2006_1.pdf

(6046 KB) Pobierz
187957265 UNPDF
Droga Prawda ¯ycie
(dwumiesiêcznik chrzeœcijañski)
· Rada redakcyjna:
Zbigniew L. Gadkowski (zlg@ol.onet.pl),
Andrzej Porêba (pandre@poczta.onet.pl)
Andrzej Nazimek (zimeryt@interia.pl)
· Redaguje: Zbigniew L. Gadkowski
· Wydawca:
Chrzeœcijañska Wspólnota
Zielonoœwi¹tkowa,
ul. Sudecka 3, 59–220 Legnica
· Adres redakcji:
ul. Czechowa 1, 41–807 Zabrze
· Redakcja techniczna: Joanna Kaniszczak
(asia_kaniszczak@Jezus.pl)
· Komputeropisanie: Miros³awa Porêba,
Aneta Zerbe, Ewelina Twardowska
· Korekta: Maria Olech (maria-zo-
fia@wp.pl), Andrzej Porêba, Jeremiasz
Zerbe (nimrod@pf.pl)
· Ok³adka: Robert £opatka (rl22@op.pl),
Jan Stypu³a (redaktor@lupa.chwz.pl)
W numerze
4 Matka mê¿a stanu - opr. Adela Bajko
5 Przepracowane matki – dr Witold Tomczyk
6 Modl¹ca siê matka – opr. Adela Bajko
7 Chrzeœcijañskie wychowanie dzieci – Czes³aw Bassara
9 Wzór dla mê¿czyzn - Adam Prozorowski
11 Bo¿a ksiêga - Miko³aj Makarczuk
12 Gorycz - Jan Dutek
14 Droga do wielkoœci - Stanis³aw Nimicz
16 Bo¿y ogród - Jola Jakimowicz
17 Edykt mediolañski
18 Dlaczego nie jestem rzymskim katolikiem - £ukasz Wolski
21 Osobiste œwiêto - zlg
22 O objawieniu siê Boga i o Biblii - Tadeusz Zieliñski
24 Pascha a Wieczerza Pañska – Zbigniew L. Gadkowski
26 Co siê sta³o Salomonie - Wies³aw Janik
28 Ciê¿ar przebaczenia - P. Staroœcik
29 Praca dla nas wszystkich - Zbigniew L. Gadkowski
30 Z ¿ycia naszej Wspólnoty
34 Wiedzieæ warto – Zbigniew L. Gadkowski
36 Historia Zboru w Trzebini
Materia³ów nie zamówionych redakcja nie
zwraca. Zastrzegamy sobie prawo do skra-
cania i adiustacji tekstów, oraz do zmiany
tytu³ów. Kopiowanie i powielanie dozwolo-
ne pod warunkiem druku tekstu w ca³oœci
z podaniem tytu³u oraz numeru pisma.
· Cena prenumeraty: roczna wynosi
30 z³, cena jednego egzemplarza 5,00 z³.
· Poczta e–mail: dpz@chwz.pl
G³upiemu l¿ej
Nauka nasza oparta jest na wiernym
wyk³adzie Pisma Œwiêtego. Dla nas Pi-
smo Œwiête jest jedynym Ÿród³em i
norm¹ wiary chrzeœcijañskiej oraz
¿ycia chrzeœcijañskiego. Zgodnie z
nauk¹ Pisma Œwiêtego nie ma w nikim
innym zbawienia jak tylko w Jezusie
Chrystusie, jedynym Zbawicielu, Od-
kupicielu i Poœredniku, ukrzy¿owanym
i zmartwychwsta³ym Panu. Jego
œmieræ jest drog¹ do odkupienia i zba-
wienia. Wierz¹cy zostaje usprawiedli-
wiony jedynie z ³aski Bo¿ej. Zbawie-
nie nie mo¿na zyskaæ przez w³asne
zas³ugi, lecz jedynie przez zas³ugê Je-
zusa Chrystusa.
Wiara w Jezusa Chrystusa jest zu-
pe³nym zaufaniem Bogu, a dobre
uczynki wyp³ywaj¹ z tej ¿ywej wiary.
Cz³owiek czyni dobrze z wdziêczno-
œci za darowane mu zbawienie. Spo-
sób ¿ycia i uczynki nie s¹ wiêc czymœ
oderwanym od wiary, one nale¿¹ do
wiary i niej wyp³ywaj¹. Nie ma chrze-
œcijañskiej wiary bez chrzeœcijañskie-
go ¿ycia. Tam gdzie nie ma mi³oœci i
troski o drugiego cz³owieka, gdzie nie
s¹ przestrzegane przykazania Bo¿e,
tam nie ma wiary – prawdziwego
chrzeœcijañstwa.
JERZY MADEJ
Gdy ciê mêczy trud codzienny, to w pamiêci stale miej
pocieszenie to niezmienne; w zamian jest pró¿niakom l¿ej.
Widzisz wokó³ brudy œwiata? - to siê nie drêcz; wiedzieæ chciej,
¿e sam tego nie posprz¹tasz; œlepym - pod tym wzglêdem - l¿ej.
Gdy stek bluŸnierstw s³yszysz wokó³, to siê tym pocieszaæ chciej,
¿e g³uchego g³os nie rani; g³uchym - pod tym wzglêdem - l¿ej.
Chcesz swe serce oddaæ ludziom? - to praktycznie wiedzieæ chciej:
nie doczekasz siê wdziêcznoœci; - egoistom w œwiecie l¿ej.
Twe ¿yciowe si³y s³abn¹? - to pociechê z tego miej!
Tê¿yzna przes³ania trzeŸwoœæ; s³abym - trzeŸwo myœleæ - l¿ej.
Gdyœ serdeczne pozna³ bóle, z Ducha braæ pociechê chciej;
Bólu nie zna duch w ogóle; poza cia³em bêdzie l¿ej.
Gdy wci¹¿ smucisz siê nad œwiatem, to doczeœnie wiedzieæ chciej:
radoœæ Ducha - ¿ycia kwiatem; radosnemu sercu l¿ej.
Mêdrców œwiata drêczy wiedza - wiêc siê wiar¹ cieszyæ chciej,
gdy¿ przed œwiatem wiara - g³upstwem; a g³upiemu znacznie l¿ej.
Szydz¹ z ciebie: „œwiêty g³upiec”? - to pociechê z tego miej!,
gdy¿ przed S¹dem nie szydercy, lecz „g³upiemu” bêdzie l¿ej.
187957265.006.png
3
Szanujmy nasze matki
BOLES£AW WINNIK
darem dla ludzkoœci. Nic na
œwiecie nie przewy¿sza mi³oœci
matki. Matka wiêcej mi³uje swoje
dziecko ni¿ siebie i gotowa jest dla
jego dobra poœwiêciæ ca³e ¿ycie.
Wzorem matek jest matka Pana
Jezusa Chrystusa, któr¹ On opuœci³,
gdy mia³ 30 lat. Uczyni³ to jednak
nie ze z³ej woli, lecz w s³u¿bie nie-
biañskiego Ojca. Nie³atwe ¿ycie
mia³a osamotniona Maria.
Nieweso³e wieœci dociera³y do niej
o Synu. Czasami by³ podziwiany,
ale czêœciej pogardzany, wyœmie-
wany, obmawiany, a¿ wreszcie
oskar¿ony i skazany. By³a ona
obecna u stóp Jego krzy¿a na gó-
rze Golgocie i serce jej pêka³o, gdy
widzia³a Jego straszne cierpienia i
zgon. Chwila ta by³a tak donios³a,
¿e nawet s³oñce siê zaæmi³o i zie-
mia zatrzês³a. Wtedy te¿ spe³ni³y
siê prorocze s³owa Symeona: Tak-
¿e twoj¹ w³asn¹ duszê przeniknie
miecz (£k 2,35).
Boleœæ Marii przewy¿sza³a boleœæ
wszystkich matek, tak samo jak i
to, co siê z niej narodzi³o (£k 1,35),
przewy¿sza³o wszelkie inne naro-
dzenia. Kto jest w stanie zmierzyæ
udrêkê matczynego serca, która
patrzy na w³asne dziecko przybite
do krzy¿a? Jedyn¹ pociech¹ mia³y
byæ dla niej s³owa umieraj¹cego
Syna, który poruczy³ pieczê nad ni¹
swojemu umi³owanemu uczniowi
Janowi. W jej cierpieniu nie ma
jednak szemrania ani narzekania,
a w jej milczeniu niejako s³yszy siê
s³owa, które wyrzek³a podczas
zwiastowania: Oto ja, s³u¿ebnica
Pañska… (£k 1,38).
Niejedna matka krwawym po-
tem i ³zami torowa³a swym dzie-
ciom drogê. Jednak niejedno dziec-
ko, zajête potem w³asnymi k³opo-
tami o tym zapomina i nie okazuje
nale¿ytego szacunku i mi³oœci swo-
niejsza od œmierci. Matki potrafi¹
przebaczaæ bez koñca. Takie same
s¹ na ca³ym œwiecie. Wszystkie je
³¹czy jedno i to samo uczucie mat-
czynej mi³oœci.
Za matki siê uwa¿a nie tylko te,
które w fizycznych cierpieniach
urodzi³y swoje dzieci, lecz i te
szlachetne niewiasty, które wycho-
wuj¹ cudze, osierocone dzieci,
ucz¹c je mi³oœci i szacunku wobec
bliŸnich. ¯yciowa droga matek jest
ciê¿ka, lecz bywaj¹ i przyjemne
chwile, gdy matki, otoczone mi³o-
œci¹ i trosk¹ swych dzieci, dumne
s¹, ¿e wyros³y one na szlachetnych,
po¿ytecznych i bogobojnych ludzi.
Dobre dzieci s¹ chlub¹ swoich
matek. Wszyscy, którzy mamy
jeszcze matki, darzmy je szacun-
kiem, uznaniem i mi³oœci¹, bo-
wiem w pe³ni na to zas³uguj¹.
jej matce. Czêsto i matki nie s¹ bez
winy. Ile¿ to matek zapomnia³o o
obowi¹zku skierowania uwagi
dzieci na Jezusa Chrystusa? Nie-
jedna zapomnia³a o bezgranicznej
mi³oœci Bo¿ej, wyra¿onej w daro-
waniu nam swego Syna i nie pa-
miêta³a o poniesionej przez Niego
za ca³y rodzaj ludzki ofierze. A
czy pamiêtamy s³owa Marii: Co
wam powie, czyñcie! (J 2,5)? One
dotycz¹ i dzisiaj ka¿dego z nas.
Czy czynimy, co On nam nakazu-
je?
Ile trosk i niepokoju prze¿ywa
matka z powodu swoich dzieci! Ile
bezsennych nocy spêdza przy ³ó¿ku
chorego dziecka! Ile przy tym
ukrytych westchnieñ i ³ez! Ile cier-
pliwoœci i trudu poœwiêca matka na
wychowanie swoich dzieci! Jej
trwóg, prze¿yæ i cierpieñ nie da siê
opisaæ. Matka jest bezgranicznie
ofiarna, zaœ wszelkie ujemne ce-
chy jej dziecka boleœnie j¹ rani¹.
Mi³oœæ matek i ich lojalnoœæ wo-
bec nieszczêœliwych dzieci jest sil-
Mam skarb
ADELA BAJKO
Mam skarb wielki i wspania³y,
Nie oddam go za œwiat ca³y.
Nigdy z nim siê nie rozstajê.
On mym œcie¿kom œwiat³o daje,
Póki ziemskie ¿ycie trwa
- Moja Biblia i ja!
Szanujmy nasze matki
M acierzyñstwo jest wielkim
187957265.007.png 187957265.008.png 187957265.009.png
4
Matka mê¿a stanu
opr. z ang. ADELA BAJKO
…ukrywa³a go przez trzy miesi¹ce
(Wj 2,2)
trzciny ma³y koszyk, w³o¿y³a weñ
dziecko i z gor¹c¹ modlitw¹ do Boga
swych ojców po³o¿y³a w sitowiu na
Jochebed, przez swego syna zo-
stawi³a niezatarte œlady na wszyst-
kich przysz³ych pokoleniach. Cechy
Nikt, oprócz Syna Bo¿ego, nie
mia³ tak wielkiego wp³ywu na myœl
i ¿ycie œwiata, jak Moj¿esz - przy-
wódca narodu, który przetrwa³ na
drodze cywilizacji prawie cztery ty-
si¹ce lat. Spisa³ kodeks prawny, któ-
ry jest podstaw¹ tak staro¿ytnego jak
i wspó³czesnego prawoznawstwa.
Prawa i ustawy dotycz¹ce traktowa-
nia chorób zakaŸnych, dotycz¹ce hi-
gieny, ma³¿eñstwa, ekonomii, itp.
wyprzedzaj¹ dzisiejsze osi¹gniêcia.
Moj¿esz by³ historykiem i poet¹.
Jego utwory zalicza siê do klasycz-
nych. Jest on duchowym przodkiem
tak ¯ydów, jak i chrzeœcijan. Da³ on
¯ydom religiê i przepowiedzia³ przez
symbole i ofiary przyjœcie Chrystusa
i Jego œmieræ za grzechy œwiata.
Sk¹d czerpa³ ten cz³owiek si³ê i
m¹droœæ, Co pozwala³o mu wywie-
raæ tak ogromny wp³yw na otocze-
nie?!
Gdy Jakub ze swymi synami i ich
rodzinami przyby³ do Egiptu, by³o ich
77 osób. Czterysta lat póŸniej naród
Jakuba tak siê rozmno¿y³, ¿e swoj¹
liczebnoœci¹ zagra¿a³ Egipcjanom.
Problem wymaga³ drastycznego roz-
wi¹zania. I tak faraon uczyni³ Izra-
elitów robotnikami pañszczyŸniany-
mi i gnêbi³ ich ciê¿kimi robotami,
lecz ci tym wiêcej siê rozmna¿ali i
rozrastali. Wtedy faraon wyda³ roz-
kaz, by przy porodzie zabijano
wszystkich hebrajskich ch³opców.
Ale wydaj¹c ten rozkaz, w³adca egip-
ski nie wzi¹³ pod uwagê kobiet he-
brajskich. Macierzyñska mi³oœæ jest
silniejsza od wszystkich tyranów.
Mniej wiêcej w tym czasie, gdy ów
dekret by³ wydany, w krainie Goszen
nad Nilem urodzi³ siê ma³y ch³opiec.
Jego ojciec nazywa³ siê Amram, a
matka Jochebed. W³aœnie ona prze-
ciwstawi³a siê dekretowi faraona.
Jakiœ czas ukrywa³a dziecko, a gdy
to ju¿ siê sta³o niemo¿liwe, zrobi³a z
Arabskie dzieci szkolne
brzegu Nilu. Tego dnia córka króla
Thermuthis przysz³a nad rzekê, aby
siê wyk¹paæ i znalaz³a dziecko. Nie
maj¹c w³asnych dzieci wziê³a ch³op-
czyka za syna. I wtedy, jakby zni-
k¹d, zjawi³a siê ma³a dziewczynka
proponuj¹c, ¿e znajdzie mamkê he-
brajsk¹ i wróci³a z Jochebed. I tak,
jakby drwi¹c z okrutnego losu, który
skaza³ go na œmieræ zanim siê jesz-
cze urodzi³, Moj¿esz znalaz³ siê pod
opiek¹ królewskiej córki, swe naj-
wczeœniejsze lata spêdzaj¹c jedno-
czeœnie pod duchowym kierownic-
twem w³asnej matki.
Cudowna historia dzieciñstwa
Moj¿esza przypomina nam, ¿e ka¿-
dym wydarzeniem, czy to w ¿yciu
cz³owieka czy ca³ego narodu, kieru-
je Bo¿a rêka. Wszystko dzieje siê
wed³ug Bo¿ego planu. To nie by³
przypadek, ¿e w³aœnie tego dnia cór-
ka faraona przysz³a nad rzekê - Bóg,
do którego Jochebed siê modli³a,
skierowa³ tam jej kroki.
jej umys³u i serca znajdujemy u ma-
tek wszystkich czasów. Przede
wszystkim w sercu Jochebed by³a
NADZIEJA.
Nadzieja jest to pragnienie, które-
mu towarzyszy oczekiwanie i deter-
minacja w d¹¿eniu do tego, czego siê
pragnie. Jochebed z ludzkiego punk-
tu widzenia znajdowa³a siê w bez-
nadziejnej sytuacji. Ca³a moc najpo-
tê¿niejszego wówczas pañstwa
zwróci³a siê przeciwko niej. Jej m¹¿
by³ niewolnikiem, a jej dziecko by³o
przeznaczone na œmieræ. Lecz jej
oczy nadziei i mi³oœci widzia³y wyj-
œcie z ciemnoœci. Moj¿esz jest po-
mnikiem niez³omnej nadziei jego
matki.
Matka Moj¿esza by³a równie¿ ko-
biet¹ WIARY.
Dla niej Bóg jej ojców by³ realny,
czci³a Go i kocha³a. Pragnê³a te¿
ca³ym swym jestestwem, by i to jej
dziecko kocha³o i s³u¿y³o Bogu. Czy
mo¿na zmierzyæ si³ê macierzyñ-
187957265.001.png 187957265.002.png
5
stwa?! Matka Moj¿esza nie mog³a
czekaæ a¿ jej syn wyroœnie, by zrzec
siê swojej duchowej odpowiedzial-
noœci za niego. Córka faraona powie-
rzy³a jej ch³opca tylko na krótki czas.
Nadchodzi³ dzieñ, gdy bêdzie musia-
³a oddaæ syna ksiê¿niczce i skoñcz¹
siê jej mo¿liwoœci wychowywania go.
Jochebed musia³a dzia³aæ prêdko. Z
wielk¹ mi³oœci¹, ale uporczywie wpa-
ja³a w ten dziecinny umys³ religijne
idee swego narodu. Mo¿e wielu z nich
on jeszcze nie rozumia³, ale ona nie
ustawa³a, modl¹c siê, aby jej nauki nic
w jego umyœle nie zatar³o.
I przyszed³ dzieñ, gdy ch³opiec prze-
szed³ z matczynych r¹k na dwór fa-
raona, w rozpasanie i wyuzdanie naj-
gorszego spo³eczeñstwa ówczesnego
œwiata. Tam czyha³y na niego naj-
wiêksze i najgorsze pokusy. I wtedy
pouczenia jego matki z lat dziecin-
nych wy³oni³y siê z jego pamiêci i
trzyma³y go jak kotwica podczas bu-
rzy. Z³oty ³añcuch modlitw matki,
trzyma³ go przy tronie Boga i nie
przerwa³ siê w ci¹gu wielu lat prób i
doœwiadczeñ.
A¿ przysz³a godzina wyboru. Wie-
le wieków potem autor listu do He-
brajczyków pisa³: Przez wiarê Moj-
¿esz, kiedy dorós³, nie zgodzi³ siê, by
go nazywano synem córki faraona, i
wola³ raczej znosiæ ucisk wespó³ z
ludem Bo¿ym, ani¿eli za¿ywaæ prze-
mijaj¹cej rozkoszy grzechu, uznaw-
szy hañbê Chrystusow¹ za wiêksze
bogactwo ni¿ skarby Egiptu; skiero-
wa³ bowiem oczy na zap³atê (Hbr
11,24-26).
Wp³yw matki ogarnia o wiele wiêcej
ni¿ tylko jej w³asny dom. Jej wp³yw
potrzebny jest ca³emu krajowi.
Matko! Jaki jest twój wp³yw? Do-
bry, czy z³y?
Przepracowane matki
dr WITOLD TOMCZYK
szych czasów jest problem z prze-
ci¹¿eniem kobiet pracuj¹cych zawo-
dowo. Naturalnie, chodzi przede
wszystkim o kobiety zamê¿ne. Pra-
cuj¹ one, albo w przedsiêbiorstwach
obcych albo musz¹ pomagaæ mê¿o-
wi w sklepie lub biurze. Ale i gospo-
darstwo domowe te¿ nie mo¿e byæ
zaniedbane, a dzieci nie obs³u¿one.
Matka wiêc powinna byæ wszêdzie:
gdy jest w sklepie lub biurze, jest nie-
zbêdna i w domu, np. przy chorym
dziecku. Gdy natomiast pozostanie w
domu, z pewnoœci¹ powstan¹ trud-
noœci w przedsiêbiorstwie jej mê¿a.
To przeci¹¿enie jest oczywiœcie po-
nad si³y kobiece. Nic wiêc dziwne-
go, ¿e powstaj¹ce napiêcie prowa-
dzi nieraz do rozstroju nerwowego.
Co jednak pocz¹æ w takich wypad-
kach?
Naturalnie, ¿e b³êdem by³oby, gdy-
byœmy zamiast spojrzeæ realnie na
sprawy, zaczê³y uwa¿aæ siê za isto-
ty godne po¿a³owania. Nic bowiem
nie zabiera tyle energii, co skargi i
narzekania, a mo¿e nawet i szemra-
nie przeciwko Bogu. W wiêkszoœci
wypadków nie pozostanie kobietom
nic innego, jak wytrwaæ na swym
stanowisku. Gdy jednak nasze w³a-
sne si³y zaczn¹ zawodziæ, to mo¿e-
my skorzystaæ z pomocy, jak¹ ofia-
ruje nam ktoœ, kto rozporz¹dza nie-
wyczerpanymi zasobami energii, a
mianowicie Jezus Chrystus. Nie cho-
dzi tu o jak¹œ ideê, ale o ¿yj¹c¹ oso-
bistoœæ - o Syna Bo¿ego, który zmar-
twychwstawszy ¿yje na wieki i rz¹-
w twoim sercu, odnowiæ je i obja-
wiæ swoj¹ moc w twoim ¿yciu.
Wszak On powiedzia³ PójdŸcie do
Mnie wszyscy, którzy jesteœcie spra-
cowani i obci¹¿eni, a Ja wam dam
ukojenie. WeŸcie na siebie moje jarz-
mo i uczcie siê ode mnie, ¿e jestem
cichy i pokornego serca, a znajdzie-
cie ukojenie dla dusz waszych (Mt
11,28-29).
Pod wyra¿eniem „spracowani i
obci¹¿eni” Zbawiciel rozumie w³a-
œnie osoby przeci¹¿one prac¹. S³o-
wa te wiêc skierowane s¹ równie¿
pod adresem matek, które oprócz
swej pracy domowej, musz¹ jeszcze
pracowaæ zawodowo. Jezus mo¿e
doskonale wczuæ siê w ich po³o¿e-
nie, gdy¿ wzi¹³ na siebie daleko
wiêkszy ciê¿ar, a mianowicie grze-
chy ca³ego œwiata. Proponujê wiêc
tobie, droga Czytelniczko, abyœ
wziê³a Jego jarzmo na siebie. Wszak
chodzi tu o wspólny zaprz¹g. Wtedy
On poniesie twój ciê¿ar i twoja wê-
drówka stanie siê l¿ejsza i radoœniej-
sza. Teraz zale¿y tylko od ciebie, czy
propozycjê tê przyjmiesz. O ile tak,
to spe³ni On swoje przyrzeczenie
Dosyæ masz, gdy masz ³askê moj¹,
albowiem pe³nia mej mocy okazuje
siê w s³aboœci (2 Kor 12,9)
Dziecko na Synaju
dzi wszystkim, zasiad³szy po prawi-
cy majestatu Bo¿ego. Napisano bo-
wiem, ¿e Bóg wszystko podda³ pod
stopy Jego (1Kor 15,27)
Zbawiciel pragn¹³by zamieszkaæ
J ednym z trudnych zagadnieñ na
187957265.003.png 187957265.004.png
6
Modl¹ca siê matka
Opr. ADELA BAJKO
siê, by Bóg zbawi³ jej syna i by
zosta³ on g³osicielem Ewangelii.
Jacek jednak nadal grzeszy³ i
wreszcie dosta³ siê do wiêzienia.
Lecz matka nie przestawa³a siê
modliæ za niego, wiedz¹c, ¿e Bóg
us³yszy jej modlitwy. Pewnego
dnia matka otrzyma³a zawiadomie-
nie z wiêzienia, ¿e syn jej zmar³.
By³a zdruzgotana t¹ wiadomoœci¹,
ale przypomnia³a sobie Bo¿¹ obiet-
nicê z Biblii, ¿e On wys³ucha
szczerej modlitwy wierz¹cych.
Osunê³a siê na kolana i zaczê³a siê
modliæ: „Panie, ja wierzê Twoim
obietnicom. Zawsze wierzy³am, ¿e
doczekam tego dnia, kiedy mój Ja-
cek bêdzie zwiastowaæ Twoj¹
³askê. Teraz zawiadomiono mnie,
¿e on umar³. Czemu mam wierzyæ
- tej wiadomoœci, czy Twoim s³o-
wom?” Gdy powsta³a z kolan i
wys³a³a do wiêzienia telegram:
„To pomy³ka. Mój syn nie umar³.”
To rzeczywiœcie by³a pomy³ka. Ja-
cek ¿y³ i w nied³ugim czasie zna-
laz³ w Chrystusie zbawienie. Po
wyjœciu z wiêzienia zacz¹³ g³osiæ
Ewangeliê i przyprowadzi³ wielu
do Boga.
Ile mo¿e zdzia³aæ modlitwa mat-
ki! Szczêœliwe dzieci, które maj¹
matki modl¹ce siê za nich!
Kiedy Bóg pos³a³ swego Syna na
œwiat jako bezradne niemowlê, da³
Mu modl¹c¹ siê matkê. Gdy Ma-
ria dowiedzia³a siê, ¿e ma zostaæ
matk¹ Zbawiciela œwiata, modli³a
siê: Wielbi dusza moja Pana! Roz-
radowa³ siê duch mój w Bogu, Zba-
wicielu moim, bo wejrza³ na uni-
¿onoœæ s³u¿ebnicy swojej. Oto bo-
wiem odt¹d b³ogos³awion¹ zwaæ
mnie bêd¹ wszystkie pokolenia (£k
1,46-48). Te s³owa siê wype³ni³y,
bowiem do dzisiejszego dnia Ma-
ria jest nazywana b³ogos³awion¹.
Jezus nie wstydzi³ siê swej matki.
Gdy zosta³ zaproszony na wesele
w Kanie Galilejskiej, Jego matka
równie¿ tam by³a. I by³a tam mat-
ka Jezusa, czytamy w ewangelii
Jana (J 2,1). Chrystus nawet na
krzy¿u troszczy³ siê o swoj¹ mat-
kê, powierzy³ j¹ opiece Jana. Jaki¿
to niepowtarzalny przyk³ad dla
wszystkich dzieci — i ma³ych i
du¿ych.
Pewien kaznodzieja lubi³ odwie-
dzaæ cz³onków swojego Zboru,
szczególnie pewn¹ rodzinê. Gdy
tam przyszed³ pewnego dnia, ma³a
dziewczynka otworzy³a drzwi i po-
wiedzia³a: „Pastor nie mo¿e teraz
rozmawiaæ z moj¹ mam¹. Ona
modli siê ka¿dego ranka od 9. do
10. godziny”. Pastor czeka³ 45 mi-
nut, a¿ matka wysz³a ze swego
pokoju, gdzie ka¿dego dnia modli-
³a siê przez godzinê. Jej twarz ja-
œnia³a niebiañskim œwiat³em. I pa-
stor zrozumia³, dlaczego ta rodzi-
na by³a jedn¹ z najszczêœliwszych
w jego zborze i dlaczego w ich
domu czu³ siê tak dobrze.
Dzisiaj ¿ycie wymaga od matek
tak wiele. Niejedna, oprócz opie-
kowania siê w³asnym domem i ro-
dzin¹, zmuszona jest pracowaæ za-
robkowo. Lecz, drogie matki, po-
starajcie siê mimo wszystko zna-
leŸæ czas na modlitwê za wasze
dzieci, za wasze domy. ¯adna
troskliwa opieka ani ¿adne
pieni¹dze nie zrobi¹ tego, co
mo¿e uczyniæ modlitwa.
Modlitwa to wiêcej ni¿ korzyœæ —
to obowi¹zek. Dzieci - to odpowie-
dzialnoœæ. Matka najczêœciej spê-
dza wiêcej czasu z dzieæmi ni¿ oj-
ciec, dlatego ponosi wiêcej odpo-
wiedzialnoœci za ich wychowanie.
Wszystkim modl¹cym siê — mat-
kom, ojcom i dzieciom — Biblia
obiecuje: Zbli¿cie siê do Boga, a
zbli¿y siê do was (Jk 4,8). Sam
Zbawiciel równie¿ nam obieca³:
Proœcie, a bêdzie wam dane, szu-
kajcie, a znajdziecie; ko³aczcie, a
otworz¹ wam. Ka¿dy bowiem, kto
prosi, otrzymuje, a kto szuka, znaj-
duje, a kto ko³acze, temu otworz¹
(Mt 7,7-8). Mo¿e byæ i tak, ¿e nie-
prêdko pojawi siê odpowiedŸ na
wasze modlitwy, albo nie taka, jak
jej oczekiwa³yœcie. Bywa, ¿e mimo
matczynych modlitw, dzieci nie id¹
dobr¹ drog¹. Ale matko, jeœli zro-
bi³aœ, co mog³aœ, to w Dzieñ S¹du
bêdziesz mog³a œmia³o stan¹æ
przed Najwy¿szym Sêdzi¹ i On ciê
nie os¹dzi. Matka mo¿e nigdy za
swego ¿ycia nie dowiedzieæ siê,
jaki wp³yw mia³y jej modlitwy na
¿ycie jej dzieci.
Wiele lat temu na ma³ej zakopco-
nej uliczce Londynu mieszka³a
wierz¹ca, bogobojna matka. Na
skromne utrzymanie zarabia³a pra-
niem i prasowaniem bielizny dla
bogatych ludzi. Mia³a ona syna, ale
nie wiedzia³a, gdzie siê znajduje.
Jeszcze jako m³ody ch³opak uciek³
z domu na handlowy statek i gdzieœ
zagin¹³. Mo¿e zgin¹³ na morzu,
mo¿e wpad³ w rêce z³ych ludzi…
Czêsto ³zy matki miesza³y siê z
modlitwami, gdy pior¹c modli³a siê
o jedynaka. Modlitwy jej nie by³y
daremne. Po wielu doœwiadcze-
niach, cierpieniach i stratach, syn
jej znalaz³ wreszcie drogê do Boga
i poœwiêci³ Mu swoje ¿ycie. Zna-
ny by³ jako „p³ywaj¹cy kaznodzie-
ja”.
Matki, czy modlicie siê za wasze
dzieci? Nie tylko o ich fizyczne i
materialne potrzeby, ale przede
wszystkim o ich los w wiecznoœci.
To nic, ¿e mo¿e czasami wydaje-
cie siê im staromodne, sentymen-
talne. Najwa¿niejsze, by w ich ser-
cach pozosta³ obraz matki
modl¹cej siê za swoje dzieci.
P ewna matka wiele lat modli³a
187957265.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin