1. Edward ma wątpliwości.doc

(33 KB) Pobierz

Przygotowania do ślubu ruszyły pełną parą. Kochana Alice zamówiła mi już suknię ślubną w stylu lat 60- tych. Myślałam, że ją uduszę! Co prawda ja i Edward chcieliśmy bardziej skromne wesele, ale Alice tak prosiła, że w końcu się zgodziłam. Rosalie wciąż truje mi nad głową bym jeszcze raz zastanowiła się nad moją przemianą. Mówi, że nie wiem, co tracę. Ja już podjęłam decyzję- to Edward zamieni mnie w wampirzycę a potem wyjedziemy na Alaskę niby studiować. Ponoć jako nowonarodzona będę silniejsza niż i mogłabym zagrozidzć Charliemu (ojcu). Wiem, że nie powinnam go okłamywać, ale nie ma innego wyjścia.

Edward poprosił mnie byśmy pojechali do Charliego, powiedzieć mu o naszych zaręczynach. Zwlekam z tym juz cały tydzień!

-Bella, jedziemy dziś do twojego ojca.- oświadczył stanowczo.

-Dziś? Ale przecież…- zaczęłam się wykręcać.

-Nic z tego. Ubierz się cieplej. Czekam przy samochodzie.

Mój wampir! On to potrafi czytać w myślach. Chcąc czy niechcąc, ubrałam się i wsiadłam do jego czarnego volvo. Nie chciałam się z nim kłócić, bo zbliżał się czas polowania. On i tak był już bardzo rozdrażniony. Po pierwsze bał się o mnie. Po drugie martwił się, że Jacob znowu zaszczyci nas wizytą. Nie mam ochoty na spotkanie się z nim. Był kiedyś moim przyjacielem, ale to wszystko przepaścił. Wątpię czy kiedykolwiek odwiedzę go w La Push. Bo po mojej przeminie, raczej nie przywitają mnie z otwartymi rękami.

Wysiedliśmy z auta. Edward obejmował mnie w talii i całował w ucho. Zatrzymał się przed domem. Przybliżyła się do niego i go pocałowałam. On odwzajemnił pocałunek.

-Na szczęście- powiedział

- Nie wiem, co na to Charlie. Ale szczęście na pewno się przyda.- odpowiedziałam ponuro.- A jeśli tego nie zaakceptuje? Mnie najchętniej widziałaby przy Jacobie…Edward- wtuliłam się w jego ramiona. Przytulił mnie. Poczułam chłód jego torsu wyczuwalnego nawet przez koszulę. Po mojej twarzy pociekły łzy. Przed oczami stanęła mi rzeka wspomnień. Dzieciństwo z Jacobem…Charlim. To wszystko miałam stracić.

-Edward, chodźmy już. Im wcześniej to powiemy tym lepiej.- zadecydowałam. Mój ukochany zamiast ruszyć, otarł mi z twarzy łzy. Spojrzałam na niego pytająco. Ten jednak wziął mnie za rękę i zadzwonił do drzwi. Oczywiście otworzył nam ojciec.

-Bella, Edward. Co was tu sprowadza? Wejdźcie.- wskazła ręką środek domu. Weszliśmy do kuchni. Od czasu mojej przeprowadzki dużo się zmieniło. W zlewie zalegały brudne naczynia a na szafkach widniała kilkucentymetrowa warstwa kurzu.

-Eeee….- zaczęłam- Charlie, chcieliśmy ci coś powiedzieć.

-Słucham.

- Zaręczyliśmy się. Ślub za miesiąc, a potem jedziemy w podróż poślubną i na Alaskę studiować.

Charliemu szczęka opadła. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. W końcu odzyskał głos.

-A, co z moją zgodą?

- Nie obchodzi mnie czy się zgodzisz. I tak pojadę.

-Bella…

-Co? Mój wybór jestem pełnoletnia.- ojciec nie dawał za wygraną. Popatrzył na Edwarda z nadzieją, że go poprze.

-To nie moja sprawa. Jeśli Bella tak zadecydowała, nie będę jej prosić by zmieniła decyzję.

Ojciec popatrzył na nas wściekle.

-Bell, Jacob dzwonił. Chciał….

-Nie obchodzi mnie co chciał. A teraz pozwolisz, pójdę się spakować. A i pamiętaj, jesteś juz zaproszony.

Charlie był gotowy się ze mną kłócić. Ja nie myśląc o nim wyszłam razem z Edwardem by nie słuchać jego ględzenia.

Weszliśmy po schodach na górę do mojego pokoju. Chciałam zabrać jeszcze troszkę swoich klamotów. Podeszłam, więc do biurka i otworzyłam szufladę. Wyjęłam z niej malutką figurkę przedstawiającą wilka. I znowu zalał mnie dreszcz wspomnień. Mój ukochany podszedł do mnie i objął mnie. Przywarłam do niego. Przy nim czułam się bezpiecznie i pewnie. Tak. On był tym jedynym.

-Kocham cię Edward.

-Ja ciebie też Bello- odrzekł swoim miękkim barytonem.

* * *

 

Wracaliśmy do domu Edwarda. Wydawało mi się, że jedzie okropnie wolno. Spojrzałam na niego. On pochwycił mój wzrok. Jego czy nie były już złote- zachodziły czernią. Wpatrywał się w mnie z taką czułością….Westchnęłam. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety już po pięciu minutach dojechaliśmy pod wielką posiadłość Cullenów. Edward zaparkował czarne volvo obok kanarkowego cuda Alice. Oczywiście dziewczyna zjawiła się natychmiast.

-Co tak długo?- w jej głosie można było wyczuć nutkę zdenerwowania.

-Charlie kaprysił- rzucił Edward

-Zgodził się?

-Oczywiście, że nie. Ale i tak zostanę z Edwardem- powiedziałam. Alice popatrzyła na mnie i znikła.

Mój wampir pociągnął mnie do salonu gdzie znajdowali się pozostali Cullenowie: Esme, Carlisle, Emmett, Rosalie, Jasper, Alice. Rodzinna sielanka.

Zaczęła się rodzinna narada dotycząca wesela. Emmette już złożył w Internecie papiery by mógł robić za księdza. Rose postanowiła być moją druhną a Alice zajęła się pozostałymi przygotowaniami.

-Bello- szepnął mi do ucha Edward- Jutro z chłopakami jadę na polowanie. Alice zostanie z tobą.

-Kiedy wrócisz?- odszepnęłam.

-Kiedy tylko będę najedzony- zaśmiał się

-Z czego się śmiejecie?- zapytał Emmett

-Emmett, daj im spokój. Mają swoje sprawy.- upomniała go Esme

-Zaraz przyjdziemy- oświadczyl Edward i pociągnął mnie w stronę swojego pokoju. Jego sypialnia znowu zmieniła wygląd- przedtem była czarna a teraz jest czarno-brązowa. Półki uginały sie po ciężarem płyt kompaktowych i książek.

-O czym chciałeś...-nie dokończyłam, bo mój ukochany chwycił mnie i chwycił swoimi rękoma moja twarz. Zaczął mnie całować. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Odsunął się odemnie i usiadł na kanpie. Zrobiłam to samo.

-Edward, o co chodzi?- znowu zazęłam

-Widzisz, odnosze takie wrażenie, że nie jesteś gotowa na przemianę.

-Nie. Nie chcę znowu widziec Volturti depczących nam po piętach. A pozatym- wskazałam na niego- Nie chcę by ciebie dorwali i obwiniali za to , że nie jestem jeszcze wampirzycą.

-Bell, przepraszam. Faktycznie nie pomyślałem o nich...Ale czy napewno?

-Tak- powiedziałam dobitnie.

-Ale..- nie pozwoliłam mu dokończyć, bo wtuliłam się w jego ramiona i nawet nie wiem kiedy usnęłam razem z nim.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin