Anormalne zachowania, także podczas blogowania.pdf

(188 KB) Pobierz
http://orwell.blog.pl/komen...
http://orwell.blog.pl/komentarze/index.php?nid=14508285
Trwa debata » | Załóż blog | Zaloguj się | RSS
Anormalne zachowania, także podczas blogowania.
2009-09-25
Strona główna
Czy w Polsce mówi się o tym, że Unia Europejska wydaje miliony funtów na
rozwój orwellowskich technologii? Technologii zaprojektowanych by
przeszukiwać internet i obrazy z kamer monitoringu w poszukiwaniu np.
"anormalnych zachowań" ? Brytyjskie, internetowe wydanie Telegraph opisuje
ten temat , a przy okazji uzmysławia nam jeszcze kilka inne rzeczy.
Pięcioletni program badawczy o nazwie Projekt Indect, ma na celu stworzenie komputerowego
programu, który działa jak "środki" do monitorowania procesów informacyjnych ze stron
WWW, forów dyskusyjnych, serwerów z plikami, sieci P2P, a nawet indywidualnych
komputerów.
Głównym celem jest także "automatyczna detekcja zagrożeń anormalnych zachowań oraz
przemocy" .
Projektem Indect, który otrzymał z Unii Europejskiej środki w wysokości 10 milionów funtów,
zajmują się Policyjne Służby Irlandii Północnej oraz naukowcy z Uniwersytetu w York, a także
ich koledzy z dziewięciu innych krajów europejskich.
Shami Chakrabarti, dyrektorka grupy Liberty, zajmującej się prawami człowieka opisała
wprowadzenie techniki tak masowej inwigilacji jako "ponury krok" w każdym kraju, dodając,
że gdy pomyślimy o tym w skali europejskiej, to "dreszcze przechodzi po plecach" .
Badania projektu Indect, które rozpoczęto w tym roku, pojawiły się w czasie, gdy Unia
Europejska stara się forsować rozszerzenie własnej roli w walce z przestępczością,
terroryzmem i zarządzaniem przemieszczania się, zwiększając wydatki budżetowe na tych
polach o 13.5%, czyli do blisko 900 milionów funtów.
Komisja Europejska wzywa do stworzenia w całej europie "wspólnej kultury" wymiaru
sprawiedliwości, a także, by w przeciągu następnych pięciu lat 1/3 sił policji samej tylko
Wielkiej Brytanii - czyli ponad 50 tysięcy oficerów - przeszła trening z zagadnień
ogólnoeuropejskich.
Jak podaje grupa Open Europe, zwiększanie nacisku na współpracę i współdzielenie się danymi
wywiadowczymi oznacza, że europejskie siły policyjne otrzymają dostęp do poufnych
informacji znajdujących się w posiadaniu brytyjskiej policji, włączając w to bazy danych DNA.
Oczekuje się także, że liczba brytyjskich obywateli wydanych w ramach ekstradycji w wyniku
kontrowersyjnego europejskiego nakazu aresztowania potroi się.
Stephen Booth, analityk organizacji Open Europe, który pomagał w stworzeniu akt na temat
planów europejskiego wymiaru sprawiedliwości powiedział, że rozwój i projekty takie jak
Projekt Indect brzmią Orwellowsko i wywołują poważne pytania na temat wolności jednostki.
"W mojej książce, to całkiem przerażające rzeczy. Te projekty związane byłyby z ogromnym
naruszeniem prywatności, a obywatele muszą zadać sobie pytanie, czy UE powinna wydawać
ich podatki na takie rzeczy" - powiedział.
"UE brakuje wystarczających możliwości kontroli oraz wyważenia, i nie ma dowodów, że
ktokolwiek kiedykolwiek zadał pytanie "czy leży to w najlepszym interesie naszych
obywateli?""
Panna Chakrabarti twierdzi, że: "inwigilacja całej populacji zamiast monitorowania podejrzanej
jednostki jest mrocznym krokiem w każdym społeczeństwie.
Jest to już wystarczająco niebezpieczne na poziomie narodowym, jednak na skalę
ogólnoeuropejska mrozi krew w żyłach."
Według oficjalnej strony internetowej Projektu Indect, jego głównym celem jest m.in.
"stworzenie platformy do rejestracji i wymiany danych operacyjnych, pobierania zawartości
multimedialnych, inteligentne przetwarzanie wszystkich informacji i automatyczne wykrywanie
zagrożeń oraz rozpoznawanie anormalnych zachowań lub przemocy" .
Na stronie mówi się o "konstrukcji czynników przypisanych do nieustanego i automatycznego
monitoringu publicznych źródeł takich jak: strony internetowe, fora dyskusyjne, grupy usenet,
serwery plików, sieci p2p a także osobiste systemy komputerowe, budowa opartego na
internecie systemu gromadzenia danych wywiadowczych, który byłby jednocześnie aktywny i
pasywny" .
Strona internetowa departamentu nauk komputerowych na uniwersytecie w York
wyszczególnia, że jego zadanie będzie rozwijać "obliczeniowe techniki lingwistyczne
gromadzenia informacji i nauki z sieci.
Skupiamy się nad nowymi technikami indukcji znaczenia słów, rozwiązania tożsamości,
wydobywania związków, analizy powiązań socjalnych oraz analizy uczucia."
Inny projekt fundowany przez Unię Europejską nazywa się "Adabts - Automatic Detection of
Abnormal Behaviour and Threats in crowded Spaces", co można przetłumaczyć jako
"Automatyczne Wykrywanie Anormalnych Zachowań i Zagrożeń w zatłoczonych Miejscach" -
otrzymał prawie 3 miliony funtów. Projektem zajmują się Szwedzi, lecz wśród partnerów
projektu znaleźć można brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz firmę BAE
Systems.
Naukowcy starają się stworzyć model "podejrzanego zachowania" , by mógł być on
automatycznie wykryty przy pomocy kamer monitoringu oraz innych metod inwigilacji.
System analizowałby ton ludzkiego głosu, mowę ciała i śledził jednostki w tłumie.
1 z 7
2010-10-19 11:37
373242267.007.png 373242267.008.png 373242267.009.png 373242267.010.png 373242267.001.png 373242267.002.png 373242267.003.png
http://orwell.blog.pl/komentarze/index.php?nid=14508285
Koordynator projektu, Dr Jorgen Ahlberg ze Szwedzkiej Agencji Badań Obronnych powiedział,
że pomaga to operatorom kamer monitoringu w zauważeniu, że zaczynają się kłopoty.
"Ludzie zazwyczaj nie zaczynają się bić z sekundy na sekundę" - mówi.
"Zaczynają najpierw się sprzeczać i wzajemnie popychać. Nie chodzi o to, że "och, popychacie
się, powinniście zostać aresztowani", lecz o to, by zaalarmować operatora, że coś się dzieje.
Jeśli byłoby to w centrum handlowym, to można by wysłać ochronę w miejsce sprzeczki i być
może zapobiec bójce."
Organizacja Open Europe wierzy, że dane wywiadowcze zebrane przez Indect oraz inne tego
typu systemy może być używana przez mało znany oddział - "EU's Joint Situation Centre" co
przetłumaczylibyśmy jako Wspólne Centrum Sytuacyjne Unii Europejskiej, w skrócie SitCen,
które jak się uważa jest " faktycznie zaczątkiem europejskich tajnych służb" .
Krytycy twierdzą, że może się ono przeistoczyć w "europejskie CIA".
Akta mówią: "SinCen zostało stworzone w calu monitorowania oraz oceny światowych
wydarzeń i sytuacji 24 godziny na dobę ze szczególnym uwzględnieniem regionów potencjalnie
kryzysowych, terroryzmu oraz rozprzestrzeniania się broni masowego rażenia.
Jednakże od 2005 roku SitCen używany był do dzielenia się informacjami
antyterrorystycznymi.
Rosnąca rola SitCent powinna wzbudzać obawy, ponieważ ciało to spowite jest dużą
tajemnicą.
Rozszerzenie tego, co faktycznie jest zaczątkiem tajnych służb Unii Europejskiej powoduje
podniesie w krajach członkowskich podstawowych kwestii na temat politycznej kontroli."
Nadinspektor Gerry Murray z Służb Policji Irlandii Północnej powiedział, że główną rolą służb
policyjnych byłoby testowanie, czy system, który jak mówi, może pracować w skali krajowej
lub w skali ogólnoeuropejskie, byłby wartym uwagi narzędziem dla policji.
"To wszystko jest obecnie bardzo naukowo-teoretyczne. Nasz budżet się kurczy, kurczą się
nasze zasoby ludzkie, a my zwracamy się w stronę technologii informatycznej, która
pozwoliłaby nam w ciągu pięciu lat zredukować przestępczość i pomogła w walce z gangami." -
mówi.
"W ramach Projektu Indect, istnieje etyczna komisja, który przygląda się: czy jest to
dozwolone w ramach prawa, które może użyć tej technologii i ją kontrolować, i czy jest to
zgodne z prawami człowieka"
No kur... ka wodna, jaka ulga!
Gdyby nie ta komisja, to chyba byśmy się czuli, jakby wokół nas działo się coś niedobrego.
Coś bardzo niedobrego.
Czy Państwo też doznali takiego wrażenia czytając ten artykuł?
Nie, nie mówimy tu nawet o opisanych w artykule komputerowych projektach, bo nie takie
programy pisują studenci informatyki w różnych zakątkach świata.
Po co Wspólnotom Europejskim takie technologie?
Żeby walczyć z gangami? W internecie i w zatłoczonych miejscach?
Przecież to niedorzeczne.
Ale zauważmy tu rzecz najważniejszą, którą nasze umysły dość skrzętnie odpychają, bo nie
jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do myślenia w takim wymiarze.
Otóż artykuł nie mówi tutaj o działaniach brytyjskiej, irlandzkiej czy niemieckiej policji. Artykuł
mówi o działaniach policji w Europie.
Widzą Państwo niecodzienną zmianę perspektywy?
Zazwyczaj w znajdowanych przez nas artykułach mówi się o siłach policji z danego kraju.
Tutaj mowa o działaniach na skalę Europejską.
Czy którykolwiek z miłośników, fanów i obrońców Traktatu Lizbońskiego potrafi powiedzieć
nam, po co Unii Handlowej (bo przecież Unia nie stanie się ich zdaniem superpaństwem),
zawartej pomiędzy kilkunastoma państwami, że wydaje na nie nasze miliony funtów na
programy komputerowe do śledzenia nas i naszych zachowań w internecie i rzeczywistości tej
prawdziwej?
Po co Unii handlowej jej własne siły policyjne? Nie wystarczą działania i współpraca policji z
krajów członkowskich?
Do czego będą służyły Unii handlowej jej własne tajne służby?
I wiedzą Państwo co?
Otóż, tu właściwie nam się włos zjeżył na głowach, bo my tu sobie wypisujemy jeszcze całkiem
niedawno na blogu o jakimś tam Traktacie Lizbońskim, pułapkach w nim zawartych itd., a to
wszystko w sumie to wielka ściema i mało istotne sprawy.
Przepraszamy, że zajęliśmy Państwu czas.
Traktat to zasłona dymna dla naiwnych.
Drogi czytelniku, niezależnie od wszelkich wyborów, referendów i tzw. woli ogółu, ludzie
stojący za realizacją projektu o nazwie Zjednoczone Stany Europy forsują jego realizację.
Świadczy o tym choćby rosnące znaczenie takich agencyjek jak SitCen.
Może dziennikarz kłamał i znaczenie SitCen wcale nie rośnie?
Sprawdźmy. Jak można przeczytać w piśmie przewodnim dotyczącym Rady Europejskiej w
Brukseli , z dnia 16-17 grudnia 2004 r. - konkluzje Prezydencji, w którym Rada Europejska
(strona 10, punkt 28) "z zadowoleniem przyjęła zweryfikowany plan działań UE... w sprawie
zwalczania terroryzmu..."
SitCen pierwotnie miało: (dalej - strona 11) "... przedstawiać Radzie analizy strategiczne
dotyczące zagrożeń na podstawie informacji wywiadowczych służb krajowych"
Powyższe pismo, to jedno z nie tak znowu wielu, jak na internet, tekstów z informacją o
2 z 7
2010-10-19 11:37
 
http://orwell.blog.pl/komentarze/index.php?nid=14508285
SitCen.
W Polsce np. raz wymienia tę nazwę Dyrektor Departamentu Unii Europejskiej i Współpracy
Międzynarodowej w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Małgorzata Kutyła, w
dniu 16 lutego 2006 podczas obrad Komisji Spraw Unii Europejskiej, co znaleźliśmy w
nieautoryzowanym stenogramie. Chodziło pokrótce o projekt stanowiska rządu w sprawie
"przekazywania informacji pochodzących z działalności służb bezpieczeństwa i wywiadu w
zakresie przestępstw terrorystycznych."
Pani dyrektor wymienia SitCen jako centrum, które istnieje w Unii Europejskiej funkcjonując
przy Sekretariacie Generalnym Rady Unii, które " przygotowuje różnego rodzaju analizy
dotyczące zagrożeń w zakresie walki z terroryzmem" .
To był rok 2006.
Więcej o SitCen można było dowiedzieć się od posłów parlamentu, tylko niestety,
brytyjskiego.
Niejaki John Jayes poprosił brytyjskiego Sekretarza Stanu Departamentu Spraw
Wewnętrznych, by napisał oświadczenie na temat roli, jaką SitCen pełni w Unii Europejskiej.
Było to 27 czerwca 2005 roku. Sekretarz nie miał wyjścia, odpowiedzieć musiał. I bardzo
dobrze, bo nie uwierzą Państwo, ale większość wiedzy na temat SitCen bierze się właśnie z
tego jednego, jedynego oświadczenia brytyjskiego polityka.
Nawet cytowany artykuł, a także wypowiedzi członków organizacji Open Europe cytują z z
oświadczenia Sekretarza Charles'a Clarke'a:
"SitCen" monitoruje i poddaje ocenie wydarzenia i ogólnoświatowe sytuacje 24 godziny na
dobę, ze szczególnym uwzględnieniem regionów potencjalnie kryzysowych, terroryzmu oraz
rozprzestrzeniania się broni masowego rażenia. SitCen zapewnia także pomoc dla Wysokich
Reprezentantów UE, Specjalnych Reprezentantów oraz innych starszych oficjeli, a także pomoc
operacjom zarządzania kryzysowego UE.
SitCen podzielony jest na trzy jednostki: Civilian intelligence Cell (CIC) - Cywilną Komórkę
Wywiadowczą, w skład której wchodzą analitycy wywiadu cywilnego pracujący nad
wydarzeniami politycznymi i antyterrorystycznymi; General Operations Unit (GOU) - Naczelną
Jednostę Operacyjną, zapewniającą całodobową pomoc operacyjną, badawczą oraz analizę
niewywiadowczą; Communications Unit - Jednostkę Komunikacyjną, która zajmuje się
sprawami bezpieczeństwa komunikacji i działaniami centrum komunikacyjnego Rady
(ComCen).
Stworzenie możliwości analizy antyterrorystycznej w ramach CIC, które aktywowano 1 lutego
2005 roku, było głównym aspektem rozwoju SitCen od czasu ataków 11 marca w Madrycie..."
A jak sprawy mają się dziś?
Nie wiedzielibyśmy, bo rzeczywiście w temacie SitCen wszystko jakoś się utajnia i staje
niejawne, gdyby nie całkiem świeży tekst na stronie należącej do jednej z firm należących do
globalnej korporacji IHS Global Limited, która zajmuje się takimi dziedzinami jak energia,
środowisko i bezpieczeństwo.
Na stronie Jane's Information Group, należącej do IHS firmy wydawniczej, specjalizującej się
w tematyce militarnej, czytamy taki oto artykuł z 24 sierpnia tego roku.:
" William Shapcott - dyrektor SitCen Unii Europejskiej .
Obecnie składający się z ponad 100 pracowników (w większości są oni stałymi urzędnikami UE
posiadającymi zezwolenia kontroli bezpieczeństwa o wysokim poziomie) SitCen przestał już
pełnić swą pierwotną rolę przekazywania informacji wywiadowczych o obcych wydarzeniach
politycznych, poszerzając swoją pracę o anty-terroryzm, przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu
się broni masowego rażenia oraz wspomaganie misji.
William Shapcott, były dyplomata w brytyjskim biurze Spraw Zagranicznych, powiedział:
"Nasza praca to osiągnięcie wysokiego poziomu powszechnego zrozumienia tematu w całej
Unii Europejskiej, używając najlepszej, dostępnej nam, opartej na wywiadzie, analizy. W
temacie anty-terroryzmu, wiele krajów członkowskich nie ucierpiało nigdy z powodu ataków,
więc naszą rolą jest przekazanie wiedzy innym"
Potwierdza to niestety obawy organizacji Open Europe oraz krytyków SitCen, że tajna i
niejawna działalność rozwija się, przekształcając zwykłe centrum przekazywania informacji w
rodzaj wywiadowczej agencji.
A teraz ważne naszym zdaniem pytanie.
Czyż robiliby to nie mając pewności, że w przymusowym procesie jednoczenia Europy pod ich
dyktatem, wszystko pójdzie po ich myśli? Czy nie oznacza to, że wszystkie te referenda to
jedynie zabawa? Zabawa w kotka i myszkę, która wiadomo jak musi się skończyć.
Może mamy dziś zły dzień i nieuzasadnione czarne myśli kłębią się ponad naszymi głowami,
ale wydaje nam się, że powstanie superpaństwa europejskiego jest w sumie nieuchronne.
Nawet jeśli Irlandia zagłosuje na Nie, nawet jeśli nie uda im się sfałszować tam referendum, to
dziś wydaje nam się, że cwaniacy pokroju Borroso jakoś to obejdą i Super Europa, z jej własną
flagą, hymnem, policją, wojskiem i CIA, które już przecież istnieją, nabierze mocy prawnej
wprost przed naszymi oczyma. Tu i teraz.
Ktoś powie, że Siły zbrojne Europy nie istnieją i dobiero zapisane są w traktacie itd..
No cóż, może cały ten Europrzekręt polega na tym, że najpierw robią swoje, a później coś tam
niby poddają pod jakieś głosowania parlamentów, ogłaszają referenda czy inne
przedstawienia, a w cieniu dalej robią swoje.
Wystarczy zajrzeć nawet do wikipedii, gdzie niestety polska notka na temat Europejskich Sił
Zbrojnych jest niezmiernie enigmatyczna. Angielska za to zawiera konkretne informacje .
Można także gdziekolwiek indziej poszukać, czym jest EUFOR. Jeśli ktoś nie wierzy wikipedii i
czytanym tekstom, to na stronie Instytutu Spraw międzynarodowych i Europejskich może
zobaczyć filmik z wypowiedziami nt. działań EUFOR.
Nie będziemy przedłużać tego wpisu, bo albo Państwu, albo nam puszczą nerwy, a to odbiera
możliwość obiektywnej oceny.
Pozostawimy więc Państwa sam na sam z informacjami.
3 z 7
2010-10-19 11:37
373242267.004.png
http://orwell.blog.pl/komentarze/index.php?nid=14508285
Żródła informacji (w języku angielskim):
Artykuł o śledzeniu w internecie i na ulicy w brytyjskim Telegraph.
piśmo przewodnie dotyczące Rady Europejskiej w Bukseli z 2004 roku.
stenogran z obrad Komisji Spraw Unii Europejskiej w 2006 roku.
brytyjski Sekretarza Stanu Departamentu Spraw Wewnętrznych odpowiada na temat SitCen.
William Shapcott, dyrektor SitCen Unii Europejskiej - strona Jane's Information Group
EUFOR - na wikipedia po polsku , i znacznie więcej po angielsku
EUFOR na stronie Instytutu Spraw międzynarodowych i Europejskich.
Tagi: internet , ue , nowe technologie , monitoring , inwigilacja
Dodaj komentarz
komentarzy: 17
Jeśli nie chcesz, nie podawaj adresu email. Nie jest obowiązkowy!
Mikołaj leszczuk@agh.edu.pl
23:20:11
2010-09-02
95.40.129.162
INDECT FAQ - Frequently Asked Questions #INDECT http://lnkd.in/e_crhU
R_G_M
09:40:15
2009-09-29
93.182.179.6
@taktak
Sprytne, ale autorzy nie są pazernymi idiotami.
W celu odebrania pieniędzy za reklamę musieli by podać swoje dane osobowe i już
byście Ich mieli.
Apophis
08:42:07
2009-09-28
83.16.99.114
do: frasobliwy
Witam,
jak ich zwał tak zwał, ale ci ze 'wschodu' niszczyli wszystko czego nie potrafili
zrozumieć. Niemcy nie dokońca tacy byli, jednak wiedzę szanowali i podobnie jak
Amerykańcy 'polowali na głowy'.
taktak
10:05:06
2009-09-27
94.254.205.134
witam jak masz duza ogladalnosc tej strony zapraszam do zarabiania na
wyswietlaniach reklamy http://tnij.org/efi7
M
21:24:21
2009-09-26
206.205.112.34
Ben Hayes ze Statewach pisze o spawie europejskiego panoptykonu.
http://www.statewatch.org/analyses/neoconopticon-report.pdf
http://www.statewatch.org/analyses/bigbrother.pdf
orwell.blog.pl
02:56:29
2009-09-26
67.159.44.51
@ frasobliwy.
Dlaczego nie e-mail? To żadna tajemnica.
Programy do obsługi poczty elektronicznej zazwyczaj nie są przystosowane do
anonimowej korespondencji. W mailu łatwiej przemycić "coś" co umożliwi lub ułatwi
odkrycie numeru IP odbiorcy. Mail zostawia bardzo wyraźne ślady swojej
"wędrówki", itd..
Założenie konta e-mail to akurat najmniejszy problem, za to jego cykliczne i częste
sprawdzanie może stanowić olbrzymią lukę w prywatności i anonimowości.
Do tego korzystanie z np. google mail, poczty wp, czy poczty onetu mija się z celem,
jeśli rzeczywiście chce się prowadzić bezpieczną i prywatną korespondencję, a nie
chce nam się wierzyć, aby przeważająca część czytelników wykorzystywała
szyfrowanie PGP itp..
Oczywiście można sobie z problemami poczty elektronicznej jakoś radzić, ale samo
anonimowe pisanie na blogu dostarcza nam wystarczającej ilości wrażeń. Zresztą,
cóż tak tajnego miałby nam ktoś do zakomunikowania, że musiałby posłużyć się
prywatnym e-mailem?
To tylko blog, a my nie prowadzimy go dla "sławy czy bogactwa", tylko z chęci
informowania innych, o tym, co sami odnajdziemy i przeczytamy.
4 z 7
2010-10-19 11:37
373242267.005.png
http://orwell.blog.pl/komentarze/index.php?nid=14508285
Wyszliśmy więc z założenia, że komentarze i shoutbox na głównej stronie
dostatecznie dobrze spełniają się w komunikacji, jednocześnie nie sprawiając
złudnego wrażenia prowadzenia prywatnej korespondencji.
frasobliwy
00:01:23
2009-09-26
93.8.143.96
@Apophis. "wybić inteligentów". Obruszyłem sie na rusków, ale tu się zgadzam w
100%. Z resztą Niemcy po wkroczeniu do Polski robili podobnie i np. zaprosili
profesorów na herbatkę...To pozniej zostało przyćmione przez działania szersze,
godzące w byt "biologiczny".
Zawsze zaczyna się od ucinania głowy. I jak teraz patrzę na tą masową bezmyślność
w dziedzinie strategii (tzn. zero działań propaństwowych, republika banowa), to
dochodzę do wniosku, że w Polsce głowa nie odrosła. Nie chodzi mi o zdolnych ludzi,
znających języki itd, bo tacy zawsze wyjdą z puli genów, nawet z zapadłych wsi.
Chodzi o światopogląd, pewne priorytety, jakieś sensowne przywódctwo.
Interesujące, że w wielu krajach azjatyckich mających 200-500 lat zapóżnienia do
Zachodu takie przywódctwo potrafiło się uformować. Oni np. wiedzieli, że ster
finansów należy bezwzględnie zachować dla siebie. A u nas? Przyjeżdza doradca z
zagranicy i robi nam reformy gospodarcze. Kabaret.
frasobliwy
23:25:19
2009-09-25
93.8.143.96
@Orwellblog.
Do pewnego stopnia rozumiem. Ale przecież ktoś węszący może pójść do blog.pl i
pogadać z nimi, tak jak się gada z dostawcą poczty. Z kolei z poczty można korzystać
w miarę anonimowo. Jak założysz skrzynkę z kafejki albo hot spota (najlepiej za
pomoca kompa kupionego z drugiej reki), to adres IP nic nie da. Musieliby mieć
nagrania monitoringu z miejsca gdzie nastąpiło połączenie. Pomijam już jakieś
łamańce z proxy, bo do tego trzeba miec głębszą wiedzę, a i tak ryzyko zostaje.
Nie bardzo rozumiem czemu adres pocztowy mialby byc niebezpieczny, a trzymanie
serwisu na platformie blogowej tak.
M
19:50:01
2009-09-25
94.229.70.85
@orwell.blog.pl
"Czy to owoce własnych poszukiwań, czy może jest gdzieś jedno źródło tego typu
informacji? Ktoś pisuje na te tematy w sieci?"
Informacje są zaczerpnięte stąd:
http://nowy-horyzont.info/warsztat-wielkiego-brata-t1640.html
orwell.blog.pl
15:58:07
2009-09-25
77.222.131.40
Witaj frasobliwy,
W demokracjach, czy to ludowych czy socjalistycznych czy innych, rzeczywiście
trudno powiedzieć, a czasami aż strach, kto zasiada u steru władzy.
Na temat naszej chęci pozostania anonimowymi już pisaliśmy. Zwyczajnie nie
wierzymy, że świat polityki, biznesu i mediów nie postanowi kiedyś wprowadzać
swoich reguł w internecie, a my nie mamy zamiaru odpowiadać np. za obrazę kilku
osłów, baranów i idiotów, tylko dlatego, że mamy niewyparzony język, lub za jakieś
kolejne, wymyślone przez nich "przestępstwa" za które zaczną karać wstecz.
Zresztą, gdyby serwowane na blogu informacje wymagały poparcia naszym
autorytetem, to byłaby inna sprawa, ale my jedynie cytujemy i wskazujemy na
teksty napisane przez innych, na istniejące dokumenty, które każdy może przeczytać
gdzie indziej, i od czasu do czasu zajmując się jedynie wysnuwaniem wniosków,
które każdy może zweryfikować lub wysnuć samemu.
Nie czujemy wiec potrzeby podpisywania się imieniem i nazwiskiem, bo nasz
autorytet, jego brak, to kim jesteśmy i czym się zajmujemy, niczego tu nie wnosi.
A z anonimowością w internecie jest tak, że generalnie nie istnieje, lecz mimo tego,
jeśli ktoś bardzo chciałby napisać e-mail np. do niezwykle ważnej głowy państwa, a
przy tym nie ujawniać swojej tożsamości, to jest w stanie to zrobić. Internet to nadal
wolne i niekontrolowane centralnie medium, dlatego coś takiego jest jeszcze
możliwe. Zresztą z tego powodu właśnie politycy i ludzie pociągający za ich sznurki
chcą zacząć sprawować nad nim kontrolę... z powodu rozpowszechniania w sieci
pornografii dziecięcej i w ramach walki z terroryzmem oczywiście.
orwell.blog.pl
15:47:29
2009-09-25
212.42.236.140
Witaj M,
5 z 7
2010-10-19 11:37
373242267.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin