2) Przebudzenie Tomka [Zuzaa].pdf

(569 KB) Pobierz
Przebudzenie Tomka.doc
Zwykły Anioł
Zuzaa
34393770.001.png
część 2
Przebudzenie Tomka
Epizod 20
- Tomek, proszę przestań się wygłupiać - cicho narzekał Dawid. - Złaź z tego drzewa, ale już!
Ludzie się na nas gapią!
- Właź i nie pękaj! Dzisiaj jesteśmy panami świata!
- Rozumiem, że się cieszysz, ale bez przesady. Chodź lepiej uczcić to w jakiejś ciastkarni...
- Ty to byś się tylko słodyczami opychał! Zaliczyliśmy, rozumiesz? Ostatnie koło w tym
semestrze! Juuuhuuuu! - Tomek zrobił fikołka na gałęzi i zawisł głową w dół. Robiąc bardzo poważną
minę spoglądał uważnie na czarnowłosego chłopaka. - A może powinniśmy uczcić to po studencku,
ne? Urżniemy się w pubie i wyrzucą nas stamtąd dopiero rano. Co ty na to, Malinka?
- Phi! - Prychnął Dawid składając ręce na piersi i odwracając się do niego plecami. - Złaź z
drzewa, bo mi obciach robisz! - Tomek zaczął wywijać zwisającymi w dół rękami - I nie mów do
mnie Malinka! Wiesz, że tego nie lubię!
- Jeeeezu! Jaki ty poważny jesteś! Nie poznaję cię! - Tomek nie doczekał się reakcji. Dawid stał
niedaleko drzewa, na którym wisiał jego przyjaciel. Był zamyślony. Nieobecny. Tomek nie lubił tracić
z nim kontaktu. Był człowiekiem, który przeżywa swoje życie tylko wtedy, gdy ktoś jest obok. Musi
mieć kogoś, z kim mógłby dzielić się wrażeniami, radościami i smutkami. To dodawało im nowej,
większej intensywności. Teraz by zwrócić na siebie uwagę przyjaciela, obmyślił misterny plan.
Zaśmiał się w duchu i podjął ryzyko. Wyprostował nogi w kolanach i z przeciągłym wyciem spadł z
drzewa.
Dawid zareagował natychmiast. Doskoczył do leżącego na trawie, pod drzewem Tomka i
przerażony pytał, co się stało...
- Tomek, słyszysz mnie? Tomek! Nie wygłupiaj się. - Dawid wstrząśnięty spoglądał na nieruchome
ciało kolegi. Ludzie przechodzący nieopodal zatrzymali się i spoglądali wyczekująco na parę
studentów. Kilku ruszyło już w ich stronę.
Tomkowi oczywiście nic nie było, ale chciał podroczyć się trochę z przyjacielem. Leżał więc bez
ruchu i udawał, że jest nieprzytomny. Gdy poczuł głowę chłopca przy swojej twarzy, zerwał się i
przewrócił Dawida na plecy. Usiadł na nim okrakiem i śmiejąc się przytrzymał wyrywającego się
chłopaka za ręce. Rozłożył go na łopatki i śmiał się jak nawiedzony.
- Wiśnia, ty... ty... ty wiśnio! Złaź ze mnie! - wściekał się Dawid. Po chwili przestał się wyrywać i
obrażony odwrócił głowę, demonstrując jak bardzo poczuł się urażony.
- Co ty, Malinka! Znowu się obrażasz? Przestań, pożartować sobie nie można? - urażonym głosem
wycedził Tomek. W końcu zszedł z Dawida i pomógł mu wstać z trawnika. Ludzie zaczęli się już
rozchodzić, jedni śmiejąc się pod nosem, inni zbulwersowani.
Całą tą sytuację od dłuższego czasu obserwowała jeszcze jedna osoba. Mężczyzna skupił na nich
swoją uwagę dużo, dużo wcześniej, ale starał się pozostać niezauważony. Złożył teraz gazetę i
poszedł w kierunku parkingu.
Chłopcy szli w ciszy, nie odzywali się do siebie. Obaj z trudem powstrzymywali się od śmiechu. W
końcu Tomek stwierdził, że Dawid naprawdę nie ma poczucia humoru, na co czarnowłosy chłopak
odparł:
- Bo ja jestem śmiertelnie poważnym człowiekiem!
Potem obaj wybuchnęli śmiechem. Przeszli kilka ulic śmiejąc się jak wariaci. Potem Tomek
zaciągnął Dawida do kafejki.
- Ja stawiam!
- Takich rzeczy nie mówi się głośno... - zwrócił mu uwagę Dawid, starając sie przy tym brzmieć
śmiertelnie poważnie.
- Dawid! Na Boga! - zerwał się Tomek oburzony a Dawid go wyśmiał.
- Dobra, dobra. Uspokój się już i usiądź spokojnie. Już i tak zrobiliśmy wystarczające
przedstawienie... - hamował go przyjaciel.
- Co chcesz? Lody? Ciasto?
Dawid usiadł naprzeciwko niego, położył łokcie na stole i w romantycznej pozycji obejmował
swoją buzię dłońmi. Mruknął przeciągle. Rozmarzonym wzrokiem spoglądał na coś za plecami
przyjaciela.
- Marka... - wyrwało mu się.
- Eee? - Tomkowi zdawało się, że się przesłyszał. Mina mu zrzedła.- Daaaawiid! Śpisz? - wrzasnął
i trzepnął pięścią w stół. Dawid podskoczył na siedzeniu.
- Co? Mówiłeś coś? - spoglądał na niego smutnym wzrokiem - A, tak, no zjadłbym coś słodkiego...
Coś bardzo, baaardzo słodkiego...
- Co się z tobą dzieje, Malinka? Zakochałeś się czy jak?
- Nioooo...
- W... W facecie? - nieśmiało zapytał Tomek. Serce tłukło mu się w piersi, choć nie bardzo
wiedział, dlaczego.
-No przecież, że nie w kobiecie! - oburzył się na niego Dawid. Po chwili znowu wyciągnął się na
stole i zamruczał rozkosznie.
- No jasne, że nie! To przecież oczywiste! - Podsumował ironicznie Tomek. Rozmowa się urwała.
Rzeczywiście chłopak zauważył zaraz po powrocie do akademika, że w zachowaniu przyjaciela coś
się zmieniło. Był nieobecny, całymi dniami potrafił milczeć. Raz nawet rozpłakał się w środku nocy.
Tylko na uczelni zachowywał się inaczej. Odżywał. Biegał po korytarzu, chciał wszystko na przód
wiedzieć, co dotyczyło przyszłego semestru i zajęć. Wieczorami siadywał przy oknie i nucił sobie
jakiś pioseneczki dla dzieci, obejmując ramionami kolana i kołysząc się w przód i w tył. Widać było,
że bardzo za czymś lub za kimś tęskni. Teraz wyszło szydło z worka. Dawid się zakochał. Wreszcie!
Choć to wreszcie dotyczyło raczej uczuć Dawida niż Tomka. Ten miał mieszane odczucia.
Co on teraz zrobi? Zostawi mnie? - myślał. Na pewno dużo się zmieni! Do tej pory byliśmy
nierozłączni. Teraz jednak oddaliliśmy się od siebie. Dawid ucieka ode mnie myślami. Chce być z
tamtym mężczyzną... Nie! Ja nie chcę cię stracić, Dawidzie. Jesteś moim przyjacielem, a to
zobowiązuje.
A może... może skorzystać z okazji i postarać się o panienkę? Eee, jakoś mi się to nie uśmiecha.
Cholera, ale se humor popsułem.
Do stolika podeszła kelnerka i przyjęła zamówienie. Dawid zaślinił całą kartkę menu, na której
znalazły się słodkie pozycje ( bez głupich skojarzeń ; ) ). Po chwili wybrał kilka z nich a Tomek w
pamięci przeliczył ile zabrał ze sobą kasy. Zamówił więc tylko dla siebie piwo i za chwilę kelnerka
przyniosła zamówienie.
Dawid rzucił się na ciastka. Jadł trzy jednocześnie, a Tomek widząc to nie mógł powstrzymać się
od śmiechu i złośliwych komentarzy.
- Tomek? - zaczął Dawid, gdy pochłonął już połowę ze wszystkich słodkich wypieków.
- Co?
Dawid złożył buzię w ciup i dziecinnym cieniutkim głosikiem poprosił:
- Czy będziesz się gniewał, jeśli poproszę cię byś pozwolił mi wyjść dziś samemu? - wyrzucił
jednym tchem mało się przy tym nie dławiąc.
Przy stoliku zapadła głęboka, nieprzyjemna cisza.
Dawid zaskomlał składając przy tym rączki w błagalnym geście. Tomek nie mógł znieść jego
spojrzenia. Wypuścił głośno powietrze z płuc, zabrał chłopcu jedno ciastko i zaczął je pożerać.
Chłopak nie zwrócił na to uwagi, co zaniepokoiło Tomka jeszcze bardziej. Dawid nigdy by przecież
dobrowolnie nie zrezygnował z podarowanego mu ciastka czy cukierka. A teraz? Może rzeczywiście
się zakochał?...
- Nie - odpowiedział po chwili siląc się na zdecydowany poważny ton. Minka chłopaka wzruszyła i
rozbawiła go. Nadzieja w dużych oczkach chłopca zgasła i po chwili leżał już na blacie stołu, a nad
jego załamaną, smutną główką krążyły już czarne chmury rozpaczy.
- Nie mam nic przeciwko temu abyś się zapytał... - kontynuował poważnym głosem Tomek.
Dawid oderwał ze stołu głowę i skierował na niego zrozpaczone spojrzenie.
Nee... Tooomeeek! Please! Mogę?!
- No... ale nie do późna! I zadzwoń jak będziesz wracał to po ciebie wyjdę. A jak wrócisz to
wszystko mi opowiesz, zgoda?
Dawid wesoło zamrugał oczkami. Buzię miał roześmianą, wesołe oczka. Czarne loki tańczyły
wokół jego jasnej twarzyczki.
- Tomek! Jesteś kochany! - Zerwał się z miejsca, ale Tomek w ostatnim momencie chwycił go za
fraki i posadził z powrotem przy stoliku.
- Będziesz mógł iść, ale teraz masz zjeść do końca ciastka i świętować ze mną nasze stopnie,
zrozumiano?
- Tak! Sorki! - powiedział Dawid słodko się przy tym rumieniąc. Próbował zachowywać się
naturalnie, żartować i rozmawiać z przyjacielem na różne tematy tak jakby nigdy nic. Jasne jednak
dla Tomka się stało, że jego przyjaciel się zmienił i do szczęścia potrzebuje teraz kogoś jeszcze poza
nim.
Ale jak tu się dziwić Dawidowi. Dziś był wszak czwartek. Mijał tydzień od czasu, gdy poznał
profesora, i cztery dni od niedzieli, gdy widział go po raz ostatni...
Już do ciebie biegnę, kochany... - myślał, gdy wreszcie wyrwał się Tomkowi. Tak bardzo byłem
samotny, tak bardzo tęskniłem, ale zaraz będę przy tobie... Marku... Kochany, najmilszy Marku.
Epizod 21
Marek wyciągnął się na krześle. Zaburczało mu w brzuchu. Chyba setny już raz w tym tygodniu
jego myśli powędrowały do Dawida. Tęsknił za nim. Dom bez niego wydawał mu się teraz taki pusty,
nieprzyjazny. Tylko kot zapewniał mu jako takie towarzystwo. Marek dbał o niego lepiej niż o siebie
samego. Szczerze mówiąc to od poniedziałku chodził głodny. Tracił apetyt zanim jeszcze zabrał się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin