5382.txt

(80 KB) Pobierz
Steven Popkie

Jajo

Zardzewia�a, �uszcz�ca si� blacha by�a cistra jak brzytwa. Do pla�y by�o jakie� 
trzydzie�ci, czterdzie�ci st�p. Doprawdy nie mia�em ochoty z�azi� z powrotem; 
nie musia�em nawet ogl�da� si� za siebie, �eby si� o tym przekona�. Wiedzia�em, 
�e to daleko. Przypomnia�em sobie to, co mia�em powiedzie� ciotce Sarze: - Kiedy 
ju� wlaz�em tak wysoko, musia�em wspina� si� dalej. Wszed�em za wysoko, �eby 
zej�� na d�. Albo: -Chcia�em wspi�� si� tylko troch�, ale potem utkn��em. 
Pokr�ci�em g�ow� -do kitu! Co prawda nigdy mi nie m � w i \ a, �ebym tu nie 
wchodzi�, ale wrak statku by� takim miejscem, gdzie jej zdaniem jedenastoletni 
ch�opcy Nie Powinni si� Kr�ci�.
I tak to nie jest m�j dom.
Wyci�gn��em szyj�, staraj�c si� zajrze� � kraw�d� g�rnego pok�adu. Kilka tygodni 
temu wypatrzy�em wrak przez lornetk� ciotki Sary. No c�, to Gray go zobaczy� i 
pokaza� mi. J a musia�em u�ywa� lornetki, on nie. Ma znacznie lepszy wzrok ni� 
ludzie. Kilka tygodni g��wkowa�em, jak tu si� dosta� - dwa mosty i kawa� drogi 
po p�askim.
Jest to Wielki prom, d�ugi na jakie� czterdzie�ci metr�w, o nazwie "He-sperus" - 
tyle dowiedzia�em si� od mego kuzyna Jacka, zanim jeszcze .uzna�, �e jestem za 
ma�y, �eby ze mn� gada�. Sta�em i ogl�da�em go. Pontony dawno ju� si� zapad�y i 
przegni�y - wr^k musia� tu le�e� najmniej pi��, sze�� lat. Wsz�dzie by�o pe�no 
rur, kt�r^ wi�y si� jak k��bowiska w�y. Musia�y s�u�y� do nape�niania ponton�w. 
JResztki bia�ej i niebieskiej farby by�y jeszcze widoczne na �cianach. Gdzie 
niegdzie zosta�y jeszcze nie ca�kiem skorodowane i prze�arte przez s�l mi>si�ne 
okucia po�yskuj�ce s�abo w s�o�cu. "Ilesperus" musia� wygl�da� wspaniale, kiedy 
jeszcze wozi� pasa�er�w i samochody przez port, mo�e w��cza� syren�, mijaj�c 
wielkie okr�ty p�yn�ce a� do Maine, Europy albo Afryki - jak te z opowie�ci o 
historii Ziemi, kt�rymi zaczytywa�em si� w dzieci�stwie. Od strony pla�y 
dolecia� mnie s�aby szep| t.
Obejrza�em si�. To mama. Sta�a na piasku i patrzy�a na mnie, mru��c oczy. Wiesz, 
jak to matki, kiedy si� martw[i�. Patrzy�a w ten spos�b, nawet kiedy jeszcze 
�y�a.
- Zamartwiasz si�, Mamo - powiedzjia�em. Zn�w spojrza�em w g�r�. Niewiele mf 
zosta�o. Obejrza�em si�, �eby jej to powiedzie�, ale ju� jej nie by�o. Ci�gle 
si� wierci!	__ l
Z�apa�em r�wnowag�, uchwyciwszy si� zardzewia�ej kraw�dzi. By�a w�ska i zgni�a 
jak stara k�oda, ale wlaz�em pip niej na stare pomieszczenie dla ponton�w. Od 
l�du wia�o jak cholera. Wiajtr przeszywa� mi kurtk� na wylot. Dygota�em jak w 
febrze - jak g�rnicy wracaj�cy z bagien do domu. Dom. To by�o co�. Teraz tu mia� 
by� m�j dom. La�e �ycie nas�ucha�em si�, jak to b�dzie wspaniale na Ziemi. Jak o 
mnie crjodzi, mogli sobie j� zabra�. Ca�a ta Ziemia nie by�a warta funta k�ak�w.
G�rny zr�b statku nie rozpada� si� jajk/ nadbud�wki, ale by� o�liz�y od t�ustej, 
portowej wody. Nieraz s�ysza�em r�ne historyjki na temat Oczyszczania Portu 
Boston, ale nie dawa�em im wiary.
Wrak mia� dwa mostki. Jedna z br$m dla samochod�w wpad�a do �rodka, a druga 
trzyma�a si� tylko na jednym zardzewia�ym zawiasie. Wrota by�y tak ci�kie, �e 
nawet nie drgn�y mimjo porywistego wiatru. Czasem tylko wydawa�y, z siebie 
dziwne trzaski przypominaj�ce odg�os dalekich wystrza��w. Bo, widzisz - ja wiem, 
jak bijzmi� odg�osy strzelaniny.
Wn�trze promu by�o jak p�ytka jaskinia pachn�ca morzem w czasie odp�ywu. Znasz 
ten zapach? Padlina d�u�szy czas marynowana w benzynie.
Poszed�em ciemnymi schodami wiod�cy/mi z pok�adu dla samochod�w na pasa�erski. 
Wida� st�d Boston, kopu�y przypomina�y zamglone, b��kitne kryszta�y, kt�re sta�y 
u mamy na p�ce. Nip mam poj�cia, co si� z nimi sta�o. Pewnie je sprzedali, �eby 
zap�aci� za bilety^..
Wysokie budynki przypomina�y wi�zki patyk�w. Widzia�em te� ��dki tu� przed 
Revere. Mimo �e os�oni�em oczy d�oni�, nie mog�em dostrzec ��dki ciotki Sary.
Od strony l�du zobaczy�em w po�owie drogi drabink�, kt�ra chyba prowadzi�a na 
mostek. Troch� si� zatrz�s�a, kiedy zacz��em po niej wchodzi�, ale wygl�da�o na 
to, �e wytrzyma.
Kiedy by�em w po�owie drogi, drabinka przesun�a si�. Stan��em.
- Nie r�b mi tego - powiedzia�em cicho. - I tak do�� mam zmartwie�. Drabina 
zatrzeszcza�a.	.
- Powiedzia�em, nie!
Stare mity wyskoczy�y z kad�uba niczym korek butelki. Z�apa�em za szczebel, jak 
mog�em najmocniej. Wolniutko jak we �nie drabinka odchyli�a si� od pionu i 
zacz�a opada�. Krzykn��eni
Nagle zawis�em w powietrzu. Po�kn��enji w�asny krzyk i spojrza�em za siebie. Na 
dole sta� Gray, dwoma ramionami podtrzymuj�c drabink�, czterema obejmuj�c �cian� 
kad�uba, a pozosta�e dwa wyci�gaj�c w moj� stron�. U�miechn��em si�.
- Hej, tam na dole! - zawo�a�em,     i Gray dopchn�� drabink� do �ciany.
- Zejd�, Ira.
- Chc� obejrze� mostek.
- To nie jest bezpieczne.
- Jeste� tu, prawda? Nie pozwolisz, �eby co� si� sta�o. Gray namy�la� si� 
chwil�. Nie porusza� si�. Nigdy si� nie porusza�, kiedy rozmy�la�. Po prostu 
sta� jak wielka szara ^�ra mi�sa.
- Racja. Wejd� na szczyt drabiny i sta� na pok�adzie. Wejd� za tob�.   .
Ca�kiem oderwa� drabink� od �ciany i cidrzuci� na bok. Potem po prostu 
podskoczy� te trzydzie�ci czy czterdzie�ci st�p w g�r� i przykucn�� na 
pok�adzie, �eby nie uderzy� g�ow� w sufit.
Widzia�em ojca. J^ed� ko�o Graya. Potem zrobi�o si� zbyt ciemno. By�em j smutny 
i �pi�cy, i chcia�o mi si� p�aka�. - Tato? Chyba mnie nie s�ysza�. Ale zaraz 
zacz�� �piewa�:
Tej nocy �ni� mi si� Joe Hill, �ywy jak ja i ty.	,
- Joe Hill, ty� martwy ju� od lat.
- Ja �yj� - odrzek� mi.
Zawsze mi to �piewa�, kiedy nie mog�em usn��.
Gray milcza�. Wtuli�em si� g��biej w jego ramiona. By�o mi ciep�o i bez| 
piecznie. Na razie odechcia�o mi si� p�aka�. Zasn��em.
Do licha.
Sara Monahan nie cierpia�a ��dek.
��dki ko�ysa�y, podskakiwa�y i przechyla�y si� w rytm oddechu mor ��dki by�y 
brudne, ^mierdziaty.
Wy��czy�a silnik motor�wki i pozwoli�a jej dryfowa� pi��, sze�� metr�w \ 
kierunku doku. Cz^su starczy�o akurat na zapalenie papierosa i zachh ni�cie si� 
dymem, przygotowanie liny i zarzucenie jej na ko�pak. Robi�a t| machinalnie. 
Sara Monahan ca�e �ycie sp�dzi�a na ��dkach.	''.
Przysz�a na �wiat itu� przed wielkim krachem gie�dowym 2005 roku i je ojciec 
kupi� ��dk�, bp wydawa�a mu si� ta�sza ni� dom. Dorasta�a w �al! mie�cie Hull, w 
samymi centrum tego miasta. Sara zadr�a�a na samo \ nie. Nawet nie mia�a 
pretensji do policji, kiedy dokonano bombardowania, l do ojca, �e nie chciaj Si� 
wynosi�, i do matki, �e zosta�a razem z nim.
Nie przetrwali po�aru.
Si�� zaci�gn�a Wtedy szlochaj�c� Roni do motor�wki i wystartowa�a ja rakieta, 
modl�c siej �eby silnik nie zgas�. Uda�o jej si� wyp�yn�� tu� przed atakiem 
policyjnych my�liwc�w. Jeszcze przez rok Sara i Roni na wszelki wypadek 
przeszukiwa�y listy ofiar i spisy os�b przebywaj�cych w obozach i uchod�c�w. Bez 
skutku.
Pieprzony Boston. Pieprzona policja.
Jako� dotar�y do Revere. Sarze uda�o si� zdoby� papiery spawacza rozpocz�� prac� 
przy stalowych konstrukcjach nowych dom�w w czasie i kwitu .budowlanego^. Roni� 
wkuwa�a na marynarce handlowej i wyemigrowa�a zaraz po egzaminach. Przez 
czterna�cie lat prawie do siebie nie pisywa�y.
Jezu.
Gwa�townie unios�a g�ow�. S�o�ce chyli�o si� ku zachodowi. Nigdy nic l zrobi, 
jak dalej tak p�dzie duma�. Pow�cha�a kosmyk zaniedbanych wh i kurtk�. Prysznic. 
My�la�a o Roni� i jej dzieciaku - Irze. I o jego nia�ce Grayu.
StemnPop
J�kn�a i wydosta�a si� z doku. Zako�ysa�o. Bo�e, jak ona nienawidzi ko�ysania! 
Przyjmowa�a i wesz�a do "Herkulesa"] Rzuci�a mask� na^ krzes�o i opar�a si� o 
kad�ub, czekaj�c, a� jej oczy przywykn� do mroku. Ni^ kogo nie ma. Od j-azu 
mo�|na pozna�, �e ��dka jest puka. Poriisza si� jako� inaczej.	III III II
Znalaz�a nat)az|grolon� kartk� od Jacka, �e poszed� tia noc d|o Kendallbw. 
�wietnie. Najpierw drink, a dopiero potem - prysznic^. �nowii zanios�a si� 
kaszlem. Fotogj-aJBa na �cibnie przyku�a jej uwag�. B^�a| na rjiej Roni i jej 
m�� Gilbert w dniu ich �lijibu. Sara odkorkowa�a butelk� i zagapi�a si�.na 
zdj�cie. Gilbert by� grubaWy i nosi� okulary. Poci�gn�!^ <^�ugi iyk z bute(k: i 
odwr�ci�a si� plecami do zaj�cia.	H f i
- Mam lepSzy gust ni� ty, kochana - powiedzia�a dci Roni. - Popatrz tylko na 
niego. Lejpszych nie wpuszcza�am drzwiami dt� slu�byl
- Ale m�j zosta� - wydawa�a si� m�WiL R6ni. - Nie zostawi� mnje z brzuchem. 
Gdzie� to podLiLwa si� Mik�?
- B�g raczy wjedzie� - Sara znowu poci�gn�a z bujteiki. -| Ale jego pieszczot 
nie da�o si� zapomnie�. Mog�aby� powiedzie� to sa^mO o GJlbercie?
Roni milcza�
No i dobrze. Gdyby Rdp jeszcze mog�a m�wi�, Sa|ra przede wszystkim zapyta�aby 
j�, sk�d wytrzasn�a Graya.
- Sara?                            
- Nie ma mniee - dalej wpatrywa�a si� w Roni. -j Dlaczejgo jeste� tak 
idiotycznie szcz�liwa? Przecie� nie �yjesz.
- To ja, Sam.
- Sam? 
- Sam! - zatka�a butelk� i wyjrza�a na pok�ad. Naprawd� to on - maty, �ysy i 
brodaty - Niecjh ci� g� kopnie. Sam! Nie Widiia�ani �? rate ^o-Sam u�miechn�� 
si�.  
- Wyje�d�a�em do George's Bank na ryby. 4ziS rano wr�ci�am. Wpad�em zoba�zyi�, 
jak wab leci.
- �wiecie |- chwyci�a go za r�k� i wci�gn�a do �ijodka. - W saiu� por�. Nie 
b�d� iniisia�a pi� sama.
- Taka m�ocka kobieta j^k ty mia�aby pi� sama? - ijmj�s� jebn� brew. -Wstyd! 
Musz� di pWn�c. Jestem przecie� dobrze wychowany. Do picia u�ywani fili�anki
- Dzi�ki Bogu - roze�mia�a si�.
Usiedli przy stole. Butelka sta�a po �rodku. Sam wsk|a^a� g�oW� dok.
- Gdzie s� Wszyscy? Saflie pustki.
- Szukaj� rbbdty. Mnie^ si� uda�o dosta� prac� w niiej�cie. Prawie ws�y-y 
wyjechali do ^arblehead albo Ouincey - do dok�W albo n<i budow�. -| Sara by�a 
wstawiona i drinkiem, kt�rego wypi�a przedteb] i radb�ci� z wicio-U Sama. - Ta)c 
si� ciesz�, �e ci� widz�. Ca�e lato siedz� tu prawie sariia. z dzieciakami.
Znowu podni�s� brew.
- Dzieciaki? Narozrabia�a�? Odpowiedzia�a u�m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin