótkim czasie. Jak podwinie rękawy i nogawki. To będzie prawie dobry. Kanzaki odetchnęła z ulgą wiedząc do kogo należy ubranie. Nie wiedziała czy gdyby należało do Dantego nie stanęła by w ogniu.

Była w trakcie podwijania lewej nogawki, gdy dobiegł do niej szelest zza krzaków. Chłopcy błyskawicznie zareagowali wyciągając miecze. Dante zacisną pięści, a w rękach Mime pojawił się bogato zdobiony łuk. Zza zarośli wyszło dziewięciu dużych, uzbrojonych mężczyzn. Za nimi stanęła nie grzesząca urodą, także wysoka kobieta.

- O Matko. Sally, z roku na rok jesteś coraz bardziej paskudna.- Zakpił z niej Riku.- Czego chcecie?

- Przysyła nas pokojowo Cesarzowa po dziewczynę.- Odezwał się jeden z mężczyzn wskazując Kanzaki.

- Po co jej ona?- Zagrzmiał Dante.

- Po nic, dlatego mamy ją zabić.- Zaśmiała się Sally.

- Od razu możecie wracać do domu. Nie oddamy jej bez walki.- Odezwał się Reno.

- Nie macie z nami szans , jest nas więcej.- Wysyczał jeden z żołnierzy.

- On ma racje Smoku.- Powiedział z lekkim rozbawieniem Dante.

- Czyj ty jesteś brat? Jego, czy mój?- Odpowiedział takim samym tonem Reno.

- Twój i czasami tego żałuje.

Kanzaki odwróciła się na pięcie i zaczęła uciekać w kierunku najbliższych drzew. Zza jej pleców dochodziły odgłosy walki. Donośne zderzenia mieczy przeszywały las. Dziewczyna biegła przed siebie nie zważając na rozrywane ubranie o ostre gałęzie. Słyszała, że ktoś za nią podąża. Próbowała przypomnieć sobie czego uczyli ją bracia Naroku, ale miała pustkę w głowie. Coraz ciężej oddychała, nogi powoli odmawiały jej posłuszeństwa. Potykała się o kamienie, zadrapała sobie policzek o wystającą gałąź. Poczuła spływającą stróżkę krwi do ust. Otrzeźwiło to ją i do głowy przyszedł jej zwariowany pomysł. W biegu skoczyła i chwyciła się gałęzi. Tak jak myślała mężczyzna za późno wyhamował i przebiegł pod Kanzaki. Dziewczyna skoczyła na niego, mając nadzieje, że żołnierz ma w sobie miej siły niż Reno i Dante. Objęła go rękami za głowę, tak że nic nie widział. Nogi oplotła mu wokół pasa. Mężczyzna miotał się próbując ją zrzucić lecz na próżno. Wskoczył w zarośla i nie widząc upadł plecami do płytkiego strumienia. Kanzaki usłyszała donośny trzask, zachłysnęła się wodą i dopiero chwilę później poczuła rozdzierający ból w kręgosłupie. Woda zabarwiła się na czerwono. Nie mogła poruszyć nogami. Żołnierz wstał i dobył miecza. Kanzaki nic nie mogła zrobić. Mężczyzna stanął jej na ręce. Krzyknęła czując łamane kości. Przed oczami pojawili jaj się wszyscy, których obdarzała jakimś uczuciem. Mime, Ayame, Riku, Reno i Dante, jego widziała wyraźniej niż wszystkich innych. Tak miało zakończyć się jej życie? Fajnie.

- To koniec Lalka.- Powiedział zasapany mężczyzna.

- „Jakbym nie wiedziała”- Pomyślała. Podniósł wysoko miecz, aby wbić go prosto w jej serce. Nagle gwałtownie się odwrócił. Kanzaki chciała żeby zakończył to co zrobił, żeby już tak nie bolało.

- Pozwól, że Ci przyłożę.- Usłyszała głos Dante, tym razem była tego pewna. Chłopak wymierzył żołnierzowi potężny cios w brzuch. Ciało mężczyzny upadło bezwładne w  czerwoną od krwi wodę, a Dante błyskawicznie znalazł się przy Kanzaki.

- Co on Ci zrobił?- Szepną. Dziewczynie wydawało się, że usłyszała w jego głosie rozpacz. Zdawało jej się, że na ułamek sekundy jego twarz młodego mężczyzny zmieniła się w buzie małego płaczącego bez łez chłopca. Chciała go pocieszyć, ale zakrztusiła się krwią. Pomógł jej się odwrócić, by zwróciła wszystko. Pocierał jej plecy i uciszał jej łkanie.

- Zabierz mnie stąd.- Błagała zachrypnięta tracąc przytomność.

- Ciii…- Nie dam Cię nikomu skrzywdzić.- Uspokoił ją.- Za bardzo Cię pragnę.- Dodał pewien, że go już nie usłyszy.         

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin