POZWÓLCIE OGARNĄĆ SIĘ MIŁOŚCI - CZ. IV (1).rtf

(39 KB) Pobierz

CZĘŚĆ IV

Teraz, córko, mówić będę do ciebie i tych, którzy jak ty, chcą zostać przy Mnie, pomimo że ciężko im i życie ze Mną wydaje się im trudne i prawie niemożliwe do zrealizowania.

Otóż, dzieci Moje ukochane, trudności na waszej drodze są konieczne, lecz przejściowe i nie zawsze będzie wam smutno. Ból waszych dusz wynika ze zrozumienia ogromu różnicy między Mną, Bogiem nieogarnionym, Samą Świętością i Czystością, a wami - jakimi jesteście teraz: słabością, chwiejnością, próżnością, umiłowaniem siebie bardziej niźli Mnie, pomimo żeście Mnie sami swym Panem nazwali i Mnie służyć pragniecie.

Czujecie się winni, bo nie wypełniacie tego, co powinniście i co wiecie dobrze, że słuszne jest, a uciekacie ku swoim upodobaniom i przyjemnościom. Lecz wtedy sumienie mówi wam, że służba wasza jest leniwa, gnuśna i Mnie niegodna. Dlatego niepokój wami miota i próżno ucieczki odeń szukacie. Niezadowolenie z siebie zjada was. Dlatego mało w was radości i pokoju sumienia nie macie.

A Ja cieszę się wami. Kto jest święty, ten przy Mnie trwa, bo zna Mnie i wie, żem jest Świętością Świętych. Mój nieskończenie bogaty świat bytów Duchowych wielbi Mnie, otacza wdzięcznością i szczęście czerpie z obecności Mojej.

Wy zaś żyjecie w ciemnościach wiary i pomimo braków waszych i nędzy natury waszej, pomimo braku „nagrody" i „zapłaty" chcecie trwać przy Mnie.

Czyż nie mam powodów do radości z was?...

Dzieci Moje, jeszcze niedorosłe, niedojrzałe - przyjmijcie tę prawdę o sobie, bo Ja nieskończenie cierpliwy jestem i wiem, że owoc zielony twardy jest, gorzki w smaku i mało w nim treści.

Bądźcie więc względem siebie cierpliwe, bo Ja czuwam nad wzrostem waszym i dojrzałość w ogrodzie Moim obiecuję wam. Żyjecie, dzieci, w czasie, żyjecie też w wymiarach fizycznych poddani prawom waszego świata. Zależni też jesteście od warunków, jakie stały się waszym udziałem bez waszej woli. Często są one nawet sprzeczne z tym, co sumienie wasze uznaje za prawidłowe. A wy sami nic zmienić nie możecie. Dlatego boli was świat, który was otacza - tym bardziej, im więcej niesprawiedliwości i krzywd dookoła siebie widzicie, a Ja wciąż zakres widzenia waszego poszerzam i budzę serce współczujące w was. Przygotowuję was przecież do współpracy ze Mną. Pragnę, by wasze uczucia stały się delikatne, by wrażliwość waszego serca rosła, a oczy jasno widziały to, co złe jest, co fałszywe, co okrutne, krzywdzące, niosące ból. Chcę, abyście dzielili ze Mną współczucie i pragnienie zapobiegania złu spadającemu na braci waszych. Kiedy już ustalicie się w Przyjaźni ze Mną, wtedy ukażę wam to, czego pragnę, abyście czynili. Niektórym z was daję ich zadanie już przy urodzeniu i wtedy niczego innego nie pragnę jak tego, byście żyli ze Mną i świadczyli o Mnie sobą w kalectwie lub chorobie.

Często też stawiam was przed zadaniem waszego życia przedwcześnie, zanim poznaliście Mnie, wtedy nie odciągnę was od waszych obowiązków, a tylko nasycę was Sobą i uświęcę, gdy przyjmiecie Mnie za towarzysza.

Piszmy dalej, córko!

Powołując was do istnienia, już daję wam miejsce wybrane. Zaszczepiam w was Swój zamiar, który powoli przyjmuje się w was jako wasz własny - jeśli towarzyszyć wam będzie w waszym życiu pragnienie poznania Prawdy i służenia Jej. Wasza dobra wola przyjęcia tego, co jest w waszych oczach najwyższe, najcenniejsze, najbardziej doskonałe, niosące najwięcej dobra - chociażby było trudne i ciężkie - oto klucz, który otworzy wam bramę waszego własnego powołania.

Konieczna jest wam bezinteresowność i dobra wola służenia Mi w taki sposób, jaki Ja dla was wybrałem. Ja bowiem jestem tym, Który wszystko przewidział i stosownie do waszych przyszłych zadań ubogacił was.

Jeśliby wasza wola czysta była i wolna od przywiązań własnych, bez trudu usłyszelibyście i odpowiedzieli pełnią gotowości na wezwanie Moje.

Lecz wy żyjecie w świecie, który rządzi się własnymi prawami. Wszystkimi sposobami kusi on was, ażebyście korzystali z waszych uzdolnień, możliwości, przywilejów, by znaczyć „coś", stać się „kimś", posiąść „jak najwięcej", a wszystko, co dostępne wam, obrócić na własny użytek.

Świat na niezliczonych przykładach uczy was nauką wroga dusz waszych, że najważniejsze jest powodzenie, przyjemność, sukces, sława, bogactwo, władza i wolność postępowania wedle swojej woli. Nieprzyjaciel od początku mówi wam to samo: „Jesteście wolni, waszym prawem jest korzyść i zadowolenie własne. Nikt wam rozkazywać nie ma prawa. Nie sługami, a panami swego losu jesteście!". I radzi wam „używać życia" ze wszystkich sił swoich.

On kłamie wam, lecz kłamie umiejętnie, a większość z was przyjmuje te pozornie pociągające kłamstwa i wedle nich żyje. Przez co uczy swojego sposobu życia innych ludzi, którzy zazdroszczą wam powodzenia i naśladować was pragną. Co gorsza, w ten sposób rodzice wychowują swoje dzieci.

Kto gorszy i demoralizuje dzieci Moje - zwłaszcza te, które własnego; rozeznania jeszcze nie mają - ten spotka się ze Sprawiedliwością Moją i biada mu, jeśli usprawiedliwienia dlań nie znajdę. Lecz biada i tym, którzy swoim życiem zaprzeczają Moim prawom, jeśli je głoszą.

Dlatego, dzieci moje, tak bardzo skąpię wam powodzenia, bogactwa i zaszczytów do czasu, póki zaszkodzić wam mogą. Bowiem na drodze Przyjaźni ze Mną kroki wasze są jeszcze niepewne: wybieracie wciąż i jakże często siebie, jak rzadko - Mnie. Świat dostępny jest wszystkim waszym zmysłom, Ja zaś nie. Mnie zawierzyć potrzeba...

Mnie widzicie tylko „wiarą". Bez wiary życie Moje z wami i nauczanie Moje jest oceniane jedynie przez rozum i sumienie wasze. Rozum mówi, że życie Moje było piękne i ofiarne, a nauki Moje są „mądre", lecz trudne do urzeczywistnienia. Sumienie potwierdza, że są prawdziwe, więc należy żyć wedle nich, a jeśli macie szczęście narodzić się wśród wierzących we Mnie - przyjmujecie bez sprzeciwu prawdy Moje i nic się w waszym życiu nie zmienia!

Wciąż jesteście letni - służąc dwom panom jednocześnie: sobie i Mnie.

Sobie służycie z głęboką miłością, zapobiegliwością i ze wszystkich sił, myśli i woli waszej. Mnie - z powinności, wypełniając konieczne obowiązki związane z formalną przynależnością waszą. Jeśli dodacie coś jeszcze dla bliźnich waszych - z dobrego serca, wtedy potrzeby waszej miłości własnej, wasze zadowolenie z siebie jest zaspokojone.    

Taki jest obraz ludu Bożego głęboko wrośniętego w świat!

Z takiej oto ziemi zakłamania, fałszu, zaślepienia pragnie wydobyć was Miłość Moja! Posługuję się w tym celu wszelkimi środkami, pamiętając jednak o waszej słabości, kruchości i umiłowaniu siebie, a także o waszej rzeczywistej wolności wyboru. Dlatego tak delikatnie, powoli i stopniowo odkrywam wam Prawdę o Sobie. I na każdym ze stopni pozostają ci, którzy więcej już przyjąć nie chcą; bo następny krok zagraża ich planom, koliduje z ich wyobrażeniami własnego szczęścia, wymaga odejścia od upodobań i nawyków. Nierzadko zaś wzywa do całkowitej zmiany życia. Na każdym z etapów nauki Mojej opuszczają Mnie Moi ukochani. Wśród nich i ci, którzy oddawali mi niegdyś całe swoje życie na służbę. I szczerze to robili, lecz kiedy to życie ujawniać zaczęło swoje wymagania, nie chcieli im sprostać. Nie chcieli - bo mogliby, gdyby tylko wezwali Mojej Pomocy i zechcieli ciężar dnia podzielić ze Mną, który pragnę tego.

Nie chcieli, ponieważ nie zawarli nigdy bliskiej i serdecznej przyjaźni ze Mną - żywym, obecnym, spragnionym przyjaźni z nimi.

Nie wiedzieli, gdzie znaleźć oparcie, gdyż kiedy był na to czas, nie zechcieli - bo nie pragnęli Mnie prawdziwie - poznania Mnie Samego, Żywego, którego zaniedbali, zlekceważyli i zapoznali. Tak że często wiedząc o Mnie wszystko „z naukowego punktu widzenia", nie widzą Mnie, który stoję przed nimi. Dla rozumu porzucili wiarę i nie mają czym oświecić ciemności świata. Widzą w nim pustkę i nicość - nie Mnie. Ja zaś cierpię coraz bardziej samotny, coraz bardziej opuszczony...

Odepchnięty jestem dlatego tylko, że nie daję wam tego, czego wy chcecie, że nie spełniam waszej woli. Przeciwnie, zmuszam was wymaganiami Mymi, byście rośli, podczas gdy wy chcecie na zawsze pozostać dziećmi w świecie bajek i zabawek. Chcecie, by inni troszczyli się o was, na was pracowali, was obdarzali i zachwycali się wami. Bronicie się przed podjęciem jakiejkolwiek odpowiedzialności za siebie, za rodzinę, za bliźnich, za świat. Lękacie się wyrzeczeń, unikacie wysiłku, trudu, zmęczenia, a podleganie innym, skrępowanie waszej swobody i niezależności, odebranie wam czasu dnia, który uważacie za swoją własność, ograniczenie waszego prawa wyborów traktujecie jako krzywdę, zamach na waszą wolność.

Z uporem pragniecie przeprowadzać własne zamysły w świecie, w którym każdy dąży do osobistej korzyści, więc też wszyscy z wszystkimi walkę toczą. Podstępem, prawnie i bezprawnie sięgacie po coś z dobra wspólnego, co uznaliście za szczególnie pożądane i wydaje się wam, że wam się to należy.

Pozostawiłem wam wolność, a wy niszczycie świat i doprowadzacie siebie do zguby.

Teraz jesteście w sytuacji tragicznej, ponieważ tak wielu z was, wasze rządy, a nawet całe narody, służą swoim bezwzględnym i żarłocznym interesom, zabijając przy pomocy broni i głodu, wyniszczając i obrabowując miliony bezbronnych ludzi. Stało się tak, gdyż straciliście wiarę i wtedy szybko i powszechnie daliście się oszukać ojcu kłamstwa, zbiorowo przyjęliście jego propozycję „urządzenia się" w życiu jak najwygodniej. Kto raz wejdzie w atmosferę użycia, nie ma siły z niej wyjść bez Mojej pomocy. A tej pomocy nie chcecie. Znieprawiliście Moją ziemię. Mój dar dla was. Dany z miłości - trawiony jest nienawiścią, znikczemniały, nieszczęsny, kaleki, zatruty.

Jeżeli zrozumieliście już, że wszyscy ponosicie odpowiedzialność za to, co stało się z wami i za to, co w każdej chwili z ludzkością stać się może - bez Mojej interwencji w wasze losy - rozumiecie też zapewne, że tylko wy uratować możecie ziemię, zwracając się do Mnie o ratunek. Pomoc Moja przejść musi przez wasze „fizyczne" ręce, ręce współwinne złu i naprawiające je.

Wasza współpraca ze Mną - wierna i wytrwała - potwierdza wybór waszej woli, wasze zrozumienie, waszą odpowiedzialność i waszą miłość do młodszych i mniej rozumiejących braci waszych i ona daje Mi prawo wkraczania z Moją Mocą, skoro waszą wolą jest wezwanie Mnie ku pomocy.

Żyjecie, dzieci, wedle praw waszego świata. Jednym z nich jest początek życia, wzrastanie, dojrzałość, owocowanie i śmierć. Nikt z was nie wątpi, że kiedyś umrze i nikt też nie może zatrzymać swojego dzieciństwa, zahamować wzrostu, zmienić praw waszej natury fizycznej.

A co dzieje się z waszą naturą duchową? Ofiarowałem wam wolność wyboru i cóż wybraliście? Sprzeciwiacie się prawom Moim.

Pomyślcie, przecież znacie krótki czas ludzkiego życia i jego zagrożenia: choroby, kalectwa, nagłą śmierć. Wiecie, że wraz z rozwojem fizycznym rozwija się wasz umysł. Przyjmujecie konieczność uczenia się jako wasz przywilej, a wola wasza służy wam w tym. Dbacie o rozwój swojego intelektu i sprawności.

Jakże się to dzieje, że serce waszego życia - duszę waszą - pozostawiacie w zapomnieniu?... A przecież jej prawem jest nieustanny wzrost. Prawem duszy waszej jest rozwój aż do doskonałości dla niej możliwej. Prawem duszy człowieczej jest życie wieczne - nie śmierć, gdyż do Mnie Samego uczyniłem ją podobną. Prawem waszym jest wzrastanie i rozkwit Mojego podobieństwa w was.

A kiedy dojrzeje ono, staje się waszym Darem dla świata - nieskończonej mocy - i nie przemija ani nie umiera, bo czerpie z Mojej Natury.

Miłość Moja tak obdarowała was.

Widzicie i cenicie w sobie to, co przejściowe, zmienne, podległe śmierci i rozpadowi, a nie pojmujecie, czym sami jesteście; to bowiem, co Moje w was jest - w ukryciu żyje, posiadając naturę duchową tak niewidzialną, jak niewidzialny, niewyobrażalny, nieprzenikniony dla zmysłów waszych jestem Ja, Ojciec wasz.

Lecz kiedy wzywam was - tu pozostaje pusta skorupa, którą wchłonie ziemia. Gdzież jest wtedy wasz subtelny intelekt? Gdzie spryt i obrotność? Gdzie ginie wola, choćby najsilniejsza? Największy talent ni worki złota, ni przywileje i protekcja - na nic wam się nie przydają. Jak przyszliście, tak nadzy schodzicie ze świata, bo wszystko to, co wam się cennym wydawało, jest teraz dla was prochem i pyłem, nicością. Na krótko tylko użyczone wam zostało z Miłości Mojej.

Wy zaś, byty duchowe, nieśmiertelne, powracacie ku Mnie, aby już na zawsze oddać się Bogu Swemu w szczęściu Wzajemnej Miłości.

I szczęście to zależy tylko od was.

Człowiek jest jednością, dzieci. Lecz czy nie słuszne jest, by to, co w nim jest przejściowe, zmienne, śmiertelne służyło temu, co nieśmiertelne, temu, co w sobie zawiera podobieństwo Moje? Wasza natura cielesna zawsze szukać będzie przede wszystkim zadowolenia własnego, lecz człowiek duchowy w was rośnie, rozwija się, dojrzewa i miłość jego obejmuje coraz więcej, a co pokocha, to poznać pragnie i przycisnąć do serca. Im zaś głębiej poznaje, tym bardziej kocha i mądrzej kocha i mocniej pragnie wejść w ścisły związek z tym co uznaje za godne miłowania. Zaś w każdej waszej miłości Ja jestem.

W dobrach pożądanych przez naturę cielesną człowieka, gdy są moimi darami - też jestem ukryty i można Mnie odnaleźć i cieszyć się Mną, wdzięcznym być i radosnym. Nie ma innego dobra na ziemi jak Moje. Każde z nich doprowadzić was może do rozpoznania w nim - Mnie darzącego. Ale nie można tą drogą dojść do Przyjaźni ze Mną, ponieważ choć wszystko Moje jest - nie jest Mną. Ja jestem Osobą.

Tym jestem, z Którego woli wszystko powstaje, co było, jest i będzie. Miłością powodowany dałem wam istnienie, abyście żyli ze Mną, Ojcem Swoim w nieskończonym szczęściu wzajemnej miłości. A miłość pragnie poznania, bliskości i zrozumienia. Lecz jakże może istota cielesna zbliżyć się do Nieskończonego i Niezmierzonego? Ograniczona, błądząca w ciemnościach, krucha i słaba we wszystkich właściwościach swoich jakże ma stanąć do rozmowy z Wszechmocnym i Nieobjętym?...

A jednak dałem wam tę możność. W Jezusie Chrystusie, Bogu, który przyjął na wieczność również i naturę człowieczą, możecie spotkać się ze Mną Samym w Pełni Mojej, Nieskończonej Mocy Mojej i w Nieograniczonym niczym Miłosierdziu. Lecz spotkanie nasze realizuje się w Duchu. Natura cielesna człowieka nie jest zdolna do pojęcia tego, co duchowe. Brak jej po temu narzędzi poznania. Dlatego przyjąć musi w pokorze swoją nieprzydatność  i pozostać w spokojnym spoczynku wszystkich zmysłów swoich. Nie są one niepotrzebne i godne pogardy. Owszem, przy ich pomocy człowiek duchowy w Jedności ze Mną pełni swoją służbę światu. Tak więc w realizacji swojego zadania - swego daru dla świata - będą wam służyły wszystkie władze wasze, ale w spotkaniu Moim z człowiekiem to tylko, co duchowe w nim jest, uczestniczyć może.

Spytałam, kto jest człowiekiem duchowym? Pan wyjaśnia:

- Człowiekiem duchowym jest ten z was, w którym natura cielesna uporządkowana, posłuszna i karna ochoczo służy władzom duszy, uznając ich kierownictwo i nadrzędność. Syn Mój, Paweł, mówi o tym obszernie. Czytajcie też księgi Moje, bo na niezliczonych przykładach ukazuję wam w nich drogi człowiecze błędne i słuszne. Uczcie się, gdyż nie musicie upadać poznawszy, co innych do upadku przywiodło.

Teraz zaś powiem wam, dzieci Moje nieskończenie kochane, że człowiekiem duchowym każdy z was się STAJE, jeśli wytrwale chce. I nie wtedy stanie się godnym Mnie partnerem, gdy jest dojrzały. Przeciwnie! Nigdy nie dojrzeje bez Mojej Pomocy. Bo Ja sam sprawiam w każdym, kto Mi zaufa, kto przy Mnie trwa, iż uzdrowiona zostaje jego ludzka natura skażona wspólnym grzechem, i uporządkowane, umocnione i sprawne stają się wszystkie jej władze. Przyjaciel czyni to dla przyjaciela swego, by ów stał się we wszystkim do Niego podobny. Jakże bym mógł bowiem Ja - Miłość sama, nie uleczyć ran i nie ubogacić tego, kto Mnie wybiera i ze Mną iść pragnie?...

Wy wszyscy stajecie się do Mnie podobni - każdy w odrębności swojej - w czasie i według waszego zawierzenia, waszego wysiłku i zrozumienia nauki Mojej, którą każdego z was prowadzę, wedle waszej ofiarności, wytrwałości, szczerości uczuć i pragnienia serca.

Kto bardzo Mnie pragnie, ten szybko idzie. Kto Pragnie Miłości Mojej nade wszystko i stale, ten biegnie, a Ja z nim. Kto zaś liczne ma miłości, ten przy każdej przystawać będzie i na ucztę Królewską nie zdąży.

Od was zależy, dzieci, jaką stanie się przyjaźń nasza.

- Osądzaj, dziecko, to, co piszesz, nie wedle twej słabości i niegodności, a wedle ogromu Miłości Mojej, Wielkoduszności i Miłosierdzia. Nikt i nigdy w historii ludzkości nie mówił ze Mną dlatego, że był Mnie godzien, gdyż nie istnieją tacy.

Mówię z wami, bo kocham was i ratować was pragnę. Wybieram zaś tego, kogo chcę, bo do takiej współpracy ze Mną przeznaczyłem go już, powołując go do istnienia. Ja sam mam o nim staranie i podźwignę go, ilekroć upadnie, a kiedy opierać się zechce na Moim ramieniu, otrzyma Moc Moją. Uleczę go i uczynię pożytecznym dla świata, gdyż woli swojej nie zmieniam. A jeśli ty - pomimo nędzy swojej - pragniesz służyć Mi sobą i pomimo niepokoju i świadomości swych braków, małości i wszelkiej nędzy nie uciekasz przede Mną, to Ja na pewno nie zamknę przed tobą wrót Miłosierdzia.

Nikt z was nic „swojego" nie ma, chociaż tak myśli. Wszelkie dary umysłu i talenty Moje są, a to, że tylu z was wykorzystuje je dla swojej tylko próżności, bogactwa, władzy i chwały - to jest dowodem waszej własnej dziecinnej zarozumiałości i nieświadomości. Ty, córko, od początku pragnęłaś służyć Ojczyźnie swojej i czyniłaś tak z całego serca swego, a Ja byłem obecny. Dlatego dałem ci dar zrozumienia słów i zamiarów Moich i udział w nich ci daję.

Polska - chcę, by zwiastunem była, świadkiem Moim dla świata. To, co w niej powstanie, rozpali i porwie inne narody ku życiu ze Mną. Ukaże, że jest to możliwe, realne i prowadzi ku uświęceniu życia społecznego, ku rozkwitowi całego narodu. Powiększy jego szczęście, da mu moc i wzrost we wszystkim, co w Ojczyźnie twojej zachowaliście z darów Moich danych wam. Maryja, wasza prawdziwa Królowa, doprowadzi was do Mnie. Ty, córko, służąc Mi teraz i tutaj, też udział bierzesz w przygotowaniu Dzieła Mojego. To, co piszemy - wspólnie - dla was, stanie się pokarmem, którym posilą się wszyscy ludzie poszukujący przyjaźni ze Mną na całej ziemi.

Wiedz, że czystych nie ma na ziemi. A jednak Ja posługuję się wami, jeśli pragniecie tego gorąco i wytrwale, a wasza wierna służba w Mojej Obecności oczyszcza się i uświęca. Trwaj, dziecko, w pracy Naszej, a winy twoje powoli zmniejszać się będą, a wzrastać będzie podobieństwo do Mnie, Przyjaciela twojego. Ja to sprawię. Wierz Miłości Mojej. Wiem, czego ci niedostaje, w czym upadasz, gdzie źródła słabości twojej. Ja wiem o wszystkim, co ciebie dotyczy. Pewna bądź troski i opieki Mojej. Dziękuj Mi więc i słuchaj Mnie, kiedy mówić pragnę, bo wielka jest Łaska Moja dla ciebie.

Moja córko! Jeśli zrozumiałaś, że wola twoja jest tak bardzo słaba, oddawaj ją Mojej specjalnej trosce każdego dnia. Tak samo czyń w każdym przypadku rozpoznania swoich wad, a jeśli przyczyn nie znasz, proś Mnie o światło i wskazówki, których ci z pewnością udzielę. Widzisz, córko, musicie brać czynny udział w swoim zbawieniu, współpracując ze Mną. Moja jest Moc i uzdrawianie was z tego, co w was jest chore, lecz to od was zależy, czy wyleczenia pragniecie.

Lekarzem dusz waszych jestem. Małe dzieci zdają się na umiejętność lekarza, ale ludzie świadomi siebie sami się skarżą, podają objawy i cierpienia, które ich dręczą.

A Ja pragnę waszego partnerstwa, waszej świadomej, poważnej przyjaźni. Chodzi Mi o waszą szczerość i zaufanie na równi z waszą wiarą w Moje pragnienie i umiejętność pomożenia wam. Dlatego wciąż oczekuję na waszą intymną i otwartą rozmowę o waszych brakach. Mówicie o nich ludziom, a Mnie nie chcecie...

Chciałbym, abyście uwierzyli, że jestem nieskończenie cierpliwy względem was. Znoszę wasze ciągłe upadki, powtarzające się ucieczki ode Mnie i zdrady, gdyż wynikają one z waszej ludzkiej ułomności, a rzadko są świadomym przeciwstawianiem się - Mnie - z nienawiści i pragnienia bluźnienia Bogu. Ale i wtedy macie zawsze możność powrotu do Mnie, a tylko nieprzyjaciel ma was w mocy swojej i trudno wam wyrwać się spod jego władzy. Wtedy potrzebna jest wam pomoc ze strony innych ludzi i gdyby wasza religijność była prawdziwa i umocniona we Mnie - nie umarłby nikt bez pojednania ze Mną.

Kto żyje w nienawiści i pogardzie dla bliźnich, kto świadomie działa na ich szkodę lub nieczuły jest na ich potrzeby, kiedy dopomóc może - a to jest wasz ciężki grzech powszechny - ten winien jest w oczach Moich. Przekreśla bowiem najświętsze prawo Moje - obowiązek miłości wzajemnej.

Ten spotka się ze sprawiedliwością Moją i bardziej surowy dlań będę, niźli dla tych, którzy Mnie Samego prześladowali. A to dlatego, że wiem, iż otoczenie i wychowanie może ukazać wam nieprzyjaciela waszego i nazwać go - Mną. Znam też Lud Mój, tak letni, tak mało świadczący o Mnie, a jeśli - to w sposób obłudny.

Bo kto nie ukazuje Mnie - sobą, takiego, jakim jestem prawdziwie - ten szkaluje Mnie i zniekształca oblicze Moje. Wszyscy jesteście plemieniem faryzeuszy, a obłuda przyrosła do was. Dlatego mówię to wam, abyście zrozumieli swój własny wkład w grzech ludzkości i nigdy nie wynosili się ponad grzeszników, którzy swoje zło widzą.

Jeśli zmienić się nie potraficie - a jest to przemiana powolna i trwa długo - to podejmijcie z odwagą swoje braterstwo w grzechu świata i pomagajcie bliźnim waszym, tak samo chorującym - ile możecie - czynem, słowem i orędownictwem.

To usprawiedliwia was samych w Oczach Moich.

- Ojcze, kto z nas pozostanie przy Tobie? Przecież my wszyscy źle świadczymy o Tobie! Nie ma ludzi, którzy zawsze i wszędzie ukazują Twój Obraz prawdziwie, przynajmniej ja takich nie znam. Ile bym dała, żeby mieć taki żywy wzorzec. I jak ciężko jest, kiedy każdy z nas musi zaczynać od początku, bez kierunku, pomocy i wzorców.

- Właśnie to wam mówiłem, dzieci, że każdy z was, który nie świadczy o Mnie prawdziwie, opóźnia dążenie do Mnie całego ludu Bożego. Nie mówiłem natomiast, że żądam tego od was już, teraz. W ogóle niczego od was nie „żądam". Ten, kto Mnie pokocha, sam pójdzie za Mną i nie łatwo od razu. Mówiłem, że Ja jestem z wami, lecz waszą jest wola poddawania się ciągłego Mojej nauce.

- Nie wiem, jak mam Cię prosić, Panie, o moje znajome dziewczyny, które nie wiedzą, co mają robić w życiu?

- Zwracaj się do Mojego Miłosiernego Serca, gdy widzisz, że ktoś ma trudności w rozpoznaniu Mojej Woli. A Ja nie pozostawię w niepewności nikogo, kto wytrwale oczekuje i chce liczyć się ze Mną.

Ciągle przeraża was to samo, konieczność odrzucenia wszystkiego, co nie jest „Moje" w was. Wydaje się wam, że Mojego podobieństwa macie w sobie tak mało i że wszystko inne powinniście w sobie zniszczyć, odrzucić, podeptać; a więc co z was samych pozostanie? I to wydaje się wam zbyt trudne, niemożliwe do wykonania, bo zniszczona zostanie w ten sposób wasza osobowość. Prawda?...

Gdyby tak miało się stać, byłoby to zniszczenie was; ale tak nie jest! Ja nic nie niszczę, tym bardziej żadnego z moich dzieci nie uszkodzę. Ja, który nadłamanej trzciny nie złamię. Ja tylko dopomagam wam we wzroście. Rozwój duchowy jest prawem waszym i waszym największym szczęściem, a jego pełnia - celem życia.

Proces wzrostu duchowego można porównać do okresu waszego fizycznego rozwoju i dorastania. Niemowlę pije mleko matki i ssie smoczek. Czy brak wam tego? Czy tęsknicie za grzechotką, za waszym kojcem, za wózkiem? Czy żałujecie waszych pieluch i karmienia was łyżeczką? Czyż nadal potrzebne wam są klocki, śliniaczki i pomoc w ubieraniu się? Czy dlatego, ze to wszystko stało się wam niepotrzebne, jesteście mniej - sobą? Czy też o wiele bardziej świadomi jesteście - siebie?...

Nikt was nie zmuszał do porzucenia przyjemności zabaw dziecięcych, lepienia babek z piasku, chodzenia po drzewach, gonitwy? Czy przez to straciliście coś „własnego", zostaliście umniejszeni?...

A wasze lata nauki? Ograniczono waszą swobodę, narzucono dyscyplinę, lecz w zamian ileż otrzymaliście. Kiedy więc bardziej byliście sobą? Jako sześcioletnie dziecko czy teraz - w trakcie nauki? A ci, którzy ukończyli wyższe studia, ucząc się rzetelnie i pragnąc poznania, czyż nie są teraz bardziej - sobą? Horyzonty ich poszerzyły się i wzrósł zakres ich zainteresowań, a nawet i przyjemności.

Człowiek o niewielu zainteresowaniach ma niewiele - i prymitywnych -rozrywek. Człowiek dorosły, wykształcony i wrażliwy ma niezliczony wybór przyjemności: wszelkie gałęzie poznania, sztuka w całej jej rozmaitości, wymiana myśli, poznanie świata w całym bogactwie przyrody i w tym wszystkim, czym ubogacili go wasi przodkowie. Ma też w tym wszystkim i swój wkład, jeśli zechce, przede wszystkim zaś we współdziałaniu ze Mną dla dobra swego i całej ludzkości. Nie jest to rozrywka dla dzieci, lecz jest prawdziwym szczęściem dla dojrzałego człowieka. To prawda, że są ludzie, którzy nigdy nie wyrastają z zabaw i przyjemności dziecka. Trzeba opiekować się nimi do końca ich życia. Ludzie odpowiedzialni i odpowiednio wykształceni zajmują się nimi, gdyż tacy - upośledzeni względem zdrowych - wymagają pomocy i stałej troski. Żyją bez problemów, z niczym nie walczą, o nic się nie troszczą, lecz czy ktokolwiek z was zechciałby zamienić się z nimi? I dlaczego nie? Przecież ich życie lżejsze jest niż wasze? Nie odpowiadają za nic, nawet za siebie. Wszystko, co potrzebne, otrzymują, nie pracują, nie ryzykują niczym, nie wybierają, nie decydują. A więc dlaczego - nie?

Odpowiem wam. Dlatego, że rozwój ich jest ograniczony, a wasz - nie. Że oni nie odpowiadają za siebie, a więc nie mają prawdziwej wolności - wyboru decyzji. Ponadto oni wszystko przyjmują od świata, a dać światu tak niewiele mogą. Wy zaś możecie świat obdarzać DOBREM nieograniczenie - jeśli tego zapragniecie. Ja Sam jestem gwarantem waszych nieograniczonych możliwości. Daję wam Moją Moc, kiedy pełnicie wolę Moją, miłujecie bliźnich waszych i służycie im.

Dlaczego więc, dzieci Moje, krępujecie swój wzrost duchowy?

Dlaczego nie pragniecie nauki, poznania praw waszego prawdziwego rozwoju? Dlaczego poprzestajecie na życiu ludzi upośledzonych, ograniczonych, uwarunkowanych przez otoczenie, obyczaje, przesądy, opinie waszych środowisk, dążenia i cele innych ludzi, które nie będą waszymi, jeśli ich przyjąć nie zechcecie? Dlaczego zadowalacie się byle czym, gdy kładę przed wami możliwości nieograniczone?...

Odpowiedzcie Mi, dzieci, dlaczego tak mało pragniecie?...

Gdybyście lękali się marzeń o wielkiej karierze tego świata, mielibyście zapewne podstawy, znacie bowiem swoje uzdolnienia lub ich brak, znacie wasze zdrowie, siły, możliwości studiów, waszą energię, siłę woli, wytrwałość i pracowitość. Tymczasem takim pragnieniom ulegacie chętnie nawet przy braku odpowiednich warunków, ponieważ opinia wasza o sobie jest zawsze zbyt pochlebna, a trudności lekceważycie. Myślicie też z reguły o efektach końcowych, widząc je nie w możliwości powiększenia sumy Dobra, Piękna, Prawdy na ziemi - z pozycji dziecka Bożego obdarzającego świat - a pragnąc korzyści osobistych, a więc zysku w postaci: sławy, pieniędzy, kariery, władzy. Wszystkim tym pasłaby się wasza próżność, chciwość i pożądliwość, wykorzystując Moje Dary darmo wam dane. Dlatego mówię wam, że sobie służycie z namiętną miłością, angażując ku temu wszystkie swoje władze i to, czym was obdarowałem, choć nie w tym celu obdarzyłem was.

Zapytacie, dlaczego daję tyle dóbr Moich tym, którzy są ich niegodni? Bo przecież Ja wiem, jak ich użyjecie i wiem, kto z was zmarnotrawi je?...

Otóż niczego nie przesądzam, bowiem predestynacja nie istnieje tam, gdzie rządzi Miłość Moja zawsze gotowa zmiłować się, przebaczyć, dopomóc. Miłość obejmująca cały rodzaj ludzki będący rodziną.

Kiedy w rodzinie panuje wzajemne zrozumienie, czułość i wspomaganie się - nawet najmłodsi, najsłabsi i najmniej zdolni mogą osiągnąć pełnię swego rozwoju, gdyż dorośli i mądrzy obejmują ich swoją opieką. Wskażą im kierunek, zapewnią odpowiednie warunki i sami z nimi iść będą strzegąc, ucząc i w każdej sytuacji służąc przykładem.

W drodze ku Mnie ten jest „mądry" - kto Mnie obiera za Przyjaciela, gdyż zyskuje wszystko we Mnie. Ja zawsze, w każdym miejscu i sytuacji, w zmartwieniu i w niepewności jestem z nim. Nie tylko nie jest nigdy sam, lecz Ja trudzę się za niego. Jeśli mądry przewodnik was prowadzi, nie zginiecie. Lecz dorastają coraz to nowe pokolenia i czas, by ci, którzy prowadzić się dawali, sami stali się nauczycielami. Ci, których Ja wzywam, wiedzieć powinni, że wzywam ich do odpowiedzialności za świat.

Przyszedłem do grzesznych, kalekich i chorych. Tym się należy największa troska, którzy upadają wciąż i życie ich przyszłe jest zagrożone. Moi Przyjaciele rozumiejąc Mnie; tak działać pragną, aby nie przepadł żaden z nich. Najbardziej zdeprawowany i zniszczony przez zło syn Mój zdoła powrócić do Mnie, jeśli staną przy nim i pomogą mu, podniosą go, i opatrzą i prosić za niego będą mądrzy i dojrzali wśród was. Jeśli jednak nie znajdzie się wśród was nikt współczujący, gotowy pochylić się nad nieszczęściem ludzkim - człowiek taki zginie, a Ja was, dzieci Moje, obwinię o śmierć jego, jeżeli miłosierdzia i dobroci w was nie znajdę.

Bo nie ma przeznaczenia i nikt z was nigdy stworzony nie został do cierpienia wiecznego; istnieje tylko ogromna nieczułość wasza. Do was mówię przede wszystkim, do tych, którzy Mnie znają, głoszą, cytują, lecz nie naśladują Mnie, choć w Moje znaki przyodziani przechadzają się w miejscach publicznych.

Faryzeuszami jesteście, gdy do celników przymierzacie się. Toteż wolałem przyjąć wspólnotę śmierci Krzyżowej ze zbrodniarzami i nawet wtedy jednego z nich zdobyłem sobie...

Każdy człowiek uratowany być może, jeżeli miłość wasza otworzy się nań.

A Ja obdarzam każde dziecko Moje, bo Ojcem jestem. Kto zaś słaby jest i niedojrzały, otrzyma więcej darów Moich, bo mu ich bardziej potrzeba. Kto zaś naprawdę mądry jest i Mnie rozumie, wybierze jedną, najcenniejszą perłę - za wszystko inne - i sprzeda to, co ma, rozda lub porzuci, by iść za Mną.

Kto wiele skarbów dźwiga, ustaje, a wreszcie osiądzie na nich i tak pozostanie. Kto nic nie niesie - lekko idzie, daleko pójść może, a gdy ręce ma wolne - ujmie innym ciężarów ich, a Ja go podtrzymam i ramię przy ramieniu kroczyć będziemy. To, co wy za korzyść poczytujecie sobie - w Moich oczach jest ciężarem waszym. Wszystko, czego pożądacie i zazdrościcie innym, stać się może także pożywką dla zła, a tylko wtedy nieprzyjaciel wasz bezsilny jest, kiedy spotyka ubogiego w duchu. Prawdziwe ubóstwo to predyspozycja duchowa, która prowadzi do wdzięczności za to, co się otrzymuje i wtedy nie pragnie się niczego ponad to, co daję Ja. Takie ubóstwo obezwładnia nieprzyjaciela, lecz nie wtedy, gdy jest formalne. Serce najuboższej zakonnicy pełne być może pożądań, podczas gdy człowiek majętny cieszy się wolnością i żyje swobodny.

Rozważcie, dzieci, ile zła przyczynić wam może każdy Dar Mój, gdy nieroztropnie jest używany...

- Uroda - może ułatwić wam życie, bo piękności wiele się wybacza, lecz uczy was wtedy nieprzyjaciel wasz, że macie prawo mieć „lepiej" i „więcej" niż inni ze względu na piękność waszą. Wy zaś szczycicie się tym, co tak nietrwałe, zapominając o istotnej wartości waszej, handlując też urodą waszą, tłoczą się przy was ludzie szukający pozorów, nie zaś was samych.

- Zdrowie - bywa przyczyną nadużyć, gdyż na wiele rozrywek wam pozwala. Utonąć w nich możecie. Pielęgnujecie też z upodobaniem ciało wasze, przedkładając je ponad ducha waszego, a co wam zostanie, gdy starość nadejdzie?

- Inteligencja - uczy was pychy. Łatwość nauki budzi pogardę dla bliźnich gorzej uposażonych, a spryt wykorzystuje ich dla własnych korzyści. To, co się łatwo osiąga - bywa lekceważone, a celem staje się nie - poznanie każdej gałęzi nauki i nie - służenie swą wiedzą (gdyż jest to służba, którą wam ofiarowuję), a kariera ułatwiająca wam życie i pozwalająca korzystać z niego obficiej niż bliźnim waszym.

- Talenty, które daję wam, jakże często stają się ofertą handlową. Wtedy sprzedajecie to, coście otrzymali darmo, za jak najwyższą cenę i wykorzystujecie dla siebie. A gdy nadejdzie czas rozliczania, cóż mieć będziecie, na swe usprawiedliwienie? Od was samych zależy, jak wykorzystacie Dary Moje, gdyż każdy z nich dany wam został, by wzbogacić służbę waszą. Dzieje się jednak z wami tak, iż im bardziej ubogaceni jesteście - tym więcej wymagacie i czerpiecie ze świata, niewspółmiernie więcej niż dajecie. Najhojniej obdarowani, ci, którzy nie znają głodu, lęku, zagrożenia życia i bezdomności, nie chcą również pracować ani darzyć. Życie spędzają pasożytniczo - bardziej egoistyczni niż Moje zwierzęta zabiegające o dobro potomstwa i zdolne do ofiary z życia dla ratowania swoich młodych. Nawet one oskarżać was będą, bo staliście się nikczemni, okrutni i zachłanni, wyszydzając tym dobroczynność Moją i deprawując uboższych, którzy od was uczą się nadużycia istnienia. Pragną też podobnego - jak wy - używania życia i aby to osiągnąć, porzucają prostotę i uczciwość. Ci, którzy dużo dóbr materialnych mają, są zgorszeniem świata i swoim po...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin