Norton Andre - Janus 02 - Zwyciestwo na Janusie.pdf

(579 KB) Pobierz
353979717 UNPDF
Andre Norton
Zwycièstwo na Janusie
Tytu² orygina²u Victory on Janus
T²umaczy²a Ma²gorzata Pukacka
Rozdzia² pierwszy
Posèpne zimowe s²oîce czerwienia²o nad powierzchni¸ Janusa, a jego blade promienie
niechètnie ujawnia²y wstrz¸saj¸cy obraz zag²ady Lasu. Lni¸ce maszyny wyrywa²y korzenie,
odbieraj¸c ¾ycie drzewu po drzewie. Dr¾¸ce ga²èzie wystuka²y ostrze¾enie, ktðre rozesz²o
siè lotem b²yskawicy i dotar²o nawet do od dawna martwego Iftcanu.
A w sercu potè¾nego drzewa. Iftsigi, ostatniego z Wielkich Koron, w ktðrym wci¸¾
p²ynè²y ¾ywotne soki i ktðre niezmiennie co wiosnè okrywa²o siè Iiämi, poruszaj¸cy siè
wolno mieszkaîcy mozolnie wydobywali siè z g²èbi zimowego snu.
Nagle z pradawnej pamièci, nieomal tak starej jak sama Iftsiga, nadesz²o to wezwanie.
Larshowie! Pð²ludzkie bestie nios¸ce mierä Wyjdmy bracia, broîmy Iftcanu sercem i
mieczem! Stawmy czo²a Larshom
Niechètne oczy nie chcia²y siè otworzyä. Ayyar szamota² siè z okryciem. Tu, w samym
rdzeniu gigantycznego drzewa, by²o ciemno. Znik²y letnie girlandy wiec¸cych larw lorgas
spa²y one, jak wszyscy ukryte w zacisznych szczelinach kory. Nagle ogarn¸² go
niepokðj; zda²o mu siè, ¾e wokð² niego ciana dr¾y i dygoce. I chocia¾ nie przypomina²
sobie, aby kiedykolwiek przedtem s²ysza² alarm Lenej Cytadeli, rozpozna² go natychmiast.
Zbudcie siè! Nadchodzi niebezpieczeîstwo!
W trzewiach czu² bicie potè¾nego pulsu. Lecz jak¾e ciè¾ko by²o ruszyä siè. Letarg, ktðry
ogarn¸² go jesieni¸ wraz z ca²ym rodem, nie ustèpowa² stopniowo, jak chcia²a tego natura.
Ayyar nie czu² siè jeszcze gotðw na przyjècie nowej ¾ywio²owej wiosny. Z trudem
wype²zn¸² spomièdzy mat.
Jarvas? Rizak? zawo²a² do pozosta²ych ochryp²ym zardzewia²ym g²osem.
Ostrze¾enie wzmaga²o siè, przynaglaj¸c go do ucieczki!
Jak¾e to? Twierdza, ktðrej nawet staro¾ytni Wrogowie nie potrafili opanowaä, wydaje
im rozkaz wycofania siè?
Pozostawienia jej na pastwè nieznanego wroga. bez jednej nawet potyczki? Czy¾
potè¾nego drzewa nie zasadzono w legendarnych czasach B²èkitnego Licia? Czy¾ nie
wyros²o na schronienie rasy Iftðw w dniach Zielonego oraz Szarego w czasie ostatniej
klèski? Nie przetrwa²o gniewu Larshðw? Przecie¾ zosta²o ocalone, aby plemiè Iftðw mia²o
gdzie siè odrodziä! Oto by²a Iftsiga, Niemiertelna A jednak ostrze¾enie brzmia²o
jednoznacznie
Uciekajcie! Ratujcie siè!
Ayyar podczo²ga² siè do najbli¾szej ciany, po²o¾y² dr¾¸ce rèce na tètni¸cej ¾yciem
powierzchni. Pod zimn¸ wierzchni¸ warstw¸ poczu² ciep²o, jakby si²y ¾ywotne drzewa
osi¸gnè²y najwy¾sze natè¾enie.
Jarvas? Podci¸gn¸² siè i stan¸², wspieraj¸c o cianè. Co poruszy²o siè na
pozosta²ych dwu pos²aniach.
Czy to Larshowie? To pytanie nadesz²o z mroku po prawej.
Nie, Larshowie to przesz²oä, zapomnia²e?
Raz jeszcze sprðbowa² zespoliä obie pamièci, bowiem tak jak wszyscy inni
przebywaj¸cy teraz wewn¸trz Iftsigi, nosi² w sobie wspomnienia dwu rð¾nych istot.
Przedtem by² Naillem Renfro, przybyszem spoza planety, niewolnikiem. Na to wspomnienie
jego wargi ci¸gniète w z²ym grymasie ods²oni²y zèby. A potem Naill znalaz² w lesie
zakopany skarbpu²apkè Iftðw. Gdy wydoby² go z ziemi, zosta² zainfekowany Zielon¸
Przemian¸.
Z owej straszliwej niemocy wy²oni² siè jako Ift, bezw²osy, zielonoskðry mieszkaniec lasu.
Sta² siè Ayyarem. Kapitanem Stra¾y Zewnètrznej w ostatnich. dniach Iftcanu, lecz
wszystko, czym dysponowa² oprðcz tych informacji, to mizerne strzèpy wspomnieî. Jako
AyyarNaill odnalaz² innych mu podobnych przemienionych. Byli to: Ashla z osady Himmer,
ktðra przejè²a osobowoä Illylle by²ej kap²anki Zwierciad²a. a tak¾e JarvasPate,
LokatathDerek, RizakMunro, KelemarkTorry.
Gdzie za Morzem Po²udniowym przebywali jeszcze inni, ktðrzy ju¾ dawniej ulegli tej
samej przemianie. By²o ich jednak bardzo niewielu, gdy¾ nie wszyscy pochodz¸cy spoza
planety mogli byä poddani przemianie zaplanowanej przez dawnych Iftðw w przededniu
zag²ady ich gatunku; jedynie ci, ktðrzy mieli odpowiedni¸ osobowoä. ®aden z
przemienionych nie sta² siè spðjn¸ ca²oci¸. Wewn¸trz nich utrzymywa²a siè niestabilna
rðwnowaga; jedna osobowoä przeciwstawiona drugiej. Czasami by² wièc Ayyarem,
czasami Naillem, aczkolwiek ostatnio Naill rzadko uaktywnia² siè i Ayyar zyska² przewagè.
Nadesz²o ostrze¾enie powiedzia² Ayyar. Na zewn¸trz mierä zbiera ¾niwo.
To prawda, ale zostalimy obudzeni przed czasem odpar² Jarvas i najpierw
musimy napiä siè napoju przebudzaj¸cego.
W mroku Jarvas powlðk² siè na czworakach do przeciwleg²ej ciany. Szuka² czego w
tkance drzewa. grzebi¸c rèkami na olep.
Iftsiga pamièta o nas! zawo²a² z wyrazem zachwytu i spe²nionej nadziei w g²osie.
Ayyar chwiejnym krokiem podszed² do Jarvasa, ktðry pi² z wylotu wbudowanego w
cianè. Nie ogl¸daj¸c siè na kubek, ²apa² s²odki sok w obie d²onie. Ayyar poszed² za jego
przyk²adem.
Ciep²o rozesz²o siè po ca²ym ciele, a uczucie wewnètrznego ch²odu znik²o. Z ²atwoci¸
mðg² siè poruszaä, a jego umys² rozjani² siè.
Co siè dzieje? Rizak pi² jako ostatni.
mierä mierä grozi Iftsidze! Jarvas wyprostowa² siè. S²uchajcie!
Pomrukiem, trzaskaniem ga²èzi o ga²¸ pradawne drzewo walczy²o o porozumienie z
Iftami czy pð²Iftami znajduj¸cymi siè w jego wnètrzu. Jarvas obrðci² siè.
Co nadchodzi ze wschodu!
Na wschodzie le¾a²y karczowiska. piètna czarnej mierci na obszarze Lasu. Znajdowa²y
siè tam rðwnie¾ budynki portu, w ktðrym l¸dowali przybysze z innych wiatðw.
O co tu chodzi? Rizak, wzmocniony sokami ¾ywotnymi, odwrðci² siè. Wiosna
jeszcze nie nadesz²a, a zim¸ przecie¾ nie karczuj¸.
Musimy znaleä odpowied na wiele pytaî. odpar² Jarvas. Iftsiga zbudzi²aby
nas tak wczenie tylko w przypadku miertelnego niebezpieczeîstwa
A co z pozosta²ymi? Ayyar podszed² do drabiny prowadz¸cej przez rodek
komnaty w gðrè i w dð², ²¸cz¸cej wszystkie poziomy wysokiego jak wie¾a drzewa.
Jarvas? Ayyar? W chwili gdy postawi² stopè na stopniu drabiny, z do²u dobieg²o
przyciszone wo²anie. Spojrza² prosto we wzniesion¸ ku niemu twarz.
pieszcie siè, b²agam pieszcie siè! G²os Illylle nabra² si²y. Nie zwlekajcie ani
chwili!
Przesunè²a siè przed nim. wspinaj¸c ku wy¾szemu poziomowi, gdzie poupychanych pod
cianami sta²o mnðstwo skrzyneczek.
Byli tam pozostali, Kelemark i Lokatath, w szalonym popiechu ci¸gn¸cy skrzynie do
drabiny wiod¸cej w dð², do komðr w korzeniach Iftsigi, g²èboko w ziemi.
Nasiona! Illylle podnios²a jedn¸ ze skrzyneczek. Musimy ocaliä nasiona!
Dopiero te s²owa uwiadomi²y Ayyarowi w jak powa¾nej sytuacji siè znaleli. Ka¾da z
owych skrzyneczek zawiera²a nasiona s²u¾¸ce odrodzeniu Iftðw. Znajdowa²y siè w nich
pu²apki maj¸ce wprowadziä do plemienia nastèpnych przemienionych. Jeli cokolwiek
zniszczy²oby owe skrzynki, przepad²oby ich marzenie o odrodzeniu plemienia. A wièc
przede wszystkim musz¸ uratowaä nasiona.
Dok¸d?
Jego wrodzony zmys² widzenia w ciemnoci poprawi² siè i mðg² ju¾ bez trudu zobaczyä
rozpacz w twarzy Illylle.
Do komðr w korzeniach!
Wybðr pomieszczeî w korzeniach oznacza², i¾ Iftsiga nie ma najmniejszej szansy na
przetrwanie. Cð¾ jej grozi²o? Jedyna Illylle czu²a z niezachwian¸ pewnoci¸, ¾e wie co
nale¾y zrobiä.
Natychmiast przeniemy nasiona! Ju¾ stoj¸c na drabinie odwrðci²a siè, by
przywo²aä Jarvasa i Rizaka.
Jarvas skin¸² g²ow¸.
Do komðr w korzeniach. Nie pyta², lecz rozkazywa².
Po wielekroä wspinali siè mozolnie i schodzili, dwigaj¸c bezcenne skrzynki zawieraj¸ce
upion¸ pamièä i osobowoci Iftðw. Chowaj¸c je w najodleglejszych kraîcach d²ugich
korzeni, zdawali sobie sprawè, ¾e oto Iftsiga przestaje byä Cytadel¸. Przez wieki liczniejsze,
ni¾by ludzie lub Iftowie mogli zliczyä, by²a bastionem, a teraz mieli j¸ zostawiä wrogowi.
Zabijali drzewo, ktðre by²o schronieniem i azylem ich rasy.
Alarm wci¸¾ potè¾nia². Poganiani wewnètrznym przymusem biegali, pchali, dwigali;
oprð¾nili jedn¸ komorè, drug¸, trzeci¸, czwart¸ Gdy wreszcie skoîczyli, Jarvas wraz z
Illylle uszczelnili ciasne przejcia, przez ktðre uprzednio czo²gali siè, pchaj¸c swoje brzemiè.
U¾yli do tego tkanki drzewa, ziemi i magicznych s²ðw do zwi¸zania sk²adnikðw.
Nastèpnie wspièli siè do komory wejciowej, wychodz¸cej wprost na konar i spucili
drabinè. Zgromadzili i spakowali zapasy, a Jarvas obj¸² dowðdztwo.
Nawet swoj¸ mierci¸ Iftsiga mo¾e zaszkodziä swym przeladowcom. Do dzie²a
On i Illylle podeszli, ka¾de do jednej ze cian, k²ad¸c rèce na rozedrganej powierzchni
drzewa i przemðwili prawie jednym g²osem:
O, Potè¾ne, nie pozwðl swemu duchowi odejä beztrosko,
Lecz ukarz dotkliwie tych, co nadci¸gaj¸.
Ze wszystkich dni ten najgorszym jest Dla tych, co ciè skrzywdz¸.
Polegnij w bitwie; uczyî ze swych konarðw miecze,
Ostrza rozdzieraj¸ce z ga²èzi,
Z sokðw pal¸c¸ truciznè,
Z pnia twego mia¾d¾¸cy ciè¾ar.
Umrzyj, jak ¾y²e przyjacielu, opiekunie Iftðw,
A twe nasionka znowu zakie²kuj¸.
Iftsigo, oto nasza obietnica
Twoje nasienie wyronie wraz z naszym.
Krew Iftðw, soki drzewa stan¸ siè jednoci¸.
Iftowie drzewu, drzewo Iftom!
Wokð² nich drzewo zako²ysa²o siè; z pnia i ga²èzi doby² siè nie jèk, raczej pomruk
bestii.
Potem Jarvas wyda² rozkazy.
Musimy rozpoznaä nieprzyjaciela. sk¸d nadchodzi i jakie ma zamiary. Trzeba wys²aä
zwiad na pð²noc i wschðd!
A ty, Siewczyni Nasion ðw stary tytu² przynale¾a² Illylle zwrðä siè do tego, co
mo¾e s²u¾yä nam pomoc¸, staä siè nam ratunkiem, do Zwierciad²a
Potrz¸snè²a z pow¸tpiewaniem g²ow¸.
Raz mi siè uda²o, lecz czy i drugi raz siè uda To nic pewnego Illylle nie jest tylko
Illylle. Mam zbyt wiele wspomnieî nie pochodz¸cych od Iftðw, lecz uczyniè co w mojej
mocy. A wy, bracia zwrðci²a siè ku nim nie Pozwðlcie, aby mierä was zabra²a.
Nawet je¾eli gwiazdy nam nie sprzyjaj¸, to nie zapominajcie, ¾e jestemy zal¸¾kiem nowego
¾ycia!
Gdy wyszli na zewn¸trz panowa²a noc, pora Iftðw. Wokð² trwa² gor¸czkowy ruch.
Frenki sunè²y chy¾o wzd²u¾ ga²èzi daj¸c susy z konaru na konar, a ich futerka srebrzy²y sil w
wietle ksiè¾yca. Ni¾ej chrz¸ka²y i prycha²y borsundy a przerð¾ne lataj¸ce stworzenia
przeszukiwa²y przestrzeî powy¾ej. Wszyscy mieszkaîcy Lasu dok¸d pieszyli. Wièkszoä
z nich wprawdzie w²anie zbudzi²a siè ze snu zimowego, ale poruszali siè ¾wawo. Iftowie na
razie nie wyczuwali zagro¾enia. choä oczywicie i wrogie zwierzèta mog²y ju¾ kr¸¾yä po
Lesie.
Huuururrru
Ta p²aczliwa skarga okaza²a siè powitaniem. Pokany ptak, ktðry usadowi² siè w pobli¾u
Iftðw, odwrðci² czubat¸ g²owè, lustruj¸c ich sennym, posèpnym spojrzeniem. By² to ¾erec,
Stary towarzysz polowaî. Ayyar otworzy² swðj umys² na myli ptaka.
¢ami¸ rozdzieraj¸ zabijaj¸! wyczu² krew i okrucieîstwo.
Kto?
Pe²zaj¸ce! Poluj¸ na nieprawdziwych! Zabijaj¸, zabijaj¸, zawsze zabijaj¸!
Dlaczego?
®erec zasycza² i oddali² siè na szeroko rozpostartych skrzyd²ach.
Pe²zaj¸ce powtðrzy² Rizak. Karczowniki! Korzystaj¸c z ludzkiej czèci
swej pamièci prðbowa² do pasowaä opis podany przez ptaka do czego znajomego.
Przy odpowiednim nak²adzie czasu i determinacji ludzi maszyny mog²y zmieniä oblicze
ka¾dej planety. A jednak na Janusie nie by²o ich zbyt wiele. Planeta ta, prawie w ca²oci
Pokryta lasami, zosta²a opanowana przez cz²onkðw Surowo religijnej sekty Czcicieli Nieba.
Bronili oni maszynom wstèpu wszèdzie, z wyj¸tkiem terenu portu; pozwalali tylko na pracè
rèczn¸, jedynie z pomoc¸ zwierz¸t Na Janusie nie by²o miejsca dla maszyn do karczowania.
Chyba ¾e od czasu, kiedy Iftowie zapadli w sen zimowy, zasz²a jaka powa¾na zmiana.
Rzeczywicie, port le¾y na pð²nocnym wschodzie rzek² Kelemark. Ale dlaczego
mieliby oni u¾ywaä maszyn w lesie? Trzymaj¸ siè wewn¸trz swych w²asnych linii
granicznych. Zim¸ za nie zezwoliliby na u¾ycie potworðw.
Nie, Osadnicy nie stosowaliby potworðw, jak nazywali maszyny, ani nie zwabiliby
²owcðw do Lasu.
Ludzie z Osad nie u¾yliby urz¸dzeî mechanicznych potwierdzi² stanowczo
Lokatath, ktðry by² jednym z nich przed zainfekowaniem Zielon¸ Przemian¸.
Szkoda czasu na zagadki, trzeba dzia²aä. Ayyar Naill powrðci² do tematu; jako
¾o²nierz by² cz²owiekiem czynu i nie przywyk² wiele mðwiä.
Pomyl dwa razy, aby nie ¾a²owa² popiechu! ostrzeg²a Illylle.
Umiechn¸² siè do niej:
Odk¸d tylko przyby²em na tè planetè nieustannie rzucam mierci wyzwanie. U boku
noszè miecz i nie waham siè stawiaä czo²a skalcowi. Przywo²a² imiè najbardziej
przera¾aj¸cego w ca²ym Lesie wroga.
Rozdzielmy siè. powiedzia² Jarvas, podczas gdy wèdrowali mièdzy oszronion¸
rolinnoci¸. Po wykonaniu zadania niech ka¾dy wraca na szlak wiod¸cy do
Zwierciad²a. Mylè, ¾e to nasza ochrona.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin