KRASZEWSKI JÓZEF IGNACY
SEMKO
Czasy bezkrólewia po Ludwiku
Jagiełło i Jadwiga
Cykl Powieści Historycznych Obejmujących
Dzieje Polski.
Część szesnasta cyklu.
Skanował i błędy poprawił: J. Podleśny.
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza,
Warszawa
1982.
Przedsłowie
Józef Ignacy Kraszewski — jego zainteresowania dziejami
Ojczystymi
„Historia w najwłaściwszym znaczeniu jest poznaniem rodu ludzkiego przeszłości i za rękojmią przyszłości służącą. Ludzkość podlega prawu swojego bytu. Co więc jest, będzie, co było, odtwarzać się musi. A jak
w innego rodzaju fenomenach widzimy stopniowe wznoszenie się i upadek, tak i tutaj. Przez postępy i zniżanie się, i postępy znowu — ludzkość dąży cała ku doskonałości niedoścignionej. Przeszłość objawia przyszłość i dowodzi ważnej prawdy powszechnego postępu. Historia ma użyteczność praktyczną, nauczycielską, ale to nie jest w niej rzeczą główną. Związek przeszłości z teraźniejszością, stosunek ich duchowy, stanowi jej podstawę. Historia jest ludów pamięcią, samopoczuciem ludzkości. Ona wiąże wczoraj i jutro w jedno nieustanne życie" — tak pisał Józef Ignacy Kraszewski w części początkowej swego dzieła Litwa za Witolda (Wilno 1850 s. 13—14).
Sądem tym dawał wyraz żalu, że w społeczeństwie polskim, znajdującym się pod zaborami, rozpływają się i zanikają, tracą swą wartość wielkie bogactwa kultury narodowej, jej przeszłości. Miał też pisarz w pełni świadomość, że dzieje się to m.in. w wyniku tego, iż w szkołach polskich pod zaborami w miarę upływu czasu zaprzestano uczyć dziejów narodu, który utracił swój byt niepodległy. Jeszcze w pierwszych latach istnienia Królestwa Polskiego, do roku klęski powstania listopadowego, historia kraju ojczystego była w szkołach przedmiotem obowiązkowym, ale po roku 1830 miejsce historii Polski we wszystkich zaborach zajęła historia powszechna, w nauczaniu której szczególną uwagą darzono historię Rosji, Prus czy Austrii, dzieje panujących w nich dynastii. W miarę potęgowania procesów rusyfikacyjnych i germanizacyjnych coraz częściej deprecjonowano historię kraju, do którego upadku przyczynili się zachłanni sąsiedzi, pozbawiając młodzież polską znajomości prawdziwych dziejów ich ojczyzny. W tej sytuacji niewątpliwie zrodził się zamiar autora Semka popularyzowania i uczenia dziejów ojczystych poprzez powieść historyczną.
Kraszewski napisał łącznie 99 powieści historycznych, z których 29 tytułów złożyło się na zamknięty cykl kronik powieściowych, często wielotomowych (wśród nich trzytomowy Semko), cieszących się od lat niesłabnącym powodzeniem; ich nakłady dawno przekroczyły wiele milionów egzemplarzy. Dotarły one do najbardziej trudnych czytelników, których kontakt z książką nie należał i nie należy dotąd do zbyt częstych. Tytułem przykładu wymieńmy, że tylko w latach 1944—1987 ukazało się 10 137 000 egzemplarzy utworów Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Działalność literacka autora Starej baśni w zakresie powieściopisarstwa historycznego sięga przełomu lat trzydziestych — czterdziestych dziewiętnastego wieku, cały jednak ciężar gatunkowy tej twórczości przypada na lata po powstaniu styczniowym. Wystarczy wspomnieć, że przed rokiem 1863 na 68 tytułów wydanych utworów powieściowych (nie wliczając tu zbiorowych tomów szkiców i opowiadań, takich jak Okruszyny czy Powiastki i obrazki historyczne) na powieść historyczną przypada zaledwie piętnaście. Pozostała ilość tytułów powstała i została opublikowana w czasie, gdy Kraszewski znalazł się na przymusowej emigracji: 91 utwory o tematyce historycznej w ciągu 24 lat pracy powieściopisarskiej na obczyźnie (na 166 tytułów wydanych drukiem).
Nie sposób nie zauważyć, że twórczość Kraszewskiego w zakresie powieści historycznej łączy się nierozerwalnie z ogólniejszymi jego zainteresowaniami przeszłością, w tym także z zabiegami zbieracko-antykwarycznymi czy też poczynaniami naukowo-edytorskimi, które towarzyszyły pisarzowi do końca życia.
Z pierwszymi śladami zainteresowań przeszłością narodową spotykamy się już we wczesnej młodości powieściopisarza. Wyobraźnię przyszłego autora powieści o tematyce historycznej kształtowała atmosfera domu rodzinnego, a szczególnie dworku dziadków w Romanowie, gdzie miał okazję spotykać się często z ludźmi, którzy całą swą młodością, a niekiedy i wiekiem dojrzałym sięgali w głąb epoki stanisławowskiej. Słuchał ich opowiadań o ciekawych, anegdotycznych zdarzeniach z przeszłości rodzin szlacheckich. Świetnym też gawędziarzem był ojciec pisarza, który miał niejedno wspomnienie związane z obserwacją dawnej szlachty. Długoletni pobyt na Wołyniu i częste podróże po dawnych kresach wzbogaciły wiedzę Kraszewskiego o ludziach tam zamieszkałych i tradycjach ich rodów. Tradycje romanowskiego dworu, szczegóły zasłyszanych tam opowiadań odżyły w latach późniejszych na kartach powieści historycznych o tematyce siedemnastego i osiemnastego wieku.
Potem przyszły pierwsze zetknięcia z książkami i starymi drukami, dokumentami Rozbudzona młodzieńcza wyobraźnia w czasie pobytu w Białej Podlaskiej (1822—1826) skierowała jego zainteresowania ku zabytkowym ruinom zamków, pamiątkom dawnej świetnej przeszłości narodu. Spotęgował je pobyt w Lublinie; wtedy w młodym Kraszewskim rozbudziła się żyłka archeologiczna: zbierał stare napisy, z ciekawością badał nagrobki. ”Pamiętam — napisze po latach — że już w Lublinie spisywałem nagrobki stare i chwytałem, jak mogłem, książki historyczne". W latach 1827—1829 Kraszewski zetknął się z archiwum Sapiehów w Różanie. W tym już to czasie podjął pierwsze próby poszukiwań świadectw narodowej przeszłości; coraz częściej spotkać go było można W archiwach i bibliotekach, szczególnie gdy znalazł się na studiach w Wilnie (1829). Powszechne ówczesne zainteresowanie pamiątkami przeszłości, dyskusje na łamach czasopism, publikowanie w nich informacji o starych dokumentach i znaleziskach, a także dyskusje na temat ukazujących się pierwszych powieści historycznych, skłoniły Kraszewskiego do podjęcia ukierunkowanych badań historycznych, głównie w formie studiów nad dziejami Litwy i jej stolicy — Wilna.
Gdy wspomina się o młodzieńczych zainteresowaniach pisarza dziejami ojczystymi, nie można nie podkreślić niewątpliwie dużej roli, jaką odegrało jego zetknięcie się z bogatymi zbiorami książek, rękopisów i starych druków, sztychów i medali w czasie pobytu w Horodcu nad Horyniem, u wuja twojej przyszłej żony, Antoniego Urbanowskiego (1834). Zasoby książkowe zamożnego oryginała -zbieracza „starożytności", pokaźne ilości materiałów archiwalnych w bibliotece horodeckiej (około 20 tys. woluminów) niejednokrotnie potem służyły pisarzowi. Ale nie tylko one: w czasie pobytu na Wołyniu Kraszewski został członkiem Komisji Archeologicznej w Petersburgu, a w kilka lat później uzyskał godność członka Towarzystwa Naukowego w Krakowie. To dało mu dodatkowe możliwości do korzystania z wszelkiego rodzaju zbiorów, a tym samym możność pogłębionych prac badawczych. Zetknąwszy się z pracą nad źródłami historycznymi, zachęcony przykładem innych, autor Semka zasmakował w studiach nad przeszłością i pasji do tego rodzaju poczynań nie wyzbył się do końca życia.
Jako badacz historii zajął się równocześnie zbieraniem i gromadzeniem druków, korespondencji, starych diariuszy sejmowych i pamiętników, rycin, map i atlasów; tworzył własną bibliotekę. Posiadał w niej wszystkie za jego życia opublikowane wydawnictwa źródłowe, jak np. Monumenta Polonime historica, Volumina Legum, kroniki, herbarze Paprockiego i Niesieckiego, wydanie dzieł historyków polskich i obcych. Zebrany materiał klasyfikował i szeregował według jego walorów literackich, ceniąc najbardziej prywatną korespondencję i pamiętniki, które — chciaż nie zgłębiały zbyt wydarzeń — stanowiły jednak kapitalne źródło do literackich obrazów życia obyczajowego, szczególnie siedemnastego i osiemnastego wieku. „Powtarzam, pamiętniki te są dla nas kartą dziejów nową, jedyną; nie mamy tak żywotnego materiału do historii" — pisał Kraszewski o pamiętnikach) z osiemnastego wieku w liście do „Gazety Warszawskiej" (1852 nr 1, list, V), dodając przy innej okazji, iż w porównaniu z nimi „żadna historia nie jest tak zupełną, nie daje nam tak spójnego obrazu, aby wcielić się dał bez dodatków do powieści".
Biblioteka stała się dla pisarza warsztatem naukowym i literackim. Razem z bogatymi zbiorami prasy i zbiorami ikonograficznymi stanowiła warsztat, którego nie posiadali nawet wybitni historycy. Z zachowanej korespondencji do pisarza wiemy, że wielu z nich korzystało ze zbiorów Kraszewskiego,m.in. znani historycy, tacy jak Stanisław Smolka, Walery Kalinka, Władysław Smoleński, Henryk Schmitt i historyk sztuki Józef Łepkowski; wielu z nich zwracało się do pisarza, prosząc go o konsultacje naukowe. Sporządzony po śmierci autora Semka w roku 1888 przez Michała Pawlika Katalog księgozbioru, rękopisu) po śp. Józefie Ignacym Kraszewskim wśród ponad czternastu tysięcy pozycji (ściśle: 14 401) odnotował w dziale ogólnym 2639 tytułów źródeł i opracowań historycznych, w dziale „Historia Polski” - 1260 tytułów, w dziale „Historia powszechna" — 1143 pozycje; zarejestrowano w nim 346 rękopisów, 4137 rycin, map i atlasów. Zainteresowania zbieracze Kraszewskiego i pasja badawcza historyka wpływały na jego twórczość literacką, doprowadziły do zajęcia się powieściopisarstwem historycznym, a następnie zaważyły na kształcie artystycznym poszczególnych utworów. Nadmierna dążność do przedstawienia autentycznych zdarzeń i postaci w powieściach (w imię prawdy historycznej) nadawały im często charakter zbeletryzowanych kronik. Tendencja ta znalazła również odbicie w wypowiedziach teoretycznoliterackich pisarza. Jego pierwsze powieści historyczne powstawały na tle konkretnych zainteresowań naukowo-badawczych. I tak np. Kościół Świętomichalski (1833) powstał przy okazji gromadzenia materiałów źródłowych do historii Wilna, a Rok ostatni panowania Zygmunta Trzeciego (1838) czy Ostatnia z książąt Słuckich (1841) — na tle badań nad wiekiem szesnastym. Nie wdając się w szczegóły, należy stwierdzić, że połączenie w jednej osobie uzdolnień badawczych z wrażliwością i umiejętnościami artystycznymi zaważyły na zdecydowanej przewadze w powieściach historycznych Kraszewskiego elementów autentycznych, źródłowych nad elementami fikcji literackiej. Stwierdzenie to odnosi się do wszystkich powieści historycznych autora Semka, w tym także do cyklu o dziejach Polski, w których Semko jest szesnastą z kolei powieścią.
Ten sposób tworzenia powieści, kreowania postaci i wydarzeń z uznaniem byt jest przyjmowany przez czytelników utworów Kraszewskiego, którzy szukają w nich przede wszystkim wiedzy o dziejach ojczystych, o dawnych obyczajach. I znajdują ją w stopniu wiarygodnym i wystarczającym. We wspomnianym cyklu 29 powieści w 78 tomach o dziejach Polski tylko pozornie na planie pierwszym sytuują się fikcyjne elementy fabularne, które czynią te utwory bardziej przystępnymi w masowym odbiorze czytelniczym. W rzeczywistości jednak — te elementy fabularne służą jedynie realizacji zamiarów pisarza popularyzowania wiedzy z dziejów politycznych i życia społecznego Polski Piastów i Jagiellonów. Niewielka stosunkowo była w owych czasach, w których tworzył Kraszewski, wiedza o tych epokach, stąd pisarz sięgał przede wszystkim do kronik Galla Anonima, Thietmara (Dytmara), Janka z Czarnkowa, Historii Polski w księgach dwunastu (Historia Polonica libri dwunastu) Jana Długosza. O wykorzystaniu dwu ostatnich kronik pisali w posłowiach do kolejnych wydań Semka znakomici znawcy twórczości pisarza, Wiktor Hann i Wincenty Danek.
Wiadomo, że Kraszewski przy pisaniu powieści tego cyklu wykorzystywał dzieła Bielskiego, Stryjkowskiego, Orzechowskiego, Kromera, Kochowskiego, Niesieckiego, Paprockiego i innych pisarzy szesnastego i siedemnastego wieku, których egzemplarze znajdowały się w jego domowej bibliotece. Wysiłki Kraszewskiego jako autora powieści historycznych zmierzały zatem w kierunku możliwie pełnego a zarazem krytycznego wykorzystania źródeł, stąd w jego powieściach czytelnik znajduje wiele tego przykładów; wskazuje na nie posłowie, objaśniają załączone do niniejszej powieści przypisy. Pisarz był zdania, że dla stworzenia obrazów minionej przeszłości i nadawania im kształtów artystycznych, nie wystarczy znajomość tej przeszłości z syntez czy też monografii historycznych. Cała twórczość literacka pisarza w zakresie powieści historycznych potwierdza zależność Kraszewskiego — powieściopisarza od Kraszewskiego — badacza historii..
Kierunek zainteresowań Kraszewskiego przeszłością zaznaczał się zatem głównie w pracach o charakterze badawczym. Można śmiało stwierdzić, że stał się współtwórcą polskiej historiografii. Dłuższy pobyt w Wilnie (w tym dwa lata pod nadzorem policyjnym) wpłynął na zajęcie się pisarza historią tego miasta i Litwy, jej dziejów legendarnych aż do śmierci Witolda. Autor Semka i Kunigasa po sumiennych poszukiwaniach i zbadaniu materiałów źródłowych, archiwalnych ogłosił w 1638 drukiem dzieło Wilno od początków jego do roku 1750, które następnie przerobił i poprawił, wydając je w postaci czterotomowej monografii pod tym samym tytułem (1840—1842). Bogactwo materiałów, z jakim przyszło zetknąć się autorowi Wilno... wydało i dalsze owoce. W latach 1847—1850 ukazało się obszerne dwutomowe studium monograficzne zatytułowane Litwa, starożytne dzieje... uzupełnione interesującym szkicem Litwa za Witolda (1849). Rok 1860 przyniósł znakomite pracę z pogranicza archeologii i historii Sztuka u Słowian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiej. Równocześnie autor Sztuki u Słowian... stał się wydawcą i redaktorem pisma poświęconego historii i literaturze, na łamach którego ogłaszał liczne materiały źródłowe. „Atheneum" publikowało wszelkie archiwalia. W roku 1850 na jego łamach Kraszewski pisał: „Historia naszego kraju dotąd stoi jeszcze na porządkowaniu swych skarbów; przyszłe dopiero pokolenia może życie im dadzą i całość. Ale są części dziejów, którym wiekuiście materiałów braknąć będzie: tu wyczerpane źródła, wszystko, co mieć możemy, mamy przed sobą, potrzeba pisarza tylko, co by swoje życie przeszłością poświęcił, z nią się zjednoczył i wlał w nią życie. Trudne zaiste to zadanie! Są wieki, które raczej zgadywać niż studiować potrzeba, tak mało zostawiły nam po sobie. A tak historii własnej nie tyle jeszcze ze źródeł swoich, ile z poznania powszechnych dziejów uczyć się należy".
Kraszewski miał ambicję być pisarzem „co by swoje życie przeszłości poświęcił", ale po to, by pisać o teraźniejszości. Pisać o współczesności znaczyło szukanie przyczyn rozbiorów, utraty niepodległości narodu, którego miejsce w Europie do roku 1795 było miejscem znaczącym, znaczyło podjęcie głębokich studiów nad duchem i obyczajami narodu, przyjęcie krytycznej postawy wobec przeszłości szlacheckiej i jej górnej warstwy — arystokracji. A pamiętać należy, że po roku 1830 zarówno w studiach nad przeszłością jak i rozwijającej się powieści historycznej towarzyszyła atmosfera apoteozowania przeszłości: większość autorów powieści o historycznej, przede wszystkim z kręgów „Tygodnika Petersburskiego”, koterii petersburskiej pragnęła kształtować życie współczesne na wzorach dawnego ustroju i urządzeń politycznych. Twórczość Kraszewskiego była swoistym rodzajem reakcji na apoteozowanie tych czasów np. przez Henryka Rzewuskiego, Michała Grabowskiego i innych. Pisząc o przeszłości, o siedemnastego i osiemnastego wieku, kreśląc plastyczne obrazy obyczajowości i życia społecznego, w dobie upadku Rzeczypospolitej, Kraszewski — pamiętając o istocie dziejów — stale dowodził: „dzieje są ciągiem rozumnym, logicznym przyczyn i skutków, nic w nich przypadkowego, nic dowolnego: wczoraj rodzi dzień dzisiejszy, dzisiaj przygotowuje jutro. Jak w życiu człowieka, tak w życiu narodów żadna wina nie przechodzi bez kary, żadna zasługa bez owocu, żaden grzech bez następstw, których ma w sobie nasienie". „Przegląd Europejski” 1862, t. I, s. 166).
Zamiar skrupulatnego zgłębienia epoki wyraził się także w działalności edytorskiej pisarza, który w oparciu o odnalezione rękopisy przygotował i ogłosił drukiem liczne dokumenty źródłowe: listy, diariusze i pamiętniki, a także dzienniki podróży, odnoszące się do wieku siedemnastego i osiemnastego. Spośród 22 pozycji wymieńmy tytułem przykładu: Listy Kazimierza Nestora, księcia Sapiehy w latach 1773, 1774, 1775 i 1776 do matki pisane z podróży... spisane z autografów zbioru Józefa Ignacego Kraszewskiego (1851), Notaki Generała J. L. (Jana Lipskiego) z lat 1775—1778 ze starego rękopisu zebrane (1854), Pamiętniki Jana Duklana Ochockiego z Pozostałych po nim rękopisów przepisane. T. 1—4. (1851), Pamiętniki Stanisława Augusta Poniatowskiego (1870). W rezultacie tych studiów nad epoką saską i stanisławowską powstały powieści historyczne: świetny cykl 13 powieści saskich oraz 36 powieści o czasach stanisławowskich.
Główne jednak miejsce wśród prac historycznych Kraszewskiego z okresu drezdeńskiego zajmuje obszerne trzytomowe studium pisane z myślą ogłoszenia go w setną rocznicę pierwszego rozbioru Polski. Po różnych kłopotach z jego ogłoszeniem ukazało się w latach 1873 —1875 nakładem księgarza poznańskiego J. K. Żupańskiego. Nosiło tytuł Polska w czasie trzech rozbiorów 1772—1795. Studia do historii ducha i obyczaju. Był to dzieło, w którym „poszanowanie historycznej prawdy, posunięte aż do pedanterii, nie dopuszczało nam użyć w tych studiach nic nad to, co źródłami autentycznymi poparte być mogło" (z Przedmowy). Autorowi chodziło głównie o odmienność w traktowaniu przyczyn upadku Rzeczypospolitej. Nie był skłonny rozpatrywać ich tylko na tle ekspansywnych tendencji i machinacji mocarstw zaborczych, lecz szukał ich również w układzie sił wewnętrznych narodu. Przyczyn upadku dopatrywał się przede wszystkim w charakterystycznym dla dużej części społeczeństw europejskich osiemnastego wieku ogólnym rozluźnieniu obyczajów. Równocześnie jednak wskazywał — tak jak to dotąd czynił w licznych powieściach historycznych — na szereg chorobliwych objawów, a mianowicie na samowolę i wygórowane ambicje magnaterii, liczne przywary szlacheckie, uciemiężenie ludu wiejskiego i poniżenie stanu średniego przy równoczesnym uprzywilejowania stanowiska szlachty, a szczególnie jej górnej warstwy — arystokracji.
Zamierzony przez pisarza obraz „ducha i obyczajów" wymagał szczególnego doboru materiałów, wśród których znajdowały się podobne do tych, jakie wykorzystywał przy pisaniu powieści historycznych, a więc korespondencje, pamiętniki, wspomnienia, biografie, posiadające wiele walorów literackich. Kraszewski niewątpliwie zdawał sobie sprawę z wartości artystycznych zebranych i wykorzystywanych dokumentów, wyrażał nawet z tego powodu pewien niepokój, ale zawsze miał na uwadze czytelnika — odbiorcę swych dzieł. M.in. głosił: „zawczasu też należy przewidzieć, co powie nasza krytyka. Jeśli zbyt literacką szatą odzieję moją historię, powiedzą, żem romans stworzył, choć słowa nie zmyślę; jeśli napiszę sucho, nikt nie przeczyta. Dla jednych to będzie za mądre, dla drugich za lekkie" (Profesor Milczek).
Czytelnik, który weźmie do ręki Semka — winien wiedzieć, jak autor traktował przeszłość i jak ją przedstawiał w powieści historycznej.
Jerzy Jarowiecki
TOM PIERWSZY
Rozdział pierwszy.
Jesienią 1382 roku, w początkach października, mało się jeszcze zbliżanie zimy czuć dawało. Ludzie stąd różne wyciągali wnioski, twierdzili niektórzy, że mrozy , i śniegi przyjdą nierychło. A że i ptactwo nie wszystkie jeszcze ku południowi odleciało, inne też znaki przedłużone ciepło zapowiadały — na polach się jeszcze wieśniacy z radełkami około roli krzątali i bydełko z owcami szło na paszę, bo trawa zieleniała jakby wiosną, chociaż tak zdrową i posilną jak wiosenna nie była.
Na Wiśle tuż pod Płockiem rybacy i przekupnie, co różny towar spuszczali z wodą, korzystali z wezbranej jesiennym przyborem rzeki. Z wysokiego brzegu, od zamku widzieć było można tu i ówdzie przesuwające się czółna, łodzie i większe statki.
Wieczór nadchodził i słońce jaskrawo ozłacało obłoki, jak by nazajutrz na wiatr zanieść się miało, gdy duża łódź, którą dwóch ludzi pędziło, ukazała się w dali i kołując a zbliżając z wolna ku brzegom szukała miejsca dla przystani. Szła ona pod wodę, dwaj powożący, to wiosłami, to długimi drągami, gdzie dna mogli dostać, pracowali silnie, aby się oprzeć prądowi. Znali oni widać dobrze Wisłę swą, wiedzieli, gdzie były głębie a mielizny, bo mieniali wiosła i długie żerdzie z wielką pewnością, zawczasu. Ubiór ich wskazywał też, że tutejsi być musieli. Duża ich łódź pełną była niewodów i rybołowskich przyborów, w cebrzyku pluskały złapane płocice i małe szczupaczki. Oprócz dwu przewoźników nie widać było nikogo.
Z bliska dopiero dostrzec można było na dnie garść słomy i wiszaru, na nim sukienną pościółkę, a w kącie pod ławą skurczonego coś, szarą osłonionego opończą. Człek ten, w łódce jakby schowany i ukryty, zdawał się spać czy odpoczywać, głowę miał, osłoniętą, twarz zakrytą, niewidoczną. Nie poruszał się długo. Ludzie w milczeniu sterujący ku brzegowi spoglądali nań niekiedy, między sobą coś szepcząc po cichu, jak gdyby budzić go nie chcieli. Nie spał on wszakże i szara opończa, cokolwiek uchylona, dozwalała mu widzieć, gdzie się znajdował.
Łódź miała już przybijać nie opodal od zamku, którego mury na górze i krzyż na tumie widać było, gdy leżący na pokładzie całkiem opończę odrzucił, głowę uniósł trochę i począł się przygotowywać do wylądowania. Spod kapturka, który odrzucił, widzieć się dawała blada twarz jego i głowa okryta czapeczką futrem obramowaną z uszami. Wyszarzana suknia spodnia, ciemnej barwy, z sukna grubego, krojem swym zdawała się oznaczać, że podróżny do duchownego należał stanu. Nosili ją naówczas i tacy, co żadnych święceń nie mając, do nich się przysposabiali.
Jeżeli klechą w istocie był leżący w łodzi, to chyba jednym z tych ubogich, wędrownych, którzy sukni księżej używali, aby w niej po dworach, miastach i klasztorach łatwiej znaleźć gościnę, włóczyć się i żebrać. Znajdowało się naówczas klechów niemało handlujących przepisywanymi modlitewkami, ewangeliami, zaklęciami od chorób, którzy też czytywali błogosławieństwa, święcili domy itp.
Z twarzy naszego wędrowca trudno było czegoś się domyśleć, a nawet wiek jego rozpoznać. Starym nie był, ale na młodzieniaszka nie wyglądał. Zarostu wcale prawie nie miał, tylko gdzieniegdzie rzadki włos krótki, na tej wyschłej roli biednie porastający. Żółta skóra okrywała mu policzki, jakby nalane i zbrzękłe, a fizjognomia, mimo fałdów, co ją pokrywały, więcej wyżyta niż zestarzała, należała do tych, co się z wiekiem zmieniają mało. Dziećmi tacy ludzie wydają się starzy, podżywszy — zdają się młodzi. Rysy miały babią jakąś miękkość, wyraz dziki, szyderski i niemiły. Oczu dwoje ciemnych, małych, ostro patrzących, biegających żywo i niespokojnie, skierowanych teraz na wodę, wlepione w nią nieruchomie, oznaczały, że się zadumał głęboko. Z nałogu poruszały się one, nie widząc nic, i do jednego punktu wracały machinalnie. Ręką jedną sparłszy się na rozpostartej opończy, drugą trzymał na kolanach. Obie one z palcami długimi, suchymi, wybielałe, nigdy pewno nie pracowały, bo ani skóra na nich zgrubieć, ni opalić się nie miała czasu. Wypieszczone były jak niewieście. Żółtawa powłoka twarzy okrywała je także. Włos spod czapeczki wymykający się, nie bujny, jakiejś niepewnej barwy, ciemnawy, w skąpych kosmykach spadał na skroń i szyję.
Z białą tą twarzą i rękami strój się niezbyt godził, bo był zmięty, wyszarzany i ubogi. Sukno, w wielu miejscach barwę postradawszy, świeciło nićmi białawymi. Długie poły sutanny nie okrywały nóg, na których proste buty z mało co zadartymi nosami, bez ozdób i oków, jakie wówczas noszono, zrudziałe były i popękane. Skórzany pasek obejmował mu biodra, a przy nim z jednej strony lichy, mały mieczyk podróżny w prostej pochwie ze skóry zbrukanej, z drugiej wisiała tobołka na guzy spięta, jakiej pisarze w podróży zażywali.
Zaczynało się już ściemniać, gdy łódź nosem się wryła w piasek na brzegu, zachwiała się i stanęła. Z tyłu stojący wioślarz ogromnym drągiem wepchnął ją tak na ląd, aby suchą nogą wysiąść z niej było można. Wstrząśnięcie to nagłe, które myśl...
bozydarwspanialy