Williams Cathy - Narzeczona greka.pdf

(528 KB) Pobierz
10618270 UNPDF
Cathy Williams
Narzeczona Greka
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Z rozległej werandy sypialni Theo Toyas miał
widok na podjazd prowadzący do wspaniałej wil­
li swojego dziadka. Było wpół do siódmej wieczo­
rem, a morderczy upał powoli ustępował miejsca
chłodniejszemu powiewowi wieczoru. Jednak na­
dal było za gorąco, żeby włożyć coś cieplejszego
od pary drelichowych spodni i koszuli z krótkimi
rękawami.
W jednej ręce Theo trzymał szklankę whisky
z lodem. Cieszył się, że mógł tak sobie siedzieć na
wyłożonym poduszkami wiklinowym krześle i po­
dziwiać wspaniały krajobraz. Po jego prawej stronie
znajdował się niewiarygodnie długi basen wychodzą­
cy na słynny zatopiony wulkan wyspy Santorini.
Z każdej strony basen otaczały dopieszczone ogrody,
które zawijały się przy podjeździe, tworząc złudze­
nie, jak gdyby opadały w dół krateru.
Zapomniał, jak spokojne i senne było to miejsce.
Nic dziwnego, skoro tak rzadko bywał w willi. Nie
miał czasu. Prowadził życie między Londynem, Ate­
nami a Nowym Jorkiem, kontrolując imperium, które
zbudował jego pradziadek, a które później przeszło
10
CATHY WILLIAMS
w jego ręce. Znalezienie wolnej chwili niemal grani­
czyło z cudem.
Niemniej jednak osiemdziesiąte urodziny nie zda­
rzały się każdego dnia, a jego dziadek postanowił je
świętować właśnie w willi na wyspie, gdzie poznał
swoją żonę. Większość członków rodziny, którzy
mieszkali w Grecji kontynentalnej, najprawdopodob­
niej przyleci prywatnymi samolotami wyczarterowa-
nymi specjalnie dla nich. Inni, zamieszkujący odległą
Kanadę, pewnie zostaną w willi na cały tydzień albo
udadzą się z wizytą do innych członków rodziny
zamieszkujących greckie ziemie. Natomiast Theo
planował zabawić na wyspie tylko trzy dni. Tyle
czasu wystarczy, żeby okazać szacunek dziadkowi
i oddać mu cześć.
Na podjeździe zatrzymała się taksówka. Theo
zmrużył oczy i zobaczył swojego brata Michaela
wysiadającego z taksówki. Tuż za nim z samochodu
wyłoniła się jego towarzyszka. A więc nadszedł ten
dzień, pomyślał. W końcu pozna tajemniczą kobietę,
która tak niespodziewanie wkroczyła na scenę. Dzię­
ki niej wszyscy odetchnęli z ulgą, a zwłaszcza jego
matka i dziadek.
Choć Theo nikogo nie miał, ostentacyjnie czerpał
przyjemność z towarzystwa kobiet. A do tego był
pragmatykiem i w pełni rozumiał zalety poślubienia
odpowiedniej dziewczyny z odpowiednimi koneks­
jami. Oświadczył kiedyś, że ożeni się przed czter­
dziestką. A do tego czasu nikomu nie wolno było
wtrącać się do jego prywatnego życia.
NARZECZONA GREKA
11
Natomiast z Michaelem sprawy miały się nieco
inaczej. Był o pięć lat młodszy i jako dziecko bardzo
często chorował. Podczas gdy trzynastoletniego
Theo wysłano do angielskiej szkoły z internatem,
gdzie nauczył się przede wszystkim niezależności,
Michael został w domu. Lina Toyas nie mogła znieść
myśli, że jej delikatny, wrażliwy synek mógłby dora­
stać z dala od domu. Zawsze się o niego martwiła.
A kiedy przez lata nie przedstawił jej ani jednej miłej
dziewczyny, przysporzył jej kolejnych zmartwień.
Dobrze wiedziała, że był nieśmiały, a nieśmiali męż­
czyźni często zostawali samotnymi kawalerami. Taki
scenariusz byłby dla niej gorszy niż śmierć.
Nagle pojawienie się dziewczyny sprawiło, że do
oczu Liny Toyas napłynęły łzy radości. Tymczasem
Theo zachował powściągliwość. W historii, którą
Michael opowiedział mu przez telefon, nic nie trzy­
mało się kupy. A on jako biznesmen dobrze wiedział,
że jeśli coś nie trzyma się kupy, to prawdopodobnie
nikomu nie wyjdzie na dobre.
Jak to możliwe, że jego brat nigdy wcześniej
nawet słowem nie wspomniał o Abigail Clinton?
Gdyby od dłuższego czasu tworzyli parę, z pewnoś­
cią wspomniałby o niej matce podczas jednej z licz­
nych rozmów telefonicznych. A tymczasem imię tej
dziewczyny wypłynęło dopiero dwa tygodnie temu,
kiedy Michael zaskoczył wszystkich, ogłaszając, że
zaręczył się z Angielką i przedstawi ją podczas
obchodów urodzin dziadka na Santorini.
Theo taktownie powstrzymał się od ujawnienia
12
CATHY WILLIAMS
matce choćby jednego ze swoich podejrzeń. Zamiast
tego zamierzał konstruktywnie wykorzystać krótki
pobyt w willi, obserwować, zadawać pytania i usta­
lić, czy dziewczyna marzy wyłącznie o pieniądzach
jego brata, co podejrzewał. Chociaż Michael miesz­
kał w Brighton i prowadził dwie restauracje oraz klub
nocny, miał swój udział w majątku rodziny Toyas.
Posiadał znaczne udziały w firmie i fundusz powier­
niczy opiewający na kwotę, która była spełnieniem
marzeń większości ludzi. Prowadził dość skromne
życie i na pierwszy rzut oka mógł nie sprawiać
wrażenia odnoszącego sukcesy biznesmena. Ale
Theo dobrze wiedział, że mały biznes Michaela był
jedynie wierzchołkiem góry lodowej, mimo że jego
brat starał się odgrodzić od fortuny, którą odziedzi­
czył wraz z nazwiskiem. Wystarczyło tylko trochę
poszperać, żeby poznać prawdę. Theo był pewny, że
tak właśnie się stało.
Ale był również pewny, że zrobi wszystko co
w jego mocy, żeby nikt nie oskubał jego brata.
Chociaż nie martwił się o Michaela tak bardzo jak ich
matka, zawsze otaczał go troską. Michael ufał lu­
dziom, co zdaniem Theo było jego dużą wadą. Zaufa­
nie oznaczało bezbronność. A tylko głupcy byli bez­
bronni.
Theo pochylił się do przodu, wbijając czarne oczy
w postać z długimi blond włosami, opadającymi na
plecy niczym jedwabna kurtyna. Wciąż się nimi
bawiła, unosiła je jedną ręką, robiąc kucyk i pusz­
czając je swobodnie. Przez cały czas rozglądała się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin