Jak fotografować na wakacjach.pdf

(464 KB) Pobierz
142006394 UNPDF
Jak fotografować na wakacjach
Letnie wyjazdy same w sobie są na tyle ekscytujące, że łatwo stracić głowę i... przywieźć nudne i banalne zdjęcia z
najbardziej nawet zachwycających i egzotycznych miejsc. Potrzebny jest plan, który pomoże zapanować nad
wyjazdowa gorączką i zagwarantuje, że przywieziemy fotografie co najmniej udane, a kto wie, może nawet
rewelacyjne?
DFV.pl/ Piotr Dębek
 
Myśleć zdjęciach wakacyjnych powinniśmy na długo przed wyjazdem. Przede wszystkim wiedząc, dokąd i kiedy
jedziemy, musimy przemyśleć ekwipunek, jaki zamierzamy zabrać. Gdy chcemy spędzić dwa tygodnie w Egipcie
nad brzegiem Morza Czerwonego i zamierzamy większość tego czasu spędzać w ciepłym morzu, zapewne przyda
nam się obudowa podwodna, a także jakiś sposób zabezpieczenia sprzętu przed piaskiem na plaży. Z kolei jeśli
szykujemy się na tygodniowy trekking przez Bieszczady, kluczowym elementem będzie torba biodrowa, do której
zmieścimy sprzęt fotograficzny, gdy tymczasem namiot, żywność, odzież i sprzęt biwakowy zapakujemy do
plecaka.
Warto zrobić listę rzeczy, które potrzebujemy, a następnie sprawdzić, co z tego mamy, a co trzeba kupić. Należy
się dobrze zastanowić i nie zabierać rzeczy, które będą jedynie balastem. Z drugiej jednak strony byłoby nam
przykro, gdyby się okazało, że brak jakiegoś gadżetu zrujnował nam niepowtarzalne ujęcia.
 
Bez wygodne plecaka lub torby do noszenia sprzętu, wakacyjne plenery
nie będą przyjemnością. Na zakupy!
Strona 1 / 11
142006394.007.png 142006394.008.png 142006394.009.png
 
Jeśli planujemy względnie stacjonarny wypoczynek w kraju cywilizowanym, nie
potrzebujemy dużego zapasu baterii lub akumulatorów. Ponieważ jednak w
egzotycznych sceneriach będziemy zapewne częściej naciskać spust migawki niż
na spacerze po parku, należy dzienny „uzysk” zdjęć podczas rodzinnej wycieczki
pomnożyć przez dwa i do takiej wartości dobrać zapas akumulatorów do aparatu
lub baterii. Gorzej, gdy liczymy się z brakiem zasilania podczas całego wyjazdu –
wówczas to „średnie zużycie akumulatora/dzień” trzeba przemnożyć przez
długość wyjazdu. Koszty fotografowania rosną wówczas wprawdzie niepokojąco,
ale pamiętajmy, że nie musimy kupować oryginalnych baterii firmowanych przez
producenta aparatu – zamienniki są równie dobre, a znacznie tańsze.
Gorzej przedstawia się sprawa z zapasem pamięci na same zdjęcia. Pojemności
kart rosną, a ceny spadają, ale jeśli ktoś kupił właśnie nowiutką
10-megapikselową lustrzankę i lubi RAW-y, to może się okazać, że i 20
gigabajtów mu nie starczy na dwutygodniowy urlop. Kupno kart pamięci o takiej
pojemności to poważny wydatek. Alternatywą jest taki zapas kart flash, by
starczyły na 1-2 dni fotografowania i archiwizowanie danych na miejscu. Można
do tego użyć fotobanku, czyli urządzenia mieszczącego w jednej obudowie
czytnik kart pamięci, dysk twardy, a czasem też ekran, pozwalającego przejrzeć
skopiowane zdjęcia. Jeśli mamy notebooka, możemy zastanowić się nad
zabraniem go ze sobą i użyciem w roli fotobanku. Najprościej, choć niekoniecznie
najbezpieczniej będzie korzystać z cyberkafejek. Parę lat temu jedna z nich miała
powstać w wiosce w Nepalu na wysokości ponad 6 tysięcy metrów, więc można
śmiało przyjąć, że są wszędzie tam, gdzie docierają turyści i doprowadzono prąd.
Niestety, kopiując zdjęcia na płyty w kawiarenkach internetowych narażamy się na
ryzyko utraty zdjęć – nie mamy możliwości kontroli, czy zostały one dobrze
nagrane i czy na płytach użytych do archiwizacji nie pojawiły się błędy.
 
Ostatnią rzeczą na naszej liście, o kupnie której powinniśmy pomyśleć, jest
Strona 2 / 11
142006394.001.png
 
wygodny plecak lub torba na sprzęt fotograficzny. Który z tych akcesoriów
wybierzemy, zależy od naszych preferencji. Pamiętajmy jednak, że torba wygodna
na spacerach po pobliskim parku niekoniecznie sprawdzi się podczas całodniowej
wędrówki. W trakcie takich wojaży może się okazać, że oprócz sprzętu
fotograficznego powinniśmy zabrać ze sobą wodę, kanapki i ciepłą zmianę
odzieży. Lepiej więc wybrać „opakowanie”, które będzie miało zapas miejsca na
dodatkowe, niekoniecznie fotograficzne akcesoria.
 
Zakupów nie należy odkładać na ostatni moment przed wyjazdem. Nie chodzi tu
tylko o uniknięcie nerwowego pośpiechu i przepłacanie, byle tylko zdążyć. Należy
unikać zabierania „nieprzetestowanego” sprzętu – najlepszy aparat najbardziej
renomowanej firmy ma prawo się zepsuć w ciągu pierwszych dwóch-trzech
tygodni – może to być efekt uszkodzenia w transporcie lub wady fabrycznej.
Zdarza się. Unikniemy takich niespodzianek kupując sprzęt z odpowiednim
wyprzedzeniem. Przy okazji będziemy mieli też czas, by nauczyć się go
obsługiwać, co zwiększa szanse na udane zdjęcia.
 
Zastosowanie filtra polaryzacyjnego podkreśla błękit nieba, wzmacnia
kolory i redukując odbicia z wody czyni ją bardziej przejrzystą. "Polara" nie da się
później dobrze zasymulować, lepiej więc pamiętać o zabraniu go na wakacyjny
wyjazd.
 
Strona 3 / 11
142006394.002.png 142006394.003.png
 
Filtry... Filtry? Filtry!
Stałym pytaniem osób wyjeżdżających w różne strony świata jest kwestia, jakie
filtry należy zabrać. Jeśli korzystamy z aparatu cyfrowego, to „szkiełko” UV nie
będzie nam potrzebne nawet w górach. W ogóle „ufałka” nie poprawia jakości
zdjęć, przydać się może co najwyżej do ochrony przedniej soczewki obiektywu.
Z pewnością duży wpływ na jakość zdjęć będzie miał filtr polaryzacyjny. Najlepiej
– choć to wariant dość kosztowny – mieć po jednym takim filtrze na każdy
obiektyw. Scenariusz bardziej oszczędny to jeden filtr i przejściówki, pozwalające
zamontować go na obiektywach o mniejszej średnicy. „Polar” to najważniejszy
dodatek do aparatu, zwłaszcza gdy wybieramy się do kraju, gdzie słońca będzie
dużo. Nie tylko pozwoli on ładnie zaniebieszczyć niebo, ale także ułatwi
zapanowanie nad kontrastem i doda życia kolorom. Jeśli nie wiesz, dlaczego
zdjęcia z poprzednich wakacji wyszły blado i bezbarwnie – to właśnie dlatego, że
nie zostały wykonane z filtrem polaryzacyjnym.
Z pozostałych nasadzanych na obiektyw akcesoriów mogą się przydać filtry
połówkowe szare o różnej gęstości (szczególnie do wykonania zachwycających
zachodów słońca nad morzem), ewentualnie także filtry szare (jeśli nie wiemy, po
co mogą się one przydać, to raczej ich nie potrzebujemy). Wszelkiego typu filtry
efektowe (tabaczkowe, gwiazdkowe, zmiękczające itp.) to tylko strata miejsca.
Jeśli będziemy mieli ochotę, znacznie prościej, taniej i z lepszym efektem
zasymulujemy działanie tych filtrów za pomocą komputera
Bierz, ile uniesiesz
Strona 4 / 11
142006394.004.png
 
Tym, czego z pewnością nie będziemy w stanie zasymulować w komputerze, jest
statyw. To jest wyposażenie, na które po prostu musi znaleźć się miejsce w
wakacyjnym bagażu. Dyskusyjne jest – jaki statyw. Z jednej strony trójnóg
powinien być stabilny, solidny, wysoki i ciężki, z drugiej jednak – kiepsko on
działa, gdy zamiast nosić go ze sobą w plener, zostawiamy go w pokoju
hotelowym. Powinniśmy więc zabrać najcięższy i najsolidniejszy statyw, który
NAPRAWDĘ będziemy ze sobą wszędzie nosić. Gotowość targania takiego
klamora zawsze i wszędzie powinna być zresztą jednym z najważniejszych
kryteriów przy zakupie.
Kryterium: „czy będę to nosił” powinno też posłużyć do wyselekcjonowania
obiektywów. Gdy mamy jakieś egzotyczne „szkła”, np. manualne M42, których
cały rok nie użyliśmy ani razu, to raczej możemy się nie łudzić, że właśnie na
wakacjach będziemy po nie chętnie i często sięgać.
 
Tu był potrzebny solidny statyw: ogniskowej 500 mm (odpowiednik 800
mm na małym obrazku) nie dałoby się utrzymać z ręki, zwłaszcza przy przysłonie
f/11 (potrzebnej do uzyskania dużej głębi ostrości) i czasie naświetlania 1/20
sekundy (który pozwolił nieco rozmyć wodę).
 
Pakujemy się
Strona 5 / 11
142006394.005.png 142006394.006.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin