3-4_wyk-ad.doc

(224 KB) Pobierz
Ciczkowski Wiesław, Podstawy edukacji, Wydawnictwo: WOM w Olsztynie, Olsztyn 1992, ss



Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.

 

 

WYKŁAD III

 

KULTUROWE UWARUNKOWANIA EDUKACJI

 

 

Kultura popularna jako czynnik socjalizacji

Nie ulega wątpliwości, że kultura popularna w coraz większym stopniu dominuje w życiu codziennym współczesnych społeczeństw Zachodu, staje się też jednym z najważniejszych czynników socjalizacji[1] młodego pokolenia. Nietrudno zauważyć, że wielu młodych ludzi postrzega formalną edukację jako zło konieczne - to bohaterowie popkultury dostarczają wzorów (re)konstruowania przez młodego człowieka swojego „ja". To nie nauczyciel od matematyki i Pani od polskiego, lecz supergwiazdy filmu i estrady kształtują wzory osobowe; to nie treść Lalki Bolesława Prusa czy Trenów Jana Kochanowskiego dyskutowana jest na dużej przerwie, lecz artykuły drukowane w „Cosmopolitan" i strategie przetrwania zawarte w ostatniej przebojowej grze komputerowej.

Celem tego rozdziału jest analiza tych wybranych popularnych kontekstów kultury współczesnej, które mają znaczący wpływ na kształtowanie tożsamości młodzieży i jej styl życia. Podjęcie tego problemu wydaje się szczególnie ważne obecnie - gdy w Polsce toczy się dyskusja nad tożsamością młodego pokolenia i możliwościami jej intencjonalnego kształtowania. Dostrzec tu można pewien paradoks, który można by porównać do rozwierania się nożyc. Oto bowiem z jednej strony powstają różnorodne teorie i koncepcje wychowania, których autorzy próbują odpowiedzieć na pytanie: jak wychowywać? Z drugiej strony w praktyce mamy do czynienia ze swoistym „przesunięciem socjalizacyjnym" (Z. Kwieciński) - tradycyjne instytucje socjalizacji (rodzina, szkoła, Kościół) tracą na znaczeniu, a ich rołę przejmują w sposób inwazyjny: grupa rówieśnicza oraz mass media i szeroko rozumiana kultura popularna.

Z dekady na dekadę nożyce rozwierają się coraz bardziej. Mówiąc trywialnie: „nauczyciele, rodzice i teoretycy wychowania swoje, a popkultura i pozostająca pod ich wpływem młodzież swoje". Dorośli ulegają panice związanej z brakiem poczucia kontroli nad młodymi ludźmi („oni nic sobie z tego nie robią, co mówię")- Nie zdają sobie przy tym sprawy, że prowadzą „politykę samowy-kluczania" - sami pozbawiają się wpływów, nie podejmują bowiem dyskusji z młodzieżą na warunkach, które są dla niej do przyjęcia. Pragną natomiast wtłoczyć młodzież w gotowe (spreparowane zgodnie z tradycyjnymi, normatywnymi przekonaniami) wzory tożsamości.

Współczesne warunki kulturowe kwestionują - jak zobaczymy - powyższe podejście. Socjalizacja w „z góry" przygotowaną tożsamość jest logiczna wówczas, gdy cechy społeczeństwa i kultury, w której dana jednostka żyje, odpowiadają owej tożsamości. Tożsamość jednostki jest wtedy „nagradzana" przez odnajdywanie swojego wizerunku (niczym w lustrze) w tysiącach fenomenów społecznych. Dziś nie jest to już możliwe. Rzeczywistość, która zostanie przedstawiona (i w której żyjemy), jest w znaczącym stopniu sfragmentaryzowana. Tysiące sprzecznych prawd rywalizuje w niej ze sobą o status jedynej prawdy, relatywizując siebie nieustannie. Tysiące sposobów (re)prezentacji ściga się o status obie­ktywności. (…) Potencjał edukacyjny tradycyjnych pedagogik wydaje się być „wyczer­pany". Są to bowiem pedagogiki dla świata, który - niezależnie od tego, czy to akceptujemy, czy nie - odchodzi w przeszłość.

5.1. Kultura konsumpcji

(…) Świat konsumpcji stał się dla młodego pokolenia światem normalnym, naturalnym i obowiązującym (…)Podstawową kategorią ideologii konsumpcji jest przyjemność. O ile w prze­szłości obowiązujące doktryny propagowały życie ku chwale Boga, a osobiste cechy człowieka stanowiły „kapitał" dla mądrej inwestycji, o tyle dziś obowiązkiem obywatela o czym dowiaduje się on już od najwcześniejszych lat swojego życia -jest przyjemność i radość7.

(…) Ideologia przyjemności zawiera w sobie jeszcze jeden przepis: obowiązek bycia szczęśliwym, szczęśliwym za wszelką cenę. Wydaje się przy tym, że panująca w poprzednich wiekach „idea szczęścia", oparta na udanym życiu rodzinnym, duchowości religijnej czy sukcesie zawodowym, zastąpiona została w społeczeństwie współczesnym „euforią supermarketu". Szczęście, w umysłach milionów ludzi, utożsamiane jest z natychmiastową gratyfikacją, związaną ze stylem życia typu shopping (z udanymi zakupami, byciem na czasie oraz interesującym i ekscytującym stylem życia).

Jednocześnie trudno nie zauważyć, iż jednostka nie jest nigdy w stanie uzyskać pełni satysfakcji. W ideologię konsumeryzmu wpisana jest bowiem nieodłącznie kategoria przestarzałości (wychodzenia z mody i zużycia), kategoria niespełnienia lub raczej niedopełnienia. Konsumentowi wydaje się, że już, już osiągnął „ostateczny punkt szczęśliwości" (najnowsza marka najlepszego samochodu, strój na miarę najbardziej ekstrawaganckich wymagań mody, makijaż a la najefektowniejsza gwiazda filmu). Jednak za chwilę odczuwa, że moment stabilizacji pragnień i satysfakcji minął bezpowrotnie i trzeba rozpocząć dalsze poszukiwanie. Schizofreniczność kultury konsumpcji polega przy tym na zwiększaniu szybkości całego cyklu „nowość-przestarzałość". Człowiek wchodzi w spiralę, z której nie ma wyjścia. Poszukuje ciągle nowych — związanych z konsumpcją - wrażeń, które pozwalają mu wierzyć, że jest na czasie, że on sam nie jest przestarzały i zużyty. Żyje w ciągłym „konsumpcyjnym niepokoju", który staje się stanem normalnym i obowią­zującym.

Występujący w kulturze współczesnej prymat i przymus szczęśliwości prowadzi do wielu paradoksalnych zjawisk. Jednym z nich jest „farmakologizacja szczęścia". Jej dobrym przykładem wydaje się być Prozac - tabletka szczęścia. (…) Orientacja na permanentne poczucie szczęścia prowadzi przy tym do unikania trudnych - wzbogacających człowieka - doświadczeń życiowych. (…)

 

5.2. Kultura instant

Metafora „kultura typu instant" odnosi się do typowego dla naszych czasów nawyku i konieczności życia w „natychmiastowości" [2]. Symbolem tej kultury jest słynna triada: fast food, fast sex, fast car. (…) Kultura typu instant cechuje się też natychmiastowością komunikacji: telefon komórkowy, fax, e-mail, stacje telewizyjne MTV i CNN. (…) Również w Internecie panuje „reguła natychmiastowości" - w każdy przekaz można wejść od razu, istnieje też możliwość dowolnego przemieszczania się przez informacje, kultury i społeczeństwa (w ciągu kilkunastu minut można odwiedzić muzeum w Nowym Jorku, przeczytać najnowsze wydanie gazety, wysłać e-mail do Peru, „ściągnąć" najnowszy album ulubionej piosenkarki itp.). (…) Z kolei telefon komórkowy (szczególnie o zasięgu międzynarodowym) daje poczucie nieograniczonego dostępu do osób i instytucji. W radykalny sposób obniża on znaczenie miejsca, w którym jesteśmy, znaczenie kategorii oddalenia (a także intymności i prywatności). W każdej chwili możemy skontaktować się z każdym - niezależnie do tego, gdzie się znajdujemy. Telefon daje poczucie panowania nad czasem i przestrzenią.

Prymat natychmiastowości w kulturze współczesnej ma ogromny wpływ na tożsamość i styl życia młodzieży. Współczesna młodzież oczekuje natychmias­towości, nie chce i nie umie czekać - zresztą dominującym przekazem ideologii konsumpcji jest: „nie odkładaj życia na później". (…)

 

5.3. Prymat zmiany i szybkiego życia

Świat, w którym żyły uprzednie pokolenia, zmieniał się relatywnie wolno; dziś kultura wiruje coraz szybciej. Każdego dnia pojawiają się (i wkrótce znikają bez śladu) nowe dyskursy, nowe idee i ideologie, nowe mody, nowe gadżety kulturowe nowe gwiazdy mediów, nowe wersje tożsamości i ciała (…) Dwie dekady temu - dla określenia zjawiska „tyranii nowości" -Alvin Toffler użył pojęcia „szok przyszłości" (odnoszący się do poczucia zagubienia jednostki w obliczu permanentnej zmiany). Nie jest ono adekwatne w odniesieniu do młodzieży współczesnej, która ma umiejętność i nawyk adaptacji do nieustannej zmiany, zdolność do przeskakiwania niemal w sposób dowolny z jednego dyskursu kulturowego do drugiego.

Zmiana jest tak wszechobecna i w związku z tym tak zwyczajna, iż kategoria „szoku przyszłości" straciła swój pesymistyczny wydźwięk. Społeczeństwa Zachodu znakomicie przystosowały się do „szoku przyszłości", co więcej, owo „kulturowe wirowanie" stało się do tego stopnia naturalne i normalne, iż jego brak wywołuje frustrację i panikę, że nic się nie dzieje. (…) Nasza permanentna ruchliwość powoduje też dramatyczny wzrost liczby ludzi, którzy pojawiają się w naszym życiu. Nasze kontakty z nimi mają jednak zwykle charakter „szybki" - tymczasowy, powierzchowny i coraz częściej anonimowy. Trudno jest zapamiętać ich imiona i odróżnić od siebie ich twarze. Pojawiają się i znikają niczym w kalejdoskopie. Ważnym symptomem tych przemian jest rozwijająca się wśród ludzi kompetencja, którą można by nazwać „gotowością do natychmiastowych interakcji". Adaptacja do zmiany i konieczność kontaktów z coraz to nowymi ludźmi wymaga umiejętności szybkiego nawiązywania bezpośrednich kontaktów - bez zbędnych rytuałów i wielomiesięcznego poznawania się. Zaobserwować można więc w ostatnich dekadach gwałtowne przyspieszenie stosunków międzyludzkich - liczba wzajemnych kontaktów ludzi wzrasta w sposób geometryczny, jednak są one zwykle chwilowe, bez głębszych zobowiązań i konsekwencji, zgodnie z zasadą typową dla restauracji typu fast food: „wchodzę-wychodzę-nigdy mnie tu nie było". Coraz częściej wchodzimy w relacjach międzyludzkich w kontakt nie tyle z całą osobą, ile z rolą, którą ona ogrywa dla nas (a my dla niej): nauczyciela/ucznia, pracodawcy/pracownika, obiektu seksual­nego itp. Dobrym przykładem jest w tym kontekście stewardessa, miła i przyjazna, jednak bezosobowa i obojętna.

Współczesna młodzież nie odczuwa potrzeby stabilności; wręcz przeciwnie (zgodnie z opisaną wyżej logiką społeczeństwa konsumpcji) postrzega ją ze sceptycyzmem i podejrzliwością. Młodzi ludzie są zorientowani na krótkotrwałość -nie boją się zmiany, z zaciekawieniem czekają na zmianę (i szybko nudzą się każdą nowością). Pytanie: „cóż nam się jutro wydarzy?", nie jest przesycone troską, lecz optymizmem.

 

5.4. Koniec ideałów - triumf codzienności

Przez wieki sądzono, że sensem życia jest życie dla wielkiej idei (oddać życie dla wielkiej sprawy zdawało się być przeznaczeniem człowieka). Analiza warunków kulturowych końca XX w. zdaje się przekonywać, że czas idei minął. Idee porywają nas od czasu do czasu, lecz wkrótce okazuje się zazwyczaj, że są to tylko społecznie skonstruowane ideologie, że są nam one narzucone - jako nasze własne - po to tylko, abyśmy myśleli i działali w cudzym interesie (politycznym lub ekonomicznym). Odwrotowi od wielkich idei towarzyszy powrót do życia codziennego. Rytm życia większości ludzi wyznaczony jest przez drobne codzienne wydarzenia, momenty, czynności. To one pochłaniają większość naszej psychicznej energii, stanowią cel naszych fascynacji i zabiegów. Młodzi ludzie potrafią delektować się drobiazgami (np. Pokemonami czy kartami telefonicznymi). Uwielbiają też opowiadać niekończące się małe historie o wydarzeniach dnia codziennego, niekończące się rozmowy (telefoniczne) o wszystkim i niczym („co się zdarzyło i jak przebiegało?"). Owe historie stanowią formę ekspresji ich tożsamości. Unikają natomiast rozmów na poważne tematy, na temat przyczyn i konsekwencji.

Trzeba dodać, że typowa dla młodzieży współczesnej orientacja na to, co drobne i codzienne (i unikanie trudnych tematów) wywołuje często u ludzi dorosłych - przyzwyczajonych do wielkich tematów - wrażenie, że tożsamość młodych ludzi pozbawiona jest głębi i istoty. Trudno jest nam zrozumieć, na czym polega sens ich tożsamości, wydaje nam się, że postrzegają świat powierzchownie, że jest dla nich ważne to, co dla nas jest banalne, trywialne. Mamy nawet niekiedy wrażenie, że młodzi ludzie żyją niejako obok rzeczywistości.

Jednocześnie w społeczeństwie współczesnym zanika styl życia oparty na refleksji nad życiem i na poszukiwaniu sensu życia. Ideologia konsumpcji, ideologia przyjemności, przymus życia w natychmiastowości - wszystko to powoduje, iż pytania egzystencjalne przestają mieć sens (galaktyki uciekają, a my radośnie wgryzamy się w kolejnego Snickersa). Sama istota takich pytań (odpowiedź zwykle nie jest optymistyczna) pozostaje zresztą w sprzeczności z podstawowym przekazem społeczeństwa konsumpcji: ciesz się życiem, kolekcjonuj przyjemności, nie bądź nudziarzem (zamiast rozważać, „po co jesteś, sprawdź na wadze, czy nie przytyłaś"). W konsekwencji poszukiwanie sensu życia zastąpione zostało po­szukiwaniem (kolejnego) kremu przeciw zmarszczkom. Wielkie ideały ustąpiły miejsca małym zakupom, poszukiwaniem fascynujących momentów i drobiazgów.

 

5.5. Poczucie mocy i rekonstrukcja wolności

Obraz, który wyłania się z tej narracji wydaje się niemal katastroficzny. Z perspektywy dorosłych młody człowiek jest skazany na zagubienie i bezradność w opisanym wyżej świecie - świecie bez wartości i drogowskazów. Jednak w praktyce (paradoksalnie) jest odwrotnie. Młodzi ludzie nie boją się żyć, mają poczucie sprawstwa, mocy, kontroli nad rzeczywistością. Od wczesnego dzieciństwa uczą się bowiem istnieć w świecie, w którym nie ma ostatecznych prawd i odpowiedzi. Biorą więc sprawy w swoje ręce. Konstruują różnorodne mikronarracje i sprawdzają, które z nich działają w praktyce. Wyznają pragmatyczną koncepcję prawdy; prawdą jest to, co się sprawdza, co pozwala „iść do przodu".

Paradoksalnie przy tym poczucie mocy w swoim kontakcie ze światem uzyskują młodzi ludzie poprzez kontakt ze współczesnymi mediami. Pedagodzy i moraliści twierdzą, iż współczesna młodzież (niczym bezwolna masa) jest przez media manipulowana. Takie stanowisko jest logiczne z perspektywy dorosłych. Nie ma ono jednak sensu w konfrontacji z subiektywnymi odczuciami młodzieży, która jest przekonana, że to ona manipuluje mediami. Bez wątpienia ogromne poczucie mocy konstruowane jest przez interakcyjne gry komputerowe. Młodzi ludzie budują w nich i niszczą całe imperia, podróżują po całym świecie, wygrywają niezliczone potyczki i wyścigi, tworzą - jak to ma miejsce np. w grze SIMS-owie - życia i tożsamości. Podobnie internetowa autostrada daje nieograni­czony kontakt ze wszystkim. Można w dowolny sposób przemierzać krainy i kultury, kontaktować się swobodnie z całym światem, cieszyć się wolnością niczym nieskrępowanych wyborów klikania. I bynajmniej nie do końca jest żartem zdanie: „kto ma pilota telewizyjnego w rękach, ten ma władzę". Możliwość wyboru (poprzez klikanie) z dziesiątków telewizyjnych kanałów dopełnia poczucie sprawstwa i kontroli.

Innym kontekstem poczucia mocy jest - typowa dla kultury współczesnej -transformacja znaczenia terytorialności, swoisty „koniec przestrzeni". W przeszłości społeczność definiowana była przede wszystkim w kategoriach ulokowania w przestrzeni, która stanowiła też swoistą enklawę kulturowych i społecznych partykularyzmów. To, gdzie byliśmy, definiowało wówczas zakres naszego doświadczenia życiowego. Wraz ze wzrostem dostępu (poprzez telewizję satelitarną i szeroko rozumiane media, a także możliwość błyskawicznego fizycznego przemieszczania się z kontynentu na kontynent) do globalnych idei i wartości znaczenie terytorium jako miejsca tworzenia tożsamości się zmniejsza. Możemy -dzięki Internetowi i Boeningom - pokonać barierę przestrzeni i szybko znaleźć się w dowolnym miejscu kuli ziemskiej. (…)

Bez wątpienia nastąpiła przy tym w kulturze współczesnej ważna zmiana w sposobie postrzegania kategorii wolności. Cóż bowiem oznacza dla współczesnej młodzieży (a także dla wielu dorosłych) wolność? W abstrakcyjnych, filozoficznych rozważaniach stanowi ona zwykle wartość absolutną i uniwersalną; jednak w praktyce wolność działa jako społeczna konstrukcja, odwołująca się do konkretnego „tu i teraz". Na przykład w Polsce poprzednie pokolenia postrzegały wolność w kontekście wolnych wyborów do parlamentu, wolności słowa, mediów, stowarzyszania się. Dziś społeczeństwo posiada już te wymienione formy wolności, traktuje je jako dane i naturalne (i niekiedy jest gotowe z nich zrezygnować). Pojawiła się natomiast nowa, społecznie akceptowana, forma wolności - wolność do konsumpcji. Dla młodych ludzi (i nie tylko dla nich) wolność nie oznacza już możliwości wyboru miedzy partiami politycznymi, lecz wolność wyboru spośród oferowanego przez rynek i media pakietu produktów, gadżetów kulturowych i stylów życia.

Badania wykazują, iż ludzie rzeczywiście czują się wolni, mając możliwość wyboru między setkami typów telewizorów, płyt muzycznych czy sposobów spędzania wolnego czasu (np. ogromne subiektywne poczucie wolności daje możliwość spędzenia wakacji w Hiszpanii, na Jamajce lub w Tajlandii czy Egipcie - a wybór taki jest dostępny dla milionów młodych Amerykanów czy Europejczyków z klasy średniej). I nie ma dla ludzi znaczenia fakt, iż z perspektywy tradycyjnych systemów wartości wolność ta została skrajnie skomercjalizowana[3].

W konkluzji należy jednak stwierdzić raz jeszcze: młodzież nie czuje się zagubiona we współczesnym świecie, potrafi swobodnie się po nim poruszać, choć zapewne przyjmowane przez nią strategie wobec życia są dla dorosłych trudne do zaakceptowania. Większość młodych ludzi pochodzących z wielokomiejskiej klasy średniej ma ogromne poczucie wolności w zakresie konstruowania własnej tożsamości, własnego stylu życia i własnej przyszłości. Ta młodzież nie chce być prowadzona za rączkę, nie uznaje też autorytetów instytucjonalnych (wynikających z zajmowanego stanowiska czy pozycji społecznej), akceptuje jedynie autorytet osobisty. Pragnie brać życie w swoje ręce, z optymizmem patrzy w przyszłość, która jawi się jej jako źródło nieograniczonych możliwości. Oczywiście źródła owego poczucia wolności w zakresie autokreacji będą dla dorosłych kontrowersyjne.

 

5.6. Kultura upozorowania

Nie ulega wątpliwości, że współczesna młodzież żyje w świecie, który zdominowany jest przez mass media (…) Niektórzy obserwatorzy utrzymują nawet, iż media nie tyle reprezentują rzeczywistość, ile ją wytwarzają. Telewizja i Internet nie stanowią już lustra, w którym odzwierciedlane jest społeczeństwo; jest odwrotnie, to życie społeczne staje się imitacją rzeczywistości ekranu (media stają się głównym źródłem życiowych doświadczeń jednostki). W konsekwencji mamy do czynienia z wyłanianiem się kultury upozorowania, w której rzeczywistość społeczna miesza się z medialną do granic nierozróżniałności. Dla określenia tego zjawiska stosuje się często pojęcie hiperrzeczywistości, przy czym przedrostek „hiper" oznacza coś bardziej rzeczywistego niż to, co „rzeczywiste" .

W konsekwencji zarysowanych wyżej zjawisk życie współczesnych społe­czeństw (a w szczególności amerykańskiego) nabiera - jak twierdzą krytycy -„charakteru telewizyjnego". Doświadczenie zdobyte poprzez kontakt z mediami w coraz większym stopniu - powtórzmy raz jeszcze - zastępuje rzeczywiste doświadczenie. Widownia, która utraciła zdolność do odróżnienia rzeczywistości od pozoru, oczekuje iluzji (pisze się w tym kontekście o narodowej autohipnozie Amerykanów). „Gdy zakosztowaliśmy uroku pseudowydarzeń, zaczynamy wierzyć, że jedynie one są ważnymi wydarzeniami". Przy czym nie ma znaczenia, czy coś jest prawdziwe, czy fałszywe - jeśli zdarza się w mass mediach, jest po prostu wiarygodne. W rezultacie „medialne image'e" zastępują ludziom ideały, a sławni ludzie z telewizji - bohaterów. (…) Dodatkowym wzmocnieniem logiki upozorowania jest fakt, iż telewizja jest bardziej interesująca (i szalona) niż codzienna rzeczywistość zwykłych ludzi. (…) Telewizyjne programy, a w szczególności wielomiesięczne (wieloletnie!) mydlane opery stają się dla wielu ludzi substytutem „rzeczywistej rzeczywistości" codziennego dnia. Ludzie odbierają własne życie jako monotonne, nudne, pozbawione ekscytujących wydarzeń i przygód oraz nadzwyczajnych emocji. Z kolei odcinek serialu zawiera wszystko to, za czym ludzie tęsknią, a co wydaje się im niedostępne. Stąd jest znacznie ciekawszy niż ich własne życie. Dostarczony w pigułce godzinnego serialu cały ten wspaniały świat (miłość, nienawiść, sława, bogactwo, podróże i egzotyka) splata się z emocjami i marzeniami telewidza w jedno wielkie upozorowanie. „Jeśli już nie mogę przeżyć czegoś fascynującego i fantastycznego we własnym życiu, to mogę przynajmniej identyfikować się z jednym z bohaterów ulubionego serialu" - takie rozumowanie jest typowe dla wielu ludzi. Stąd prosty wniosek: po co żyć, lepiej śledzić życie na ekranie telewizyjnym. Można wówczas przez moment przeżywać prawdziwe życie. (…) Przeciętny Amerykanin spędza wiele godzin dziennie przed telewizorem. Chrupiąc chipsy, przeżywa życie innych jak(o) swoje (taki tok rozumowania wyjaśnia też ogromny sukces wielu tasiem­cowych seriali wśród polskich widzów).

Warto dodać, że totalna socjalizacja ludzi w świat mediów powoduje, iż nie mają oni do niego dystansu. Nie wiedzą i nie chcą wiedzieć o istnieniu owego sztucznego układu odniesienia. (…)    

 

5.7. Kultura kultu ciała i seksualności

Jesteśmy zdziwieni swobodnym podejściem młodego pokolenia do seksu, „luźną obyczajowością". A jednak i tego typu postawę można bez trudu wyprowadzić z pewnych, wyraźnie zaznaczających się w kulturze współczesnej tendencji: orientacji na ciało i seksualizacji konsumpcji oraz przymusu udanego życia seksualnego.

W przeszłości w dominującym etosie społecznym istniała tendencja do przezwyciężenia ciała i podporządkowania go wyższym celom duchowym25. W społeczeństwie konsumpcji ludzie coraz częściej postrzegani są przez pryzmat swoich ciał.  (…) O ile przy tym w przeszłości tożsamość symbolizowały w dużej mierze różnorodne cechy umysłu i serca oraz takie wyznaczniki pozycji społecznej, jak np. wykształcenie czy konto w banku, o tyle w kulturze konsumpcji tożsamość jest stopniowo „wymywana" z tego, co tradycyjnie nazywano umysłem lub duszą i przenoszona jest na powierzchnię -zaczyna być odgrywana przez ciało. (…) W takiej logice człowiek tworzy swoją tożsamość poprzez dietę i superdietę, siłownię i solarium, modne stroje, chirurgię plastyczną i perfekcyjny makijaż. (…)

W konsekwencji nasze życiowe marzenia i aspiracje w dużej mierze koncentrują się wokół ciała. Warto podać choćby jeden - odnoszący się do kobiet - przykład. Oto podstawowym „obowiązkiem" współczesnej kobiety jest być młodą i piękną (lub, jak ujęła to w ankiecie jedna ze studentek, jest nim „posiadanie młodego ciała i młodego wieku"). Przy czym młodość i piękno symbolizowane są przez szczupłe ciało. W związku z tym miliony kobiet -tyranizowane reklamami i tekstami z popularnych czasopism - przyjmują styl życia oparty na „dietowaniu". Media wywołują (również w nastolatkach) poczucie przepaści między ciałem własnym i idealnym, co powoduje ciągły niepokój o wygląd i wagę ciała. (…)

Druga, warta podkreślenia, tendencja związana jest ze zjawiskiem seksualizacji życia w społeczeństwie konsumpcji. Oczywiście istotną rolę odgrywa w tym kontekście pornografia, jednak ważniejszą rolę odgrywa erotyzacja konsumpcji; a przede wszystkim reklam. Ciało i seks stanowią nieodłączną część tysięcy przekazów reklamowych, nawet tych, które z seksualnością nie mają nic wspólnego. (…)

Seksualizacja społeczeństwa konsumpcji związana jest z jeszcze jednym zjawiskiem. Oto seks i życie seksualne odarte dziś są z jakiejkolwiek intymności i prywatności (esktremalnym przykładem może być w tym kontekście upublicznienie życia seksualnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Cłintona). Sfera seksualności, kiedyś zastrzeżona enklawa prywatności, dziś jest całkowicie „widzialna" (…)Seks staje się dosłowny i konkretny - superrealny, pokazywany i opisywany do najmniejszego szczegółu. Przyczynia się to bez wątpienia do trywializacji sposobów jego postrzegania oraz redukowania go do procesów fizjologicznych, co wpływa na depersonalizację całej tej sfery życia człowieka. (…) Trzecia tendencja odnosi się do przymusu udanego życia seksualnego. Z dominujących przekazów medialnych jednostka dowiaduje się, że komu nie wiedzie się w sferze seksualnej, temu nie wiedzie się w życiu. Popularne czasopisma propagują przy tym ideę „seksu rekreacyjnego", który w żadnym przypadku nie służy pogłębieniu więzi emocjonalnej między jego uczestnikami, ma natomiast dostarczyć rozrywki i ekscytacji. (…)

 

5.8. Amerykanizacja

Wielu krytyków kultury współczesnej utrzymuje, że powstawanie „kultury globalnej" nie wynika ze wzajemnej wymiany idei i wzorów kulturowych przez różne narody, lecz z jednostronnego przepływu wartości kulturowych Stanów Zjednoczonych do reszty świata (jak komentuje Pico lyer, „świat w coraz większym stopniu wygląda jak Ameryka"32). Mamy tu więc do czynienia nie tyle z procesem globalizacji, ile amerykanizacji lub -jak twierdzą niektórzy teoretycy - „coca-colizacji", „mcdonaldyzacji", względnie „los-angelizacji" świata (Los Angeles jest nawet dla Amerykanów symbolem powierzchownego, zorientowanego na konsumpcję stylu życia). (…)

Krytycy podają dziesiątki przykładów dominacji amerykańskiej kultury po­pularnej nad marzeniami nastolatków wszystkich kontynentów. Kultura pop rządzi w coraz większym stopniu światem, a Ameryka wytwarza najlepszą kulturę pop. (…)

Dlaczego Ameryka jest tak atrakcyjna dla świata? Dlaczego świat staje się w coraz większym stopniu imitacją Ameryki, a może po prostu imitacją tej wersji Ameryki, tego upozorowania (kopii z kopii, kalki z kalki - rzadko ma się dostęp do rzeczywistej Ameryki), które eksportowane jest przez mass media i kulturę popularną?   Analizując   te   przyczyny,   krytycy   zgadzają   się   co   do  jednego. (…) Dla mieszkańców świata Ameryka pozostaje ciągle miejscem, gdzie jednostka ma szansę na zdobycie pełni indywidualnej wolności i na lepsze życie. Takie marzenia kreuje i potwierdza amerykański przekaz z mediów: Ameryka to wolność i różnorodność, Ameryka jest miejscem dla każdego. I dla większości młodych ludzi nie ma znaczenia medialny (i w dużej mierze fikcyjny) charakter takich przekazów i przekonań.

 

5.9. Globalny nastolatek

My, dorośli, pragniemy mieć wpływ na młodzież. Ale czy w kulturze współczesnej jest to jeszcze możliwe? Obserwując - na co dzień - rozwój tożsamości kilku młodych ludzi, konfrontując treść wzniosłych artykułów na temat ideałów i wartości wychowawczych z ich życiem, aspiracjami i marzeniami, może ogarnąć nas poczucie absurdu. Można też odnieść wrażenie, że luka między rzeczywistością nastolatków a rzeczywistością, która istnieje w umysłach pedagogów, jest coraz większa, że my po prostu „nie przystajemy".

Oto kategoria globalnego nastolatka (w zachodniej socjologii kultury - the global teenager), której zasadność potwierdzają obserwacje zachowań młodych ludzi. Tożsamość globalnego nastolatka jest w znacznie mniejszym stopniu kształtowana przez wartości narodowe i państwowe, w znacznie większym – przez kulturę popularną oraz ideologię konsumpcji. Trywializując nieco, można stwierdzić, że globalny nastolatek uczęszcza do przyzwoitej szkoły średniej bądź uniwersytetu (szkoły nie lubi, lecz dba o to, aby nie mieć kłopotów). Ogląda on MTV, słucha brytyjskiej bądź amerykańskiej muzyki, jeździ na deskorołce, chodzi do McDo­nald's, pije coca-colę.

Pojęcie globalnego nastolatka odwołuje się do badań, które wskazują, że wielkomiejską młodzież klasy średniej cechuje - niezależnie od kraju i kontynen­tu - podobna tożsamość i podobny styl życia. Nastolatek z tej klasy żyjący w Paryżu, Warszawie czy nawet Pekinie jest bardziej podobny do swojego rówieśnika z Sydney czy Limy z tej samej klasy niż do swojego rówieśnika żyjącego w jego własnym kraju w rodzinie chłopskiej lub robotniczej. Mało tego, powstanie światowej kultury młodzieżowej powoduje, iż nastolatki całego globu - włączając w to kraje Trzeciego Świata — są znacząco bardziej wzajemnie do siebie podobne niż do pokolenia swoich rodziców. Kultura popularna (i to zapewne w wersji przesyconej przez amerykański image) „działa" w poprzek granic i kontynentów i niweluje różnice - narodowe, państwowe, etniczne i językowe.

Globalny nastolatek jest bardzo pragmatyczny, łatwo się komunikuje. Jest maksymalnie tolerancyjny dla różnicy i odmienności (i dla wszelkich paradoksów), jednocześnie cechuje go duży sceptycyzm wobec idei większego zaangażowania -głębszego uczestnictwa (nie ma zamiaru dokonywać jakiejkolwiek rebelii, zmieniać świata w imię jakkolwiek rozumianych alternatyw). Jednak to, co dla pedagoga jest niedobre, bo - jak sądzi - jest symptomem powierzchowności, w kulturze nielinearnej, w kulturze instant jest, być może, warunkiem kulturowego sukcesu. Jeśli istnieje nieuchronna konieczność nieustannej adaptacji do inwazyjnej i chao­tycznej zmiany, konieczność „przeskakiwania" z jednej do drugiej formy przeja­wiania się kultury typu instant, do życia w kulturze pełnej sprzeczności, kulturze, która nie daje jasnych odpowiedzi, w której może zdarzyć się wszystko, to, być może, brak zaangażowania (lub bardziej radykalnie: brak rdzenia tożsamości) stanowi warunek kulturowego przetrwania.

Amerykański dziennikarz Pico lyer tak skomentował ten typ postaw:

„Należę do całkowicie nowej generacji ludzi, plemienia wędrowców. Mieszkańcy bez miejsca zamieszkania, przejeżdżamy przez kraje, jakbyśmy przechodzili przez drzwi obrotowe. Nic nie jest dziwne i żadne miejsce nie jest zagranicą. Jestem wielonarodową duszą na wielonarodowym globie. Wejście do samolotu jest dla mnie tak naturalne, jak podniesienie słuchawki telefonicznej. Składam moje ja i przewożę je ze sobą. Nigdy nie jestem zdziwiony. Ten rodzaj życia daje oczywiście bezprecedensowe poczucie wolności i ruchliwości. Możemy iść przez świat jak przez jarmark cudów, zabierając coś na każdym przystanku, traktując świat jak supermarket. Nie mamy domu, mamy setki domów. I nagle czuję się zaszokowany odkryciem, iż mam szafę z jaźniami, z której mogę wybierać. Przynależność staje się dla mnie tak obca, jak dezorientacja. Lecz jaką cenę płacę za to? Jaki rodzaj duszy zrodzony jest z takiego życia? I niekiedy zastanawiam się, czy ten nowy rodzaj braku przynależności nie jest obcy czemuś fundamentalnemu dla natury ludzkiej. Uchodźca żywi przynajmniej namiętne uczucia do kraju, który opuścił. Lecz co odczuwa przejściowy włóczęga? Za co moglibyśmy umrzeć, dla jakich pasji moglibyśmy żyć, skoro nie odczuwamy nigdy bólu rozłąki i radości zdumienia?" (…)

W kulturze tej zmienia się także tożsamość człowieka. W przeszłości domino­wały tożsamości narodowe, kształtowane historycznie i wynikające z poczucia kontynuowania doświadczeń poprzednich pokoleń, ze wspólnej pamięci wydarzeń stanowiących pu...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin