359. MacDonald Laura - Chirurg z Argentyny.pdf

(733 KB) Pobierz
212181450 UNPDF
212181450.001.png
Laura MacDonald
Chirurg z Argentyny
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Po raz pierwszy ujrzała go pewnego styczniowego dnia. Wiał wówczas lodowaty,
przenikliwy wiatr i wydawało się, że jest znacznie chłodniej niż w rzeczywistości. Mężczyzna
miał na sobie długi czarny płaszcz i czarny filcowy kapelusz z lekko zagiętym rondem. Szedł
szybkim krokiem w kierunku szpitala. Wtedy Lara jeszcze nie miała pojęcia, kim on jest.
Jechała właśnie swoim samochodem do pracy. Po chwili zrównała się z nieznajomym.
Włączyła prawy kierunkowskaz, zamierzając wjechać na parking. Była pewna, że mężczyzna
zatrzyma się na chodniku i ją przepuści. On jednak najwyraźniej jej nie zauważył i znienacka
wtargnął na jezdnię. Przerażona zaklęła pod nosem i ostro zahamowała. Samochód z piskiem
opon zatrzymał się tuż przed mężczyzną, który gwałtownie odwrócił głowę, a potem uniósł
ręce w geście oburzenia, czy może irytacji, i wszedł z powrotem na chodnik, pozwalając jej
przejechać. Na ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały. Pod rondem kapelusza Lara
dostrzegła twarz o wyrazistych rysach i oliwkowej cerze oraz lśniące ciemne oczy.
Wjeżdżając na parking przeznaczony dla pracowników oddziału oparzeń szpitala St.
Joseph, zastanawiała się, co najbardziej zaintrygowało ją w tym mężczyźnie. Czy sposób, w
jaki się poruszał? A może jej uwagę przyciągnął jego strój? Nie znała zbyt wielu mężczyzn,
którzy by nosili czarne filcowe kapelusze.
Jednakże w tej chwili jej myśli zaprzątał fakt, że omal go nie przejechała. Wiedziała też,
że jest już trochę spóźniona i jeśli chce zdążyć na poranną odprawę, musi się pospieszyć.
Wbiegła do budynku szpitala wejściem służbowym, dochodząc do wniosku, że
nieznajomy zapewne przyszedł kogoś odwiedzić lub ma wizytę u lekarza. Rozwiązała szalik,
zdjęła rękawiczki i pospiesznie weszła do szatni, gdzie spotkała Katie Soames, koleżankę
pielęgniarkę.
– Och, dobrze, że jesteś – powiedziała Katie. – Zaczynałam już wątpić, czy w ogóle
przyjdziesz.
– Wiem. Trochę się spóźniłam – odparła Lara. – W ostatniej chwili Lukę poprosił, żebym
mu pomogła.
– Z dziećmi wszystko dobrze? – spytała Katie z niepokojem, doskonale pamiętając liczne
kłopoty, którym koleżanka musiała stawić czoło.
– Tak. – Lara pokiwała głową. – Czują się świetnie.
– Rozejrzała się nerwowo wokół siebie, a potem wyciągnęła rękę i dotknęła framugi
drzwi. – Odpukać! Zawsze kiedy mówię coś podobnego, następuje kryzys – dodała, nie
wspominając słowem o dwóch rachunkach, które otrzymała tego ranka i nie bardzo wiedziała,
skąd weźmie pieniądze na ich uregulowanie. – Teraz muszę się przebrać. Za chwilę do was
dołączę.
Gdy Katie zamknęła za sobą drzwi, Lara pospiesznie zdjęła płaszcz, sweter oraz dżinsy i
włożyła służbowy mundurek. Stanęła przed lustrem, odgarnęła z twarzy niesforne kosmyki
kręconych, rudych włosów i związała je z tyłu głowy, a potem szybkim krokiem ruszyła w
stronę pokoju, w którym odbywała się odprawa personelu.
212181450.002.png
Na widok spóźnionej Lary siostra Sue Jackman uniosła brwi, ale powstrzymała się od
komentarza.
– Przepraszam – powiedziała Lara półgłosem, siadając na krześle ustawionym w głębi
pokoju i usiłując skupić uwagę na tym, co mówi pielęgniarka z nocnej zmiany.
Podczas jej dyżuru z oddziału ratownictwa przywieziono mężczyznę z rozległymi
oparzeniami klatki piersiowej i ramion. Przyczyną tych obrażeń był pożar w jego domu,
wywołany przez tlący się papieros. Dwie kobiety miały planowane operacje przeszczepów
skóry, a pozostali pacjenci wracali do zdrowia po oparzeniach, których doznali w różnych
wypadkach.
– Pewnie jeszcze nie wiecie – zaczęła Sue, spoglądając znad okularów na zebranych – że
w związku z zawałem doktora Sylvestra dyrekcja zaczęła szukać zastępstwa.
– Czy kogoś znaleziono? – spytała Katie.
– Tak – odparła Sue. – Nazywa się... – Zajrzała do notatek. – Hm, doktor Ricardo. Jest
chirurgiem plastycznym i pracuje w prywatnej klinice w Londynie, ale od czasu do czasu
bierze zastępstwa.
– To brzmi interesująco – mruknęła Katie, a potem głośno zapytała: – Czy wiesz o nim
coś więcej?
– Nie – odrzekła Sue, potrząsając głową. – Nazwisko ma hiszpańskie... Wkrótce
wszystkiego się dowiemy. Niebawem ma się tu zjawić, żeby obejrzeć pacjentów, których
czekają dziś przeszczepy.
Gdy odprawa dobiegła końca, Lara poszła na oddział, by przygotować pacjentkę do
operacji. Jennifer Reece miała bardzo oszpeconą twarz. Doznała rozległych oparzeń w czasie
pożaru, który wybuchł w jej mieszkaniu. Po wypadku, gdy rany się już zagoiły, przszczepów
skóry miał dokonać doktor John Sylvester.
– Więc mówi pani, że to nie doktor Sylvester będzie mnie operował? – spytała Jennifer
Reece, spoglądając na Larę przerażonym wzrokiem.
– Tak. Doktor Sylvester niestety się rozchorował, ale podobno znaleziono już na jego
miejsce zastępcę.
– To nie brzmi zachęcająco – rzekła Jennifer z niepokojem. – Muszę przyznać, że zgoda
na ten przeszczep wymagała ode mnie wielkiej odwagi.
– Rozumiem – mruknęła Lara ze współczuciem. – Na pewno jest pani zawiedziona, ale...
– A ten nowy doktor... Co pani o nim wie?
– No, szczerze mówiąc nic poza tym, że pracuje w londyńskiej klinice, która specjalizuje
się w chirurgii kosmetycznej.
– To nie brzmi zachęcająco – powtórzyła Jennifer z coraz większym przerażeniem. –
Niejedno słyszałam o takich klinikach. Podobno pełno w nich partaczy.
– Tym proszę się nie martwić – przerwała jej Lara, chcąc ją uspokoić. – Skoro zatrudniła
go nasza dyrekcja, może pani być pewna, że posiada odpowiednie kwalifikacje. Nasz szpital
dba o opinię.
– Mimo to chyba zaczekam, aż wróci doktor Sylvester.
– Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
212181450.003.png
– Dlaczego? Przecież on wróci, prawda?
– No oczywiście, mamy taką nadzieję, ale to poważna choroba i trochę potrwa, zanim w
pełni odzyska zdrowie. Naprawdę uważam, że powinna pani przejść tę operację w
zaplanowanym terminie.
– Sama nie wiem...
– Ten nowy lekarz niebawem tu przyjdzie, żeby poznać pacjentów, których ma dziś
operować. Zanim więc podejmie pani ostateczną decyzję, proszę z nim porozmawiać.
– No dobrze... – odparła Jennifer bez przekonania.
Przez następny kwadrans Lara przygotowywała dokumenty niezbędne do operacji – spis
zażywanych przez pacjentkę leków oraz wywiad chorobowy.
– Chirurg na pewno zaraz tu przyjdzie, pani Reece – powiedziała w końcu, zbierając
papiery.
Zauważyła, że pacjentka w ogóle jej nie słucha, lecz z wielkim zainteresowaniem patrzy
w stronę drzwi. Lara pospiesznie odwróciła głowę. Do sali wchodziła właśnie Sue Jackman w
towarzystwie jakiegoś mężczyzny.
– Czy to ten chirurg? – spytała szeptem Jennifer.
– Nie wiem... – odparła Lara i urwała.
Nie miała wątpliwości, że tego wysokiego, ostrzyżonego na krótko mężczyznę w
ciemnym ubraniu i czarnym golfie omal rano nie przejechała. Wprawdzie wtedy miał na sobie
kapelusz i długi płaszcz, ale ona doskonale zapamiętała jego lśniące oczy oraz ostre rysy
twarzy. Nagle zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z nowym zastępcą.
– Pani Reece, to jest doktor Ricardo – oznajmiła Sue, a Lara bezskutecznie próbowała
skupić uwagę na jej słowach. – Mamy wyjątkowe szczęście, że pan doktor mógł tak szybko
zająć miejsce doktora Sylvestra.
– Witam panią – rzekł doktor Ricardo, lekko pochylając głowę, a potem odwrócił się i
spojrzał na Larę, która wciąż porządkowała dokumenty.
– Och, przepraszam – mruknęła Sue. – To jest nasza pielęgniarka, Lara Gregory.
– My się już spotkaliśmy...
– Naprawdę? – spytała Sue zaskoczona.
– Powinienem raczej powiedzieć, że wpadliśmy na siebie. Dzisiaj rano siostra Gregory
omal mnie nie przejechała. Muszę przyznać, że bardzo się spieszyła.
No tak, wyraźnie mi zarzuca, że jechałam zbyt szybko, pomyślała Lara, czując, że się
czerwieni.
– Nie doszłoby do tego, gdyby patrzył pan przed siebie.
W pokoju zapadła cisza.
– Czy dokumenty są skompletowane, siostro Gregory? – spytała oschle Sue, chcąc
rozładować atmosferę.
– Pani Reece nie jest do końca przekonana, czy chce, żeby operował ją nieznany chirurg.
Liczyła na to, że ten zabieg przeprowadzi doktor Sylvester – odparła Lara.
Wiedziała, że powinna była zachować się bardziej powściągliwie, zwłaszcza w obecności
nowego lekarza, jednak wyprowadziła ją z równowagi jego sugestia, że przekroczyła
212181450.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin