Ktoz jak Bog nr 03_2008(1).pdf
(
1937 KB
)
Pobierz
KJB nr 3-2008 _GOTOWY.indd
Dwumiesięcznik o Aniołach i życiu duchowym
nr 3 (93) maj – czerwiec 2008
cena 4 zł
(w tym 0 % VAT)
W numerze m.in.:
• Powietrzne ciała aniołów ?
• Charyzmat władzy
nad złym duchem
• Chrześcijanin wobec
bioenergoterapii
• Anielski Kraków
• Z prof. A. Świderkówną
– nie tylko o aniołach
POD SKRZYDŁEM ANIOŁA
Drodzy
Czytelnicy
Bożena Diemjaniuk
* * *
Smutnych nie biorą do raju
I dlatego
Aniołowie Stróże
Przechodzą szkolenia
Jak to
Czy na stare lata
Muszą koniecznie
Robić z siebie takie szopki
Świecące krążki nad głową
I sztuczne pióra
Dziecko się uśmiechnie
Gdy takiego Anioła zobaczy
Mamo mamo
Zrób mi zdjęcie z tym panem
Jest jak święty z obrazka
Będzie ślicznie wyglądać w albumie
Dorosły machnie ręką
Tam na górze
Wymyślają cuda
Tu na dole
Głód chłód
I do nieba daleko
Moje Anioły
W losach naszego życia na ziemi
Prawosławny Anioł
Ze starego domu mego Ojca
Uczy żyć
By przeze mnie inni nie płakali
Uśmiecha się przyjaźnie
Wiem że bardzo lubi śpiewać
Leczy serce miłością
Cierpliwie
Jego katolicki kolega po fachu
Ślady grzechu przykrywa
Bielą przebaczenia
Przybył do mnie
Wraz ze łzami mojej Matki
Zlitował się Pan
Zmienił wyrok
Na Anioła Stróża
Mam szczęście
Nie muszę wybierać
Między Aniołami
uczestniczą mieszkańcy nieba – anio-
łowie. Dziś wiara zmalała na tyle, że
nie chcemy się liczyć z tą wielką wi-
downią, na oczach której rozgrywają
się nasze dzieje. Przed ludźmi można
ukryć szereg decyzji i czynów, lecz nie
sposób tego uczynić przed wzrokiem
mieszkańców nieba. Oni doskonale
wiedzą, co czynimy oraz uczestniczą
w naszych zmartwieniach i troskach.
Interesuje ich przede wszystkim re-
ligijno-moralny wymiar życia, bo to
on decyduje o naszym udziale w ich
szczęściu. Jeżeli popełniamy grzechy,
wówczas tracą towarzysza swego
szczęścia. Chrystus podkreśla, że ra-
dują się aniołowie Boży w niebie, gdy
widzą nawracającego się grzesznika,
są więc dopuszczeni do udziału w na-
szym życiu doczesnym.
Witając nowych i pozdrawiając
wiernych nam od lat czytelników,
życzymy, by niniejsze stronice przy-
czyniły się do odkrywania tajemni-
Któ¿ jak Bóg
– dwumiesiêcznik
Nak³ad: 6500 egz.
Za zgod¹ Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej
z dnia 27.03.2008 r., nr 466(K)2008
czej obecności niebieskich duchów na
Wydaje:
Wydawnictwo Michalineum,
Marki k/Warszawy.
ścieżkach naszej codzienności. Pod-
Prenumerata w 2008 r.: cena 1 egz. – 4,00 z³,
roczna – 24,00 z³, wp³acaæ na konto:
PKO BP SA IV O/Centrum W-wa, II O/Wo³omin,
nr konta 39 1020 1042 0000 8202 0014 7611
Czytelników prosimy o listy i wspó³pracê redakcyjn¹.
dajmy się natchnieniom aniołów, by
Kolportuje
: Dzia³ kolporta¿u
Wydawnictwo Michalineum,
ul. Pi³sudskiego 248/252, 05-261 Marki,
tel. 0-22 781 14 20
Bogu oddawać chwałę, a im sprawiać
Adres redakcji
: Któ¿ jak Bóg,
ul. Pi³sudskiego 248/252, 05-261 Marki,
tel. 022 781 14 20, sekretariat czynny 7.00 – 15.00
e-mail: ktozjakbog@religia.net
www.ktozjakbog.religia.net
radość. Zapraszamy na anielskie re-
Dwumiesiêcznik mo¿na nabyæ:
Warszawa:
Dom zakonny sióstr Matki Bo¿ej Mi³osierdzia,
ul. ¯ytnia 3/9
Toruń:
Księgarnia Diecezjalna, ul. Rynek Staromiejski 18
Kraków
: Wy¿sze Seminarium Duch. xx Michalitów,
ul. Kazimierza Wielkiego 95a,
Poznañ:
Ksiêgarnia œw. Wojciecha, Plac Wolnoœci 1
Marki
: Ksiêgarnia Wydawnictwa Michalineum,
ul. Pi³sudskiego 248/252
oraz w ksiêgarniach katolickich, kioskach parafialnych
i sieci salonów EMPiK.
kolekcje i pielgrzymkę.
Polecamy Was opiece św. Michała
Redaguje kolegium
:
Redaktor naczelny –
ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
Zastêpca red. naczelnego –
Herbert Oleschko
Sekretarz redakcji –
Bogus³awa Wytrykus
Opracowanie graficzne i sk³ad –
Jacek Kawa
Mo¿na drukowaæ – cenzor –
ks. Jan Seremak CSMA
Archanioła.
Redakcja
2
W BLASKU PRAWDY OBJAWIONEJ
Ewa i diabelskie
przekręty
„Z wszelkiego drzewa tego ogrodu
możesz spożywać do woli, ale z drzewa
poznania dobra i zła nie wolno ci jeść,
bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie
umrzesz”
(Rdz 2, l6) Zakaz Boga był
jasny. Znała ten zakaz zarówno Ewa,
jak i Adam. Znał go również wróg ludz-
kiego rodzaju – upadły duch, który za-
zdrościł człowiekowi szczęścia przyjaźni
z Bogiem. Postanowił więc w imię za-
zdrości zniszczyć owo szczęście, a do-
datkowo zamierza podporządkować so-
bie człowieka. Szatan nie może nikogo
stwarzać ani nikogo zrodzić. Pozostaje
mu więc podporządkowywanie sobie
innych Bożych stworzeń albo siłą, albo
podstępem. Gdyby to uczynił siłą, Bóg
by mu odebrał jego zdobycz, ale jeśli
człowiek dobrowolnie poddaje się jego
decyzjom, Bóg musi uszanować decyzje
człowieka i szatana. To w takim kon-
tekście autor natchniony przedstawia
grzech pierwszych rodziców.
„A wąż był bardziej przebiegły niż
wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan
Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty:
«Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie
jedzcie owoców ze wszystkich drzew te-
go ogrodu?». Niewiasta odpowiedziała
wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść
możemy, tylko o owocach z drzewa, któ-
re jest w środku ogrodu, Bóg powiedział:
Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go
dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy
rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie
umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie
owoc z tego drzewa, otworzą się wam
oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro
i zło”
(Rdz 3,1-5).
Tajemniczy dialog w raju zasługuje
na dokładne rozważanie. Oto szatan od-
słania w nim metody swego działania.
Stawia prowokujące pytanie, przekręca
wypowiedź Boga i natychmiast ustawia
Go jako Tego, który zabrania i to za-
brania wszystkiego, ograniczając wol-
ność człowieka. Prowokacja się udała,
Ewa podjęła z nim rozmowę. I to był jej
błąd. Ona prostuje wypowiedź szatana,
ale sama koloryzuje, dodaje bowiem do
wypowiedzi Boga słowa, których On nie
wypowiedział. Uruchomiony przez sza-
tana mechanizm zarzutu ograniczania
człowiekowi wolności zadziałał. Oto Ewa
powiada, że Bóg nie tylko zabronił im
spożywać owoców z drzewa poznania,
ale nawet ich dotykać. Dodając te słowa,
skłamała. Ewa stała się podobna do sza-
tana, a on na to czekał. Szatan informuje
więc Ewę, że nie należy wierzyć słowom
Boga, bo na pewno po spożyciu zakaza-
nych owoców nie umrą. Uzasadnia to za-
zdrością Boga o to, by człowiek nie był
tak mądry jak On. Zaznacza dodatkowo,
że wiedza będzie polegała na doświad-
czeniu:
„Otworzą się wam oczy i będzie-
cie znali dobro i zło jak Bóg”.
(Rdz 3,5)
„Wtedy niewiasta spostrzegła, że
drzewo to ma owoce dobre do jedzenia,
że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce
tego drzewa nadają się do zdobycia wie-
dzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosz-
towała i dała swemu mężowi, który był
z nią, a on zjadł. A wtedy otworzyły się
im obojgu oczy i poznali, że są nadzy;
spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie
przepaski”
(Rdz 3,6-7).
Słowa szatana trafiły do przekona-
nia kobiety. Poszła za swym wzrokiem
w stronę owoców drzewa i nie tylko ich
dotknęła, ale zerwała je i spożyła. Posłu-
chała szatana, a nie Boga. Znamienne
jest to, że ważną rolę w pokusie odgry-
wały zmysły. Ewa spoglądając na owo-
ce, doszła do wniosku, że są smaczne, to
znaczy dobre do jedzenia. I że są piękne.
Jej oczy były zachwycone ich pięknem...
Oto obraz, który kusi. Stworzone piękno
staje się przynętą, na którą szatanowi
udaje się złowić Ewę. Dodatkowo do-
strzega ona szansę na zaspokojenie cie-
kawości, na odkrycie jakiejś tajemnicy,
na zdobycie dodatkowej wiedzy. Został
w niej uruchomiony motor poznania,
żądza poznawania, ciekawość jako dar
Boga, jako sprężyna decydująca o zdo-
bywaniu wiedzy i to we wszystkich jej
wymiarach, zarówno doświadczalnym,
intelektualnym, jak i duchowym, gdy cie-
kawość sięga w świat Boskich tajemnic.
Szatan rozmawiał z kobietą i udało
mu się ją namówić do nieposłuszeństwa
Bogu. Ona z kolei wprowadziła na drogę
nieposłuszeństwa mężczyznę. Być mo-
że pokusa nie zaatakowała mężczyzny
wprost, ponieważ ten był w bliższych
i dłuższych kontaktach z Bogiem. Był
jednak związany z kobietą i o ile ona
wybierała między posłuszeństwem Bo-
gu, a sugestią szatana, o tyle on wybie-
rał między posłuszeństwem Bogu a pro-
pozycją kobiety. Ten wybór, po okresie
doświadczenia samotności, był dla nie-
go trudny. Wybrał kobietę, lekceważąc
Boga i Jego słowo.
Opis pierwszej pokusy ujawnia me-
chanizm każdego grzechu. Jest nim to, że
człowieka można okłamać. I ponieważ
diabłu się to udało, doprowadził Adama
i Ewę do grzechu. Tak jest w przypadku
każdej pokusy. Człowiek daje się okła-
mać. Nie jesteśmy odporni na kłamstwo,
ponieważ nie mamy szans, aby wszystko
wiedzieć. Musimy zaufać Bogu. Jak dłu-
go Mu ufamy, tak długo jesteśmy odpor-
ni na kłamstwo. Jeśli jednak w jakimkol-
wiek momencie zaczynamy pełnić wolę
swoją lub innych, a nie Boga, czyli ufamy
sobie lub pokusie, wówczas popełniamy
błąd. Tylko wierność Bogu gwarantuje
odporność na kłamstwo. Ileż nieszczęść
opłakują ludzie tylko dlatego, że dali się
okłamać. Mechanizm kłamstwa jest do-
skonale wykorzystywany przez Świat.
Jego działanie można obserwować na
każdym kroku. Specjalizują się w tym
media. Dramat raju trwa.
Ks. Edward Staniek
Opracowanie: Redakcja – na pod-
stawie publikacji ks. E. Stańka w:
„Bóg mówi do człowieka”, Wydaw-
nictwo Salwator, Kraków 2007
nr
3 (93)
maj – czerwiec
2008
3
CZYTELNICY PISZĄ
Zaprzyjaźnić
się z Aniołem
szy mi od początku i jest obecny we
wszystkich sytuacjach życiowych.
Świadomość tej myśli wywołała ciar-
ki na moim ciele. Obok mnie w prze-
dziale był i mój anioł stróż i aniołowie
wszystkich osób siedzących koło mnie?
Zachwyt odkryciem tej prawdy zawar-
tej w teologii dogmatycznej w sposób
osobisty i bardzo wewnętrzny sprawił,
że cały dzień moje myśli były pochło-
nięte istnieniem aniołów. Zaczęłam
rozmawiać z moim aniołem stróżem,
bo chociaż on jest przy mnie, to nigdy
nie przywiązywałam do tego większej
wagi, co więcej: w ogóle go nie zna-
łam, więc trzeba było się zaprzyjaźnić.
Jeszcze tego samego dnia, jestem
przekonana, że doświadczyłam jego
pomocy. Sytuacja mogłaby się wyda-
wać śmieszna i prozaiczna. Po doje-
chaniu do hotelu wszyscy uczestnicy
konferencji zostali zakwaterowani
w pokojach dwu – osobowych. W mo-
mencie kiedy zaczynała się pierwsza
sesja wykładów powiedziałam mojej
współlokatorce, że jeszcze skorzystam
z łazienki i za moment dołączę do
wszystkich uczestników. I pewnie tak
by się stało, gdyby drzwi w łazience
w środku pokoju nie zatrzasnęły się.
W pierwszej chwili próbowałam róż-
nymi sposobami je otworzyć, ale kiedy
to nie przynosiło efektów, zaczęłam się
modlić. Zaczęłam prosić anioła stróża
i św. Michała Archanioła, by przyszli
z pomocą w tej sytuacji. Z jednej strony
przerażała mnie wizja spędzenia w ła-
zience kolejnych kilku godzin, a może
nawet i czekania do kolejnego dnia,
a z drugiej miałam wewnętrzny pokój
i silną prośbę do aniołów o pomoc.
Modliłam się, jednocześnie stukając
w wewnętrzne drzwi łazienki. „Przy-
padkiem” przechodziła obok pani z re-
cepcji, która, jak mówiła, zazwyczaj
jest na dole, ale poszła załatwić jakąś
sprawę na piętrze. Usłyszała moje stu-
kanie w drzwi i pobiegła po zapasowe
klucze, by za chwilę z ekipą panów
uzbrojonych w śrubokręty, młotki i in-
ne sprzęty, wydobyć mnie z kłopotu.
Jestem przekonana, że anioł stróż
miał swój udział w pomocy w tej trud-
nej sytuacji. Po powrocie starałam się
pogłębiać wiedzę na temat aniołów.
Sprawdzałam, co jest na ten temat na-
pisane w Katechizmie Kościoła Katoli-
ckiego, a kolejno w sposób przedziwny
natrafiłam na dwumiesięcznik o Anio-
łach i życiu duchowym „Któż jak Bóg”.
To doświadczenie pozwoliło mi
przetrwać trudny okres w wierze. Odtąd
modlitwa do Anioła Stróża, którą pa-
miętam z dzieciństwa, nabrała dla mnie
nowego wymiaru – rozmowy z przyja-
cielem, który z nami zawsze jest.
Panie Boże, bądź uwielbiony w mo-
im aniele stróżu!
Ostatnie miesiące związane były
z dość trudnym dla mnie okresem du-
chowym. Pewnego rodzaju zmęczenie,
jakie mnie ogarnęło, zamieniłam na
lekturę książek, chcąc zobaczyć, jak
inni szukają i znajdują Boga, bądź jak
dochodzą do pogłębienia swej wiary.
Wszystko intelektualizowałam, próbo-
wałam wyjaśniać naukowo, cały czas
szukając i to bez większych efektów.
Koleżanka sprezentowała mi książ-
kę Szymona Hołowni „Tabletki z krzy-
żykiem”, która to stała się dla mnie
inspiracją do dalszego poszukiwania
i nie poddawania się, bo przecież sam
Jezus powiedział: „proście a będzie
wam dane; szukajcie a znajdziecie”
(Ł, 9b). I w taki przedziwny sposób na
nowo, za pośrednictwem tej lektury,
odkrywałam rzeczywistość istnienia
aniołów i roli anioła stróża w moim
życiu. Pierwszym zaskoczeniem dla
mnie samej był fakt, że o aniołach nie
wiele wiem, a przecież była to jedna
z pierwszych modlitw, jaką nauczy-
ła mnie mama w dzieciństwie. Okle-
pana, recytowana za każdym razem
niemalże bezmyślnie formuła „Aniele
Boży” na nowo zaczęła nabierać barw
i zrozumienia. W swej prostocie wy-
mawiana od dzieciństwa, przez mło-
dość i dorosłość doczekała się swego
zauważenia, chwili zastanowienia,
uznania z mojej strony.
Kiedy czytałam tę książkę, byłam
w drodze na konferencję naukową,
która odbywała się w Toruniu. Z jednej
strony cieszyła mnie możliwość spę-
dzenia trzech dni w innym mieście, tym
bardziej, że tematyka referatów zwią-
zana była z moimi zainteresowaniami.
Nie spodziewałam się jeszcze wtedy, że
ten wyjazd będę wspominała również
pod innym względem. Po skończonym
rozdziale książki dotyczącym aniołów,
postanowiłam zaprzyjaźnić się z moim
aniołem stróżem. Chyba po raz pierw-
szy w życiu poświęciłam chwilę reflek-
sji nad jego istnieniem, nad uświado-
mieniem sobie, że on w rzeczywistości
jest i istnieje.
Pan Bóg dał mi łaskę oświecenia,
wewnętrznej pewności, uświadomie-
nia i nowej wiary w istnienie aniołów
i mego anioła stróża, który towarzy-
Monika Winiarska
– nauczyciel akademicki
Pomoc aniołów
w małżeństwie
Parę miesięcy po ślubie zaczęły
pojawiać się między moją żoną i mną
nieporozumienia, różnice zdań i jakieś
sprzeczki wynikające z rozbieżności po-
glądów na niektóre szczegóły naszego
wspólnego życia. Widząc zagrożoną
trwałość związku małżeńskiego udali-
śmy się do psychologa, ale długie roz-
mowy z nim nie przyniosły żadnego po-
żytku. Zdecydowaliśmy się już prawie
na separację, gdy zaprzyjaźniona ro-
dzina poradziła nam powierzyć sprawę
Niebu. Przyjęliśmy tę radę i wspólnie,
moja żona i ja, zwróciliśmy się do Mat-
ki Bożej, do naszych dwóch Aniołów
Stróżów i do Anioła - opiekuna rodzin,
prosząc ich codziennie, wytrwale o sku-
teczniejsze działanie w nas łaski otrzy-
manej w sakramencie małżeństwa. Tak
się też stało. Nasze życie powoli stawało
się pogodniejsze, napięcia ustały; a po
roku możemy powiedzieć, że jesteśmy
znowu szczęśliwą parą, entuzjastycz-
nie oczekującą na upragniony, wielki
dar Boży: dziecko, któremu damy na
imię Angole lub Angela Maria.
Czcicielka aniołow
Moje spotkania
z Aniołami
W dzieciństwie nauczono mnie
– znanej chyba wszystkim polskim ka-
tolikom – modlitwy do Anioła Stróża.
„Aniele Boży, Stróżu mój, Ty zawsze
przy mnie stój. Rano, wieczór, we dnie,
w nocy bądź mi zawsze ku pomocy.
Strzeż duszy, ciała mego, zaprowadź
mnie do żywota wiecznego. Amen” –
powtarzałam codziennie, nawet wtedy,
4
CZYTELNICY PISZĄ
gdy Pana Boga zostawiłam na margi-
nesie swego życia.
Pewne wydarzenia utwierdzały
mnie w przekonaniu, że Anioł Stróż
naprawdę istnieje i czuwa nade mną.
Pamiętam jak w czwartej albo pią-
tej klasie szkoły podstawowej runął na
mnie oszklony sekretarzyk z rozkła-
danym stolikiem, przy którym odra-
białam lekcje. Zbyt mocno nacisnęłam
na ten stolik. Mebel prawdopodobnie
przygniótłby mnie do ziemi, łamiąc
przy tym niejedną kość, ale się zatrzy-
mał na rozłożonej wersalce. Codzien-
nie grzecznie chowałam pościel i skła-
dałam wersalkę, lecz tego dnia „coś”
mnie powstrzymało.
Któregoś roku (o ile dobrze pa-
miętam rownież w piątej klasie), wy-
brałyśmy się z koleżanką po bazie.
Nie wiem, co nam przyszło do głowy.
Dobrze pamiętam dzień i miesiąc, bo
to były moje imieniny – 13 marca. Po-
goda jak to w marcu – trochę zimy,
trochę wiosny. Poszłyśmy nad takie
bajorko (teraz znajduje się tam osied-
lowy dom kultury). Żeby dostać się do
najładniejszych bazi, trzeba było wejść
na lód. Weszłam. I zaraz ten lód pode
mną się załamał. Z każdym krokiem
grzęzłam w mule coraz bardziej. Tak
się bałam, że nawet nie potrafiłam
krzyknąć. A Dorota znieruchomiała na
brzegu. Była przerażona. W pewnym
momencie „coś” mi powiedziało, że
teraz mogę się ruszyć. Poczułam twar-
dy grunt pod nogami. Dorota chyba
zaczęła płakać. Wracałyśmy do domu
w milczeniu.
Gdy byłam w trzeciej klasie liceum,
włamano się do naszego mieszkania. Ja
byłam w domu pierwsza. Jest prawdopo-
dobne, że gdybym wróciła trochę wcześ-
niej ze szkoły, mogłabym zastać złodzie-
ja. Kto wie, co by wtedy się stało.
Aż wreszcie zdarzył się w moim ży-
ciu cud największy.
Był Wielki Piątek roku 2004. Jak
zwykle przed świętami coś tam szyko-
wałam, piekłam, sprzątałam. Gdy już
zrobiłam wszystko, co miałam w pla-
nach, usiadłam nad kartką papieru.
Chciałam coś napisać, pisanie przecież
od dawna było jednym z moich ulubio-
nych zajęć.
Długopis sprawnie poruszał się po
kartce, a ja z pewnym rozczarowaniem
stwierdziłam, że zaczyna mi wycho-
dzić „zwykły” rachunek sumienia.
Na początku byłam zła. Uznałam,
że marnuję czas. Przecież od dłuższe-
go czasu do kościoła chodziłam tylko
na śluby czy pogrzeby, nie przystępo-
wałam do sakramentów, a z modlitw
uznawałam chyba jedynie „Aniele Bo-
ży, Stróżu mój”. Nie przerwałam jed-
nak pisania. Stwierdziłam, że w takim
wyjątkowym dniu mogę i ja zastano-
wić się nad swoim życiem.
W końcu przyznałam się, że tęsknię
za Chrystusem obecnym w Eucharystii.
I wtedy nastąpił zaskakujący dla
mnie samej ciąg wydarzeń. Wyszłam
z pokoju, włożyłam kurtkę i poszłam do
kościoła. Stanęłam pod moim ulubionym
filarem. Nie pamiętam, czy podeszłam
ucałować krzyż. Dalej robiłam rachunek
sumienia. Po skończonym nabożeństwie
nie ruszyłam się z miejsca. Czekałam,
aż jakiś ksiądz usiądzie w konfesjona-
le. Przyszło trzech. Prawdę powiedziaw-
szy, chciałam zwiać. Ale „coś” mnie po-
wstrzymało. Przystąpiłam do spowiedzi.
Otrzymałam rozgrzeszenie.
Jestem święcie przekonana, że
w tamten Wielki Piątek Anioł Stróż
prowadził mnie w sensie jak najbar-
dziej dosłownym. Robiłam coś, czego
wcześniej wcale nie zamierzałam. I od-
wrotnie: chciałam uciekać, a nogi od-
mawiały mi posłuszeństwa.
Słyszałam Anioła. Oczywiście nie
w taki sposób, jak słyszymy innych lu-
dzi. To był głos wewnętrzny. Słyszałam
krótkie, jasne i stanowcze polecenia,
na przykład: „Wstań, ubierz się i idź
do kościoła”. „Zacznij przypominać
swoje grzechy”. Pamiętam, że wtedy
się nie dziwiłam, ani się nie bałam,
bo miałam pewność, iż mówi do mnie
Anioł Boży.
Stojąc w kościele pod tym filarem,
nawet ośmielałam się zadawać pyta-
nia. Próbowałam uciec przed spowie-
dzią, wykręcając się tym, że przecież
mogę coś pominąć. Anioł przykazał mi
mówić to, co pamiętam.
Wiem, pisanie o tym wszystkim za-
czyna przypominać jakiś bełkot. Bo sło-
wa, które znam, nie wystarczają, aby
wyrazić i opisać to, co przekracza gra-
nice ludzkiego poznania. Muszę jednak
zaświadczyć o wielkiej łasce, która stała
się moim udziałem. Dziękuję za nią Pa-
nu Bogu. Dziękuję też dobrym Aniołom,
które mi pomogły do Niego wrócić.
Bożena Diemjaniuk
MICHALICI
Zgromadzenie
w. Michała Archanioła
Kim jestemy?
Mężczyznami, którzy uwierzyli, że czystość, ubóstwo
i posłuszeństwo to piękne wartości.
Jaki mamy cel w
yciu?
Znale szczcie. Poznalimy, e ono jest w Bogu,
dlatego pragniemy pomóc take innym, zwłaszcza dzieciom i młodziey
odkry to szczcie. Tego nas nauczył niezwykły kapłan Bronisław Markiewicz.
Dzisiaj Kociół nazywa go błogosławionym, czyli szczliwym.
Kto pokazuje drog
?
Nasz patron – św. Michał Archanioł i jego postawa
„Któż jak Bóg!”. Chcemy żyć tym zachwytem.
Czy takie
ycie nie jest nudne?
Ależ skąd! Przeżywane na serio staje się
niesamowitą przygodą. Jednak niełatwą, bo „człowiek staje się w trudzie”.
To naprawd
ma sens?
Warto spróbować.
Michalickie Duszpasterstwo Młodziey i Powoła
(ks. Krzysztof) ul. Ks. Markiewicza 25a, 38-430 Miejsce Piastowe,
tel. 604 838 749, e-mail: poswiata@michalita.pl Wicej informacji o nas na
www.michalici.pl
nr
3 (93)
maj – czerwiec
2008
5
Plik z chomika:
Jackobe
Inne pliki z tego folderu:
Ktoz jak Bog nr 06_2007.pdf
(2287 KB)
Ktoz jak Bog nr 05_2009.pdf
(1744 KB)
Ktoz jak Bog nr 05_2008.pdf
(2470 KB)
Ktoz jak Bog nr 04_2008.pdf
(2115 KB)
Ktoz jak Bog nr 03_2009.pdf
(3386 KB)
Inne foldery tego chomika:
► Majster
♠NIEZAKNEBLOWANE
♥♥♥ LEKTURY POLECANE ♥ FREE MB
2012
2012(1)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin