The Caged Bird 1-10.pdf

(562 KB) Pobierz
320063711 UNPDF
THE CAGED BIRD
Autor: Kristen Nicole
Tłumaczenie: Bells15, Glamooorous, Rainbows(Domi_)
Beta: marcia993
1
320063711.001.png
Spis treści
Prolog – 3 str
1. Calypsos – 8 str
2. Prelude IV – 14 str
3. Song – 20 str
4. Killing the Love – 27 str
5. Dark House – 34 str
6. XXIV – 40 str
7. A Song in the Front Yard – 47 str
8. Untitled – 55 str
9. The Abandonem Valley – 63 str
10. Wild Geese – 72 str
11. Live My Life In Growing Rings
12. Forever
13. Wariation on the World Sleep
14. How Can I Tell
15. Poems of our Climate
16. Growing Up
17. A Box of Sun
18. Nothing from Nothing
19. Blue Bird
20. Sleep
21. Boston
22. Colours
23. Novel
24. Out There
25. Crossing
26. Strike Sparks
27. Keats Untitled
Epilog After a While
2
PROLOG
The caged bird sings
with a fearful trill
of things unknown
but longed for still
and his tune is heard
on the distant hill
for the caged bird
sings of freedom .
- Maya Angelou
Wszystko zaczęło się od książek.
Kiedy zrozumiałam zamysł języka angielskiego, rozpoczęła się moja fascynacja
słowem pisanym. Gdy miałam cztery lata, znalazłam u mamy w szafie starą,
obszarpaną książkę z bajkami i nauczyłam się czytać. Te historie były dla mnie
wszystkim. Fantazyjni książęta, odważne walki na miecze, mistyczne stwory – dzięki
nim przenosiłam się do pięknych, zalanych słońcem krain, gdzie ludzie nigdy,
przenigdy ze sobą nie walczyli.
Zupełnie inaczej niż w moim domu.
Wszechobecny mrok Forks idealnie komponował się ze wszystkimi naszymi
postawami życiowymi. Mieszkając z ciągle zaciągniętymi zasłonami (według mojej
mamy robiliśmy to, by odgrodzić się od oczu ciekawskich sąsiadów), czułam się tak,
jakbyśmy żyli w zmierzchu. Pamiętam, jak przez całe wczesne dzieciństwo
zastanawiałam się, czy różnica między dniem a nocą jest taka, za jaką ją uważałam.
Dla Swanów wszystko miało po prostu różne odcienie szarości.
Mimo żebyłam przedwcześnie gotową do nauki sześciolatką, moja matka, Renee,
odwlekała zapisanie mnie do publicznej szkoły, tłumacząc to tak zwaną „świecką
naturą”. Kiedy mój ojciec, Charlie, z tego powodu się z nią pokłócił (co robili dość
często, przez co miałam wrażenie, że to ja jestem przyczyną wszystkich kłopotów),
wstąpiła w nią wściekłość.
- Żadne boże dziecko nie może pójść do szkoły, gdzie nie pozwalają się modlić! –
wrzeszczała, a jej policzki oblały się mocno kontrastującym z jej uporządkowanymi,
delikatnie złotymi włosami szkarłatem. Mama była piękna. Miała smukłą sylwetkę,
którą stale ukrywała pod zbyt nakrochmaloną, zapinaną pod szyją bluzką oraz
przesadnie długimi spódnicami.Jednak okazjonalnie mogłam zobaczyć w błysku jej
3
zmiennych, morskich oczu kobietę atrakcyjną oraz kochającą zabawę. Dokładnie
taką, która dawno temuna kościelnym piknikuzłapała w swoje sidła mojego ojca.
Tata przebiegł zmęczoną dłonią po kilkudniowym zaroście.
- Dziewczynki muszą chodzić do szkoły, Renee. Tak stanowi prawo. Jakby to
wyglądało, jeśli córka szefa policji łamałaby zasady? – Wpatrując się w moją mamę,
wziął głęboki oddech i posłał mi szczęśliwy uśmiech oraz mrugnięcie.
Gdybyśmy postawili Renee w roli surowego strażnika wszystkich dobrych i
zdrowych rzeczy w naszym domu, to tata zdecydowanie byłby inicjatorem każdej
psoty. Kiedy wracał po długim, spędzonym w policji Forks dniu, pędziłam wprost w
jego ramiona, a on wyrzucał mnie w powietrze i łaskotał swoimi wąsami.
Krzyczałam i śmiałam się, po czym po jednym zerknięciu na moją matkę odstawiał
mnie z powrotem na podłogę. Marszczyła brwi i mówiła, że takie brutalne zabawy
nie są dobre dla delikatnych, małych dziewczynek. Całe szczęście uciekało z jego
oczu, a ja stawałam się bardziej szara i smutna.
Mama, bardzo zamyślona, wepchnęła ręce w ogromne kieszenie spódnicy i wyjęła
lekko sfatygowaną Biblię. Kiedy w zadumie wodziła palcem po skórzanej okładce,
nagły błysk natchnienia ukazał się w jej oczach.
- Sama będą ją uczyć – oświadczyła stanowczymtonem, kiwając głową. – Łatwiej
jej będzie przyswajać wiedzęw swoim własnym domuniż w rozpadającej się szkole.
Schowała Pismo Święte do kieszeni, nim pochyliła się, równając się ze mną i
twardo chwyciła mojewątłe ramiona w swoje zgrubiałe dłonie.
- Nie chcesz tego, moja mała Bello? Całe dnie zostawać w domu z mamusią i
uczyć się o cudach Jezusa, naszego Pana i Zbawiciela?
Lekko mną potrząsnęła, bo nie odpowiedziałam jej od razu. Chciałam pójść do
szkoły z dziećmi w moim wieku. Mieć przyjaciół, imprezy urodzinowe, nocować u
koleżanek.
Spojrzałam w rozszerzone oczy matki, a potem przeniosłam wzrok na ojca.
Wyglądał na kompletnie wykończonego cała tą kłótnią.
- Tak mamusiu. Chcę zostać w domu i uczyć się z tobą – odparłam automatycznie.
Zrobiłabym wszystko, byleby oczy mojego ojca nie wionęły taką pustką. A ja nie
mogłam już dłużej wytrzymać tej sprzeczki.
Natychmiast mnie puściła i odwróciła się do Charliego.
- Widzisz? Ona też tego chce, więc możesz już przestać wygadywać te wszystkie
bzdury o szkole publicznej. – Uśmiechnęła się tryumfująco i udała się w kierunku
kuchni, aby przygotować obiad.
- Och, Bello – zawołała znad ramienia, a ta piękna iskierka znów pojawiła się w jej
oczach – jutro wybierzemy się do biblioteki i wyrobimy ci kartę.
~ ~ ~
W ten właśnie sposób odnalazłam siebie i swoje własne sanktuarium. Szłyśmy w
deszczu, a kiedy przekroczyłam próg podwójnych drzwi jedynej w Forks biblioteki,
odkryłam piękny, nowy świat.
Rzędy książek, barwne malunki na ścianach, szczęśliwe dzieci, całkowicie
pochłonięte przez czytanie i wyobrażanie sobie przygód… Dokładnie tak, jakbym
wreszcie znalazła prawdziwy dom.
4
- Witam – zaświergotał słodki głos, przerywając moje rozmyślania. Otrząsając się
z dziwnej zadumy, spojrzałam na twarz ciemnowłosej kobiety z najsłodszym
uśmiechem, jakikiedykolwiek widziałam. Stał się on jeszcze szerszy, gdy wyciągnęła
do mnie rękę i potrząsnęła nią. – Jestem panna Angela z biblioteki dziecięcej. Mogę
wam w czymś pomóc?
Odwzajemniłam jej gest, ponieważwidywałam go u dorosłych, z którymi miałam
styczność.
- Nazywam się Isabella Swan, w zdrobnieniu Bella. Jestem tutaj, żeby wyrobić
moją pierwszą kartę biblioteczną – oświadczyłam dumnie.
Matka uniosła brwi, ostrożnie usunęła moją rękę z uścisku panny Angeli i
odchrząknęła.
- My – głośno sprecyzowała – jesteśmy tutaj, żeby wypożyczyć kilka książek o
domowym nauczaniu oraz chrześcijańskich obyczajach.
Wypuściła moja spoconą dłoń, po czym zaczęła wycierać swoją o wyblakłe wzorki
na spódnicy. – Mogłaby pani wskazać nam właściwy kierunek?
Oczy bibliotekarki nieznacznie się zwęziły, ale jej uśmiech w cudowny sposób
pozostał nienaruszony.
- Oczywiście, proszę pani. – Obróciła się i zakrzywiwszy jeden palec, zaczęła na
nas kiwać. – Tędy.
Podążyłyśmy za panną Angelą po ciemnym dywanie głównej czytelni, dopóki nie
dotarłyśmy do drzwi z wyraźnym napisem „Pokój Dziecięcy”. Kobieta nagle się
zatrzymała i spojrzała na moja matkę.
- Możliwe, że lepiej będzie, jeśli zostawimy Bellę tutaj, kiedy będziemy szukać
żądanych książek – zasugerowała bibliotekarka, prowadząc mnie w kierunku
wejścia. – W dziale literatury faktu dzieci często stają się zbyt głośne i niesforne. To
przeszkadza innym gościom.
Mama zatrzymała się, zamyśliła i w końcu kiwnęła głową w geście aprobaty. Gdy
panna Angela odchodziła, odwróciła głowę w moją stronę i mrugnęła do mnie
figlarnie. Wolny uśmiech rozszerzał się na mojej twarzy, kiedy zdawałam sobie
sprawę, że naprawdę znalazłam swoje własne sanktuarium, a dodatkowo także
nową przyjaciółkę.
~~~
Lata mijały, zakrywając się delikatną mgiełką, a ja nadal znajdowałam ukojenie w
bibliotece. Kiedy mój ojciec wreszcie porzucił ducha dawnej miłości i zostawił swoją
żonę, płakałam jak głupia nad stronami „ Wichrowych Wzgórz” , zastanawiając się,
dlaczego małżeństwo moich rodziców nie potrafiłobyć wieczne jak obsesyjna miłość
Heatcliffa i Catherine. Wtedy matka zdała sobie sprawę, że mogłabywysłać mnie do
Chrześcijańskiej Akademii Forks i nie musiałaby płacić czesnego (jeżeli harowałaby
jak wół przez sześć dni w tygodniu w biurze porad). Pociągnęła za wszystkie
niezbędne sznurki, żeby przyjęli mnie tam od razu. Poszłam do szóstej klasy i byłam
okropnie przerażona na samą myśl o tym, że inne dzieci mogłyby pomyśleć, że
jestem jakimś uczącym się w domu dziwakiem. Me serce wyrywało się do panny
Angeli, a ona uspokajała mnie, mówiąc głosem pełnym zdumienia, że nikt o
zdrowych zmysłach nie potrafiłby niezakochać się wmojej życzliwości.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin