Ocalić Polskość - Piotr Jaroszyński.doc

(629 KB) Pobierz
Piotr Jaroszyński
 

zapodał w wersji elektronicznej:

„jasiek z toronto”

 
 
 
Piotr Jaroszyński

OCALIĆ POLSKOŚĆ

 

 

Wydawnictwo Instytut Edukacji Narodowej

Lublin 2OO1

 

Spis treści:

Wprowadzenie              1

Ocalić polskość!              2

Nauka w kulturze chrześcijańskiej              3

Kultura chrześcijańska schyłku II tysiąclecia -dziedzictwo czy deformacja?              5

Od imperializmu do globalizmu              7

Skarb kultury polskiej              11

Skarb Niepodległości              14

Czy w liberalistycznej koncepcji wolności jest miejsce na odpowiedzialność?              14

Edukacja dla socjalizmu              16

Rola edukacji dla bezpieczeństwa państwa polskiego              19

Encyklika Fides et ratio w polskich mediach: interpretacje – nadinterpretacje - deformacje              21

Globalizm a reforma edukacji w Polsce1              24

Globalizm nową religią?              27

Języki klasyczne a wychowanie Polaka              29

Kultura - zagrożenia ze strony ideologii              30

Pytanie o przyszłość polskich Ziem Odzyskanych              31

Senior w rodzinie wielopokoleniowej              33

Wprowadzenie

W dzisiejszych czasach dominuje kulturowo nad Europą pragnie­nie budowy jednolitego społeczeństwa globalnego. Możliwość błyska­wicznej komunikacji pomiędzy ludźmi, gdzie znikają praktycznie bariery odległości, dostępności komputerów i internetu, powszech­ności mediów - prowadzi do dominacji obrazu i ruchu nad myśleniem i kontemplacją. Wciąż powtarzane, zwielokrotnione te same wzorce, sprzyjaj ą upadkowi i negacji zasad moralnych, a przez swą powszech­ność stwarzają pozorne wrażenie poprawności i normalności, co usypia sumienie i gasi przenikliwość myśli. To wszystko wywołuje nowe nieznane dotąd problemy cywilizacyjne. Jednak pokusy tota­litarne rodzą się te same co niegdyś, lecz obecnie zyskują większy rozmach, opierają się bowiem na dużych możliwościach nowoczesnej techniki. Taka sytuacja powoduje, iż zarówno sterowanie psycholo­giczne, jak i manipulacje wielkimi grupami ludzi poprzez środki masowego przekazu są wygodnym narzędziem władzy.

U progu trzeciego tysiąclecia mogliśmy poznać i doświadczyć trzech największych ideologii XX wieku: nazizmu, komunizmu i libe­ralizmu. Ostatnia z nich na naszych oczach przeobraża się właśnie w globalizm, który ogarnia swym wpływem wszystkie dziedziny kul­tury, powodując rozbicie narodowej tożsamości. A czyni to w taki sposób, że wielu ludzi wcale nie dostrzega nadchodzącego zagrożenia. Globalizm, opierając się na ideale powszechnej równości, prowadzi do jednego zasadniczego wniosku, że suwerenność państw i narodów nie może już być odniesieniem działań politycznych. Celem głównym jest jedno wszechświatowe społeczeństwo obywatelskie.

Prezentowany zbiór esejów profesora Piotra Jaroszyńskiego, który stanowi kontynuację pracy sprzed dwóch lat Polska i Europa, poka­zuje dalsze etapy przemian społecznych i kulturowych na tle świa­towej tendencji do wymazania z ludzkiej świadomości fundamentów narodowych. Dlatego już w samym tytule książki zawarte jest szcze­gólnego rodzaju wezwanie, mające stanowić na dziś motyw naszego działania na rzecz budowania dobra wspólnego w Ojczyźnie. Ocalić polskość - to rozszerzać i niejako rzeźbić własnym wysiłkiem oblicze narodowej kultury. Tym bardziej naglące to zadanie dzisiaj - bowiem jak wskazuje Autor - dziejący się na naszych oczach zamach na kulturę Polski, obejmuje wszelkie dziedziny życia społecznego. Roz­ważając, na tle suwerenności naszego narodu, tak fundamentalne dla kultury zagadnienia, jak: nauka, edukacja czy religia, musimy pamię­tać, że to od nas zależy ich powodzenie. Nie wolno poddawać się zewsząd ogarniającej bezsilności, ta bowiem rozbija człowieka, a za nim cały naród.

Ze szczególną uwagą podkreśla Autor rolę nauki i edukacji jako tych obszarów, które są podstawą kształtowania się w człowieku ro­zumienia świata. Upada dziś ideał wiedzy dążącej do prawdy, pielęg­nowany przez ponad 2500 lat, począwszy od starożytnej Grecji. Dzi­siejsze rozumienie nauki to produkt nieskrępowanych badań, których wyniki są jedynie prowizoryczne. W konsekwencji prowadzi to do anarchii w badaniach naukowych i postulatu wolności bez granic, co widać także w życiu społecznym. Ujawnia się to z całą mocą w sys­temie edukacji, w którym nie liczy się kształcenie i wychowanie, rozumiane jako doskonalenie osoby poprzez wysiłek nabywania cnót, lecz socjalizacja, czyli takie urabianie ucznia, by w przyszłości był przydatny do celów politycznych, gospodarczych, a więc uległy, dys­pozycyjny, nie przywiązany do tradycyjnej katolickiej moralności. Socjalizacja przywołuje uniwersalny system wartości i postępowanie zgodnie z przyjętymi normami, lecz milczy o tym, że źródła tego systemu i tych norm nie są obiektywne, lecz opierają się na doraźnych celach i decyzjach.

Warto zauważyć, iż „polskość" - nasza Ojczyzna i jej kultura - od tysiąca lat przekazywana, rozwijana i broniona z pokolenia na po­kolenie, domaga się dziś od każdego Polaka z osobna pełnej pieczo­łowitości i ofiarności postawy. Każdy z nas uwikłany w różnorodne relacje społeczne może skierować do samego siebie pytanie, w jaki sposób próbuje ocalić i zachować na rzecz następnych pokoleń prze­kazane mu dziedzictwo przeszłości. Nasze działanie, nawet to najbar­dziej błahe, jest nierozerwalnie związane z odpowiedzialnością za jego skutek i nic nie zwolni nas od tej odpowiedzialności. Dlatego ocalenie polskości nie jest zadaniem skierowanym do jakiejś wąskiej grupy osób, ale stawia nas wszystkich w obliczu spełnienia tego obowiązku.

 

Ocalić polskość!

(Kultura narodowa wobec globalizmu)

Globalizm to trend cywilizacyjny, którego celem jest utworzenie na naszym globie jednego społeczeństwa sterowanego przez jeden rząd. Wprawdzie w każdej wielkiej cywilizacji władcy aspirowali do panowania nad światem, niemniej jednak dopiero w XX wieku pro­jekty te stały się realne.

W średniowieczu i w czasach nowożytnych podstawowymi struktu­rami politycznymi były monarchie. Rozpoczęty pod koniec XVIII wie­ku ich demontaż utorował drogę do budowania suwerennych państw narodowych, jako państw obywatelskich. Między państwami tymi to­czyła się w wielu dziedzinach rywalizacja, nie zawsze też udawało się utrzymać równowagę sił, co prowadziło do licznych wojen, których kulminacją były dwie wojny światowe w wieku XX. Kolejna, ale już tzw. zimna wojna, oparta była na konfrontacji dwóch supermocarstw, USA i ZSRS, przy współudziale mniej lub bardziej podległych im państw. Upadek komunizmu pozostawił na arenie politycznej jedno supermocarstwo. Wówczas ostro ruszyła kampania proglobalistyczna.

Przy istotnym wpływie i zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych globalizm nie jest w sposób formalny związany z jakimś określonym państwem czy narodem, jawi się raczej jako twór ponadpaństwowy i ponadnarodowy. Pewne jest natomiast, że globalizm w sposób zasad­niczy wpływa na politykę, ekonomię, media, edukację etc., wkraczając w sposób mniej lub bardziej jawny w dziedziny, które warunkują i kształtują niepodległy byt państwowy. Ostatnim aktem suwerennych państw jest zgoda na ograniczenie lub wręcz rezygnację z własnej nie­zawisłości; przypomina to do złudzenia legalizację rozbiorów przez polski sejm. W „oczach świata" wszystko dzieje się zgodnie z pra­wem, w oczach narodu nic nie budzi podejrzeń, legalizacja dokonuje się za sprawą demokratycznie wybranych parlamentarzystów. Są to jednak tylko pozory.

Wśród wielu dziedzin dotkniętych wpływem globalizmu znalazły się także kultury narodowe. Wpływ ten nie jest odczuwany zbyt bo­leśnie, trudno się zatem dziwić, że tak naprawdę tylko nieliczni zdają sobie sprawę z zachodzenia tego procesu. Masy przyzwyczajone do uznawania za rzeczy ważne (a wręcz istniejące!) tylko tego, co jest odpowiednio spreparowane i nagłośnione przez media, nie dostrzegają problemu utraty własnej kultury narodowej; o tym masowe media nie mówią, a więc tego jakoby nie ma. Aby dostrzegać ten proces, trzeba mieć jakąś skalę porównawczą. Brak jest rozpoznawalny przez porów­nanie z całością bez braków, zatem obcując wyłącznie z rzeczami wybrakowanymi możemy sądzić, że taka jest ich natura, a więc że braków nie posiadają. Kto widzi tylko psy bez ogonów, ten będzie przekonany, że zwierzę to z natury nie ma ogona, że pies z ogonem to jakieś dziwadło; kto zna klasykę polską tylko z wersji filmowej, ten ma zdeformowany obraz polskiej kultury (niestety, jesteśmy obecnie świadkami mocno niepokojącego zjawiska w skali masowej, bowiem to właśnie ten zdeformowany obraz jest uznawany za „normalny"). Trzeba zaznaczyć, że kultura narodowa nigdy nie była w pełni zasy­milowana przez cały naród czy wszystkich obywateli danego państwa. Kultura narodowa jest raczej kulturą elitarną, choćby z tego tytułu, że wymaga zdobycia odpowiedniego poziomu wykształcenia - i to w wielu różnych dziedzinach - aby można było z nią obcować i nią żyć. Stąd też stosunkowo niewielki procent narodu zdaje sobie w pełni sprawę z tego, co naród jako całość traci. A ponieważ wielu sądzi, że i na polityce, na medycynie i na kulturze zna się każdy, więc publiczna dyskusja nad potrzebą i wagą kultury narodowej z reguły prędko staje się jałowa.

Dlaczego globalizm z całą premedytacją niweluje wpływ kul­tur narodowych na poszczególne społeczeństwa? W wymiarze społeczno - politycznym kultura narodowa umacnia dane społeczeństwo wewnętrznie, czyni je bardziej zwartym, silnym, a więc i odpornym na zakusy obcych. Parafrazując znaną klasyczną sentencję możemy powiedzieć, że miastem bez murów jest społeczeństwo bez własnej kultury. Jeżeli więc globaliści dążą do utworzenia jednego światowe­go społeczeństwa, to muszą zdruzgotać mury kultur narodowych. W wymiarze politycznym skruszenie murów kultury narodowej otwiera swobodną drogę do realizowania wizji nowego społeczeństwa, które już nie będzie narodem, a kto wie, czy jednostki wchodzące w jego skład zdołaj ą wówczas ocalić swe człowieczeństwo.

Ponieważ przekaz kultury narodowej przez wieki opierał się na tradycji, obejmującej krąg domu, szkoły, państwa i Kościoła, więc nisz­czenie kultur narodowych musi polegać na opanowywaniu tych właśnie newralgicznych punktów. Najpierw więc podważa się wartość samej tradycji jako nośnika kultury, tradycję ukazuje się w najgorszym świetle -jako coś zacofanego, anachronicznego, pozbawionego wartości. Liczy się tylko przyszłość i postęp. Następnie trzeba wkroczyć do domów. Dziś jest to nad wyraz łatwe. Globaliści nie muszą kolbami wyważać drzwi ani wkradać się przez okno. Praktycznie w każdym domu stoi jeden lub kilka telewizorów, który niczym czołg otoczony piechotą kolorowych pism dyktuje rytm dnia, opinie, nastroje, oceny. Dom dzię­ki masowym mediom jest już zdobyty. A co ze szkołą?

Programy szkolne opracowywane są i finansowane przez zachod­nich „specjalistów" i zachodnie instytucje, takie jak OECD czy Unia Europejska. W związku z tym bardzo precyzyjnie usuwa się z treści nauczania, choć stopniowo, materiał, który rozbudza poczucie naro­dowe. Eliminuje się klasykę literatury (wieszczów narodowych) bądź w całości, bądź przez pozostawienie jak najmniejszej ilości narodo­wych utworów, bądź poprzez rekomendację surogatu, namiastki dzie­ła literackiego, czyli obejrzenia wersji filmowej (czyt.: zastępczej). Młodzież angielska nie czyta Szekspira, młodzież grecka nie czyta Platona, młodzież polska... ogląda Trylogią, Pana Tadeusza i Przed­wiośnie w kinie lub w telewizji. Bo jak tu obcować z tekstem, któ­rego... nawet poprawnie i pięknie się nie przeczyta, połowy słów już się nie rozumie? Szkoła ukierunkowuje uczniów na zdobycie umie­jętności praktycznych, bez rozwijania zdolności do refleksji i mądro­ści. Wzorem jest umysł ścisły, czyli wąski (skoro ściśnięty), ale za to zarozumiały, bo wierzący w potęgę techniki. Kultura narodowa zaś jako dobro niewymierne traktowana jest jak sprawa pozbawiona war­tości (bo niemierzalna).

Instytucje państwowe zachowują z kulturą narodową związek symboliczny, zewnętrzny. Gdzieniegdzie flaga, skromny orzeł, rzadko hymn narodowy, i to co najwyżej jego pierwsza zwrotka. Instytucje państwowe są urzędami, które urzędują, ale nie reprezentuj ą majestatu sukcesji władzy ponad 1000-letniego państwa i nie zabiegając jego dobro. Kultura urzędu nie jest kulturą narodową, jest wyrazem kultury biurokratycznej różnicowanej poziomem techniki i mentalności (soc­jalistyczna, sowiecka, azjatycka, zachodnia). Jakże często wchodząc do urzędu nie czujemy, aby to był urząd naszego kraju, urząd, który nam służy, który chce nam pomóc, który broni naszych praw. W pol­skich urzędach Pola...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin