Juan Arias - Rozmowy z Paulo Coelho.pdf

(499 KB) Pobierz
(11188 \227 Notatnik)
11188
tytuł oryginału
Las Confesiones del Peregrino
koncepcja graficzna Michał Batory
zdjęcia na okładce
Joanna Góra Adam Gołębiewski
redakcja
Maria Wiernikowska Basia Stępień
korekta
ElŜbieta Kobyłecka
przygotowanie do druku
PressEnter
3 ;1 'vY i! %
Copyright® 1999 by Juan Arias Babel, Warszawa 2003. Ali rights reserved
Drzewo Babel
ul. Litewska 10/11 • 00581 Warszawa drzewobabel@qdnet.pl
ISBN 8391844102
Juan Arias
Rozmowy z Paulem Coelho
wyznania pielgrzyma
przełoŜył
Marcin Małkowski
w ksiąŜce wykorzystano tłumaczenia Tadeusza Kubiaka, Marka Obarskiego i Bronisława Zielińskiego
Rozmowy nad zatoką Copacabana
Te rozmowy z Paulem Coelho prowadziliśmy w jego domu w Rio de Janeiro przy wspaniałej plaŜy
Copacabana na początku lipca 1998, w gorączce Mundialu we Francji. Przerywały je tylko mecze, których
pisarz nie mógł przegapić, bo obiecał komentować je dla prasy francuskiej.
Podczas naszych długich rozmów Coelho otworzył duszę i po raz pierwszy odsłonił bolesne chwile z
przeszłości: przejście przez pustynię narkotyków, czarnej magii i satanizmu, szpital psychiatryczny, więzienie
i tortury. Kiedy się Ŝegnaliśmy, powiedział, Ŝe pragnąłby nie mówić o swoim Ŝyciu przez następnych
dwadzieścia lat.
W spotkaniach tych brała udział moja przyjaciółka, brazylijska pisarka i poetka Roseana Murray. Początkowo
umawialiśmy się popołudniami, kiedy Coelho wracał ze spaceru po plaŜy, na który wybierał się zazwyczaj
zaraz po przebudzeniu. Pisarz pracuje bowiem do późna w nocy, kładzie się spać o świcie, przesypia poranek,
a popołudnie poświęca na spotkania z ludźmi, na przeglądanie stosów korespondencji, faksów, maili i na
rozmowy telefoniczne nadchodzące z czterech stron świata.
Nasze pogawędki prowadzone w jego sypialni z widokiem na plaŜ, obok komputera, na którym pisze
wszystkie swoje powieści często przerywały wiadomości, które nagrywano mu na automatyczną sekretarkę.
Paulo nadstawiał wtedy ucha i w zaleŜności od tego, o co chodziło, wstawał, aby podnieść słuchawkę, lub nie.
Raz powiedział nam: „Przepraszam was na chwilę, ale właśnie mi przekazano,
5
Ŝe otrzymałem faks od Borysa Jelcyna z zaproszeniem do Moskwy".
Pewnego popołudnia otworzył przy nas obfitą, jak co dzień, korespondencją. Zazwyczaj są to listy od
nieznajomych, czasami bardzo długie, w których ludzie piszą o tym, co czują, gdy czytają jego ksiąŜki, zadają
mu najdziwniejsze pytania albo otwierają się przed nim jak przed dobrym czarodziejem. Tego dnia, pośród
tuzina innych, był takŜe list od brazylijskiego ministra obrony. Pisał, Ŝe przeczytał Podręcznik wojownika
światła. „To nie jest normalne stwierdził Coelho. Ludzie na stanowisku nie zadają sobie trudu, by pisać do
mnie listy, choć często kiedy się spotykamy, mówią mi, Ŝe czytają moje ksiąŜki, jak na przykład Szymon Peres
podczas ostatniego szczytu gospodarczego w Davos w Szwajcarii, gdzie zbierają się najtęŜsze głowy światowej
ekonomii".
Wspominając tamto spotkanie w Davos, na które z Brazylii zaproszono jedynie Coelho i ówczesnego
prezydenta Fernanda Lnrique Cardoso, pisarz powiedział, źe „prawdziwy popis magii" dają dziś ekonomiści i
finansiści, a nie zwykli, zawodowi magicy.
Widok morza w zatoce Copacabana, które wraz z wędrówką słońca po niebie przybierało coraz to inne
Strona 1
11188
odcienie błękitu, sprawił, Ŝe Paulo bardzo często w naszych rozmowach przywoływał metaforę morza.
Zawsze mówił po hiszpańsku, w języku, który kocha i którym świetnie włada. Autor Alchemika nie lubi
półśrodków, jest raczej człowiekiem skrajności i namiętności, przywykłym do tego, co sam nazywa „dobrą
walką". Nie unika polemik, choć cechuje go ogromna prostota, która sprawia, Ŝe nie ma w nim nadmiernej
pewności siebie — umie słuchać i przyznawać się do błędów.
Pewnego popołudnia musieliśmy na godzinę przerwać naszą rozmowę, poniewaŜ przyjechała
przedstawicielka jego brazylijskiego wydawnictwa z fotografem, aby zrobić zdjęcia do promocji powieści
Weronika postanawia umrzeć. Coelho chciał, abyśmy uczestniczyli w tej sesji, podczas której uchwycono go
we wszystkich moŜliwych pozach, nawet boso, siedzącego po turecku przed komputerem. Dla nas,
obserwujących maestrię fotografa, stało się jasne, Ŝe będą to najlepsze zdjęcia Paulo, jakie do tej pory mu
zrobiono. Dlatego wydawczyni zapytała: „No
6
i co my teraz zrobimy z poprzednimi?". Coelho odparł: „MoŜecie je wysłać do redakcji prowincjonalnych
gazet". W tym momencie moja przyjaciółka, Roseana, zganiła go łagodnie: „Paulo, robisz dokładnie to, co
świat zachodni robi z nami, wysyłając do nas swoje śmieci!". Coelho bez namysłu przyznał jej rację i poprosił,
aby stare zdjęcia schowano do archiwum, a nowe teŜ wysłano na prowincję.
Parę dni później opowiedziałem o tym zdarzeniu teologowi Leonardowi Boffowi. Boff zawsze występował w
obronie Coelho wobec jego krytyków, albowiem uwaŜa, iŜ w świecie tak beztroskim i obojętnym jego ksiąŜki
rozbudzają umiłowanie tajemnicy i spraw ducha. Kiedy Boff dowiedział się o historii ze zdjęciami, stwierdził:
„Zawsze ceniłem ludzi, którzy nie boją się przyznać do własnych błędów. To właśnie znamionuje wielkość
duszy".
W ciągu ostatnich dni spotykaliśmy się wieczorami. Przyzwyczajony do pracy w porze, gdy inni idą spać,
Paulo czuje się wtedy rześki jak ptaszek, jest nawet bardziej rozmowny. Przerywaliśmy dopiero wtedy, gdy
zaczynały kleić nam się oczy, ale gdyby to zaleŜało tylko od niego, moglibyśmy przegadać całą noc. Był tylko
jeden moment, kiedy pisarz zarządzał krótką przerwę: o północy. To dla niego rytualna pora, podobnie jak
szósta wieczorem przed zachodem słońca. Prosi wtedy o kilka sekund ciszy na modlitwę.
W tych wieczornych rozmowach, bardziej intymnych i sprzyjającym zwierzeniom, uczestniczyły niekiedy inne
osoby. Często towarzyszyła nam jego Ŝona, Cristina, delikatna i dyskretna. W pewnej chwili Coelho
powiedział do niej: „A teraz uwaŜaj, bo będę mówił o rzeczach, o których nawet ty dotąd nie słyszałaś.
Postanowiłem wyznać wszystko, obnaŜyć się, tak aby wszyscy wiedzieli, kim byłem i kim jestem, Ŝeby nie
tworzyli sobie o mnie fałszywych wyobraŜeń".
Nocą zwykle rozmawialiśmy w jadalni po przeciwległej stronie domu. Na stole zawsze było coś do
przegryzienia, hiszpańskie przystawki, szynka, ser, a do tego wyborne włoskie wino. Wszystko to sprzyjało
wyznaniom. 0 tej porze Ŝadne odgłosy świata zewnętrznego nie zakłócały naszego spokoju, milkły telefony,
faksy i komputery. Wtedy dom oddychałciszą nieobecną w ciągu dnia, kiedy cały świat szturmuje
najmodniejszego obecnie pisarza.
7
W jednym z tych wieczorów towarzyszyły nam trzy młode Hiszpanki: siostry Ana i Paula oraz ich
przyjaciółka Maria. Ich ojcowie pracowali w jakiejś wielkiej korporacji w Rio de Janeiro, a one studiowały w
Madrycie i na wakacje przyjechały do rodziców. Poznałem je w samolocie z Madrytu do Rio. Gdy tylko
dowiedziały się, Ŝe będę pisał ksiąŜkę o Paulo Coelho, zabłysły im oczy. I kaŜda z nich pokazała mi powieść
pisarza, którą właśnie czytała: Bridę, Piątą Górę i Na brzegu rzeki Piedry... W ich oczach wyczytałem, Ŝe
marzyły o poznaniu go osobiście. Coelho, bardzo czuły na pewne znaki, zinterpretował to moje spotkanie jako
dobry omen dla zadania, które mieliśmy przed sobą.
Spotkanie pisarza z młodymi Hiszpankami było nie tylko pełne wzruszeń, ale takŜe bardzo bezpośrednie i
szczere. Towarzyszył nam wtedy człowiek niezwykły — Mauro Salles, przedsiębiorca reklamowy,
intelektualista, poeta, osoba otoczona w Brazylii wielkim szacunkiem. Paulo uwaŜa go za swojego ojca
duchowego. Obaj razem z Ŝonami od lat świętują koniec roku w grocie w Lourdes. Mauro siedział między
Hiszpankami, notował ich wypowiedzi, włączał się do rozmowy.
Pisarz i mag Coelho jest wierny pewnym rytuałom i wcale tego nie kryje. Tej nocy, kiedy zdecydował się
poruszyć temat swoich bolesnych doświadczeń z czarną magią i satanistycznymi obrzędami, kazał zgasić
światło i zapalić świece. „W ten sposób będzie mi łatwiej mówić o tych sprawach" stwierdził. I nie musiałem
wcale zadawać mu wielu pytań — sam opowiedział wszystko. Przypominało to trochę dialog z samym sobą i
rozpamiętywanie dawnych ran.
Strona 2
11188
Napięcie i wzruszenie dosięgło szczytu, kiedy opowiadając o swoim duchowym przeŜyciu w obozie
koncentracyjnym w Dachau, które miało całkowicie odmienić jego losy, wybuchnął płaczem. Po kilku
chwilach ciszy, chcąc umniejszyć wagę tego wydarzenia, rzekł: „Chyba za duŜo wypiłem".
ZaleŜało mu, abyśmy zakończyli nasz długi wywiad w tym samym miejscu, w którym go rozpoczęliśmy, w
jego sypialni z widokiem na plaŜę Copacabana skąpaną w łagodnych promieniach zimowego słońca. Kiedy
spytałem go, czy uwaŜa się bardziej za maga czy za pisarza, odpowiedział: „Rzeczywiście, jestem teŜ
odrobinę czarodziejem, ale tak jak są czarodziejami wszyscy ci, którzy potrafią odczytać tajemny język rzeczy,
szukając c
swojego własnego przeznaczenia".
Chciałem zachować nieformalny charakter tych przyjacielskich rozmów z pisarzem. Rozmów, które czasem
przeradzałysięw polemikę, czasem zaś w spowiedź dzięki intymnemu nastrojowi, który się między nami
wytworzył. W geście zaufania Paulo Coelho nie chciał czytać spisanego wywiadu przed publikacją, dając mi
całkowicie wolną rękę. Dlatego jeŜeli gdzieś zaplątał się jakiś błąd, jest to tylko moja wina.
Z całego serca dziękuję Mauro Sallesowi osobie, która bodaj najlepiej zna Paula Coelho za wsparcie moralne
oraz wszelkie informacje, których z wielką szczodrością mi udzielił, abym mógł lepiej zgłębić bogatą i złoŜoną
osobowość brazylijskiego pisarza.
A czytelników prozy Coelho, tych dawnych i tych nowych, chcę zapewnić, Ŝe to właśnie im przy kaŜdej okazji
pisarz poświęcał najwięcej uwagi. Myślał o nich zawsze, gdy wydawał jakiś sąd albo odkrywał nieznaną
stronę swojego bujnego i burzliwego Ŝycia. To oni są prawdziwymi bohaterami i odbiorcami tej ksiąŜki.
Kim jest Paulo Coelho?
Paulo Coelho, jeden z najbardziej znanych pisarzy na świecie, urodził się w dzielnicy Botafogo w Rio de
Janeiro, dwudziestego czwartego sierpnia 1947 roku. Tego samego dnia, tego samego miesiąca i w tym samym
znaku Panny, co jego literacki idol, Jorge Luis Borges, choć oczywiście wiele lat później. We wczesnej
młodości, gdy juŜ znał na pamięć wiersze Borgesa, postanowił poznać go osobiście. Wsiadł do autobusu w Rio
de Janeiro i jechał czterdzieści osiem godzin do Buenos Aires. Po wielu perypetiach odnalazł pisarza, a kiedy
stanął przed nim, nie powiedziałam' słowa. Spojrzał na niego, pomyślał: „Idole milczą", i wrócił do Rio.
Nie zaprzecza, Ŝe w jego ksiąŜkach jest wiele z Borgesa, poczynając od Alchemika, powieści, która przyniosła
mu światową sławę. Bez wątpienia to właśnie przykład tego genialnego argentyńskiego pisarza sprawił, Ŝe
niespokojny syn inŜyniera, Pedra Cueimy Coelho de Souza, i głęboko religijnej Lygii Araripe wbił sobie do
głowy, Ŝe będzie pisarzem, wbrew woli ojca, który chciał, by został prawnikiem.
Paulo od dziecka marzył, by być artystą, co wcale nie cieszyło jego rodziców pochodzących z wyŜszych
warstw klasy średniej. Bardziej interesował się twórczością Borgesa, Henry'ego Millera czy teatrem niŜ nauką.
Rodzice wysłali go więc do najsurowszego gimnazjum jezuickiego San Ignacio w Rio de Janeiro. Nauczył się
tam wprawdzie dyscypliny, ale stracił wiarę w Boga. Nie stracił jednak
11
zamiłowania do literatury, o czym świadczy fakt, Ŝe wygrał tam swój pierwszy konkurs poetycki.
Ulegając woli ojca, który zaplanował dla syna karierę adwokata, zaczął studia prawnicze, ale szybko je
porzucił. Rodzice postanowili wyleczyć syna z miłości do sztuki, zamykając go w szpitalu psychiatrycznym, z
którego trzykrotnie będzie uciekał.
Kiedy w gorączce 1968 roku rodząsięruchy rewolucyjne i hipisowskie, Coelho nonkonformista, zawsze ciekaw
nowego, rzucasięw wir idei Marksa, Engelsa i Che Guevary. Chodzi na wiece i manifestacje uliczne. Działa w
organizacjach lewicowych i ruchach pokolenia Peace and Love.
Właśnie wtedy zaczyna powątpiewać w swój ateizm i poszukuje nowych doświadczeń duchowych: sięga po
narkotyki i środki halucynogenne, wstępuje do sekt i poznaje arkana magii, podróŜuje po całej Ameryce
Łacińskiej śladami Carlosa Castanedy. Próbuje zarabiać jako aktor w teatrze, wyjeŜdŜa do Stanów
Zjednoczonych. Gdy nie ma juŜ pieniędzy, pomagają mu hipisi.
Nie zdradza jednak swojej wielkiej namiętności pisarstwa. Zdobywa pierwsze szlify jako dziennikarz, tworzy
alternatywne czasopismo „2001". Wprawdzie udaje mu się wydać zaledwie dwa numery, ale dzięki jednemu z
opublikowanych tam artykułów poznaje producenta muzycznego Raula Seixasa, dla którego napisze później
setki tekstów piosenek. Tak przychodzi pierwszy wielki sukces. Raul Seixas zyskał międzynarodową sławę
jako piosenkarz, a Paulo za zarobione pieniądze kupił pięć mieszkań. Jednocześnie pisze dla dziennika „0
Globo" wydawanego w Rio de Janeiro, a w 1974 roku ukazuje się jego pierwsza ksiąŜka na temat roli teatru w
nauczaniu.
Strona 3
11188
Są to dla niego takŜe najcięŜsze lata doświadczeń z czarną magią inspirowaną przez Aleistera Crowleya. Na
stronach niniejszej ksiąŜki opowiada, jak stanął na skraju przepaści. Potem przyszło najgorsze.
Ocalał z tego piekła niemal cudem. Wtedy decyduje się połoŜyć kres narkotykowemu szaleństwu i czarnej
magii, ustatkować się. Pracuje w kilku wytwórniach płytowych. W 1976 wyjeŜdŜa do Anglii jako
korespondent kilku brazylij
12
skich gazet. Tam z górą rok poświęca na pisanie swojej autobiografii. Jednak pewnego dnia gubi rękopis w
jednym z londyńskich pubów i tak jego Ŝycie jest wciąŜ nieopisane.
Po trzech nieudanych małŜeństwach oŜenił się w 1981 ze swoją obecną towarzyszką Ŝycia, malarką Cristiną
Oiticicą. Od tej pory dzieli z nią swój światowy sukces. Z Cristiną wybrał się w sześciomiesięczną podróŜ po
świecie, która zaprowadziła ich do Niemiec. W obozie koncentracyjnym w Dachau przeŜył duchowe
doświadczenie tak silne, Ŝe znów dokonał się zwrot w jego Ŝyciu i Paulo w wieku trzydziestu czterech lat
powraca do wiary katolickiej swoich przodków. Wyrusza w drogę do Santiago de Compostela i w ciągu
pięćdziesięciu pięciu dni przemierza na piechotę siedemset kilometrów szlakiem średniowiecznych
pielgrzymów.
Z tej wędrówki będącej swoistym wtajemniczeniem rodzi się jego debiut literacki Pielgrzym. Po nim napisze
Alchemika oraz kolejne powieści, które postawią go w dziesiątce najlepiej sprzedawanych autorów świata,
budzącego tyleŜ miłości, co nienawiści.
Paulo Coelho mówi często Ŝartem, Ŝe starczy mu pieniędzy na trzy wcielenia, ale woli przekazywać co roku
czterysta tysięcy dolarów ze swoich praw autorskich na rzecz fundacji jego imienia, prowadzonej przez
Cristinę. Fundacja ta niesie pomoc porzuconym dzieciom z najbiedniejszych dzielnic Rio, starszym ludziom
bez dachu nad głową, a takŜe wspiera tłumaczenia klasycznych autorów brazylijskich na inne języki oraz
badania paleontologiczne w Brazylii, którą Paulo uwaŜa za najbardziej magiczny zakątek świata, bo jak
twierdzi, nie istnieje tu róŜnica między sacrum i profanum, i nikt nie wstydzi się wierzyć w duszę.
13
Trudno spotkać prawdziwe recenzje literackie analizujące dzieła Coelho. Mało kto rozumie, Ŝe Paulo Coelho
to ktoś więcej niŜ pisarz. To przede wszystkim zjawisko społeczne i kulturowe, które warto zbadać. Czasem
jego czytelnicy w Hiszpanii pytali mnie, co mówi się o nim w Brazylii. Dlatego przed opublikowaniem tej
ksiąŜki szukałem jakiejś recenzji, która nie byłaby ani nadmiernie pochlebna, ani nie ocierała się o śmieszność,
jak ta: Tygodnik „Veja": «Co pan sądzi o twórczości Coelho?». Davi Arrigucci Junior: «Nie czytałem i nie
podoba mi się». Znalazłem artykuł, dość chyba bezstronnie analizujący ten fenomen. Znany pisarz i
dziennikarz Carlos Heitor Cony opublikował na łamach dziennika „Republica" w maju 1999 roku artykuł
zatytułowany „Dlaczego Paulo Coelho?".
Podczas Targów KsiąŜki w ParyŜu miałem okazję przyglądać się osobiście niezwykłemu wydarzeniu
literackiemu i wydawniczemu naszych czasów. Paulo Coelho osiągnął tak ogromne międzynarodowe uznanie
oraz popularność, jakich kultura brazylijska nigdy wcześniej nie znała.
WciąŜ jeszcze istnieje liczne grono osób, które ma mu to za złe. Krytykują nie tylko jego sukces, lecz takŜe
uwaŜają jego pisarstwo za mierne, merkantylne, po prostu za pseudoliteraturę.
Ja inaczej widziałbym to zjawisko. Nie naleŜę do osobistych przyjaciół pisarza i choć darzymy się wzajemnym
szacunkiem, a nawet odnosimy się do siebie z Ŝyczliwością, nigdy podczas spotkania nie zamieniliśmy ze sobą
więcej niŜ pięćdziesiąt słów. Mimo to juŜ od dawna mam odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie
dotyczące jego sukcesu.
W minionym stuleciu narodziły się dwie utopie, które rzekomo miały rozwiązać wszelkie problemy ciała i
ducha. Marks i Freud, kaŜdy w swojej dziedzinie, stworzyli reguły, które wywarły wpływ na miliony ludzi,
zaprzątniętych bądź myślą o sprawiedliwości społecznej, bądź, dzięki psychoanalizie, sprawiedliwości wobec
samych siebie.
Na przełomie wieków rozpadają się dwa potęŜne totemy stały bowiem na glinianych nogach. Marksowi nie
udało się uniknąć poraŜki ustrojów, któ
14
rym „patronował", nawet jeśli socjalizm jako taki wciąŜ pozostaje marzeniem ludzkości. Z kolei Freud jeszcze
za Ŝycia był krytykowany, rozszarpywany, a jego następcy ogłosili schizmę, co otworzyło drogę do buntu.
Dzieła Freuda traktowane są dziś raczej jako esej literacki, coraz mniej jako teoria naukowa.
Upadek obu tych utopii obnaŜył pustkę w duszy ludzkiej na koniec stulecia. i, jak to zwykle bywa, zwrot ku
mistycyzmowi, w tym magii, był nieunikniony. I tu właśnie wkracza nasz czarodziej, który z właściwą sobie
Strona 4
11188
prostotą przypomina świętych ze wszystkich epok i wszystkich religii, wypowiada słowa, jakie wszyscy
pragną usłyszeć. Słowa te bowiem, w pewnym sensie, drzemią w duszy kaŜdego z nas.
Paulo Coelho odnalazł te słowa w księgach świętych i świeckich, w legendach Wschodu i opowieściach
Zachodu. Przyrządził genialną miksturę Ewangelii z magią średniowieczną i nieznaną nam cudowną poezją
wschodnią. Z prostotą człowieka, który nie narzuca niczego, przelał na papier swoje myśli i odczucia.
Wielu juŜ próbowało i nadal próbuje robić to co on, lecz nie osiągają podobnego sukcesu. Jeśli o mnie chodzi,
to w Ŝyciu osobistym i zawodowym mam skłonność do strasznego pesymizmu, do negatywnego i dość
okrutnego widzenia ludzkości, a zatem znajduję się na przeciwległym biegunie. Jednak Paulo Coelho wzrusza
mnie i chciałbym pogratulować wszystkim, którzy podobnie jak on starają się kaŜdy na swój sposób uczynić
człowieka lepszym, a Ŝycie mniej nieznośnym.
Najmniej przychylni Coelho są zazwyczaj krytycy literaccy, którzy oskarŜają go, Ŝe nie umie pisać. Dlatego
poprosiłem o wypowiedź jedną z wielkich pisarek brazylijskich, NelidęPińón, cieszącą się międzynarodową
sławą. Jej ksiąŜki tłumaczone są na wiele języków. Do ubiegłego roku Nelida była przewodniczącą
Brazylijskiej Akademii Języka i jej intelektualny prestiŜ jest niepodwaŜalny. Z Paulem Coelho uczestniczyła w
dyskusji panelowej podczas Targów KsiąŜki w Barcelonie, Liber 1998.
15
Ja nie mam uprzedzeń estetycznych. Coelho i ja jesteśmy częścią tej samej sztuki, choć gramy zupełnie inne
role. Jest to pisarz, którego twórczość przynosi zaszczyt mojemu krajowi. To człowiek ze wszechmiar godny
szacunku, bardzo go podziwiam. Poznaliśmy się kiedyś na stacji benzynowej, tankując paliwo. Ukłonił mi się z
szacunkiem i jakby nieśmiało. Powiedziałam: „Paulo, nie masz ochoty pójść coś zjeść?". Tak się poznaliśmy. 1
wyznam pewną tajemnicę: zamierzamy napisać razem ksiąŜkę. Mamy juŜ tytuł, ale pozwoli pan, Ŝe na razie
go nie zdradzę.
Znak to język, alfabet, którego się uczysz, by móc porozumiewać się z duszą świata.
! ¦
Paulo Coelho to ktoś więcej niŜ pisarz, czego wielu krytyków literackich nie rozumie. Jest postacią o wielu
twarzach, charakterystyczną dla końca dwudziestego wieku. Jego twórczość to coś więcej niŜ fikcja literacka,
dlatego wywołuje gwałtowne emocje i kontrowersje, ale teŜ ma swoich Ŝarliwych wyznawców. Z tego
powodu jego relacje z czytelnikami są równieŜ wyjątkowe. Mogłemsięo tym osobiście przekonać w Rio de
Janeiro, w Centrum Kulturalnym Banco de Brasil. Coelho pojawił się tam w ramach cyklu spotkań z
czytelnikami, Ŝeby przeczytać fragmenty swojej ksiąŜki zatytułowanej Piąta Góra, a następnie publiczność
jakieś tysiąc osób zadawała mu pytania. To spotkanie, mimo protestów pisarza, przerodziło się w sesję
psychoterapii grupowej. ChociaŜ pytania miały być przekazywane na kartkach, wbrew ustalonym regułom
ludzie wstawali z miejsc, by rozmawiać z nim bezpośrednio, i wyznawali publicznie, w jaki sposób jego
powieści odmieniły ich Ŝycie. Chcieli wiedzieć o nim wszystko. Gdy podchodzili do pisarza po autograf,
obejmowali go ze łzami w oczach. Podpisywanie ksiąŜek trwało wiele godzin i obfitowało w osobliwe
zdarzenia.
Sam Coelho uwaŜa, Ŝe jego Ŝycie koncentruje się głównie wokół pisarstwa. o to, by mógł pisać, walczył od
wczesnych lat i sukces przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Ale ten pisarz uwielbia zanurzać siew Ŝyciu,
badać je, rozszyfrowy
19
wać sekretny alfabet wszechświata, owe znaki komunikaty wysyłane nam przez rzeczywistość.
Takim właśnie znakiem rozpoczęły się nasze spotkania w Rio de Janeiro. Pierwsze miało się odbyć pierwszego
lipca o drugiej po południu. Ustaliliśmy to sześć miesięcy wcześniej, ale gdy zjawiłem się pod jego domem,
okazało się, Ŝe Paulo jeszcze nie wrócił ze swojego porannego spaceru po plaŜy. Tak jak mato w zwyczaju,
poszedł napić się świeŜego mleka kokosowego i spotkać z ludźmi, którzy rozpoznawszy go, podchodzą, by z
nim porozmawiać. Postanowiłem poczekać w pobliskim barze. Przyszedł z półgodzinnym opóźnieniem,
uśmiechnięty, ale wyraźnie czymś zafrasowany. I zanim zdąŜyłem włączyć dyktafon, zaczął opowiadać mi o
tym, co mu się przydarzyło i co jego zdaniem było takim właśnie „znakiem", zmuszającym do refleksji nad
Ŝyciem. To wydarzenie okazało się na tyle waŜne, Ŝe poświęcił mu swój cotygodniowy felieton w dzienniku „0
Globo", zatytułowany „Człowiek leŜący na ziemi", który przytaczam poniŜej:
Był pierwszy lipca, pięć po pierwszej po południu. Jakiś człowiek około pięćdziesiątki leŜał na deptaku przy
plaŜy Copacabana. Przechodząc tamtędy, rzuciłem na niego okiem i poszedłem dalej w stronę straganu, gdzie
codziennie piję mleko kokosowe.
Jak kaŜdy mieszkaniec Rio de Janeiro, mijałem leŜących na ziemi męŜczyzn, kobiety i dzieci setki czy nawet
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin