Banda12.txt

(8 KB) Pobierz
63






























        XII. OL�NIENIE O BRZASKU
             Na zewn�trz panowa� spok�j. S�o�ce l�ni�o jasnym �wiat�em, a strumyk 
        p�yn�� swym spokojnym tempem. C� to by�a za ulga� 
             Pi�tce naszych, na wp� przytomnych ze strachu przyjaci� uda�o si� 
        opu�ci� niebezpieczne progi jaskini.  
         � Ten g�upek tam zosta�� � przem�wi�a jako pierwsza Ewa.
         � Chyba mu na m�zg pad�o! � skomentowa� Ma�y. 
             Ania dr�a�a. Gdyby nie by�a przytrzymywana przez Micha i Ewk�, z 
        pewno�ci� wr�ci�aby do jaskini. Tylko Joe zachowa� spok�j. W milczeniu 
        wpatrywa� si� w wej�cie jaskini, z kt�rego wydobywa�y si� k��by py�u. 
             Po kilku chwilach, wyszed� Tomasz. By� ca�y brudny i ledwo �ywy z 
        przem�czenia. W r�ku trzyma� szkatu�k�. 
             Joe nie zwr�ci� w og�le uwagi na przyniesiony przez Tomka przedmiot. 
        Podszed� do niego i patrz�c g��boko w oczy powiedzia�:
         � Zachowa�e� si� bardzo niepowa�nie�
         � Nie by�am pewna, ale teraz ju� wiem � stwierdzi�a powa�nie Ewa. � Jeste� 
        wariatem�
         � Wszyscy ludzie na �wiecie s� wariatami � odpar� g�o�no dysz�c Tomek. � 
        jedni tak, drudzy inaczej. Smutne jest tylko to, �e tych kt�rych jest najwi�cej 
        nazywamy normalnymi...
             Ma�y nie wytrzyma� z ciekawo�ci. Wyrwa� Tomkowi z r�k szkatu�k�, kt�ra 
        niczym nie r�ni�a si� od znalezionej wcze�niej. Pr�bowa� j� otworzy�. Gdy 
        nie da�o to pozytywnego efektu poda� j� Michowi. 
         � Rozwal ten zamek � poprosi�.
         � Zaczekajcie! � powstrzyma�a go Ewa. � ja otworz�.
         � Ty? 
             Dziewczyna wiedzia�a, �e gadanie na nic tu si� nie zda i �e nale�y od razu 
        przej�� do czynu. Wyci�gn�a wi�c z kieszeni wielofunkcyjny scyzoryk i 
        otworzy�a w nim jaki� dziwacznie powyginany szpikulec. Wzi�a od Micha 
        �poz�acane cudo" i zacz�a kombinowa�. Nie min�o wi�cej czasu ni� dwa 
        g�upie komentarze Ma�ego i szkatu�ka sta�a otworem.
         � Phi! To ma by� zamek? � za�mia�a si� Ewka.
         � Kto ci� tego nauczy�? � zdziwi� si� Ma�y.
         � Nie pytaj. 
         � Nie chcia�bym wam przerywa�, lecz mo�e by�my tak zajrzeli do  �rodka, co? 
        � zaproponowa� Tomasz.
             I tak oto oczy naszych przyjaci� ujrza�y zawarto�� z trudem zdobytej 
        szkatu�ki. Mie�ci�y si� w niej dwa przedmioty: cz�� amuletu oraz mapa. 
        Najwi�ksze zainteresowanie wzbudzi� ten pierwszy. Wszyscy ogl�dali go i 
        przerzucali na wszelkie sposoby. W rzeczywisto�ci nie by� niczym 
        nadzwyczajnego, ot zwyk�y sobie kawa�ek bia�ego �czego� tam".
         � Joe, masz mo�e pierwsz� cz�� amuletu? � przypomnia�o si� Ma�emu.
         � Mam, ale w domu. 
         � Jak mog�e� zapomnie�?
         � Mam, mam, tylko �artowa�em. Ja nigdy nie zapominam �  powiedzia� Joe, 
        po czym wyci�gn�� z plecaka pierwsz� cz�� amuletu.
             Po przy�o�eniu, okaza�o si�, �e jedna z bocznych kraw�dzi pierwszego 
        kawa�ka idealnie pasuje do drugiego. W�wczas zdarzy�o si� co� niezwyk�ego. 
        Oba kawa�ki silnie przyci�gn�y si� i po��czy�y w jedn�, nierozerwaln� ca�o��. 
        Powsta� w ten spos�b niekompletny tr�jk�t foremny. 
         � �a�,  nie  wiem do czego to s�u�y, ale jest pi�kne � zachwyca�a si� Anna.
         �E, tam! Tyle �a�enia, a w efekcie tylko jakie� p� tr�jk�ta � krytykowa� Ma�y.
         � To musi by� warte fortun� � stwierdzi� Michu.
         � Na pewno � zgodzi�a si� Ewa. � Sprzedamy to i podzielimy si� pieni�dzmi. 
         �O  nie, nie. Ten amulet musi posiada� jak�� wielk� moc � fantazjowa� 
        Tomek. � Musimy odnale�� trzeci� cz�� a potem...
         � A potem? � spyta� Joe.
         � Nie wiem, ale wierz� �e wydarzy si� co� niezwyk�ego. 
         � Co� wspania�ego � zawt�rowa�a mu Anna.
         � Ech! � westchn�� ironicznie Joe.
             Potem usiad� na trawie i zabra� si� za rozszyfrowywanie mapy. Przyzna� 
        trzeba, i� nie by�o to rzecz� �atw�. Kilka warstwic na krzy� i zaznaczona 
        p�noc za bardzo nie u�atwia�y lokalizacji wskazanego miejsca. Joe dok�adnie 
        analizowa� atlas i por�wnywa� go z map�. 
             Po kilkunastu minutach, gdy wszyscy stracili ju� nadziej�, uradowany Joe 
        zawo�a�:
         � Mam! 52 i 45 p�nocnej na 17 i 47 wschodniej! To gdzie� w okolicy 
        Biskupina! 
         � Co, Biskupin? To chyba mamy pecha � stwierdzi� zawiedziony Ma�y. � 
        Przecie� tam nie ma centymetra kwadratowego, kt�ry nie by� zbadany przez 
        archeolog�w, a tym bardziej jaskini. Raczej w�tpi�, �eby uchowa� si� tam jaki� 
        amulet.
         � No tak... 
         � Szkoda � odpar� smutno Tomek � tak� mia�em nadziej�. 
         � Nigdy nie tra� nadziei � w��czy�a si� Ania. � Joe co� wymy�li, prawda?
         � Prawda � przytakn�� zadowolony z siebie Joe. � W�a�nie co� wymy�li�em. 
        Skoro w  Biskupinie wszystko jest ju� dawno odkryte i skatalogowane (z 
        naszym amuletem w��cznie) to przecie� gdzie� to musi by� przechowywane. 
        Odpowied�: w muzeum. 
         � Jasne! � powiedzia� Ma�y. � Musimy jecha� do Biskupina. 
         � Hola, hola nie tak szybko. O ile dobrze si� orientuj� to w Polsce jest oko�o 
        dziesi�ciu muze�w zawieraj�cych eksponaty z Biskupina. 
         � O la, la!
         � By�em w wielu z nich. Niech sobie przypomn�... � g�o�no zastanawia� si� 
        Joe.
         � Pospiesz si�! � pop�dza� Ma�y. 
         � To mo�e troch� potrwa�
         � Chcemy i�� do miasta.
         � Id�cie sami. Ja zostan� w �obozie". Musz� przemy�le� to wszystko. Mam 
        jakie� dziwne przeczucie � o�wiadczy� Joe.
         � No to na razie! � powiedzia� Ma�y. 
             Przyjaciele wr�cili do miejsca, w kt�rym sta� rozbity namiot. Wszyscy, 
        pr�cz Joego, wsiedli do opla i pojechali w stron� Szklarskiej Por�by. Gdy 
        dotarli do centrum i zaparkowali auto, rozdzielili si� na dwie grupki. 
             W pierwszej z wy�ej wymienionych by�a Ania oraz nie odst�puj�cy jej ani 
        na krok Tomek. Grupa numer dwa (w sk�adzie: u�miechni�ta Ewa, g�odny 
        Michu oraz ma�y Ma�y) zaj�a si� penetracj� sklep�w. 
              W jednym z pawilon�w handlowych, zaczepi� Micha jaki� tajemniczy 
        m�czyzna. Upewniwszy si�, �e nie ma nikogo w pobli�u, zwr�ci� si� do niego 
        p�szeptem:
         � Jakubie, m�j szef chce ci� znowu widzie�. W tej ksi��ce na przedostatniej 
        stronie jest adres, pod kt�ry MUSISZ si� niezw�ocznie zg�osi�. 
         � Mam i�� teraz?
         � Musisz!
           Michu prze�kn�� �lin�, a dziwny jegomo�� oddali� si�, wypowiadaj�c s�owa: 
         � Koniec �wiata si� zbli�a! 
         � Kto to by�? � zapytali Ewa i Ma�y, kt�rzy w�a�nie przybyli na miejsce 
        rozmowy.
         � A nikt... 
         � Jak to nikt? Chyba nie chcesz zapisa� si� do jakiej� sekty? A tak w og�le, to 
        po co ci ta ksi��eczka?
         � Nie wa�ne! Dajcie mi spok�j, musz� sobie od was odpocz��. �powiedzia� i 
        oddali� si�.
         � Co mu si� sta�o? � zapyta�a zdziwiona Ewa.
         � Nie wiem, ale to mi wygl�da podejrzanie � powiedzia� Ma�y. 
         � Mo�e powinni�my go �ledzi�, co? 
         � A pal go licho! Jak mu si� nie podoba nasze towarzystwo to ju� jego k�opot! 
        Chod�my dalej, Ewuniu! 
        *
             Gdy p�nym popo�udniem wszyscy wr�cili do �obozu", zastali Joego 
        pogr��onego w g��bokich rozmy�laniach. Ch�opacy, nie przeszkadzaj�c mu, 
        nazbierali wielk� g�r� chrustu i rozpalili ognisko. Dziewczyny tym czasem 
        zabra�y si� za przygotowywanie kolacji. 
             P�niej Ma�y gra� na gitarze i wraz z Ewk�, �piewa�. Tym razem jednak, 
        po dniu pe�nym wra�e�,  wszyscy byli zm�czeni i poszli spa� grubo przed 
        p�noc�. Tylko Joe nie kwapi� si� z p�j�ciem na spoczynek i wpatrzony w 
        ta�cz�cy p�omie�, g��boko rozmy�la�. Jego m�zg pracowa� na najwy�szych 
        obrotach. P�yn�y godziny. Ognisko zacz�o dogasa�. �wita�o. Cisza w tym 
        momencie tworzy�a czyst�, krystaliczn� struktur�, b�d�c� w stanie idealnej 
        r�wnowagi. 
             Naraz cisza zosta�a zachwiana, a jej struktura zadr�a�a i skruszy�a si� na 
        miliony kawa�eczk�w. Przyczyn� tego by� przera�liwy, niemal szale�czy krzyk 
        Joego. 
         �Wiem! Wieem! Wieeeem! 

                                       KONIEC ROZDZIA�U
Zgłoś jeśli naruszono regulamin