5035.txt

(130 KB) Pobierz
Jacek Kaczmarski

Patrycja Volny

�ycie do g�ry nogami
Ewie i Dankowi,
Mai D�oszowi i Danielowi
bez kt�rych australijska bajka by laby niepe�na
Patrycja i Jacek
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
I
Dawniej, gdy by�am ma�a, mia�am zupe�nie inne przygody ni� teraz. Raz nawet 
le�a�am w
��ku przez ca�y dzie�, poniewa� by�am chora. W zesz�ym roku w lipcu by�am w 
Szczawie
(nie za bardzo daleko od Krakowa, ale za to interesuj�co). Gdy przyjechali�my do 
Szczawy,
by�o potwornie zimno; od razu wlaz�am do ��ka i zasn�am w jednej chwili. A 
kiedy
mieszkali�my w Monachium i tatu� si� rozchorowa�, le�a� w ��ku i j�cza�, to 
nasza kotka
Tinia, kt�ra ju� nie �yje, wesz�a mu na g�ow�, �eby mu by�o lepiej.
Ale to by�o dawniej. A teraz opowiem, jak to si� sta�o, �e mieszkamy w 
Australii.
Tatu� powiedzia�, �e jest zm�czony i jedziemy do Australii, bo tam si� �yje 
inaczej. Tatu�
pisa� piosenki i �piewa�, wi�c ci�gle nie by�o go w domu, a jak by�, to spa� 
albo krzycza�, �e
mu nie daj� spa�. Mama tak�e chcia�a jecha� do Australii, bo by�a zm�czona tym 
�piewaniem,
spaniem i krzyczeniem. Powiedzia�a, �e w Australii tatu� b�dzie mia� wi�cej 
czasu dla
dziecka, czyli dla mnie. Ja tatusia bardzo kocham, ale chyba nie lubi�, jak ma 
dla mnie za
du�o czasu.
Do Australii leci si� samolotem i ma si� przesiadk� w Londynie. Nigdy nie by�am 
w
Londynie, chocia� bardzo lubi� lata� samolotem. Ogl�da si� r�ne filmy na takim 
telewizorze
w suficie i je si� obiad z malutkich tacek takimi malutkimi sztu�cami jak dla 
lalek i mo�na
poprosi� stewardes� o tyle soku pomara�czowego, ile si� chce. Mama boi si� lata�
samolotem, ale tata powiedzia�, �e w Londynie b�dziemy mieli czas na zobaczenie 
pa�acu
Kr�lowej, wi�c westchn�a i polecia�a z nami.
Na lotnisku w Londynie tata zawo�a� taks�wk�. Bardzo �mieszn�, tak� wysok� i 
p�kat� jak
jedna pani w Szczawie. Powiedzia�, �e ona jest specjalnie wysoka, �eby mo�na 
by�o do niej
wsiada� nie zdejmuj�c cylindra. Kiedy� wszyscy nosili cylindry, je�li chcieli 
by� eleganccy i
je�dzi� taks�wkami. Teraz ju� si� nie nosi cylindr�w. Tata te� nie mia� cylindra 
i jak wsiada�
do taks�wki, to si� uderzy� w g�ow� i by� z�y. Kiedy tata jest z�y, to lepiej 
nic nie m�wi�, ale
to jest strasznie trudne. Chcia�am powiedzie�, �e przylecieli�my do Londynu i 
jedziemy
zobaczy� pa�ac Kr�lowej, ale tatu� krzykn��, �ebym przesta�a k�apa� dziobem. 
Wi�c
przytuli�am si� do mamy, kt�ra nic nie m�wi�a, bo si� boi je�dzi� samochodem. No 
ale te�
chcia�a zobaczy� ten pa�ac.
Jechali�my i jechali�my, pada� deszcz, w taks�wce jako� tak dziwnie pachnia�o, a 
kierowca
m�wi� co� do tatusia po angielsku, czego tatu� nie rozumia�, chocia� te� m�wi� 
po angielsku.
Za oknami ca�y czas by�y jakie� domki, ale nie takie �adne jak nasz w Szczawie. 
Bardzo
nudny ten Londyn.
Mama mia�a zamkni�te oczy, wi�c nie zobaczy�a, jak przed nami pojawi�a si� nagle 
pi�kna
aleja, z drzewami przystrzy�onymi tak, �e wygl�da�y jak zwierz�ta, a na ko�cu 
alei sta� pa�ac
Kr�lowej, ca�y r�owy. Weszli�my po ogromnych schodach, na kt�rych po bokach 
stali
eleganccy lokaje, wszyscy w cylindrach, i pokazywali nam, kt�r�dy trafi� do 
Kr�lowej. Ten
pa�ac by� pi�kny. Wsz�dzie wisia�y z�ote kotary, a na czerwonych, rze�bionych 
meblach
le�a�y s�odkie pieski, kotki i �winki. By�y malutkie i mia�y naprawd� kr�lewskie 
kokardy.
Kr�lowa te� by�a pi�kna, w r�owej sukni, z w�osami jak doktor Quinn. Zaprosi�a 
nas na
kolacj�. Troch� dziwna by�a ta kolacja, bo lody podano na plastikowych tackach, 
jak w
samolocie, ale jak si� jest zaproszonym, zw�aszcza do Kr�lowej, to si� nie 
grymasi.
� Jak ci si� podoba m�j pa�ac, Patrycjo? � spyta�a mnie Kr�lowa, a ja 
odpowiedzia�am, �e
bardzo i �e mo�e do mnie m�wi� Pacia, bo tak na mnie m�wi� wszyscy, no i gdzie 
jest Kr�l?
Tatu� spojrza� na mnie gro�nie, jakbym powiedzia�a co� z�ego.
� Och � u�miechn�a si� Kr�lowa � je�dzi gdzie� po �wiecie i �piewa. To 
prawdziwy
Konik Polny. Ale mo�e to i lepiej, bo kiedy wraca do pa�acu to tylko �pi albo 
krzyczy, �e mu
nie daj� spa�.
Roze�mia�am si� na ca�y g�os, bo to przecie� �mieszne, �e kr�lowie zachowuj� si� 
tak
samo jak tatusie, i klasn�am w r�ce. Nie wiem jak to si� sta�o, ale moja tacka 
z lodami spad�a
przy tym na pod�og�.
� No i popatrz, co robisz! � zawo�a�a mamusia, jak zwykle w takich razach. � 
Zupe�nie
nowy dywan!
Zeskoczy�am z krzes�a, �eby posprz�ta� zanim tatu� zacznie krzycze�, a tam, pod 
sto�em,
zlizywa� z dywanu moje lody przepi�kny puszysty rudy kot.
� Mo�esz go mie� � powiedzia�a Kr�lowa z mi�ym u�miechem. � Przyda ci si� taki 
s�odki
przyjaciel w Australii. We� go sobie ode mnie na pami�tk�. Mam jeszcze bardzo 
du�o innych
zwierz�tek.
I wtedy sta�a si� rzecz straszna. Tatu� od�o�y� z trzaskiem sztu�ce, spojrza� na 
Kr�low�
okropnym wzrokiem i wrzasn�� na ca�y g�os:
� Wiesz, �e przy jedzeniu si� nie m�wi! Przesta� k�apa� dziobem!
Obudzi�am si� przestraszona na lotnisku. Mamusia powiedzia�a, �e zasn�am w 
taks�wce i
nie chcieli mnie budzi�.
�Wielka szkoda � doda� surowo tatu� � nie wiem kiedy zn�w b�dziesz mia�a okazj� 
zobaczy�
Londyn i pa�ac Buckingham.
Ale mamusia powiedzia�a mi potem, �e nic nie straci�am, bo ca�y czas pada�o, 
przed
pa�acem by� okropny t�um ludzi, wi�c nawet nie wysiedli z taks�wki, tylko 
objechali go
dooko�a i wr�cili na lotnisko. Zdaje si�, �e widzia�am du�o wi�cej ni� oni.
Z Londynu do Australii leci si� strasznie d�ugo. Ca�y czas my�la�am o pi�knej 
Kr�lowej i
jej zwierz�tkach. Stewardesa da�a mi kolorowy zeszyt i o��wki, �eby mi si� nie 
nudzi�o, wi�c
postanowi�am napisa� bajk�. Nazwa�am j� bajk� o �wince z�oton�ce.
Dawno temu za g�rami, za lasami �y� sobie Kr�l. Kr�l rz�dzi�, a Kr�lowa mia�a 
ma��
farm� w ogrodzie. W jednej z zagr�d by�y �winki. Kr�lowa najbardziej lubi�a tak� 
�wink�,
kt�rej n�ki by�y pomalowane na z�oty kolor. Natomiast Kr�l nie lubi� tej 
�winki; lubi� tylko
te z r�owymi n�kami, wi�c pewnej nocy, gdy wszyscy ju� spali, podszed� do 
klatki ze
�winkami, wzi�� na r�ce �wink� Kr�lowej i wypu�ci� j� w �wiat. By� jednak 
lekkomy�lny i
zostawi� klatk� otwart�, wi�c inne �winki posz�y za z�oton�k�. W ten spos�b ani 
Kr�l, ani
Kr�lowa nie mieli ju� swoich �winek i by�o to bardzo smutne kr�lestwo!
II
Wszyscy wiedz�, �e w Australii mieszkaj� kangury i misie koala, wi�c jak tylko
przyjechali�my, to chcia�am je zobaczy� albo jeszcze lepiej mie� takiego misia 
na w�asno��.
Ale najpierw mieszkali�my u cioci Ewy i wujka Danka, a oni mieli w domu tylko 
syn�w
Daniela i D�osza, c�reczk� Maj� i psa Brena. Tatu� powiedzia�, �e jak ju� 
b�dziemy mieli
w�asny domek z ogr�dkiem, to kupi mi psa, a jak b�d� si� nim �adnie opiekowa�a, 
to pomy�li
o innych zwierz�tkach. Wi�c na razie bawi�am si� z Maj� i Brenem, bo D�osz ma 
ju�
jedena�cie lat i woli gra� w koszyk�wk� albo je�dzi� na takich wrotko� �y�wach. 
Te� bym
wola�a, ale jeszcze wtedy nie umia�am, a D�osz umie wszystko najlepiej. I w 
dodatku jest
bardzo przystojny. Mamusia m�wi, �e Daniel te� jest bardzo pi�knym ch�opcem, ale 
on jest
ju� stary. Jest ju� chyba nawet studentem i wci�� czyta ksi��ki w toalecie.
Bawi�y�my si� z Maj�, �e ona jest ma�� koal�, a ja jej mamusi�. Maja by�a bardzo
niegrzeczn� koal�. Trzyma�am j� mocno obiema r�kami, �eby nie spad�a z drzewa i 
�eby nic
jej si� nie sta�o, a ona ci�gle si� wyrywa�a i krzycza�a, �e to ona chce by� 
mamusi�.
Zgodzi�am si� wreszcie by� ma�� koal�, chocia� Maja jest mniejsza ode mnie i nie 
mog�a
mnie trzyma� na r�kach. Na mamusi� te� si� nie nadawa�a, bo ca�y czas krzycza�a 
na mnie,
�ebym nie zabiera�a jej zabawek i nie chowa�a do kieszeni. A koale to nie s� 
prawdziwe
misie, tylko torbacze, wi�c ja udawa�am, �e mam tak� torb� na brzuchu i 
wk�ada�am tam
zabawki, jak prawdziwy ma�y nied�wiadek koala.
Potem tatu� powiedzia�, �e doros�e koale nosz� swoje ma�e na plecach i zgodzi� 
si� by�
tatusiem koal�. Wdrapa�y�my si� z Maj� na jego plecy i by�o bardzo fajnie, ale 
tatu� szybko
poczerwienia�, zacz�� sapa� i po�o�y� si� na pod�odze. Wygl�da� raczej jak 
zm�czony
wielb��d, a nie tatu� koala.
Potem postanowi�y�my, �e Bren b�dzie kangurem, a my go nauczymy r�nych 
sztuczek.
Tak naprawd� Bren jest bokserem, ale bardzo �agodnym. Lubi� si� z nami bawi�, 
ale nie
umia� skaka� jak kangur, no i nie mia� torby. Maja znalaz�a �adn� torebk� cioci 
Ewy i
przywi�za�a Brenowi do brzucha, no i posz�y�my do buszu uczy� go skaka�. Busz to 
taki
australijski park, gdzie r�ne dziwne ro�liny rosn� jak chc�, prosto na piasku, 
i nikt o nie nie
dba. Najpierw Maja, a potem ja pokazywa�y�my Brenowi jak skacze kangur. To by�o 
bardzo
przyjemne, bo zawsze l�dowa�o si� w piasku. Czasem tylko mo�na si� by�o 
zadrapa�, je�li
jaki� krzak by� za wysoki. Ale Bren nie chcia� si� uczy�. Ucieka� nam w zaro�la. 
Musia�y�my
pobiec za nim, �eby si� nie zgubi�. W buszu mo�na �atwo zab��dzi�.
Na szcz�cie Bren zatrzyma� si� w takiej wysokiej trawie i pr�bowa� co� z�apa� 
�ap�. To
by�a jaszczurka, bardzo du�a, szara w ��te pasy. Bren nie chcia� jej zje��, bo 
boksery nie
jedz� jaszczurek tylko konserwy z p�atkami owsianymi, ale chcia� si� pobawi�. 
Przycisn�� j�
�ap� i liza�, a ona sycza�a i plu�a. Wzi�y�my Brena na smycz i zaci�gn�y�my do 
domu, �eby
nie zrobi� krzywdy biednej jaszczurce.
W domu Bren zachowywa� si� bardzo dziwnie. K�ad� si� pod �cian�, a jak wstawa�, 
to si�
przewraca�. Potem zacz�� wymiotowa�. Ciocia Ewa okropnie si� zdenerwowa�a. 
Powiedzia�a,
�e trzeba i�� do weterynarza. Wtedy ja opowiedzia�am o jaszczurce, a Maja 
krzykn�a �e
mo�e to by� w��. Ciocia Ewa spojrza�a na nas przera�ona.
� Jaszczurka czy w��? � zapyta�a i wida� by�o, �e to bardzo wa�ne. Maja wo�a�a, 
�e w��,
ale ja widzia�am lepiej i mam mocniejszy g�os, wi�c krzykn�am, �e jaszczurka, 
taka wielka,
br�zowa i zielona, a sycza�a pewnie dlatego, �e w tej...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin