Obrońca ulicy.txt

(663 KB) Pobierz
tytu: "Obroca ulicy"
autor: John Grisham
tytu oryginau: "THE STREET LAWYER"
przeoy: Andrzej Leszczyski
tekst wklepa: kret@tatrynet.pl


Ilustracja i projekt graficzny okadki:KLAUDIUSZ MAJKOWSKI
Redakcja merytoryczna: ELBIETA GEPNER
Redakcja techniczna: ANDRZEJ WITKOWSKI
Informacje o nowociach i pozostaych ksikach Wydawnictwa AMBER oraz moliwo zamwienia moecie Pastwo znale
na stronie Internetu http://www.amber.supermedia.pl
Copyright (c)1998 Belfry Holdings. Inc.
All Rights Reserved.
For the Polish edition
(c) Copyright by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. 1998
ISBN 83-7169-779-1
WYDAWNICTWO AMBER Sp. z o.o.
00-108 Warszawa, ul. Zielna 39, tel. 620 40 13, 620 81 62 Warszawa 1998. Wydanie I

* * *
ROZDZIA 1

Mczyzna w gumiakach wszed do windy za mn, ale na pocztku go nie spostrzegem. Poczuem go za to - poraajcy odr kiepskiego tytoniu i taniego wina; dowd ycia na ulicy bez myda. Bylimy sami, a kiedy wreszcie zerknem przez rami, dostrzegem gumiaki, czarne, brudne i o wiele za due. Wywiechtany i pomity paszcz siga do kolan. Facet wydawa si masywny, wrcz tgi, ale po prostu by tak grubo ubrany. Zim waszyngtoscy bezdomni wkadaj na siebie wszystko, co maj. Tak to sobie przynajmniej wyobraam. By czarny, podstarzay. Mia skotunione wosy i brod, gsto przetykane siwizn, od lat nie myte ani nie strzyone. Patrzy prosto przed siebie zza ciemnych okularw sonecznych, cakowicie mnie lekcewac, a przez chwil zrobio mi si gupio, e przygldam mu si tak natrtnie. Ten czowiek naley do innego wiata - pomylaem. To nie jego budynek ani jego winda, nie ma tu czego szuka. Prawnicy ze wszystkich omiu piter gmachu firmy daj za godzin swych usug stawek, ktre wci budziy moje zdziwienie, cho pracuj tu ju siedem lat. To musia by zwyky wczga, ktry szuka schronienia przed chodem. W stolicy to normalne, dlatego te specjalnie zatrudnia si ochroniarzy, by nie wpuszczali takich szumowin do biura. Dopiero gdy winda stana na pitym pitrze, uwiadomiem sobie, e to nie on nacisn guzik. Po prostu wlaz za mn. Wyskoczyem szybko i po chwili, ju w olniewajcej, wykadanej marmurami recepcji kancelarii "Drak & Sweeney" zerknem jeszcze raz przez rami. Obdartus sta cigle w windzie i uparcie patrzy przed siebie, nadal jakby mnie nie widzia. Pani Devier, chyba najenergiczniejsza z recepcjonistek, jak zwykle obrzucia mnie spojrzeniem penym zawodowej pogardy.
- Uwaga na wind - bknem.
- Dlaczego?
- Przyjecha jaki wczga. By moe trzeba bdzie wezwa ochron. - Ach, te mty - mrukna z wystudiowanym francuskim akcentem. - Warto by te przygotowa jakie rodki odkaajce. Ruszyem korytarzem, zsuwajc paszcz z ramion, byskawicznie zapominajc o wczdze w gumiakach. Na popoudnie miaem zaplanowanych kilka narad, niezwykle wanych spotka z wanymi klientami. Skrciem za rg i ju otwieraem usta, eby si przywita z Polly, moj sekretark, kiedy w recepcji hukn wystrza. Pani Devier staa za pulpitem i osupiaa, wytrzeszczonymi oczami gapia si na wylot lufy dziwnie wielkiego pistoletu tkwicego w doni mego najnowszego znajomego z ulicy. A poniewa wci znajdowaem si najbliej, wczga natychmiast skierowa bro w moj stron, wic i ja zastygem bez ruchu. - Nie strzelaj - powiedziaem, unoszc rce. Widziaem wystarczajco duo filmw sensacyjnych, eby skojarzy, jak powinienem si zachowywa. - Stul pysk - warkn tonem znamionujcym wielk pewno siebie. W korytarzu za moimi plecami powsta zgiek. Kto krzykn: "On ma pistolet!" Zaraz jednak gosy stopniowo przycichy, potem umilky, w miar jak koledzy znikali w wyjciu ewakuacyjnym. Oczami wyobrani widziaem nawet, jak wyskakuj z okien na chodnik. Staem akurat na wysokoci cikich dwuskrzydowych drzwi sali konferencyjnej, w ktrej obradowao omiu adwokatw z sekcji procesowej - omiu nieugitych i nieustraszonych cwaniakw, powicajcych ycie oskubywaniu innych z forsy. Za najostrzejszego wrd nich uchodzi may niewyyty pdziwiatr o nazwisku Rafter. To wanie on otworzy z hukiem drzwi, wypad na korytarz i rzuci:
- Co jest, do cholery?! Lufa armaty natychmiast skierowaa si ku niemu. Chyba wanie w tym momencie wczga w gumiakach znalaz to, czego szuka.
- Od t spluw! - rozkaza stanowczo Rafter. Drugi wystrza odbi si gonym echem po caej recepcji, kula wbia si w sufit do wysoko nad gow Raftera, ale skutecznie przeksztacia go z powrotem w zwykego miertelnika. Obdartus znowu wymierzy we mnie i jednoznacznie da znak ruchem gowy. Potulnie ruszyem za Rafterem do sali konferencyjnej. W pamici utkwi mi widok przeraonej i roztrzsionej pani Devier, stojcej ze suchawkami od centralki telefonicznej zsunitymi na szyj i wpatrujcej si w swoje pantofle na wysokich obcasach, ustawione w wojskowym szyku obok kosza na mieci. Facet w gumiakach zatrzasn za mn drzwi i zatoczy pistoletem szeroki uk w powietrzu, demonstrujc bro omiu adwokatom. Ale to przedstawienie byo ju zbyteczne. Ostry swd prochu wyczuwao si nawet lepiej ni odr bijcy od waciciela broni., W sali krlowa masywny dugi st zawalony rnymi dokumentami i papierami, ktre jeszcze chwil temu wydaway si piekielnie wane. Okna wychodziy na rozlegy parking. W gbi znajdoway si drugie drzwi prowadzce na korytarz.
- Wszyscy pod cian - poleci obdartus, uywajc pistoletu jako nadzwyczaj porcznej wskazwki. Po chwili za przytkn mi armat do gowy i rzek: - Zamknij drzwi na klucz. Szybko wykonaem rozkaz. Omiu specjalistw w cakowitym milczeniu zbio si za stoem w gromadk. Ja rwnie bez sowa przekrciem klucz w zamku jednych drzwi, potem drugich, i odwrciem si do wczgi, jakbym czeka na jego aprobat. Sam nie wiem, czemu przypomniaem sobie niedawny tragiczny wypadek na poczcie, kiedy to sfrustrowany urzdnik wrci po przerwie obiadowej z caym arsenaem i pozbawi ycia pitnastu kolegw. Skojarzenia powdroway dalej, w stron masakry na stadionie i gangsterskich porachunkw w barze szybkiej obsugi. Tam ofiarami paday niewinne dzieci i bogobojni, porzdni obywatele. My bylimy grup chytrych prawnikw. Za pomoc serii gardowych pomrukw i energicznych wymachw pistoletem wczga zdoa ustawi adwokatw szeregiem pod cian, a gdy wreszcie uzyska zadowalajcy go szyk, ponownie zwrci uwag na mnie. Zastanawiaem si, czego on moe chcie. Czy potrafi wyartykuowa najprostsze pytanie? Bo jeli tak, to ma wszelkie szans uzyska od nas, co mu si tylko zamarzy. Nie widziaem jego oczu za ciemnymi okularami, lecz on doskonale widzia moje, gdy lufa bya skierowana prosto midzy nie. Bez popiechu zdj wywiechtany paszcz, zoy go z namaszczeniem, jakby przed chwil wynis go z salonu mody, po czym umieci porodku blatu. Ten sam smrd, ktry uderzy mnie w windzie, teraz zaatakowa ze zdwojon si. Wczga stan u szczytu stou i z jeszcze wikszym namaszczeniem zdj ciemnoszary wczkowy sweter. Wreszcie zrozumiaem, dlaczego wydawa mi si nieproporcjonalnie tgi. By owinity szerokim pasem, zza ktrego wystaway koce grubych czerwonych lasek, od razu dajcych si zidentyfikowa jako dynamit. Z ich grnych i dolnych kocw wychodziy kable przypominajce kolorowe nitki spaghetti, zebrane w pczki poyskujc srebrzycie tam izolacyjn. W pierwszej chwili chciaem si rzuci na podog, popezn na czworakach do drzwi i liczc na odrobin szczcia, chybiony strza, przekrci z powrotem klucz w zamku, eby - przy drugiej kuli tak samo szczliwie trafiajcej w cian - wytoczy si na korytarz. Ale kolana miaem jak z waty, a serce mi chyba zamaro, bo przestao pompowa krew. Spod ciany doleciay stumione jki i gone syki, co najwyraniej przeszkadzao naszemu ciemizcy zebra myli.
- Cisza! - odezwa si tonem dowiadczonego wykadowcy. Jego zimna krew zrobia na mnie wraenie. Wczga poprawi kilka nitek spaghetti przy pasie i z przepacistej kieszeni spodni wycign kbek tego nylonowego sznurka oraz scyzoryk. Z oczywistych wzgldw jeszcze raz powid armat przed nosami struchlaych zakadnikw i oznajmi:
- Nie chc nikogo skrzywdzi. Mio byo to sysze, chocia zabrzmiao niezbyt przekonujco. Naliczyem dwanacie czerwonych lasek. Doszedem do przekonania, e to wystarczy, aby koniec by natychmiastowy i bezbolesny. Pistolet znowu obrci si w moj stron.
- Ty. Zwi ich. Rafter mia tego do. Niepewnie zrobi krok do przodu i rzek: - Suchaj, kole. Czego ty waciwie od nas chcesz? Hukn kolejny wystrza, lecz i tym razem kula bezpiecznie utkwia w suficie. Zabrzmiao to jak armatnia salwa, z korytarza dolecia histeryczny pisk pani Devier bd innej kobiety. Rafter wcisn gow w ramiona i cofn si, a potny okie Umsteada, ktry wyldowa ciko na jego piersi, pomg mu z powrotem przyj postaw wyprostowan z plecami przyklejonymi do ciany. - Zamknij si! - sykn przez zby Umstead.
- Nigdy wicej nie nazywaj mnie kolesiem - rzek spokojnie wczga i wyraz "kole" byskawicznie znikn z naszych sownikw. - Jak powinnimy si do pana zwraca? - spytaem cicho, zrozumiawszy, e przypada mi w udziale rola rzecznika gromadki zakadnikw. Staraem si mwi agodnie i bez lku, z penym szacunkiem.
- Wystarczy "pan". Cakowicie odpowiadao to wszystkim obecnym. Zadzwoni telefon. Oczami wyobrani ujrzaem aparat rozpryskujcy si na setki kawakw od nastpnej kuli, ale wczga tylko da mi zna i posusznie przesunem telefon na koniec stou. Podnis suchawk lew rk, bo w prawej trzyma pistolet, teraz jednak wymierzony w pier Raftera. Gdyby miao wrd zakadnikw doj do gosowania, wanie Rafter byby pierwszym kozem ofiarnym. Stosunek gosw wynisby osiem do jednego. - Halo - odezwa si Pan, przez chwil sucha w milczeniu, po czym odoy suchawk. Powoli odsun krzeso i usiad przy stole. - We sznurek - rozkaza. Poleci m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin