8. Austriackie przymierze Na polowaniu w kwietniu Jan III i Zierowski postanowili po- czekać jeszcze z zawarciem układu i ograniczyć się tymczasem do faktycznej współpracy przeciwko zagrożeniu tureckiemu. Głów- na przeszkoda w realizacji sojuszu nie została jeszcze usunięta, na dworze cesarskim obstawano przy jego defensywnym, a w Polsce przy ofensywnym charakterze. Dołšczyło się do tego jesz- cze i to, że w królu polskim nie wygasły frankofilskie uczucia i że na dworze cesarskim potężne stronnictwo hiszpańskie chciało wyczerpać najpierw wszelkie pokojowe rodki wobec Turków zanim się zgodziło na wojnę z Porta, i przez to ograniczyło swo- bodę poczynań przeciwko Francji. Tak więc tu uwielbienie dic Ludwika XIV, tam nieufnoć do niego stawały na drodze d? austriacko-polskiego przymierza. Dopiero przebieg misji hrabiego Caprary w Istambule skłoni cesarskich ministrów do decyzji, która w Sobieskim dojrzała po< wpływem krwawych wydarzeń na południowym stoku Karpat Cesarskiemu posłowi powiodło się u Porty podobnie jak kilka la wczeniej Polakowi Gnińskiemu. Megalomański Kara Mustaf odrzucał grubiańsko i z uporem propozycję każdego ustępstwa Do takiej postawy zachęcili go Francuzi. W swym pamiętnyr pimie z 8 kwietnia 1682 roku Ludwik XIV nakazywał swem pełnomocnikowi Guilleragues'owi zapewnić wielkiego wezyr o całkowitej neutralnoci Francji w czasie wojny turecko-austrie ckiej, a nawet nakłonić Osmanów do napaci na cesarza. Niepc trzebne więc już były wygłaszane z fałszywš prostodusznoc: ostrzeżenia tegoż Guilleragues'a, skierowane do Caprary, afc przekonać go o nieuchronnoci walki z sułtanem. Ostrzeżona raportami z Konstantynopola Tajna Konferenc, Wiedeńska poleciła Zierowskiemu przygotowanie do podpisu ukłi 11 - Jan Sobieski 162 Rozdział 8 du z Polskš. Potrzeba chwili spowodowała po obu stronach od- pływ wszelkich namysłów. Austria była gotowa przystać na so- jusz ofensywny, Polska aprobowała teraz nawet przymierze de- fensywne. I tak partnerzy doszli do porozumienia w cišgu za- ledwie kilku dni. Pertraktacje w Jaworowie, w których uczestni- czyli tylko: para królewska, Jabłonowski i Gniński, poza tym jedynie nuncjusz Pallavicini o nich wiedział, doprowadziły do sporzšdzenia paktu. W połowie wrzenia wysłano tekst do Wied- nia, gdzie wkrótce potem został zasadniczo zaaprobowany, for- malne zatwierdzenie za nastšpiło w padzierniku. Przymierze to musiało, oczywicie, by nabrać mocy prawnej, być przedło- żone na sejmie, który miał się zebrać po l stycznia 1683 roku. Jan III zobowišzał się tymczasem do użycia całego swego wpły- wu, aby osišgnšć aprobatę sejmu, natomiast austriacki ambasa- dor nadzwyczajny hrabia Waldstein otrzymał pełnomocnictwo uwzględnienia żšdań polskiego parlamentu dotyczšcych mało istotnych zmian. Za prolog do zaciekłej walki, którš spodziewano się stoczyć z francuskim stronnictwem, należy uważać dyplomatyczne po- tyczki polskiego dworu i Zierowskiego z przedstawicielami Lud- wika XIV jeszcze przed nastaniem sesji sejmowej. Po uzgodnie- niach między Janem III i Zierowskim dalsza działalnoć Du Ver- naya była nie do pomylenia. Znakomita pod tym względem kontrola poczty dostarczyła do ršk Sobieskiemu wiele depesz francuskiego agenta, z których jasno można było okrelić jego zadania. Kierował on z polskiej ziemi walkš górnowęgierskich rebeliantów z cesarskimi oddziałami, dostarczał pieniędzy, amu- nicji i prowiantu, krótko mówišc: robił to samo, co Bethune'owi w innych układach wolno było bezkarnie czynić, co jednak teraz, w państwie sprzymierzonym z Leopoldom I, było zakazane. Po- nieważ nie można się było pozbyć inaczej tego dzielnego i żšd- nego bitki człowieka, posunięto się do skandalu. 6 padziernika 1682 roku polski król zebrał obecnych w Jawo- rowie wielmożów. Przed nimi i w obecnoci zaproszonych na to widowisko francuskich dyplomatów, ambasadora Vitry i Du Ver- naya, Zierowski wygłosił gwałtownš mowę oskarżycielskš prze- ciwko knowaniom dwóch wyżej wymienionych i zażšdał ich wy- dalenia. Zaatakowany nie zaszczycił przeciwnika żadnš odpowie- dziš, lecz walczył z przeznaczeniem tak długo i tak dobrze, jak to tylko było możliwe; wreszcie uległ jednak grobie jawnej przemocy i udał się w połowie listopada do Gdańska. Tak więc Austriackie przymierze kontakty między dworem w Wersalu i jego węgierskimi pod- opiecznymi zostały zerwane. Najważniejsza, ba, jedyna sprawa z powodu której Ludwikowi XIV wcišż jeszcze zależało na do- brych stosunkach z Sobieskim, przestała tym samym istnieć. Dlatego próba polskiego króla utrzymania dobrych stosunków z Francjš również po zawarciu przymierza z Wiedniem nie miałc szans powodzenia. Jan III odrzucił na poczštku grudnia 1682 ro- ku przedłożonš mu przez Vitry'ego propozycję, by za rentę rocz na w wysokoci 100 000 liwrów nadal popierał Thókółyego i ułat wiał mu kontakt z Zachodem przez polskie terytorium, jednakże zaproponował swoje porednictwo między Leopoldem I i Ludwi kiem XIV. Tym razem wprawdzie pomysł ten wyszedł od Zie rowskiego na polecenie cesarskiego dworu, lecz odpowiadał idę. którš Sobieski był owładnięty. Król Polski wcišż zabiegał o jed noć chrzecijaństwa; wcišż natykał się na ten sam uwięceń: egoizm Ludwika XIV. Podobne zaproszenie do rozmów o rozej mię między Habsburgiem a Burbonem przedstawił kilka mięsie cv wczeniej w Wiedniu kapucyn Marco d'Aviano francuskiem ambasadorowi Sebeville; jednoczenie w Rzymie papież wygłc sił pouczajšce kazanie kardynałowi d'Estrees na temat udział Francji w wojnie tureckiej, w którym zaznaczył, że Ludwik XI' mógłby nawet zdobyć dla siebie tron cesarza wschodniorzym skiego. Lecz jeżeli ani Najwyższy Pasterz, ani mnich-cudotwórc nie znaleli posłuchu, czegóż mógł oczekiwać ten buntujšcy s: małżonek niewdzięcznej panny d'Arquien? Wszystkiego, oprót przyjęcia swoich uczciwych usług porednika. Najpierw więc natarcia ze strony francuskiego stronnictw którego siłę i wojowniczoć sławił w swoich raportach Vitr W instrukcji z 26 listopada polecono ambasadorowi od ręki ud; remnić powstanie ligi przeciw Turkom, przy czym współprac' wać cile z brandenburskim -posłem i zapewnić sobie pomoc ki ku wybranych najemników. Następne pismo Ludwika XI' z 8 stycznia 1683 roku, grzmiało z wysokoci wersalskiego Olimp "Vous jugez bien que la mediation de ce Prince [Jana III] i convient ny a mes interestz ny a 1'estat, ou se trouvent a prese les diffrens que j'ay avec 1'Empire."1 I jako tej mšdroci ost teczny wniosek: jeli na sejmie da się zauważyć, że mogš zapa 1 Słusznie uważasz pan, że mediacje tego władcy [Jana III] nie odi wiadajš ani moim interesom, ani stanowi, w jakim znajdujš się obeci moje spory z Cesarstwem. 164 Rozdział 8 szkodliwe dla Francji uchwały, wówczas Vitry musi prze/ liberum veto zerwać to zgromadzenie. Podczas panowania poprzednich królów tego rodzaju instruk- GJa; wydana ambasadorowi przez jedno z trzech mocarstw naj- bardziej poważanych w Polsce - Austrię, Francję czy Branden- burgię, przypieczętowałaby los sejmu, a tym samym ligi. W tym włanie widać całš przemianę, która nastšpiła pod rzšdami So- bieskiego, że tak pienišdze, jak i złe słowa utraciły swš wszech- moc. Morsztyn, ucielenienie wszelkich złych instynktów i wszy- stkich złych przymiotów, którymi się posługiwała i którym pod- legała polska oligarchia, pisał w jednym ze swoich przechwyco- nych listów do .francuskiego dyplomaty Callieres'a: W Polsce można wszystko osišgnšć przekupstwem, ,,vous pouvez reprendre le Roi si vous n'epargnez pas la poudre ou plutót les boules d'or".1 Podczas audiencji, na której Vitry ofiarowywał Sobieskiemu rocznš pensję w wysokoci 100 000 liwrów za zdradę sprawy chrzecijaństwa, Jan III odparł wytršconemu zupełnie tym z rów- nowagi ambasadorowi ,,honnestement, mais avec beaucoup de froideur";2 że on, Sobieski, jest za tę propozycję Ludwikowi XIV bardzo zobowišzany, jednakże nawet pienišdze nie sš w stanie skłonić go do działania, które on uważa za nie do pogodzenia ze swoimi obowišzkami wobec siebie samego. Ten sam Morsztyn przepowiadał 5 grudnia 1682 roku: "la ligue est faite dans le cabinet, elle sera rompue dans la dietę."3 Zobaczymy, jak to się wówczas stało. Zdumionym współczesnym słusznie się mogła wtedy wydać prawdš, że ten król, który dokonał tak wielkiego cu- du, był więcej niż człowiekiem; że to czarodziej kazał zmartwych- wstać przeszłej wielkoci i przywrócił jš całemu narodowi. Dziennik Leopolda I z roku 1683, który habsburskie archiwum rodzinne przechowywało aż do czasu drugiej wojny wiatowej, zawiera astrologicznš przepowiednię na ów rok decydujšcy o lo- sie europejskiego wiata, a Austrii szczególnie: "Szlachetny pokój zagoci na stałe w tymże roku. Wielce szkodliwi nieproszeni go- cie nie będš mogli wetknšć nawet nosa." Wieszczy dar niemiec- kich astrologów nie miał, oczywicie, większej wagi niż ten cy- nicznych polskich mężów stanu, którego przykładem jest frag- ment listu Morsztyna, i niż dar przewidywania francuskich dy- 1 możesz pan pozyskać na nowo Króla, jeli nie będziesz szczędził pro- chu, a raczej złotych kulek. 2 uprzejmie, ale bardzo chłodno 3 ligę zawišzano w gabinecie, na sejmie będzie zerwana. Austriackie przymierze piernatów, z którym się zaraz zapoznamy dzięki raportoi Vitry'ego. Ambasador ten zapewniał nawet w przeddzień sejmu, że Jan I; nie poczynił jeszcze żadnych trwałych ustaleń z cesarzem; owiac czał, że senatorowie i posłowie ziemscy nie podejmš żadni uchwały dotyczšcej przymierza z Austriš, zanim Ludwik XI nie zadecyduje swym autorytatywnym słowem o wojnie lub p< koj.u. Wreszcie 30 stycznia 1683 roku stwierdził, że wraz ze swo mi przyjaciółmi: Morsztynem, Stanisławom Lubom...
filmy.bajki.seriale