SALVATORE QUASIMODO-Wiersze.pdf

(2429 KB) Pobierz
393336143 UNPDF
1959
SALVATORE QUASIMODO
Salvatore Quasimodo urodził się w 1901 roku w Syraku-
zach na Sycylii. I — jak pisał Louis Aragon — u Quasimo-
do Sycylia objaśnia świat. Poeta studiował w Rzymie ję-
zyki; podjął współpracę z pismami jako dziennikarz i kry-
tyk teatralny. Po wojnie został wykładowcą literatury
w konserwatorium w Mediolanie.
Debiutował w 1930 roku, pozostając pod wpływem
francuskiego nadrealizmu. Uważany jest jednak za ucznia
Giuseppe Ungarettiego i kontynuatora poetyki lirycznego
hermetyzmu. Szkole hermetyzmu przypisywano rozbitą
393336143.002.png
strukturę wiersza i lapidarność, co stało się synonimem
nieprzystępności, lecz swoisty ezoteryzm tej poezji potra-
fił jednak odnaleźć pełną sukcesu drogę do czytelnika.
W późniejszych latach Quasimodo podjął w swej twórczo-
ści dramatyczne wątki egzystencjalne i włączył się w nurt
neorealizmu. Mocnym piętnem odbiło się w jego wier-
szach „czarne dwudziestolecie", czyli okres faszyzmu, oraz
lata wojny, zniechęcające poetę do rzeczywistości i otwie-
rające przed jego wyobraźnią krainę artystowskich mitów
i ideałów.
Poeta zmarł w 1968 roku.
Ważniejsze tomy wierszy: Acque e terre (1930), L'oboe
sommerso (1932), La vita non è sogno (1942), Ed è subi-
to sera (1949), Il falso e vero verde (1954), Dare e avere
( 1966). Jest także Quasimodo uważany za wybitnego tłuma-
cza na język włoski poezji greckiej i dramatów Szekspira.
393336143.003.png
Nad brzegami Isar
ad Annamaria
Angioletti
I znowu obce miasto: kruchość
wieczoru, wydmy domów w wodorostach
świateł nad każdą lilią neonu
i odpowiadam sam sobie jak gdyby
Isar była rzeką mojej wyspy rodzimej.
Czyjś głos dolatuje z baru, gitara,
śpiewa sam nie wiem gniew czy nudę.
Zawraca przebłysk umysłu, szukając
kędy urwisty zarys dziejów moich
gdzie depcę to czego pragnę najbardziej.
Ku brzegom rzeki schodzą niemi rekruci
niedzielni. A gdzie tarabanią
twoje bębny, miłości? Deszcz tutaj
szronem się ścina unosi się w światłach odbitych
a ja o tobie myślę, która słuchasz
jak z drzew ogromy dysonansów
łzy echa nietrwałe zakamarki
medytacji w głębi mojego ciała
i śmierci odgłosy w jego kręgu
nieustannym i absolutne moje żądanie
co się zamyka. Istnieć, jak mógłbym istnieć.
Wiatr unosi lśniące i wirujące szare kłęby
znad wody: jutro w tym mieście
opowiem swoje serce mieszkańcom Bawarii
a ty wiesz, że to do ciebie mówię nad Naviglio
o pokonanych pejzażach o możliwym wyglądzie
przyszłości, której zazdrość mnie kąsa, na ziemi.
Zygmunt
Ławrynowicz
393336143.004.png
Świeża kobieta leżąca wśród kwiatów
Nieznana pora dała się rozpoznać
niepokojem nocnego padania,
zmiennością chmur na niebie
pofałdowanych chwiejnych lekkich;
umarłem.
Miasto na wpół w powietrzu zawieszone
wygnaniem mu było ostatecznym
i zewsząd mnie wołały
łagodne, z dawnych lat, kobiety,
a matka, tak jak niegdyś młoda,
najbielsze z róż wybrała
miękką dłonią i opasała me czoło.
Noc już była
i gwiazdy wyraźne wypłynęły
na drogi nieznane o złotych wygięciach,
a dawne sprawy uciekając
ciągnęły mnie w tajemne kąty,
by mówić o otwartych ogrodach
i sensie życia;
ale mnie gnębił ostatni uśmiech
świeżej kobiety leżącej wśród kwiatów.
Renata Wojdan
Umarli
Zdało mi się, że rozległy się głosy,
że wargi szukały wody,
że ręce się wzniosły ku niebom.
393336143.005.png
Co za nieba! Bielsze niż umarli,
którzy zawsze budzą mnie po cichu;
stopy ich bose, nie ujdą daleko.
Gazele piły wodę u źródeł,
wiatr szumiał w krzakach jałowca,
gałęzie uniosły gwiazdy?
Zbigniew Krawczyk
Nikt
Jestem może jak dziecko,
w którym umarli budzą strach,
ale które śmierć przyzywa,
aby je uwolniła od wszelkich stworzeń:
dzieci, drzewa, insektów;
od każdej rzeczy z sercem pełnym smutku.
Bo nie ma więcej darów,
a ulice są ciemne,
i nie ma już nikogo,
kto by sprawił, aby zapłakało
w pobliżu ciebie, Panie.
Zbigniew Krawczyk
Drzewo
Twój cień swobodnie ulata,
aż mój martwym się zdaje,
choć towarzyszy mym ruchom
393336143.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin