fakty_i_mity_2006_332_28.pdf
(
11285 KB
)
Pobierz
str_01_28.qxd
Kazio
–
ujmujący kłamca, Mirosław
–
umoczony w aferę, Arkadiusz
–
przekręciarz
KLAN MARCINKIEWICZÓW
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 28 (332) 20 LIPCA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7, 8
wa ozdobiony słynnym, budzącym wa-
ginalne skojarzenia pomnikiem dostali od
miasta za JEDEN PROCENT WARTOŚCI za-
konnicy bernardyni. Plac wart jest miliony,
ale ile dokładnie – tego nie wie nikt, po-
nieważ nigdy nie dokonano jego wyceny.
Zakonnicy chcą tam wybudować za pienią-
dze Unii podziemny parking i golić wielką
kasę. Zachłanności kleru i spolegliwości rad-
nych odważyli się przeciwstawić zaledwie
dwaj rzeszowscy radni. Przegrali.
Str. 12, 13
Jak Polacy
z Kościołem walczyli
Wraz z przyjęciem chrztu ludność pol-
ska została zmuszona do przyjęcia sze-
regu nowych, nie zawsze zrozumia-
łych, obowiązków i zasad. Społeczeń-
stwo zostało obciążone dziesięciną oraz
„denarem św. Piotra”, czyli świętopietrzem.
Doszedł obowiązek uczestnictwa w niedziel-
nej mszy. Wszystko to spotykało się z mniej
lub bardziej nasilonym oporem, także zbroj-
nym, ludności.
Str. 17
W
ielki plac w samym centrum Rzeszo-
W
ielki plac w samym centrum Rzeszo-
W
ielki plac w samym centrum Rzeszo-
wa ozdobiony słynnym, budzącym wa-
ginalne skojarzenia pomnikiem dostali od
miasta za JEDEN PROCENT WARTOŚCI za-
konnicy bernardyni. Plac wart jest miliony,
ale ile dokładnie – tego nie wie nikt, po-
nieważ nigdy nie dokonano jego wyceny.
Zakonnicy chcą tam wybudować za pienią-
dze Unii podziemny parking i golić wielką
kasę. Zachłanności kleru i spolegliwości rad-
nych odważyli się przeciwstawić zaledwie
dwaj rzeszowscy radni. Przegrali.
wa ozdobiony słynnym, budzącym wa-
ginalne skojarzenia pomnikiem dostali od
miasta za JEDEN PROCENT WARTOŚCI za-
konnicy bernardyni. Plac wart jest miliony,
ale ile dokładnie – tego nie wie nikt, po-
nieważ nigdy nie dokonano jego wyceny.
Zakonnicy chcą tam wybudować za pienią-
dze Unii podziemny parking i golić wielką
kasę. Zachłanności kleru i spolegliwości rad-
nych odważyli się przeciwstawić zaledwie
dwaj rzeszowscy radni. Przegrali.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 28 (332)
14 – 20 VII 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
MUNDIAL
I po Mundialu. Piłkarze Afryki Północnej w barwach
Francji przegrali z Włochami. Benedykt XVI kibicujący Niem-
com bardzo się ucieszył z wygranej makaroniarzy.
W finale Zinedine Zidane pokazał, jak kończy prawdziwy mężczyzna.
Kacze ogórki
POLSKA
Nastąpiło wreszcie to, czego wszyscy spodziewali się
(a wielu z utęsknieniem czekało) od jesieni – cała władza w rę-
ce Kaczyńskich. Jarosław spuścił Marcinkiewicza, który dostał
zadanie zdobycia dla Kaczorów Warszawy. Przy okazji jeden z po-
słów PiS powiedział, że stanowisko komisarza stolicy jest waż-
niejsze niż premierowanie Polsce...
Wygadał się! Lech Kaczyński narobił w Warszawie tyle gnoju, że trzy-
manie go teraz pod dywanem przez swoich jest priorytetem.
chciało mi się czytać, więc poszedłem do toalety, za-
bierając ulubioną w takich wypadkach „Niedzielę”. Muszę nad-
mienić, że od czasu, kiedy zacząłem czytać na sedesie kato-
lickie gazety, przestałem mieć jakiekolwiek kłopoty z wypróż-
nianiem, co niniejszym – jako wypróbowaną metodę – pole-
cam prezydentowi Kaczyńskiemu. Już po półgodzinie wróci-
łem do telewizora i nagle... nie ma premiera! A przecież kie-
dy szedłem do klopa, Marcinkiewicz jeszcze był na stanowi-
sku. A teraz jest Jaro Kaczyński!
Aby prześledzić fenomen Leszka i Jarka, trzeba by sięgnąć
do ich wczesnej młodości, a może nawet do okresu prenatal-
nego. Bardzo możliwe bowiem, że ich mamusia skąpo się
w stanie błogosławionym odżywiała (1949 rok) i małe kacząt-
ka miały wciąż wszystkiego za mało. To, jak uczył dr
Freud, niewątpliwie przełożyło się na ich całe póź-
niejsze życie – kradzież Księżyca, aferę Telegra-
fu i FOZZ, przywłaszczenie nieruchomości „Eks-
pressu Wieczornego”, przewodzenie partii afe-
rzystów – Porozumieniu Centrum,
wsparcie i oplucie Wałęsy, zało-
żenie PiS i ostatnie podwójnie
wygrane wybory. I tego – jak
widać – było mało, bo niby
dlaczego jakiś Kazio ma od-
bierać poparcie i zaszczyty
należne wyłącznie bra-
ciom... Niech sobie my-
śli, że rządzi jako prezy-
dent w Warszawie. Przy
tej okazji PiS będzie mógł
wymienić na swoje, tj.
spoza układu, ostatnie nie-
słuszne babcie klozetowe
z warszawskich przejść pod-
ziemnych, o ile nie zdąży te-
go zrobić przed wyborami.
Ten chroniczny niedosyt władzy
wynika też niewątpliwie z jakichś kompleksów – być może ni-
skiego wzrostu albo innego, niestandardowego wymiaru...
Piszę te wszystkie złośliwości nie bez powodu. Nie od dziś
mam cichą nadzieję, że dwaj jednojajowi władcy Polski obra-
żą się wreszcie i wypuszczą swoje bulteriery na „Fakty i Mi-
ty”. Darmowej reklamy potrzeba nam jak cienia w lipcowe
południe. A w ogóle to w czym my, rdzennie polski tygodnik,
mielibyśmy być gorsi od niemieckiego dziennika, jakiegoś sa-
tyrycznego „Die Tageszeitung” o nakładzie 60 tys. egzempla-
rzy, skoro „FiM” przywala Kaczorom zupełnie na poważnie
i wychodzi w 200 tysiącach? Może dlatego, że czytają nas nie
niemieckie, tylko polskie, a więc gorsze dziady? Niemcy po-
równali Kaczyńskich do prymitywnych buraków, a dokładnie
„kartofli”, którym marzy się panowanie nad światem. To bar-
dzo krzywdzące, bo oni chcą panować wyłącznie w Polsce,
a na resztę świata od dawna wystawili swoje kupry. Po praw-
dzie to w ogóle nie powinni reagować na takie zaczepki
i spojrzeć na siebie odrobinę samokrytycznie. Przecież już sam
ich widok musi śmieszyć, a teraz będzie śmieszył jeszcze bar-
dziej. Zachód śmiał się do rozpuku, kiedy mały, ale dumny
prezydent RP wylizywał pierścionek papieża, choć Niemców
Lechu nie lubi jak mało kto. Podczas wręczania nominacji bra-
tu przez brata bezczelni zachodni dziennikarze gubili się która
głowa za co odpowiada i pewnie po cichu spekulowali – dla-
czego mama nie miała trzeciego bliźniaka; marszałek Sejmu
byłby z niego jak malowany. A tak, po czasie, znów będzie
niedosyt... Bliźniacy powinni teraz zamieszkać razem i połączyć
swoje biura i urzędy. Byłaby przynajmniej z tego cyrku niema-
ła oszczędność, a decyzje – już od czasu kradzieży Księżyca
– i tak przecież podejmują wspólnie. Mogliby się też nawza-
jem zastępować podczas „niedyspozycji” jednego z przewo-
dów pokarmowych.
Zachód i tak zachowuje godną podziwu powagę, bo prze-
cież śmieszna jest cała kacza koalicja, choć nierzadko jest to
śmiech przez łzy. Jak wówczas, gdy stary faszysta Giertych
w Parlamencie Europejskim wygłaszał peany na cześć genera-
ła ludobójcy Franco. Tymczasem godny tatusia synek wszech-
polak robi doświadczenia na polskich dzieciach, co już też prze-
stało śmieszyć, nawet katolickich rodziców, którzy piszą w tej
sprawie do „FiM”. Nic dziwnego – Giertych junior został wy-
chowany przez dziadka, ojca i proboszcza (w tym czasie mat-
ka zmywała gary), natomiast sposób postrzegania świata prze-
jął od ojca Rydzyka i braci Kaczyńskich. Rozumuje na ich zasa-
dzie: wszystko zaorać, a potem siać, siać, siać. W ubiegłym ty-
godniu wspólnie z Wildsteinem zaorał „Stawkę” i „Czterech pan-
cernych” – znane od pokoleń obrzydliwe, komunistyczne propa-
gandówki. Podobno tylko do Szarika nic nie mieli. Na razie. Po-
nieważ pancerniacy niedawno w reklamach rozmnożyli się,
i to podwójnie – razem z nimi skończy się też reklamowanie
w TVP antykoncepcji przed godziną 23. W ten sposób informa-
cji o nowoczesnych środkach zapobiegania ciąży zostaną pozba-
wione zmiany nocna i poranna, która chodzi
wcześnie spać. Do szczęścia (Giertycha
i PiS-u) trzeba by jeszcze wprowadzić
sprzedaż prezerwatyw itp. świństw
w aptekach od godziny 13 – dla
ochrony zmiany popołudniowej. Prze-
cież młodzież, która nie chce mieć
więcej niż dziesięcioro dzieci, ma się
obowiązkowo uczyć watykańskiej
ruletki (kalendarzyk małżeński)
– 10 procent skuteczności – oraz
czytać dzieła zebrane papieża Jana
Pawła II – 90 procent skuteczności.
To też jest tylko pozornie śmieszne...
Mało zabawna była też ubiegłotygodniowa niedy-
spozycja „najwyższej władzy”, po artykule w „Die Tage-
szeitung”. W dodatku trzeci bliźniak – Gosiewski – po-
wiedział publicznie, że Polska nie musi się liczyć z Niemcami
i Francją, bo my, Polacy, też mamy swoją godność. Innymi sło-
wy, gdyby Kaczyński pojechał na Szczyt Weimarski po saty-
rycznym artykule na swój temat – straciłby dobre imię. Tak na-
prawdę, to nikt nie bierze poważnie jego tłumaczeń o rozstro-
ju żołądka. Natomiast wszyscy pamiętają, jak obraził się na
dziennikarza telewizji francuskiej podczas swojej wizyty we Fran-
cji, a także nagonkę braci na rodzimych żurnalistów. Nasz pre-
zydent przez pół roku „pracy” dorobił się już na świecie opinii
pozbawionego poczucia humoru mruka, dewota, homofoba, je-
łopa i sepleniącego kartofla. To z pewnością bardzo mu pomo-
że w reprezentowaniu Polski za granicą przez następne 4,5 ro-
ku. Te walory i opinie przeszły z automatu na brata bliźniaka,
bo to przecież bliska rodzina. A przy okazji – gdyby Lech miał
zaproszenie od prezydenta Busha, generała Pinocheta albo in-
nego Franco – poleciałby za ocean ze sraczką w pampersie.
Mamy zatem w obecnym sezonie ogórkowym aż dwa ogór-
ki (Niemcy wolą kartofle). A sezon ten przedłuży się na naj-
bliższe miesiące i lata. Do następnych wyborów parlamentar-
nych będzie trochę śmiesznie, ale bardziej strasznie. Jarosła-
wa okrzykną świetnym premierem siepacze z PiS-u i 20 pro-
cent wyborców z Polski B. Jaro zaorze to, czego resztki zdro-
wego rozsądku nie pozwoliły zaorać Kaziowi. Razem z bratem
pokażą Niemcom i Francuzom gdzie ich miejsce, zamkną gra-
nice ze Wschodem, a kiedy prezydentem USA zostanie de-
mokrata, zawrą sojusz z Ekwadorem, który rozbił układ
w polskim PZPN-ie. Z Polski wyjadą następne dwa miliony
młodych ludzi, którzy w zastępstwie prezydenta będą nam
robić dobrą prasę na Zachodzie.
Kazio zostanie prezydentem Warszawy, bo od kiedy JPII
zesłał Ducha na plac Zwycięstwa, w stolicy dzieją się same
cuda.
Co nam pozostanie po sezonie na kacze ogórki? Wielka
mizeria.
„Super Express” twierdzi, że Lech Kaczyński od końca lat 70.
cierpi na chorobę wieńcową. Taki wniosek można wysnuć z ana-
lizy zaświadczeń lekarskich sprzed ćwierć wieku. Znawca tema-
tu minister Religa na specjalnej konferencji prasowej w Pałacu
Prezydenckim zaprzeczył, jakoby Kaczyński chorował.
To, że prezydent wszechpolaków jest chory, widać gołym okiem. Cho-
ciaż... może on tylko tak mówi i wygląda.
PiS chce, aby bezrobotni za publiczne pieniądze mogli pracować
w kościołach, a nie tylko – jak dotąd – na rzecz szkół czy urzę-
dów. Posłanka Daniela Chrapek, która koordynuje nowelizację
prawa, nie widzi różnicy pomiędzy pracą na rzecz instytucji pu-
blicznych i proboszcza. Nowym pomysłem koalicji jest również
zakaz reklamowania antykoncepcji w telewizji przed godziną 23.
Można jeszcze płacić księżom z budżetu za msze za ojczyznę, wybu-
dować świątynię opatrzności JPII, wprowadzić listy obecności na nie-
dzielnych mszach, zakazać uboju kaczek i rozwodów... Przecież to do-
piero początek działania kościelnej koalicji!
Reporterzy bez Granic, znana organizacja broniąca wolności
prasy na świecie, ostro zaprotestowała przeciwko schizofrenicz-
nym reakcjom polskich polityków na „aferę kartoflaną” wywoła-
ną przez satyryczny dziennik niemiecki „Die Tageszeitung”. Uzna-
no reakcję polskich władz za skandaliczną i nieproporcjonalną.
Zwrócono uwagę, że polskie prawo – jako jedyne w UE – grozi
dziennikarzom trzyletnim więzieniem za zniesławienie.
Złośliwi twierdzą, że na szczęście polska głupota ma granice. I wyjeż-
dżają do Londynu.
Z TVP usunięto „Stawkę” i „Pancernych”. Powstanie za to no-
wy kanał – TVP Historia, który – jak twierdzi jego szef, solidar-
nościowy dziennikarz Artur Dmochowski – będzie zajmował się
odkłamywaniem historii.
A więc już wkrótce będziemy oglądać programy o oszustwach Waty-
kanu, Inkwizycji i innych zbrodniach Kościoła!
Z publicznego Radia Bis usunięto audycję pt. „Masala” Maksa
Cegielskiego. Powodem było zamieszczenie na stronie interneto-
wej audycji zapowiedzi programu na temat faszyzmu, a w niej
zdania: „Faszyści w Polsce są często związani z LPR i Młodzie-
żą Wszechpolską”. Cenzorzy uznali, że „takie tezy” nie mogą się
pojawiać w radiu publicznym. Samej tezy nie negowali...
Nawet za tzw. komuny publiczne radia i telewizje nie kłamały tak
oficjalnie.
Ksiądz Michał Czajkowski, wybitny ekumenista i zwolennik dia-
logu katolicko-żydowskiego, przyznał, że czuje się winny „uwi-
kłania we współpracę z SB”. „Uwikłanie” polegało na romansie
księdza Michała i szantażu służb specjalnych PRL.
Biskup Pieronek, w imię chrześcijańskiego miłosierdzia, przeba-
czył agentowi zdrajcy. A kto przebaczy SB-ekom wykonującym swo-
je obowiązki?
POLSKA/NIEMCY
Prestiżową Nagrodę Odwagi Cywilnej przy-
znawaną przez niemieckich intelektualistów i działaczy społecz-
nych jako pierwszy Polak otrzymał Tomasz Bączkowski, organi-
zator warszawskich Parad Równości 2005 i 2006. Bączkowskie-
mu udało się nadać marszom międzynarodowy charakter i zor-
ganizować je mimo zakazów władz (w ubiegłym roku) i presji
środowisk prawicowych oraz kleru. Przyznanie nagrody poseł PiS
Tadeusz Cymański nazwał nieporozumieniem.
Chodzącym nieporozumieniem jest Cymański i jego idiotyczne żarty.
WATYKAN
Nowym rzecznikiem Watykanu został jezuita, Fed-
derico Lombardi, dotychczasowy szef Radia Watykańskiego i Wa-
tykańskiego Ośrodka Telewizyjnego CTV. Zastąpi on na tym sta-
nowisku Joaquina Navarro-Vallsa, który na odchodnym uznał pre-
miera Hiszpanii Jose Luisa Zapaterę za „gorszego od Fidela Ca-
stro i Wojciecha Jaruzelskiego”, bo nie chciał przyjść na papie-
ską mszę w Walencji...
Valls, Hiszpan, całe życie poświęcił interesom Watykanu i Opus Dei,
a Zapatero – pomyślności własnej ojczyzny. Który jest „gorszy”?
Według niemieckich mediów, najpewniejszym kandydatem na sze-
fa połączonych papieskich rad: ds. Kultury oraz Dialogu Między-
religijnego ma zostać obecny arcybiskup lubelski Józef Życiński...
...podobno liberał, a bardzo złośliwi mówią też, że gej pierwszej wo-
dy. To i nie dziwota, że chcą się go pozbyć z Katolandu.
ROSJA
Rosyjskie siły bezpieczeństwa zabiły Szamila Basajewa,
jednego z czeczeńskich dowódców, odpowiedzialnego za szereg
krwawych zamachów, m.in. na moskiewski teatr na Dubrowce
i szkołę w Biesłanie.
Czekamy na reakcję oszołomów z prawicy. Czy będziemy mieli rondo
Basajewa?
JONASZ
W
ubiegły piątek wieczorem oglądałem TVN 24. Nagle za-
Nr 28 (332)
14 – 20 VII 2006 r.
GORĄCE TEMATY
3
– tak Tadeusz Ross roz-
poczynał swoje opo-
wieści o Polsce, kraju niepowta-
rzalnym, nienormalnym, o kraju
Zulugula. Ani się obejrzeliśmy,
a kabaret stał się naszą codzien-
nością. Jest to bez wątpienia
kabaret autorski. Panowie bracia
Kaczyńscy sami piszą kuplety
i sami reżyserują swoje skecze.
Może nawet w zbożnym dziele
budowania IV RP człowiek by
im kibicował, pod warunkiem jed-
nak, że oni rzeczywiście człowie-
ka mieliby na uwadze.
z obiektywną rzeczywistością. Taką
mają już naturę, że gdy wbiją sobie
coś do głowy, to nie ma takiego kli-
na, którym można byłoby im to wy-
bić z głowy.
Sztandarowym oskarżeniem było,
jak pamiętamy, pełne groźnych tonów
i gulgoczącego oburzenia oskarżenie
Wojskowych Służb Informacyjnych
o nielegalny handel bronią, udział
w aferze paliwowej, w aferze FOZZ,
szpiegostwo na rzecz Rosji, łapownic-
two związane z misją w Iraku. Naj-
głośniejszym miotaczem owych oskar-
żeń, ciężkich niczym jego własne spoj-
rzenie, był
Zbigniew Wassermann
.
WSW, ale żaden z WSI. Z tych wszyst-
kich afer, w których rzekomo ofice-
rowie WSI grali pierwsze skrzypce,
nic nie wyszło. Dupa blada, jak to mó-
wią. Tak naprawdę toczy się jedno tyl-
ko dochodzenie – w sprawie niele-
galnego handlu bronią. Ale żyje ono
wyłącznie dlatego, że jest podłączo-
ne do respiratora. Po raz pierwszy pro-
kuratura chciała je umorzyć już w li-
stopadzie ubiegłego roku. Świeżo upie-
czony minister sprawiedliwości,
Zbi-
gniew Ziobro
, natychmiast zwietrzył
w tym zamiarze podstęp i chęć ukrę-
cenia łba sprawie. Zabronił umarzać,
kazał kontynuować… I czyni tak co
kwartał. Ostatnie przedłużenie śledz-
twa obowiązuje do sierpnia, ale na
pewno będzie jeszcze jedno. Formal-
nie WSI mają być zlikwidowane 30
września i zapewne dopiero po tym
terminie, po cichu, „afera handlu bro-
nią” zostanie złożona do grobu. Do
tego czasu – ze względów prestiżo-
wych – PiS, choćby i sztucznie, musi
podtrzymywać jedną przynajmniej afe-
rę, którą wykreował na czas kampa-
nii wyborczej. W kraju Zulugula nie
chodzi przecież o to, żeby coś zrobić,
tylko żeby coś się działo.
Publiczność jednak mało to
wszystko obchodzi. Publiczność jest
teraz nad morzem, nad jeziorami
i płaci za wszystko jak za zboże.
W miejscowościach wypoczynkowych
cena paliwa przekroczyła już euro
za litr. Za kartonik soku, który
w hurtowni kosztuje 90 groszy, pazer-
ni cwaniacy każą ludziom płacić po
2,50 zł... Ale kogo obchodzi soczek
i jego cena? Kogo obchodzą ludzie
tak niemiłosiernie oszukiwani?
W lecie, w większości miejscowości
turystycznych jest układ między przed-
siębiorcami turystycznymi a lokalnym
sanepidem, skarbówką, policją i kto
tam jeszcze reprezentuje państwo.
Kontrolerzy sanepidu od ręki prze-
cież zamknąć mogą każdą budę z hot-
-dogami, każdą smażalnię, każde
wczasowisko. Wystarczy, że woda nie
trzyma parametrów, że kucharka zo-
stawiła ścierę nie tam gdzie powin-
na, że mięso leży za blisko środków
chemicznych… W urzędniczym arse-
nale jest mnóstwo przepisów, na pod-
stawie których każdemu właścicielo-
wi można przysporzyć strat. Jest też
mnóstwo sposobów prawnych, by
sprawdzić, jakie są prawdziwe docho-
dy sprzedawców, smażalników, wła-
ścicieli kwater. Zawsze można wpaść
i zobaczyć, ile oni zdzierają z ludzi
naprawdę i obliczyć prawdziwy po-
datek. Ale wpada się dla picu, bie-
rze, „co swoje”, i chodu. Reguły gry
są ustalone i wszyscy ich przestrze-
gają. Korupcja kwitnie, choć nie jest
widowiskowa. „Afera bakszyszowa”,
„afera mostowa” – to robi wrażenie,
przyciąga kamery, na tym PiS może
budować swą PiS-potęgę. Ale łapó-
wy, które gnębią zwykłych ludzi, ha-
racze ukryte w sezonowych cenach
– kto to sfilmuje? I czy pan Wasser-
mann wyglądałby poważnie, gdyby
mówił o zlikwidowaniu siatki ajen-
tów, którzy oszukiwali na soczkach?
Czysta Zulugula.
MAREK BARAŃSKI
Prorodzinnie
Wobec tego, co dzieje się na
szczytach polskiej władzy, in-
ne wydarzenia, rozgrywające
się w cieniu braci K., wydają
się nie mieć znaczenia.
Tymczasem posłowie koalicji,
korzystając z zamieszania, walczą
o konfitury. Tym razem stawką są
stanowiska w radach nadzorczych
lokalnych rozgłośni Polskiego Ra-
dia. Ich nowi – prawomyślni
– członkowie polecenie odwołania
dotychczasowych dostali od mini-
sterstwa w nocy. Do roboty zabra-
no się więc już o 7 rano. Czasu nikt
nie marnował. Nikt nie zwrócił też
uwagi na to, że według statutu, po-
siedzenie nowej rady zwołuje prze-
wodniczący dotychczasowej!
Odejścia z pracy z pewnością
nie zapomni
Krzysztof Sadow-
ski
, były już prezes Rady Nad-
zorczej Radia Łódź. O tym, że
nie ma już pracy, dowiedział się
w trakcie urlopu, i to przez tele-
fon komórkowy, który – jak go po-
wiadomiono – miał działać jesz-
cze tylko 15 minut, gdyż właściciel
nie sprawuje już dotychczasowej
funkcji. Trzeba przyznać, że to dość
wyszukany sposób na zwolnienie
z tak poważnego stanowiska. Na
miejscu Sadowskiego zasiadł
Da-
riusz Szewczyk
z PSL.
Z kolei
Daniel Pawłowiec
,
27-latek z Samoobrony, kandydo-
wał do KRRiT. Rada nie była mu
rada, ale na pocieszenie mianowa-
ła teściową Pawłowca członkiem
Rady Nadzorczej Radia Łódź. Nikt
się nie przejął faktem, że owa pa-
ni nie ma żadnego doświadczenia
w mediach, a jako kwalifikacje po-
dała... doświadczenie życiowe!
Z kolei w radzie zielonogórskie-
go Radia Zachód zasiadła
Alek-
sandra Sawicka-Starosta
, mał-
żonka Waldemara Starosty z Sa-
moobrony, zaś Radio Kielce wspo-
może
Agnieszka Massalska
, cór-
ka PiS-uara
Massalskiego
.
Sytuacja o bliźniaczym –
no-
men omen
– scenariuszu rozegra-
ła się też w wielu innych miastach:
stery krakowskiego radia przejął
prawicowy dziennikarz
Dobro-
sław Rodziewicz
. W Szczecinie
to stanowisko dostał
Krzysztof
Soska
, którego kandydaturę po-
pierał
Joachim Brudziński
z PiS-u, zaś w Koszalinie preze-
sem lokalnej rozgłośni publicznej
została
Bożena Dzielińska
z Sa-
moobrony.
Czym tłumaczyć ten pośpiech?
Najpewniej zbliżającymi się wybo-
rami i kampanią wyborczą, która
pójdzie znacznie sprawniej i pra-
womyślniej, kiedy za sterami pu-
blicznych rozgłośni zasiadać będą
właściwi ludzie.
Już niedługo dowcip o konser-
wie, którą strach otworzyć, prze-
stanie być dowcipem.
COŚ NA ZĄB
Zulugula
Weźmy dla przykładu korupcję.
Jest? Jest. Psuje państwo? Jak cho-
lera! Publiczność więc z nadzieją przyj-
mowała zapowiedzi, że nadchodzi
jej koniec. Rychło jednak okazało się,
że panowie bracia Kaczyńscy traktu-
ją korupcję wyłącznie jako narzędzie
w walce z „układem”, a korupcja
z ich wyobrażeń niewiele ma wspól-
nego z tą, która gnębi społeczeństwo.
Niestety, swoje wyobrażenia pano-
wie bracia traktują śmiertelnie poważ-
nie, nawet wtedy, gdy jest oczywiste,
że nie mają one wiele wspólnego
Panowie bracia nie pozostawiali naj-
mniejszych wątpliwości, że w pełni po-
dzielają to, co on wygaduje.
No i co? No i Zulugula! W za-
kończonym procesie w sprawie „afe-
ry bakszyszowej” nie stwierdzono
udziału żołnierzy WSI. Jeśli chodzi
o aferę paliwową, to prokuratura na
piśmie zapewniła MON, że w żadnym
wątku i tej afery nie pojawiają się
oficerowie WSI. W zakończonym pro-
cesie starej afery FOZZ, tej samej,
która do dziś spędza sen z powiek pa-
nów braci, oskarżeni byli oficerowie
GŁASKANIE JEŻA
W oparach absurdu
w Europie – zaściankiem kontynentu – nie ma co
marzyć o pałacu. Ten, kto nie skłóci nas ze wszyst-
kimi sąsiadami, nawet z Morzem Bałtyckim (ga-
zociąg), ten, dla którego zwykłe rozwolnienie nie
jest ważnym wyznacznikiem polskiej polityki za-
granicznej i racji stanu – nie ma odpowiednich
uzdolnień, aby zostać nawet sołtysem Pcimia.
Nasz świat absurdu polega i na tym, że 135 ar-
tykuł kodeksu karnego przewiduje karę trzech lat
więzienia (np. dla dziennikarza) za znieważenie
(czyli krytykę) prezydenta. Inny artykuł (226) chce
wsadzać na dwa lata do ciupy wszystkich, którzy
znieważą (mówiąc np., że sąd wydał mylny wyrok)
organy konstytucyjne. Czegoś podobnego nie ma
w całym cywilizowanym świecie, za to jest na Bia-
łorusi, na Kubie, w Korei Płn., w Polsce.
Czasami to nie jest już absurd, to ciężka cho-
roba psychiczna, gdy posługując się tymi – stalinow-
skimi jeszcze – paragrafami minister od prawa
i sprawiedliwości zamierza ścigać poza granicami
Polski niemieckiego dziennikarza.
Nasz mały świat wielkiego absurdu to teraz
taki, gdzie literalnie wszystko musi posiadać im-
primatur Kaczyńskich: ich ideologii, ich prawd,
ich credo. Kto nie z nimi, ten przeciw nim. Ist-
nieją wprawdzie JESZCZE jakiejś wyspy nor-
malności, oazy sprzeciwu – np. „Fakty i Mity”,
wreszcie „Gazeta Wyborcza”, „Szkło kontakto-
we” w TVN 24. Ale na jak długo?
Ktoś powie: ale takie są wymogi demokracji.
Sami w jesiennych wyborach 2005 r. zgotowaliśmy
sobie ten los. Tylko czy ktoś wtedy myślał, że idąc
do urn, naprawdę w urny się wpakuje? Polacy! Jak
myśmy to zrobili? Jak na to zezwoliliśmy, że absurd
stał się normą, a normalność czymś irracjonalnym,
niebezpiecznym? Mamy prawie cztery lata, by zgłę-
bić tę kwestię. Intensywnie radzę zacząć myśleć
już jesienią tego roku!
MAREK SZENBORN
Wiele lat temu wielką popularnością cie-
szył się krążący w maszynopisach tekst
z francuskiej gazety „Rothars” pod tytułem
„Polacy! Jak wy to robicie?”. Ten artykuł
(można go bez trudu znaleźć w przeglądar-
ce Google) zaczyna się od słów „Polska.
Oto znajdujemy się w świecie absurdu”.
W miarę upływu czasu – choć absurdów nam
nie ubyło – wydaje się jednak, że ówczesny obraz
Polski był sielsko-anielski w porównaniu z tym, co
przeżywamy teraz. No bo cóż to za dziwadło, że
– jak niegdyś pisał autor – nie można nad Wisłą
kupować ani sprzedawać dolarów, a mimo to wszy-
scy je mają, że na samochód trzeba pracować trzy
lata, nie jedząc i nie pijąc, a aut jest więcej niż gdzie
indziej, że z ministrami można się dogadać tylko
poprzez tłumacza... Tamta Polska to był pikuś
w porównaniu z obecną – absurdalną czwartą, pią-
tą czy którąś tam. Pomału tracę rachubę.
Ale zacząć można tak samo:
Polska. Oto znajdujemy się w świecie ab-
surdu
. W świecie, gdzie nie można być radnym po-
wiatowym, ba… nawet zwykłym urzędnikiem w ma-
gistracie, jeśli ma się cokolwiek niejasną przeszłość.
Wystarczy cień podejrzenia... jakaś teczka... Za to
można (i trzeba) być ministrem, a nawet wicepre-
mierem, jeśli się ma prawomocne wyroki za prze-
stępstwa kryminalne i kilkanaście spraw sądowych
w toku. Dobrze widziany jest też brak matury,
a jeszcze lepiej – posłanka asystentka, prawa ręka,
skazana za fałszerstwo wyborcze.
Jeśli zaś przypadkowo wyroków się nie ma (jesz-
cze), a maturę ma, to też ewentualnie wicepremie-
rowskie szlify są w kieszeni, jednak tylko pod wa-
runkiem, że jest się głoszącym otwarcie rasizm
ksenofobem, homofobem, antyeuropejczykiem i an-
tysemitą. Ważnym atutem jest też dziadek filiofa-
szysta i tatuś apologeta Franco. Dodatkowy bonus
– marchewkę w postaci teki ministra od oświaty
– można chrupać, jeśli na protestującą, 16-letnią
młodzież wysyła się policjantów z pałami.
A jak zostać premierem w Polsce? A tak, że
należy kłamać, kłamać i jeszcze raz kłamać, iż
wcale się o premierostwie nie myśli, ba... nawet się
go nie chce, bo:
„Premier... brat bliźniak prezyden-
ta to byłaby sytuacja dla kraju niezdrowa i dla wie-
lu niezrozumiała”
(wypowiedź Jarosława K. z 10
października 2005 roku). Wówczas to przekorna,
złośliwa rzeczywistość z prezesa partii czyni preze-
sa Polski. Czyż nie jest absurdem graniczącym
z aberracją to, że szefem państwa staje się człowiek
o prawie 70-procentowym odsetku niechęci społecz-
nej, zastępując na tym stanowisku najbardziej po-
pularnego polityka? Ten zaś polityk ma być prezy-
dentem Warszawy, co jest – jak twierdzi PiS – po-
ważniejszym zadaniem niż to dotychczasowe.
Naturalnie arcyspecjalnymi talentami i kwali-
fikacjami trzeba się wykazać, aby zostać zatrud-
nionym w charakterze prezydenta całej ojczyzny.
Ten, kto nie sprawi, iż Polska w ciągu kilku mie-
sięcy z dość sympatycznie postrzeganego kraju sta-
nie się jednym z najbardziej izolowanych miejsc
WZ
„P
olska to dziwny kraj”
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 28 (332)
14 – 20 VII 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Strzyżono, golono
Prowincjałki
Z Sanktuarium Matki Bożej Różańco-
wej włamywacze wynieśli dwie zło-
te korony, którymi udekorowany był „cudowny” obraz patronki. Ukradli też
wota z gablot i szatę liturgiczną, którą później wyrzucili, najwyraźniej wy-
chodząc z założenia, że wartości chrześcijańskie nie są im potrzebne do szczę-
ścia. Wystarczą materialne.
Ale wkoło jest wesoło! A kon-
kretnie gdzie? W futbolowej Pol-
sce, nad którą nadciąga tsunami!
Część działaczy siedzi już w pu-
dle, a pozostali kłapią ze strachu
uszami. A wszystko to za spra-
wą... „Fryzjera”!
Działacze Polskiego Związku Pił-
ki Nożnej na czele z
Michałem
Listkiewiczem
są bladzi z przera-
żenia, jak przedwojenna ladacznica
po zażyciu kokainy. Od lat mówio-
no o korupcji, aferach, ustawianiu
wyników spotkań ligowych, istnieniu
zorganizowanej grupy przestępczej
z udziałem sędziów, prezesów klu-
bów, trenerów, działaczy, ale dopie-
ro teraz sprawa się rypła! Mój le-
gendarny sąsiad z osiedla (ten, któ-
ry zatrzymał Anglię),
Jan Toma-
szewski
, jest przekonany, że zezna-
nia „Fryzjera” mogą wielu ludzi
skompromitować na całe życie. Na-
wet tych na świeczniku.
Kim więc jest ów „Fryzjer”?
Ry-
szard F.
(59 l.) to twórca potęgi Ami-
ki Wronki. Tę ongiś prowincjonalną,
amatorską drużynę doprowadził do
ekstraklasy. Z zawodu jest fryzje-
rem (ma we Wronkach własny za-
kład, który teraz prowadzi jego cór-
ka). Hobby Ryszarda F.: działacz pił-
karski. Pasja życiowa i źródło utrzy-
mania: szara eminencja polskiej pił-
ki nożnej! Krążą o nim legendy. Po-
noć potrafił skutecznie dogadać się
(głównie z sędziami, piłkarzami i tre-
nerami) i ustawić wynik każdego me-
czu, a nawet awans do wyższej ligi
lub spadek. Oczywiście, za duży szmal.
„Fryzjer” siedzi dzisiaj we wro-
cławskim areszcie i sypie. Prokura-
tura postawiła mu 32 zarzuty, w tym
korupcji, zmanipulowania wyników
co najmniej 30 pierwszoligowych spo-
tkań itd., itp. W PZPN wszyscy wy-
pierają się znajomości z Ryszardem
F. Nikt go nie zna. Oj, chłopaki, gryź-
cie cement póki gorący!
Prezio Listkiewicz twierdzi, że też
„prawie” nie zna Ryszarda F. Chyba
mu piorun w oczy strzelił! Należy więc
zadać pytanie: drogi Listku, dlacze-
go na obrońcę „Fryzjera” niezwykle
ochoczo wystartował mecenas
Eu-
geniusz Stanek
, członek prezydium
PZPN?! Sam się zgłosił, a teraz mó-
wi, że chce bronić, bo to jego zawód.
Gienek, czy już dziewiętnasta? Nie?!
To dlaczego opowiadasz bajki?!
Pikanterii sprawie dodaje fakt,
że Eugeniusz F. już po pierwszych
aresztowaniach działaczy piłkarskich
został wyznaczony przez PZPN do
współpracy z... prokuraturą. Dobre,
co? 61 lat po wojnie, a oni jeszcze
w zardzewiałych hełmach chodzą!
No i posypały się kolejne aresz-
towania. Wrocławska prokuratura za-
trzymała również
Jerzego F.
, preze-
sa Górnika Zabrze, sędziów i trene-
rów:
Grzegorza G.
,
Andrzeja J.
,
Ma-
riusza Ł.
Prezes Górnika Zabrze przy-
znał się do winy, wyraził skruchę, po-
szedł na współpracę z organami ści-
gania i odpowiada z wolnej stopy. „Fry-
zjer” też się z wolna rozkręca w swo-
ich zeznaniach. Lista zapudłowanych
jest tak długa jak lista niespełnio-
nych obietnic braci
Kaczyńskich
.
Struktura mafijnych układów
w futbolu jest powoli rozbijana,
a prokuratorskie tsunami dociera do
wierchuszki PZPN. Jest to mocny
ciąg z falą gnojówki!
No cóż, do tej pory strzygł „Fry-
zjer”, a teraz jego strzygą. Niedługo
ogolą prominentów PZPN. Mam na-
dzieję, że na łysą pałę!
ANDRZEJ RODAN
Pecha mieli dwaj włamywacze z Pa-
bianic, choć nie sposób odmówić im
odwagi. Okradli, wybijając szybę, policyjny radiowóz w czasie, gdy funkcjo-
nariusze interweniowali w jednym z mieszkań. Niestety, w skradzionej ak-
tówce były tylko papiery i latarka, a policja – po ściągnięciu posiłków
– schwytała sprawców.
19-letni
Adam S.
z Krakowa zabił ma-
musię, a następnie poćwiartował jej
ciało na 850 kawałków, które potem ugotował w dwóch baniakach. Wszyst-
ko filmował umocowaną na statywie kamerą. Zdaniem psychiatrów
– Adam S. jest zdrowy.
Brygada antyterrorystyczna, strażacy
i policyjny negocjator przybyli na jed-
no z osiedli w Poznaniu, gdzie 27-letni mężczyzna kłócił się w mieszkaniu
z dziewczyną. Młodzieńca, który wołał, że zabije narzeczoną, obezwładnio-
no i przewieziono do komisariatu. Tam dziewczyna oświadczyła, że nie ma
do narzeczonego żadnych pretensji i nie będzie obciążać go zeznaniami. Czy
Polska staje się krajem zbyt bezpiecznym?
W Zabrzu napadnięto na małżeństwo.
Uzbrojeni bandyci ogołocili mieszka-
nie, zabrali kartę do bankomatu, kluczyki od samochodu i dokumenty. W cza-
sie szamotaniny kobieta zerwała kominiarkę jednemu z bandziorów, którym
okazał się jej... wnuczek. Z kolei w Wodzisławiu Śląskim pijana matka (2,7
promila) wbiła nóż w brzuch swojego 17-letniego syna. Zdenerwowała ją
prośba chłopaka o dwa złote na wodę mineralną.
Na targowisku w Nowym Dworze Ma-
zowieckim do stoiska warzywno-owo-
cowego podszedł mężczyzna. Wycelował pistolet w sprzedawcę i zażądał
wydania jednej papryki. Straganiarz z narażeniem życia obezwładnił napast-
nika. Policja prowadzi drobiazgowe śledztwo w tej sprawie.
Tupak, Poziomka, Montezuma, Wilk,
Anatema – to imiona, które ostatnio
w różnych urzędach stanu cywilnego w Polsce rodzice chcieli nadać swo-
im dzieciom. Urzędy kręcą nosami, bo lubią tylko świętych katolickich. Ostat-
nio urzędnicy we Wrocławiu musieli jednak ugiąć się przed wolą rodziców,
którzy chcieli, by ich syn nosił imię Lech Lech. Nie prościej byłoby Lech Ja-
rosław?
dać hołdu mordercom. Ciekawe, czy oni sami
także mordowaliby wrogów „tradycyjnych warto-
ści”, gdyby tylko mieli ku temu sposobność?
Maciej Giertych
, ojciec
Romana
i deputowany do
Parlamentu Europejskiego, wywołał kilka dni temu mię-
dzynarodową burzę, nazywając hiszpańskiego dyktato-
ra
Franco
obrońcą tra-
dycyjnych wartości.
Przypomnijmy – w la-
tach 30. XX wieku
Franco kierował spi-
skiem mającym na ce-
lu obalenie demokra-
tycznie wybranego rządu w Hiszpanii. Wsparty przez
Watykan,
Hitlera
i
Mussoliniego
(jakaż to piękna ko-
alicja, prawda?) doprowadził do rozpętania wojny do-
mowej, śmierci setek tysięcy ludzi i emigracji co naj-
mniej miliona. Stosował brutalne represje, kazał roz-
strzeliwać bez sądu tysiące „wrogów wartości”. Hisz-
pania na długie dziesięciolecia pogrążyła się w ciem-
nościach prześladowań i przymusowej katolicyzacji. Ta-
ki właśnie człowiek bardzo podoba się starszemu z Gie-
rychów. Zresztą wśród polityków rządzącej koalicji wie-
le jest osób o podobnych – życzliwych politycznym za-
bójcom – poglądach. Wystarczy wymienić europosłów
Michała Kamińskiego
i
Marcina Libickiego
.
Historyczne sympatie i publiczne deklaracje wymie-
nionych panów obchodzą mnie o tyle, że w najwyż-
szym stopniu szkodzą mojej ojczyźnie. Jeżeli o nich pi-
szę, to dlatego, że chciałbym dociec, co się za nimi
kryje. Mam takie wrażenie, że hołdy składane przez
polską prawicę wzorowym katolickim generałom – Fran-
co i
Pinochetowi
– zastępczo rekompensują to, czego
na razie nie może ona zrobić w Polsce – rozprawić się
fizycznie ze wszystkimi, których uważa za wrogów
„tradycyjnych wartości”. Nie jest przecież przesadą
stwierdzenie, że ten, kto pochwala zabójstwo, ma w nim
swój moralny udział.
Taka osoba łatwiej niż
jakakolwiek inna po-
prze lub sama weźmie
udział w kolejnej tego
typu zbrodni.
To, co się kryje za
hołdami składanymi mordercom, nie jest mi obojęt-
ne, gdyż lewicowi dziennikarze byli jednymi z pierw-
szych ofiar Franco. Dla tej przyczyny ciekawią mnie
plany jego polskich miłośników, czy może naśladow-
ców. Bardzo ucieszyłaby mnie otwarta parlamentar-
na dyskusja na ten temat. Wyobrażam sobie, że lewi-
cowi posłowie zapytaliby podczas jej trwania, czy
partie rządzącej koalicji pochwalają zachwyty swoich
kolegów mordercami, a jeżeli tak, to czy w pewnych
okolicznościach (i w jakich?) byliby skłonni naślado-
wać Pinocheta i Franco. Wiem, że lewicowi posłowie
są na ogół tchórzliwi, więc trudno liczyć na taką kon-
frontację. Strachliwość w tym wypadku może być jed-
nak zaletą: SLD musi mieć świadomość, że jeśli ktoś
w Polsce będzie kiedyś z powodów politycznych wie-
szał, to prominentni działacze tej partii zadyndają ja-
ko pierwsi.
Opracowała AH
RZECZY POSPOLITE
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Adwokaci diabłów
Jest mi przykro, że przeprasza się kartofle.
(Andrzej Krawczyk, minister z Kancelarii Prezydenta RP)
Nowy premier będzie impregnowany na wszystko, co się dzieje w Polsce.
(Stefan Niesiołowski o Jarosławie Kaczyńskim)
Nic już bardziej dramatycznego ze strony PiS Polski spotkać nie powinno.
(Jarosław Kurski, brat Jacka, dziennikarz „Gazety Wyborczej”)
Pani Beger nie ma się czego wstydzić dlatego, że te podpisy (na listach wybor-
czych –
dop. red.
) ktoś po prostu podrobił.
(Andrzej Lepper)
Premierowi Dornowi zarzuca się pojedyncze wypowiedzi, ale jeszcze nikomu
krzywdy nie zrobił.
(Marek Jurek)
Zawsze miałem szczęście, że pieniądze szły do mnie oknami i drzwiami i nie
liczyłem się z nimi specjalnie, bo byłem idealistą – 200 tysięcy za Nobla, mi-
lion za film, ponad milion za książkę, którą wydałem we Francji. Można się
w tym wszystkim pomylić.
(Lech Wałęsa)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
„CUDOWNA” KRADZIEŻ
POD LATARNIĄ...
GOTOWANIE NA EKRANIE
KTO SIĘ CZUBI...
GRUNT TO RODZINKA
NAPAD STULECIA
BĘDZIE „PIERWSZYM”
N
iektórzy polscy politycy nie wstydzą się skła-
Nr 28 (332)
14 – 20 VII 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
PiS NA INDEKSIE
charłupkami wypiekanymi w jednej
z sieradzkich cukierni mają przy-
spieszyć budowę domu pielgrzyma
przy tamtejszym sanktuarium ma-
ryjnym.
sutannę. Na ratunek proboszczowi
przybiegł pobożny parafianin i księ-
żulo specjalnie nie ucierpiał.
MAR
Jednym z zadań pracowników
ambasad każdego państwa jest co-
dzienne przeglądanie miejscowych
mediów. Zwłaszcza pod kątem te-
go, co się o ich kraju mówi i pisze.
Ten efekt swej pracy polscy dyplo-
maci zamieszczali w Internecie na
stronach MSZ. Ostatnio stało się
jednak tak, że im gorzej zagranicz-
na prasa pisała o PiS, tym więcej
internautów odwiedzało rzeczoną
stronę MSZ. Taka swawola właśnie
się skończyła. Szefowa dyplomacji
Anna Fotyga
podjęła decyzję o za-
blokowaniu dostępu zwykłych oby-
wateli do owego przeglądu. Zacho-
wali go jedynie wybrani pracownicy
MSZ. Zapytaliśmy grzecznie rzecz-
nika prasowego Fotygi o powody tak
drastycznej decyzji. Nie doczekali-
śmy się odpowiedzi.
MP
WOJNA LEPSZA
milion złotych w postaci dotacji Mi-
nisterstwa Kultury i Dziedzictwa Na-
rodowego trafi do bydgoskiej Fun-
dacji „Wiatrak”, która buduje Dom
Jubileuszowy przy parafii Matki Bo-
żej Królowej Męczenników w For-
donie. Tak wielkie wsparcie, będą-
ce efektem starań posła
Tomasza
Latosa
i samego ministra
Kazimie-
rza M. Ujazdowskiego
, zaskoczy-
ło nawet szefa wspomnianej funda-
cji, ks.
Krzysztofa Buchholza
.
Ośmielony domaga się teraz kolej-
nych 4 brakujących milionów z bu-
dżetu miasta Bydgoszcz.
RP
RP
GEST BALCEROWICZA
POD SKRZYDŁAMI
WŁADZY
Zbigniew Krężel
, rencista z Sy-
czyna na Lubelszczyźnie, ośmielił
się zwrócić z dramatyczną prośbą
o podwyższenie skandalicznie ni-
skiej renty inwalidzkiej i udzielenie
wsparcia finansowego do samego
prezesa Narodowego Banku Pol-
skiego,
Leszka Balcerowicza
.
W odpowiedzi otrzymał okoliczno-
ściową monetę NBP o nominale
2 zł wraz z listem z życzeniami wszel-
kiej pomyślności oraz... paczką z po-
ciętymi na drobne kawałki wycofa-
nymi z obiegu pięćdziesięciozłoto-
wymi banknotami o równowartości
55 tysięcy złotych.
„To niedopuszczalne, decyzja Ra-
dy Miejskiej narusza wolność sumie-
nia i wyznania” – protestują działa-
cze SLD z Piotrkowa Trybunalskie-
go, gdzie podczas jesiennych wybo-
rów samorządowych lokal wyborczy
mieścić się będzie w salce kateche-
tycznej parafii p.w. św. Alberta.
Prawicowy przewodniczący Rady
Michał Rżanek
nie widzi w tym żad-
nego problemu, podobnie zresztą jak
Państwowa Komisja Wyborcza
w Warszawie. Nie dziwi nas to wca-
le, wszak w takim Kutnie już dawno
komisja wyborcza urzęduje na pleba-
nii.
Po niedawnej pozornej odwilży
w Kościele, czego widomym znakiem
stały się wypowiedzi niektórych wa-
tykańskich purpuratów o możliwości
dopuszczania używania prezerwatyw
w celu przeciwdziałania AIDS, wa-
tykański beton zdaje się znowu zwie-
rać szeregi. Na taki obrót spraw
w Rzymie wskazywać może wypo-
wiedź przewodniczącego Papieskiej
Rady do Spraw Rodziny kardynała
Alfonso Lopeza Trujillo
(na zdję-
ciu). W wywiadzie dla dziennika „Il
Tempo”, udzielonym z okazji odby-
wających się w Walencji Światowych
Spotkań Rodzin, stwierdził on, że
„aborcja to zbrodnia bardziej przera-
żająca niż wojny światowe”
i w związ-
ku z tym
„Kościół nigdy nie wyrazi
zgody na jej akceptację”.
W swojej ty-
radzie na świat, który
„upił się seku-
laryzacją i mówi, że nie potrzebuje Bo-
ga”
, kolumbijski purpurat poszedł
dalej. Stwierdził jasno, że Kościół ka-
tolicki nigdy nie zaakceptuje również
eutanazji oraz rozwodów. To wszyst-
ko – zdaniem kardynała – przyczyni
się do uratowania świętej nieroze-
rwalności rodziny.
SPACERKIEM
PO PAPIEŻU
AK
DUSZPRZEWODNIK
Jeszcze całkiem niedawno na łą-
ce należącej do parafii św. Kazimie-
rza Królewicza w Radzięcinie na
Zamojszczyznie w najlepsze pasły
się krowy. A teraz mieszkańcy Ra-
dzięcina i sąsiednich wsi mogą do-
stojnie przechadzać się starannie wy-
tyczonymi papieskimi alejami: Pon-
tyfikatu, Adoracji, Modlitwy różań-
cowej, Encyklik, Pielgrzymek i wy-
darzeń z życia Jana Pawła II. Wszyst-
kie wytyczone są w powstającym tu
– pierwszym w Polsce – parku-po-
mniku JPII. Hektarową powierzch-
nię dawnego pastwiska parafianie
własnym sumptem zdołali obsadzić
już ponad setką unikatowych drze-
wek. I tak aleję Pontyfikatu zdobią
buki różowolistne, mające symboli-
zować dojrzewanie katolickiej wiary,
aleję Encyklik – purpurowe klony,
które wiernym powinny przypomi-
nać o trwaniu w wierze, a aleję upa-
miętniającą papieskie pielgrzymki do
Polski – różne gatunki lip (!?). Zmę-
czeni spacerowaniem będą mogli od-
począć na przykład w cieniu ukocha-
nej przez JPII groty Matki Boskiej
Fatimskiej, utworzonej z łodyg rodo-
dendronów, różanecznika i kilku ga-
tunków bluszczy. Niestety, dopiero
za ładnych parę lat. Ale kiedy już
wszystko urośnie i zarośnie jak za-
planowano, będzie to prawdziwy raj
dla zakochanych i przystań dla oko-
licznych amatorów trunków wszela-
kiego rodzaju.
BS
RYDZYK W TANZANII
Wbrew obietnicom sprzed kil-
ku miesięcy, o. Rydzyk nie wyjedzie
do Afryki, by zakładać tam Radio
Maryja. Ma godnego następcę
– o.
Macieja Brauna
z Bytomia.
Przez najbliższe sześć lat będzie
on pracował w diecezji Musoma
w Tanzanii, gdzie zamierza stworzyć
rozgłośnię radiową. „Mam nadzie-
ję, że poprzez radio także będzie-
my mogli nieść Dobrą Nowinę
wśród miejscowej ludności” – po-
wiedział o. Braun. I znów spraw-
dziła się idea, na której opierają się
wszystkie światowe newsy: zła no-
wina jest dobrą nowiną.
RP
Tarnowska kuria wydała modli-
tewnik dla osób wyjeżdżających do
pracy za granicą. Na razie dostęp-
ne są dwie wersje: dla tych, co to
emigrują do Walii, Anglii, Szkocji
i Irlandii, oraz dla wyjeżdżających
do Francji (w przygotowaniu wer-
sja włoska i hiszpańska).
Wewnątrz książeczki każdy znaj-
dzie: modlitwę o uświęconej pracy,
paciorek w bezsenną noc (!), a tak-
że paciorek za ojczyznę i rodzinę.
Poczesne miejsce znalazła mo-
dlitwa za rządzących naszym krajem.
Słusznie... tym, co to ekonomicznie
zmusili Kowalskiego do spieprza-
nia znad Wisły nad Tamizę i Se-
kwanę, tylko Święty Boże pomoże.
Modlitewnik kosztuje marne
6 zł, jednak nie cieszy się popytem.
Co tam... powiedzmy wprost – w
ogóle nie chce schodzić! Dziwne,
wszak obok modłów autorzy umieś-
cili w nim jakże niezbędną dla emi-
grantów wiedzę o tym, gdzie i w ja-
kich godzinach w polskich kościo-
łach na obczyźnie odbywają się na-
bożeństwa.
KOLĘDA W LIPCU
Proboszcz z parafii Stary Wali-
szów, gm. Bystrzyca Kłodzka, ks.
Syl-
wester Irla
, dopiero niedawno roz-
począł kolędę, wzbudzając tym kon-
sternację wśród mieszkańców. Podob-
no zimą księżulo trochę chorował...
Niektórzy parafianie przypuszczają,
że teraz ksiądz odwiedzać ich bę-
dzie przez cały rok. – Nie byłoby to
może i złe, bo przy okazji proboszcz
mógłby więcej usłyszeć o swoich
grzeszkach, gdyby nie to, że duszpa-
sterskie wizyty sprowadzają się do ka-
sy – usłyszeliśmy od parafian.
RP
MOŻE ESPERANTO?
Z ŁAPAMI NA KSIĘDZA
Finlandia od 1 lipca przejęła prze-
wodnictwo Unii Europejskiej i już
chce się przypodobać. A komu? Chy-
ba tylko rzymskiemu Kościołowi, gdyż
wszelkie informacje o ważnych unij-
nych wydarzeniach publikowane bę-
dą po łacinie! W ten sposób Euro-
pa ma sobie przypomnieć o swoich
korzeniach – twierdzą Finowie.
Kiedy Polska obejmie przewod-
nictwo, to na łacińskich dokumen-
tach dojdzie jeszcze watykańskie
im-
primatur
.
A
38-letni
Janusz Bartycha
rzu-
cił się z pięściami na
Kazimierza
Lenartowicza
, znanego z ortodok-
sji proboszcza tamtejszej parafii, gdy
ten nie chciał ochrzcić dwójki jego
nieślubnych dzieci. Klecha stwierdził,
że dzieciaków nie skropi, bo spłodzo-
ne w grzechu, a do tego ich rodzice
nie chodzą do kościoła. No i ojca
szlag trafił. A że chłop wyrywny i se
wypił (jak mówi – dla odwagi), wy-
skoczył do księżula i jął targać mu
HOŁD – INWESTYCJA
MarS
Kardynał
Dziwisz
wytrwale sze-
rzy kult JPII. Ostatnio podpisał de-
kret o budowie w Nowym Targu świą-
tyni będącej góralskim podziękowa-
niem za jego pontyfikat. W tym ce-
lu utworzył nawet nową parafię i usta-
nowił jej proboszczem ks.
Jana Kar-
laka
. Nowa świątynia ma stanąć mię-
dzy zakopianką a ul. Szaflarską. Ko-
ściół mają sfinansować mieszkańcy
Podhala i Polonia amerykańska.
Wcześniej mówiono, że hołdem dla
JPII jest świątynia na Krzeptówkach
w Zakopanem, ale hołdów dla Ka-
rola Wielkiego nigdy za wiele.
BS
BIĆ SIĘ Z WIĘKSZYM!
MarS
Andrzejowi Stelmachowskie-
mu
, niegdysiejszemu kruchtowemu
ministrowi edukacji (to widać ten-
dencja), cofnięto przyznaną białoru-
ską wizę z powodu „nowych okolicz-
ności”. W związku z tym „skanda-
lem” Ministerstwo Spraw Zagranicz-
nych, zdenerwowane krzywdą tego,
który wrył się w pamięć tym, że wy-
grażał nauczycielom laską, wezwa-
ło do siebie ambasadora Republiki
Białoruskiej na stosowny do okolicz-
ności opierdol. Do zerwania stosun-
ków międzynarodowych już tylko
krok! A nas dziwi niezmiernie, że
w obronie jednej osoby wzywa się
ambasadora, a w przypadku setek
Polaków cofanych ze Stanów Zjed-
noczonych MSZ udaje, że nie ma
sprawy. Takie to nasze Prawo i Su-
werenność.
AK
PRZEZ ŻOŁĄDEK
DO PORTFELA
Wadowickie kremówki za spra-
wą JPII zrobiły karierę. Teraz po-
dobne symbole chcą mieć inne
„święte” miejscowości, np. podsie-
radzka Charłupia, a także Byd-
goszcz. W tej ostatniej dopiero po-
wstaje świątynia ku czci bł. biskupa
Michała Kozala
, ale proboszcz
Ta-
deusz Putz
już przygotował spe-
cjalne ciastka zwane kozalkami, któ-
rych sprzedaż ma zapewnić stały do-
pływ gotówki potrzebnej na budo-
wę sanktuarium. Podobnie jest
w Charłupi, gdzie zyski z handelku
WALKA
Z WIATRAKAMI
D
Mimo protestów, jakie pojawiły
się po przekazaniu przez parlament
20 mln zł na budowę Świątyni
Opatrzności Bożej, PiS-owska wła-
dza bez skrupułów wspiera kolejne
kościelne inwestycje. Tym razem
Plik z chomika:
Antyklerykalny
Inne pliki z tego folderu:
fakty_i_mity_2006_355_356_51_52.pdf
(30269 KB)
fakty_i_mity_2006_354_50.pdf
(18361 KB)
fakty_i_mity_2006_353_49.pdf
(16430 KB)
fakty_i_mity_2006_352_48.pdf
(14807 KB)
fakty_i_mity_2006_351_47.pdf
(19239 KB)
Inne foldery tego chomika:
2001
2002
2003
2004
2005
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin