Aby rozpocz�� lektur�, kliknij na taki przycisk , kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poni�ej. 1 Tomasz Jastrun Bez usprawiedliwienia Wydawnictwo �Tower Press� Gda�sk 2001 2 Rodzina cz�owiecza Po stokro� przekl�ci oprawcy I wy kt�rzy dajecie si� zarzyna� Ofiary mi�kkie jak poduszki Wype�nione pierzem i krwi� Przekl�ty krzyk torturowanych I krzyk nowo narodzonych dzieci Przekl�ci mali obywatele podw�rek Kre�l�cy na piasku b��dne ko�a I wy � doro�li do rozk�adu przechodnie Tch�rzliwe chamy ze starannie zapomnianym Wyrokiem �mierci � samice i samce Obywatele ze sztucznymi kr�gos�upami moralno�ci Potworna rodzino gotowa na s�odki g�os syren Czmycha� na drzewa cz�ekokszta�tnego strachu W d�ungli skazanej na ogie� powietrze i wod� Biegn� z wami na czterech wewn�trznych �apach Potykaj�c si� o swoje dwie stopy Odej�cie Nie potrafi� ju� narysowa� mojej matki Jak stoi w kuchni sma��c nale�niki I nie potrafi� powiedzie� do niej � mamo Tak jakby nie by�o nikogo opr�cz niej na �wiecie Umar�e dziecko u�miecha si� Ale to tylko chwila s�abo�ci Umar�e dzieci s� smutne Ojciec patrzy na mnie bezradnie Nie ma ju� nic do powiedzenia 3 Siwe fale jego w�os�w dobijaj� do brzegu Wk�adam krzycz�c� koszul� Wi��� pod szyj� swoje �ycie I wychodz� z tym sup�em na zawsze W nowe dzielnice swojego Harlemu * * * Sarenki biedronki poziomki Las ze z�ym wilkiem Niebo z rajskim ptakiem Czerwony samochodzik Kolejka na b�yszcz�cych szynach Tajemnicza wyspa Dziewczyna z�otow�osa Spotkania z�otochwile Rozstania � jakby kto� t�uk� Drogocenn� sto�ow� zastaw� A teraz siedz� u siebie My�l� � by�o nie wr�ci Jeszcze troch� pachnie Mlekiem i macierzank� � coraz mniej A dalej.... dalej nic dobrego Sytuacja z jednym wyj�ciem Bez usprawiedliwienia Nie potrafi� znale�� �adnego usprawiedliwienia dla �ycia Zacz�� wi�c �y� bez usprawiedliwienia Jak ucze� na wagarach I tylko od czasu do czasu �ciska� mu serce strach Gdy pomy�la� �e musi wr�ci� do domu Gdzie czekali na niego Umarli rodzice 4 Pokolenie �Przewr�ci�o si� im w g�owie� Co mam jej odpowiedzie� Oczywi�cie �e si� przewr�ci�o Przewr�ci�y si� wszystkie nasze latarnie Mechaniczne zabawki z okrwawionymi brzuchami I s�o�ce podretuszowane �lisk� r�k� malarza konformisty O tak � my m�odzi wszyscy mamy przewr�cone w g�owie Kochana pani z g�ow� na w�a�ciwym miejscu I nawet te uczucia agresywne Te� przewr�cone � mam ochot� skoczy� do gard�a A chowam z�by ca�uj�c pani pulchn� d�o� Wizyta Przyszed� do nas znany poeta By� bardzo smutny M�wi� o tym �e bardzo jest czytany I o tym co ma zamiar napisa� Chcia�em go otworzy� � co� przeczyta� Mia� tward� ok�adk� By� zamkni�ty na wszystkie strony Wi�c da�em spok�j I s�ucha�em jak m�wi o pisaniu I o tym jak bardzo to boli Wychodz�c poda� mi niech�tnie d�o� Spojrza�em z do�u I ujrza�em �e w jego wysokich g�rach Le�y �nieg Dom w ogrodzie W�a�cicielka jest przekwit�� kobiet� Cz�stuje nas kaw� i herbat� Pokazuje palce zaj�te przez go�ciec M�wi � nie mam ju� du�o czasu 5 Patrz� przez okno Ogr�d po�era ten dom Mo�e to najlepsze rozwi�zanie Nie wiem co o tym my�le� Dlatego id� ze �lep� szklank� Od sto�u do ust Od ust do sto�u Krowy Kt� nie dozna� tego uczucia �e po raz pierwszy widziane miasteczko W oparach mg�y � ju� by�o widziane Tymi oczyma � na innej jawie W rozmowach dr��cych od powagi Przypominamy to zdarzenie � cz�owiek � m�wimy Ma niejedno �ycie za i przed... Dusza z pewno�ci� nie umiera Cia�o tak � lecz dusza wiecznie trwa A obok Krowy na ��kach zielonego istnienia Prze�uwaj� kolejne dni A dalej � krowy z gnij�cymi wymionami Prowadzone do rze�ni Mucz� �a�o�nie � mleko nie umiera Mleko wiecznie trwa Przechodzie� Ko�skie ogony na wietrze Sztandary i �oskot werbli Odjecha�y pu�ki Na ziemi odciski kopyt I �wie�e koleiny Kt�rymi toczy si� historia nowych czas�w Nie by�o go w�r�d wiwatuj�cych Nie nale�a� te� do tych Kt�rzy si� smuc� 6 Szed� obok Patrz�c na swoje zab�ocone buty Biedne buty � mamrota� pod nosem Wracaj�c do miejsca Kt�re by�o s�odkim wn�trzem Zostawionej w domu pomara�czy Kwiaty Przysz�a niespodziewanie Z kwiatami we w�osach Co nie chcia�y si� przyzna� do woni Powiedzia�a M�� m�j zaraz zadzwoni Potem z wdzi�kiem Ach zapomnia�am On przecie� nie �yje Westchn��em co� o wsp�czuciu O nico�ci kt�ra nas poch�onie Przegi�a szyj� Jej cie� opar� si� o moje rami� I nagle kwiaty w jej w�osach Zapachnia�y Regulamin Celuje si� w klatk� piersiow� Gdy mniejsza odleg�o�� Mo�na w g�ow� Regulamin okre�la te rzeczy szczeg�owo Celuje si� we wszystkich j�zykach �wiata I we wszystkich kolorach oczu Napisano w grubym regulaminie Nie zabijaj Bli�niego swego kochaj Jak siebie samego Dlatego rzadko kiedy zabija si� Bli�niego swego Najcz�ciej zabija si� wroga Przez przypadek albo �eby uchroni� Innych od �mierci 7 Popularne jest w regulaminach S�owo likwidacja Likwiduje si� ca�e armie Poszczeg�lne oddzia�y i pojedynczych �o�nierzy Likwidacja � to du�o krwi I przera�one Wpadaj�ce w g��b �renice Oczy Jest w jej twarzy co� Jeszcze nie wiem co Moje wargi schn� Ju� wiem � to oczy Kt�re nie mog� po��czy� si� W morze Epidemia Najnowszej historii znowu przystrzy�ono w�osy I wygl�da jak dziecko z �urnala Ale Cezar niewiele si� zmieni� Jego �o�nierze buduj� most przez Saon� Dzisiaj jest pi�kna pogoda Dzieci jak zwykle id� do szko�y Nios�c w tornistrach Ciep�e bochenki chleba Ale nie jestem spokojny Boj� si� o mojego przyjaciela Kt�remu nagle wyros�a druga twarz M�wi� �e to nie pierwszy wypadek �e to epidemia Ale zakazano pisa� o tym w gazetach A lekarze boj� si� nawet rozk�ada� r�ce 8 * * * Obroni�em panter� przed jej w�asnym gniewem Nauczy�em odwagi zaj�ca I ju� nie przera�a go ��ka Chroni�em traw� przed swoimi stopami Kwiaty przed porywczymi r�kami Czy za to kwitn�ca ga��zko �amiesz mnie w kwiecie wieku? Trzecia runda Uniesienie publiczno�ci Po ciosie Kt�ry �a� podni�s� przeciwnika� Pola rodzinne droga z wierzbami Ch�opaki przy piwie W gard�ach szumi ojczyzna Po ciosie Kt�ry �a� podni�s� przeciwnika� Troch� krwi w naro�niku warg I radosny ryk zwierz�t z tej samej zagrody Poeta M�czy si� � �ciana wchodzi mu w oczy Z rzuconych na papier d�oni Sp�ywaj� potoki �y� S�ycha� grzmot od strony nieznanych g�r �ami�c ga��zie z g�uchym pomrukiem Sunie stado bawo��w � zrywaj� si� ptaki Unosz�c cie� Na kt�ry czeka pochylony Ze starannie obmy�lonym kamieniem 9 W lesie By�o to pod nuklearnym parasolem W�r�d histerii motor�w W�r�d zburzonych ko�cio��w W epoce kt�ra ujrza�a sw�j cie� W epoce kt�ra zadr�a�a By�o to w lesie kt�ry ocala� Pomi�dzy moj� a twoj� d�oni� Cela �mierci Cz�owiek jest Cel� �mierci Promienie s�o�ca O�wietli�y �cian� Na kt�rej wyskroba� Swoje imi� S�siedzi opowiadaj� o kobietach O jedzeniu I o wielkim stra�niku Kt�ry podobno jest Lub go nie ma Ka�dy cz�owiek jest cel� �mierci Ci kt�rzy o tym nie wiedz� B�d� g�o�niej krzycze� Skrzy�owanie Na skrzy�owaniu Mickiewicza I szosy do G�ry Kalwarii Spotka� swoj� �mier� Antoni S�onimski Jecha�em tamt�dy Na godzin� przed zderzeniem Nie�wiadomie Zawi�za�em �miertelny splot Jecha� ze mn� M�j przypadkowy syn 10 Z moj� przypadkow� �on� Przemykali�my si� W�skim tunelem �ycia Do ogrodu Roz�wietlonego s�o�cem Uderzenie Nasze s�owa Jak dwa koguty Skacz� ku sobie Rozk�adaj�c skrzyd�a M�j z grzebieniem Szlachetnie p�on�cym Ju� bierze g�r� Poro�ni�t� twoim lasem Z ca�ej si�y uderzam Siekier� w drzewo Tryska krew Tam by�y tylko twoje usta Przy stoliku Wyci�gaj�c wnioski Wyci�gaj� zawleczki granat�w Miasta w gruzach i zw�glone wioski Z dum� pokazuj� �wiatu Krzycz� �e to rezultat pracy Najwi�kszych z wielkiego narodu A ja nie s�ucham tylko patrz� Jak kelner dodaje kostk� lodu Do ponadnarodowej rozpaczy 11 Nag�e spotkanie Wk�ada okulary Potem je zdejmuje Wyjmuje oko Przeciera chusteczk� I nagle zerka ku mnie Jakby chcia� wyprzedzi� atak A ja �api� jego strach Delikatnie Prawie nieprzyzwoicie I ju� go lubi� Ale u�miech jeszcze nie potrafi Za�ama� warg Stwardnia�ych od milczenia Kamienie milowe U �r�de� �ywej tradycji Starcy siedzieli M�wili o wiecznym �yciu I przemin�li U brzeg�w wysch�ego strumienia Bawi� si� dzieci I jak pi�k� rzucaj� Milowymi kamieniami Zesz�ych stuleci Norwid Og�uch� � lecz oni Kt�rzy zbierali d�wi�ki W �opiany uszu Bardziej g�usi A dzisiaj nawet idioci B�yszcz� w ustach Norwidem Jak z�otym z�bem Lecz mrok nad jego wierszem Jak przed wiekiem Tylko ustawiono reflektory I �wiec� w oczy 12 Przebaczenie Tak wiele go przyt�acza Tyle powietrza ognia i wody A do tego burze za oknami I niepok�j w ka�dym pokoju I w ka�dej chwili wszystko mo�e go zabi� Na niesko�czon� ilo�� sposob�w Dlatego za gar�� srebrnik�w sprzedaje przyjaciela A drzewo na kt�rym go wiesza z�owrogie sumienie Sk�ada si� w krzy� Na znak przebaczenia Niedziela w miasteczku Kot w�a�ciciel swojego zadowolenia Mruczy do wewn�trz Niedziela wygrzewa si� na s�o�cu Nuda ma�ego miasteczka zatrzyma�a poci�g Lokomotywa straszy dzieci Roz�o�yste kobiety wyros�y przy drodze Na �awach i u p�ot�w A m�czy�ni obok Nabijaj� tytoniem swoj� zadum� Spotkanie Obudzi� mnie �wit Sprawdzi�em �y� jeszcze reagowa� na �wiat�o i dotyk Jak d�ugo b�dzie mnie m�czy� Min�o kilka dni Ju� nie oddycha� Uspokojony mog�em mu wyznaczy� spotkanie Przyszed� trupio blady Nie t...
GAMER-X-2015