Bardsley Michele_Pleasure Seekers 04_Raede.pdf

(494 KB) Pobierz
Taming the Beast
Raede
Michele Bardsley
Tłumaczenie: aksela
Bardsley Michele - Raede
Prolog
Tysiąc lat temu
Nieznany ląd
- Znani i nieznani, wszyscy zapłacicie – zaintonowała stara wiedźma,
kiedy zlustrowała wzrokiem trzech mężczyzn zgromadzonych w jej jaskini.
Trzymali ciała jej córki i jej wnuczki. Ich zbroja była prosta, spływała krwią
bitwy, ale nie uchroniła ich przed gniewem potężnej staruchy.
Znali cenę, kiedy wynosili zwłoki Aliei i jej dziecka z płonącego domu, a
mimo to ochoczo odbyli podróż ku pewnej śmierci.
Dake kochał swoją żonę i dopiero co narodzoną córkę. Zobaczenie ich nie
tylko na wieczność martwych, ale i spalonych i pokrytych dymem, rozcięło
jego serce i pozbawiło jego duszy współczucia.
- Jantra, wybacz nam.
- Ostrzegałam cię, Dake. Pojmałeś ją za żonę i musiałeś jej chronić. Ona
jest cenna. Cenna.
- Kocham Alieę. I kocham moją córkę – jego głos załamał się na tych
słowach i ukrył twarz w dłoniach.
- To wiem – odwróciła się do pozostałych. – Co z Delicią?
- Zniknęła, pani.
- Jest martwa?
- Nie wiemy.
Jej westchnienie zagrzechotało w jej wątłym ciele. Brzmiało jak patyki
uderzające się o siebie nawzajem.
- Raede i Zemna… wy też zawiedliście mnie?
- Wszyscy zawiedliśmy cię, Jantra – wyszeptał Zemna. – Nie wiemy, kto
zaatakował wioskę. Nie wiemy, kto odebrał im życia – omiótł wzrokiem ciała,
teraz owinięte w pachnące tkaniny, używane jedynie w przypadku śmierci.
by aksela
Bardsley Michele - Raede
- Odczuwam współczucie. Miłość do was wszystkich – Jantra chwyciła
swoją ochronną laskę w jedną, starą rękę, następnie wskazała zakrzywionymi
palcami na sponiewieranych mężczyzn. – Aliea i Delicia były ostatnimi ze
swojego rodzaju. Ostatnimi z mojego. Z ich śmiercią, nie ma nas więcej. Moje
córki… - jej mleczno- niebieskie oczy odszukały Dake’a. – Tylko jeden sposób
istnieje, aby zabezpieczyć nasze przetrwanie.
- Nie! – serca Dake’a biło w przerażeniu. – Wszyscy dzieliliśmy naszą
krew i nasze łoża z Alieą i Delicią. Zrobiliśmy wszystko o co nas prosiłaś i
znacznie więcej.
- Aliea wybrała cię, jako swojego jedynego żywiciela. Zerwała z tradycją i
pozwoliłam jej na to. Miłość, to czuła. Nie mogłam jej odmówić… - Jantra
zacisnęła usta. – Ochraniałyśmy tę wioskę. Dałyśmy wam dobre zdrowie i
obfite plony. Nauczyłyśmy was naszej magii. Zawarliśmy pakt, Dake, kiedy
przybyłeś na tę ziemię i żądałeś jej dla siebie. Przyprowadź tych mężczyzn… i
każdy z was powie tak, kiedy wymagać będę zapłaty.
- Nie jesteśmy Spragnionymi Krwi. Nie jesteśmy tacy sami, jak ty i twoje
córki. Jak możesz od nas wymagać…
- Zrzucicie swoje stare skóry, to zrobicie. Nowe imiona, to wam dam.
Nowe życia – potrząsnęła kościstym palcem. – Odmówisz mi, Dake?
Ich życie na tej ziemi było proste, ale szczęśliwe. Mężczyźni mieli chętne,
nienasycone piękne kobiety, zmysłowe bliźniaczki jako kochanki, pełne
brzuchy i, z narodzeniem jego córki, nadzieję na potomstwo. Pracowali ciężko
i wszystkiego, czego pragnęli to spokojnego życia. Kiedy przybyli najeźdźcy,
nie byli przygotowani. Zbroja, która przybyła wraz z nimi ze starej ojczyzny
była zardzewiała i zniszczona, ale założyli ją i użyli. Zmusili do odwrotu
ciemnoskórych ludzi z pomalowanymi twarzami i dziwnymi głosami.
Zwycięstwo było krótkie.
Kiedy wrócili, domostwo Dake’a stało w płomieniach, a jego rodzina…
by aksela
Bardsley Michele - Raede
- Nie odmówię ci, Jantra – spojrzał na swoich towarzyszy, mężczyzn,
którzy podążyli za nim przez ocean do tego miejsca z nietkniętym pięknem i
dziką ziemią. Długo żyli bez rozlewu krwi. A teraz… teraz już nigdy się od
tego nie uwolnią. - Ofiarujemy ci nasze życia.
- Życia? Tych nie wezmę. Zamienię je na wieczność. Nauczę was
sposobów i zaklęć naszych ludzi, dzięki którym można przetrwać – zsunęła
swój kaptur i odkryła długie, szare włosy. Jej wcześniej niebieskie oczy teraz
świeciły ciemnością mroczniejszą nic noc a jej usta otworzyły się, ukazując
szpiczaste kły. – Ale wiedzcie też, nie wybaczę straty moich córek. Dlatego
musicie zostać ukarani.
Tylko zmysły mogą uleczyć duszę, tak samo, jak dusza może uleczyć zmysły.
Oscar Wilde
by aksela
Bardsley Michele - Raede
Rozdział 1
Dwa lata wcześniej
- Składam ci ofiarę, święty – rozgniewany głos kobiety przeczył błagalnej
prośbie. Trzymała kilkunastoletnią dziewczynę za ramiona, czuły chwyt matki
zadawał kłam strachowi przed obudzeniem potwora.
Raede stał w głębi jaskini, wiedząc, że ludzie wyczuwali jego obecność,
ale nie widzieli go. Gniew matki walczył z przerażeniem. Nie chciała
wydawać swojej córki wioskowemu, mrocznemu bogu. Wcześniej,
mieszkańcy wsi oferowali jedynie mężczyzn… początkowo starzec, później
chory, i w końcu młodzieniec. Odprawił mężczyzn z ich pierwszym
rumieńcem na twarzach, z jakiegoś niejasnego poczucia honoru albo
przyzwoitości, której od dawna nie czuł, i wieśniacy, przerażeni tym, że może
sam wybrać własną ofiarę, losowali.
Jego nagroda? Apetyczna, ładna dziewica. Bezczelna dziewczyna z
ciemnymi oczami i włosami tak czarnymi jak skrzydła kruka próbowała ukryć
swoje przerażenie za maską odwagi.
- Idź, Mama – wyślizgnęła się z objęć matki. – To mój czas.
- Madre Santa de Dios! 1 matka upadła na kolana, błagając. – Weź mnie,
Mroczny. Oszczędź moje córki.
Córki?
Zbadał umysł matki i zobaczył, że ma dwie bliźniacze dziewczyny. Była
wdową, odkąd jej śmiertelnie chory mężczyzna zaproponował siebie jako
ofiarę kilka lat temu. Teraz wieśniacy zmusili ją, aby wybrała między córkami.
Ta – Roja? – zrobiła krok do przodu, aby chronić swoją siostrę.
Raede patrzył, jak dramat się rozwija, z nieznacznym zainteresowaniem.
Był dla wioski przez ostatni wiek Mrocznym, zahaczając o nią podczas swojej
1
by aksela
Matkowięta!
407253771.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin