Blanka Bruyn - Honore de Balzac.pdf

(334 KB) Pobierz
842146172.001.png 842146172.002.png
Honore de Balzac
BLANKA
BRUYN
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl .
BLANKA BRUYN
(sukkub)
Honore de Balzac
tłum. Celina Hańska
Niektórzy, co z zacnego kraju Turenii
pochodzili, a widzieli, jak autor gorliwie uganiał się
za starożytnościami, dziwnymi przygodami i cud-
nościami tej błogosławionej okolicy, zapytywali go
(wierząc, że o tym na pewno wiedzieć musi), z
jakiej przyczyny jedną z ulic miasta Tours Ciepłą
zowią, co najwięcej panie zaciekawiło. Od-
powiedział im, jako mu bardzo dziwno, że dawni
mieszkańcy zapomnieli o wielkiej ilości klasz-
torów, które przy tej ulicy postawiono; tedy od
surowej wstrzemięźliwości mnichów i mniszek tak
mury rozgorzały, że kilka niewiast uczciwych,
które po tej ulicy zbyt często na odwieczerz
chodziły, o stan odmienny pomawiano. Jeden
pyszałek, co mądrego chciał udawać powiadał, że
na tej ulicy stały cekhauzy całego miasta. Dru-
gi, na uczonej osnowie kręcił słowami, że go nikt
4/78
zrozumieć nie potraił, choć wyrazy dobierał, ze
starożytnych a nowych czasów czerpał, o różnych
obyczajach prawił, słowa na litery drobił, alchemi-
ka języków z siebie czyniąc już od potopu, He-
brajczyków, Chaldejczyków, Egipcjan, Greków,
Latynów, a wreszcie Turnusa, założyciela Tours, na
pomoc wzywał, tedy wreszcie od ogona nazwę ul-
icy wywiódł, a panie z miasta tylko ten koniec
zrozumiały.
Jeden starzec powiadał, że był na tej ulicy
zdrój wody gorącej, a jego prapradziadek raz
wody skosztował. Nuż tedy bardzo prędko urosła
góra podań, o których w winiarniach rozprawiano
i łatwiej byś w brodzie cuchnącej kapucyny wesz
znalazł niż w tych opowieściach prawdę.
Ale był jeden człowiek uczony, który często do
klasztorów chadzał, oleju w lampach wiele po no-
cach wypalał, siła książek wyczytał — i żeniec tyle
ździebeł słomy do stodoły w lato nie nawiezie, ile
on wiadomości o dziejach Turenii nagromadził.
Ów starzec schorzały już i wiekiem zgarbiony,
w kącie wino spijał i nic nie mówił, jeno uśmiechał
się, usta wykrzywiając modą uczonych, aż wresz-
cie wyrzekł:
— Bajdy!...
842146172.003.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin