Narzeczona mimo woli- CAŁOŚĆ.pdf

(1047 KB) Pobierz
Narzeczona mimo woli- CAŁOŚĆ
§NARZECZONA MIMO WOLI
325998463.002.png
ROZDZIA Ł PIERWSZY
PIERWSZY
Alice Cullen często nieoczekiwanie wpadała do biura brata i Belli
Swan wcale nie zdziwił jej widok. Uniosła oczy znad biurka i uśmiechnęła
się do przyrodniej siostry swojego szefa. Alice jednym susem znalazła się
przy niej i rzuciła na blat biurka ilustrowany magazyn.
- Zobacz, co tu mam! Na kolorowej okładce wielkie litery głosiły,
że w środku numeru znajduje się lista „dziesięciu najbardziej atrakcyjnych
kawalerów w USA”.
- To egzemplarz sygnalny, w kioskach będzie dopiero jutro.
Spójrz, co jest na piętnastej stronie!
Błysk w jej oku nie wróżył nic dobrego. Alice , wschodząca
gwiazda działu reklamy, miewała pomysły działające na pracowników
działu produkcji jak płachta na byka.
Bella rzuciła okiem na wskazaną stronę; lista wybrańców
prezentowała się naprawdę okazale. Figurowali na niej: syn byłego
prezydenta, milioner znany z telewizji, skandalizujący piosenkarz, pewien
dopiero co rozwiedziony senator, aktor wybrany niedawno „najbardziej
seksownym mężczyzną roku”, sławny autor kryminałów, gwiazda
koszykówki, a na ósmym miejscu...
Z ust Belli wyrwał się okrzyk.
- Edward Cullen!
Alice spojrzała na nią triumfalnie.
- Jak to się jutro ukaże, wszystkie kobiety w całym kraju rzucą się
na mojego brata! Wyobrażasz sobie? Edward stanie się obiektem
powszechnego pożądania!
ROZDZIA
325998463.003.png
Bella nie podzielała jej entuzjazmu. Pracowała w Cullen
Corporation od ponad roku i zdążyła już poznać swego szefa na tyle, by
wiedzieć, jak zareaguje na podobne „wyróżnienie” .
Edward całe życie poświęcił należącej do rodziny firmie i
bynajmniej nie łaknął takiego rodzaju sławy. Fakt, że po ukazaniu się owej
nieszczęsnej listy kobiety zaczną go ścigać, nie mógł zyskać jego aprobaty.
Alice z wyraźną niecierpliwością przestępowała z nogi na nogę.
- Jak myślisz, co on na to powie? Bella przez chwilę się
zastanawiała. Rodzina Cullen'ów była nieprzewidywalna, nigdy nie można
było mieć pewności, co im wpadnie do głowy i kto poniesie tego konse-
kwencje. Nie wiedziała zresztą, jaką rolę w całej tej aferze odgrywa jej
rozmówczyni.
- Może być niemile zaskoczony - powiedziała oględnie. - Pewnie
wolałby się znaleźć na liście najlepiej prosperujących biznesmenów w kraju.
Alice skrzywiła się z niesmakiem.
- Firma! Firma! Tylko jedno mu w głowie! Najwyraźniej
wyprowadzona z równowagi, zaczęła wielkimi krokami przemierzać
sekretariat jak lew zamknięty w klatce.
Zupełnie jak jej brat, pomyślała Bella. Wszystkich członków tej
rodziny rozsadzała energia; stale musieli działać, być w ruchu. Ciekawe, jak
się zachowują, kiedy się zbiorą w jednym miejscu... Na samą myśl o tym
Bella, osoba opanowana i zrównoważona, czuła, jak ogarnia ją
nieprzyjemny zawrót głowy.
- To nie człowiek, to robot! Mutant! - Podczas wędrówki od ściany
do ściany Alice nie przestawała mówić. - Pracoholik! Przecież on nie ma
żadnego życia osobistego, myśli tylko o interesach. W głowie ma komputer,
a w sercu dyskietki. Nic do niego nie dociera, nie ma żadnych ludzkich
uczuć. - Utkwiła w Belli baczne spojrzenie. - Widziałaś, żeby kiedyś okazał
jakieś emocje?
325998463.004.png
Sekretarka z trudem zachowała powagę.
- Owszem, tego dnia, kiedy Jessica Stanley z laboratorium
badawczego przyprowadziła swoje bliźniaczki. To był tak zwany dzień
otwarty i każdy mógł dziecku pokazać swoje miejsce pracy. Jej córeczki
postanowiły same przeprowadzić kilka doświadczeń. Edward wszedł, kiedy
właśnie posypywały się pudrem i polewały próbkami perfum. - Przełknęła
ślinę, by się nie roześmiać na wspomnienie miny szefa. - Zaskoczył je,
przestraszyły się i zrzuciły na podłogę półkę z próbkami. Edward był siny z
wściekłości. Chyba wtedy doświadczał właśnie „ludzkich emocji”, tak
przynajmniej myślę.
Alice wzruszyła ramionami.
- To się nie liczy, chodzi mi o sprawy firmy. - Zatrzymała się i
znowu spojrzała na pismo leżące na biurku. - Dobrze wyszedł na tym
zdjęciu, prawda? Chociaż to mój brat, muszę przyznać, że niezły z niego
facet.
Bella przyjrzała się mężczyźnie na fotografii. Niebieskie dżinsy,
białe polo ze znakiem firmy, wysoki, dobrze zbudowany, o silnie
zarysowanej szczęce, zielonych przenikliwych oczach i zmysłowych ustach
- niewątpliwie musiał przykuć na dłużej spojrzenie każdej czytelniczki.
Każdej bez wyjątku. Bella tego nie okazywała, ale od początku uważała
swojego szefa za wyjątkowo atrakcyjnego mężczyznę.
Nigdy nie zapomniała pierwszego spotkania, kiedy to czternaście
miesięcy temu zjawiła się u niego na rozmowie kwalifikacyjnej. Została
przyjęta i przez kilka tygodni przyzwyczajała się do jego obecności. Nigdy
przedtem żaden mężczyzna nie działał na nią w ten sposób: najmniejszy jego
gest, sam odgłos jego kroków - wprawiały ją w stan dziwnego podniecenia.
Serce biło jak oszalałe, ręce zaczynały drżeć, czuła, że się czerwieni. Na
szczęście nikt nic nie zauważył i mogła z udanym spokojem wysłuchiwać
opowieści bardziej doświadczonych koleżanek o wszystkich sekretarkach
325998463.005.png
nieszczęśliwie zakochanych w Edwardzie, które musiały odejść z pracy,
niezdolne pogodzić uczuć z zawodowymi obowiązkami.
Bella nie zamierzała podzielić losu swych poprzedniczek.
Przeczytała kilka książek na temat niebezpieczeństw, jakie niesie z sobą
biurowy romans i wiedziała, że nie zaryzykuje utraty pracy z powodu
fascynacji swym przełożonym. Z czasem emocje przygasły, serce na jego
widok przestało jej bić jak szalone i mogła spokojnie poświęcić się pracy.
W pewnym sensie uodporniła się na jego urok; miała zresztą zbyt
dużo zdrowego rozsądku, by popełniać błędy godne nastolatki. Zresztą,
nawet gdyby chciała je popełnić, nie miała żadnych szans: Edward patrzył
na nią nie widzącym wzrokiem, jak na jeden z biurowych sprzętów. Była
szybka i niezawodna jak komputer albo faks, i o wiele sprawniejsza niż
drukarka, która stale się psuła. Nie groziło jej z jego strony najmniejsze
zainteresowanie i mogła się czuć całkowicie bezpieczna.
Alice nie zamierzała ustąpić.
- Został uznany za jednego z najbardziej atrakcyjnych facetów w
USA - ciągnęła. - Pracujesz z nim po wiele godzin dziennie, jesteś samotna.
Jakie on na tobie robi wrażenie? Powiedz, ale szczerze...
Bella roześmiała się ze sztuczną swobodą.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Szczerość z jej strony
byłaby niewybaczalną głupotą.
Nie miała złudzeń co do swojej sytuacji; od Edwarda dzieliła ją
przepaść. On wydawał jej polecenia, a ona skrupulatnie je wypełniała, ale
należeli przecież do dwóch różnych światów. Była wystarczająco mądra, by
to wiedzieć i się z tym pogodzić.
- Bądź spokojna - dodała Bella. - Z mojej strony nic mu nie grozi.
- Ja wcale... - zaczęła Alice i urwała. W progu ukazał się Edward
Cullen we własnej osobie, jeszcze przystojniejszy niż na fotografii. Przez
325998463.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin