Nic nie ro-bic, nie miec zmart-wien,
chlod-ne piw-ko w cie-niu pic,
le-zec w tra-wie, li-czyc chmu-ry,
go-lym i we-so-lym byc...
Nic nie ro-bic, miec na-lo-gi,
bu-me-lo-wac gdzie sie da,
le-niu-cho-wac, swiat ca-lo-wac,
do-bry Pa-nie, poz-wol nam.
Je-dzie po-ciag z da-le-ka, na ni-ko-go nie cze-ka,
kon-duk-to-rze las-ka-wy, by-le nie do War-sza-wy!
O nie, nie, nie,
by-le nie do War-sza-wy...
A pry-wat-nie byc blon-dy-nem,
miec na glo-wie wlo-sow las
i na loz-ku z bal-da-chi-mem
ro-bic cos nie-je-den raz.
Byc po-nad to, co nas bo-li,
co o-smie-sza tyl-ko nas,
wy-pic z wro-giem becz-ke so-li,
do-bry Pa-nie, po-zwol nam-.
Nie o-gla-dac "Wia-do-mos-ci",
pa-ru gos-ciom krzyk-nac: "pas"!
Zlo-tej ryb-ce o-gryzc os-ci
za to, co przy-nio-sla nam.
patrycja664