fakty_i_mity_2009_461_01.pdf

(8520 KB) Pobierz
str_01_01.qxd
Prezydent Kropiwnicki dał Kościołowi dwie kamienice warte ponad 10 mln
CZERWONA ŁÓDŹ JEST CZARNA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 1 (461) 8 STYCZNIA 2009 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Ü
Str. 6
Tylko w Polsce każdego stać na prawdziwy
pałac! To ile on kosztuje? Mniej więcej tyle,
ile jedna dwudziesta mizernej kawalerki
w bloku. A jak się ma układy, to nawet jeszcze
mniej. Ile można na takim geszefcie zarobić?
Ot, równowartość czterdziestu kawalerek.
Ü
Str. 9
ISSN 1509-460X
96614136.011.png 96614136.012.png 96614136.013.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 1 (461) 2 – 8 I 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
„Akademickie Spotkania z Mistrzami” – oto nazwa kolejne-
go pomysłu ojca Rydzyka. ASzM organizować będzie toruń-
ska uczelnia redemptorysty („jedyna w Polsce oaza prawdy”
– jak ją nazwał Gosiewski). A kto zacz owi mistrzowie? Otóż
Macierewicz, Ziobro i Jerzy R. Nowak! Od nowego roku ww.
panowie prowadzić będą ze studentami wykłady. Katedrę
etyki obejmie... Zbigniew Ziobro, zaś historii Polski – No-
wak. Politologia zaś przypadnie Antkowi M. Brakuje tylko Ma-
cieja Giertycha na katedrze biologii. Biedne dzieci...
Czyja Polska?
Krajowy Rejestr Sądowy zatwierdził powierzenie funkcji p.o.
prezesa TVP Piotrowi Farfałowi. W ten sposób Polska jest
jedynym krajem na świecie, w którym publiczną (czy jakąkol-
wiek inną) telewizją rządzi neonazista.
tam jestem optymistą i uważam, że nie będzie tak
tragicznie. To następny, 2010 rok, będzie dużo gorszy.
Z pewnością jednak już w ciągu najbliższych miesięcy po-
głębi się recesja i wzrośnie bezrobocie. Choć żaden ze mnie
jasnowidz, zgadzam się z panem Jackowskim, że Unii Eu-
ropejskiej grozi rozpad; zresztą pisałem o tym na długo
przed jego wizją. W ciężkich czasach każdy dba o swoje.
Polska znajdzie się
w szczególnie trud-
nej sytuacji, gdyż
ogromne zadłuże-
nie wewnętrzne
i zewnętrzne okaże
się kulą u nogi trudną
do dźwigania w kryzysie.
Bogaty i ten, kto napo-
życzał innym, może ła-
two przetrwać czas
niedostatku. Tymcza-
sem my w przeli-
czeniu na jednego
mieszkańca jeste-
śmy najbardziej za-
dłużonym krajem
świata! A odsetki od
długu (łącznie w paź-
dzierniku 2008 r. do
spłaty było 535 mld
zł długu krajowego
i zagranicznego) spła-
cać musimy. W do-
datku już przed kry-
zysem głośno było
o tym, że za kilka lat
może nie wystarczyć pienię-
dzy na wypłatę rent i emery-
tur, bo za mało jest ludzi w wie-
ku produkcyjnym, a za dużo staru-
chów, którzy nic nie robią, tylko czekają na li-
stonosza. Tak jakby ci ludzie dawno już nie zapra-
cowali i nie odłożyli na swoje świadczenia! Czy to, co
w swoim życiu zrobili, a także ich pot i często podupa-
dłe zdrowie – dziś już się nie liczy? Bo to było dawno
i nieprawda? Bo budowali niesłuszny system? Tak wła-
śnie między wierszami motywowała swoją decyzję o zmia-
nie zasad waloryzacji emerytur i rent pani premier Su-
chocka, która w nagrodę za zabranie pieniędzy emery-
tom i ofiarowanie ich klerowi (konkordat) otrzymała cie-
płą posadkę w Watykanie.
Gospodarzami kraju są prezydent i premier. A co robią
dobrzy gospodarze, kiedy przychodzą chude lata? Ograni-
czają wszystkie zbędne wydatki, dbając o najchudsze stwo-
rzenia, aby te przetrwały. O tak zwanym prezydencie Pol-
ski lepiej zamilczmy, bo on planowo od 3 lat działa na szko-
dę Polaków. Ale premier, rząd, wojewodowie? W po-
przednim numerze Anna Tarczyńska podliczyła wydatki pań-
stwa na religię w szkołach i utrzymanie kapelanów wszel-
kich służb i branż, po czym dodała 97,9 mln zł z Funduszu
Kościelnego oraz bonifikaty dla Kościoła w „zakupie” nie-
ruchomości. Tylko w minionym roku, tylko z tych czterech
tytułów, poszły z budżetu państwa 2 miliardy 423 miliony
300 tys. zł. Poszły w błoto, podobnie jak co najmniej
jeszcze raz tyle z kilkunastu innych tytułów i okazji z bu-
dżetów państwowych firm, ministerstw, samorządów,
a nawet rad osiedlowych. A przecież do tej ogromnej dziu-
ry nieopodatkowanych dochodów namiestników Watyka-
nu wpada jeszcze rzeka pieniędzy wyciągniętych od (ła-
two)wiernych. Na to ostatnie źródło dochodu Krk nie ma-
my wpływu – poza oświecaniem umysłów, rzecz jasna.
Ale już kwota 5 miliardów rocznie publicznych pieniędzy
jest niewyobrażalna! Można by za nią wyżywić wszyst-
kich głodnych i bezdomnych. Większość darowizn (poza
tymi bezprawnymi na cele kultu) i zwolnień podatkowych
jest dokonywana w majestacie prawa rodem ze średnio-
wiecza, na mocy którego państwo chroni, wspiera i utrzy-
muje Kościół – pasożyta. A ten dodatkowo pasożytuje jesz-
cze na obywatelach. Chciwość duchownych połączona
z ich pomysłowością sięga jednak jeszcze dalej i wykra-
cza poza prawo. Świetnym przykładem jest tu ostatni nu-
mer z przejęciem przez nich jednej z kamienic w Łodzi,
opisany w artykule Barbary Sawy na str. 6.
Prawo o bonifikacie dla kościołów i związków
wyznaniowych woła o pomstę do nieba. Ale cóż stoi
na przeszkodzie, aby obecnie, w dobie kryzysu, zli-
kwidować je? Mam nadzieję, że dożyję czasów,
kiedy te wszystkie złodziejskie darowizny zostaną
anulowane, ale póki co – jak kraj
długi i szeroki – watykań-
skie sępy zlatują się tam,
gdzie jest łatwy kęs do
pożarcia (m.in. do
„Kropiwnickiej” Ło-
dzi), gdzie prezyden-
tem, burmistrzem
czy wójtem został
„człowiek Kościoła”
– w pełni oddany
i gotowy do oddawa-
nia. Z publicznego, na-
szego wspólnego
majątku. Tego mająt-
ku, na który praco-
waliśmy my oraz na-
si dziadowie i ojco-
wie, za co teraz stra-
szy się nas odebra-
niem rent i emerytur.
A po co się rozdaje?
Po to, żeby i nasze
dzieci żyły w niedo-
statku.
Kryzys wkrótce
stanie się wszech-
ogarniający. Mój znajomy, który mieszka w USA, relacjo-
nował mi, że po raz pierwszy w życiu widzi całe miasta
namiotowe, np. pod Nowym Jorkiem. Tabuny bezrobot-
nych ludzi chodzą tam w poszukiwaniu pracy, podobnie
jak to miało miejsce w latach 30. XX wieku podczas za-
paści gospodarczej na światową skalę. Ten czas jest wy-
jątkowy – wymaga wyjątkowych, odważnych i światłych
decyzji. Pisałem już kiedyś o Prusach, które w latach 80.
i 90. XVIII wieku popadły w kryzys. Wtedy to – aby uzdro-
wić finanse państwa – skonfiskowano większość dóbr ko-
ścielnych (które przecież powinny należeć do narodu,
a należą do Watykanu!). I głównie dzięki temu kraj się po-
dźwignął. Czy polskie władze stać na taką odpowiedzial-
ność za kraj? Nie stać. Ale powinny teraz przynajmniej za-
hamować powszechne rozdawnictwo! Trzeba natych-
miast anulować złodziejskie przepisy prawa o grabieży na
rzecz Watykanu. W czasie takiego kryzysu, jaki właśnie
nadchodzi, dogadzanie przebogatym grubasom w sutan-
nach oznacza wprost odejmowanie chleba od ust polskim
dzieciom, bo kołdra jest wyjątkowo krótka. A będzie jesz-
cze krótsza. Każdy, kto marnuje w ten sposób publiczne
pieniądze, jest zdrajcą i powinien podlegać surowemu są-
dowi. Tymczasem na razie cieszy się opinią bogobojnego
i może liczyć na wdzięczną pamięć kleru podczas kolejnych
wyborów. Pora sobie zadać pytanie: czyja jest Polska?
I odpowiedzieć na nie. Czynem.
„Warto rozmawiać” – flagowy program (TVP 2) naszego ulu-
bieńca, słynącego z bezstronności Jana Pospieszalskiego, ma
ok. 0,5 mln widzów. Nawet „Ziarno” i „Plebania” mają wię-
cej. Inne normalne talk-show mają wszystkie powyżej milio-
na. Wniosek? Pospieszalski na zastępcę Farfała!
W internecie trwa głosowanie: „Jaki fakt z minionego roku
uważasz za największy obciach dla Polski i Polaków?”. Choć
do rozstrzygnięcia plebiscytu pozostały jeszcze dwa dni, to nie-
zagrożenie prowadzi prezydent Lech Kaczyński z jego azja-
tycką podróżą. Drugie miejsce zajmuje... Lech Kaczyński
i panaprezydentowe przepychanki o miejsce przy stole w Bruk-
seli. Każdy prezydent jest „Pierwszy”. Ale tylko TEN prezy-
dent jest i pierwszy, i drugi!
„Wszelkie formy zapłodnienia poza organizmem matki, w in-
ny niż naturalny sposób, są niegodziwością i amoralnością”
– oświadczył w Boże Narodzenie kardynał Dziwisz. Coś nam
się wydaje, że i słowa, i dzień, który hierarcha wybrał sobie
na ich głoszenie, pachną bluźnierstwem.
Podczas pasterki w katedrze wawelskiej tenże sam Dziwisz
mówił do wiernych: „Należy bardziej troszczyć się o bogac-
two serca niż dobra materialne. To jedna z ważnych lekcji, ja-
kiej udziela nam Syn Boga leżący w żłobie na sianie w cudzej
stajni. To lekcja dla wszystkich, którzy chcieliby budować pa-
łace dla swoich pustych serc”. Wierni nie wierzyli własnym
uszom. Cóż za samokrytyka!
Jezuitę, księdza Jacka Prusaka, diabeł wziął we władanie. Jak-
że inaczej, jak tylko opętaniem, można tłumaczyć takie oto pu-
blicznie wypowiedziane słowa: „Kościół boi się seksu, nie po-
trafi o nim mówić, a jednocześnie cała nauka przedmałżeńska
sprowadza się tak naprawdę do tego, co, jak i kiedy wolno lub
nie. Małżeństwo staje się po prostu kościelnym przyzwoleniem
na seks. Katoliccy księża wciąż straszą piekłem młodych ludzi
współżyjących przed ślubem. A przecież przedmałżeński seks
nie powinien u nikogo budzić niepokoju”. Podobno Glemp, sły-
sząc to, pobiegł do chemicznego po „Prusakolep”.
W blisko czteromilionowym Berlinie do kościoła co niedzie-
lę chodzi „aż” 17 tysięcy luda. Ale coroczna pasterka skupia
tłumy, czyli 240 tysięcy gapiów. W coraz mniej licznych świą-
tyniach ścisk, więc w germańskich biskupich głowach zrodził
się pomysł, żeby na bożonarodzeniową mszę wstęp mieli tyl-
ko posiadacze specjalnych biletów, które będzie można dostać
po wylegitymowaniu się zaświadczeniem o terminowym uisz-
czaniu tzw. podatku kościelnego (8 proc. podatku). I słusz-
nie, bo swoich księży trzeba utrzymywać. Podobnie jak akto-
rów w teatrze.
Co czwarty Francuz uważa, że historia o Chrystusie to ba-
jeczka dla dzieci, a Zbawiciel nigdy nie istniał. W legendę
o niepokalanym poczęciu nie wierzy aż 85 proc. żabojadów.
W ciągu ostatnich 10 lat odsetek ateistów wzrósł nad Sekwa-
ną o ponad 400 procent.
Watykan odtrąbił swój wielki akt miłosierdzia. Otóż w mija-
jącym roku przekazał całe 119 tysięcy dolarów na lekarstwa
dla mieszkańców Afryki chorych na AIDS. Więcej zarabia
rocznie przeciętny proboszcz w USA. To mniej niż pół centa
na jednego zarażonego. Co za to można kupić? Spokój sumie-
nia. O ile takowe się ma.
Watykański sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone oświad-
czył wszem wobec, że Pius XII jest jedną z najwybitniejszych
postaci w całej historii Kościoła (możemy sobie wyobrazić, ja-
kimi przymiotami legitymowały się postaci mniej „wybitne”)
oraz że papież ów zawsze opowiadał się za wolnością każde-
go człowieka. I tu się możemy zgodzić. Może nawet „Arbeit
macht frei” pochodzi z jakiejś jego encykliki?
Co najmniej dwóch na każdych pięciu pracowników Watyka-
nu zatrudnionych jest na czarno – twierdzi włoski minister
administracji publicznej Renato Brunetta i apeluje do papie-
ża o zmianę tego stanu rzeczy. Ale jakże inaczej, jak nie na
czarno, mają czarni pracować?
12 przywódców głównych Kościołów chrześcijańskich podpi-
sało wspólne memorandum, wzywające parlamentarzystów
do wprowadzenia do konstytucji ustawowego zakazu homo-
seksualizmu. W Polsce? Nie, na razie w Etiopii. Na razie...
JONASZ
W szyscy w koło kraczą, że ten rok będzie ciężki. A ja
96614136.014.png
Nr 1 (461) 2 – 8 I 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
roku weszła w życie usta-
wa o Funduszu Ubezpie-
czeń Społecznych, któ-
ra zmieniła radykalnie zasady wa-
loryzacji rent i emerytur. Między in-
nymi żołnierzy zawodowych. I cho-
ciaż widnieje w niej zapis, że nie do-
tyczy ona tych, którzy w dniu wej-
ścia rozporządzenia w życie już by-
li na emeryturach i rentach,
a więc nabyli prawa do określo-
nych świadczeń , Wojskowe Biura
Emerytalne łamią tę zasadę.
– Ci, którzy przeszli na świad-
czenia emerytalno-rentowe przed
1 stycznia 1999 roku, czyli przed
wejściem w życie Ustawy z dnia 17
grudnia 1998 roku o rentach i eme-
ryturach z FUS, wbrew intencjom
i wyraźnym zapisom tej ustawy, zo-
stali objęci nowym systemem walo-
ryzacji słusznie nabytych rent i eme-
rytur, a zmiana polegała na przej-
ściu z płacowego systemu waloryzo-
wania świadczeń na system inflacyj-
ny (wg wskaźnika inflacji w Polsce).
Tyle że z inflacją było krucho, co
bezpośrednio przełożyło się na wy-
sokość naszych świadczeń – wyja-
śnia pułkownik w stanie spoczynku
dr Zdzisław Gągalski .
Zbiorowa petycja, którą złożyli
u przedstawicieli najwyższych pań-
stwowych instytucji, nie przyniosła
efektu. Nie stanął po ich stronie tak-
że minister obrony narodowej, być
może za bardzo zajęty wymyślaniem
sposobów na reklamowanie zalet
służby w armii najmłodszym poko-
leniom Polaków. O respektowanie
prawa walczą więc sami – ci, któ-
rzy służbę wojskową rozpoczynali
w czasie wojny i tuż po niej. Zmę-
czeni, nierzadko schorowani. Wal-
czą jednak z prawdziwie żołnierskim
Ostatnia bitwa
Zawsze wierni ojczyźnie. Walczyli
z hitlerowskim okupantem, narażali
życie podczas rozminowywania kraju,
uczestniczyli aktywnie w odbudowywaniu
zniszczeń wojennych. Dziś – zamiast
odpoczywać – przyszło im znów walczyć.
Tym razem z własnym państwem,
w obronie swoich racji.
zacięciem, jako broni używając rze-
czowych argumentów. Bo ich racje
zdają się potwierdzać:
Druk sejmowy nr 339
z 8 grudnia 1998 roku wyraźnie okre-
śla intencję ustawodawcy oraz za-
kres reformy: „Omawiana ustawa
dotyczy wszystkich grup społeczno-
-zawodowych z wyjątkiem rolników.
Zmiana systemu nie obejmuje osób,
którym pozostało niewiele lat do
przejścia na emeryturę, a także nie
dotyczy osób znajdujących się obec-
nie na emeryturze” .
Trybunał Konstytucyjny (wy-
rok TK z dnia 20 grudnia 1999 r.,
sygn. K. 4/99) stwierdził, że przepi-
sy tej ustawy odnoszą się do żoł-
nierzy zawodowych, którzy w dniu
wejścia w życie ustawy pozostawali
w czynnej służbie wojskowej. Nie
dotyczą zaś tych, którzy byli już
na emeryturze .
Prokurator Generalny pod-
kreślił, że „zachowaniu uprzednio
obowiązujących przepisów nie prze-
ciwstawia się inny ważny interes,
wszczególności interes państwa, gdyż
regulacja taka nie ma bezpośrednie-
go wpływu na wydatki budżetu pań-
stwa ani na sprawność wdrażania ko-
lejnego etapu reformy ubezpieczeń
społecznych”.
Rzecznik Praw Obywatel-
skich, odpowiadając na zbiorową pe-
tycję pokrzywdzonych (pismo RPO-
-559037-IX/07/ZS z dnia 25.07.2008
roku), zauważa: „Obowiązujący od
1999 r. system ubezpieczeń społecz-
nych objął także żołnierzy zawodo-
wych i funkcjonariuszy służb mun-
durowych, którzy wstąpili do służby
po dniu 1stycznia 1999 r., tj. po dniu
wejścia wżycie ustawy zdnia 17 grud-
nia 1998 r. o emeryturach i rentach
zFunduszu Ubezpieczeń Społecznych
(DzU z 2004 r., nr 39, poz. 353
z późn. zm.). Tym osobom miało
przysługiwać prawo do emerytury lub
renty na tych samych zasadach, ja-
kie określono dla ogółu osób obję-
tych ubezpieczeniami społecznymi” .
Wyrok Sądu Najwyższego (II
UK 165/2006) mówi: „Ustawa oeme-
ryturach i rentach z FUS zawiera
szczególne unormowania dotyczące
osób, które spełniały warunki do
otrzymania świadczeń określonych
w przepisach ustawy o zaopatrzeniu
emerytalnym żołnierzy i ich rodzin,
co wyłącza w takich sytuacjach sto-
sowanie art. 7ustawy zdnia 10 grud-
nia 1993 r. o zaopatrzeniu emerytal-
nym żołnierzy zawodowych oraz ich
rodzin (DzU z 2004 r., nr 8, poz.
66 ze zm.). Odrębność obu systemów
ubezpieczenia powoduje, że emeryt
wojskowy nie może nabyć prawa do
emerytury z ustawy o emeryturach
i rentach z FUS” .
Minister pracy i polityki so-
cjalnej Jolanta Fedak w styczniu
2008 r. – w odpowiedzi na interpe-
lację posła Artura Górskiego
w sprawie ograniczenia prawa do
emerytury z FUS byłym wojskowym
– stwierdziła: „Przeprowadzona
w 1999 r. reforma ubezpieczeń spo-
łecznych zakładała wyeliminowanie
w przyszłości odrębnych systemów
świadczeń dla funkcjonariuszy tzw.
służb mundurowych. Dlatego od 1999
roku systemem ubezpieczeń społecz-
nych objęto osoby, które do zawodo-
wej służby wstąpiły po 1stycznia 1999
roku (...). Prawo do emerytury lub
renty miało im przysługiwać na tych
samych zasadach, jakie określono dla
ogółu osób objętych ubezpieczenia-
mi społecznymi. Jedynie żołnierze
zawodowi i funkcjonariusze służb
mundurowych, którzy wstąpili do
służby przed 2 stycznia 1999 r. mie-
li zachować prawo do emerytury lub
renty na dotychczasowych zasadach” .
Domagają się więc emerytowa-
ni żołnierze między innymi stwier-
dzenia nieważności decyzji walory-
zacyjnych wydanych z rażącym na-
ruszeniem prawa po 1 stycznia 1999
roku, ponownego ustalenia wysoko-
ści świadczeń emerytalnych (dziś
pułkownik po studiach i 40 latach
wysługi otrzymuje uposażenie po-
równywalne z tym, jakie przysługu-
je kapitanowi po 20 latach służby)
oraz wypłacenia wraz z odsetkami
kwot, które wynikają z różnicy po-
między przysługującymi im świad-
czeniami a tym, które zostały im
przyznane. Mogłoby się wydawać,
że takimi racjonalnymi argumenta-
mi są w stanie przekonać do swo-
ich racji każdego. Nic bardziej myl-
nego. Sprawę zbagatelizowali pre-
zydent, premier, marszałkowie Sej-
mu i Senatu. Na wszystkie pisma
w tej sprawie dyrektorzy wojskowych
biur emerytalnych odpowiadają od-
mownie, uzasadniając, że ustawa
z grudnia 1998 r. jest zgodna z Kon-
stytucją RP. Tylko że zainteresowa-
ni nie zaskarżają ustawy, ale decy-
zje waloryzacyjne wydawane na jej
podstawie! Wnioski kierowane do
ministra obrony narodowej krążą
pomiędzy departamentami. Nikt
– jak na razie – nie reaguje.
– My nie strajkujemy, nie blo-
kujemy dróg, mostów, torów ani też
nie oblewamy ludzi gnojowicą, jak
to robią „elyty” postsolidarnościo-
we i postkomunistyczne. Nie prosi-
my o podwyżki! My tylko oczeku-
jemy, że władze państwa prawa,
w którym podobno żyjemy, usza-
nują stworzone przez siebie ustawy.
Bo podobno dura lex, sed lex – twier-
dzi pułkownik Gągalski. – Dyrekto-
rzy wojskowych biur emerytalnych
– jako funkcjonariusze publiczni ła-
mią to prawo! Czy świadomie, czy
też nie – niech to wyjaśniają orga-
na ścigania, do których też swoją
sprawę kierujemy – dodaje.
Bo żołnierze zawsze wierni swo-
jej ojczyźnie i zawsze posłuszni swo-
im zwierzchnikom tym razem nie
zamierzają się poddać. Będą atako-
wać. Do krwi ostatniej! – Jesteśmy
starzy i zmęczeni. Być może mini-
ster liczy na to, że problem, który
poruszamy, w końcu sam się roz-
wiąże. W sposób naturalny – zasta-
nawia się pułkownik.
WIKTORIA ZIMIŃSKA
wiktoria@faktyimity.pl
W walkę o godną starość dla
żołnierzy zawodowych włączył
się portal Głos Weterana i Re-
zerwisty ( www.gwir.pl ). Tam
wszyscy zainteresowani znajdą
potrzebne wytyczne oraz wzo-
ry wniosków, które należy kie-
rować do Wojskowych Biur
Emerytalnych: „Szanowni kole-
dzy emeryci i renciści! Jedy-
nym sposobem odebrania tego,
co nam się słusznie należy, jest
domaganie się INDYWIDUAL-
NIE o przeliczenie rent i emery-
tur zgodnie z obowiązującymi
przepisami”.
Co należy zrobić?
1. Pobrać ze strony odpowied-
ni wniosek i wszystkie podkre-
ślenia uzupełnić danymi konkret-
nego wnioskodawcy.
2. Wypełniony wniosek
(w 2 egz.) wraz z załącznikami
(zał. 1 – pierwsza decyzja ZRE
o ustaleniu emerytury, otrzy-
mana po przejściu na emerytu-
rę, oraz zał. 2 – ostatnia decy-
zja ZRE, dotycząca waloryzacji)
jak najszybciej dostarczyć do Za-
kładu Emerytalno-Rentowego
MSWiA, osobiście lub za po-
średnictwem Poczty Polskiej
przesyłką poleconą ze zwrotnym
potwierdzeniem odbioru.
3. Powiadomić kolegów i zna-
jomych o możliwości składania
wniosku do ZRE MSWiA.
Ostatnia bitwa
Z początkiem stycznia 1999
96614136.001.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 1 (461) 2 – 8 I 2009 r.
POLKA POTRAFI
Nasza klasa?
zarodka z badania USG, potem fot-
ka z porodu, a prawdziwy zdjęciowy
show zaczyna się po narodzinach: na
pleckach, na brzuszku, na prawym
boczku, na lewym boczku, pod kocy-
kiem, pod kołderką, z kupką, przyssa-
ne do cyca itp., itd. Coraz częściej sły-
szy się, że nasza-klasa staje się rajem
dla pedofilów. Wykradają zdjęcia roz-
negliżowanych bobasów, które póź-
niej, często z wulgarnymi komenta-
rzami, można znaleźć już na zupeł-
nie innych stronach internetowych.
Nie brakuje urodziwych i odważ-
nych Polek, które zwietrzyły sposób
na łatwy zarobek. Wysyłają zaprosze-
nia do mężczyzn, obiecując rozbiera-
ne zdjęcia w zamian za... doładowa-
nie telefonu. Lub wpłatę na konto.
Nasza-klasa umożliwia darmo-
wą reklamę licznym agencjom towa-
rzyskim. Panie w nich pracujące re-
klamują się na profilach z zachęca-
jącymi komentarzami. Na przykład:
„dyskretne spotkania”, „piękne i od-
ważne”, „lubiące nocne igraszki”,
„fanki lodzików”, „sex dla przyjem-
ności, bez miłości”. Żeby sprawie-
dliwości stało się zadość, wypada mi
wspomnieć, że wśród tej rui i po-
rubstwa odnalazłam zbłąkany, ale
dzielnie trzymający się profil aż 150
„dziewic czystych jak lilia” (na ob-
razku, a jakże, piękny biały kwiatu-
szek). O sobie napisały: „Strzeżemy
kwiatu naszej niewinności”. Czym się
aktualnie zajmują? „Czekamy do ślu-
bu”. Dziewczyny, powodzenia!
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Dyrektor szpitala w Choroszczy każdemu
swojemu pracownikowi dał na święta ko-
pertę. Tyle że w środku – zamiast spodziewanej premii – była... oferta za-
ciągnięcia kredytu gotówkowego w firmie Skok Stefczyka. Podobno nawet
korzystna.
Wiecie zapewne o tym, że w na-
szym pięknym kraju istnieje nie-
strzeżona baza danych, zawiera-
jąca miliony zdjęć, adresów i mnó-
stwo informacji o nas samych.
Nie, to nie ABW. To znany wszyst-
kim portal Nasza-klasa.
Według pierwotnych założeń,
miał pomóc w odnowieniu szkolnych
kontaktów tym, którzy te szkoły daw-
no pokończyli. Po przeszło dwóch la-
tach użytkowania przeistoczył się
w wielki śmietnik, jak mówią nie-
którzy, albo, jak podkreślają inni, ko-
palnię wiedzy na temat polskiej men-
talności. Skoncentrujmy się na płci
pięknej, czyli naszoklasowiczkach.
Czego szukają na największym spo-
łecznościowym portalu? Przede
wszystkim to niezawodny, szybki, do-
mowy – można rzec, sposób na po-
prawę samopoczucia i życiowe fru-
stracje. Potrzeba zabłyśnięcia przed
znajomymi jest wyjątkowo silna,
zwłaszcza jeśli mieszkają na drugim
końcu Polski i nie dowiedzą się, jak
jest naprawdę. W tym celu wstawia
się mnóstwo fotek z komentarzami,
które nie pozostawiają żadnych wąt-
pliwości: mój kochany mężuś, kocha-
na córunia, nasz piesek, tu mieszka-
my, to ja na wielbłądzie...
Polki, zwłaszcza te młodsze, chcą
się podobać. I są łase na komplemen-
ty. Poziom estetyki zamieszczanych
zdjęć nierzadko pozostawia wiele
do życzenia, a inwencja twórcza nie
zna granic: w samej bieliźnie (albo
i bez niej), w wannie pełnej piany
z kusząco wystawioną nóżką, czy z de-
koltem do pępka. Pomysłowości na-
stoletnich naszoklasowiczek dowodzą
też fotki z jakże pouczających szkol-
nych wycieczek. Na przykład – mło-
de i śliczne dziewczę, w niewinnej
pozie, przed znaną wszystkim bra-
mą z jeszcze bardziej znanym napi-
sem: „Arbeit macht frei”... I komen-
tarze koleżanek: „Sweetuśna focia”,
„Wow, śliczna jak zawsze” (przy oka-
zji – najczęściej spotykany komen-
tarz to: „Dla ciebie czas się zatrzy-
mał”). Inwencją panienki, która pod-
czas zwiedzania obozu koncentracyj-
nego zrobiła sobie sesję w piecu kre-
matoryjnym (do późniejszego zapre-
zentowania w n-k właśnie), zainte-
resowała się nawet prokuratura.
Bywa, że szczęśliwe posiadaczki
własnych dzieciątek tak bardzo chcą
się nimi pochwalić, że zapominają,
co to umiar. Sądzą, że cud naro-
dzin trafia się pięć razy na rok al-
bo rzadziej? Zaczyna się od zdjęcia
Marek M. i Marcin M. spotkali się w wy-
pasionym amerykańskim więzieniu. Czas
przeznaczony na odpoczynek wykorzystali nadzwyczaj efektywnie – z paki
wyszli bowiem z gotowym planem na biznes. Szmuglowanie amfetaminy
(12 tys. euro za kilogram) w akumulatorach pojazdów jeżdżących do Nor-
wegii przynosiło im dochody przez 2 lata. Dopóki znów nie trafili do pierdla.
Tym razem norweskiego. Podobno pełny luksus...
Korzystając ze świątecznego luzu w szko-
łach, 14-letni uczniowie katolickiego gim-
nazjum w Częstochowie wybrali się do kina. Na swoje nieszczęście – ra-
zem z nauczycielką, która w połowie seansu nie wytrzymała napięcia i wy-
gnała dzieciarnię z widowni. Powód? Rozbierana scena.
28-latek z Łomży bardzo pragnął się oże-
nić. Upatrzył sobie nawet kandydatkę do
ołtarza. O zgodę swej o 11 lat młodszej wybranki jednak nie pytał. Porwał
ją, uwięził w mieszkaniu i już miał „pojąć za żonę”, gdy zgarnęła go policja.
Przerażona i zastraszona dziewczyna wróciła do rodziców, a niedoszły mał-
żonek trafił do aresztu.
W Koninie ktoś regularnie podpalał miej-
skie szalety. Bandytą, którego przez kilka
tygodni tropili lokalni stróże prawa, okazał się 18-letni miłośnik strażackich
syren.
Ksiądz proboszcz z Milanowa przeżywa pie-
kło na ziemi. Wszystko przez to, że nie za-
trudnił jako gospodyni domowej mieszkanki chałupy sąsiadującej z pleba-
nią. Od tej pory kobieta czerpie przyjemność z gnębienia duszpasterza – wy-
zywa go, zastawia podjazd kamieniami, pluje na ogrodzenie i wystawia w kie-
runku sutannowego środkowy palec. I tak już od kilku miesięcy.
Opracowała WZ
co roku nieustannie ględziły o tradycji, od-
wiecznych rzekomo zwyczajach i rodzinie. Dobry
Polak to taki, który szanuje tradycję. Tradycję?
A więc właściwe co?
Świąteczne terroryzowanie tradycją to już tradycja
sama w sobie. Nieobca była czasom PRL-u, ale praw-
dziwego rozpędu nabrała po 1989 r. – wraz z wielką
falą medialnego konserwatyzmu, propagowania war-
tości chrześcijańskich i generalnie podnoszenia rangi
takich wartości jak po-
słuszeństwo, powtarzanie
za „mądrzejszymi” i na-
śladowanie tzw. autory-
tetów, a deprecjonowa-
nie twórczego myślenia,
niezależności i swobod-
nego kształtowania własnego życia. Wartości stadne,
strach przed byciem „innym” wyniesiono ponad indy-
widualne pragnienia i potrzeby.
Osobiście nie mam nic przeciwko szanowaniu rozma-
itych zwyczajów, pod warunkiem że robi się to w sposób
rozumny. Zawsze zresztą nasz stosunek do tradycji, czyli
tego, co odziedziczone, jest wybiórczy, tylko nie zawsze
się do tego przyznajemy. I nie zawsze wybieramy to, cze-
go naprawdę chcemy i co sami uznamy za wartościowe,
ale czasem przyjmujemy to, co wymuszą na nas inni.
W kontekście Bożego Narodzenia świetnie pokazał to
nasz tekst z poprzedniego numeru pt. „Wigilijne fakty i mi-
ty”. Kiedy bliżej przyjrzeć się faktom, to okazuje się, że
tzw. tradycyjna polska wigilia jako ogólnopolski ustalony
zestaw obyczajów istnieje od... jakichś dwóch pokoleń,
czyli mniej więcej tyle co telewizja. Nawet absolutnie „tra-
dycyjne” opłatek i choinka są młodsze, niż nam się wy-
daje. Ta dziwna nowość „tradycji” nie przeszkadza me-
diom głosić pochwały jednolitości i wymuszać propagan-
dą określone postawy i zachowania. Stwierdzenie: „Jestem
wierny tradycji” jest puste w środku, bo zawsze łączy się
z wyborem pomiędzy tradycją regionalną a tą uznaną za
ogólnonarodową, katolicką a pogańską, rodzinną a wy-
muszaną przez otoczenie, wyniesioną z domu rodzinnego
lub tą wniesioną przez współmałżonka itp. Tak zwana wier-
ność tradycji to zawsze wybór, to rezygnacja z innych czę-
ści tej tradycji. I nie ma w tym nic złego, szkoda tylko, że
na ogół nie jest to wybór swobodny, lecz dokonywany pod
presją rzekomej odwieczności i powszechności.
Obłudnego często hołdowania „tradycji” nie sposób
oddzielić od mentalności konserwatywnej, która od dwóch
dziesięcioleci zapanowała w mediach za sprawą rządów
„szpetnych czterdziesto-
letnich” – dominacji ca-
łego pokoleniach dzien-
nikarzy wychowanych
w salkach przyparafial-
nych. Jeden z nich, To-
masz Terlikowski , wo-
jownik katolickich wartości we wszystkich już bodaj sta-
cjach telewizyjnych i tytułach gazetowych, z dumą zdefi-
niował ostatnio ten rodzaj mentalności jako przywiązanie
do czterech „R”: rodziny, religii, rynku i rozsądku plus
szacunku dla życia ludzkiego. Tych pięć mitycznych war-
tości konserwatywnych wymaga osobnego omówienia za
tydzień. Dziś tylko zauważmy, że katoliccy konserwatyści
szanują tylko taką rodzinę, jaką im Kościół podaje do wie-
rzenia – opartą na ślubie kościelnym i heteroseksualną
oczywiście. Wszystkie inne: będące wynikiem kolejnego
małżeństwa, związku cywilnego, jednopłciowe, ustanowio-
ne wokół jednego z rodziców lub zbudowane na umowie
więcej niż dwóch równorzędnych parterów, czyli w wielu
stronach świata będące w sumie w większości, są godne
dla wychowanków Kościoła jedynie krytyki i pogardy. Tym-
czasem prawdziwy i szczery religijny konserwatyzm w spra-
wach rodzinnych wymagałby szacunku dla związków po-
ligamicznych: czyż Abraham, ojciec wiary, i Dawid, któ-
rego psalmy śpiewane są na każdej mszy, Salomon, współ-
autor Biblii, nie posiadali wianuszka żon i nałożnic? Ech,
dziś prawdziwych konserwatystów już nie ma...
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Jeżeli ustawa zalegalizowałaby to, co się dzieje, no to to byłaby tragedia
i na to się absolutnie zgodzić nie można, ponieważ w tej chwili w Polsce
wolno zrobić praktycznie wszystko, nie ma żadnych regulacji. Mam na-
dzieję, że będzie konsensus między katolickimi politykami, który dopro-
wadzi do całkowitego zakazu in vitro w Polsce.
(ks. Piotr Kieniewicz, Radio Maryja)
¶¶¶
Od przyszłego roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim mają
zostać uruchomione magisterskie studia uzupełniające z dziedziny kultu-
ry współczesnej, w ramach których będą również organizowane zajęcia
o tematyce gejowskiej. Pewnym paradoksem jest, że do tej pory nie ma
żadnych studiów podyplomowych o nauce Jana Pawła II.
(„Nasz Dziennik”, 290/2008)
Zjadacze konserw
¶¶¶
W Polsce rządzi nie tyle Chrystus, co mamona, nie tyle powszechna reli-
gia, co powszechna hipokryzja.
(Magdalena Środa)
¶¶¶
Przemysław Gosiewski prywatnie jest całkiem równy. (Jan Bury, PSL)
¶¶¶
Potencjał intelektualny Jacka Kurskiego jest zdecydowanie duży, ale źle
ukierunkowany.
(Sebastian Karpiniuk, PO)
¶¶¶
My będziemy to (ustawę dotyczącą zapłodnienia in vitro) konsultować
w Platformie Obywatelskiej, a nie z przedstawicielami Episkopatu.
(Grzegorz Schetyna)
¶¶¶
Hasło „tolerancja” w istocie oznacza nie tylko brak sprzeciwu, ale akcep-
tację różnorodnego zła w życiu społecznym.
(Marian Piłka z PiS, „Gość Niedzielny” 51/2008)
Wybrała OH
NIESPODZIANKA
WCZASY POD CELĄ
SCENA DRASTYCZNA
BĘDĘ BRAŁ CIĘ...
TOALETA W OGNIU
WENDETA
W czasie minionych właśnie świąt media jak
96614136.002.png 96614136.003.png 96614136.004.png 96614136.005.png 96614136.006.png
Nr 1 (461) 2 – 8 I 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
ORLEN
DO SPOWIEDZI
PODATEK ZA MSZE
raz nie wiadomo który portret swe-
go mózgu, odkryła, że modły zo-
stały wysłuchane. Nie to, żeby cier-
pienia nagle diabli wzięli. Na foto-
grafii MRI ujrzała Ją. Od razu wie-
działa: nic, tylko Matka Boska! Po-
leciała ze zdjęciem do telewizji,
bo natchnęło ją, jak rozwiązać pro-
blem niezapłaconych rachunków le-
karskich. Zaraz też wystawiła ob-
razek Maryi na internetowej gieł-
dzie eBay. Cena wywoławcza za
Maryję była przystępna – 20 bak-
sów.
W Boliwii, po głosowaniu nad
nową konstytucją, która ma obalić
uprzywilejowanie Kościoła rzym-
skiego w tym kraju, socjalistyczny
rząd Evo Moralesa rozważy plan
opodatkowania Kościoła za każdą
mszę zamówioną przez wiernych.
Socjaliści, twierdzą, że to unor-
muje sytuację w relacjach pań-
stwo–Kościół. „Zarabianie pienię-
dzy musi być oddzielone od socjal-
nej działalności Kościoła. Nie wie-
my, jak wygląda socjalna działal-
ność prowadzona przez Kościół, po-
nieważ za wszystko trzeba płacić.
A przecież księża nie robią nic za
darmo. Kościół cieszy się dzisiaj spe-
cjalnymi przywilejami, jednak przy
nowej konstytucji Kościół katolicki
przestanie być oficjalną religią pań-
stwa i w konsekwencji utraci przy-
wileje, a jako usługodawca będzie
musiał płacić podatki” – stwierdził
Jorge Silva , rzecznik socjalistycz-
nych deputowanych w tamtejszym
parlamencie.
Urszula Krupa i Witold Tom-
czak , posłowie do Parlamentu Eu-
ropejskiego, domagają się od Or-
lenu, żeby wycofał ze sprzedaży
w stacjach paliwowych wydawnic-
twa i filmy o treści pornograficznej.
Ich zdaniem, występuje wielki dy-
sonans między współfinansowaniem
przez Polski Koncern Naftowy gło-
śnego filmu o życiu i naukach JPII
pt. „Świadectwo” a handlowaniem
materiałami pornograficznymi. Or-
len odpowiada: wydawnictwa i fil-
my o treści erotycznej są legalnie
dopuszczone do obrotu handlowe-
go, a ponadto zamawiają je ajenci
dbający o zyski i klientów. BS
Z kolei m.in. w Łodzi od lat po-
wstają wymyślne szopki według pro-
jektów wyłonionych w konkursach.
Ta nowa moda w połączeniu z gi-
gantomanią kościelną sprawia, że
świąteczne stajenki są coraz orygi-
nalniejsze i droższe. Nie wystarcza-
ją już naturalnych wymiarów figu-
ry świętych i bydląt. Twórcy ścią-
gają z zoo coraz więcej egzotycz-
nych zwierzaków.
PIERWSZA
KAPLICA JPII
W wadowickiej bazylice Ofiaro-
wania NMP powstała pierwsza w Pol-
sce kaplica ku czci Sługi Bożego Ja-
na Pawła II. W ołtarzu kaplicy
umieszczono obraz z wizerunkiem
Karola Wojtyły oraz napisem: „Mo-
dlimy się o wyniesienie na ołtarze
Jana Pawła II”. I jak tu nie wierzyć
w moc modlitwy, skoro efekt tej wa-
dowickiej jest już na ołtarzu... AC
ST
BS
WYZWOLIMY
GRUZINÓW!
MILIARDY ZA
KRZYWDĘ DZIECI
ZŁA BIBLIA
Wizycie papieża w Australii kil-
ka miesięcy temu towarzyszyła
erupcja informacji o licznych przy-
kładach pedofilii wśród kleru.
Skompromitowany został – chro-
nieniem przestępców seksualnych
– najwyższy rangą duchowny Austra-
lii, kardynał George Pell . Obecnie
opublikowano raport – pierwszy te-
go typu w tej sprawie – który stwier-
dza, że liczba przypadków molesto-
wania seksualnego jest prawdopo-
dobnie pięciokrotnie wyższa, niż po-
dają to oficjalne statystyki. Raport
autorstwa ekspertów z Monash Uni-
versity pt. „Koszt przestępstw prze-
ciw dzieciom w Australii” konklu-
duje, że cena, jaką trzeba było za
to zapłacić, wyniosła w roku 2007
10,7 mld dol. USA. Jeśli policzyć
wszystkie długofalowe wydatki, kwo-
ta wzrośnie do 30,1 miliarda! „To
w oczywisty sposób ukazuje, jak waż-
ne jest ujawnianie przestępstw i jak
najszybsze pociąganie do winnych
odpowiedzialności” – stwierdzają au-
torzy raportu, robiąc tym samym
przytyk biskupom.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
ZIOBROWA
W Koninie zgorszenie. Na miej-
scowym dworcu kolejowym darmo-
we egzemplarze Nowego Testamen-
tu z psalmami rozkładają Gedeoni-
ci, znane w świecie ekumeniczne
stowarzyszenie chrześcijańskie zaj-
mujące się rozdawaniem Biblii.
Ksiądz kanclerz Artur Niemira
z kurii włocławskiej ostro potępił
akcję i używane w niej tłumacze-
nie Biblii. Gedeonitów nazwał
„odłamem protestantyzującej sek-
ty”, a tłumaczenie Biblii uznał za
„złe” i pełne „błędnych sformuło-
wań”. Nie może być inaczej, bo jest
darmowe. W księgarni katolickiej
we Włocławku za Biblię katolicką,
tj. bezbłędną, trzeba zapłacić kil-
kadziesiąt złotych.
Niedola Zbigniewa Ziobry
– skazanego przez Sąd Apelacyjny
w Krakowie na opublikowanie prze-
prosin w największych stacjach te-
lewizyjnych – poruszyła serca par-
tyjnych kolegów byłego ministra.
Niemal wszyscy deklarują chęć
zrzutki na opłacenie spotów. Nie
są jednak specjalnie hojni. Suma
wymieniana przez nich najchętniej
to... 20 złotych.
PPr
MÓZG Z MARYJĄ
WZ
Tym razem Maryja nie objawiła
się wizualnie tak jak wiele razy wcze-
śniej (na murze, szybie, w ciastku itp.).
Tym razem pozwoliła się wy-
kryć aparaturze MRI na zdjęciu...
mózgu Pameli Latrimore z Fort
Pierce na Florydzie. Pamela od
lat 10 cierpiała z powodu niezliczo-
nych dolegliwości, nie dziwota więc,
że liczyła na cud. „Modliłam się
i rozmawiałam z Bogiem o mym
zdrowiu” – wyznaje. Kiedy modli-
ła się i – jak na rasową hipochon-
dryczkę przystało – grzebała w me-
dycznym archiwum, oglądając po
GŁODNE KROWY
Powoli spełnia się sen Kaczyń-
skich o tym, aby katolicka Polska
oczyszczona z sideł „układu” sta-
ła się światłością świata i solą zie-
mi, nie tylko „tej ziemi”. Uko-
chane dziecko Lecha Kaczyńskie-
go, Muzeum Powstania Warszaw-
skiego, zajmujące się w Polsce mi-
tologizowaniem i popularyzowa-
niem tej tragedii narodowej jako
rzekomego wielkiego sukcesu, pod-
pisało umowę z gruzińskim (a jak-
że!) ministerstwem kultury. War-
szawska placówka ma w rodzin-
nym mieście Stalina , Gori, prze-
robić muzeum jego imienia na mu-
zeum propagandy radzieckiej. Dy-
rektor Jan Ołdakowski z bólem
mówi, że gorijczycy są dumni ze
Stalina, bo uważają go za wielką
postać historyczną, a trzeba to
zmienić. Jest obawa, że misjona-
rzy Kaczyńskich mogą załatwić
w Gori Ruskie. Trudno, ewange-
lizacja, także antykomunistyczna,
wymaga ofiar!
Pazerność poznańskich elżbieta-
nek nie zna granic. Po wyrwaniu
w czerwcu 2008 r. od kościelno-rzą-
dowej Komisji Majątkowej 47 hek-
tarów ziemi w rejonie Białołęki za-
konnice sprzedały je szybko za pra-
wie 31 mln zł. Teraz „zachorowały”
na kolejne 20 ha. Tym razem „wy-
rok” padł na ziemię w rejonie wsi
Wieprz koło Żywca, zarządzaną
przez Agencję Nieruchomości Rol-
nych i stanowiącą zaplecze paszo-
we wzorcowego gospodarstwa z ho-
dowlą pół tysiąca krów mlecznych.
Komisja Majątkowa nie podjęła jesz-
cze decyzji, ale wiele wskazuje na to,
że spełni żądania siostrzyczek.
W praktyce oznaczać to będzie m.in.
radykalne ograniczenie hodowli krów
i zwolnienie wielu pracowników
wspomnianego gospodarstwa. Elż-
bietanki tradycyjnie zaniżyły wyce-
nę ziemi w Wieprzu do 11,9 mln zł,
choć jej wartość jest szacowana na
ponad 20 milionów. O wspomniane
grunty od lat ubiegali się różni kon-
trahenci, lecz nikt nie chciał z nimi
rozmawiać.
AC
TANIEC Z HABITAMI
Tańczyć można już nie tylko
z gwiazdami, ale nawet z samym
Panem Bogiem. W tegorocznym
karnawale dla tych, którzy chcą na-
uczyć się przeżywania kontaktu
z Panem Bogiem w tańcu, specjal-
ne warsztaty tańca religijnego pod
hasłem „Zmieniłeś w taniec mój
żałobny lament” organizują salwa-
torianie z Trzebini. W programie
kursu proponują naukę dwunastu
grupowych układów choreograficz-
nych, prelekcje na temat znaczenia
tańca w życiu osoby oraz „doświad-
czenie improwizacji wspólnego two-
rzenia układu integracyjnego tań-
ca religijnego”.
CS
AK
MaK
KSIĄDZ
JAK NIE KSIĄDZ
KSIĘŻA HERETYCY
W Bergamo, w północnych
Włoszech, miejscowy proboszcz od-
mówił umieszczenia w szopce fi-
gurki narodzonego Jezusa, gdyż
– jak wyjaśnił – „ludzie nie są na
to gotowi”. Jest to odpowiedź księ-
dza na zachowanie miejscowych lu-
dzi, którzy często i ostro występu-
ją przeciw przybyszom z Trzeciego
Świata, a nastroje rasistowskie są
bardzo silne. „Jeżeli nie potraficie
przyjąć cudzoziemca, innego, nie
możecie przyjąć też Dzieciątka Je-
zus” – zauważył słusznie duchow-
ny. Parafianie są wściekli. PPr
PS
Inicjatywa parafii świętego Mi-
chała w Łodzi wzbudziła krytykę
w kręgach kościelnych. Parafia
stworzyła internetowe kółko różań-
cowe, w którym zwraca się uwagę
na „moc nieprzerwanej modlitwy”,
zaklinając uczestników, aby znaj-
dowali zastępców, jeśli w danym
dniu sami nie mogą się modlić.
Zdaniem niektórych księży, takie
podkreślanie rzekomej siły nieprze-
rwanego łańcucha modłów jest dzi-
waczne i niepotrzebnie wywołuje
wyrzuty sumienia.
STAJENKI NIELICHE
Gdyby miejsce narodzin Jezu-
sa wyglądało tak, jak wyobrażają je
sobie częstochowscy paulini, mo-
glibyśmy mówić raczej o pałacu,
a nie lichej stajence. W minione
święta zakonnicy zafundowali wier-
nym budowlę o powierzchni 2,5 tys.
mkw., a w innych miastach tego ty-
pu obiekty były niewiele mniejsze.
MaK
96614136.007.png 96614136.008.png 96614136.009.png 96614136.010.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin