Trzykrotnie.pdf

(176 KB) Pobierz
Trzykrotnie
2009
Diff
[ TRZYKROTNIE ]
Co zrobi Sasuke, kiedy dowie się, że zabił tego, którego zabijać nie miał?
64609996.007.png 64609996.008.png
[ TRZYKROTNIE ]
POSTACIE PONIŻSZEJ HISTORII NIE SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ, WSZYSTKIE NALEŻĄ DO TWÓRCY
M AN G I PT.: „NARUTO”. OPOWIADANIE ZAWIERA WĄTKI YA O I J A K I S H O N E N -AI, JEŻELI NIE
T OL E R U J E S Z T E G O T YPU TEKSTÓW UPRZEJMIE PROSZĘ O USUNIĘCIE TE KS T U Z T W O J E G O
D YS KU T W A R D E G O.
Diff
Trzykrotnie 2
64609996.009.png 64609996.010.png
[ TRZYKROTNIE ]
- Katon: Gokakyuu no jutsu…
Cała wioska płonęła a krzyki konających ludzi były dla niego jak komplementy. To był
jego szalony nałóg, słuchać jak ludzie błagają go, aby im darował, aby już odszedł,
żeby już nic nie niszczył, a oni obiecują, że już nigdy nie pomyślą o spiskowaniu
przeciwko Orochimaru i już nic przed nim nie ukryją. Jednak na nic były prośby i
błagania, Uchiha Sasuke był nieugięty.
Swoje rozkazy zawsze wykonywał i nieważne jak wielu ludzi miał zabić. Skoro sannin
mówił, że to czyni go silniejszym i widać jego siłę, był skory do dalszego wykonywania
takich rozkazów.
Sharingan zniknął z jego oczu pozostawiając czerń, która w świetle ognia wydawała się
być brązem pomieszanym z kolorem rdzy i oranżem. Odwrócił się i zniknął w lesie. Na
jego ustach wciąż błąkał okrutny uśmieszek i byłby tam gdyby nie to, że na jednej z
polanek, jakie Uchiha mijał, dostrzegł kucającego nad małym jeziorkiem osobnika w
czarnym płaszczu.
Zatrzymał się i ukrył za drzewem. Na plecach nieznajomego połyskiwał jakiś kształt, ale
nie mógł go rozpoznać z tej odległości i nawet Sharingan na nic mu się zdał. Obok
niego za to leżał biały kłębek, który okazał się być długim szalem. I wtedy Sasuke
wiedział, kogo obserwuje.
Od czasu, kiedy on odszedł od Orochimaru, Konoha szczyciła się nienagannym
wojownikiem jego znakiem rozpoznawalnym był biały szal jakim zakrywał dolna połowę
swojej twarzy. Walczył zwinnie i szybko, za co nadano mu imię Chisoku (szybkość).
Uchiha jeszcze nigdy go nie spotkał, ale widać teraz ma okazję sprawdzić swoje
umiejętności i przy okazji pozbawi swojej rodzinnej wioski czołowego shinobi.
Zadowolony wyszedł zza drzewa akurat wtedy, kiedy ten się wyprostował przeczesując
ręką jasne, niemal białe, włosy przerzedzone czerwonymi pasmami. Nim sie obejrzał na
jego głowie spoczywał czarny kaptur a dookoła niego obwiązany został biały szal.
Stanął w bezpiecznej odległości i zakapturzony odwrócił się.
Rozpięty płaszcz ukazywał delikatnie umięśnione ciało. W pasie przewiązanych miał
kilka pasków w tym jeden dość szeroki. Przy bucie przypięty był sztylet, to samo na
ramieniu. Sasuke musiał przyznać, że jego broń była dobrze rozmieszczona, choć
widział tylko podstawową, krótką, co było znakiem, że ma w zanadrzu coś o większej sile
i większym zasięgu.
- Chisoku, cóż cię tu sprowadza?- zapytał pełnym jadu głosem. Jednak jego
potencjalny przeciwnik nie poruszył się nawet o milimetr.- Zdajesz sobie sprawę, że na
terenach Oto jesteś intruzem?... A ja nie lubię nieproszonych gości.
- Nie będę z tobą walczył, Uchiha.- powiedział mocnym głosem i odwrócił się by
odejść. Kruczowłosy nigdy nie radził sobie z byciem ignorowanym, co teraz rozłościło go
Trzykrotnie 3
64609996.001.png 64609996.002.png
[ TRZYKROTNIE ]
i już stał przed zakapturzonym z Sharinganem w oczach.- Nie próbuj, bo i tak mnie nie
zmusisz.
I wtedy zniknął mu z oczu, choć nie poruszał się na tyle szybko by Sasuke go nie
dogonił. Wszystko wyglądało na to, że Chisoku naprawdę nie miał ochoty walczyć, ale
zaślepiony złością Sasuke nie zwracał na to uwagi tylko zasypał swojego „intruza”
gradem kunai. Jednak jego już nie było na linii toru lotu broni.
Wściekły Uchiha atakował go czym umiał, jednak jego przeciwnik długo się trzymał. Był
dobrze wyszkolony, odpierał jego ataki lub zgrabnie przed nimi uskakiwał. Dopiero
Chidori Nagashi sprawiło, że zachwiał się.
Zadowolony ze zwycięstwa, złapał go i przyparł w ogromną szybkością i siłą do skały,
która aż pokruszyła się. Chwilę tak stał słuchając głęboko oddychającego
pokonanego oraz ciesząc się w duchu z każdego syku, kiedy przyciskał go mocniej do
skały.
- Nie zamierzasz prosić?- zapytał z wyższością w głosie. Oto Uchiha Sasuke stał trzymając
pokonanego Chisoku przyciśniętego do ściany, w którą wbił go z takim impetem, że
chyba połamał mu kilka kości.
- Nie zamierzam korzyć się przed takim śmieciem jak ty… Spójrz kim się stałeś, Uchiha.-
warknął wściekły i krzyknął cicho, kiedy Sasuke złamał mu dwa żebra, naciskając na
nie. Kruczowłosy był zły, nie, był wściekły, ale czuł się lepszy od sławnego Chisoku, w
końcu pokonał go i teraz może zebrać drugą nagrodę. Teraz zobaczy, kim on jest.
- Zastanawiam się, czy najpierw nacieszyć oczy twoja buźką, czy najpierw cię uciszyć.-
zaśmiał się i przesunął dłonią po linii szala.- Jednak… najpierw odwdzięczę ci się za
obelgę.- dodał i ciągle patrząc w cień kaptura wbił mu kunai w bok.
Poniekąd musiał mu jednak przyznać rację, był śmieciem, ponieważ zaatakował kogoś,
kto nie chciał walczyć a teraz żeruje na tym, że odniósł zwycięstwo. Jednak nie miał
wyrzutów sumienia, bo nie miał już uczuć.
Powoli sięgnął do białego szala i zerwał go jedynym ruchem. Obejrzał ładne, delikatnie
malinowe usta, które przed kilkoma minutami nazwały go śmieciem. Ściągnął kaptur nie
rozwodząc się nad urodą pokonanego i złapał za jasne włosy podnosząc jego głowę.
Zamarł widząc pełne bólu niebieskie oczy. Spojrzał na swoją rękę zaciśniętą na niemal
platynowych włosach i ramię trzymające go przyciśnięte do skały. Potem spojrzał na
kunai, który tkwił głęboko w jego boku i dookoła którego powstała już spora plama krwi.
W tej chwile jego świat się zawalił. Przysiągł sobie, że nie zabije go tylko po to by zdobyć
najpotężniejszy z Sharinganów. Z resztą nie potrafiłby zabić kogoś, z kim był, a kogo
zostawił bez słowa wyjaśnienia.
Kiedy ciało Naruto stało się bezwładne odskoczył od niego i pozwolił by zniknęło w toni
wody. Uchiha chwilę patrzył za nim, po czym zerwał się z miejsca mając przed oczami
matowiejące niebieskie oczy, które w końcu stały się martwe. Zatrzymał się tylko na
Trzykrotnie 4
64609996.003.png 64609996.004.png
[ TRZYKROTNIE ]
chwilę, kiedy poczuł okropny ból głowy i świat zatonął w czerwieni. Chciał krzyczeć, że
tego nie chce, ale kiedy spojrzał na to, co trzyma w dłoni odechciało mu się
wszystkiego. Życia, zemsty, treningów, misji, wszystkiego, oprócz zobaczenia
Uzumakiego i tego jego patentowanego uśmiechu oraz tych radosnych lazurowych
oczu.
Ruszył w dalszą wędrówkę to siedziby Orochimaru nie miał bladego pojęcia jak tam się
dostał skoro z przebytej drogi nie pamiętał nic. Jego twarz nie wyrażała nic, jednak
serce krwawiło a dusza płakała. Dlaczego? Zabił go. Zabił nawet nie patrząc. Zmusił go
do walki, wygrał i zadał ostatni cios nim zobaczył, kim jest. Tak, Uchiha był potworem,
śmieciem i chyba w końcu dopadły go wyrzuty sumienia.
Sannin widząc, co zaciska w dłoni uśmiechnął się zwycięsko, jakby wiedział, do kogo to
należało. Uchiha bez żadnego słowa powitania, czy pożegnania, ruszył w kierunku
swojej kwatery. Tam siadł na łóżku i zagapił się w ścianę trzymając w dłoni niegdyś biały
materiał. Nie wiedział ile tak siedział nie myśląc i nie kwapiąc się, żeby czuwać nad
zbliżającymi się do niego sygnaturami chakry.
W nocy męczył go piękny sen, szedł lasem, nie wiedząc dokąd idzie, i wyszedł na
polanę gdzie czekał na niego ubrany w czarny płaszcz Naruto. Biały szal luźno opatulał
jego ramiona i zdawał się na kogoś czekać i wtedy Sasuke już wiedział, że jego
kochanie czekało na niego. To była krótka chwila, mocny ciepły uścisk i mnóstwo
pytań, jak się ma, czy jest ranny, kilka zapewnień, że dobrze go widzieć, że mu
wybacza, że go kocha. Uchiha oddał uścisk, niemal czując ciepło drugiego ciała i miał
ochotę się rozpłakać, potem przeprosić, ale patrzył na swoją rękę, w której trzymał
pewnie kunai i który kierował w plecy Uzumakiego. I tak oto blondyn osunął się na
ziemię w ostrzem w plecach a on stał w krwią na obu rękach i patrzył na leżące u jego
stóp ciało.
Obudził sie nagle, oddychając głęboko i drżąco. W ręku nadal ściskał biały szal, zagapił
się na niego i mimowolnie przypomniał sobie wszystkie chwile z Naruto, te ich prywatne
chwile, kiedy nie było nikogo i niczego poza nimi. Ukrył twarz w białym materiale i
nieświadomie uronił jednał łzę, która zniknęła w własności Chisoku.
- Czyżbyś miał wyrzuty sumienia, Sasuke-kun?- zapytał Orochimaru, kiedy ten wezwał go
do siebie po kilku godzinach.- Nie sądziłem, że tak zmiękniesz. To był tylko Chisoku, jak
widać nie jest tak dobry jak mówią… Ty jesteś lepszy.
- Nie jestem.- zaprzeczył pusto.- I to nie był tylko Chisoku, to był ktoś jeszcze.- warknął w
jego stronę.- Wracam do Konoha.
- Słucham?- zdębiał sannin.
- Słuchaj dalej, parszywy gadzie.- zaśmiał się i odwrócił ku wyjściu. Nie miał tu żadnych
osobistych rzeczy, poza mieczem, kunai i kilkoma ubraniami, ale tych nie potrzebował.-
Mam jeszcze honor i odpowiem za to co zrobiłem.
Trzykrotnie 5
64609996.005.png 64609996.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin