Rozdział 3.doc

(327 KB) Pobierz

Rozdział 3

Wojna elektromagnetyczna:

sygnał moskiewski'*, rosyjski dzięcioł",

GWEN i HAARP

B

yć może incydent tunguski nie był pierwszą demonstracją broni elektro­magnetycznej (EM). Z pewnością naukowcy i wojskowi stratedzy od dawna szukali sposobów wykorzystania widma elektromagnetycznego podczas działań wojennych. Dociekliwe umysły pracują nad zrozumieniem natury świa­tła, elektryczności i magnetyzmu od setek lat. Dzięki dogłębnemu poznawaniu tych zjawisk rodzą się kolejne pomysły na nowe rodzaje broni. Dotychczas zapre­zentowano wiele takich pomysłów, niektóre nawet wypróbowano. Jednym z uda­nych zastosowań takiej wiedzy jest radar. HAARP może być kolejnym.

Jak wspomnieliśmy w poprzednim rozdziale, radzieccy naukowcy w poszuki­waniu nowych rodzajów broni prawdopodobnie przyjrzeli się dokładnie dokona­niom Tesli. Starannie zgłębili zagadki elektromagnetyzmu, najwyraźniej uzyskując znaczną przewagę nad Stanami Zjednoczonymi na tym polu badań. Zbombardowa­nie ambasady amerykańskiej w Moskwie promieniowaniem mikrofalowym stano­wiło przypuszczalnie przykład zastosowania odkryć w tej dziedzinie; podobnie jak tajemniczy sygnał radiowy, nazywany „rosyjskim dzięciołem".

Atmosfera i widmo elektromagnetyczne

Gdyby była to jedna z książek dla tępaków, znalazłoby się tu miejsce na rysu­nek głupkowato wyglądającego mężczyzny, ostrzegającego, że teraz pojawią się nudne techniczne opisy. Niestety, HAARP to zagadnienie naukowe, techniczne. Jeśli znacie podstawowe informacje dotyczące atmosfery oraz widma elektrycz­nego, możecie ominąć ten fragment książki. Jeśli nie, znajdziecie tu szybki prze­gląd kilku najważniejszych pojęć i teorii potrzebnych do zrozumienia naukowych podstaw HAARP.

Atmosfera to gazowa powłoka otaczająca Ziemię (i każde inne ciało niebies­kie). Słowo atmosfera utworzono z połączenia dwóch greckich wyrazów: atmos,


oznaczającego parę (lub gaz albo mgłę), oraz sphaira, znaczącego tyle co „kula" lub „niebo", ale obejmującego również pojęcie „strefy wpływów".

Naukowcy podzielili atmosferę na kilka warstw. Nie są one jednak tak ściśle zdefiniowane, jak mogłyby sugerować określające je terminy. Są one wyznaczane przez sposób, w jaki temperatura atmosfery zmienia się wraz z wysokością. Wy­sokość występowania poszczególnych warstw różni się w zależności od pory dnia czy roku oraz obszarów świata. Warstwy są silnie zróżnicowane ze względu na silne mieszanie się gazów atmosferycznych, unoszących się lub opadających, w za­leżności od tego, czy jest dzień, czy noc, lato czy zima, w zależności od rodzajów rzeźby terenu, od tego, czy jest to, morze czy ląd, a także: zależności od strefy geograficznej: polarnej lub równikowej.

Trzy podstawowe warstwy atmosfery to troposfera, stratosfera oraz jonosfe-ra. Greckie słowo tropo oznacza „zwrot, zmianę" i właśnie w obszarze troposfery tworzy się większość zmiennych zjawisk pogodowych. Słowo „strato" pochodzi od łacińskiego stratum - „warstwa". Nazwa jonosfery również pochodzi z greki, w tym wypadku od słowa ienai, znaczącego „iść". Jest ono źródłosłowem wyrazu ion, które określa elektrycznie naładowany atom. Ponad atmosferą, właściwie już w przestrzeni kosmicznej, znajduje się magnetosfera (od greckiego źródłosłowu magneto- pochodzą takie słowa jak magnes i magnetyzm).

Żyjemy w dolnej części atmosfery, w troposferze. Tutaj właśnie występują wszystkie formy życia zamieszkujące powierzchnię Ziemi - w przeciwieństwie do form życia występujących w wodzie, które zamieszkują hydrosferę (hydro zna­czy „woda"), oraz podziemnych form życia, które zamieszkują litosferę (litho znaczy „kamień"). Wszystkie strefy występowania życia noszą nazwę biosfery (bio znaczy „życie"). Oficjalnie HAARP zaprojektowano do zmieniania lub „pe­netrowania" jedynie jonosfery; jednak wydaje się, że ma również zdolność wpły­wania na wszystkie strefy występowania życia na Ziemi, od litosfery poniżej na­szych stóp, aż po magnetosferę tysiące kilometrów nad naszymi głowami.

Powietrze w pobliżu Ziemi jest ciepłe, ponieważ sama Ziemia, czyli powierzchnia lądów oraz mórz jest ciepła. Światło słoneczne przechodzące przez powietrze nie ogrze­wa bezpośrednio powietrza znajdującego się przy powierzchni ziemi. Ogrzana zostaje ziemia oraz woda, które następnie wypromieniowują ciepło do atmosfery, ogrzewając powietrze. To ogrzewanie tworzy pogodę poprzez konwekcję (ciepłe powietrze wznosi się, chłodne opada). Troposfera jest najcieńszą warstwą; jednak ze względu na ciężar powietrza powyżej niej, które ją dosłownie zgniata, troposfera jest też warstwą najgę-ściejszą i zawiera 85% całkowitej masy powietrza atmosferycznego.

Ogrzewanie atmosfery przez powierzchnię planety zmniejsza się wraz z wyso­kością, choć czasem bywa to nieco bardziej skomplikowane. W atmosferze wystę­puje kilka obszarów, gdzie cieplejsze powietrze jednej warstwy zalega na chłod­niejszym powietrzu poniżej. Powoduje to tak zwaną inwersję warstw, odpowiedzialną za zatrzymywanie zanieczyszczeń powietrza nad miastami.

Najważniejszą cechą troposfery, części atmosfery, w której żyjemy, jest fakt, że im wyżej, tym zimniejsze jest powietrze. W stratosferze jest odwrotnie, im wyżej, tym cieplej. Dzieje się tak dlatego, że na tej wysokości światło słoneczne


a dość energii, żeby bezpośrednio ogrzewać powietrze. Konwekcja nie może zachodzić w stratosferze, ponieważ cieplejsze powietrze jest na górze, a nie na dole. Stratosfera działa jak szczelna pokrywa na troposferze, dosłownie zamyka­jąc wszelkie zjawiska pogodowe w najniższej części atmosfery. Grubość strato-sfery wynosi średnio około 50 kilometrów, a jej najwyżej położone i najcieplejsze części mogą osiągać wysokość do 80 kilometrów. Zawiera ona większość z pozo­stałych 15 % powietrza atmosferycznego. Powyżej wysokości 40 kilometrów znaj­duje się nie więcej niż 1% całej masy powietrza.

W obrębie stratosfery występuje słynna warstwa ozonowa. Tworzy się ona wskutek tego, że powietrze absorbuje promieniowanie ultrafioletowe znajdujące się w świetle słonecznym. Ozonem nazywamy cząsteczkę zawierającą trzy atomy tlenu. Cząsteczka tlenu składa się tylko z dwóch połączonych atomów tlenu. Pro­mieniowanie ultrafioletowe ma wystarczająco dużą energię, żeby rozbić to wią­zanie, powodując powstanie wolnych atomów tlenu, które mogą wówczas łączyć się z istniejącymi cząsteczkami tlenu, tworząc ozon. Zjawisko to zachodzi w całej stratosferze, chociaż większość ozonu wytwarza się w jej środkowej części, na wysokości około 50 kilometrów.

Ponad stratosfera znajduje się najwyższa warstwa atmosfery, jonosfera. Jo-nosfera ma kilkaset kilometrów grubości i również wykazuje mniej lub bardziej wyraźne zróżnicowanie. Naukowcy podzielili ją na kilka mniejszych części. Nie­którzy, wykorzystując grecko-łaciński system nazewnictwa, nadają im takie na­zwy jak mezosfera (meso znaczy „środkowy") czy termosfera (thermo znaczy „cie­pło"). Inni określają części jonosfery za pomocą prostego kodu literowego, na przykład warstwa „D", „E", „Fl", „F2" i tak dalej. Naukowcy nie zgadzają się także co do wysokości i charakterystyki poszczególnych poziomów jonosfery. Gdyby HAARP rzeczywiście został wykorzystany do badań jonosferycznych, mógłby pomóc uporządkować ten bałagan.

Jedna z ilustracji obrazujących wyniki badań wpływu HAARP na środowisko naturalne pokazuje, że jonosfera rozpoczyna się na wysokości 60 kilometrów. Schemat ten pozwala dostrzec, że warstwa „D" jonosfery rozciąga się pomiędzy wysokością 60 i 90 kilometrów i wskazuje, że w tym właśnie regionie występuje zjawisko zorzy. Zgodnie z tym schematem kolejna warstwa „E" rozciąga się po­między wysokością 90 i 150 kilometrów (co z grubsza pokrywałoby się z mezo-sferą). Warstwa „F", z jej górną częścią stanowiącą rejon, w którym zazwyczaj porusza się prom kosmiczny, została rozmieszczona na wysokości od 150 do 420 kilometrów. Powyżej znajduje się przestrzeń kosmiczna.

Magnetosfera występuje całkowicie poza atmosferą, już w przestrzeni kos­micznej. Ziemia jest gigantycznym magnesem i otaczają ją linie oddziaływań magnetycznych. Pasy van Allena to strefy naładowanych cząsteczek (protonów, elektronów i cząstek alfa) schwytanych przez te linie oddziaływań magnetycz­nych. Pochodzą one z tak zwanego wiatru słonecznego. Napływają w kierunku Ziemi ze Słońca i przestrzeni kosmicznej. Niższy pas van Allena leży na wysokości około 7700 kilometrów nad powierzchnią ziemi, natomiast zewnętrzny pas van Allena leża na wysokości 51 500 kilometrów nad ziemią.


Pasy te odkryto w 1958 roku w początkowym okresie działania pierwszego amerykańskiego satelity „Explorer I". Większość satelitów krąży po bliskich or­bitach nazywanych okołoziemskimi lub znacznie bardziej odległych orbitach geosynchronicznych. Na orbitach okołoziemskich wojsko rozmieszcza satelity szpiegowskie. Przemykają one przez atmosferę na wysokości od 800 do 1600 kilometrów. Prom kosmiczny NASA, tak jak HAARP, jest przykładem cywilnego projektu do wspomagania realizacji planów wojskowych. Prom zaprojektowano na podstawie wojskowego kontraktu i miał on obsługiwać wojskowe obiekty ko­smiczne na niewielkiej wysokości. Jednak żeby prowadzić prawdziwe badania naukowe, trzeba wynieść sprzęt badawczy wysoko ponad atmosferę, tam gdzie można znaleźć wiele cywilnych satelitów, i gdzie nie lata prom kosmiczny.

Większość cywilnych satelitów telekomunikacyjnych i badawczych krąży na wysokości od około 25 000 do prawie 37 000 kilometrów nad powierzchnią zie­mi. Orbita geosynchroniczna (z gr. geo - „ziemia" oraz sunkhronos - Jednocze­śnie") pozwala utrzymać statek kosmiczny w mniej więcej stabilnej pozycji nad wybranym punktem na Ziemi. HAARP, gdyby został wykorzystany do wytworze­nia wysokiego poziomu elektronów w górnej części jonosfery, miałby zdolność strącania satelitów i innych obiektów kosmicznych na orbicie okołoziemskiej; co najwyraźniej jest potencjalnym militarnym celem projektu.

Jak sama nazwa wskazuje, jonosfera stanowi częściowo zjonizowany rejon at­mosfery. Zwykłe atomy nie majążadnego ładunku elektrycznego. Zyskujągo wsku­tek utraty lub zdobycia elektronu. Jon to właśnie naładowany atom. Jonosfera sta­nowi więc rejon atmosfery, który zawiera duży procentowy udział naładowanych cząsteczek i wolnych elektronów, to miejsce, w którym atomy tlenu i innych gazów nieustannie tracą lub zdobywają elektrony. Jonizacja jest procesem wytwarzania jonów poprzez poddawanie atomów wpływowi promieniowania o wystarczającej energii, zdolnej wytrącić elektrony. W jonosferze zjawisko to zachodzi pod wpły­wem Słońca, codziennie bombardującego Ziemię ze swojego nuklearnego pieca promieniowaniem twardym, takim jak promieniowanie X oraz promieniowanie gamma. Do Ziemi dociera też wiele innych odmian promieniowania kosmicznego. Promieniowanie, które może powodować jonizację, nazywa się promieniowaniem jonizującym. Emitują je bomby atomowe, od ponad 50 lat budzące grozę na całym świecie, a także reaktory nuklearne i to sprawia, że ich odpady są tak niebezpieczne.

Życie na naszej planecie istnieje dzięki temu, że atmosfera ma zdolność po­chłaniania promieniowania jonizującego w jonosferze i stratosferze. Gdyby nie było tych warstw, powierzchnia Ziemi byłaby stale bombardowana przez zabój­cze promieniowanie. Jonosfera powstrzymuje najsilniejsze promieniowanie sło­neczne, wytwarzając jony. Stratosfera odfiltrowuje większość pozostałego słab­szego promieniowania słonecznego, światła ultrafioletowego, wytwarzając ozon. Dlatego właśnie zmniejszenie się warstwy ozonowej może stanowić zagrożenie dla życia na naszej planecie i dlatego też świadome ingerowanie w jonosferę w ra­mach HAARP budzi tak wielki strach.

Istnieje też promieniowanie nięjonizujące. Stanowi ono część widma elektro­magnetycznego, w którym żyjemy. Elektromagnetyzm jest zagadnieniem wciąż


słabo rozumianym przez współczesną naukę. Wiadomo, jak działa i jak można się z nim obchodzić, ale ostateczne zrozumienie przyczyn jego istnienia wydaje się odległe o dziesiątki, jeśli nie setki lat. Naukowcy wiedzą, że przepływający prąd elektryczny wytwarza pole siłowe, które jest z niego emitowane na zewnątrz; na­zywa się ono promieniowaniem elektromagnetycznym (Electromagnetic Radia-tion - EMR). Pole promieniowania niejonizującego stanowi właściwie połącze­nie dwóch różnych pól: elektrycznego oraz magnetycznego, które tworzą jedno, złożone zjawisko elektromagnetyczne.

Być może istnieje też trzecie pole fal grawitacyjnych. Występowanie tych fal, nazywanych również „falami skalarnymi" nie jest jeszcze akceptowane przez kon­wencjonalną naukę. Wielu badaczy uważa jednak, że istnieją. „Rosyjski dzięcioł", do którego przejdziemy za chwilę, przez wielu specjalistów jest postrzegany jako broń wykorzystująca technologię skalarną, co czyniłoby to urządzenie znacznie bardziej zaawansowanym technologicznie niż cokolwiek znanego na Zachodzie.

Wszystko, co ma związek z elektrycznością, od przewodów w ścianach i sprzę­tu domowego, aż po najnowocześniejszy sprzęt przemysłowy, emituje promie­niowanie niejonizujące. Powietrze wokół nas jest wypełnione niewidzialną ener­gią radiową, telewizyjną i mikrofalową. Bezpośredni wpływ takiej codziennej kąpieli w elektromagnetycznych zanieczyszczeniach zazwyczaj jest niedostrze­galny, ale jej długoterminowe konsekwencje mogą zagrażać życiu, co postaram się wykazać. To niebezpieczne promieniowanie może na przykład prowadzić do wzrostu liczby zachorowań na nowotwory i białaczki u ludzi mieszkających w po­bliżu wysokonapięciowych elektrycznych linii przesyłowych.

Niekiedy dociera do nas także promieniowanie jonizujące. Mogliście otrzymać dawkę tego zabój czego promieniowania, j eśli nieszczęśliwie zdarzyło się wam prze­bywać w obszarze skażenia, spowodowanego testem broni nuklearnej lub przepro­wadzaniem wentylacji w elektrowni atomowej, co zdarza się nazbyt często; lub w wyniku katastrofy nuklearnej, takiej jak na Three Mile Island lub w Czarnobylu. Nie potrzeba jednak wcale tak wielkiej katastrofy, żeby zabić. 4 czerwca 1997 roku Departament Energetyki opublikował wyniki sześciu lat badań nad strategią użyt­kowania, przechowywania i pozbywania się radioaktywnych i szkodliwych dla ży­cia odpadów będących skutkiem ubocznym amerykańskiego przemysłu broni nu­klearnej. W wynikach Finał Waste Management Programmatic EnviwnmentalImpact Studies (badań dotyczących wpływu odpadów radioaktywnych na środowisko natu­ralne) zawarto przerażającą konkluzję: od 11 do 69 Amerykanów umrze w wyniku przewozu tych materiałów! Część tych zgonów będzie skutkiem napromieniowania radioaktywnymi i szkodliwymi materiałami członków załóg transportowych i miesz­kańców miejsc przy szlakach komunikacyjnych. Inne zgony mogą nastąpić w wyni­ku zdarzeń losowych niezależnych od szkodliwości ładunku.

Pola elektromagnetyczne oscylują. Oscylację mierzy się na podstawie tego, jak często występuje ona w ciągu jednej sekundy (określa się ją mówiąc o „cy­klach na sekundę"). Jednostka miary tej częstotliwości (cykli na sekundę) to herc (Hz), którego nazwa pochodzi od nazwiska niemieckiego fizyka H. R. Hertza (1857-1894).


Jeden herc równa się jednemu cyklowi na sekundę.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin