Micha� Bu�hakow Bagrianyj ostrow SZKAR�ATNA WYSPA Powie�� tow. Juliusza Verne�a z francuskiego na ezopowy prze�o�y� Micha� A. Bu�hakow (1924) CZʌ� I WYBUCH WULKANU ROZDZIA� 1 HISTORIA Z GEOGRAFI� W�r�d fal oceanu, kt�ry jeszcze za niepami�tnych czas�w, z uwagi na cz�ste burze i sztormy, nazwano Spokojnym, le�a�a na szeroko�ci geograficznej 45, olbrzymia bezludna wyspa, zamieszkana przez s�awne, spokrewnione ze sob� plemiona: dzikus�w czerwonych, czarnuch�w bia�ych oraz czarnuch�w o bli�ej nie okre�lonym kolorze sk�ry. Tym ostatnim �eglarze, nie wiedzie� czemu, nadali miano za�artych. Gdy lord Glenarvan na pok�adzie s�ynnego statku �Nadzieja� zbli�y� si� po raz pierwszy do tej wyspy, stwierdzi�, i� panuj� tu stosunki do�� oryginalne: mimo �e dzikus�w czerwonych by�o dziesi�ciokrotnie wi�cej ni� wszystkich czarnuch�w � tych bia�ych i tych za�artych razem wzi�tych � rz�dzi�y wysp� wy��cznie pozostaj�ce w mniejszo�ci czarnuchy. Na tronie, w cieniu palmy, zasiada� pan i w�adca wyspy, kr�l Sizi�Buzi w kosztownej tiarze z rybich o�ci i puszek po sardynkach. Obok w�adcy siedzia� arcykap�an wraz z dow�dc� wojska, nieustraszonym Rikki�Tikki�Tawi. Dzikusy by�y w tym czasie zaj�te upraw� p�l, rybo��wstwem i zbieraniem ��wich jaj. Lord Glenarvan zacz�� od tego, od czego zwyk� zaczyna� wsz�dzie, gdziekolwiek stan�a jego noga, a mianowicie zatkn�� na szczycie g�ry sztandar i oznajmi�: �Ten wyspa� by� teraz m�j�. Wynik�o ma�e qui pro quo. Dzikusy nie obeznane z �adnym j�zykiem opr�cz rodzimego, zrobi�y ze sztandaru portki. W�wczas lord zabra� si� do wymierzania im kar cielesnych pod palmami, a gdy wych�osta� ju� wszystkich, rozpocz�� pertraktacje z wodzem Sizi� Buzi, po kt�rych zrozumia�, �e wyspa nale�y do wodza i �e �flaga niepotrzebny�. Jak si� okaza�o, wyspa zosta�a odkryta ju� dwukrotnie. Pierwsi by�o Niemcy, po nich jacy� inni, co to jedli �aby. Dla udokumentowania swych s��w Sizi�Buzi zademonstrowa� puszki po sardynkach, po czym napomkn�� s�odkim g�osem, �e �woda ognista bardzo smaczny by�, o tak!� � Wyw�chali, sukinsyny! � burkn�� lord po angielsku i poklepawszy Sizi�Buzi po ramieniu, pozwoli� mu �askawie uwa�a� si� nadal za w�adc� wyspy. Nast�pnie odby�a si� wymiana towarowa. Marynarze wy�adowali z pok�adu �Nadziei� szklane paciorki, zepsute sardynki, sacharyn� oraz wod� ognist�. Dzikusy za�, ogarni�te burzliwym entuzjazmem, zgromadzi�y na brzegu bobrowe sk�ry, ko�� s�oniow�, ryby, ��wie jaja i per�y. Sizi�Buzi wod� ognist� zatrzyma� dla siebie, sardynki te�, paciorki te� i tylko sacharyn� odda� dzikusom. Ustalono poprawne stosunki mi�dzy obu stronami. Statki wchodzi�y do zatoki, zrzuca�y na brzeg angielskie skarby i zabiera�y tubylczy szmelc. Na wyspie zadomowi� si� korespondent gazety �New York Times� w bia�ych spodniach i z fajk�. Korespondent natychmiast z�apa� tropikaln� rze��czk�. W podr�cznikach geografii nowo odkryta wyspa zacz�a figurowa� jako L�Ile des Sauvages (Wyspa Dzikich). ROZDZIA� 2 SIZI�BUZI PIJE WOD� OGNIST� Tak wi�c �ycie na wyspie wesz�o w faz� nies�ychanego rozkwitu. Arcykap�an, g��wnodowodz�cy oraz sam Sizi�Buzi dos�ownie k�pali si� w wodzie ognistej. Z twarzy Sizi�Buzi znikn�y zmarszczki � zaokr�gli�a si� wyra�nie i b�yszcza�a jak lakierowana. Oddzia� bia�ych czarnuch�w, przyozdobiony w korale, tkwi� przed namiotem wodza po�yskuj�c lasem dzid. Za�ogi mijaj�cych wysp� statk�w cz�sto s�ysza�y dobiegaj�ce z brzegu okrzyki: � Niech �yje wielki Sizi�Buzi, nasz w�adca! Niech �yje arcykap�an! Hurra! To krzycza�y czarnuchy, a te za�arte najg�o�niej. Gromada dzikus�w odpowiada�a wymownym milczeniem. Nie otrzymuj�c ognistych przydzia��w i pracuj�c do upad�ego, wspomniane dzikusy przebywa�y w stanie swoistej apatii granicz�cej z t�umion� niech�ci�. A �e w�r�d dzikus�w, podobnie jak w�r�d wszystkich innych ludzi, zdarzaj� si� pod�egacze, bywa�o te� tak, i� zaczyna�y ich nurtowa� buntownicze my�li: � Jak�e� to tak, ludzie dobrzy? Przecie to nie po bo�emu! Woda ognista � im (czyli czarnuchom), korale � im, a nam co, fig� z sacharyn�? A jak pracowa� � to my?! Wskutek takich nastroj�w czerwone dzikusy narazi�y si� na grube nieprzyjemno�ci. Sizi�Buzi, s�ysz�c o zam�tach, wys�a� do plebejuszowskich wigwam�w oddzia� karny, kt�ry w jednej chwili u�mierzy� bunt. Wych�ostane dzikusy k�ania�y si� w pas i zapewnia�y: � Sami wi�cej nie b�dziemy i dzieciom zabronimy! W ten to spos�b znowu nasta�y promienne czasy. ROZDZIA� 3 KATASTROFA Wigwamy Sizi�Buzi i arcykap�ana mie�ci�y si� w najlepszej cz�ci wyspy, u podn�a wygas�ego trzysta lat temu wulkanu. Pewnej nocy wulkan zbudzi� si� ca�kiem nieoczekiwanie i sejsmografy w Pu�kowie oraz Greenwich odnotowa�y jakie� z�owrogie idiotyzmy. Z wulkanu wydoby� si� dym, za nim p�omie�, potem posypa�y si� kamienie i na ko�cu, jak wrz�tek z samowaru, pop�yn�a roz�arzona lawa. Nad ranem, w miejscu gdzie sta�y kr�lewskie wigwamy, by�o czy�ciute�ko. Dzikusy stwierdzi�y, �e zosta�y bez wodza i bez arcykap�ana, z samym tylko g��wnodowodz�cym wojska. ROZDZIA� 4 GENIALNY KIRI�KUKI. W pierwszej chwili dzikusy stan�y niczym og�uszone gromem, w t�umie nawet przela�y si� �zy, ale ju� w nast�pnej chwili w g�owach zar�wno dzikus�w, jak i ocala�ych czarnuch�w z g��wnodowodz�cym na czele zrodzi�a si� my�l: �Co z nami b�dzie dalej?� My�l owa poci�gn�a za sob� szemrania � najpierw niewyra�ne, potem coraz g�o�niejsze � i nie wiadomo, co mog�oby z tego wynikn��, gdyby nie ca�kiem zdumiewaj�ce zjawisko. Ot� nad t�umem, przypominaj�cym pole mak�w urozmaicone nielicznymi bia�ymi plamami, wyros�a nagle pijacka g�ba o lataj�cych oczkach. Stan�wszy na beczce, objawi� si� ludowi w ca�ej swej okaza�o�ci znany na ca�ej wyspie pijaczyna i nier�b, os�awiony Kiri�kuki. Dzikusy po raz drugi zamar�y niczym pora�one gromem, a przyczyn� takiego stanu rzeczy by� zdumiewaj�cy wygl�d Kiri�kuki. Wszyscy � od dzieci do starc�w � zwykli widywa� tego osobnika obijaj�cego si� albo nad zatok�, gdzie wy�adowywano ogniste wspania�o�ci, albo w pobli�u wigwamu wodza, i wszyscy doskonale wiedzieli, �e Kiri�kuki to najprawdziwszy okaz czarnucha za�artego. A teraz ten sam Kiri ukaza� si� oczom oszo�omionych wyspiarzy pomalowany od st�p do g��w w barwy wojenne plebejuszowskiej czerwieni. Najbardziej do�wiadczone oko nie by�oby w stanie odr�ni� tego spryciarza i oszusta od zwyk�ego dzikusa! Kiri�kuki stoj�c na beczce zatoczy� si� raz i drugi, po czym otworzy� szerok� g�b� i wrzasn�� na ca�e gard�o, a jego epokow� mow� natychmiast utrwali� w swym notesie reporterskim natchniony korespondent gazety �New York Times�. � Og�aszam, �e wolna z nas wiara! Wam wszystkim sk�adam dzi�ki! �aden, ale to �aden z t�umnie zebranych dzikus�w nie zrozumia�, dlaczego Kiri� kuki sk�ada im dzi�ki i za co. Zatem ca�a gromada odpowiedzia�a mu zdumionym wrzaskiem: � Hurra!!! Przez kilka minut buszowa�o nad wysp� to dono�ne �hurra�, po czym przerwa� je nowy okrzyk Kiri�kuki: � A tera, ch�opy, przysi�ga�! Zachwycone dzikusy zawy�y: � Komu�u�u? Na to Kiri�kuki odpowiedzia� piskliwie: � Mnie�e! Tym razem dzikus�w zatka�o. Ale parali� nie trwa� d�ugo. G��wnodowodz�cy wyda� g�o�ny okrzyk: �Ach, kanalia, trafi� w dziesi�tk�!� � i pierwszy zg�osi� akces do podrzucania Kiri�kuki w g�r�. Przez ca�� noc na wyspie, graj�c odblaskami w niebie, p�on�y weso�e ogniska i wok� nich ta�czy�y dzikusy, pijane z nadmiaru szcz�cia i wody ognistej, kt�rej butelki otwiera� dla nich w�asnor�cznie �ebski Kiri�kuki. Przep�ywaj�ce w pobli�u statki wysy�a�y w eter b�yskawiczne radiogramy i zamierza�y dla porz�dku ostrzela� wysp�, ale ju� wkr�tce ca�y cywilizowany �wiat zosta� uspokojony depesz� korespondenta z �Timesa�: �tutejsze mato�y obchodz� �wi�to ludowe zwane bajram kropka ten oszust jest genialny�. ROZDZIA� 5 REBELLION Nast�pnie wydarzenia potoczy�y si� z szybko�ci� zaiste nadprzyrodzon�. Chc�c dogodzi� dzikusom, Kiri ju� pierwszego dnia og�osi�, �e wyspa przybiera miano Szkar�atnej dla uczczenia ich barw plemiennych. Niestety, oboj�tnych na s�aw� dzikus�w to wcale nie ucieszy�o, czarnuch�w za� zdenerwowa�o. Nast�pnego dnia, chc�c dogodzi� czarnuchom, Kiri mianowa� Rikki�Tikki g��wnodowodz�cym. Niestety, czarnuchom nie dogodzi�, poniewa� g��wnodowodz�cym pragn�� zosta� ka�dy z nich, dzikus�w natomiast rozz�o�ci�. Po czym, by dogodzi� tym razem samemu sobie, Kiri�kuki zaopatrzy� si� we wspania�e nakrycie g�owy ze strz�piastej puszki po szprotach, przypominaj�ce do z�udzenia koron� nieboszczyka Sizi�Buzi. W ten spos�b nie dogodzi� nikomu i rozz�o�ci� wszystkich, poniewa� czarnuchy s�dzi�y, �e ka�dy z nich jest godzien takiej korony, dzikusy za�, zdemoralizowane nadu�ywaniem wody ognistej, by�y w og�le przeciwne koronie, kt�ra zbyt dotkliwie przypomina�a im, �e stosunkowo niedawno zosta�y przez w�adc� wych�ostane. Ostatnie przedsi�wzi�cie Kiri�kuki dotyczy�o wody ognistej � i w�wczas przegra� na ca�ej linii. Og�osi� bowiem, �e wod� ognist� b�dzie dzieli� r�wno mi�dzy wszystkich, i przyrzeczenia nie dotrzyma�. Sprawa by�a bardzo prosta. Chc�c rozdawa� wszystkim, trzeba mie� du�o. A sk�d wzi�� du�o? W zamian za wod� ognist� Kiri up�ynni� ca�y zbi�r kukurydzy, ale wody ognistej nie zdoby� tyle, ile trzeba, tymczasem zar�wno czarnuchom, jak i dzikusom tak burcza�o w brzuchach z g�odu, �e zacz�li dawa� wyraz oburzeniu. Pewnego pi�knego dnia, w porze upa�u, gdy Kiri swym zwyczajem wylegiwa� si� w swym wigwamie, do naczelnika Rikki�Tikki przyszed� jaki� dzikus, kt�rego fizys �wiadczy�a wyra�nie o wichrzycielskich sk�onno�ciach. W momencie jego ukazania si�, Rikki popija� w�a�nie wod� ognist� pochrupuj�c w przerwach mi�dzy �ykami dobrze przyrumienionym kawa�kiem prosi�cia. � Czego chcesz, cze...
GAMER-X-2015