Pieczenie chleba.docx

(348 KB) Pobierz

Przepraszam, ale jeszcze raz ja. Do Moniki. Po co Ci tyle tego zakwasu? Trzymaj kilka łyżek w lodówce, nie na wierzchu, bo za szybko pracuje, w lodówce spowalnia się proces fermentacji. Ja nie ogrzewam zakwasu. Wieczorem wyjmuję z lodówki, biorę ze słoika dwie duże łyżki, dodaję mąkę i wodę (jak w przepisie)i odstawiam do rana. Rano dodaję następną porcję mąki i wody (robię zaczyn dwufazowy, bo mój zakwas ma już 4 lata i nigdy mnie nie zawiódł), a po południu zagniatam ciasto i wieczorem piekę. Oczywiście przed zrobieniem ciasta, odejmuję te 2 łyżki i chowam do lodówki. Jeśli pieczesz codziennie, to z tych 2 łyżek od razu możesz robić następny zaczyn. Wówczas będzie musiał to być zaczyn 3-fazowy, bo zaczniesz go robić po południu, a nie wieczorem. Ale jeśli pieczesz co drugi dzień, to nie ma powodu trzymać zakwasu w cieple. Wręcz nie powinno się, bo się robi zbyt kwaśny. Powodzenia.

 

Jeśli udało nam się zrobić zakwas (ja robiłam wg wskazówek "zakwas na wesoło"), to wyszło coś ok. 600g., więc przy pierwszym chlebie nie robimy zaczynu, ponieważ już go mamy. Zaczyn, to jest po prostu zakwaszone ciasto, dzięki któremu chleb urośnie. Ale żeby powstał drugi chleb, nie musimy od początku robić następnego zakwasu, tylko z tego, co zrobiliśmy za pierwszym razem, odkładamy 2 czubate łyżki do średniego słoika, przykrywamy zakrętką, ale nie zakręcamy, żeby było dojście powietrza i odstawiamy do lodówki, niech sobie śpi. To jest nasz zaczątek. Dzięki niemu możemy zacząć przygotowywać następny chleb. Ale tym razem już trzeba robić zaczyn, czyli z 2 łyżek ma się zrobić np. 400g. (zależy, jaki chleb robimy). Sposób przygotowania zaczynu i jego ilość, jest podany przy każdej recepturze. Kiedy zaczyn już jest, znowu odkładamy ok.2 łyżki i do lodówki. Jak postępować z tym zakwasem w lodówce, jest opisane wyżej. Na pierwszy raz, radzę zrobić chleb codzienny. Ten pierwszy chlebek jest najmniej smaczny, ze względu na mocno zakwaszone ciasto. Każdy następny jest coraz lepszy. Należy pamiętać, aby ten zaczątek odkładać przed dodaniem do zaczynu pozostałych składników ciasta chlebowego. Chyba wyczerpałam temat. Jeśli jeszcze będą jakieś niejasności, chętnie podpowiem. Życzę powodzenia.

 

Mamy zakwas i co dalej?

Email

 

mamy zakwas i co dalej?

Mamy zakwas i co dalej? czyli bierzemy się za zaczyn

Wyhodowaliśmy zakwas, mamy go w formie płynnej w słoiku, bądź tez gęstego ciasta i co dalej? Zazwyczaj tego zakwasu jest dość dużo. Dodając przez kilka dni porządne porcje maki i wody można otrzymać go nawet więcej niż pół litra. Jeżeli zakwas bąbelkuje, czyli jest aktywny można go użyć od razu, czyli potraktować, jako pierwszy zaczyn do naszego pierwszego chleba.

Zaczyn inaczej ciasto zakwaszone to jest ta część ciasta chlebowego, która powinna być zakwaszona, czyli poddana działaniu kultur dzikich drożdży przez określony czas w określonych warunkach.

Zakwaszona cześć ciasta chlebowego powinna stanowić 25 do 50% ogólnej ilości maki wprowadzonej do pieczenia chleba. 25% daje nam chleb lekko kwaskowaty, 50% chleb dobrze kwaśny. Ta druga wartość dotyczy głównie chlebów żytnich, w nich stosujemy zakwaszanie 50%, w chlebach pszennych zaczyn, czyli część zakwaszana może być dużo mniejsza.

Musimy jednak uważać, żeby ilość ciasta zakwaszonego, czyli zaczynu nie była mniejsza niż 20% ogólnej wagi maki wymienionej w recepturze.
___________

Upiekliśmy nasz pierwszy chleb. Zużyliśmy prawie cały zakwas, ale przezornie odłożyliśmy sobie 2-3 łyżki na następny chleb, a właściwie nowy zaczyn do niego.

Jak robimy zaczyn? Mamy do wyboru dwie drogi:

Jedna to zakwaszanie ciasta metoda 3-stopniowa, czyli skrócona metoda profesjonalnych piekarzy. Ta metoda według mnie powinna być koniecznie stosowana do chlebów czysto żytnich na zakwasie. Tylko taki sposób zakwaszania maki daje pewność, ze chleb upieczony będzie miał smak i wygląd, o jakim marzyliśmy.

Metodę te znalazłam w podręcznikach dla piekarzy polskich, trochę ja sobie uprościłam, przystosowałam do warunków domowych i teraz w skrócie wygląda ona tak:

1.etap:
2 łyżki zakwasu + 100g maki + 100g wody, temperatura 24-26°C, na 5-6 godzin.

Całość mieszamy i odstawiamy do przefermentowania w dość ciepłym miejscu na 5-6 godzin. Na tym etapie następuje dynamiczny rozwój drożdży i fermentacji alkoholowej przy jednoczesnym rozwoju bakterii mlekowych.

2.etap:
mieszanina jw. + 100g maki + 90g wody, temperatura 26 - 27°C, 8-12 godzin.

Do mieszaniny z pierwszego etapu dodajemy nowa porcje maki i wody, z tym, ze maki jest trochę więcej, temperatura zaś jeszcze nieco wyższa. Gęsta konsystencja otrzymanego ciasta i dłuższy czas trwania tego etapu sprzyjają intensywnemu rozwojowi bakterii kwasu mlekowego, który decyduje, o jakości pieczywa.

3.etap:
ciasto jw. + 80g maki + 100g wody, temperatura 28 - 30°C, na 3-4 godziny.

W fazie tej powinny rozwijać się już bardzo dynamicznie dzikie drożdże. Ciasto powinno przyrosnąć w tej fazie od 2 do 4 razy. Z tego etapu powinno się w zasadzie pobierać zaczątek do dalszych wypieków, żeby osiągnąć najlepsze rezultaty.

Ciasto zakwaszone czyli zaczyn jest gotowy, gdy:
- jego powierzchnia jest lekko wklęsła, czyli ciasto podniosło się wyraźnie do góry, ale jeszcze nie opadło całkowicie.
- na powierzchni widoczne są równomierne drobne spękania, a przy przechyleniu pęcherzykowate, galaretowate wnętrze.
- powinno pachnieć kwaśno, lekko alkoholowo, ale przyjemnie.

Do takiego dojrzałego ciasta zakwaszonego dodajemy pozostała ilość maki przewidzianą w recepturze chleba oraz inne dodatki. Na samym końcu dozujemy sól, najlepiej rozpuszczona uprzednio w wodzie.

Problemem bywa zazwyczaj rozplanowanie zakwaszania ciasta w czasie. Ale to tylko z pozoru wygląda skomplikowanie. Ja przyjęłam np. taki schemat przygotowań, rozłożony na 1, 5 dnia.

Zaczynam pierwszego dnia ok. 16-tej - 1 etap,

o godz. 23.oo – 2 etap,

następnego dnia o 8,oo rano – 3 etap i po południu piekę chleb.
Jak się do tego przyzwyczaić to wychodzi całkiem gładko...

Druga możliwością jest zaczyn tzw. 1-stopniowy. Taki zaczyn stosujemy zazwyczaj do lekkich chlebów pszennych, lub chlebów mieszanych. Sporządzamy go zwykle w wieczór poprzedzający dzień pieczenia. Zazwyczaj w recepturach chlebowych zalecane jest wymieszanie niewielkiej ilości aktywnego zakwasu, czyli uprzednio wyjętego z lodówki i odświeżonego, dodanie maki i wody i odstawienie do przefermentowania, na co najmniej 8 do 14 godzin. Jest dojrzały do wypieku, kiedy potroi swoja objętość i zaczyna lekko opadać.
Przy stosowaniu takiego zaczynu chleb wymaga często specjalnego formowania i kilkakrotnego przerywania procesu wyrastania, celem wzmocnienia jego struktury (więcej o tym w rozdziale formowanie chleba)


Dostaje wiele pytań na temat, która cześć zakwasu pozostawiamy do dalszych wypieków? Bo z jednej strony pisze się o odkładaniu części z ostatniej fazy zaczynu, czyli zakwaszonego ciasta, a z drugiej strony przechowujemy w lodowce duża ilość zakwasu, który pracowicie budowaliśmy przez 5 dni.


Zawodowi piekarze pobierają zaczątek do dalszych wypieków zawsze z kwasu, czyli ostatniego etapu zakwaszania ciasta, tuz przed dodaniem reszty składników, a przede wszystkim soli. Jest to najwłaściwsze i wygodne, kiedy piecze się, jak to w prawdziwej piekarni, w systemie ciągłym. Dla piekarza-amatora raczej trudne do wykonania. Kiedy pieczemy raz na tydzień, lub jeszcze rzadziej wygodniejsze jest pozostawienie części wyhodowanego zakwasu w lodowce i odbieranie z niej po kilka łyżek do następnych wypieków. żeby zakwas nie „wyrodził się”, powinien być od czasu do czasu dokarmiany świeżą maka i woda, w celu pobudzania fermentacji. Nie powinno być tego zakwasu zbytu dużo, bo większe ilości nie są przydatne. Lepiej mniejsza ilość, ale częściej dokarmiana.

Ja dodatkowo wzmacniam mój zakwas dodając mu resztkę zaczynu z ostatniej fazy zakwaszania, bo zawsze wyhoduje się więcej niż potrzeba, a kiedy dłużej nie piekę część starego zakwasu systematycznie wyrzucam.


W wielu recepturach pojawia się stwierdzenie : do zaczynu należy użyć ok 2 łyżek aktywnego zakwasu. Co to oznacza?

Jeśli zakwas jest przetrzymywany w lodówce przez dłuższy czas, to nie można go nazwać aktywnym. Najlepiej to zrobić, wyjmując go na kilka godzin przed planowanym pieczeniem, dodać porcje świeżej maki i wody, odczekać aż zacznie lekko bąbelkować i podnosić się, i dopiero taki dodawać do następnego zaczynu.

Jeszcze jedno powtarzające się pytanie dotyczące zakwasu:

Kiedy mam go karmić? czy po okresie spoczynku w tej lodówce? czy mam go dokarmiać w lodówce? czy trochę go karmić, a trochę chłodzić?


Zakwas to odpowiednik drożdży piekarskich. Jedyna różnica to taka, ze zakwasu nie bardzo da się kupić w sklepie, wiec musimy przedłużać mu życie, tak żeby starczył nam na długo. Do zakwaszania zaczynów potrzebna jest minimalna ilość (ok 50g), wiec dokarmianie zakwasu, kiedy się nie piecze, ma służyć li tylko jedynie do podtrzymywania jego sił życiowych.

Ale zakwas jest bardzo żarłoczny, wiec gdyby stał w temperaturze pokojowej, to trzeba by go karmić bez końca. Tylko, co potem robić z taka góra zakwasu? Dlatego wstawiamy go do lodówki, bo tam zasypia i ma spowolniony apetyt.

Jeśli to zrozumiecie, to niepotrzebne są jakiekolwiek schematy, kiedy, co i o której godzinie....





------------

Warto tez tutaj wspomnieć o niektórych dodatkach smakowych, które wymagają wcześniejszego przygotowania już na etapie zaczynu. Do takich dodatków należy zaparzana maka razowa, bądź otręby.
Ciemne chleby z maki żytniej wymagają często dodania otrąb, bądź tez świeżo zmielonej maki z pełnego przemiału w celu uzyskania bardziej rustykalnego wyglądu oraz smaku. Dodanie otrąb bezpośrednio do ciasta chlebowego sprawia jednak, ze chleb po upieczeniu jest suchy, a miąższ po przekrojeniu kruszy się.
Jest to spowodowane cząstkami skrobi znajdującymi się w otrębach, które tworzą miękisz chleba. Cząstki te zamykają się i pobierają przy wyrastaniu tyle wody, ze chleb po upieczeniu jest suchy.


Możemy temu zapobiec zalewając otręby przed przygotowaniem ciasta chlebowego gorącą woda. Wody potrzeba tyle, aby otręby dobrze namiękły i były całkowicie nią pokryte. Te mieszaninę zostawiamy na 8 do 12 godzin. W ten sposób uwalniamy skrobie, co można łatwo spostrzec, bo masa staje się lekko kleista. Tak namoczone otręby możemy następnego dnia dodać do ciasta, bez obawy, ze będzie ono po upieczeniu się kruszyło. Czas namaczania zależny jest od grubości otrąb. Drobniej zmielone są już gotowe nawet po 6 godzinach. Można tez zaparzać część maki użytej do wypieku. Chleby z maka żytnią częściowo zaparzana są lekko wilgotne i długo świeże. Do zaparzania używa się ok. 20% całej ilości maki przeznaczonej do wyrobu. Mąkę żytnią zaparza się wraz ze słodem i czasami z kminkiem.

Podstawowa zaleta jednak zaparzania przed wypiekiem jest późniejszy smak chleba. Pod wpływem gorącej wody uwalniana jest nie tylko skrobia, ale również substancje aromatyczne. Zaparzenie otrąb gorąca woda sprawia też, że całość jest potem bardziej przyswajalna przez organizm.

Wada zaparzania otrąb jest jednak fakt, ze czasami białko pod wpływem gorącej wody ścina się, nie wytwarzając dostatecznej ilości skrobi. W ten sposób może się zdarzyć przy dużej ilości użytych otrąb, ze nie otrzymamy zadowalającego wyglądu miękiszu chleba. Dlatego również stosowane jest zalewanie otrąb zimna woda. Na tym etapie można dodawać równocześnie rozmaite ziarna np. sezamu, maku, siemienia lnianego itp. Użycie zimnej wody nie powoduje niestety uwalniania substancji aromatycznych w przeciwieństwie do wody gorącej.

Moczenie otrąb w zimnej wodzie wymaga dłuższego czasu, co najmniej 12 do 24 godzin.

·         http://www.chleb.info.pl/cache/thumbs/bba86af6ece39854586c9bc4e34612b0.jpghttp://www.chleb.info.pl/cache/thumbs/1a4ce47d382d367c9ecf04d84c013e92.jpghttp://www.chleb.info.pl/cache/thumbs/1f514931c8466523f5b7a7a36095a928.JPG

·          

·          

·         http://www.chleb.info.pl/cache/thumbs/85fa02a9b7e0070c97d06412990be788.JPG

Kasiu, co do foremek, to ja mam właśnie takie metalowe i robię tak: smaruję foremkę bardzo dokładnie margaryną lub olejem słonecznikowym i dokładnie wysypuję otrębami żytnimi. Skórka jest chrupiąca i pyszna a chlebek sam wyskakuje z foremki i nie ma żadnych "plamek"

 

Ja mam swój stary zakwas prawie dwuletni ale ostatnio coś się rozleniwił i słabo bąblował więc parę dni temu zrobiłam nowy z przepisu Mirabbelki - "Zakwas na wesoło" - bąbelkuje lepiej niż stary. Nastawiłam go w litrowym słoju ok 17:30 a koło północy sprawdziłam i bardzo się zdziwiłam, bo prawie wyskoczył ze słoja :Da jak bąbelkował pięknie...

 

Pierwszy chleb na zakwasie

Jak sie do tego zabrac? Potrzebne beda:

- maka, najlepiej zytnia razowa, w Polsce nazywana typ 2000.

- woda, lepiej niechlorowana (moze byc zródlana, oligocenska), jesli z kranu to lepiej przegotowana

- szklane naczynie np. duzy sloik

Pierwszego dnia garsc maki razowej (ok. ½ szklanki ) mieszamy z taka iloscia letniej wody, aby otrzymac papke konsystencji bardzo gestej smietany, badz ciasta na racuchy i zostawiamy w cieple np. w poblizu grzejnika. Naczynia nigdy nie przykrywamy szczelnie (zdjecie 1)

Dodawanie maki w powtarzamy co 24 godziny przez kolejne 4 do 5 dni. To wszystko!

Po tym czasie na powierzchni mieszanki powinny sie pojawic malenkie pecherzyki powietrza, które lepiej bedzie widac przez scianki naczynia. Juz okolo 3 dnia powinna zaczac sie fermentacja zakwasu, co wyczujemy po lekko kwaskowatym zapachu.

Piatego dnia, jesli wszystko przebiega prawidlowo mamy ok. pól litra gestego, babelkujacego zakwasu, który mozemy uzyc od razu do upieczenia chleba (zdjecie 2). W tym celu odmierzamy 500g. Nie zapominamy jednak przedtem odlozyc z niego 2-3 lyzki i odstawic do lodówki, które beda sluzyly nam do dalszych wypieków*, skracajac czas przygotowania, co najmniej o 3 dni.

*Potem juz wystarczy do odlozonej ilosci dodac swiezej maki i wody np. wieczorem, a rano otrzymamy pieknie babelkujacy zaczyn do nastepnego chleba. Jesli bedziemy potrzebowali zrobic ciezszy chleb z maki razowej np. z dodatkiem ziaren itp. to lepiej dodawanie maki i wody powtórzyc 2-3 razy jak przy hodowaniu zakwasu, tylko w odstepach 8-12 godzin.

Przepis na pierwszy chleb ze swiezo zrobionego zakwasu jest prosty:
500g zakwasu
500g maki
ok. 200g do 250g wody (1 szklanka)
1 lyzka soli

Do odmierzonego zakwasu dodajemy 500g maki. Moze to byc kombinacja 250g maki pszennej oczyszczonej np. typ 550 oraz 250g zytniej typ 720 (tzw. chlebowej) badz tez zytniej razowej. Taki zestaw pozwoli nam otrzymac typowo polski chleb mieszany.

Nastepnie dodajemy wode o temperaturze pokojowej i sól. Wode dodajemy stopniowo, mieszajac wszystkie skladniki. Jesli damy wiecej maki pszennej, mozemy zrobic gesciejsze ciasto i spróbowac uformowac rekoma bochenek, który ulozymy w formie lub w koszyku do wyrastania.

Przy duzej ilosci maki razowej, najlepszy efekt uzyskamy dodajac troche wiecej wody, zeby ciasto dalo sie mieszac lyzka. Nie próbujmy formowac bochenka, bo ciasto bedzie sie kleilo, co automatycznie zmusi nas do podsypywania maki. Zbyt scisle ciasto zas, to po upieczeniu chleb zbity i kruszacy sie.

Ciasto mieszamy do polaczenia wszystkich skladników. Mozemy uzyc do tego celu miksera z koncówkami do wyrabiania ciasta drozdzowego. Na samym koncu dodajemy sól, najlepiej rozpuszczona w odrobinie wody. Jeszcze raz dokladnie mieszamy i odstawiamy przykryte na ok. 40 minut.

Forme smarujemy porzadnie olejem i wysypujemy gruba maka lub otrebami. Mozemy tez wylozyc papierem do pieczenia.

Przekladamy ciasto lyzka do formy mniej wiecej do polowy jej wysokosci, lekko ugniatamy i wyrównujemy powierzchnie mokra lyzka. Przykrywamy sciereczka i dodatkowo owijamy folia, zeby calosc nie wyschla. Odstawiamy do wyrosniecia na okolo 4-5 godzin. Im nizsza temperatura w pomieszczeniu, tym chleb bedzie rósl wolniej. Czekamy, az wyrosnie prawie do brzegów formy. Czasami zdarza sie, szczególnie zima, ze chleb na zakwasie rosnie troche dluzej. Pozwalamy mu wyrosnac i nigdy nie wkladamy do piekarnika chleba niewyrosnietego.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury ok. 230°C, jego wnetrze tuz przed wlozeniem chleba naparowujemy. Do tego celu mozna uzyc spryskiwacza do kwiatów. Kilka psikniec do wnetrza wystarczy, zeby uzyskac pare, która pozwoli otrzymac chrupiaca skórke chleba.

Wkladamy szybko naciety chleb, po 15 minutach temperature obnizamy do ok. 200°C i dalej pieczemy az do uzyskania brazowej skorki (20-30minut). Chleb jest upieczony, kiedy wyjety z formy i postukany od spodu wydaje gluchy dzwiek (zdjecie 8) Jesli tak nie jest, mozemy dopiec bochenek przez kilka minut juz bez formy, stawiajac go na samym ruszcie piekarnika. Chleb po wyjeciu studzimy na kratce i kroimy, najlepiej dopiero nastepnego dnia

Dla stawiajacych pierwsze kroki w pieczeniu chleba na zakwasie dobrym przepisem bedzie równiez chleb codzienny

To bardzo uniwersalna receptura. Wystarczy ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin