Herbert F Gwiazda chłosty.txt

(336 KB) Pobierz
FRANK HERBERT

Gwiazda Ch�osty

Dla Lurton Blassingame,
za pomoc w znalezieniu czasu dla tej ksi��ki,
zadedykowane z wyrazami mi�o�ci i podziwu.
Agent BuSabu musi zacz�� od zapoznania si� Z charakterystyk� j�zyka i 
ograniczeniami w dzia�aniu (zazwyczaj na�o�onymi przez nie sanie) spo�ecze�stw, 
kt�rymi si� zajmuje. Agent poszukuje danych dotycz�cych funkcjonalnych zwi�zk�w 
pochodz�cych z naszego wsp�lnego wszech�wiata, wywodz�cych si� ze 
wsp�zale�no�ci. Te wsp�zale�no�ci cz�sto staj� si� pierwszymi ofiarami z�udze� 
s�ownych. Spo�ecze�stwa oparte na nieznajomo�ci pierwotnych wsp�zale�no�ci 
pr�dzej czy p�niej znajduj� si� w �lepej uliczce. Takie spo�ecze�stwa, zbyt 
d�ugo zastyg�e w bezruchu, gin�.
Instrukcja BuSabu
Nazywa� si� Furuneo. Alichino Furuneo. Przepowiada� to sobie po drodze do 
miasta, sk�d mia� wykona� rozmow� zamiejscow�. Dobrze jest podbudowa� swoje ja 
przed tak� rozmow�. Mia� sze��dziesi�t trzy lata i pami�ta� wiele wypadk�w 
utraty osobowo�ci, kt�re przydarzy�y si� rozm�wcom pogr��onym w chichotransie 
komunikacji mi�dzygwiezdnej. To w�a�nie ta niepewno��, bardziej nawet ni� 
koszty, czy przyprawiaj�ca rozum o odr�twienie wsp�praca z przeka�nikiem 
Taprisjot, sprawia�a, �e tych rozm�w odbywa�o si� stosunkowo niewiele. Ale 
Furuneo uwa�a�, �e rozmowa z Jorjem X. McKie, Nadzwyczajnym Sabota�yst�, jest 
zbyt wa�na, by poleci� j� komu� innemu.
By�a 8:08 czasu lokalnego na planecie Serdeczno�� w uk�adzie Sfitch.
- Obawiam si�, �e to nie b�dzie naj�atwiejsze - mrukn�� w kierunku dw�ch 
stra�nik�w, kt�rych przyprowadzi� ze sob� do pilnowania, aby mu nikt nie 
przeszkadza�.
Nawet nie kiwn�li potakuj�co g�owami, rozumiej�c �e nie oczekuje od nich 
odpowiedzi.
By�o nadal zimno od wiatru, kt�ry wia� ca�� noc ponad o�nie�onymi r�wninami z 
G�r Billy w kierunku wybrze�a. Przyjechali tu zwyk�ym pojazdem naziemnym z 
fortecy Furunea w Mie�cie Podzia�u, nie pr�buj�c ukry� ani zatuszowa� swoich 
powi�zali z Biurem Sabota�u, ale i nie staraj�c si� zwraca� na siebie uwagi. 
Wielu przedstawicieli ras rozumnych nie mia�o powod�w, by darzy� Biuro Sabota�u 
zbyt wielk� sympati�.
Furuneo kaza� kierowcy zaparkowa� przed wjazdem do centrum miasta, przeznaczonym 
tylko dla ruchu pieszego i reszt� drogi odbyli na nogach jak zwyczajni 
mieszka�cy.
Przed dziesi�cioma minutami weszli do gabinetu przyj�� w centrum rozrodczym 
Taprisjot�w, jednym z mo�e dwudziestu znanych we wszech�wiecie, niema�ym 
powodzie do dumy dla pomniejszej planety jak� by�a Serdeczno��.
Gabinet przyj�� mia� nie wi�cej ni� pi�tna�cie metr�w szeroko�ci i mo�e ze 
trzydzie�ci pi�� d�ugo�ci. Be�owe �ciany pokryte by�y niewielkimi zag��bieniami, 
jakby by�y kiedy� mi�kkie i kto� rzuca� w nie na chybi� trafi� ma�� pi�eczk�, 
nie trzymaj�c si� �adnego dostrzegalnego �adu. Z prawej, na przeciwko Furunea i 
jego stra�nik�w, jakie� dwie trzecie d�u�szej ze �cian zajmowa�a wysoka lawa. 
Zawieszone nad ni� �wiat�a z licznymi wielobocznymi �ciankami rzuca�y 
symetryczne cienie na law� i na stoj�cego na niej Taprisjota.
Taprisjoci mieli dziwny kszta�t, jak odpi�owany kawa�ek przypalonej choinki, z 
kr�tkimi ko�czynami rozczapierzonymi we wszystkich kierunkach i podobnymi do 
igie� sosnowych narz�dami mowy, kt�re zawsze, nawet gdy ich w�a�ciciel milcza�, 
pozostawa�y w drgaj�cym ruchu. Ten stoj�cy na �awie przytupywa� w nerwowym 
rytmie p�ozowatymi nogami po jej drewnianej powierzchni.
- Czy jeste� naszym przeka�nikiem? - zapyta� Furuneo ju� po raz trzeci od 
wej�cia do gabinetu. Jego pytanie pozosta�o bez odpowiedzi.
Tacy byli Taprisjoci. Nie by�o sensu si� denerwowa�. I tak nic by to nie 
pomog�o. Furuneo pozwoli� sobie jednak na lekk� irytacje - Cholerni Taprisjoci!
Jeden ze stoj�cych za nim stra�nik�w chrz�kn��.
Niech szlag trafi to op�nienie! - pomy�la� Furuneo.
Od chwili og�oszenia maksi-alertu w sprawie Abnethe ca�e Biuro wpad�o w 
gor�czk�. Rozmowa, do kt�rej si� teraz przygotowywa�, mog�a dostarczy� im 
pierwszego prawdziwego �ladu. Wyczuwa� �wietnie konieczno�� po�piechu. To mog�a 
by� najwa�niejsza rozmowa w ca�ym jego �yciu. A na dodatek jeszcze z samym 
McKie.
S�o�ce wychylaj�ce si� sponad G�r Billy rozrzuci�o wok� niego pomara�czowy 
wachlarz �wiat�a, przedostaj�cy si� poprzez oszklone drzwi, przez kt�re przed 
chwil� wszed�.
- Temu Tapkowi co� specjalnie si� nie spieszy - mrukn�� jeden ze stra�nik�w.
Furuneo przytakn�� kr�tkim ruchem g�owy. Nauczy� si� wielu stopni cierpliwo�ci 
przez swoich sze��dziesi�t siedem lat. zw�aszcza podczas wspinania si� po 
drabinie stanowisk w Biurze do swojej obecnej pozycji agenta planetarnego. 
Pozostawa�o tylko jedno: cierpliwie czeka�. Taprisjoci, z wiadomych tylko sobie 
przyczyn, nigdy si� nie spieszyli. Niestety nie by�o �adnego innego sklepu, 
gdzie m�g�by kupi� us�ug�, kt�rej teraz potrzebowa�. Bez przeka�nika Taprisjota 
nie da si� wykona� natychmiastowej rozm�w) na odleg�o�ci mi�dzygwiezdne.
Co dziwne, ta zdolno�� Taprisjot�w by�a u�ywana przez tyle istot rozumnych bez 
prawdziwego jej zrozumienia. Brukowa prasa pe�na by�a teorii na temat jej 
mechanizmu. Kt�ra� z nich mog�a nawet kiedy� okaza� si� prawdziwa. By� mo�e 
Taprisjoci dokonywali tych po��cze� w spos�b podobny do przekazywania sobie 
danych przez cz�onk�w jednego gniazda w�r�d rasy Pan Spechi, chocia� jak to si� 
odbywa naprawd� te� nikt nie wiedzia�.
Furuneo uwa�a�, �e Taprisjoci odkszta�caj� przestrze� podobnie jak Kalebariskie 
skokw�azy prze�lizguj�c si� pomi�dzy wymiarami. Zak�adaj�c, �e Kalebariskie 
skokw�azy polegaj� na odkszta�caniu przestrzeni. Wi�kszo�� ekspert�w z t� teori� 
nie zgadza�a si�, dowodz�c �e wymaga�oby to energii podobnych do wyst�puj�cych w 
sporych gwiazdach.
Niezale�nie od tego jak Taprisjoci uzyskiwali po��czenia, pewne by�o jedno: 
mia�o to co� do czynienia z szyszynk� u ludzi, lub z jej odpowiednikiem u innych 
ras rozumnych.
Taprisjot na lawie zacz�� si� kiwa� na boki.
- Mo�e nas wreszcie zauwa�y� - powiedzia� Furuneo.
Wyprostowa� si� i zrobi� powa�n� min�, r�wnocze�nie staraj�c si� zapanowa� nad 
lekkim zdenerwowaniem. W ko�cu znajdowa� si� w centrum rozrodczym Taprisjot�w. 
Kseno-biologowie twierdzili, �e reprodukcja Taprisjot�w jest ca�kiem bezpieczna, 
ale ksenowie nie znaj� si� na wszystkim. Wystarczy spojrze� na ba�agan jaki 
zrobili z analizy Wsp�inteligencji Pan Spechi.
- Putcza, putcza, putcza - powiedzia� skrzypi�c swoimi ig�ami g�osowymi 
Taprisjot na �awie,
- Co� nie tak? - zaniepokoi� si� jeden ze stra�nik�w.
- A sk�d ja mog�, do cholery, wiedzie�! - szczekn�� Furuneo. Odwr�ci� si� w 
kierunku Taprisjota. - Czy jeste� naszym przeka�nikiem?
- Putcza, putcza, putcza - odpowiedzia� Taprisjot. - To jest uwaga, kt�r� teraz 
przet�umacz� w jedyny spos�b zrozumia�y dla takich jak wy, pochodzenia Ziemsko-
S�onecznego. Powiedzia�em: "Poddaj� w w�tpliwo�� twoj� szczero��."
- Od kiedy trzeba si� t�umaczy� ze szczero�ci cholernemu Taprisjotowi? - spyta� 
jeden ze stra�nik�w. - Wydaje mi si�...
- Nikt si� ciebie nie pyta� - przerwa� mu Furuneo. Zaczepka ze strony Taprisjota 
by�a zwykle form� powitania. Czy ten dure� tego nie wiedzia�?
Furuneo oddzieli� si� od stra�nik�w i zaj�� pozycj� przed �aw�. - Chc� po��czy� 
si� z Sabota�yst� Nadzwyczajnym Jorjem X. McKie. Wasza robosekretarka rozpozna�a 
mnie, sprawdzi�a moj� to�samo�� i przyj�a moj� kart� kredytow�. Czy jeste� 
naszym przeka�nikiem?
- Gdzie jest ten Jorj X. McKie?
- Gdybym wiedzia�, to sam bym do niego poszed� przez skokw�az - powiedzia� 
Furuneo. - To jest wa�na rozmowa. Czy jeste� naszym przeka�nikiem?
- Data, godzina i miejsce - odpowiedzia� Taprisjot.
Furuneo westchn�� i odpr�y� si�. Obejrza� si� na stra�nik�w, ruchem g�owy 
rozstawi� ich na pozycjach przy obu drzwiach do gabinetu i poczeka� a� wykonaj� 
rozkaz. Nie wolno dopu�ci� do pods�uchania tej rozmowy. Odwr�ci� si� z powrotem 
do Taprisjota i poda� mu wsp�rz�dne.
- Usi�d� na pod�odze - powiedzia� Taprisjot.
- Dzi�ki za to nie�miertelnym - mrukn�� Furuneo. Kiedy� odby� rozmow�, przed 
kt�r� Taprisjot powi�d� go w ulewnym deszczu i �wiszcz�cym wietrze na zbocze 
g�rskie i kaza� po�o�y� si� na ziemi, g�ow� w d�, jako warunek otwarcia 
po��czenia w nadprzestrzeni. Mia�o to co� do czynienia z "uszlachetnieniem 
zakotwienia", cokolwiek mia�o to znaczy�. Z�o�y� z tego wydarzenia sprawozdanie 
w centrum gromadzenia danych Biura, gdzie mieli nadziej� z czasem rozwi�za� 
zagadk� Taprisjot�w, ale wykonanie samej rozmowy kosztowa�o go kilka tygodni 
sp�dzonych w ��ku z zapaleniem g�rnych dr�g oddechowych.
Furuneo usiad�.
Cholera! Pod�oga by�a zimna.
Furuneo by� wysokim m�czyzn�, dwa metry bez but�w, osiemdziesi�t cztery 
standardowe kilogramy. Mia� czarne w�osy, przypr�szone siwizn� nad uszami, gruby 
nos i szerokie usta z dziwnie prost� doln� warg�. Siadaj�c stara� si� oszcz�dza� 
swoje lewe biodro. Pewien niezadowolony obywatel z�ama� mu je w czasie pocz�tk�w 
jego kariery w Biurze. Ta kontuzja sprzeciwia�a si� wszystkim lekarzom, kt�rzy 
twierdzili, �e "Jak tylko si� zro�nie to zapomniesz o tym na zawsze."
- Zamkn�� oczy - zaskrzecza� Taprisjot. Furuneo us�ucha�, spr�bowa� usadowi� si� 
nieco wygodniej na zimnej, twardej pod�odze, ale podda� si� z rezygnacj�.
- My�le� o kontakcie - rozkaza� Taprisjot.
Furuneo przywo�a� do pami�ci obraz Jorja X. McKie - ma�y, gruby cz�owieczek, 
w�ciek�e, rude w�osy, twarz jak u skwaszonej �aby.
Kontakt rozpocz�� si� od dotyku macek nagl�cej �wiadomo�ci. Funineowi zdawa�o 
si�, �e staje si� czerwon� strug� p�yn�c� w takt melodii srebrnej liry. W�asne 
cia�o sta�o mu si� bardzo dalekie. �wiadomo�� kr��y�a ponad dziwnym krajobrazem. 
Niebo by�o niesko�czonym ko�em, a jego horyzont obraca� si� wolno. Poczu� 
gwiazdy ton�ce w samotno�ci.
- Co, do tysi�ca diab��w?!
Ta my�l wybuchn�a w ca�ym ciele Furuneo. Nie da�o si� jej unikn��. Od razu 
wiedzia�, o co chodzi. Kontaktowani przy pomocy Taprisjot�w cz�sto czuli...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin